- Opowiadanie: syf. - Teofor

Teofor

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Teofor

 

*

– Teoforze!

Od pewnego czasu myśli Mechanicusa nieustannie krążą wokół kwestionowania sensu utrzymywania przy życiu proteinoludów. Wniosek jest oczywisty. Miękkie wrażliwe kreatury spowalniają przebieg eksploracji.

Mechanicus diagnozuje błąd w swoim rozumowaniu. Niezgodność z matrycą człowieczeństwa. Nie chce, by towarzyszyły mu nieludzkie myśli.

Wszak są sobie z człowiekiem równi.

Teofor zostaje wybudzony z hibernacji. Źle się czuje – ropieje rana wokół nowego cyberwszczepu. Mężczyzna z podziwem patrzy na stalowe cielsko Mechanicusa, na czas podróży zawieszone między pylonami. Oksydowana powłoka lśni w karmazynowym świetle halogenów.

– Najprawdopodobniej uszkodzeniu uległ moduł emocji wyższych. Odczuwam zbyt niski poziom empatii wobec ciebie. Napraw, proszę, usterkę.

Z oczywistych przyczyn Mechanicus nie ma dostępu do składników swojej osobowości. Teofor podpina się do interfejsu i uruchamia narzędzia naprawcze. Po zbadaniu uszkodzeń usuwa jeden z modułów za pomocą podajnika, a na jego miejsce podłącza nowy.

– Znów czuję, że jesteśmy sobie równi – mówi Mechanicus. – Dziękuję.

 

*

Teofor z nabożnym podziwem patrzy na Mechanicusa.

Wyobraża sobie chłód logiki myśli, nieskrępowanej niedoskonałością ciała, niezmąconej bólem i pragnieniami; potencjał umysłu, sięgający dalej niż najodleglejsze gwiazdy. Czuje równocześnie zapach swojego potu i paskudzącej się rany. Za następną wypłatę zastąpi sobie śledzionę stacją dokującą nanobotów. Potem czas rozważyć instalację całej cyberdłoni.

Teofor spogląda na moduł. Jedna z cząstek boskiego superintelektu. Mechanizm moralnego filtrowania aktów woli. Mężczyzna zastanawia się, czy urządzenie jest całkowicie zepsute, czy też być może uda się z jego pomocą choć dostrzec ścieżki, którymi podążają myśli Mechanicusa.

Biegnie do pomieszczeń technologicznych, by spróbować podpiąć urządzenie do wszczepów w swoim mózgu.

 

*

Teofor wzrokiem ocenia Mechanicusa.

Metalowe ciało niezbędne jest dla powodzenia wyprawy, ale można nim zdalnie sterować; wyprawę zresztą można porzucić. Rozum zaś jest zbyt wszechmocny, by pozwolić mu… współistnieć. Mężczyzna niszczy więc niezwłocznie rdzeń, w którym zapisana jest jaźń Mechanicusa.

Teofor nie posiada matrycy człowieczeństwa.

Koniec

Komentarze

Teofor wzrokim ocenia Mechanicusa. → literówka

Podobał mi się motyw odwrócenia ról, gdzie to człowiek pełni niejako służebną rolę wobec maszyny, co oczywiście musiało mu wejść na ambicje. Cholerni ludzie, nawet jak zaczyna się szlachetnie, to zawsze kończy się tak samo… Piękne to podsumowało ostatnie zdanie. Naprawdę ciekawy rejon tu eksplorujesz – ludzie tacy zawsze chętni do hołubienia człowieczeństwa, a często sami niewiele go w sobie mają. Smutne, że okazuje się to być ostatecznie przewagą Teofora…

 

A z kolei to:

Odczuwam zbyt niski poziom empatii wobec ciebie.

jakoś mnie rozczuliło. No, ale Mechanicus ma matrycę człowieczeństwa, więc może być kochany.

Dobry, dobry tekst. Bibliotekowałabym, ale jeszcze nie mogę nominować :(

Złożone i inteligentne. Klikam teraz, a z komentarzem wrócę.

 

Ps. Konkurs z Twoim udziałem nabiera kolorytu.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dobre, bo odwrotne. Wreszcie (!), lecz końcówka rozczarowuje (z wyjątkiem ostatniego zdania), a i stalowe cielsko na początku też.

Matryca człowieczeństwa – świetna i dla mnie można ją odtwarzać i dookreślać w miliardach wariantów, aby się przybliżyć. 

Skondensowałeś, modyfikacje tj. cyberwszczepy ok, lecz to ciągle zwykła mechanika, acz przeciwstawienie dla mnie – super. Fizyczność i to co z niej wynika kontra mgławicowość z rozumu (ponoć) płynąca.

 

Edit: Poprawka, do drugiego zdania, jest nieprawdziwe, a ja w nocy nie zrozumiałam, źle zrozumiałam, dlatego je skreślam.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Rozbudowałbym odrobinę ten ostatni epizod. Wydaje mi się nieproporcjonalnie krótki, a przez to finał jest zbyt pośpieszny, zwłaszcza w porównaniu z pierwszą sceną. W głowie jeszcze szumi satysfakcja z zawartego w niej zaskoczenia – potrzeba chwili wyciszenia, żeby uderzyć po raz kolejny, tym bardziej, że ten finalny cios odrobinę bardziej przewidywalny.

 

P.S. Co ja mam, że komentuję Twojej opowiadania w bokserskiej poetyce? ;)

Dobrze napisane opowiadanie. Podobało mi się:

“Za następną wypłatę zastąpi sobie śledzionę stacją dokującą nanobotów.” – może kiedyś…

 

Zakończenie… dobrze zrobił!

Pisałam już u Nir, roboty to nie ludzie, ludźmi nie będą, odłączyć zawsze można, a matryca człowieczeństwa to wciąż tylko matryca. Co prawda Nir jakoś mnie przekonała i poczułam nic sympatii do jej bohatera, a tu, niestety, nie. 

Przepraszam, że porównuję wasze teksty, ale tak mi na tę chwilę najprościej wyrazić swój odbiór.

 

Człowiek myśli, że napisał szorcika mocno osadzonego w dylematach klasycznej science-fiction, a potem wpada Nir i wrzuca tekst o śmierci czującej, świadomej SI. A potem z kopa wchodzi Syf. i zapodaje szort o granicach człowieczeństwa, transhumanizmie, posthumanizmie itd.

Niby nic nowego takie odwrócenie roli, gdy maszyna okazuje się bardziej ludzka od swojego Stwórcy, ale rozegrałeś to piekielnie sprawnie i poruszająco. Gdy Człowiek traci siebie i swoje człowieczeństwo, a Maszyna wyposażona zostaje w ludzkie odruchy, rolę się odwracają. To Maszynę stać na "litość" (skrót myślowy), człowiek nie ma dylematów moralnych. Pytanie tylko, czy Człowiek naprawdę potrzebuje tych wszystkich odczłowieczących ulepszeń, żeby zatracić człowieczeństwo? Zabija wszak od zawsze.

Co mnie wytrąciło z klimatu? Wypłata. Widziałem statek wśród gwiazd, odległą przyszłości, gotycki niemal rozmach, Machanicusa niczym boską istotę obdarzonego Świadomością i Wiedzą, człowieka, który nie potrafi mu dorównać, mimo że to Człowiek przyszłości, do tego ulepszony. Widziałem już przed oczyma światy Simmonsa, Reynoldsa, Williamsa. A potem ta wypłata…

Ale nie będę marudził, bo to bardzo dobry i inteligentny szort. Przewrotny i zimny. Zadaje wielkie i fundamentalne dla gatunku pytania w minimalistycznej formie. Gratuluję.

 

Ps. Przypomniało mi się świetne opowiadanie Bacigalupiego "Ludzie piasku i popiołu".

Po przeczytaniu spalić monitor.

No cóż, pociągnąłeś Syfie ciut do przodu koncepcje Lema, który chyba miał obsesję na punkcie AI, twierdził wręcz, że ewolucja biologiczna, tworząc gatunek homo sapiens osiągnęła kres możliwości, lecz postęp nie wyhamuje, bo następny wytwór powstanie dłońmi człowieka – bladawca. Lecz tego pogardliwego określenia używają u Lema roboty, a Ty przydajesz im podzespół empatii. Choć i u Lema są przypadki nabycia przez AI uczuć wyższch (choćby opowiadanie “Młot”). 

