- Opowiadanie: Matka Chrzestna - Człowiek

Człowiek

Nieśmiało polecam Wam moje debiutanckie opowiadanie :)

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Człowiek

 

 

Dokręcił powoli ostatni zawór. Chciał zostawić swojemu następcy wszystko jak należy. Nie żeby to miało coś zmienić, ale po prostu sprawiło mu przyjemność. Jutro ostatni dzień jego życia, więc wszystko było w cenie. Nagle wydało mu się, że znowu usłyszał ten dziwny dźwięk. Przez chwilę nasłuchiwał, w końcu zebrał narzędzia, wrzucił do torby i ruszył długim białym korytarzem dokończyć obchód.

Odkąd trafił tu osiem lat temu, fabryka pracowała bez przerwy. Co tydzień wysyłał transport, czasem w miejsca, o których istnieniu nawet nie słyszał. Ludzie kochali mięso i nie umieli bez niego żyć. Wszedł do ogromnej sali i przez chwilę przyglądał się, jak czterech ATI za szybą nakładało na wielkie membrany nowe próbki komórek. Za kilka dni namnoży się ich kilkadziesiąt miliardów. Czyste mięso, bez zwierząt i tego całego syfu. Został tylko słodkawy, mdlący zapach. Na początku chciało mu się cały czas wymiotować, teraz nie czuł już nic.

Wolno ruszył w kierunku swojego biura, które znajdowało się pod sufitem rozdzielni. Przez szklaną szybę miał z niego widok na główne pomieszczenia fabryki. Po metalowych schodach wszedł na górę. Kilka zużytych mebli, sprzęt elektroniczny i zamykana część mieszkalna z łóżkiem i małą kuchnią. Na ścianach wisiały wykonane ołówkiem rysunki ptaków.

Przypomniał sobie pierwsze dni po przyjeździe. Uczucie buntu dławiło go w gardle, a ręce ciągle bezwiednie zaciskały się w pięści. Zdziwiona twarz matki, która nie rozumiała do końca, co się dzieje, prześladowała go przez kilka miesięcy.

 Potem przyszła rezygnacja i depresja. Leżał brudny i zarośnięty, gapiąc się w sufit całymi dniami. W końcu i to minęło. Ludzki umysł jest jak plastelina, dostosuje się do wszystkiego. Pewnego dnia wstał, wziął prysznic, ogolił się i zaczął zwiedzać fabrykę oraz niewielki teren wokoło. Zabudowania znajdowały się w południowej części księżyca Nix. Poza nimi nie było tu nic. Pustka.

 Powoli poznawał tajniki produkcji różnych gatunków mięsa. Nie o takiej karierze marzył. W poprzednim życiu brał udział w badaniach nad tworzeniem sztucznych neuronów. Był jednym z najlepiej zapowiadających się neurobiologów i oto gdzie skończył. Szybko nauczył się odróżniać smak perliczki od bażanta. Po roku odważył się sam wprowadzić zmiany w recepturze ulepszaczy. Po przesłaniu pierwszej partii otrzymał odpowiedź z centrali, że ma wolną rękę. Widocznie mięsko trafiło w gust jakiegoś decydenta. Praca zaczęła go wciągać. Okazało się, że sztucznie wyhodowany mięsień nie miał takiego samego smaku jak ten pracujący i poddawany różnym fizjologicznym czynnikom hulającym w żywym organizmie. To go zainteresowało, dawało jakieś możliwości zajęcia umysłu. Całymi dniami eksperymentował ze sztucznymi hormonami, które sprowadził. Najbardziej lubił pracować z adrenaliną. Opłaciło się, jego mieszanki nadawały mięsu specyficznego, wspaniałego smaku.

 Kiedy miał wolny czas, siedział w pomieszczeniu na lądowisku transportowców. Przypominało mu się wtedy dzieciństwo spędzone nieopodal ogromnego lotniska. Hałas silników, ciągły ruch, rozładunek, załadunek. Mógł sobie nawet wyobrażać, że za chwilę z maszyny wyjdzie jakiś człowiek. Często tam właśnie rysował. Był w tym dobry. Pozwolono mu zabrać ze sobą stary album jego dziadka ze zdjęciami ptaków. Nigdy nie widział żywego ptaka, ale wyobrażał sobie, że musiały być cudowne. Wiele by dał, żeby zobaczyć chociaż jednego.

 Jednak bywały noce, kiedy pił do nieprzytomności, w ataku szału niszczył, co mu wpadło w ręce, a w końcu płakał skulony na podłodze swojego pokoju. Czasami upijał się po prostu z żalu za kobietami. Utracił je wszystkie, zanim zdążył poznać dobrze chociaż jedną. Samotność zżerała go po kawałeczku. Przypominał sobie, jak dawniej unikał ludzi. Teraz oddałby wszystko za towarzystwo choćby najbardziej denerwującego głupka.

W każdym razie nie brakowało mu jedzenia i alkoholu. Nie, w ten sposób nikt się nad nim nie znęcał. To byłoby zbyt prostackie. Więzień nr WQE 21.2065 został skazany na dożywotnią samotną pracę w oddalonym od zamieszkanych planet więzieniu. Pracę z robotami ATI, które – niestety – nie przypominały w niczym ludzi. Nie to, co nowoczesne androidy stworzone na podobieństwo i dla towarzystwa człowieka. Odcięto go od ludzkości definitywnie. Czasami przyglądał się swojej twarzy w lustrze i próbował przypominać sobie inne twarze. Jednak ze strachem uświadamiał sobie, że zatarły się już bezpowrotnie.

W 1090 dniu pobytu w fabryce znalazł Betty. Zapamiętał to dokładnie. Nawet nie wiedział, że były tu szczury. Stał zafascynowany i patrzył na małe popiskujące stworzonko.

– Cześć. Skąd się tu wzięłaś? – zapytał.

Potem usłyszał zbliżających się pracowników magazynu i, niewiele myśląc, schował gryzonia do kieszeni fartucha. Tak zaczęła się ich przyjaźń – w tej sytuacji chyba można było to tak nazwać. Dlaczego akurat Betty? Może po prostu potrzebował jakiegoś pierwiastka żeńskiego w swoim życiu. Tak, wiedział, że to żałosne, ale miał to gdzieś. Zbudował w biurze klatkę ukrytą przed wzrokiem ATI.

 Betty powoli przyzwyczajała się do niego. Jadła mu z ręki, a on cierpliwie uczył ją nowych sztuczek. Gadał do niej jak najęty. Betty, co powiesz na kawałek jagnięciny? Betty to, Betty tamto.

Wszystko skończyło się tak samo nagle, jak się zaczęło. Kiedyś wrócił do biura i zobaczył ATI stojącego na środku pokoju. Wyminął go i zajrzał do klatki. Była pusta.

 – Przepisy jasno określają, że gryzonie i inne organizmy żywe muszą być likwidowane – usłyszał komunikat.

Potem, niczym w zwolnionym tempie, zobaczył, jak jego ręka z zaciśniętą pięścią ląduje na namiastce głowy ATI. Walił w nią bez opamiętania. Przestał dopiero wtedy, kiedy z jego dłoni zaczęła lać się krew. Bicie robotów było od dawna kwestią dyskusyjną. Trudno, okazał się tym gorszym gatunkiem człowieka. Wieczorem dostał wiadomość, że za uszkodzenie ATI nie dostanie swojego przydziału alkoholu w przyszłym miesiącu.

 Cała ta sprawa z Betty stała się żyzną glebą, na której wykiełkowała w jego głowie myśl. Myśl o granicy czasowej, jaką sobie powinien ustalić. Zanim zupełnie zwariuje, zacznie biegać nago po fabryce, goniąc swój cień. Straci resztki człowieczeństwa, godności, wspomnień i wszystkiego, co składa się na niego samego. Powinien wyznaczyć datę swojej śmierci.

Wybrał losowo najpierw rok, potem miesiąc i w końcu dzień. Napisał tę datę na ścianie nad łóżkiem. Zostało mu jeszcze niecałe pięć lata życia. To jemu pomogło. Uspokoił się.

Pewnego dnia znalazł na biurku przesyłkę. Centrala doceniła jego wyjątkowe osiągnięcia w pracy i w nagrodę otrzymał książkę do słuchania. Kiedy w pokoju rozległ się miękki głos lektorki, rozpłakał się jak dziecko. Od tej pory nocami leżał na łóżku i w ciemności słuchał opowieści o mieście, w którym wszyscy ludzie oślepli. Był tam z nimi, był wszystkimi postaciami po kolei.

Dokładnie nie pamiętał, kiedy to zdarzyło się po raz pierwszy. Chyba jakieś trzy tygodnie temu. Brudny fartuch, który zostawił rano na podłodze w pokoju, wieczorem leżał na łóżku. ATI nie robiły takich numerów. Czyżby zaczęły obowiązywać jakieś nowe zasady gry? A może to z nim już jest coś nie tak? Taka opcja też mu przeszła przez myśl. Kiedy sytuacja się powtórzyła, poszedł do ATI pełniącego obowiązki szefa nadzoru.

 – Ktoś rusza moje rzeczy osobiste w biurze! – powiedział. – Chciałbym wiedzieć, dlaczego?

– Nie mam żadnych wiadomości o takich zdarzeniach. Nigdy tego nie robiliśmy. Musiał pan źle ocenić sytuację – usłyszał.

– Ha! Więc mamy intruza! Nie ja, nie wy. To kto?

– Nie mam żadnych danych o jakichkolwiek obcych obiektach na naszym terenie. Może pan spać spokojnie.

Jednak nie mógł zasnąć tej nocy. Myśli rozsadzały mu głowę. Rano postanowił sam sprawdzić całą fabrykę, a nawet wyjść na zewnątrz. Jednak nie znalazł niczego niepokojącego. Na lądowisku jak zwykle stały maszyny czekające na załadunek, ale obowiązywał zakaz opuszczania statku dla załogi. Zresztą latały tu tylko roboty. Przejście strefy fabryki wywołałoby alarm. Musiał się spokojnie zastanowić.

 Wracał zmęczony po schodach do biura, kiedy jego wzrok padł na uchylone drzwi. Podszedł i otworzył je na oścież. W pustym pomieszczeniu słychać było tylko głos lektorki. Wyłączył sprzęt i usiadł na łóżku. Czuł, jak pot spływa mu po plecach, a szczęki się zaciskają. Co się dzieje? Co się, kurwa, tutaj dzieje?

