Chodź ze mną w lipcową noc. Przykuwam twój wzrok. Widzisz wianek na głowie i czarne włosy opadające na plecy, białą sukienkę i bose stopy na trawie. Już się zatrzymujesz, zapominasz, o czym myślałeś, o czym mówiłeś, ale teraz zrób ten pierwszy krok. Nie musisz się spieszyć, nigdzie nie ucieknę, po prostu chodź. Nie zwracaj na nią uwagi, na jej pytania, nawoływania; nie oglądaj się. Widzisz mnie już wyraźniej, skórę jak kość słoniowa, prosty nos i oczy czarne jak bezgwiezdna noc. Czekam z otwartymi ramionami, jeszcze moment, jeszcze chwila i będziesz mnie miał. Umykam jak sen, otulona perlistym śmiechem. Rozglądasz się zaskoczony, a ja jestem o tu, kilka kroków dalej, na granicy lasu.
Wejdź za mną w las. Pobawimy się wśród drzew. Tu jest chłodniej, wilgotniej, ciszej, odpoczniemy od zgiełku miasta. Nie każ na siebie czekać, stoję przy topoli. Jesteś już blisko, masz mnie na wyciągnięcie ręki, gdy chowam się za drzewo, a ty jedynie muskasz rąbek sukienki. Podążasz za mną, ale zdziwiony odkrywasz, że zniknęłam. Odwróć się, głuptasie, opieram się o świerk. I znów umykam, gdy jesteś już o krok. To tylko zabawa, w końcu mnie złapiesz. Dopadasz mnie nieopodal starego dębu, którego gałęzie pochylają się ku ziemi pod ciężarem lat. Pozwalam ci wsunąć rękę w moje włosy, wyjąć z nich świerkowe igły. Zbliżasz twarz do mojej i najpierw nieśmiało muskasz nosem włosy zachłystując się zapachem polnych kwiatów i świerku, by potem zejść niżej i złożyć kilka pocałunków na szyi. Odwdzięczam się pocałunkiem w policzek. Chcesz mnie wziąć w ramiona, ale wywijam się i zaczynam wspinać na najniższą gałąź dębu. Nie obawiaj się, wytrzyma. Posiedźmy chwilę, popatrzmy na bezchmurne niebo przebijające spomiędzy liści. Nie zauważasz, gdy schodzę, zapominasz o bożym świecie do momentu aż wołam z dołu. Nazbierałam leśnych poziomek, słodkich jak nadchodzące chwile. Rozpływają ci się na języku.
Biegnij ze mną na łąkę. Dopadnij mnie i rzuć między kwiaty. Moje rozbawione oczy lśnią w blasku umykających świetlików, rzucam ci wyzwanie. Nie czekasz dłużej, kładziesz się i bierzesz mnie w ramiona. Zamykasz oczy i nie wiesz już, czy to zapach włosów, czy otaczających kwiatów, czy to smak poziomek, czy ust. Tracisz poczucie czasu. Trwamy w uścisku minutę, a może godzinę? Może to już kolejna noc? Ja ci tego nie powiem. Jak wydra wyślizguję się z twych ramion i kładę obok. Gwiazdy świecą tak intensywnie w tę bezksiężycową lipcową noc. Nagle słyszysz chichoty i kroki wielu stóp. To tylko moje siostry przyszły się przywitać.
Tańcz ze mną wśród traw. Nie ociągaj się, wstawaj, no już. W tych butach będzie ci niewygodnie, nie nadążysz za polną panną. Siostry utworzyły wokół nas koło i wyklaskują rytm. Tańcz, tańcz, tańcz, niech gwiazdy wirują nad nami. Tańcz, tańcz, tańcz, do utraty tchu. Tańcz, tańcz, tańcz, aż pot spłynie po plecach. W szale wpadasz na jedną z moich sióstr. Łaskocze cię i odpycha. To nie ja jestem twoją panną, woła. Rozpalony dopadasz mnie, nie chcesz już czekać, wpijasz usta w moje usta, chwytasz za pierś, palcem masujesz sutek schowany pod sukienką. Wyrywam się i wszystkie uciekamy, znikamy wśród traw. Rozglądasz się zdezorientowany, rozczarowany. Długo nie wytrzymujemy żartu i wybuchamy śmiechem. Widzisz nas nad brzegiem jeziorka.
Wskocz za mną do wody. Już nie umknę, żadna z nas nie umknie. Gdy podbiegasz, nie mamy już na sobie sukienek, nasza skóra lśni w blasku gwiazd, odbija się w spokojniej tafli jeziora. Też się rozbierz, zrzuć z siebie wszystko i chodź. Woda jest ciepła i płytka. Nie stawiam już oporów, możesz mnie obejmować jak chcesz, chwytać gdzie chcesz. Wpijasz usta w moje usta, odpowiadam pocałunkiem. Schodzisz niżej, gryziesz szyję, jak wygłodniały pies, odpowiadam podgryzaniem ucha. Ach, nie możemy już wytrzymać, dopadamy cię wszystkie. Obejmujemy, łaskoczemy, całujemy, pieścimy, gryziemy, rozrywamy, rozszarpujemy, ssiemy. Ale ty tego nie czujesz, tak bardzo skupiony na mnie.
Popłyń za mną dalej. Nie zwracaj uwagi na pieczenie, to tylko ci się wydaje. Zanurkuj moim śladem, głębiej, jeszcze trochę. Nie zwracaj uwagi na piekące płuca, to tylko sen. Machaj rękami, machaj nogami, silniej, silniej, aż dotrzesz na dno. Ja tu już czekam, otulam włosami. Poleż ze mną chwilę, niedługo, nie dłużej niż minutę, nie dłużej niż godzinę, nie dłużej niż wieczność.