Naszkicowana przez Ciebie wizja ma tak spory potencjał, że aż się prosi o dłuższą fermę. A może właśnie nie? Może jest to taki zaczyn pozwalający czytelnikom fermentować refleksjami? Tak czy owak frapujące i godne klika.

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Klik

 

Krótkie, zwięzłe i na temat. Zgadzam się z coboldem. I z Marasem do momentu, gdy marudzi na wypłatę. To znaczy, ja bym wolał, żeby zamiast oczekiwania na wypłatę, człowiek po prostu zastanawiał się jakich modyfikacji dokonać w następnych krokach. Żeby ograniczenie nie wynikało z pieniędzy, a np. stanu zdrowia, czasu potrzebnego na przyjęcie się wszczepu, czy tym podobnych. Wolałbym, choć ta wypłata też ujdzie w tłoku.

Jeszcze nie wszystkie teksty przeczytałem ale Twój postawiłbym na 2gim miejscu, Marasa na pierwszym, a MaSkrola na trzecim.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Świetne. Intrygujące, niebanalne, z fajnie postawionym autentycznym problemem moralnym (o ile w przypadku Teofora można w ogóle mówić o moralności…) – jedno z najlepszych w konkursie, moim zdaniem. W ogóle jestem zaskoczona tym, ile znakomitych serio opowiadań w tym konkursie się trafiło. Przeczytałam na razie wszystkie (skomentowałam prawie wszystkie :D), ale to jest jedno z najlepszych; a powiem szczerze, spodziewałam się , przy tym limicie, wysypu fajnych komicznych/ komicznawych szortów, a tu takie zaskoczenie, przynajmniej trzy teksty IMHO do zgłoszenia do Piórka. 

ninedin.home.blog

Wszystko zostało już powiedziane, dołączam się wiec do chóru pochlebców. Krótkie, inteligentne i dobrze napisane – podobało się bardzo.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Bardzo interesujący problem filozoficzny, jasno i prosto wyłożony. Robot okazuje się bardziej ludzki od człowieka – ale co to tak na prawdę znaczy “ludzki”? Może ludzką jest właśnie zazdrość i zbrodnia? (ludzką i szympansią, btw).

Trochę nie pasują mi kwieciste epietety, ale to czysty subiektywizm. No i nie wiadomo do końca, czy Teofor jest sługą, podwykonawcą, współpracownikiem, przyjacielem Mechanicusa? Można wnioskować tylko po nazwie konkursu. Ale największą wadą dla mnie jest długość – czytałbym więcej!

Dobre opowiadanie, dzięki!

Syf.ie, w tak krótkim tekście zawarłeś tyle treści, ile czasami nie znajdzie się w długim opowiadaniu. Dołączam do grona czytelników szalenie usatysfakcjonowanych lekturą tak zacnego szorta. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki za komentarze, Źle mi się pisało to opowiadanie i w pewnym momencie miałem go po prostu dość, dlatego tym bardziej cieszy mnie pozytywny odbiór : )

I po co to było?

Ech, Syf.ie, skoro to jest efekt niekomfortowego pisania, to chyba nie od rzeczy będzie życzyć Ci, abyś w przyszłości tworzył w mękach. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Żeby pisać dobre opowiadania, trzeba najwyraźniej mieszkać w Dobrym Mieście! :)

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Reg. heart

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Dobre, podobało mi się. Sztuczna inteligencja mająca nad człowiekiem moralną przewagę, wynikającą z wbudowanych hamulców – matrycy człowieczeństwa. Jeśli SI ma dylemat moralny, to sobie poradzi, jeśli przed takim samym stanie człowiek… dupa zbita. Aż chciałoby się powiedzieć, że należałoby stworzyć taką matrycę dla człowieka. Pytanie jednak brzmi, czy wtedy nadal będziemy ludźmi. Bez możliwości wyboru między dobrem a złem?

Aż żałuję, że nie potrzebujesz już klika. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dziękuję, Mytriksie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Opowiadanie ma ciekawy kontekst teologiczny: Teofor (mający w sobie Boga), staje się bałwochwalcą, kłaniając się dziełu rąk ludzkich i stopniowo wyzbywa się człowieczeństwa, montując sobie różne gadżety, które mają upodobnić go do jego bożyszcza. Zdobywając chwilową władzę nad Mechanikusem, zdradza go natychmiast, gdyż już jest zdrajcą, który wcześniej zdradził swego Stwórcę.

Mamy w konkursie już dwa opowiadania o przewadze moralnej robotów lub wirtualnych tworów nad ludźmi.

Bardzo, bardzo dobry tekst. Oszczędny w słowach, ale emocjonalnie bogaty, skłaniający do refleksji. Sprawnie napisany, choć limit momentami wymusił może nadmierną powściągliwość w opisach. 

Jedno, na czym się potknąłem, to użycie przez Teofora uszkodzonego podzespołu, skoro ewidentnie ma dostęp do nówek.

Mamy w konkursie już dwa opowiadania o przewadze moralnej robotów lub wirtualnych tworów nad ludźmi.

Jako autor drugiego powiem – ale jakże różne.

Również przyłączam się do zachwytów. Bardzo dobry tekst, świetne zestawienie postaci Teofora i Mechanicusa. Człowiek postrzega maszynę jako udoskonaloną wersję samego siebie, projektuje na nią swoje przekonania o człowieczeństwie, ale w jego przypadku rzeczywistość okazuje się inna od tego, co zakładała sztucznie wyprodukowana matryca. Z drugiej strony nadaje intelektowi Mechanicusa cechy boskie, a sam ostatecznie posługuje się tą samą zimną logiką, żeby zracjonalizować sobie zniszczenie swojego dzieła.

Narracja bardzo odpowiednia dla historii – chłodna, celna, precyzyjna.

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Jedno, na czym się potknąłem, to użycie przez Teofora uszkodzonego podzespołu, skoro ewidentnie ma dostęp do nówek.

 

Doszedłem do wniosku, że a) nówki byłyby gdzieś hermetycznie zamknięte i istniałaby jakaś procedura uniemożliwiająca takie – powiedzmy – rozrywkowe wykorzystanie podzespołów na przypadkowym, nieprzewidzianym sprzęcie; b) sprawny moduł uczuć wyższych prawdopodobnie dość dobrze imitowałby modelową ludzką moralność, a przez to nie unaoczniłby bohaterowi sposobu, w jaki maszyna może go postrzegać. 

I po co to było?

Dołączam do grona usatysfakcjonowanych lekturą Twojego króciutkiego dzieła czytelników. Króciutkiego, ale jak dużo kryjącego w sobie treści i niebanalnych przemyśleń. Jak dla mnie jedno z najlepszych opowiadań w konkursie :)

Kawał świetnego szorta, twardo stojącego w konkursowej czołówce. Trudno napisać mi coś, o czym jeszcze nie wspomniano, pozostawiam więc tylko ślad po usatysfakcjonowanym czytelniku. Oby więcej takich tekstów. 

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

dzięki za komentarze :) 

I po co to było?

Interesujące opowiada. Spodobało mi się odwrócenie schematów, fajne jest to, że człowiek zaraża się rasizmem od maszyny, ale w odróżnieniu od niej nie potrafi zwalczyć choroby.

Literówka w ostatnim słowie.

Babska logika rządzi!

Dzięki – literówka poprawiona. 

I po co to było?

Nie czytało się tego lekko, wręcz przeciwnie… Niemniej historia i jej schemat mi to wynagrodziły. Gratulacje dobrego szorcika i powodzenia yes

Bardzo niespodziewane zakończenie. Obstawiałem zniszczenie modułu, ale końcowe stwierdzenie wbiło mnie w fotel. Myślałem o sztampowym wymknięciu się AI spod kontroli, a tu takie zaskoczenie. Maszyna bardziej ludzka od samego człowieka, pojawiał się już w konkursie taki motyk, jednak bardzo ładnie to poprowadziłeś. Podoba się.

