- Opowiadanie: Anet - Stopświat

Stopświat

Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)

A tutaj możecie posłuchać, jak Kameleon czyta :)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Stopświat

Świat się zatrzymał i Ana nie miała pojęcia, co robić.

Ledwie znalazła wolną ławkę w parku zdrojowym, ledwie oparła głowę o twardą deskę, gdy nagle, bez żadnej zapowiedzi, coś się zmieniło. Najpierw uderzyła ją cisza. Otworzyła niechętnie oczy. Korony drzew stykały się na tle jasnego nieba, na jednym z konarów siedziała wiewiórka. I wtedy to zobaczyła: zwierzątko się nie poruszało. Zamrugała zaskoczona, ale obraz się nie zmienił.

Zaniepokojona rozejrzała się wokół. Ludzie zastygli w miejscu, tak jak stali. Z otwartymi ustami, z uniesioną nogą przy wchodzeniu na stopień, wydmuchujący dym z papierosa i, Jezus Maria, dym też się nie ruszał! Nie kłębił się, nie ulatywał, nie rozwiewał. Nie było wiatru. Gałęzie drzew nie kołysały się, liście nie szeleściły.

Ana poczuła strach.

Zaczęła szaleńczy bieg po parku, przerywany rozpaczliwymi „Halo, proszę pani! Proszę pana! Czy ktoś…?”. Ludzie stali jak skamieniali, sztywni, a gdy ich dotykała, czuła pod palcami tylko twardą powłokę. Kora drzew miała fakturę plastiku, a gdy wbiegła do tężni, uderzył ją brak specyficznego zapachu solanki.

– A przecież oddycham – powiedziała do siebie i zdumiał ją i przestraszył głuchy dźwięk, który usłyszała.

– Nie panikuj, nie panikuj – powtarzała jak mantrę.

Może po prostu zwariowałam. Dadzą mi leki i obudzę się w białym pokoju bez klamek, w szpitalnej koszuli. Wszystko będzie dobrze. Wszystko się wyjaśni. To na pewno jakiś atak psychotyczny. Albo inny. Co w ogóle znaczy „psychotyczny”? Nieważne. Po prostu dajcie mi leki!

Wybiegłaby z parku, ale nie pozwolił jej na to brak kondycji, więc poprzestała na szybkim marszu.

Ulica również była martwa.

Podeszła do samochodu, z którego akurat ktoś wysiadł i nie zdążył jeszcze zamknąć drzwi. Zajrzała do środka: wnętrze wyglądało na odlane z jednej formy, jak dziecięca zabawka. Wtopiony w jednolitą masę kluczyk nie dawał się przekręcić.

Jezus Maria, próbuję ukraść samochód!

To może rower. Stał kilka metrów dalej, oparty o ławkę. Właściciel zawiązywał sznurówkę. To znaczy zawiązywał „przed”, teraz był z nią po prostu połączony jak porcelanowa figurka.

Jednoślad również był nie do użytku.

Ana ruszyła w stronę domu. Miała wrażenie, że z każdym krokiem idzie jej się coraz trudniej, nieruchome powietrze stawiało opór, a grawitacja się zwiększała.

Telefon! Muszę do kogoś zadzwonić, na policję albo alarmowy, ktoś na pewno wie, co robić.

Z wielkim trudem sięgnęła do torebki. Ręce nie chciały jej słuchać, ale nie miało to znaczenia, bo listonoszka też już była plastikowa. Nie mogła ani jej otworzyć, ani zdjąć z ramienia, tak jakby przyrosła do wciąż sztywniejącego materiału sukienki.

Stała właśnie przy witrynie sklepu odzieżowego. Z wysiłkiem podniosła wzrok i zastygła w bezruchu. Przerażona nie była w stanie nawet mrugnąć. Oddychała z trudem, coraz płycej i coraz wolniej, czując zaciskającą się na piersiach obręcz.

Ostatnie, co zobaczyła, to manekiny na wystawie. Poruszały się! Patrzyły na nią przez chwilę niewidzącymi oczyma, po czym chwyciły się za ręce i zeskoczyły z podestu. Wydało się jej, że jeden z nich uśmiechnął się złośliwie.

Koniec

Komentarze

Sympatyczny tekst. Skojarzył mi się ze stopczasem w “Pingwinach z Madagaskaru”, ulubionej bajce mojego syna. Tam rolę narzędzia grozy pełniła guma do żucia ;) U Ciebie pojawiły się złośliwe manekiny. Jestem ciekawa, jak dalej rozwinie się ta historia.

Ledwie znalazła wolną ławkę w parku zdrojowym, ledwie oparła głowę o twardą deskę, gdy nagle, bez żadnej zapowiedzi, coś się zmieniło.

Powtórzenie. Zamierzone?

 

Dzięki, ANDO za dobre słowo :)

Powtórzenie zamierzone, zobaczymy, czy innych też będzie razić.

Przynoszę radość :)

Powiało grozą. Chyba czuję się trochę jak Ana ― wiem, że stało się coś niedobrego, ale nie mam pojęcia, co było tego przyczyną…

A manekinów nigdy nie lubiłam. Nawet ten, który stał u znajomego krawca, zawsze wydawał mi się okropny i mocno podejrzany.

 

Drze­wa nie ko­ły­sa­ły ga­łę­zia­mi… ―> Czy aby na pewno drzewa kołyszą gałęziami, czy może raczej wiatr?

Proponuję: Gałęzie drzew nie kołysały się

 

Miała wra­że­nie, że z każ­dym kro­kiem idzie jej się coraz cię­żej… ―> Miała wra­że­nie, że z każ­dym kro­kiem idzie jej się coraz trudniej

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo fajne, trochę skojarzyło mi się ze starocią Snerga, z “Robotem”. 

 

“Nieważne. Po prostu dajcie mi leki!” – to mi trochę pobrzmiewa tłumaczeniem z amerykańskiego.

Wybiegałby z parku, gdyby pozwoliła jej na to kondycja, więc w pewnym momencie poprzestała na szybkim marszu.

Nie brzmi mi to zdanie. Niby związek przyczynowy jest, ale jakiś taki nie wprost. “Wybiegłaby z parku, ale nie pozwolił jej na to brak kondycji, więc poprzestała na szybkim marszu” układa się moim zdaniem sensowniej.

 

Co do samego tekstu. Fabuła pretekstowa, więc dobrze, że jest krótki. Bohaterka równie pretekstowa, ale przy tej długości tekstu to naturalne. Jest nastrojowo, tajemniczo. Całość zgrzyta mi trochę logicznie (jak bohaterka oddycha w świecie nieruchomego powietrza, czemu torebka jest “plastikowa”, ale jej ciuchy już nie itd.), ale nie na tyle, by rozbijać lekturę. Otwarta konstrukcja bez konkretnego uzasadnienia zaistniałej sytuacji pozostawia pewien niedosyt, ale z pewnością jest to słuszny wybór przy tego typu historii. Językowo ładnie, bez fajerwerków, ale przyzwoicie, funkcjonalnie.

 

Czytało się przyjemnie, ale niczym nie zachwyciło. Niemniej technicznie poprawne pod każdym względem, więc poproszę o klik do biblioteki.

Dzięki wielkie za przeczytanie.

Reg – wiedziałam, że coś podpowiesz ;)

Ohouapss – nie znam tekstu, o którym wspominasz, trzeba będzie poszukać. No i ja niczego nie tłumaczę, bo języki obce są dla mnie obce (i bardzo się staram, żeby polski nie był) ;)

None – przyjrzę się temu zdaniu. I wielkie dzięki za klika (ach, to zawsze raduje!) :)

Przynoszę radość :)

Anonimowa Autorko, bardzo się cieszę, że mogłam się przydać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja się cieszę, że mogłam Cię wykorzystać skorzystać z Twojego czujnego oka ;)

Przynoszę radość :)

PSNP ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie mam pojęcia, co napisałaś :/

Przynoszę radość :)

Polecam Się Na Przyszłość. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Aaaa…

Wiedziałam, że to nic obraźliwego ;)

Przynoszę radość :)

;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dobre… To znaczy straszne :) Mimo, że taki króciutki tekst, udało Ci stworzyć mrożący krew w żyłach klimat… I za to ode mnie biblioteczny kliczek :)

O, jak fajnie, cieszę się bardzo, Katiu, dziękuję :)

Przynoszę radość :)

Po namyśle uznałam, że trzeba kliknąć. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

:DDD

Fantastyczny dzień :)

Dzięki :)

Przynoszę radość :)

W zasadzie podpisują się pod opinią None’a i razi mnie to samo zdanie, które on zaznaczył. Powtórzenia w pierwszym akapicie są dla mnie jak najbardziej okej, widać celowość. Jednak nabudowałaś/eś napięcie do tego stopnia, że oczekiwałam czegoś naprawdę szokującego, więc rozwiązanie nie pozostawiło mnie całkiem usatysfakcjonowaną. Zdaje się, że to taki bardziej drabblowy pomysł. Niemniej napisane płynnie i ładnie, więc również klikam bibliotekę.

"Bądź spokojny: za sto lat wszystko minie!" ~Ralph Waldo Emerson

Dzięki wielkie, Minuskuło :)

Poprawiłam zdanie z brakiem kondycji.

Przynoszę radość :)

Anonimko, nadal masz tam literówkę – wybiegałby zamiast wybiegłaby.

"Bądź spokojny: za sto lat wszystko minie!" ~Ralph Waldo Emerson

Dzięki, w ogóle tego nie widziałam :/

Przynoszę radość :)

Fantastycznie stworzony nastrój, czytając odczuwałam autentyczną grozę. Tym bardziej to cenne, że osiągnięte prostymi środkami, bez efekciarstwa. O bohaterce niby nie wiemy wiele, a mino to, czytając, mocno z nią współodczuwałam. Klik ode mnie.

ninedin.home.blog

Wielkie dzięki, Ninedin :)

Sprawiliście mi dzisiaj wszyscy ogromną radość :)

Przynoszę radość :)

Matko bosko częstochowsko! Zaskoczyła mnie tożsamość autorki; tekst wyświetlił się na głównej – nie wiem, czy chcesz to naprawiać, żeby zachować anonimowość, więc milczę. Niemniej tym bardziej cieszę się, że zajrzałam do tego opowiadania :D

"Bądź spokojny: za sto lat wszystko minie!" ~Ralph Waldo Emerson

:DDD

Aktualnie jestem w euforii bibliotecznej, więc mogę się odanonimowić ;)

Przynoszę radość :)

Zatem oficjalne już – fajnie, Anet! :D :D

"Bądź spokojny: za sto lat wszystko minie!" ~Ralph Waldo Emerson

:DDD

Przynoszę radość :)

Anet, potwierdziły się moje domysły – rozpoznałam Cię po listonoszce. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dobry tekst. Umiejętnie poprowadziłaś tę krótką opowieść, napięcie rosło i rosło. Jak to ładnie ujęła Ninedin “bez efekciarstwa” dało się odczuć obawy bohaterki i samemu przeżywać to, co ona. Super. 

Manekiny zawsze były dla mnie trochę przerażające. Mam wrażenie, że płynie z tego opowiadania jakiś morał dla ludzkości. A może to tylko moje fanaberie ;)

Anet, w ogóle Cię nie rozpoznałam i cóż, mogę tylko stwierdzić – pisz więcej!

Bardzo dobre, plastycznie opisane. Ale najlepsza jest puenta, zwłaszcza że w podobnych tekstach bardzo łatwo ją zepsuć. Tu wyszło oryginalnie i zaskakująco.

Wszystko pięknie i sprawnie napisane, ale pytaniem jest, czemu bohaterkę ominęła na początku zdarzenia ta straszliwa przypadłość? A wyjaśnienia brak…

Pozdrówka.

Wolałbym trochę dłuższe, bo pomysł wcale ciekawy i zapewne wart rozwinięcia (tak, to jest sugestia: pisz więcej:)), nie zmienia to jednak faktu, że:

Sympatyczne. :)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Opowiastka krótka i zamknięta. Końcówka inna od tej, której można było się spodziewać w połowie i inna, od tej, której można było być niemal pewnym tuż przed finałem. A to jest już sztuka, żeby tak pokierować czytelnikiem, że 4 linijki od końca wydaje mu się, ze wie doskonale, co za chwilę zostanie napisane, a tu się okazuje, ze jest coś zupełnie innego.

 

Przepraszam, że mnie cały dzień nie było, ale już jestem i bardzo miło mi widzieć Wasze komentarze, pozwólcie więc, że odpowiem zbiorczo.

Reg – liczyłam się z tym, o Twojej pamięci opowiadają legendy ;)

Saro – fajnie, że udało Ci się wczuć w sytuację bohaterki, pomimo tego, że praktycznie w ogóle jej nie przedstawiam. Przyznam, że nie ukryłam tu żadnego drugiego dna, ale zawsze cieszą mnie interpretacje czytelników. I też nie ufam manekinom ;)

Katiu – Tobie mogę śmiało powiedzieć to samo :)

Zygfrydzie – cieszę się, że Ci się podobało :)

Rogerze – dla mnie nie ma znaczenia, co, dlaczego i jak się stało, bardziej interesuje mnie zawsze pokazanie człowieka w niecodziennej sytuacji, takiej, której on sam nie rozumie. 

CM – dzięki, nie chcę rozwijać tego szorta, bo zwyczajnie nie mam już nic do dodania, ale fajnie, że sympatyczne ;)

Wilku – szczerze mówiąc nie widzę innego zakończenia, ale tak to już jest z Wami, pisarzami, potraficie sobie wyobrazić tyle niesamowitych rozwiązań, że zwyczajne Was zaskakuje ;)

 

Bardzo Wam dziękuję :)

 

Przynoszę radość :)

Anet, możliwe inne opcje to np. finał, w którym okazuje się, ze główna postać była ostatnią z odkładanych figurek-lalek :) 

No, mówiłam, Wy, pisarze… ;))) Chyba bym tego (figurki-lalki) nie wymyśliła ;)

Przynoszę radość :)

“Wy”? A kto napisał to opowiadanie? :P 

No niby ja ;)

Ale niechcący.

Przynoszę radość :)

Anet w formie. W krótkiej formie. :)

Kiedy doczekamy się czegoś dłuższego?

Miałam kiedyś sen, w którym świat się zatrzymał (na tej podstawie napisałam również szorta, który póki co zalega gdzieś na dysku) i pewnie dlatego sam pomysł nie wydał mi się oryginalny. :P

Natomiast manekiny, to już zupełnie inna sprawa. Zawsze wydawały mi się niepokojące i przerażała mnie myśl, że mogą nagle ożyć. Punk za wykorzystanie tego elementu i za zaskoczenie w końcówce. :)

Ogólnie bardzo fajny tekst. Podobało mi się. :)

 

 

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol

AQQ, to własnie jest coś dłuższego ;))

Dzięki wielkie, cieszę się, że Ci się spodobało :)

Przynoszę radość :)

Och, a jednak Anet również pisze a nie wyłącznie komentuje! :D Przeczytałem i nie żałuję!

Tzn. jeśli chodzi o motyw to nie był dla mnie jakoś wielce oryginalny, gdyż z takowymi spotkałem się już niejednokrotnie. Choć manekiny były fajnym creepy zakończeniem. Ale pomijając tę kwestię, czytało się super płynnie, przyjemnie, jest klimat tajemnicy i grozy. 

Innymi słowy, podobało mi się :)

Pozdrawiam!

Super klimat! No i z kapitalną nazwą, która pozostaje w opozycji do moich długaśnych tytułów i pobudza wyobraźnię na maksa. Opowiadanie mogłoby być spokojnie dłuższe. :-)

 

Dobre. Poczułem dreszczyk na końcówce.

Bardzo fajne yes

Dobre, naprawdę powiało grozą. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Brr, manekiny. A więc to dlatego zawsze wyglądają tak wyczekująco – czekają na zmianę warty! Końcówka zaskakuje, ja akurat w trakcie lektury celowałam w jakiś motyw z domkiem dla lalek. Klimatyczny, niepokojący szorcik!

Realucu, Macku, Kordylianie, Grzelulukasie, Irko i NIr – bardzo Wam dziękuję za odwiedziny i pozostawienie tylu miłych słów.

Maćku – poprawiłam zdanie wskazane przez None’a według jego wskazówek, więc przeczytałeś je już w tej wersji “lepszej” ;) Coś jest nadal nie tak czy chodzi o jakieś inne zdanie? 

Tytuł wymyślił się sam, a o domku dla lalek nawet nie pomyślałam. Ale widzę, że manekiny są ogólnie niepokojące ;)

Przynoszę radość :)

Przeczytane. Spodobane, nawet bardzo. Lekki szorcik z bardzo dobrym zakończeniem (ostatnie dwa akapity – prima sort).

Pozdrawiam

Dzięki, Peterze, bardzo się cieszę :)

Przynoszę radość :)

Fajne:), manekiny są przerażające! a do imienia Ana mam sentyment niebywały:)

Piękny szort.

W kwestii lalek – dla mnie jest optymalnie, lalki byłyby o jednym krokiem za dużo.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki, Asylum, ja też nie widzę tutaj miejsca dla lalek ;)

Przynoszę radość :)

Bardzo przyjemnie czytało się ten tekst i byłam ciekawa puenty, która mnie nie zawiodła! Ana dla mnie jest w tym opowiadaniu takim trochę przypadkowym świadkiem końca (?) ludzkości.

Widziałam w komentarzach, że nie tylko mi opowiadanie skojarzyło się z “Robotem” Snerga, ale też dzięki złowrogim manekinom ze “Sklepami cynamonowymi” Schulza, udany i przewrotny miks :)

Cieszę się, że Ci się spodobało, Dziejbo :)

Przynoszę radość :)

Świetne opowiadanie. Krótkie, treściwe, z oryginalnym pomysłem i bardzo ciekawą puentą (której obawiałem się, że będzie brakować). Test jest krótki, więc trudno mówić tu o jakichkolwiek błędach, ale jakoś razi mnie to “poruszały się!” w ostatnim akapicie. Dziewczyna miała zesztywnieć ze strachu, a tu nagle wykrzyknik. Chyba jakoś bardziej do rytmu byłoby, gdyby było to twierdzenie:

“Ostatnie, co zobaczyła, to manekiny na wystawie. Poruszały się. Patrzyły na nią przez chwilę niewidzącymi oczyma, po czym chwyciły się za ręce i zeskoczyły z podestu”

 

Albo w ogóle oddzielny akapit:

 

“Ostatnie, co zobaczyła, to manekiny na wystawie.

Poruszały się.

Patrzyły na nią przez chwilę niewidzącymi oczyma, po czym chwyciły się za ręce i zeskoczyły z podestu.”

 

To oczywiście tylko taka tam pierdoła, ale jakoś nie mógłbym jej nie wytknąć. Opowiadanie jako całość bardzo mi się podobało.

 

Fajnie poprowadzone, tak plastycznie i przekonująco. No i porażająca puenta. Zemsta manekinów? Czy też może Pan Bóg robi zmianę warty? :)

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Dzięki, chłopcy, za odwiedziny i komentarze.

Abbadonie – mnie tam pasuje wykrzyknik. Ana zastyga, owszem, ale to, co widzi, jest dla niej szokujące, taki błysk znikającej świadomości. Nie widzę tego inaczej. Natomiast co do zapisu… podejrzewam, że rozpiszę to sobie we wszystkich możliwych wersjach ;)

Tsole – nie mam pojęcia, obie Twoje interpretacje mi się podobają :)

Przynoszę radość :)

Hmmm. A mnie końcówka nie zachwyciła. Wolałabym jakieś wyjaśnienie, co się właściwie wydarzyło i dlaczego. To może być zmiana warty, ale dlaczego najpierw dopadła wszystkich ludzi oprócz Any? Wybrana czy wyjątkowo odporna?

W takich wypadkach odnoszę wrażenie, że to dopiero początek historii, a odkrycie kart nastąpi później, albo że Autor sam nie ma pojęcia, jak to wytłumaczyć.

Babska logika rządzi!

Ta historia nie ma wyjaśnienia.

Ja chyba inaczej do tego podchodzę po prostu.

Przynoszę radość :)

Z pewnością inaczej do tego podchodzimy. Dla mnie historia bez swojej logiki osadzonej w wymyślonym świecie jest niepełna.

Babska logika rządzi!

A ja tu mam świat niewymyślony, w którym zdarzyło się coś dziwnego i nie przeszkadza mi, że nie wiem, jak, dlaczego i po co. Hmmm…

Przynoszę radość :)

Chodzi mi o to, że w naszym świecie takie rzeczy się nie dzieją. Czyli to jakiś inny świat, który stworzyłaś na potrzeby tekstu. A może poszło o to, że ja lubię wiedzieć, jak działa świat. Niemożność odgadnięcia algorytmów uwiera mnie jak kamyk w bucie.

Babska logika rządzi!

A ja się w ogóle nad takimi drobiazgami nie zastanawiam ;)

Przynoszę radość :)

OK… nie powiem, ładne, ale urwane jakby w połowie. Ja miałam skojarzenia z Philipem Dickiem (jak zwykle) – konkretnie z “Ekipą dostosowawczą”, ale zakończenie je przekreśliło. Jako krótki horror fajne, gdyby to miało być coś więcej, trzymałabym z Finklą.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

To nie jest nic więcej ;)

Dzięki, dziewczyny :)

Przynoszę radość :)

Ładne, z zakończeniem, które miało podnieść napięcie. Właściwie bardzo nadawałoby się jako prolog do czegoś większego – ustawiasz klimat, a kończysz podbijając napięcie poruszającymi się manekinami. Zagrywka całkiem dobra.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dzięki, NWM :)

Przynoszę radość :)

Hej, Anet, fajnie, że coś naskrobałaś :). Bardzo sympatyczny szort! Faktycznie czuć niedosyt, ale z szortami zwykle tak bywa. Mam nadzieję, że rozwiniesz kiedyś tę historię, bo widzę potencjał, zwłaszcza, że manekiny mocno wywołują niepokój :)

Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne

Dzięki, sy, cieszę się, że Ci się spodobało :)

Raczej nie planuję rozwinięcia.

Przynoszę radość :)

Fajne. :)

Dzięki, Darconie :)

Przynoszę radość :)

Szort jeszcze lepszy od “Latoszki”. Fajny pomysł, ale wykonanie najlepsze. Super wyszły w opku myśli Any, dodawały napięcia, wybrzmiewały naturalnie. Lektura wciąga, szkoda tylko, że taka krótka.

 

Pozdrawiam :)

Dzięki, Mersayake, dzisiaj to Ty przyniosłeś mi radość :)

Przynoszę radość :)

Ja się podpisuję rękami i nogami pod komentarzami chwalącymi zakończenie. Też jestem zwolennikiem niewyjaśniania wszystkiego i pozostawiania pola dla wyobraźni. ;)

You get what anybody gets - you get a lifetime.

O, jaka fajna niespodzianka na wieczór!

Dzięki, Mr Windy, cieszę się, że Ci się spodobało :)

Przynoszę radość :)

A mi się to kojarzy z “ Ekipą dostosowawczą “ Philip’a K. Dick’a . Niepokojące , ukryte metafory – to tylko atut . Dobre :)

Dzięki, PrusY, czekam na coś Twojego ;)

Przynoszę radość :)

Dzień dobry szanownej Anet.

Ponieważ (z przyczyn zapewne Ci znanych) nie mogę zostawić opinii bezpośrednio pod tekstem, pozwolisz, że to właśnie tutaj skomentuję drabble pod tytułem “Dorotka”. :-)

Dorotka trzy razy stuknęła obcasami i zakręciło jej się w głowie. Musiała kilka razy zamrugać powiekami, żeby uwierzyć w swoje szczęście: była w domu!

Powtórzenie.

Zakończenie załapałem dopiero po lekturze komentarzy (nie rozwijam tematu, żeby nie spoilerować). Natomiast całość napisana bardzo przyjemnie. Dobra (choć krótka) podbudowa pod puentę. Sama puenta (niezależnie od tego, ile pierwotnie z niej załapałem ;-)) też zaakcentowana jak trzeba.

Słowem: sympatyczne. ;)

Na wszelki wypadek zostawię link, gdyby ktoś jeszcze chciał się zapoznać z tekstem (nie musisz dziękować :D):

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/56843877

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Ło matko, jak Ty to znalazłeś? Wydawało mi się, że mam schowane :(

Przynoszę radość :)

Anet, Twój entuzjazm jest porażający! XD

Przecież pisałaś, że lubisz, jak Ci się gwiazdka zapala. ;-)

Zobacz, jak się napracowałem, żeby poprawić Ci humor. :)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Ależ ja doceniam, doceniam! ;)

I oczywiste, że lubię zapalone gwiazdki, wszyscy lubią :P

Przynoszę radość :)

Wydawało mi się, że mam schowane :(

To skąd ta smutna mina? ;-)

 

A tak przy okazji: to wszystko, co pochowałaś, czy mogę szukać dalej? :D

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

To skąd ta smutna mina? ;-)

Bo jakoś nie porywa mnie ten drabbelek :(

Nie wiem, kiedyś chyba był zabawniejszy :/

I serio nie mam już nic ciekawego :/

Przynoszę radość :)

To wrzuć chociaż na koniec jakąś pogodniejszą minkę, bo te powyżej wyglądają obok siebie jak jakiś zestaw depresyjny. ;-)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

E, po Twojej mince widzę, że Ci się to podoba ;DDDDD

Przynoszę radość :)

No wiesz?! :D

To była życzliwa minka pocieszająca. Gest dobroci! ;)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Dobra, dobra, dużo w tym było radości ;)

Przynoszę radość :)

Nie mam zielonego pojęcia o czym piszesz. XD

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Nie szkodzi, ja też nie za bardzo, więc przynajmniej jest sprawiedliwie ;)

Przynoszę radość :)

Nom. Zresztą, to wszystko i tak wina Użytkowników. ;)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

W sensie Twoja, oczywiście :DDD

Przynoszę radość :)

Nie, nie. Moje może być wino. Wina jest Użytkowników. Zawsze. Musisz jak najszybciej wyrwać się spod ich wpływu! Zanim będzie za późno! :D

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Jakie wino? Dawno się skończyło ;)

Przynoszę radość :)

Ale Użytkownikom? :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mnie :P

Przynoszę radość :)

Ale Użytkownikom? :D

Użytkownicy nie piją wina. To krwiopijcy! :D

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

To krwiopijcy!

W sensie komary?

Przynoszę radość :)

Żadne komary! Wampiry i klikożerne szakale! ;-)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Czyli komary :D

Przynoszę radość :)

Jeżeli już, to jakieś zmutowane. XD

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

A to są inne?

Przynoszę radość :)

Są dwa rodzaje komarów:

– komary zwyczajne – parszywi krwiopijcy

– zmutowane komary Użytkownikowe, zwane jełopowymi – poza standardowym krwiopijstwem wysysają również wnioski o kilki, plują jadem, a wolnych chwilach służą Yog-Sothothowi. ;)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

No i najbardziej zmutowany komar-parszywy krwiopijca, najgorszy ze wszystkich, CM na niego wołają :DDDDDD

Przynoszę radość :)

Ja wiem, że to Użytkownicy każą Ci głosić podobne herezje. Spoili Cię winem i podrzucają karteczki z oszczerstwami. XD

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Jakie karteczki? Nie zapominaj, że z literek znam tylko samogłoski!

Przynoszę radość :)

Wiedziałem! Znaczy ten długi komentarz pod moim opowiadaniem napisali za Ciebie podli podstępni Użytkownicy! ;)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Bardzo mili ludzie, nie rozumiem, o co Ci chodzi ;)

Przynoszę radość :)

To nie są ludzie, tylko jakieś eksperymentalne wybryki, który w dodatku wymknęły się chyba spod kontroli. ;-)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Żadne wymknęły, nigdy nie były pod kontrolą ;)

Przynoszę radość :)

Get a room XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Trzyosobowy, rozumiem? :DDDD

Przynoszę radość :)

Napisane sprawnie. miałem kilka teorii co do tego, co się dzieje, ale manekinów się nie spodziewałem.

Obstawiałem szkalną kulę śnieżną w środku, albo coś w ten deseń. A jak pojawił się sklep i manekiny to pomyślałem, aaa to ona jest manekinem a tamci to ludzie, by po chwili dowiedzieć się, że nie, jednak nie :D Ewentualnie że była tylko jakąś zabawką włączoną przez dzieci (nakręcaną?) i obroty się skończyły.

W każdym razie wymyślanie teorii – co to się może dziać – podczas czytania tekstu pobudziło wyobraźnię, a o to chodzi, no nie? ;>

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

O, Mytrix! Fajnie, że zajrzałeś, cieszę się :)

Wymyślacie tyle możliwości, że mam wrażenie, że gdyby rzucić hasło o zatrzymywaniu świata, każdy napisałby coś zupełnie innego i na pewno byłabym zaskoczona. Podoba mi się to :D

Przynoszę radość :)

mam wrażenie, że gdyby rzucić hasło o zatrzymywaniu świata, każdy napisałby coś zupełnie innego

Jasne, bo każdy pisze od siebie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No tak. Głos rozsądku ;)

Przynoszę radość :)

Dzięki za odwiedziny :)

Przynoszę radość :)

Mam kolegę, którego prześladuje koszmar o manekinach. Śni, że przechodzi przez różne pokoje i w jednym z nich stoją manekiny. Mówi, że to najstraszniejszy sen jaki może być. Podejrzewam, że narobiłby w portki, po przeczytaniu Twojego tekstu :D

Dobra historia i dobra końcówka. Pewnie można by rozwinąć fabułę, ale mi podoba się tak jak jest ;) Podoba mi się ta idea, że to co się ruszało staje, a to co było nieruchome zostaje wprawione w ruch – jak widzisz zdążyłem sobie dorobić własną filozofię :)

Che mi sento di morir

Mam wrażenie, że manekiny mają w sobie coś niepokojącego, tak jak takie stare lalki – nie wiadomo co, ale jakoś tak nieswojo…

Cieszę się, że zajrzałeś i że Ci się spodobało :)

Przynoszę radość :)

Podejrzewam, że narobiłby w portki, po przeczytaniu Twojego tekstu :D

Nie polecam Doctora Who XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Anet, w pełni mogłam zobaczyć i poczuć zatrzymany świat. Jak to napisali wcześniejsi komentatorzy: “powiało grozą”! 

Uśmiechnęłam się przy zatrzymanym dymie połączonym z religijnym przerażeniem bohaterki. Tekst jest plastyczny. Niby wiele się nie dzieje, przecież wszystko stanęło w miejscu, a jednak opko daje po garach.

O, jaki miły komentarz z samego rana!

Cieszę się, że Ci się spodobało, dzięki :)

Przynoszę radość :)

Nie wiedzieć czemu, zawitałem tutaj ponownie i przeczytałem jeszcze raz. Nadal mi się podoba :)

Naprawdę dobra historia.

Che mi sento di morir

Cieszy mnie to niezmiernie, zaglądaj, kiedy tylko zechcesz ;)

Przynoszę radość :)

Fajne :)

 

XD

 

ale trochę krótkie, tak prawdę powiedziawszy.

 

Pozdrawiam!

Precz z sygnaturkami.

Ech, co ja poradzę, że to krótka historia? ;)

Dzięki za odwiedziny, Kosmito :)

Przynoszę radość :)

Zajrzałem z ciekawości.

Nie żałuję.

Ma klimat.

:)

Dzięki, MTF :)

Przynoszę radość :)

Bardzo sprawnie napisane, spodobało mi się,

 

Pozdrawiam!

Cieszę się bardzo, dzięki za odwiedziny i dobre słowo :)

Przynoszę radość :)

Pomimo, że opowiadanko prawie bez dialogów, to i tak tempo było bardzo szybkie. Jak Ci się udało stworzyć takiego dynamicznego szorta? To ewidentnie Twoja specjalność. Ciekawe jakbyś się sprawdziła przy długich, przynudzających opisach przyrody, scenerii, bohatera. Tutaj wszystkie opisy były bardzo krótkie i od razu po nich przechodziłaś do akcji. Wszystko bardzo przyjemnie się zgrało.

Dziękuję, solarpox, za odwiedziny i komentarz.

Moje szorty same się tworzą, jak mi się opowiedzą, takie są, widocznie ten chciał pobiegać ;)

Nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała opisywać przyrodę (a jeśli już, pozwól mi, Panie Natchnienie, uniknąć nudy), tak naprawdę pokazuję tylko scenki. Nie piszę dłuższych rzeczy.

Cieszę się, że wszystko się zgrało, dzięki :)

Przynoszę radość :)

Oooo…

Bardzo Ci dziękuję, morteciusie, sprawiłeś mi dużą przyjemność :)

Przynoszę radość :)

Ciekawe :-)

Świetne opowiadanie oparte na jednym pomyśle. To oczywiście zaleta!

Dodałbym klik do biblioteki, ale nie trzeba, za późno. Słusznie znalazło się na dębowych półkach.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Dziękuję Ci, Radku, cieszę się, że Ci się spodobało :)

Fajnie mi :)

 

Przynoszę radość :)

Ładne. :)

Dzięki, Palaio, cieszę się :)

Przynoszę radość :)

Misiowi się podoba. Lubi dynamiczne niedługie teksty.

Fajne :) (na lic. Anet)

Też lubię niedługie teksty, nawet jeśli nie będą zbyt dobre, nie zdążysz się zmęczyć ;)

Dzięki, Koalo :)

Przynoszę radość :)

SYMPATYCZNE :)

PODOBAŁ MI SIĘ twist na końcu, atmosfera ciekawa, początkowo wszystko ok, ale gęstniało w tempie wykładniczym. 

FAJNIE napisane :)

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Oooo… To jakoś wygląda znajomo ;)

Dzięki, Krokusie, bardzo się cieszę :)

Przynoszę radość :)

Ciekawy szorcik. Być może zemsta manekinów za lata niewoli? ;)

Być może. Niemniej przyjemna lekturka!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

BC, fajnie, że zajrzałeś, dzięki :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka