- Opowiadanie: Mariner79 - Chleb powszedni

Chleb powszedni

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Chleb powszedni

Czym byłby czas, gdybyśmy odwrócili jego płynne podróżowanie do przodu, na możliwość bezgranicznego podróżowania wstecz? Takie pytanie zadawałem sobie w siedząc samotnie w celi. Człowiek należący do arystokratycznej gildii sędziów "dnia ostatecznego" – gildii czasu – zwrócił głowę w kierunku własnej małej, ale kolorowej bransoletki.

– Tego drugiego? – zapytał ze zdziwieniem w głosie.

– Właśnie… – powiedziała sztuczna, ale inteligentna służka wbudowana oraz zmodyfikowana w procesorze Biolog-8b

– Wszyscy są podobni do siebie… wszystko jest podobne, jeden do drugiego JJ, ale skoro tak go reklamujesz.

W świadomości organizmu, którego trudno nazwać podobnym do ludzkiego organizmu, pojawił się frustrujący, męczący obraz procesu pewnego kolejnego idioty.

– Czy mam rozumieć, że mówisz do sędziego? Najwyższego kapłana wśród sędziów najwyższych, którzy mieli okazję skazać nawet samych Bogów, stwórców tego wszechświata… Także samego arcymistrza wśród tego szatana…

– Jeśli mam się zgodzić na jakikolwiek wyrok, ustalony na tej wokandzie, to bez przyjaciela, nigdzie się nie ruszę!

Sędzia podniósł lekko wargę w górę, co mogło oznaczać drobny uśmiech, jakby szyderczy oraz pozbawiony ludzkich emocji… opcje działania organizmu niebiałkowego. Sala, na jakiej sądzono tego człowieka, wyglądała jak ze standardowych westernów z Kirkiem Duglasem, Ameryka.

– JJ zatrzymaj to… Już go znam, a gdyby nie byli ostatnimi w kolejce. Zmień mój wizaż w cyfrowy kod, tło matrycy, zobaczymy jak zareaguje ten drugi.

– Czy wszystko w porządku, przyjacielu? – zapytało mnie dziwne widziadło, stojące prawie o centymetr obok mnie.

– Wiem, że to koniec. Ekologia jest moim hobby, światy zmieniają swoje oblicza… Mogłoby być troszkę cieplej.

– Zdecydowanie… Interesuje nas jedynie twoje podejście do świata, dlaczego masz jeszcze jednego przyjaciela.

– Nie posiadam nikogo z rodziny, ale mógłbym ci przytrzeć nosek.

– Będziesz odpowiadał albo zareagujemy wobec ciebie psychodelicznie.

– Stąd, niezbyt za wami przepadam. Od wieków przesadzacie z własnymi interesami, płacąc, zmieniając ludzi…

Bransoletka zareagowała zmieniając kilka mrugających poziomów kodu, przekazując pewne informacje sędziemu.

– Skąd to wiesz? Dlaczego nie masz obrońcy… to nie ma sensu. – zapytał pouczony przez sztuczną inteligencję.

– A zwierzęta, przyroda albo nasi bracia?

– Ludzie? W porządku… reszta również.

Spojrzałem na kilka warstw kodu – kiedyś mógłbym to nawet zmienić, jak w filmie "Interstellar".

– Nie powinniśmy kończyć wszystkiego na Was – nawet jeśli wygraliście z Bogami. Właśnie to chciałem wiedzieć. – uśmiechnąłem się do głupca, który zupełnie nie rozumiał swojej sytuacji. Niestety już nic, nie mogło zmienić, również tej własnej. 

 

 

Koniec

Komentarze

Przykro mi, ale nie zrozumiałem. Nic a nic.

Jeśli konstrukcja zdań jest zamierzona, to definitywnie nie jestem targetem. Jeśli nie, to target nie istnieje.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Jak poprzednik.

http://altronapoleone.home.blog

Ciekawa sytuacja. Przeczytałem raz i miałem wrażenie jak przedmówcy plus odczucie przegapienia jakiegoś skrótu myślowego, wyglądało jakby każde zdanie było z innej bajki. Potem spojrzałem na początek, przeczytałem drugi raz i nagle się to poukładało – albo tak mi się wydaje i wygłupię się pisząc co zrozumiałem ;-) W każdym razie nie da się ukryć – pomógł tag – ale gdyby tagu nie było (a chyba nie stanowi ono integralnej części opowiadania?) to byłoby trudniej.

W każdym razie zastanawia mnie czy bohater cofnął się w czasie do “początków”, czy też po końcu świata istoty sprzed czasu “przyszły osądzić” – bo tu obie interpretacje wydają się możliwe. Trochę natomiast myli (a może to właśnie ma być wskazówka?) fragment “"Człowiek należący do arystokratycznej gildii sędziów "dnia ostatecznego" – gildii czasu"” – czyżby wśród “przedwiecznych” był człowiek?

 

"W świadomości organizmu, którego trudno nazwać podobnym do ludzkiego organizmu"

Powtórzenie.

 

"Już go znam, a gdyby nie byli ostatnimi w kolejce"

– tu chyba brakło przecinka po "a gdyby nie".

 

BTW, tekst pisany w notatniku lub prosto w panelu? Cudzysłowia w wariancie wyłącznie górnym to sugerują.

 

Nawet lektura komentarza Wilka nie rozjaśniła mi niczego i skończywszy lekturę pozostałam ciemna jak tabaka w rogu. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przy czym Wilk zaznacza, ze Wilkowi się tylko wydaje, że mu się poukładało i może się srodze mylić :D 

Pierwszy akapit zapowiadał coś fajnego, ale później– także nic :/

Dzień dobry! Życzę wszystkim miłego czytania, mam nadzieję, że opowiadanie będzie się podobało również w momentach trudnych i “niebezpiecznych” dla zdrowia, choćby grypa plus apap.

 

Dziękuję i pozdrawiam.

Koniec życia, ale nie miłość

Czyli nie wiadomo czy napisałem komentarz do rzeczy, czy wymyśliłem coś, co nijak ma się do zamierzeń autora? :P

Też nie zrozumiałam, na moją interpretację nakierował mnie komentarz Wilka. Czyżby chodziło o to, że bohater cofnął się do początków świata i spotkał bogów, a później cofnął się do jeszcze wcześniejszego momentu i spotkał jakieś istoty, które były przed bogami? Po przesłuchaniu natomiast stwierdził, że nie chce kończyć wszystkiego na nich, bo to jeszcze nie one są prawdziwymi stwórcami świata, czyli chce jeszcze dalej się cofać i dotrzeć do jeszcze innych istot, które to mogłyby być prawdziwymi stwórcami i tym samym dotrzeć do samego początku świata i wtedy wszystko zakończyć. W odwróconym czasie początek świata byłby właśnie jego końcem.

Wiem, poleciałam :D

Wilku, jest jeszcze takie ustrojstwo jak word online, tam też cudzysłowy są tylko górne :3

O jeżu. Też niewiele zrozumiałam. Potem przeczytałam komentarze. A potem jeszcze raz tekst. I ta interpretacja Wilka jakoś mi się nie chce w głowie ułożyć. Pierwsze zdanie mi z nią nie gra “Czym byłby czas, gdybyśmy odwrócili jego płynne podróżowanie do przodu, na możliwość bezgranicznego podróżowania wstecz?” i późniejsze wstawki o kodzie, i o Interstellar.

Bliżej byłabym teorii, że w jakiś sposób bohater opowiadania – narrator? – znalazł się nie na początku wszechświata, a na jego końcu i osoby pojawiające się w historii to żadni przedwieczni, a ludzie. Tacy, którzy wynaleźli już wszystko, co się dało, osiągnęli szczyt wiedzy i byli w stanie osądzić nawet bogów. Teraz za to sądzą tych, którzy jeszcze pamiętają, że świat jest realny, a nie cyfrowy.

A może nie ludzie, a obcy, rasa wyższa? Wtedy być bohater i jego przyjaciel (”ten pierwszy” i “ten drugi”) to właśnie ludzie, którzy zawinili… czymś. Jedyne, co wydaje mi się, że rozumiem, to fakt, że któryś z nich obraził sędziego, a przynajmniej tak bym interpretowała jego oburzenie (?) w tym zdaniu:

“– Czy mam rozumieć, że mówisz do sędziego? Najwyższego kapłana wśród sędziów najwyższych, którzy mieli okazję skazać nawet samych Bogów, stwórców tego wszechświata… Także samego arcymistrza wśród tego szatana…”

Niemniej, Autorze, z przykrością powiem, że więcej zabawy przysporzyła mi próba zrozumienia opowiadania niż opowiadanie. Nawet ciężko mi wskazać jakieś konkretne błędy czy uwagi.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Biorąc pod uwagę, że Mariner ma problem z konstrukcją zdań w taki sposób, żeby przekazać, to, co chce przekazać (patrz poprzednie dzieła Autora), muszę przyznać, że interpretatorzy wykazują się daleko idącą brawurą. Ja tam tylko powiem lakonicznie, że dobrze się bawiłem przy lekturze tego utworu ;D

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

A ja mam wrażenie, że sędzia był człowiekiem, gadał z bransoletką, która była sztuczną inteligencją. Oskarżonych było dwóch: bohater i dziwne senne widziadło, które ogłosiło się przyjacielem bohatera. Sąd ostateczny ze sztuczną inteligencją. Cholera, nie wiem, za skomplikowane jak dla mnie.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

No, ja też nie zrozumiałam.

Babska logika rządzi!

Takie pytanie zadawałem sobie w siedząc samotnie w celi

Sędzia podniósł lekko wargę w górę

Nie powinniśmy kończyć wszystkiego na Was

 

Usterki.

Poza tym jak poprzednicy, nic nie zrozumiałem.

Dziwne wrażenie, kiedy rozumie się pojedyncze słowa, ale sens opowieści ciągle się wymyka. Pamiętam Twój wiersz o ważkach i windach, tam też nie mogłam odgadnąć znaczenia metafor. Myślę, że tu historia jest podobna.

Najpierw mamy bohatera, który opowiada, że siedzi w celi, a później nagle pojawia się fragment:

Człowiek należący do arystokratycznej gildii sędziów "dnia ostatecznego" – gildii czasu – zwrócił głowę w kierunku własnej małej, ale kolorowej bransoletki.

Nie wiadomo, czy to zdanie też odnosi się do tego samego bohatera, czy już do innej postaci. Jeśli to ten sam, dlaczego nagle jest przeskok od “ja” do “on”? Jeśli to dwie różne osoby, warto wyraźnie o tym napisać. W dialogach brakuje wskazówek, kto mówi poszczególne słowa, pogubiłam się. Chętnie dowiedziałabym się też więcej o świecie, w którym dzieje się ta historia.

Dla mnie czytanie książki s-f ma być rozrywką. Ma się czytać w miarę lekko, łatwo i przyjemnie. Jeśli mam godzinę poświęcić autorowi na jedną stronę tekstu – o czym wtedy myślał gdy pisał – to sukcesu nie wróżę. Dla autora pocieszające jest to, że po przebiciu się przez 40 stron książki “Bieguni” (miało być ponoć trochę s-f) również nie wiem o co autorce chodziło i zrezygnowałem z dalszego wysiłku. Lubię gdy s-f za bardzo nie odlatuje od możliwości nauki. 

nie ma

Nowa Fantastyka