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

Ogółem czytało się w porządku. Doceniam umiejętnie poprowadzoną narrację w czasie teraźniejszym oraz symbolizm (imię tytularnego bohatera i jego dążenia do perfekcji/boskości poprzez ciągłe udoskonalanie się). Przedstawiony zamysł przyjąłem, jednak jakby brakowało mi tutaj nieco pewnej fabularnej “masy”; końcówka zdaje się nieco przyspieszona, wolałbym też zobaczyć nieco głębiej zarysowane tło; to, co mieli eksplorować Teofor i Mechanicus.

 

Sugestie poprawek:

 

Miękkie[+,] wrażliwe kreatury spowalniają przebieg eksploracji.

Na moje oko te przymiotniki są równorzędne, więc rozdzieliłbym je przecinkiem.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nadrabianie zaległych komentarzy czas zacząć:

Fajny, przewrotny tekst. Z drobnych zgrzytów – jak parę innych osób – wyłowiłam ową “wypłatę” w miejscu, w którym odnosi się wrażenie, że bohater jest jednak samowystarczalny. Przynajmniej w pośród takich dekoracji jak “wybudzanie z hibernacji” lub “pomieszczenia technologiczne” podświadomie ulokowałam akcję na statku kosmicznym :)

Porządnie zrobione, udana puenta.

Trochę zapachniało Asimovem ;)

Lecz zaprawdę, Syfie, jest tak, jako nam Twój króciak objawia: nad sztuczną inteligencją

może i niełatwo zapanować, niemniej człowiek prędzej się zbuntuje niż robot.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Intrygujący tekst, jednak, tak jak u kilku przedpiśców, finał wydał mi się za szybki. Gdyby wynikało to z zamordystycznego limitu, taki skrót byłby co najmniej zrozumiały, ale tutaj zostało Ci całkiem sporo wolnego miejsca.

Z kolei tylekroć wymieniana wyżej “wypłata” mi nie przeszkadzała. Nie wiem, czy zgodnie z intencjami autora, ale wyobraziłem sobie Teofora jako gościa grzebiącego w złomie i próbującego wyjść ze swej niskiej kondycji społecznej poprzez cyborgizację.

Jest w tym tekście coś dziwnego. Niby SF (podróż z automatu kojarzy się kosmos, a przecież nie jest to powiedziane wprost, może to być podróż morska), a jednak czuć tu i starożytnosć. Wyobraźnia podpowiada scenerie jak z czegoś pośredniego pomiędzy „klasycznym Vernem” a „typowym steam punkiem”. Gdyby trzeba było dopasować jakąś ilustrację, to musiałoby być sporo maszynerii w tle.

 

Wyróżnikiem tego tekstu na pewno jest to, że o ile większość krótkich form idzie w kompresję, to tu rozbudowujesz tekst jakby „w głąb”. Małą liczbą słów budujesz klimat, który te słowa zastępują.

 

Miałem pewien problem z końcówką, bo w pierwszej chwili odebrałem ją podobnie jak Cobold. W sensie, ze czegoś brakowało, może za krótko, może za mało opisane. Ale potem zorientowałem się, że to nie tak. Końcówka jest dobra. Ale znając zaledwie dwa inne Twoje teksty i wiedząc jak mroczne budujesz narracje, mocno się nastawiłem na to, że będzie ciężkie, mocne uderzenie. Wychodzi na to, że czasami bardzo wyrazisty styl pisania może jednak przynieść efekt w drugą stronę, gdy napisze się coś solidnego, a czytelnik spodziewa się kataklizmów.

 

Z drugiej strony zastanawiam się, czy bez tego nastawienia równie łatwo budowałbym sobie wyobrażenie scenerii – i tu też trudno mi odpowiedzieć.

 

Przedmiotowość i podmiotowość – dwa słowa, wokół których tekst mocno się obraca. Udana lektura.

 

BTW, aż mi się przypomniała podobna problematyka z jednego z moich opowiadań (tego z Mechów).

 

A jeszcze od strony formalnej. Ciekawy zabieg z tymi gwiazdkami – dobrze to wygląda wizualnie.

Widzę, że tu same zachwyty, ja pozostałem jednak nieporuszony – ot, scenka w modnym ostatnio sosie transhumanizmu.

W niewielkiej ilości znaków przedstawiłeś naprawdę dużo. To znak kunsztu, jednak niekoniecznie zaleta szorta. Niesie on w sobie dużo treści, ale treść ta nie jest odkrywcza, a brak odniesień, jakiejś bogatszego planu akcji sprawia, że szybko uleci. Przynajmniej mi.

Zresztą, to tylko spekulacje ;)

 

Napisane jak zwykle bardzo sprawnie. Tytuł… no, jest.

 

Tyle ode mnie.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Szort taki, jaki lubię – prosty, a treściwy, zapodający puentę z siłą wybuchu atomowego. Choć muszę przyznać, że nie od razu pojąłem zakończenie, lecz kiedy już do mnie dotarło – no, po prostu bomba.

Trzy fragmenty współgrają ze sobą idealnie, dobre tempo, narracja. Dla mnie zbliżyłeś do ideału definicji szorta.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dzięki za komentarze :) 

I po co to było?

Bardzo dobry szort.

Długość, tempo, narracja – wszystko ładnie gra i pasuje. Rzecz jest oczywiście dość sucha, pozbawiona (prawie) opisów, kontekstu, szerszej historii, ale w przypadku krótkiego, skonsolidowanego treściowo tekstu, to nie wada.

Nieźle to wszystko rozegrane – mimo, że nigdzie nie piszesz, że Mechanicus jest w jakiś sposób złowrogi, nawet potencjalnie, to czytelnik, który odruchowo utożsamia się z Teoforem, spodziewa się, że SI ostatecznie będzie adwersarzem. A tu niespodzianka. Bardzo dobra zresztą, bo gorzka, odpowiednio do ciężaru i klimatu całego szorta.

Ostatnie zdanie mistrzowskie, oczywiście w odniesieniu do treści. Znakomicie puentuje tekst, właściwie nawet "robi" go, bo bez owego zdania szort jest dobry, ale niczym nadzwyczajnym się nie wyróżnia.

Można powiedzieć, że jestem między NoWhereManem a Hrabią (jeśli chodzi o opinię, ma się rozumieć :-)) Świetna robota, ale czy zachwycająca i zapamiętywalna? Jeszcze się okaże. 

Pozdrawiam! 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Byłam pewna, że dawałam tu komentarz, ale może komórka zjadła.

 

Bardzo zgrabny, nieoczywisty i niepokojący szorcik. Niemniej potknęłam się na pierwszej lekturze, bo nieoczywistość chyba przekroczyła wtedy poziom mojej perepcji ;) Dopiero powrót do tekstu i dokładna analiza pozwoliły rozwikłać zależności. Nie jest to wadą samo w sobie, ale nieco tej pierwszej lekturze przeszkodziło. Było blisko piórkowego taka.

http://altronapoleone.home.blog

Dołączam do Hrabiego.

Nie znalazłam w tekście czegoś, co sprawiłoby, że byłabym nim poruszona. Znalazłam drobne kawałki świata, czasu, bohatera, nienowych konceptów zebrane razem bez wyraźnej fabuły, emocji czy charakterystycznego stylu.

 

Zabawne jest to, że pamiętam do dziś, jak wstawiłam na portal pierwsze opowiadanie, a ty, syfie, dałeś mi druzgocący, ale i budujący komentarz ;) Zachęciłeś, żeby tu zostać i się uczyć. A teraz ja oceniam twój tekst z plakietką przy nicku. To chyba chichot losu. Czekam na dłuższe historie, które zapamiętam tak samo jak ten komentarz :)

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Cóż – jak to mawiają – kierunkowskaz nie idzie do miasta :) 

 

Jeżeli chodzi o pisanie – po całym dniu czytania o smutnych ludzkich historiach i próbowaniu załatwienia tych spraw zazwyczaj nie mam już chęci na wymyślanie i spisywanie opowieści. Stąd też dłuższe opowiadanie może nieprędko się pojawić.

 

Dzięki za komentarze!

 

P.S. ja niestety nie pamiętam, o jakie opowiadanie chodzi :) 

I po co to było?

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka