- Opowiadanie: AdiBielo pps - Krwawa noc w Reggio

Krwawa noc w Reggio

Witam, jestem tutaj nowy na forum, ale z cała pewnością nie jestem nowy “na rynku literackim”. Póki co publikuję swoją twórczość w dość nietypowy sposób, ale czego się nie robi, aby się wybić? Jaki to sposób? Otóż jedyne określenie, jakie byłoby tu w pełni trafne to self-publishing audiobooków na YouTube. Opowiadanie, które wam tutaj dzisiaj zaprezentuje, wita również nowych widzów na kanale i jest w krótką próbką tego, co potrafię. Miłego czytania.

 

Aha – jakby ktoś chciał znaleźć mój kanał – to nic prostszego, wystarczy w Google wpisać “AdiBielo”

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Krwawa noc w Reggio

Do Włoch przyjechał na zaproszenie przyjaciela, który szczególnie usilnie nakłaniał go do odwiedzin właśnie w ten weekend, gdyż obchodzono tradycyjnie tak zwane „notte bianca”, co tu, w Reggio, oznaczało darmowe jedzenie i alkohol we wszystkich restauracjach w całym mieście, a przecież uwielbiał włoską kuchnię i przepadał za butelką dobrego, czerwonego wina.

 

Dodatkową atrakcją tego, raz w roku obchodzonego święta, było to, iż w każdej restauracji grała inna muzyka, zdążył, więc już posłuchać zarówno tutejszego folkloru, jak i rzewnych melodii skrzypiec, czy skocznych rytmów dyskotekowych. Zdążył też zjeść wyśmienitą pizzę z ciągnącą się metrami mozzarellą oraz napić zarówno aromatycznego espresso, podawanego tradycyjnie ze szklanką wody mineralnej Perroni, jak również Castellani Poggio Al Cassone – czerwonego wina o bardzo bogatym i wykwintnym bukiecie.

 

Urzeczony tradycją przemierzał wraz z Cezarym trasę od restauracji do restauracji, aby odwiedzić – o ile będą w stanie – je wszystkie, kiedy to jego towarzysz spotkał znajomych jego wuja, z którymi wdał się małą pogawędkę i postanowili się rozdzielić, planując spotkać nad talerzem spaghetti Aglio di Olvio, oczywiście z dużą ilością czosnku i ziół, posypane oczywiście obfitą ilością parmegiano reggiano, który to ser ukochał już w Polsce, a produkowany zaledwie kilometr stąd miał być jeszcze pyszniejszy. Fabrykę parmezanu zresztą planowali z Cezarym również zwiedzić za dzień lub dwa, w zależności jak długo pozostaną w tym pięknym miasteczku.

 

Postanowił tym razem nieco zboczyć z utartych ścieżek i zagłębić się w malowniczą alejkę miedzy starymi kamieniczkami, gdzie sam jak palec w ciemności miał spotkać czarną królową, chcącą pozbawić go części jego ciepłej i smakowitej krwi, nęcąco krążącej w jego żyłach.

 

Jej zapach zwabił ją już z daleka, więc oderwała się od ściany, na której siedziała, z lekkością motyla rozkładając swe zwiewne, błoniaste skrzydła, chcąc znaleźć się jak najbliżej niego, pozostając do końca niezauważoną.

 

Obserwował to jej kochanek, który nie polował na ludzi i ich krew, a zwłaszcza nie na młodych mężczyzn – nie podniecało go to – dla niego wystarczało nasycanie się miłością do swojej królowej. Zauważył, że cel zaczyna coś podejrzewać i już miał ją ostrzec, ale w ostatniej chwili krwiopijczyni zrobiła zwrot i znalazła się z przeciwnej strony właśnie w momencie, kiedy jej ofiara odwróciła głowę.

 

Nie było już na co czekać – rzuciła się na jego wyprężoną szyję, kiedy odchylił kiwającą się już od wypitego wina głowę i zaczęła wysysać życiodajny płyn z jego żył.

 

Poczuł nieprzyjemne ukłucie i aż syknął z bólu. Kątem oka zobaczył przyczynę całego zajścia i jego oczy wnet się rozszerzyły. Zaczął się miotać i szamotać na wszystkie strony wymachując rękami i próbując odpędzić od siebie oprawcę.

 

I udało mu się. Komary odleciały, a on zaczął masować swędzącą szyję…

Koniec

Komentarze

Ekhem. Nie zachęciło. Zaimkoza – to jedno. Nieporadności stylowe i niechlujność – drugie. Brak fabuły i spójności – trzecie. W zasadzie nie bardzo wiem, co chciałeś w tym tekście opowiedzieć. Fantastyki to tu też nie ma, bo czyjeś fantazje o komarach, no, jakby to powiedzieć.

 

“Jej zapach zwabił ją już z daleka”

Czyj zapach zwabił kogo? Wcześniej mamy facetów.

 

oczywiście z dużą ilością czosnku i ziół, posypane oczywiście

Chyba sam widzisz, z czym tu oczywiście jest problem.

 

 

Poza tym zwabiłeś mnie tym Reggio w tytule, myślałam, że di Calabria, bo jadłam tam najwspanialsze spaghetti w życiu, ale niech będzie to od parmigiano-reggiano i Mazurka Dąbrowskiego. Niestety z włoskim jesteś na bakier.

 

tak zwane „notte bianca”

“Tak zwane” to liczba mnoga, a “notte bianca” – pojedyncza. Albo więc tak zwana notte bianca, albo tak zwane notti bianche.

 

Aglio di Olvio

Che cosa? Albo aglio olio albo aglio e olio.

 

posypane oczywiście obfitą ilością parmegiano reggiano

Po pierwsze: parmigiano (albo po polsku parmezan). Po drugie żaden szanujący się Włoch nie posypie makaronu wielką ilością sera. Nie, nie i nie. Sera ma być trochę, dla smaku, a nie jak na polskiej zapiekance zwanej “pizzą”.

 

Nawiasem mówiąc, ilość nie może być obfita. Może być duża, wielka, potężna, niewielka, skromna, ale nie obfita. Przymiotnik obfity oznacza “występujący w dużej ilości/liczbie“, ta ilość lub liczba są wpisane w jego znaczenie.

 

Pełną łapankę pewnie ktoś ci zrobi, to tylko niektóre zauważone babole, skupiłam się na realiach, nie języku (polskim) czy technikaliach.

http://altronapoleone.home.blog

Ucieszyłam się, że na zakończenie dnia trafił się niedługi horror i cóż, przykro mi to mówić, ale jedynym wrażeniem jakiego doznałam kończąc lekturę było, niestety, rozczarowanie.

Nie bardzo rozumiem, dlaczego cała rzecz dzieje się w Reggio, przecież ta historia mogłaby wydarzyć się wszędzie i wcale nie jest do tego potrzebne lokalne święto we włoskim mieście.

W szorcie nie dostrzegłam fantastyki.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

 

ze szklan­ką wody mi­ne­ral­nej Per­ro­ni… ―> …ze szklan­ką wody mi­ne­ral­nej per­ro­ni

Nazwy napojów piszemy małą literą.  

http://www.rjp.pan.pl/index.php?view=article&id=745

 

kiedy to jego to­wa­rzysz spo­tkał zna­jo­mych jego wuja… ―> …kiedy to jego to­wa­rzysz spo­tkał zna­jo­mych swojego wuja

 

po­zba­wić go czę­ści jego cie­płej i sma­ko­wi­tej krwi, nę­cą­co krą­żą­cej w jego ży­łach.

Jej za­pach zwa­bił już z da­le­ka, więc ode­rwa­ła się od ścia­ny, na któ­rej sie­dzia­ła, z lek­ko­ścią mo­ty­la roz­kła­da­jąc swe zwiew­ne, bło­nia­ste skrzy­dła, chcąc zna­leźć się jak naj­bli­żej niego…―> Nadmiar zaimków. Czy wszystkie są konieczne?

 

dla niego wy­star­cza­ło na­sy­ca­nie się mi­ło­ścią do swo­jej kró­lo­wej. ―> …jemu wy­star­cza­ło na­sy­ca­nie się mi­ło­ścią do swo­jej kró­lo­wej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nadużywasz zdań wielokrotnie złożonych, co trochę utrudnia czytanie. Zresztą ogólnie Twój styl jest dość nietypowy, jakoś nie mogłem się wczuć w klimat opowiadania. Jednak czytywałem tu o wiele gorsze teksty zarówno pod względem stylistyki jak i fabuły. Ćwicz więc, a może być tylko lepiej :)

PS. Tak, Reg ma rację, Włochy są niepotrzebne, zapomniałam to napisać w pierwszym komentarzu. Rzecz mogłaby się dziać absolutnie gdziekolwiek. Gdybyż to choćby była zanzara tigre, ale i one już migrują do nas z krajów śródziemnomorskich…

http://altronapoleone.home.blog

Uwaga bejhaja trafna, trochę dziwnie napisane opowiadanie. Ciężko się czyta, ale zakończenie w pewnym stopniu wynagradza, więc nie jest źle.

Pomysł na krótką humoreskę całkiem, całkiem, tylko wykonanie średnie. Mam wrażenie, że tekst jest przekombinowany, a jego “włoskość” fasadowa. Łatwiej oddać realia, które się chociaż w jakimś stopniu zna – i ta wiedza z reguły przekłada się na poczucie czytelnika, że autor wie, co robi. Tu tego zabrakło.

It's ok not to.

Dzięki za podpowiedzi:) I chyba najtrafniej skomentował to dogsdumpling – miałem fajny pomysł, ale przekombinowałem z wykonaniem.

Wkleiłem na początek takie, a nie inne opowiadanie, mimo, że zdawałem sobie sprawę jak dalekie jest od pełni moich możliwości. Głównie dlatego, że na moim kanale na YT jest jako pierwsze. A jest jako pierwsze na kanale wyłącznie dlatego, że jest po prostu krótkie i nie odstrasza potencjalnego widza jeszcze przed jego wysłuchaniem. Chciałem też sprawdzić opinie kogoś, kto nie jest piętnastolatkiem z “ajfołnem”, co to trafił na mnie przypadkiem, ale osób, które niejedno w życiu czytały i znają się trochę na temacie i potrafią ocenić to w pełni krytycznie. I tak swoją drogą nie tak wiele z tego, co napisałem w ogóle łapie się pod fantastykę (najlepiej klikają się tam fanfiki, zwłaszcza powiązane z YouTubem), a i to jest lekko naciąganym horrorem z powodu twistu na końcu.

Muszę się też usprawiedliwić w kwestii doboru miejsca – opowiadanie powstało jakieś 9 lat temu, kiedy jeszcze jako biedny student wynajmowałem tani pokój w wieloosobowym mieszkaniu i bardzo zżyłem się ze swoim współlokatorem, mającym za sobą włoski epizod. No i przesiąkło to do mojego opowiadania, bo za głęboko w głowie miałem te opowieści. I tak z rzeczywistością zgadza się nazwa notte bianca, choć nie zgadza się jej przebieg, zgadza się wuj i zgadza się imię Cezary. Jakbym dzisiaj dobierał miejsce akcji – to zmienił bym nie tylko miejsce, a i czas i wszystko trafiłoby do wiktoriańskiej Anglii, bo za sprawą Brama Stokera nigdzie wampiry nie pasują lepiej. Nie byłyby to realia, które bym znał sensu stricto – bo nie żyłem ani w tym miejscu, ani czasie, ale mam na koncie na tyle dużo książek (i filmów, czy seriali) z epoki, że z pewnością znam je bliżej, niż fasadową “włoskość”.

 

Zdania zbyt rozbudowane, wielokrotnie złożone to problem, z którego zdaję sobie sprawę od dawna i staram się z nim walczyć. Spodziewałem się też tego, że włoskie nazwy mogą być zapisane niepoprawnie, z racji na to, że nie znam języka i nigdy nie byłem we Włoszech. Ale dzięki za zwrócenie uwagi na nadmiar zaimków. Na przyszłość zastosuję się do tych uwag i z pewnością kolejne opowiadanie jakie tu wrzucę będzie lepsze. Jeszcze raz dzięki za wszystkie rady.

PS

@drakaina

krwi, nęcąco krążącej w jego żyłach.

 

Jej zapach zwabił ją już z daleka

Jej zapach – w sensie zapach krwi, nie jakiejś osoby. Nie powinienem w tym miejscu rozpoczynać nowego akapitu, a pewnie wybrzmiałoby to odpowiednio.

wszystko trafiłoby do wiktoriańskiej Anglii, bo za sprawą Brama Stokera nigdzie wampiry nie pasują lepiej

I właśnie dlatego to byłby fatalny pomysł. Książek o wampirach w wiktoriańskiej Anglii jest więcej niż komarów na cmentarzu w Perugii (z własnego doświadczenia). Bazowanie na późniejszych powieściach, a tym bardziej serialach też nie jest dobrym sposobem na pisanie fantastyki osadzonej w historycznych realiach. Bram Stoker przynajmniej z odpowiedniej epoki.

 

nie znam języka i nigdy nie byłem we Włoszech

Ale wiesz, jest coś takiego jak google. Google translator też coraz lepiej daje radę, nie zawsze z polskiego, ale już z angielskiego jako tako. Jakkolwiek więc pisanie o Włoszech może być samo z siebie ryzykowne, skoro w ogóle nie znasz tego kraju, to znalezienie poprawnej nazwy jednej z najbardziej popularnych potraw nie powinno nastręczać trudności.

 

Nie powinienem w tym miejscu rozpoczynać nowego akapitu

To nie jest tylko kwestia akapitu, ale również zaimkozy. Jej, ją – bardzo to niezgrabne.

 

Łap przydatny portalowy poradnik survivalowo-savoir vivre’owy i powodzenia:

 

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676

http://altronapoleone.home.blog

Niedawno czytałem (a właściwie nadal czytam, bo jeszcze nie skończyłem) “Autora bestsellerów” Marcina Ciszewskiego i pada tam pewna wypowiedź, którą postaram się zacytować (oczywiście będę robił to z pamięci, także wierność oryginału na poziomie 60-70%): “napisano już wszystko i współczesny autor może tylko kopiować dawne schematy i cała zabawa polega na tym, żeby łączyć ogień z wodą w zaskakujący sposób”. No i słynna sentencja z “Parostatku”, ze podoba nam się to, co się nam podoba. Dlatego mimo wszystko uważam, ze umieszczenie ciekawej historii w do bólu wyeksploatowanej scenerii mimo wszystko ma sens – bo ma zwyczajnie niższy próg wejścia dla czytelnika. Zbudowanie nowego, ciekawego świata ma sens, ale w pierwszym tomie wielkiej sagi fantasy – a na krótkie opowiadanie warto używać jednak znanych i lubianych motywów. Przynajmniej tak mi podpowiada intuicja. Nie bez powodu te filmy i seriale mają tak bardzo podobny do siebie seting.

 

Google translator dzisiaj działa świetnie, ale pisałem to w czasie, kiedy dopiero raczkował, niemniej fakt – nazwę potrawy mogłem znaleźć bez problemu, zwłaszcza, ze nazwę wina znalazłem bezbłędnie… biję się w piersi – duże niedopatrzenie.

 

Serdeczne dzięki za poradnik:) Bardzo ciekawy i bardzo przydatny:)

 

I mam takie małe pytanie trochę nie na temat – jak gatunkowy przypisywany jest steam punk? Jako fantasy, czy bardziej jako science-fiction? Czy też należałoby tu jednak zdecydowanie posłużyć się wytrychem w postaci kategorii “inne”? Aktualnie nie mam nic takiego na koncie, ale jednym z moich cichych marzeń jest napisanie czegoś w tych własnie klimatach i warto wiedzieć jak to potem poprawnie wrzucić tu na forum;]

Steampunk to scenografia nie gatunek. Możesz w niej napisać horror, możesz napisać kryminał, możesz napisać sf czy urban fantasy (ta ostatnia wejdzie do “inne”, bo nie ma na nią osobnej kategorii, a wbrew nazwie fantasy to nie jest :P). Jest tag steampunk, sama go używałam, więc jeśli chcesz określić realia świata, to go możesz użyć.

 

A co do wyeksploatowanych tematów i melodii, które już znamy – tu właśnie trzeba mistrzowskiego pomysłu, a to mało komu się udaje. I znajomości realiów. Myślę, że mieszkając w Siedlcach, możesz napisać znacznie ciekawszy steampunk z Siedlcami (albo dowolnym innym miastem, które dobrze znasz) w tle niż z Londynem czy Manchesterem w tle, jeśli nigdy tam nie byłeś ;)

http://altronapoleone.home.blog

W Siedlcach mieszkam od jakichś 5 lat i o ile znam to miasto całkiem dobrze, to jednak chyba nie tak dobrze, jak Warszawę, gdzie mieszkałem lat 8, ale… no cóż – stolica to też mocno wyeksploatowany motyw i z pewnością są tacy, którzy się w niej odnajdują lepiej, zwłaszcza, ze to żywy organizm i nie jest już taka sama jak wtedy.

Ale podsunęłaś mi iny pomysł i miejscowość, która będzie bardziej klimatyczna w kontekście tej historii i mimo, że de facto tam nigdy nie mieszkałem – to znam to miejsce bardzo dobrze. Mam na myśli małą wieś na Podlasiu, jakieś 2-3 km od domu rodzinnego moich rodziców (nie wchodząc w szczegóły ja się tam ani nie wychowałem, ani nie mieszkałem, ale rodziców często odwiedzam, a kiedyś odwiedzałem jeszcze częściej), gdzie jest zabytkowy, barokowy kościółek z XVI wieku i stary cmentarz. Wystarczy “zorganizować” tam klasyczny odpust i mam swoją notte bianca, a ciemne nagrobki stanowią lepszą podbudowę klimatu, niż wąskie uliczki włoskiego miasta. Tylko tytuł jakiś taki nieszczególny… “Krwawa noc w Górkach”? To jest jeszcze do poprawki;]

I pytanie za sto punktów – bo nie będzie to poprawka do tego tekstu, a praktycznie przepisanie go od nowa i nie wiem, jak to się ma do zasad panujących na tym forum – zamieszczać to jako nowy tekst pozostawiając ten bez zmian, czy ten usunąć i zastąpić nowym, jak już go napiszę? Bo w obliczu nowej, lepszej wersji – ta generalnie staje się nieistotna.

Nie usuwaj. Usuwanie jest źle widziane, bo ludzie się namęczyli pisząc komentarze. Wrzuć nowe opko, popraw w nim nie tylko realia, ale i inne sprawy, o których napisano, i wrzuć jako nowe. Możesz dać link do tego w przedmowie, z adnotacją, że to nowe jest zmienioną wersją tego.

http://altronapoleone.home.blog

I chyba najtrafniej skomentował to dogsdumpling

Dogsdumpling jest kobietą ~^^~.

I popieram drakainę w całej rozciągłości. Maleńka wieś na Podlasiu brzmi obiecująco :D.

It's ok not to.

A stara część cmentarza, gdzie wiecznie brakuje hajsu na remont i można się potknąć o zawalone betonowe krzyże nawet w środku dnia – nocą wygląda i brzmi jeszcze groźniej;] ale dajcie mi kilka dni, a może nawet ciut więcej, niż kilka:)

No i oczywiście inne rzeczy tym bardziej poprawię, to seting idzie pod nóż przy okazji, nie odwrotnie:)

Ależ masz tyle czasu, ile Ci potrzeba :D Mamy tu nadmiar tekstów do czytania, a i swoje pisanie i swoje życie :P

 

I dobrze radzę: pisz nawet dłużej, nie spieszy się, ale zacznij się udzielać również w innych miejscach. Inaczej nie znajdziesz wielu chętnych do lektury.

http://altronapoleone.home.blog

Porównanie komarów do wampirów – ciekawy pomysł. Fantastyki zabrakło, ale to już wiesz. Na początku szeroko opisujesz wątek kulinarny, a na sam atak “krwiopijców” poświęcasz kilka linijek. Lepiej by było rozbudować główną scenę.

Nowa Fantastyka