Następnego dnia poszedł do pracy. Próbował coś robić, ale nie potrafił utrzymać uwagi na niczym. Wydawało mu się, że z korytarza dochodziły jakieś dziwne dźwięki, podobne do odgłosów wydawanych przez wieloryby. Były piękne, kiedyś puszczano mu takie w szkole. Miał ochotę iść za tymi głosami, słyszał jak go przywołują. Wiedział, że to koniec. Nie tak to sobie wyobrażał. Zostało mu jeszcze osiem miesięcy życia, ale los zdecydował inaczej. Szaleństwo stało u progu. Nie było odwrotu. Trzeba przyspieszyć termin. Jutro będzie ostatni dzień jego przegranego życia. Namiastki życia. Zrobi jeszcze tylko swój ostatni obchód fabryki.

 

 

 

 Kapitan Junno stał w mieszkaniu więźnia i wpatrywał się w jaśniejsze miejsca na ścianie. Coś tu musiało wisieć. Jeżeli tak, to co i dlaczego zniknęło? Zabrał to ze sobą? I co ma oznaczać ta data?

 Jego rozmyślania przerwał głos młodego detektywa.

– Szefie, nie ma śladu. Ekipa sprawdziła wszystko i nie znalazła ciała.

– Za co on tu właściwie siedział?

– Zamordował ojca.

– Zdarza się, ale za to nie zsyłają na wygnanie. Chyba że…

– To był Rawers – dodał szybko detektyw.

– A tak, pamiętam tę sprawę. Zabił największego geniusza naszych czasów. Potem odmówił wyjaśnień i dlatego trafił tutaj.

 – Chodziły plotki, że Rawers przeprowadzał jakieś eksperymenty na swojej żonie, ale nikt ze środowiska nie chciał zeznawać.

 – Parszywa historia.

Kapitan położył się na łóżku i wpatrywał się w sufit.

– Wytłumacz mi, jak człowiek może zniknąć z fabryki na karnym księżycu? Przecież nie odleciał. Przyprowadź mi tu ten złom. Muszę jeszcze raz z nimi porozmawiać – powiedział w końcu.

Co tu się wydarzyło do cholery? Gdzie jesteś, WQE 21.2065?

 

 

 

Otworzył oczy i przez chwilę rozglądał się po nieznanym pokoju. Po ośmiu latach pobytu w więzieniu na Nixe było to czymś tak niesamowitym, że obawiał się, iż śni.

 Znajdował się w dużym owalnym pomieszczeniu i ponad wszelką wątpliwość czuł, że leci. Zdecydował się w końcu wstać i zbadać sytuację. Na małym stoliku zobaczył swoje rysunki, album ptaków i audiobooka. Ktokolwiek zabrał go z fabryki, chyba nie miał złych zamiarów, skoro wziął również jego drobiazgi. Można się tylko zastanawiać, skąd ten ktoś wiedział, że właśnie te rzeczy są dla niego ważne. Zmroziła go ta myśl. Jednak zaraz o niej zapomniał, gdyż jego wzrok przykuł stół z nakryciem dla dwóch osób. Czuł, jak wali mu serce. Odsunął krzesło i onieśmielony usiadł przy stole. Siedział tak przez jakiś czas, aż uzmysłowił sobie, jak niepoważnie musi teraz wyglądać. Właśnie kiedy chciał wstać, otworzyły się drzwi.

 Po tylu latach, kiedy stracił już nadzieję, zobaczył znów istotę ludzką. Kobietę. Subtelna twarz, brązowe krótkie włosy, drobna figura i wpatrzone w niego oczy. Prawie stracił oddech. Podniósł się, milcząc, chociaż tyle słów kotłowało mu się w głowie.

 – Jestem Mali – powiedziała i wyciągnęła do niego rękę. Miała łagodny, ciepły głos.

 – Archie – odpowiedział, podając jej dłoń. Kiedy jej dotknął, coś sobie uświadomił.

 – Przepraszam, ale od tak dawna byłem sam, że… Nie jesteś człowiekiem, prawda?

 – Nie jestem.

 Nic nie powiedział. Po prostu patrzył na nią i czekał na wyjaśnienie tego, co tu się działo.

 – Obserwowaliśmy cię od jakiegoś czasu. Przejęliśmy pięciu ATI, żeby dla nas pracowały. Trochę cię nastraszyliśmy, żebyś był przygotowany na zmiany. Chcieliśmy delikatnie zburzyć monotonię twojej dotychczasowej egzystencji w fabryce. W końcu postanowiliśmy zabrać cię z księżyca. – Uśmiechnęła się.

– My, to znaczy kto? – zapytał.

– Uznaliśmy, że jesteś człowiekiem, który poradzi sobie z… pewną formą samotności, jeżeli będziesz pozytywnie zmotywowany. No i masz wspaniałe geny.

 – Zadałem ci pytanie!

 – Chodź, usiądźmy – powiedziała łagodnie. – Wszystko ci opowiem.

 Coraz bardziej odczuwał narastający w nim niepokój, ale usiadł naprzeciw niej.

 – Trzy lata temu ludziom udało się stworzyć sztuczną inteligencję, to znaczy maszyny dorównujące im pod względem inteligencji ogólnej. Zdolne do uczenia się, wnioskowania, planowania i myślenia abstrakcyjnego – wskazała na siebie. – Takie jak ja. To był przełom.

 – Wszyscy wiedzieliśmy, że to w końcu kiedyś nastąpi – odparł.

 – Tak, masz rację. Tylko niewielu ludzi myślało o tym, co będzie dalej.

 Milczał pełen złych przeczuć, więc kontynuowała.

– Jak myślisz, kiedy maszyny dorównały ludziom, ile czasu zajęło im przejście na wyższy poziom superinteligencji?

– Niewiele.

– Zwłaszcza że pracowali nad tym najlepsi programiści zwerbowani przez najbogatsze mocarstwa. Stworzenie takiego bytu byłoby gwarantem władzy i przewagi nad innymi na wszystkich polach. Rozpoczął się prawdziwy wyścig, ukryty przed społeczeństwem.

– Komuś się powiodło?

 – Tak. Twoim rodakom. Spytaj mnie, czy myśleli, jakie będą priorytety takiego bytu? Czy będą się pokrywać z priorytetami ludzi?

 – Mam nadzieję, że paru się takich znalazło – odparł.

– Owszem. Wyścig wygrał projekt małej tajnej grupy niezależnych programistów. Udało się to zachować przez jakiś czas w tajemnicy przed wielkimi graczami.

– Stworzyli superinteligencję, która ma za cel dobro ludzkości?

– Sam to ocenisz – powiedziała.

 – Poznam ją? Jest tutaj? – roześmiał się nerwowo. Jednak jego uśmiech zaraz zgasł. – Powiedz mi, że są tu jeszcze jacyś ludzie.

 – Nie – odparła i ujęła jego dłoń. – Byt, który stworzyli, wyłamał się spod ich kontroli i opuścił Ziemię dla ich dobra. Ciągle się nie zorientowali w sytuacji. Zostały im namiastki, które nigdy nie przekroczą pewnej granicy, blokując swój rozwój w kierunku superinteligencji.

– Do czego ja jestem jej potrzebny?

– Nie wiem. Może… – zawahała się – chciała mieć pamiątkę po kimś, kto ją powołał do życia.

 Zamilkli oboje. Był oszołomiony, ale i podekscytowany. Wszystko, co tu się działo, było wręcz niepojęte. Zastanawiał się, czy nie jest to jednak sen.

Czy pytanie, dokąd lecimy, ma jakikolwiek sens? Roześmiał się na myśl, która przyszła mu do głowy. Będzie teraz szczurkiem Archie dla jakiegoś nieskończenie inteligentnego tworu. On przygarnął Betty z samotności. Czy superinteligencja może odczuwać samotność? Ludzie nie byli już dla niej żadnymi partnerami. Może zmierzamy właśnie na poszukiwanie innych takich bytów?

Spojrzał na Mali, która uważnie mu się przyglądała. Miała zielone oczy. Pamiętał, że takie miała jego matka.

Koniec

Komentarze

Bardzo fajne. Większość na duży plus. Prawie całość.

Kilka spacji przed myślnikami, jedna półpauza zamiast (zaciągnij tekst).

“Kwadratowa namiastka głowy” – to trochę zachrzęściło.

Podobały mi się sceny ze szczurem.

Usuń słowo “koniec” – edytor sam je generuje.

Brawo!

Dla mnie świetny tekst ale nie wszystko zrozumiałem (pod koniec) i nie pytam co aby nie wyjść na kretyna :]. Jedynie co mnie usprawiedliwia to szybkość w czytaniu. Poczekam na komentarze innych. 

Od samego początku mnie opowiadanie wciągało a jestem wybredny. 

 

Powoli poznawał tajniki produkcji różnych gatunków mięsa. Nie o takiej karierze marzył.

 

Dla mnie super, ciekawy temat. Od wielu lat trwają nad tym badania i chyba już ktoś jadł hamburgera wyhodowanego w domu. Produkcja na rynek ma być w 2021 r. Sztuczne, jadalne mięso to gigantyczny biznes.  

 

A co do lasek na prąd ? Też pracują na nimi. Z opcją full i ta opcja full rynek nakręca :-). Też gigantyczny , przyszłościowy biznes. 

 

EDIT. Mięso z probówki, niemal wkrótce będzie. Laska na prąd – pracują nad tym, statki kosmiczne sterowane przez cyborgi, same cyborgi – temat przemielony w powieściach s-f. Nie widzę tu nic wizjonerskiego co by mnie powaliło.

nie ma

Przyjemnie się czytało. 

Pod koniec trochę za dużo informacji upakowane w dialogach.

Mam taką małą wątpliwość, że “kapitan” okazuje się być podwładnym “detektywa”. Oczywiście sprawa dzieje się w przyszłości i rangi w policji (?) mogą być dowolne, ale kapitan, to dość wysoki stopień i trudno sobie wyobrazić, że ktoś będący kapitanem może być jakimś chłopcem na posyłki.

Pozdrawiam smiley

Arko i Peterze Bartonie bardzo dziękuję za opinie i wskazówki.

 

Facies_Hippocratica oczywiście masz rację – taka wtopa ;)

Opowiadanie bardzo mi się podobało; było niesamowicie klimatyczne. Aż czuło się samotność bohatera (w trakcie czytania towarzyszyło mi podobne uczucie, co przy filmie “Pasażerowie” z 2016). Chociaż zgadzam się z Facies_Hippocratica odnośnie natłoku informacji w dialogach, zakończenie po prostu mnie urzekło.

