- Opowiadanie: Sleepinrain - Alice i Ace

Alice i Ace

Cześć :) Jest to moje pierwsze opowiadanie, a raczej short na tej stronie. Postanowiłam wrócić do pisania po paroletniej przerwie. Chciałabym, by ktoś pomógł wrócić mi do hobby, które niegdyś uwielbiałam. 

Z chęcią przyjmę wszystkie uwagi i krytykę :) Dziękuję za pomoc. 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Alice i Ace

Ciemność wypełniła całą jej przestrzeń. Przysłoniła widok na rzeczywistość i sprawiła, że obrazy dnia dzisiejszego stały się ledwie wspomnieniem. Czymś rozmazanym, wręcz nierealnym kłębiącym się w jej umyśle. Niewyraźne kształty tego, co kiedyś widziała, były teraz niczym puzzle, których nie potrafiła złożyć w całość.

Czy to tak wygląda słońce? Pytała samą siebie w myślach, przywołując obraz wielkiej, żółtej kuli.

Nie miała pewności, ale czuła, że wygląd słońca wyryty w jej pamięci był tym prawdziwym.

– Jaka dzisiaj pogoda? – zapytała niepewnie.

Po raz pierwszy odważyła się odezwać do osoby, która uratowała jej życie. Nie wiedziała, kim jest wybawiciel, jak wygląda, czy to kobieta, czy mężczyzna. Nie mogła zobaczyć twarzy ani sylwetki. Mimo to miała wrażenie, jakby znała go bardzo długo. Może to sprawka delikatnego dotyku albo ciepłej dłoni muskającej policzek Alice.

Za każdym razem, gdy zmieniał jej opatrunek, robił to z niezwykłą czułością. Długie palce lekko sunęły, ściągając zakrwawiony bandaż, by w następnej chwili nasunąć na oczy nowy.

Była to jedna z niewielu chwil w jej obecnym życiu, którą wprost uwielbiała. W świecie kompletnie spowitym mrokiem obecność drugiego człowieka dodawała otuchy. Bliskość sprawiała, że nie czuła się aż tak bardzo samotna i zagubiona w teraźniejszości, z jaką przyszło się mierzyć.

– Niebo jest bezchmurne, wieje lekki wiatr – usłyszała niski głos wybawiciela.

Teraz przynajmniej wiedziała, że to mężczyzna.

– A słońce? Co ze słońcem? – wypytywała podekscytowana, wyobrażając sobie letni dzień z górującą żółtą kulą na niebie.

Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Nie wiedziała, czy swoimi nagłymi pytaniami nie zdenerwowała mężczyzny. Zważywszy, że nigdy się do niego nie odzywała, teraz musiała wydać się nad wyraz gadatliwa.

Nie dane jej było długo nad tym rozmyślać. Poczuła bowiem lekki uścisk na ramionach. Mężczyzna pomógł podnieść się do pozycji siedzącej.

– Chcesz sama zobaczyć?

~*~

Pierwsze, co poczuła, to lekką bryzę muskającą policzki. Zapach soli, którą niewątpliwie pachniały włosy swobodnie falujące na wietrze. Szum fal odbijających się od skał i odgłos mew w oddali. Ziarenka piasku wbijające się w bose stopy były teraz najmniejszym zmartwieniem.

Krótki, lecz prawdziwy śmiech wydobył się z krtani. Jak mała dziewczynka okręcała się wokół własnej osi. Promienie słońca padały na twarz, a ona pierwszy raz od dawna poczuła się szczęśliwa.

– Idziemy dalej? – usłyszała dobrze znany jej już głos.

~*~

Złapała łapczywie powietrza, by zaraz znowu znaleźć się pod wodą. Wymachiwała rozpaczliwie dłońmi, próbując wydostać się na powierzchnię. Jednak jej próby kończyły się fiaskiem. Przeszywający ból paraliżował całe ciało, aż w końcu sprawił, że się poddała. Zamknęła oczy, czekając na śmierć.

~*~

– Ace, gdzie mnie znalazłeś? – ugryzła spory kawałek jabłka i obróciła się w stronę okna.

Udawała, że zobaczyła tam coś interesującego i intensywnie się temu przygląda.

– W lesie…w górach? – te pytania kierował bardziej do siebie niż do niej. ­­– Nie pamiętam, to było tak dawno. Czy to ważne, Alice?

Dziewczyna zrobiła naburmuszoną minę, ale nie chciała mu tego pokazać. Obróciła się więc w stronę mężczyzny i posłała mu jednej z wielu fałszywych uśmiechów, którym go obdarzała.

Ciepło dłoni, które niegdyś lubiła, teraz ją brzydziło. Wiedziała już, że ją okłamuje. Nie znała póki co jeszcze powodu, dlaczego to robi.

~*~

Ciepła krew spływała z jej dłoni. Karmazynowa ciecz ofiary znajdowała się wszędzie. Dziewczyna nie wytrzymała tego widoku i zwróciła. Najpierw raz, a potem kolejny i kolejny.

~*~

– Przepraszam, przepraszam, przepraszam…– wypowiedziała to słowo chyba po raz enty, nim nie została obudzona.

Poczuła, jak ktoś potrząsa jej ciałem.

– To tylko sen, to tylko sen. – Ace głaskał ją po włosach, chcąc, by się uspokoiła. – Śpij dalej Alice, to tylko sen.

~*~

Miecz wypadł z jej drżących dłoni. Stróżka krwi powoli toczyła się po przerażonym policzku.

Dlaczego?

Pytanie skierowała do tego, który ją zdradził.

~*~

– Dlaczego mnie uratowałeś, Ace? ­– To pytanie nie dawało spokoju, od momentu, gdy koszmary przestały ją nękać.

Przekaz snów był jasny. Zabiła kogoś. Odebrała czyjeś cenne życie. Pozbawiła drugiego człowieka prawa do egzystencji. Była morderczynią.

– A czy potrzebowałem powodu, by cię uratować, Alice? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

Dziewczyna wiedziała, że na tym koniec rozmowy.

– Popełniłeś błąd, Ace.

~*~

Cios mieczem. Szybki, a zarazem precyzyjny. Wystarczyło jedno pchnięcie, by zadać śmiertelny cios. Kolejny sprawił, że ledwo żywy przeciwnik zsunął się do morza.

Ostatnie, co było dane zobaczyć tej osobie, to wielka, żółta kula górująca na nieboskłonie.

Słońce zostało świadkiem tej makabrycznej zbrodni.

– W następnym życiu ci to wynagrodzę… – Czyjaś obietnica podryfowała wraz z wiatrem w stronę zachodzącego już słońca.

Koniec

Komentarze

Witaj, Sleepinrain. 

Ciężko mi się wypowiedzieć na temat tego szorta. Nie jestem znawcą językowym, więc tę kwestię zostawię bardziej doświadczonym Użytkownikom, by nie wprowadzać cię w błąd. Zauważyłam przynajmniej jeden błąd w zapisie dialogu. Poza tym nie wiem, czy dzień dzisiejszy to nie jest czasem masło maślane. ;)

Co do treści… Ładnie opisujesz sceny, zrobiłaś pewien klimat, ale w pewnych momentach musiałam zastanowić się, co się dzieje. 

Nie jest to opowiadanie, które zostanie ze mną na dłużej. Nie zaszokowało mnie, nie zaskoczyło. Ale jak najbardziej pisz! 

Rozumiem, że niedomówienia w tekście czasem dobrze mu robią, ale ten szort składa się wyłącznie z niedomówień, skutkiem czego nie bardzo wiem, Sleepinrain, o czy miałaś nadzieję opowiedzieć.

Mam nadzieję, że Twoje kolejne opowiadania będą ciekawsze i znacznie czytelniejsze.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

 

Czy to tak wy­glą­da słoń­ce? Py­ta­ła samą sie­bie w my­ślach… ―> Czy tak wy­glą­da słoń­ce? – py­ta­ła sie­bie w my­ślach…

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać myśli: http://www.jezykowedylematy.pl/2014/08/jak-zapisac-mysli-bohaterow/

 

Za­pach soli, którą nie­wąt­pli­wie pach­nia­ły włosy… ―> Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Za­pach soli, którym nie­wąt­pli­wie przesiąknięte były włosy

 

swo­bod­nie fa­lu­ją­ce na wie­trze. Szum fal od­bi­ja­ją­cych się… ―> Tu też nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …swo­bod­nie powiewające na wie­trze. Szum fal od­bi­ja­ją­cych się

 

Zła­pa­ła łap­czy­wie po­wie­trza―> Brzmi to fatalnie.

Proponuję: Nabrała/ Zaczerpnęła łap­czy­wie po­wie­trza…

 

Wy­ma­chi­wa­ła roz­pacz­li­wie dłoń­mi, pró­bu­jąc wy­do­stać się na po­wierzch­nię. Jed­nak jej próby koń­czy­ły się fia­skiem. ―> Tu także nie wygląda to najlepiej.

Proponuję: Wy­ma­chi­wa­ła roz­pacz­li­wie rękami, usiłując wy­do­stać się na po­wierzch­nię, jed­nak  próby koń­czy­ły się fia­skiem.

 

– Ace, gdzie mnie zna­la­złeś? – ugry­zła spory ka­wa­łek jabł­ka i ob­ró­ci­ła się w stro­nę okna. ―> – Ace, gdzie mnie zna­la­złeś? – Ugry­zła spory ka­wa­łek jabł­ka i ob­ró­ci­ła się w stro­nę okna.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.forum.artefakty.pl/page/zapis-dialogow

 

– W lesie…w gó­rach? ―> Brak spacji po wielokropku.

 

i po­sła­ła mu jed­nej z wielu fał­szy­wych uśmie­chów, któ­rym go ob­da­rza­ła. ―> …i po­sła­ła mu jed­en z wielu fał­szy­wych uśmie­chów, któ­rymi go ob­da­rza­ła.

 

Nie znała póki co jesz­cze po­wo­du, dla­cze­go to robi. ―> Nie znała jesz­cze/ na razie po­wo­du, dla­cze­go to robi.

 

– Prze­pra­szam, prze­pra­szam, prze­pra­szam…– wy­po­wie­dzia­ła… ―> Brak spacji po wielokropku.

 

wy­po­wie­dzia­ła to słowo chyba po raz enty, nim nie zo­sta­ła obu­dzo­na. ―> …wy­po­wie­dzia­ła to słowo chyba po raz enty, nim zo­sta­ła obu­dzo­na.

 

Stróż­ka krwi po­wo­li to­czy­ła się po prze­ra­żo­nym po­licz­ku. ―> Dlaczego kobieta pilnująca krwi toczyła się po policzku?

Poznaj znaczenie słów: strużkastróżka.

Po czym poznać, że policzek jest przerażony?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pomysł jest, ale chyba na bardziej rozbudowany tekst. Tutaj mam wrażenie, że jestem świadkiem trailera. Pojedyncze sceny próbują budować relacje między tytułowymi bohaterami, ale przez brak tła i kontekstu nie mam pojęcia, z której strony do nich podejść.

Same sceny jednak napisane ciekawie, zajmująco.

Tak więc jest tu potencjał, ale to zbyt szortowy szort. Taki trailer większego koncertu fajerwerków.

A teraz chwytaj przydatne linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Czymś rozmazanym, wręcz nierealnym kłębiącym się w jej umyśle

Wtrącenie: rozmazanym, wręcz nierealnym, kłębiącym się.

 Niewyraźne kształty tego, co kiedyś widziała, były teraz niczym puzzle, których nie potrafiła złożyć w całość.

Czym to się różni od normalnego działania pamięci? (Czy powinnam się udać do neurologa?)

 wygląd słońca wyryty w jej pamięci był tym prawdziwym.

Jest (consecutio temporum nie występuje w polszczyźnie, nie kalkuj go z angielskiego). I – w przeciwieństwie do czego? Dlaczego miałby być nieprawdziwym?

 lekko sunęły, ściągając zakrwawiony bandaż, by w następnej chwili nasunąć

To sunięcie bardzo mi nie gra. Jest jakieś takie… nieadekwatne.

 Była to jedna z niewielu chwil w jej obecnym życiu

Czyli to była jedna chwila?

 kompletnie spowitym mrokiem

"Kompletnie" to anglicyzm.

 Bliskość sprawiała, że nie czuła się aż tak bardzo samotna i zagubiona w teraźniejszości, z jaką przyszło się mierzyć.

Strasznie mnie o tym zapewniasz. Dlaczego sądzisz, że nie uwierzę?

 wieje lekki wiatr

Wiatr się zwykle słyszy, zwłaszcza będąc niewidomym.

 Teraz przynajmniej wiedziała, że to mężczyzna

Nie rozmawiali wcześniej?

 z górującą żółtą kulą na niebie.

Szyk: z żółtą kulą górującą na niebie. Górowanie nie jest immanentną cechą kuli.

 Nie dane jej było długo nad tym rozmyślać. Poczuła bowiem lekki uścisk na ramionach.

Niezbyt to naturalne. Przynajmniej połączyłabym te dwa zdania, ale ja w ogóle mam skłonność do dłuższych, weź na to poprawkę.

 Mężczyzna pomógł podnieść się do pozycji siedzącej.

Tu chyba nie obejdzie się bez zaimka.

 Pierwsze, co poczuła, to lekką bryzę

Pierwsza, co poczuła, to lekka bryza. Bryza łączy się tu z "pierwszym", nie z czasownikiem.

 Zapach soli, którą niewątpliwie pachniały włosy

Bardzo dziwnie to brzmi, trudno rozplątać.

 Ziarenka piasku wbijające się w bose stopy były teraz najmniejszym zmartwieniem.

Kto się tym martwi? (Przejdź się po szyszkach :D)

 Krótki, lecz prawdziwy śmiech

Śmiech może być szczery, ale prawdziwy?

usłyszała dobrze znany jej już głos.

Szyk: dobrze już jej znany głos.

 Złapała łapczywie

Dwa grzyby w barszcz. Chwytała powietrze? A tak, jak jest, to właściwie powtórzenie.

 Wymachiwała rozpaczliwie dłońmi

Samymi dłońmi?

 próbując wydostać się

Się wydostać. "Się" nie musi być na końcu – przesuwanie go poprawia rytm zdań, spróbuj.

 Jednak jej próby kończyły się fiaskiem.

Strasznie rozwlekły i mało dynamiczny ten opis tonięcia. Tak miało być?

 bardziej do siebie niż do niej

Bardziej do siebie, niż do niej. To pytania – czy facet się zastanawia po prostu?

 jednej z wielu fałszywych uśmiechów, którym

Jeden i którymi. Takich błędów autokorekta nie wyłapie, a zmęczony autor ich nie widzi. Zalecam betę.

 Ciepło dłoni, które niegdyś lubiła, teraz ją brzydziło.

Kolokwialne, jak dla mnie – zbyt. I – ile czasu minęło?

 póki co jeszcze

Dwa razy to samo – wybierz albo "póki co", albo "jeszcze".

 Karmazynowa ciecz ofiary znajdowała się wszędzie.

To wygląda jak dzieło Joeya z tezaurusem… jest tak purpurowe, że śmieszne. I całą atmosferę szlag trafił.

 Dziewczyna nie wytrzymała tego widoku i zwróciła.

Przez moment nie wiedziałam, o co Ci chodzi. Zwymiotowała. Nie bójmy się tego słowa.

 po raz enty

To jest, primo – kolokwializm, i secundo – kolokwializm wyrażający nie dużą liczność czegoś, ale znudzenie tym. Czy można być znudzoną własnym koszmarem?

 nim nie została obudzona.

Zanim została obudzona.

 Poczuła, jak ktoś potrząsa jej ciałem.

Jakieś nie do końca spójne… Nie od razu zobaczyłam, że to jest właśnie budzenie, tak być nie powinno.

chcąc,

Zbędne.

 Śpij dalej Alice

Śpij dalej, Alice. Przed wołaczem dajemy przecinek.

 wypadł z jej drżących dłoni

Anglicyzm. Wypadł jej z drżących dłoni.

 Stróżka krwi

Czyli dozorczyni krwi? To by był niezły pomysł…

 przerażonym policzku

For the last time, części ciała nie mogą być przerażone.

 Przekaz snów był jasny. Zabiła kogoś.

Wiesz, mnie się kiedyś śnił nieskończony tramwaj. To nic nie znaczy.

 Odebrała czyjeś cenne życie. Pozbawiła drugiego człowieka prawa do egzystencji. Była morderczynią.

Rozumiem, że to dla niej wstrząs, ale – nie przesadzasz trochę?

A czy potrzebowałem powodu, by cię uratować, Alice?

A to całkiem sensowna odpowiedź. Plusik.

 Cios mieczem. Szybki, a zarazem precyzyjny. Wystarczyło jedno pchnięcie, by zadać śmiertelny cios.

Powtórzenie ("cios"). Mało dynamiczne, ale zaczynam podejrzewać, że nie o dynamikę Ci tu chodzi – mimo to nie jestem przekonana do tej wizji.

 przeciwnik zsunął się do morza

Nie "osunął"?

 Ostatnie, co było dane zobaczyć tej osobie

To sztucznie brzmi.

 wielka, żółta kula

Grupa nominalna. Bez przecinka.

 tej makabrycznej zbrodni

Za mało wiemy, żeby o tym orzekać. "Przeciwnik" wskazuje na uczciwy pojedynek, nie morderstwo.

 Czyjaś obietnica podryfowała wraz z wiatrem

Podryfowała z wiatrem (przecież wiatr nie dryfuje).

 

No, to miał powód (pokuta za przeszłe życie?), czy go nie miał? O co chodzi? Nie, pochwalić nie mogę, przykro mi. Trudno mi nawet wskazać Twoje mocne strony – może mogłoby taką być budowanie nastroju, ale zabijasz go niezręcznym doborem słów, purpurą i "stróżką" (no, doprawdy, takie niedbalstwo fatalnie świadczy o powadze Twoich pisarskich zamiarów, nawet ja nie jestem tak leniwa – a leniwa, zapewniam, jestem). Jedyne, co mogę Ci dać, to kotek.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie porwało mnie, ale nie czytało się źle ;)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka