Na ProWritera 2097 Jack trafił przypadkiem, serfując po Sieci w poszukiwaniu nowego androida sprzątającego.
„Zaawansowana sztuczna inteligencja w najnowocześniejszym wydaniu” – głosił opis programu. „Masz kłopot ze znalezieniem idealnej lektury? Po głowie chodzi Ci retro kryminał z elementami fantastyki naukowej i wątkiem kazirodczym, tymczasem księgarnia oferuje same dramaty obyczajowe? ProWriter 2097 rozwiąże Twój problem! Wystarczy wybrać gatunek i tematy, a program w ciągu kilku godzin napisze wyjątkową książkę tylko dla Ciebie. Pobierz już dziś!”
Genialne, muszę to mieć – pomyślał Jack, ale gdy zobaczył cenę produktu, zmroziło go. Tyle spokojnie mógłby zapłacić za najnowszy model kosmoroweru! Na szczęście szybko zauważył, że tak dużo kosztuje tylko wersja z talentem. Tę bez producent udostępniał za darmo, ale z dopiskiem: „Uwaga! Służy głównie do przetestowania opcji programu, czytasz na własną odpowiedzialność!”
– Pobiorę gratisa, przecież nie może być tak źle – mruknął Jack.
A jednak było źle, wręcz tragicznie, o czym przekonał się, czytając pierwsze dzieło ProWritera. Już po prologu miał ochotę wydrapać sobie oczy.
Nie chciał wydawać tyle pieniędzy na wersję z talentem. Pozostawała tylko jedna opcja. Szabla w dłoń, Perło, do boju! Dzisiejszej nocy będzie piratem.
***
– Nie, niemożliwe, dlaczego mi to robisz?! – zawołał zrozpaczony Jack.
Książka napisana przez utalentowaną wersję programu była tak dobra, że nie mógł się oderwać nawet na chwilę, jednak tuż przed finałem karty powieści zalśniły pustką. Brakowało ostatniego rozdziału, najważniejszego, najbardziej wciągającego, w którym miało nastąpić wyjaśnienie wszystkich zagadek. Jack z niedowierzaniem przewijał białe strony. Zupełnie, jakby mu dano kawałek pizzy i zabrano, kiedy już miał ugryźć.
Nie mogąc pogodzić się z takim stanem rzeczy, zadzwonił do Keiry, znajomej programistki i przedstawił sytuację.
– Niedługo będę – zapewniła.
***
– Czy na pewno pobrałeś program z oficjalnej strony? – zapytała Keira, wpatrując się uważnie w ekran.
– Tak… Dobra, nie. Spiraciłem – przyznał ze wstydem Jack. – Ale cena była kosmiczna, nie miałem wyjścia!
– Nieładnie, nieładnie. Teraz masz za swoje – powiedziała kobieta. – Programista ProWritera musi mieć specyficzne poczucie humoru. Brak ostatniego rozdziału to nie żaden błąd, tylko celowe działanie. Kara za piracenie. Nie da się tego w żaden sposób obejść, nie będziesz mógł dokończyć książki.
Jack westchnął z rozczarowaniem. Uważał, że programista zbyt surowo wymierzał sprawiedliwość.
– Nigdy więcej nic nie spiracę – przysiągł.
***
“GameMakerPro 2099 stworzy dla Ciebie wymarzoną grę! Pobierz już dziś!”
– O, super! – wykrzyknął Jack. – Ale cena?! Za to mógłbym kupić ogródek działkowy na Marsie!
Nie zastanawiając się długo, przystąpił do abordażu. Przecież – co może pójść nie tak?