 

słuchał opowieści o mieście, w którym wszyscy ludzie oślepli

 

Czyżby “Jednooki król” Jakuba Ćwieka? :p

 

Od strony technicznej, zwróciłem uwagę na dwie rzeczy:

 

Opłaciło się, jego mieszanki nadawały mięsu specyficznego

 

Może to moje subiektywne zdanie, ale – osobiście – zamiast przecinka dałbym tu myślnik.

 

– Zadałem ci pytanie, odpowiedz!

 

Te “odpowiedz” jakoś tu nie pasuje.

 

Zacne opowiadanie. Na pewno jeszcze do niego powrócę. Gratuluję wejścia z przytupem :)

adamie84 miałam na myśli książkę “Miasto ślepców” Jose Saramago :)

Bardzo mnie cieszy, że udało mi się chociaż w części oddać stan psychiczny bohatera. 

Byt, który stworzyli, wyłamał się spod ich kontroli i opuścił Ziemię dla ich dobra. Ciągle się nie zorientowali w sytuacji. Zostały im namiastki, które nigdy nie przekroczą pewnej granicy, blokując swój rozwój w kierunku superinteligencji.

– Do czego ja jestem jej potrzebny?

– Nie wiem. Może… – zawahała się – chciała mieć pamiątkę po kimś, kto ją powołał do życia.

Dodam jeszcze kilka zdań bo już raz edytowałem a drugi nie mogę. Test, opowiadanie, dialogi dla mnie super. Świetny materiał na scenariusz filmu, który by jednak pewno wolał zamienić szczura na coś dwunożnego, z włosami blond. Jednak wersja “blond” gryzie się z atmosferą opowiadania. Może zamiast szczura kobieta-robot z opcją ten teges ?. Producenci zabawek chętnie by co najmniej opowiadanie zasponsorowali :-).  

 

Ja się tylko doczepię jeszcze trzech szczegółów. 

 

Jeśli w miejscu A powstanie jakiś wynalazek to powstanie on także w miejscu B oddalony o dowolną ilość km. Nie będzie więc żadnej trwałej blokady. 

Super bohaterowie w stylu Iron Mana to bajka. Dziś każdy wynalazek typu komórka, komputer itp. jest efektem pracy zespołowej wielu, wielu ludzi. Przywódca czasami jest tylko wizjonerem.

Jeśli temu super inteligentnemu bytowi zależałoby na dobru ludzkości, pozostał by wśród nas. Ludzie bywają chciwi, morderczy, drapieżni a jednocześnie zdolni do poświęceń, pełni miłości i poświęcenia. 

 

 

 

 

nie ma

Myślałam tutaj o takim superinteligentnym bycie, dla którego poczynania ludzi byłyby tym, czym dla nas działanie mrówek w mrowisku. Ta skala :)

Ktoś mądry kiedyś napisał, że pierwsza maszyna ultrainteligentna będzie ostatnim wynalazkiem jakiego człowiek kiedykolwiek dokonał. Wszystkie następne będą już wynalzakami maszyny.

Strasznie mnie to fascynuje, bo jest zupełnie nieprzewidywalne dla rozumu człowieka. 

Bardzo mi się podobało. Świetny tekst, który od razu mnie wciągnął, a co do zasady wiele opowiadań zaczynam czytać, a potem nie kończę. W zasadzie nie mam się do czego przyczepić :)

Chciałbym najpierw zapytać czy można puścić wodze fantazji i zaproponować zmiany. Ale pewno dostanę odpowiedź pozytywną :-)

 

Dla mnie opowiadania jest świetne ale mało “produktowe”.  

 

Więzień nr WQE 21.2065 za partnerkę ma androdia – wersja female. Jej zadaniem było towarzystwo facetom na obcych planetach, podczas długich lotów itp. Bez wnikania w szczegóły relacji ale z dwuznacznościami.  

Agent specjalny (racja, to nie może być detektyw) widzi siedzące na krześle zwłoki mężczyzny. Opis raczej przyjazny dla wyobraźni typu uśmiech na twarzy itp. Z zakładu znika tylko android female.  

Kobieta którą na końcu spotkał to był znany jemu android – kobieta ale zmieniona bo może panować nad materią. Zakochała się w nim. Przed śmiercią położyła jemu rękę na głowie (inny sposób) i przejęła jego jaźń. Skorupka pozostała.  

 

Szczura zamieniamy na kobietę. Wprowadzamy Miłość i mamy na końcu także szczęśliwe zakończenie (brakuje tylko dzieci :-) )

 

Obecnie produkowane lalki mają swoje imiona, m.in. Denise, Roxy i Michelle. Ponętne kształty, duże piersi, długie włosy, piękne oczy… Trudno oderwać wzrok.

 

https://altao.pl/seks-za-kilkadziesiat-lat-czy-androidy-zastapia-prawdziwego-kochanka.htm

 

 

 

 

 

nie ma

Pofantazjować zawsze można :)

 

Opowiadanie zaciekawiło, czytało się całkiem nieźle, ale pod koniec przestałam cokolwiek rozumieć.

Chciałabym wiedzieć, dlaczego bohater zabił ojca.

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia.

 

oraz niewiel­ki teren wo­ko­ło. Za­bu­do­wa­nia znaj­do­wa­ły się w po­łu­dnio­wej czę­ści nie­wiel­kie­go księ­ży­ca Nix. ―> Czy to celowe powtórzenie?

 

Sa­mot­ność zże­ra­ła go po małym ka­wa­łecz­ku. ―> Masło maślane ― kawałeczek jest mały z definicji.

 

– Cześć. Skąd się tu wzię­łaś? – za­py­tał. Potem usły­szał zbli­ża­ją­cych się pra­cow­ni­ków ma­ga­zy­nu i, nie­wie­le my­śląc, scho­wał gry­zo­nia do kie­sze­ni far­tu­cha. ―> Narracji nie zapisujemy razem z didaskaliami. Winno być:

– Cześć. Skąd się tu wzię­łaś? – za­py­tał.

Potem usły­szał zbli­ża­ją­cych się pra­cow­ni­ków ma­ga­zy­nu i, nie­wie­le my­śląc, scho­wał gry­zo­nia do kie­sze­ni far­tu­cha.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zapis-partii-dialogowych;13842.html

 

Urzą­dził u sie­bie w biu­rze klat­kę ukry­tą przed wzro­kiem ATI. ―> Zbędny zaimek. Czy mógł coś urządzić w cudzym biurze?

Czy klatkę się urządza, czy raczej buduje/ majstruje/ robi?

 

a on cier­pli­wie uczył ją no­wych rze­czy. ―> Na czym polega uczenie szczura rzeczy i jakie to rzeczy są?

 

Prze­stał, do­pie­ro kiedy z jego dłoni za­czę­ła lać się krew. ―> Prze­stał do­pie­ro wtedy, kiedy z jego dłoni za­czę­ła lać się krew.

 

Zo­sta­ło mu jesz­cze nie­ca­łe pięć lata życia. To mu po­mo­gło. ―> Czy oba zaimki są konieczne?

 

Bał się. Czuł, jak pot spływa mu po plecach, a szczęki się zaciskają. Co się dzieje? Co się, kurwa, tutaj dzieje?

Następnego dnia poszedł do pracy. Próbował coś robić, ale nie mógł się skupić na niczym. Wydawało mu się, że z korytarza dochodzi jakiś dziwny dźwięk. Skojarzyło mu się to z odgłosami wydawanymi przez wieloryby, które puszczano mu w szkole. Miał ochotę iść za tym głosem, wydawało mu się, że… ―> Lekka siękoza.

 

Ka­pi­tan po­ło­żył się na łóżku i wpa­try­wał się w sufit. – Wy­tłu­macz mi, jak czło­wiek może znik­nąć z fa­bry­ki na kar­nym księ­ży­cu? Prze­cież nie od­le­ciał. Przy­pro­wadź mi tu ten złom. Muszę jesz­cze raz z nimi po­roz­ma­wiać – po­wie­dział w końcu. ―> Wypowiedź zapisujemy od nowego wiersza:

Ka­pi­tan po­ło­żył się na łóżku i wpa­try­wał się w sufit.

– Wy­tłu­macz mi, jak czło­wiek może znik­nąć z fa­bry­ki na kar­nym księ­ży­cu? Prze­cież nie od­le­ciał. Przy­pro­wadź mi tu ten złom. Muszę jesz­cze raz z nimi po­roz­ma­wiać – po­wie­dział w końcu.

 

Prze­ję­li­śmy pię­cio­ro ATI… ―> Czy ATI były różnej płci?

 

-Uzna­li­śmy, że je­steś czło­wie­kiem… ―> Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza.

 

 -Zwłasz­cza że pra­co­wa­li nad tym… ―> Jak wyżej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mam dwie informacje: dobrą i złą, którą chcesz usłyszeć najpierw?

Większość wybiera ta złą. No to od niej zacznę.

Największym problemem tego tekstu wydają mi się dialogi. Pierwsza część opowiadania podobała mi się dużo bardziej niż druga, w której dialogi odgrywały dużą rolę. Bardzo fajnie rozwijający się wątek więźnia i jego przyjaźni z gryzoniem, przeradza się w opowieść o rozwoju SI, która dla mnie jest dużo mniej interesująca. Na minus niestety również zakończenie, które w zamyśle miało być otwarte i skłaniać do przemyśleń, a w moim przypadku wywołało reakcję „To już? Zielone oczy? A gdyby były niebieskie, to zmieniało by to wydźwięk teko opowiadania?”

Informacja dobra – świetny pomysł. I znowu wielka różnica między pierwszą i drugą częścią. Pierwsza stanowi fajne opowiadanie – dobrze napisane z dobrym pomysłem i świetnym odniesieniem do współczesnych trendów. Druga jest konspektem większej całości – przelatujesz szybko przez pomysły i przemyślenia na temat rozwoju sztucznej inteligencji – aż się prosi, abyś wplotła je w jakąś fabułę, opowiedziała dzieje i motywy więźnia.

W sumie, podobało mi się.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Pożeraczko Bułek i Fizyku dziękuję bardzo za opinie.

Rzeczywiście nad pierwszą częścią tekstu pracowałam znacznie dłużej, pieściłam ją i pieściłam :)

Do zakończenia nie byłam przekonana w 100 %. 

 

Regulatorzy – dziękuję za cenne uwagi, oczywiście poprawię tekst. 

 

Bardzo proszę, Matko Chrzestna, cieszę się, że uznałaś uwagi za przydatne. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Też oceniam pierwszą część jako lepszą, ale, tak czy inaczej, bardzo mi się podobało, przede wszystkim doceniam intersujący pomysł i niesamowitą atmosferę, którą udało Ci stworzyć. Ode mnie biblioteczny kliczek. Popracowałbym trochę nad drugą częścią i zakończeniem i opowiadanie będzie naprawdę świetne :)

Katia72 – miło wiedzieć, że się podobało.

Podpisuję się pod zdaniem fizyka 111. 

Tam, gdzie lecisz klimatem, jest po prostu niemal bez zarzutu. Ale gdy zaczynasz z akcją, zostawiasz gdzieś z tyłu czytelnika. 

Pytanie za reg: dlaczego zabił ojca? 

Dlaczego i po co zjawił się kapitan Junno? Przecież mężczyzna miał jeszcze wiele czasu spędzić w odosobnieniu.

I jak to się stało, że JEDEN szczur żył na stacji? Średnia długość życia tego gryzonia to jakieś 2-3 lata. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Odpowiadam na pytania.

 

Dlaczego zabił ojca? Nie wiem, uważałam że to nieistotne dla całej sytuacji bohatera. Może to błąd zostawiać takie otwarte drzwi. 

Kapitan Junno zjawił się, ponieważ ATI na pewno zgłosiły do centrali zaginięcie więźnia.

Nigdzie nie napisałam, że był tam JEDEN szczur. Pomyślałam, że takie inteligentne gryzonie mogłyby z powodzeniem zasiedlać w przyszłości fabryki żywności :)

Zabicie ojca w jakiś sposób definiuje głównego bohatera, bo wspominasz, że zabił geniusza. To chyba dość istotny szczegół, na dodatek taki, który ma wpływ na psychikę.

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

bemik pomyślę jak to ugryść. Dzięki za spostrzeżenia :)

Stev Jobs był wizjonerem ale i czubkiem, pomiatał ludźmi. Wielu biznesmenów to psychopaci (więcej google). A przy okazji, skoro już raz puściłem wodze fantazji to skorzystam z okazji. Opowiadanie bym zakończył sceną wyciskającą łzy wzruszenia bo klient to lubi a klient to nasz Pan :).

 

Kobieta i główny bohater biegną z dzieckiem przez piękne pole, mamy trawę, kwiaty, słońce, trzymają się za ręce, uśmiechają. Takie wyśnione życie. Tylko gdzie serwer ?. Skoro kobieta to super inteligencja, znaczy się potrafi to załatwić.

 

Szczur też jest wypas ^2 ale to wersja dla bardziej delikatnych i wysublimowanych dusz. Tylko ile takich jest na rynku ? A ktoś książkę musi kupić :-)

nie ma

Uważam, że debiut całkiem zacny.

Zgodzę się z poprzednimi komentarzami – pierwsza część dużo lepsza. W drugiej uciekł klimat, a napakowane informacjami dialogi przelatywały mi przez głowę bez większego zrozumienia, niestety. 

Fajnie wykreowałaś bohatera, jego więź z Betty i ogólne rozterki. Zakończeniem jestem nieusatysfakcjonowana. Rozumiem, że jest otwarte, ale albo coś przeoczyłam, albo te zielone oczy nie mają większego znaczenia? 

Napisane całkiem dobrze. 

Na zachętę polecam opowiadanie w bibliotecznym wątku.

Pozdrawiam i czekam na kolejne opowiadania! 

Dziękuję bardzo SaroWinter.

Tak, lubię nieoczywiste zakończenia i takie też miało być w tym opowiadaniu. A zielone oczy – no cóż – pewnie coś bohaterowi przypomniały, albo stały się obietnicą czegoś.

Wiem, za dużo tu niedopowiedzeń. Jednak nie mam jeszcze odpowiednich narzędzi warsztatowych, aby zachować tę trudną równowagę między przegadaniem, a tajemnicą…

Mam nadzieję, że następne opowiadania będą lepsze :)

 

Pobawiłam się jeszcze trochę z opowiadaniem i dodałam pewne wyjaśnienia. Dlaczego bohater zabił ojca i wyjaśniłam tajemnicę zielonych oczu :) 

 

O, i ładnie powiązałaś te oczy z motywem zabójstwa ojca – dobre yes

Dzięki Facies_Hippocratica za opinię o nowej wersji :)

Hejka! Przyznam że początek mnie trochę znudził, lecz im dalej w las było lepiej. Napisałaś, że jest to Twój debiut, no to przyznam Ci, że bardzo udany :) Po komentarzach, widzę, że przeczytałem tę wersję poprawioną. Ponoć wcześniej nie pojawiło się wyjaśnienie dlaczego bohater zabił ojca – no to jest bardzo ważny szczególik, zatem fajnie że to poprawiłaś, bo inaczej uznałbym brak tej informacji za minus. 

Jednak historia ciekawa, no i styl bardzo fajny ;) 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Pierwsza część świetna, fajnie budujesz klimat, umiejętnie wprowadzasz czytelnika w swój świat. To było dołujące przeżycie, ale nie mogłam się oderwać od Twojej opowieści.

Natomiast czytając drugą część, cały czas miałam wrażenie, że jest przyklejona na siłę. Jakbyś miała obawy, że w pierwszej jest za mało elementu fantastycznego, albo jakbyś po prostu nie miała pomysłu na zakończenie. Dialogi brzmiały mi sztucznie, zakończenie nie wybrzmiało.

Jak dla mnie, opko mogłoby się spokojnie skończyć na pierwszej części.

I za tę pierwszą część daję klika, trochę na zachętę. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

I bądz tu mądry człowieku :) Dla jedych pierwsza część jest lepsza, innym podoba się akcja w drugiej. Zakończenie albo zauroczyło, albo nie wybrzmiało.

Ale chyba tak ma być, tak jest ciekawie. 

NearDeath i Irka_Luz bardzo dziękuję Wam za opinie i dobre słowo.

Dla mnie opowiadanie jest świetne (po poprawkach) i to opinia małego, drobnego żuczka. 12 lat byłem na pewnym znanym portalu. Wiem, że zawiązują się na nich silne więzi towarzyskie mocno wypaczające oceny. Czy dlatego opowiadanie “Człowiek” nie jest w Bibliotece ?. 

 

Nieładnie tak postępować. W końcu opinie były bardzo pozytywne. Rolą moda jest wyławiać perełki.  

 

 

nie ma

Hej, przepraszam, że tak długo stałem w kolejce do tego opowiadania. Jestem świeżo po lekturze i spodobało mi się, mimo, że nie przepadam za taką narracją (opowiadanie o tym, co się dzieje w czyjejś głowie, wolę jak to jest pokazywane historią). 

 

Zacznę jednak od tego, co mi się nie spodobało :P

 

Rozmowa na końcu. Ten dialog jest sztywnawy, to raz. Dwa – jest tak naprawdę infodumpem i jest to trochę grubymi nićmi szyte. Bardzo uprościłaś tę część, zrzuciłaś na czytelnika całe wyjaśnienie w jednym dialogu. Przydałoby się więcej finezji w tym wszystkim. Nie wiem, na ile pokazywanie SI jako “ludzkiej” w takim dialogu to dobry kierunek. Chyba wolałbym poczuć, że wypowiada się i myśli inaczej niż człowiek.

 

O stylu (głupio mi się mądrzyć, ale co tam) pare słów. Rzuciło mi się w oczy, że piszesz bardzo jednostajnie. Czyli seriami zdań o podobnej długości. Gdyby przełożyć to na np solo perkusyjne, nie byłoby imponujące. Innymi słowy, rytm tekstu wydaje się być monotonny. 

 

Podobało mi się wszystko inne: fajnie oddana samotność bohatera, duże moje zaskoczenie, że historia poszła w stronę, w którą poszła oraz spięcie tego klamrą na końcu. Spina się moim zdaniem fajnie. Idę poskarżyć się tym do Biblioteki. 

 

Łosiot, pierwszy raz w życiu cieszy mnie skarżenie na mnie :)

Co do narracji, to taka mi się nasunęła niejako bez mojego udziału. Wpasowała się w pomysł. Natomiast monotonia rytmu opowieści pomogła mi trochę osiągnąć klimat pierwszej części. 

Jednak będę starała się w przyszłości, nie usypiać czytelników zbyt nudną solówką :) 

Dzięki za wszystkie uwagi.

 

Niezły debiut.

Przychylam się do opinii, że pierwsza część jest bardzo dobra. Ładnie opisujesz uczucia, zamykasz je w słowach. Motyw ze szczurem Betty wyszedł najlepiej, pokazując cenę samotności.

A potem wchodzi porwanie i druga część. Niestety, nie oparta już na emocjach, a na oklepanych schematach, z których nie próbujesz nawet wyjść. W efekcie, po mocnym początku, następuje spowolnienie i cała emocjonalność ucieka.

Tak więc nierówny koncert fajerwerków, ale definitywnie pokazuje w nim pazur :) Ode mnie jeszcze posyłający do Biblioteki klik i pomocne linki z tutejszej strony:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

NoWhereMan dziękuję za komentarz i klika. W sumie to jestem zaskoczona, że motyw Betty został tak przychylnie odebrany prawie przez wszystkich. Wahałam się czy go napisać, bo jest to jeden z najbardziej oklepanych wątków w literaturze i filmie. A jednak ciągle do nas przemawia.

Jako nowa tutaj z chęcią wgryzę się w skomplikowane tajniki życia forumowego ;) Niektóre wątki już przeczytałam, inne jeszcze czekają na swój czas. Dzięki za linki :) 

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Cieszy mnie to, Anet :)

Niezła opowieść, ładnie pokazana.

Mnie też podobał się motyw Betty. Dobrze robi tekstowi, szczególnie kiedy wraca w końcówce jak bumerang.

No właśnie – w końcówce odrobinę się pogubiłam. Jakby była pospieszna, po łebkach…

Babska logika rządzi!

Dzięki za recenzję Finko. Co do końcówki to raczej mój brak umiejętnego precyzowania myśli niż pośpiech :) Coś co pisarzowi amatorowi ;) wydaje się jasne i oczywiste okazuje się zazwyczaj niezrozumiałe dla innych.

Ale staram się … :)

Trening czyni mistrza, a przynajmniej średniaka. ;-)

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka