- Opowiadanie: AMD_K - CZAT

CZAT

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

CZAT

– No weź, nie daj się prosić.

– Ale wujku, ja nie za bardzo…

– Och, daj spokój! Młody jesteś, wszyscy młodzi się na tym znają! Siadaj i pomóż, dobra?

– Ale…

– Jak skończysz, to chodź do salonu. Duży chłop z ciebie, naleję ci ćwierć kieliszka, hę?

Pożegnany mrugnięciem oka i solidnym klepnięciem w ramię zostałem sam na sam z zawieszonym laptopem ciotki w sypialni wujostwa. Ze ściany nad łóżkiem zerkał na mnie wieloma ślepiami portret rodzinny. Gruby wujek, niewiele chudsza ciotka i trójka dzieci śmiało zmierzających do osiągnięcia rozmiarów rodziców. Współczułem facetowi, który musiał to namalować.

Ale bardziej współczułem sobie. Gry grami, ale na cholernej informatyce nie znałem się ani trochę. Spróbowałem touchpada, ale kursor ani drgnął. Co tam było jeszcze…

Alt-F4.

Ctrl-Alt-Del.

Nic. Cholera.

Ojciec był już wstawiony, więc nie stanowił żadnej osłony przed nachalnym Zdzisławem. Matka wykpiła się bólem głowy i w ogóle nie przyszła, za to wysłała mnie. Żebyś budował relacje rodzinne, tak powiedziała.

Tak jakby człowiek był w stanie zbudować jakąkolwiek relację z knurem i małymi prosiętami. To nie film Babe, tylko rzeczywistość.

Nagle komputer zamrugał diodami, wypluł garść komunikatów, które zaraz zniknęły i Windows objawił się tapetą z małymi kotkami. Może jednak miałem wrodzony talent?

Trzy sekundy po restarcie systemu na środku ekranu pojawiło się okno czatu. Użytkownik Lover66 pytał o powód przerwania rozmowy. W oknie odpowiedzi widniał nick Halina75.

Bardzo oryginalnie, ciociu.

Nie mam pojęcia, co mnie podkusiło, ale odpisałem.

Impreza rodzinna plus zawiecha systemu. Już jest spoko.

Zastanawiałem się, co mogę ugrać od wujka w zamian za naprawę komputera. Tzw. kieliszkiem mnie nie przekonywał. Koniaczek, który pili, kupiony na bazarze, obok prawdziwego Cognac nawet nie stał. Może ucieknę wcześniej? Awaria kompa u kolegi? To mogłoby być dobre…

Na ekranie pojawił się komunikat.

Ładnie to tak, podszywać się pod kogoś, młody?

Łoł, co jest, do cholery?!

Młody?!

Aż zrobiło mi się zimno. Jakim cudem ktoś… no tak, dostrzegłem cyfrowe oko zerkające z ramki otaczającej ekran. Szybko zasłoniłem kamerkę ręką. Co robić? Może po prostu wyjdę, przecież nic takiego nie zrobiłem. Napisałem kulturalnie do gościa, poza tym… Poza tym ciotka przecież nic nie powie! Co ma zrobić, przyznać się do internetowego flirtu?

Na wszelki wypadek kliknąłem w odnośnik znajdujący się w okienku. Przeglądarka wyświetliła Krainę BDSM.

To kończyło sprawę, chyba, że ciotka miała naprawdę pokręcone koleżanki.

Uciekłem z mieszkania, wujek, na wpół zamroczony dziękował mi i namawiał do wychylenia jednego, ale nie dałem się zatrzymać. Jego żona patrzyła się tylko dziwnie, zbierając naczynia ze stołu.

Dzwonek powiadomienia WhatsApp złapał mnie dwieście metrów od bloku wujostwa.

Czy to ładnie podszywać się pod wujka?

Nadawca: nieznany.

Co, do diabła?

Wujka?

W tym momencie nie za bardzo interesowały mnie upodobania Zdzisława, ale jakim cudem ktoś namierzył mój telefon?

Próbowałem myśleć racjonalnie. Skoro ktoś miał dostęp do kamerki, to mógł mieć do innych rzeczy, np. listy kontaktów. A stamtąd już prosta droga do mojej uśmiechniętej gęby na profilowym.

Trochę się uspokoiłem, wystarczyło parę kliknięć i gość był w blokowanych.

Mój spokój wyparował, kiedy piętnaście minut później stałem przed drzwiami naszego mieszkania. Za framugą ktoś zostawił ulotkę reklamującą stronę internetową, którą widziałem u wuja. Nie, to na pewno zwykły zbieg okoliczności. Facet musiałby mieć jakieś supermoce, żeby być tu przede mną. Albo być jakimś zarąbistym hakerem, żeby w ogóle zdobyć mój adres.

Kiedy zadzwonił smartwatch, aż podskoczyłem ze strachu i uderzyłem ramieniem o drzwi, które okazały się otwarte.

Otwarte? Na naszym osiedlu?

Rzuciłem okiem na zegarek, który wyświetlił wiadomość od nieznanego numeru:

Cześć.

Koniec

Komentarze

Jakieś takie to nijakie.

Niby mamy lekką nutkę horroru/thrillera, ale w zasadzie nie budzi ona większych emocji. Tajemniczy stalker to motyw już wielokrotnie przerabiany, tu zaś dodatkowo w zasadzie nic jeszcze się nie dzieje, to dopiero preludium do dalszych wydarzeń – które mogą, ale nie muszą być interesujące. Plus do tego rodzinne trudne sprawy gdzieś w tle – ponownie motyw, który może być interesujący, ale w tekście jest niemal nieobecny. Zaś to, co pokazujesz, tak naprawdę szczególnie interesujące nie jest, najlepsze zostawiasz niedopowiedziane.

Bohater jest wydmuszką, więc trudno coś o nim powiedzieć.

No nie porwało. Ale czytałem bez przykrości.

Bardzo podobny pomysł do "Gry" Andersa de la Motte. Przyzwoicie napisane, ale nic mnie nie zaskoczyło. Kuleje warstwa realistyczna tej opowieści. Ciotce zawiesił się laptop na podejrzanym czacie, ale zostawiła komputer mężowi i nie reaguje, kiedy widzi, że ten z pomocą bohatera próbuje odpalić system. Miękki restart też średnio do mnie przemawia, naprawa przebiega bardzo szybko. Więcej miejsca poświęcasz nadwadze gospodarzy niż problemowi informatycznemu.

Mnie również ten szort nie poruszył. Nie jest zły, ale czegoś mu brakuje, wspomnieli już o tym None i ANDO, więc nie będę się powtarzać.

Owszem, można tu dostrzec zalążek czegoś zastanawiającego, jakiś cień niepokoju, ale szkoda, że nic z tego nie wynika.

 

Tzw. kie­lisz­kiem mnie nie prze­ko­ny­wał. ―> Tak zwanym kie­lisz­kiem mnie nie prze­ko­ny­wał.

Nie używamy skrótów.

 

Jego żona pa­trzy­ła się tylko dziw­nie… ―> Jego żona pa­trzy­ła tylko dziw­nie

 

do in­nych rze­czy, np. listy kon­tak­tów. ―> …do in­nych rze­czy, na przykład listy kon­tak­tów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zgrzytnęła mi nagła zmiana tonu: od komiczno-absudalno-kabaretowego na początku (cały zestaw: wuj z wódeczką, gruba ciotka, porno z wariacjami) po ten lekki element horroro-thrillera. Miałam wrażenie, że tekst urwał się tam, gdzie naprawdę mogło zacząć robić się ciekawie :)

ninedin.home.blog

Nie porwał mnie ten szort, ale czyta się płynnie. Rzeczy się dzieją, choć emocji nie budzą. Nie zżyłem się nijak z nastolatkiem(chyba?), więc jego losem się nie przejąłem, choć i nie wiadomo czym się tu przejąć, bo w momencie, gdy coś zacznie się dziać lub wyjaśniać, tekst się urywa pozostawiając otwarte zakończenie.

Całe interwencja bohatera i hakowanie wydają się naiwne/humorystyczne, a pod koniec skręcamy (jak zauważyła ninedin) w thriller.

Nie zauważyłem w tym tekście też żadnej fantastyki, lub tylko delikatne przesłanki do jej (niekoniecznego) istnienia.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

No, nie wiem. Zacząłeś od komedii, a skończyłeś na horrorku. W tak krótkim tekście taki przeskok nie zdaje egzaminu. Poza tym bohater jakiś taki nijaki, nic o nim nie wiemy. Historia urywa się w momencie, kiedy coś zaczyna się dziać. I nie widzę tu fantastyki. Biorąc to wszystko pod uwagę – nie powaliło mnie. :(

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Co prawda nic nowego i nie porywa, ale nie jest też źle. Taki trochę nijaki tekst. Pomysł raczej do rozpisania na dłuższe opowiadanie.

Pisanie tego tekstu na ten konkretny konkurs nie było chyba dobrym pomysłem. Nie pisanie go w ogóle, ale na ten konkurs, z jego ograniczeniami objętościowymi. Bo tak naprawdę ten szort nie wygląda mi w ogóle na opowiadanie jako takie, a tylko początek jakiegoś dłuższego tekstu. Masz tutaj ledwie zarysowany początek, punkt wyjściowy akcji, ale nie ma żadnej akcji, żadnych wyjaśnień, zakończenia, niczego. Po prostu całość nagle się urywa. 

Za to językowo nie jest źle, napisane poprawnie, żadnych zgrzytów nie miałem i czytało się to lekko. W komentarzach zarzucano ci wymieszanie klimatu, nagły przeskok z komedii w thriller. To też nie byłoby problemem, gdyby nie objętość tekstu, w obecnej formie żaden z klimatów nie ma czasu solidnie wybrzmieć. 

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

U cioci na imieninach jest… koszmar z ulicy wiązów? Tak, mnie też zaskoczyła ta ewolucja gatunkowa w obrębie szorta. Sama w sobie nie jest według mnie zła, ale tekstowi brakuje jakiegoś porządnego zamknięcia, a w takim limicie znaków ani groza, ani humor nie zdążyły się porządnie rozwinąć. Ale nie czytało się źle, tekst płynie sprawnie, chociaż bez perełek. Z solidniejszą fabułą, a nawet samym pomysłem na zakończenie, tekst byłby na plus.

Takie urwane, jakby. Miałeś jeszcze ponad 200 znaków, można było bohatera walnąć cegłówką w łeb, albo podesłać mu panienkę z pejczem. Cokolwiek, byle było jakieś zakończenie. Sama historyjka nawet spoko, miałeś wizję, ale nie miałeś pomysłu.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Mam podobne odczucia co fizyk111. Czułem napięcie w trakcie czytania, ale brakło tego czegoś  na koniec, nawet jeśli miała by to być cegłówka rzucona przez tego stalkera. Przez chwilę pomyślałem nawet, że przypadkowo kliknąłeś “publikuj” nie pisząc zakończenia.

Sam tekst czytało się fajnie, szkoda końcówki.

 

Właściwie najważniejsze zostało już napisane: test nie porwał, ale czytało się płynnie. Była wizja, ale brakło finału. I nie chodzi o wyjaśnienie tajemnicy. Tajemnicę można wyjaśnić lub nie. Tutaj, nie zmieniając końcówki, można by spróbować podkręcić atmosferę.

 

Swoją drogą końcówka skojarzyła mi się z „The Googling. Google Maps”. Co prawda jest o czymś innym, ale klimat jednego z fragmentów tez idzie w połączenie komputerów, tajemnicy i groteskowego absurdu: https://www.youtube.com/watch?v=fPgV6-gnQaE

 

A, czy tytuł celowo w całości z dużych liter?

 

Urban legend, ale niestety nie czułem napięcia – czy może raczej budujesz je do finału, ale nic z niego nie wychodzi. Trochę szkoda, bo łatwo utożsamić się z bohaterem (ile to razy starsze pokolenie prosiło mnie o rozwiązywanie problemów IT?), a od tego łatwo droga do przejęcia się jego losem.

Tak więc tekst z potencjałem, ale “nie dowozi”. Choć był na dobrej drodze.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Jest jakiś pomysł. Zgadzam się z przedpiścami, że dopiero zaczęło się rozkręcać.

Nie bardzo rozumiem, kiedy właściwie bohater podszył się pod wuja. Pod ciotkę – jasne. Ale wuj?

Babska logika rządzi!

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka