Krótka opowiastka o równoległym świecie duchowym.
Krótka opowiastka o równoległym świecie duchowym.
„Istnieję ziemia.
Istnieję niebo.
Istnieję również coś pomiędzy.
Świat na granicy jawy i ułudy.
Gdzie berło dzierżą duchy,
a nie ten, który winien nimi władać.
Odkąd Król odszedł, w światach pomiędzy zapanował chaos.
Nie ma Króla.
Król odszedł.
Została pustka „
Barnabę zbudził jej własny krzyk. Zerwała się do pozycji siedzącej, ocierając spocone czoło. Gdy jej oczy przywykły do ciemności, wyłapała strzeliste kształty pozbawionych barwy stalaktytów i stalagmitów. Ze stropu kapała woda. Krople wpadały z głuchym pluskiem do wody, czyniąc okręgi.
Barnaba powstała, czując jak energia, którą zebrała podczas snu wypełnia jej ducha. Była wypoczęta. Mogła ruszać w dalszą drogę.
Spojrzała na śpiącego wuja. Błękitna postać drgała w rytm uciekającego czasu. Jeszcze chwila, a jej wuj będzie zdolny do dalszej wędrówki.
Dziewczyna podeszła do rwącego strumienia i zamoczyła w nim stopy. Jej duch przybrał barwę wody. Spojrzała w swoje odbicie. Białą postać, którą wszystko mogło unicestwić.
Jej ojciec odszedł, zostawiając świat bez opieki. To jego duch utrzymywał ten świat w ryzach. Był spoiwem pokoju. Bez niego Pomiędzy traciło zmysły.
Zniknął tak, jakby nigdy nie istniał. Barnaba często myślała, że zabrała go Mgła. Tak jak zabrała jej Dziada. Jednego dnia opowiadał jej o dziejach tego świata, a kolejnego wpatrywała się w pusty tron.
– Ojcze? – zapytała wtenczas, jednak jej głos zaginął w przestrzeni. Czarni oblegali zamek. Chcieli spalić jej ducha.
Była Onim. Oni nie znali swych płci. Kwiat paproci dawał duchom jestestwo, jednak jej nie zdążył. Czarni oddali Paproć ogniu. Świadomość zakończyła swój żywot.
Jak duch bez płci, mógłby rządzić pomiędzy?
Spojrzała na swe palce, które należały do kobiety. Pomiędzy samo dla niej wybrało. Nazwało ją kobietą. Niezdolną, by utrzymać władzę.
Musieli uciekać. Wraz z wujem i służbą. W stronę Widmowych Gór, miejsca spoczynku przodków.
Z dala od Królestwa służba słabła i zabierała ich Mgła. Każdy wschód Szarego Słońca pozbawiał istnienia jednego z nich, aż w końcu pozostała tylko dwójka, Barnaba i jej wuj, dowódca straży – Mikael.
Razem wzywali Śmierć, by zabierała cierpiące duchy służby. Powłoki czerniały i kurczyły się, wydzielając przy tym nieprzyjemny zapach. Barnaba wraz z wujem odsyłali je do zaświatów.
Odkąd odesłali ostatniego minęło pięć wschodów Szarego Słońca.
Od ścian odbijało się echo głosów umarłych. Po wieki uwięzionych w ścianach zapomnianej jaskini. Dziewczyna nie wiele zdołała dowiedzieć się o swych przodkach. Wiedziała, że oddawali dusze ogniu. Temu ich duchy były uwięzione w Pomiędzy.
Rozejrzała się po wnętrzu jaskini, upewniając się, że żaden z Czarnych nie zdołał wpaść na ich ślad. Po odejściu Króla, było ich coraz więcej. Czerń miała intensywniejszą barwę niż biel. Duchy bez spoiwa, którym był jej ojciec poddawały się złu. Czerń zabierała im świadomość.
Podeszła do swojego wuja.
– Wuju Mikaelu – powiedziała, kucając przed błękitną postacią, która regenerowała swoje siły życiowe – Mikaelu, zbudź się. Musimy ruszać.
Duch otworzywszy oczy wybuchnął jaskrawym światłem, które wypełniło przestrzeń.
Były dowódca straży powstał i popatrzył na swoją krewną z góry.
– Miałem sen – szepnął – Śniłem o świecie skąpanym we krwi.
– Krwi? – powtórzyła – Czym jest krew, wuju?
Mikael nie odpowiedział od razu.
– To cierpienie ducha, dziecko. Piekło.
Barnaba spojrzała w stronę wyjścia z jaskini. Przez wąski otwór nie dostawał się nawet promień Szarego Słońca.
– Sprawdzałaś czy nie było tu Czarnych?
Barnaba potaknęła. Szare Słońce już wzeszło. Nie mogli tracić czasu.
– Mogą na nas czekać – powiedział Mikael – Dopiero, gdy przekroczymy Przełęcz, będziemy bezpieczni.
To był ich cel. Przedostać się przez Przełęcz, by dotrzeć do Pierwszego Mostu. Za nim rozciągały się Nieznane Światy. Światy niezbadane. Ten kto miał odwagę się tam zapuścić, przepadał bez śladu.
Pnąc się wąską ścieżką, wydostali się na zewnątrz.
Mglisty świat, świat Dzieci Mgieł widziany ze szczytu góry, falował. Połacie lasów iglastych wypełniały wzgórza i doliny. Białe ptaki przysiadały na ich koronach zwiastując świt. Szare Słońce leniwie budziło niewyraźny świat do życia. Świat pozbawiony barw.
Król odchodząc zabrał ze sobą kolory. Jedynie jego bliscy, nadal świecili jasno.
– Przejdziemy przez dolinę – powiedział Mikael, spoglądając na rozciągający się przed nimi krajobraz – Czarni lękają się lasów.
Barnaba skierowała swe oczy na południe. Tam z glinianych chat wydostawał się czarny dym. Nieświadome istnienia duchy nie wzywały śmierci, gdy ktoś umierał. Oddawały powłoki ogniowi. Jak Pradawni.
Barnaba wzdrygnęła się. Duchy zniszczone w ogniu nigdy nie odnajdywały spokoju.
Mikael dostrzegając anomalię w aurze bratanicy, podążył za jej wzrokiem, a jego usta wygięły się w grymasie obrzydzenia.
– Nie patrz tam – nakazał – Nie patrz na straceńców, Barnabo.
Ruszyli w dół zbocza. Ostre kamienie kaleczyły ich bose stopy, a wysokie chwasty raniły powłoki.
Nikt już nie dbał o ziemię.
Nikt już nie dbał o siebie.
Weszli do doliny porośniętej lasem, gdzie ciemne korony drzew nie pozwalały przebić się promieniom Szarego Słońca.
Barnaba usłyszała szelest. Zatrzymała się.
– To ptaki – uspokoił ją Mikael.
Nie były to jednak ptaki.
Korony drzew poruszyły się. Usłyszeli trzask pękającej gałęzi.
Nastała cisza.
Mikael spojrzał na bratanicę. Dłoń zacisnął w pięść. Był gotów do przywołania broni.
Za nimi rozległ się głuchy trzask.
– Padnij!
Barnaba padła. Nad głową śmignęły czarne kształty, a w uszach zabrzmiał trudny do zniesienia śmiech. Mikael wezwał Harmonię, włócznię, która odsyłała duchy w Próżnię.
– Stań za mną!- krzyknął do bratanicy.
Dwie czarne postaci, wylądowały przed nimi szczerząc zęby w krwiożerczym uśmiechu. Radowały się, iż znaleźli ostatnich krewnych Króla. Barnaba odwróciła od nich wzrok. Emanowali złem tak wielkim, iż w jej umyśle zaległa ciężkość.
Mikael ruszył do walki, odsyłając duchy ku wiecznemu cierpieniu. Nie miały szans z wyszkolonym wojownikiem. Wystarczyło, że ciął dwa razy, a urwany krzyk Czarnych odbił się echem od starych drzew.
– Może być ich więcej.– powiedział, gdy resztki czarnego pyłu osiadały na błotnistym podłożu.
– Musimy ruszać, Barnabo. Dzisiaj nie zmrużymy oka.
*
Minęło czternaście wschodów Szarego Słońca, nim dwójka różnobarwnych duchów opuściła Doliny.
Barnaba ukryła ich aury, gdy weszli na Wzgórza. Nie mogli dać się dostrzec. Musieli przemknąć niezauważeni. Musieli opuścić Pomiędzy, nim Czarni zaleją je swym splugawieniem.
Pokonali Przełęcz. Dotarli do Pierwszego Mostu, wybudowanego przez dziada Barnaby. Pod mostem płynęła lawa, zaś kraina, która była po drugiej stronie była krainą jałową, ubraną w nicość.
– Czarni tu nie przyjdą.– powiedział Mikael.
– Do lasu przyszli, choć lękają się drzew – zauważyła Barnaba.
Mikael pokręcił głową.
– Strach mogą stłumić, jednak Śmierci nie oszukają. Zginą tu. Ich duchy nie wytrzymają presji.
Przekroczyli most, wstępując na suchą ziemię. Liczne wulkany wyrzucały ogromne masy lawy. Smugi czarnych dymów wydostające się z kraterów zasłaniały niebo.
Barnaba zbliżyła się do wuja, a ten poczuł jej strach.
– Dziewczyno, uspokój myśli. Ta ziemia pożre cię, jeśli stracisz kontrolę. Panuj nad sobą.
Barnaba dostrzegła wąskie kształty, które przemierzały Mgłę w poszukiwaniu nieszczęśników, którzy odważyli zapuścić się na te ziemię.
– To wygląda jak przedsionek Piekła – powiedział Mikael spoglądając na zbłąkane duchy, które dryfowały w przestrzeni. Obijały się o siebie, wyły. Barnaba ponownie poczuła strach.
– Dokąd zaprowadzi nas ta droga, wuju?
Mężczyzna pokręcił głową. Nie wiedział. Naprawdę nie wiedział. Nie było jednak innej drogi wyjścia. Z Pomiędzy można było wydostać się pokonując mosty. Pierwszy i Drugi. Z Krainy Zza Pierwszego Mostu nikt jeszcze nie wrócił.
Mikael wspomniał swego podwładnego, zwiadowcę Straży, który zapuścił się w te rejony w poszukiwaniu Odpowiedzi Na Wszystkie Pytania.
Spojrzał na bratanicę. Lękał się o nią. Była jedyną pozostałością po Królu. Jego śladem.
Chwycił ją za rękę.
– Chodź. Przejdziemy to razem.
Jałową Ziemią wędrowali trzydzieści wschodów Szarego Słońca. Sypiali na zmianę, w obawie, że sucha, cienka warstwa ziemi rozstąpi się pod nimi, gdy nie będą czuwali.
Im dalej od Królestwa się znajdowali tym większą udrękę czuli.
Błądzące duchy krążyły wokół nich jak ptaki szykujące się na łów, czekając na ich potknięcie.
Jednak Mikael strzegł aury bratanicy. Gdy tylko czuła strach, okrywał ją ramieniem. Gdy ogarniało ją zwątpienie, gładził ją po głowie.
Była młodym duchem. Byle co mogło pozbawić ją istnienia.
Barnaba tymczasem przyglądała się niespokojnym duszom. Czuła od nich wszystko, co negatywne. Zupełnie jakby duchy te zginęły w katuszach. Przepadły w odmętach czasu, a świat o nich zapomniał.
Słyszała ich głosy. Błagały ją o coś. Prosiły. Na chwilę chciały stać się nią.
Potrząsnęła głową, czując jak czarna nić wchodzi do jej głowy. Mikael czując niebezpieczeństwo wybuchnął jaskrawym światłem, przeganiając nieproszonego gościa.
To był odruch. Tylko Król potrafił kontrolować własne światło. Tylko on poznał Tajemnicę. Mikael przykucnął przy swej bratanicy.
-Wuju, odpocznijmy – powiedziała.
Mikael nie mógł jej odmówić. Przystanęli pod suchym, połamanym drzewem. Ziemia zadrżała. Wulkan nieopodal wypluł lawę.
– Lękam się o ojca, wuju – przyznała Barnaba– Bardzo się o niego boję. Dlaczego nas zostawił? Dlaczego nic mi nie powiedział?
– Nie wiem, dziecko. Nikt nie wie, co nim kierowało.
Księżniczka świata Pomiędzy poczuła nagły przypływ mrozu. Spojrzała w stronę dawnego domu. To stamtąd dochodził ten dziwny wiatr. Czarni rozprzestrzeniali się jak robactwo.
– Nie możemy tam wrócić, Mikaelu.– szepnęła. Podniosła głowę, by spojrzeć na wuja. Jego aura drżała.– Jeśli wrócimy, unicestwią nas.
Mikael spróbował ogarnąć wzrokiem otwarty teren, który zdawał się nie mieć końca. Co było tam dalej? Czy jałowa ziemia miała się kiedyś skończyć? Jak długo Barnaba zdoła bronić się przed zbłąkanymi duszami?
Nie wiedział. Mikael poczuł zwątpienie. Czarna nić wpięła się w jego umysł jak pijawka. Mikael zesztywniał.
Barnaba widząc jak zbłąkany duch próbuję przejąć istnienie jej wuja zaczęła krzyczeć.
Tęczowe światło rozjaśniło na moment jałowe ziemię. Blask, jaki zaczął bić od Barnaby stopił postać, która próbowała zabrać jej wuja.
Po chwili wszystko zgasło. Księżniczka upadła na ziemię.
Jej wuj, gdy tylko odzyskał świadomość przypadł do swej bratanicy próbując stłumić gorąco, jakie od niej biło. Światło ojca nadal się w niej kotłowało. Kto wie? Może pewnego dnia miała stać się potężniejsza od Króla.
– Barnabo. Zbudź się, proszę.
Dziewczyna otworzyła oczy, gdy zimny duch Mikaela ostudził jej duszę.
– Widziałem most. Jesteśmy blisko.
– Drugi most – wyszeptała Barnaba rozejrzawszy się. Spojrzała na zmartwioną twarz Mikaela.– Co się stało, wuju? Czy skrzywdziłam cię?
Mikael pokręcił głową.
– Nie. Uratowałaś mi życie.
Mikael powstał i wyciągnął ku niej dłoń.
– Ruszajmy.
Dotarli do Drugiego Mostu. Mostu, który łączył światy.
– Co jest tam dalej? – zapytała Barnaba patrząc niepewnie w przestrzeń skąpaną we mgle.
– Śmierć – odparł Mikael – Jednak śmierć tutaj byłaby o wiele dotkliwsza – Wziął głęboki wdech – Nikt jeszcze nie przetrwał w Nieznanych Światach.
– Spójrz wuju – Barnaba ukucnęła, wskazując na jarzące się fioletowe pasma ducha – To ślady ducha ojca.
Mikael przyjrzał się znalezisku. Dziewczyna miała rację. Ślady należały do Króla. Tylko Król jarzył się fioletem. Kolorem boskości. Mikael spojrzał w gęstą mgłę, nie będąc pewnym, co kierowało jego bratem, gdy zdecydował się przekroczyć most.
– Dlaczego tam poszedł? – zapytała, czując żal i smutek.
– Nie wiem, dziecko – mówiąc to chwycił ją za rękę – Nie puszczaj mnie.
Zabrała ich Mgła.
*
Barnaba otworzyła oczy. Nieruchomy, pusty wzrok wlepiła w biały sufit, który zdawał się być materialnym tworem. Nieprzyjemny, wysoki dźwięk bębnił w jej uszach. Czuła ciężkość.
Spojrzała w bok, wprost w błękitne oczy mężczyzny, którego duch pokryty był cielesną powłoką. Od razu rozpoznała swego wuja. Jednak dlaczego? Dlaczego zamknięty był w materii?
– Wuju! – chciała krzyknąć, jednak głos uwiązł jej w gardle. Czuła uderzenia w swojej klatce piersiowej. W żyłach krążył dziwny płyn. Konsystencją podobny wodzie.
– Spokojnie, moja mała, spokojnie.
Mówił, dziwnym niepodobnym do swojego głosem. Głosem niskim, wypranym z wszelkiej nadziei.
– Nie mów. Nie myśl. Nie ruszaj się – Ukrył twarz w dłoniach. Barnaba dostrzegła na nich błękitne nici, które zdawały składać się na wzór gałęzi.
– Dlaczego? Gdzie jesteśmy, wuju? Dlaczego tak mi ciężko? – Barnaba chciała wyrwać się z tej paskudnej, materialnej powłoki, jednak nie znała na to sposobu.
Mężczyzna dotknął jej dłoni, a ta poczuła dreszcz w zetknięciu z nieznaną jej wcześniej strukturą.
– Pamiętasz jak pytałaś czym jest krew? – wspomniał łamiącym się głosem – Jesteśmy w świecie, z którego krew pochodzi – Urwał po czym podszedł do tworu, przez który można było oglądać to, co na zewnątrz. Barnaba spojrzała na dachy szarych budynków – Musisz poczuć ten świat. Inaczej zginiesz.
Mikael otworzył okno, a umysł księżniczki omal nie eksplodował, gdy wlało się w niego całe zło, cierpienie i gorycz, które zaistniały w tym świecie.
I krew. Ten świat płakał krwią.
– Jesteśmy na Ziemi – powiedział cicho.
Krzyk Barnaby słychać było nawet w Pomiędzy.
Zgrabna historia, choć trochę “nieociosana”. Brakuje opisów – świata, bohaterów, zdarzeń. Po rozwinięciu na pewno lepiej bym ocenił tę historię, dostrzegam potencjał ;)
Kilka wynotowanych uwag:
Barnabę zbudził jej własny krzyk
Barnaba to imię męskie.
Ona i służba zmuszeni byli uciec w stronę Widmowych Gór, miejscu spoczynku powłok przodków.
Miejsca, uciec w stronę miejsca.
aż w końcu pozostali tylko dwójka
Pozostała tylko dwójka.
Barnabę zemdliło, gdy poczuła ciężkość jaką duchy te miały w sobie.
Co poczuła?
Dziewczyna miała rację. Ślady należały do Króla.
A skąd to wiadomo, po czym poznali?
Che mi sento di morir
Dzięki za uwagi;) Dopiero się rozkręcam po dość długiej przerwie ;) W wolnej chwili naniosę poprawki. Skoro twierdzisz, że ma potencjał, może pewnego dnia je bardziej rozwinę.
PS: Celowo sfeminizowałam imię “Barnaba”.
Pzdr.
Tekst przegadany. Zdecydowanie za długi jak na niedużą ilość treści. Jest tu jakiś pomysł, jest nawet trochę klimatu, ale nie ma tu nic, co przyciągnęłoby uwagę czytelnika na dłużej. Fabuła bardzo statyczna, postacie niezbyt interesujące, opisy w porządku, ale nie dość dobre, by samodzielnie uciągnąć tekst. Gdyby opisy podziemnego świata były bardziej wybujałe, bardziej fantastyczne, gdyby ten świat był ciekawszy, bardziej odmienny od tego, co znamy, mogłoby to wypaść nieźle. Ale obecnie… Nie bardzo.
Finałowy twist nie zaskoczył. Nie jest zły, ale ciągniesz go nieco zbyt długo, co psuje efekt. No i ciężko uwierzyć, że po piekle z jego bezmiarem cierpienia nasz świat jest aż taki straszny. No ale to sprawa do dyskusji.
Interpunkcja i zapis okropne.
Barnabę zbudził jej własny krzyk. Zerwała się do pozycji siedzącej, przecierając spocone czoło.
Barnaba to chyba męskie imię? Tak czy inaczej za często powtarzasz to imię. Czoło raczej ocieramy niż przecieramy.
Gdy jej oczy zdołały przywyknąć
Może nie błąd, ale nie pasuje mi. Sugeruje, że oczy mierzyły się z jakimś wyzwaniem podczas przywykania, podczas gdy jest to naturalny proces adaptacji.
Ze stropu jaskini sączyła się woda, a jej krople roztrzaskiwały się głuchym echem o kamienne podłoże.
“A jej” zastąpiłbym “której”. “Krople roztrzaskujące się echem” nie leżą mi z co najmniej trzech powodów.
Barnaba powstała[,] rozciągając ścierpnięte mięśnie.
Nienawidziła świata Pomiędzy, odkąd tylko otworzyła oczy.
Znaczy… od kilku sekund?
o jego powłoka utrzymywała ten świat w ryzach. Bez niego świat opanowało bezprawie.
Barnaba była wówczas „Onim”, duchem bez płci,który czekał na swą kolej. Nie była zdolna by przejąć władzę po ojcu.
Jeżeli chodzi ci o japońskie oni, to czemu w cudzysłowie? Na jaką kolej czekał duch, bo tego nie łapię? Po “zdolna” przecinek, przed “który” spacja.
Ona i służba zmuszeni byli uciec w stronę Widmowych Gór, miejscu spoczynku powłok przodków
Jeżeli w stronę to miejsca, nie miejscu.
Duch[,] otworzywszy oczy[,] wybuchnął jaskrawym światłem
Były dowódca straży, powstał patrząc na swoją krewną z góry.
Przecinek po powstał, nie po straży. Poza tym trudno jednocześnie powstawać i równocześnie patrzeć z góry – chyba, że jest się wyższym od drugiej osoby już na siedząco.
Wsparł się dłońmi o boki[.]
Nienaturalne.
– Miałem sen.– przyznał.– Śniłem o świecie skąpanym we krwi.
Po “sen” bez kropki. Po obu kropkach spacja. Powtarzasz ten błąd też później. Zapoznaj się z poprawnym zapisem dialogów. No i w zasadzie czemu “przyznał”?
– Krwi?– powtórzyła.[ ]–
– To posoka ducha, dziecko.
Nie wie czym jest krew, ale wie, czym jest posoka?
Miała być chłopcem, jednak gdy jej duch nabrał kształtu okazała się być kobietą. Pierwszą w linii.
Dlatego ma męskie imię? Jeżeli tak, to niby ok, ale w zasadzie po co?
– Sprawdzałaś[,] czy nie było tu Czarnych?
Szare Słońce zdołało już wzejść.
To samo, co wcześniej z oczami – dlaczego “zdołało”, jaki opór musiało pokonać?
Jakikolwiek śmiałek, który miał odwagę się tam zapuścić, nigdy nie wracał.
Teoretycznie poprawne, ale niezgrabne.
Białe ptaki przysiadały na ich koronach[,] zwiastując nadejście świtu.
Jedynie jego bliscy, nadal świecili jasno.
Bez przecinka.
Duchy zniszczone w ogniu, nigdy nie odnajdywały spokoju
J.w.
Ruszyli w dół góry.
Niby wiadomo, o co chodzi, ale brzmi to jakoś komicznie. W dół zbocza lub po prostu w dół.
Dwie czarne postaci, wylądowały przed nimi
Bez przecinka.
szczerząc zęby w krwiożerczym uśmiechu .
Bez spacji przed kropką.
Radowali się, iż znaleźli ostatnich krewnych Króla.
Jeżeli postacie, to radowały się.
Barnabę zemdliło, gdy poczuła ciężkość[,] jaką duchy te miały w sobie.
Nie mieli szans z wyszkolonym wojownikiem.
Jeśli duchy, to nie miały.
gdy resztki czarnego pyłu, osiadały na błotnistym podłożu.
Bez przecinka.
Pod mostem płynęła lawa, zaś kraina, która miała ich powitać była krainą jałową, ubraną w nicość.
Przecinek po “powitać”. Moim zdaniem niepotrzebnie komplikujesz prosty komunikat. “Kraina po drugiej stronie była jałowa, ubrana w nicość” jest prostsze, a niesie to samo znaczenie.
– Strach mogą stłamsić,
Stłamsić? Strach się tłumi.
Przekroczyli most, wkraczając na ziemię suchą, usianą w wulkany, gdzie Szare Słońce nie miało dojścia.
Paskudna składnia, “usianą wulkanami”, przekroczyli i wkraczając to powtórzenie, prawdopodobniejsze jest też, że słońce nie miało dostępu niż dojścia, chyba że w tej krainie słońce chodzi.
Dziewczyno[,] uspokój myśli.
które przemierzały Mgłę w poszukiwaniu nieszczęśników.
To zdanie prosi się o jakieś dopełnienie – nieszczęśników do pożarcia czy coś w ten deseń. W obecnej formie równie dobrze mogą ich poszukiwać, żeby zaoferować im kubek kakao i wskazówki, jak wrócić do domu.
Z Krainy Zza Pierwszego Mostu, nikt jeszcze nie wrócił.
Bez przecinka.
Mikael wspomniał swego podwładnego, zwiadowcę Straży, który zapuścił się w te rejony w poszukiwaniu Odpowiedzi Na Wszystkie Pytania.
Mikael nigdy go już więcej nie widział.
Już dwukrotnie było wspomniane, że nikt stamtąd nie wrócił, więc po co ta wzmianka?
Lękał się o jej istnienie. Była jedyną pozostałością po jego bracie.
Jego śladem.
Chwycił ją za rękę.
cienka warstwa ziemi pod nimi, rozstąpi się, gdy nie będą czuwali.
Bez przecinka. “Rozstąpi się pod nimi” brzmiałoby naturalniej. Skoro rozstąpi się cienka warstwa, to chyba nie tak źle?
Wulkany wyrzucały z siebie ogromne połacie lawy. Błądzące duchy krążyły wokół nich jak ptaki szykujące się na łów, czekając na ich potknięcie.
Krążyły wokół połaci? Bo tak sugeruje to zdanie. Ale czy połacie mogą się potknąć?
Gdy tylko czuła strach[,] okrywał ją ramieniem. Gdy ogarniało ją zwątpienie[,] gładził ją po głowie.
Byle co mogło pozbawić jej istnienia.
Ją.
Zupełnie jakby duchy te zginęły w katuszach Przepadły w odmętach czasu, a świat o nich zapomniał.
Po katuszach brakuje chyba kropki.
wybuchnął jaskrawym światłem[,] przeganiając nieproszonego gościa.
powiedziała wpatrując się w jego oczy.
Może to tylko ja, ale to wpatrywanie się w oczy zmienia tę scenę w coś z taniego romansu.
Choć, Mikael stronił od tego pomysłu, nie mógł odmówić jej odpoczynku.
Stronił od pomysłu?
Stąd nie było już nawet widać Szarego Słońca.
Podobno w całej krainie za mostem go nie widać?
Pogrążeni byli w złowrogim mroku.
Czy w okolicy nie było jakichś połaci lawy?
Nikt nie wie[,] co nim kierowało.
Księżniczka świata Pomiędzy, poczuła nagły przypływ mrozu.
Bez przecinka.
Spojrzała w stronę miejsca, z którego przyszła.
Nienaturalne.
Blask[,] jaki zaczął bić od Barnaby[,] stopił postać, która próbowała zabrać jej wuja.
Za moment wszystko zgasło.
Po chwili. Za moment może się dopiero coś stać w przyszłości.
Jej wuj, gdy tylko odzyskał świadomość[,] przypadł do swej bratanicy, próbując stłumić gorąco[,] jakie od niej biło.
Światło ojca, nadal od niej biło. Kto wie.
Bez przecinka. Po pytaniu pytajnik.
Widziałem most, gdy dałaś światło.
Dałaś światło?
niepewnie w odległą sień
Most ginął w jej intensywności
Most ginął w intensywności sieni?
Jednak śmierć tutaj byłaby o wiele bardziej dotkliwsza.
Bardziej dotkliwa lub po prostu dotkliwsza.
nie będąc pewnym[,] co kierowało
Jednak, dlaczego?
Bez przecinka.
Mówił, dziwnym niepodobnym głosem do swego.
“…niepodobnym do swojego głosem”.
Nie ruszaj się.– ukrył twarz w dłoniach.
Ukrył z wielkiej.
Musisz to poczuć, teraz inaczej zginiesz.
Nie mam pojęcia, co chciałaś tu powiedzieć.
całe zło, cierpienie i gorycz, która zaistniała w tym świecie.
Które.
Barnaba i wuj idą i idą, od czasu do czasu zmienia się sceneria ich wędrówki, ale nie zmienia to faktu, że wszystko to opisujesz w sposób niezwykle monotonny i dość męczący, by nie rzec, nudny.
Wykonanie pozostawia bardzo wiele do życzenia – mnóstwo błędów i usterek, źle zapisane dialogi i zlekceważona interpunkcja sprawiły, że lektury nie mogę uznać za satysfakcjonującą. :(
„Istnieję Ziemia.
Istnieję Niebo.
Istnieję również coś pomiędzy. –> Literówki.
Ze stropu jaskini sączyła się woda, a jej krople roztrzaskiwały się głuchym echem o kamienne podłoże. –> Skoro woda sączyła się, to nie było słychać jak roztrzaskują się pojedyncze krople, a raczej słyszalny był odgłos strużki wody spadającej z wysokości.
Za SJP PWN: sączyć się 1. «płynąć małym strumieniem»
Może miało być: Ze stropu jaskini kapała woda, a jej krople z pluskiem spadały na kamienne podłoże.
To jego powłoka utrzymywała ten świat w ryzach. –> Jaka powłoka?
Barnaba była wówczas „Onim”, duchem bez płci,który czekał na swą kolej. Nie była zdolna by przejąć władzę po ojcu. Ona i służba zmuszeni byli uciec… –> Lekka byłoza. Brak spacji po drugim przecinku.
…by zabierała cierpiące duchy Służby. –> Dlaczego wielka litera? Wcześniej o służbie pisałaś małą literą.
Powłoki czerniały i kurczyły się, wydzielając przy tym nieprzyjemny zapach. Barnaba wraz z wujem odsyłali ich do zaświatów. –> Piszesz o powłokach, a te są rodzaju żeńskiego, wiec: …odsyłali je do zaświatów.
– Wuju Mikaelu– powiedziała, kucając przed błękitną postacią, która regenerowała swoje siły życiowe.– Mikaelu, zbudź się. Musimy ruszać. –> Brak spacji po wypowiedzi, brak spacji po didaskaliach. Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.forum.artefakty.pl/page/zapis-dialogow
Wsparł się dłońmi o boki –> Brak kropki na końcu zdania.
Winno być: Wsparł się dłońmi pod boki. Lub: Oparł dłonie o boki.
Jakikolwiek śmiałek, który miał odwagę się tam zapuścić, nigdy nie wracał. –> Raczej: Żaden śmiałek, który miał odwagę się tam zapuścić, nigdy nie wracał.
Wąską ścieżką, pnącą się ku górze wydostali się na zewnątrz. –> Masło maślane; czy można piąć się ku dołowi?
Proponuję: Pnąc się wąską ścieżką, wydostali się na zewnątrz.
…w rytm zataczającego okręgi nieba. –> W jaki sposób niebo zatacza rytmiczne okręgi?
Barnaba skierowała swe oczy na południe. –> Czy nie wystarczy: Barnaba spojrzała na południe.
Oddawały powłoki ogniu. –> Oddawały powłoki ogniowi.
Mikael spojrzał na swą bratanicę. –> Zbędny zaimek. Wiemy, czyją bratanicą jest Barnaba.
Nad jej głową śmignęły czarne kształty, a w jej uszach… –> Czy zaimki są konieczne?
Mikael wezwał Harmonię, włócznię, która odsyłała duchy w Próżnię.
Stań za mną!- krzyknął, osłaniając ją własnym ciałem. –> Czy dobrze rozumiem, że Mikael krzyknął do włóczni i osłonił ją własnym ciałem?
Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza.
Przekroczyli most, wkraczając na ziemię suchą… –> Brzmi to fatalnie.
Proponuję: Przekroczyli most, wstępując na ziemię suchą…
Barnaba zbliżyła się do wuja, a ten poczuł od niej strach. –> Raczej: Barnaba zbliżyła się do wuja, a ten poczuł jej strach.
– Gdzie zaprowadzi nas ta droga, wuju? –> – Dokąd zaprowadzi nas ta droga, wuju?
Spojrzał na swą bratanicę. –> Zbędny zaimek.
Była jedyną pozostałością po jego bracie. –> Zbędny zaimek.
Wulkany wyrzucały z siebie ogromne połacie lawy. –> Obawiam się, że wulkany nie mogły wyrzucać połaci lawy.
Za SJP PWN: połać «duża część jakiejś przestrzeni»
Proponuję: Wulkany wyrzucały z siebie ogromne masy lawy.
Spojrzała w stronę miejsca, z którego przyszła. –> Raczej: Spojrzała w stronę, z której przyszła.
…czarna nić próbuję przejąc jego ducha. –> Literówki.
…całe zło, cierpienie i gorycz, która zaistniała w tym świecie. –> Piszesz o trzech czynnikach, więc: …całe zło, cierpienie i gorycz, które zaistniały w tym świecie.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Barnabę zbudził jej własny krzyk. Zerwała się do pozycji siedzącej, przecierając spocone czoło.
Gdy jej oczy zdołały przywyknąć do ciemności, wyłapała strzeliste kształty pozbawionych barwy stalaktytów i stalagmitów.
Ze stropu jaskini sączyła się woda, a jej krople roztrzaskiwały się głuchym echem o kamienne podłoże.
Zapisałbym to jako jeden akapit. Wszystkie trzy zdania odnoszą się do przebudzenia i miejsca akcji. Poza tym kiepsko wygląda, gdy każde zdanie jest oddzielnym akapitem.
Taki bardzo obrazkowy ten tekst. Buduje to jakiś nastrój, ale jednocześnie niewiele się dzieje. Większość opisów niczemu nie służy, nie popycha akcji dalej, po prostu jest. Przez to opowiadanie, choć krótkie, dłużyło mi się.
Dziękuję za pomoc.
Wasza krytyka jest budująca. Nawet bym nie pomyślała, że zacznę tu zgłębiać arkana pisania.
W wolnym czasie poprawię.
Co prawda fabuły nie zmienię, jednak może “lżej” będzie się czytało.
Pzdr;)
Nawet bym nie pomyślała, że zacznę tu zgłębiać arkana pisania.
Krupico, skoro nie zgłębiłaś ich wcześniej, to – jeśli masz zamiar pisać – najwyższa pora, aby to uczynić.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Masz rację pani Regulatorzy. Najwyższy czas.
Link do zapisów dialogów, bardzo mi pomógł.
Krótko, zwięźle i na temat.
Miło mi, że mogłam pomóc. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Bardzo fajnie budujesz klimat opisami. Jednak brakuje tła, które pozwoliłoby umiejscowić je w całym świecie, jaki tworzysz. W efekcie, kiedy już opadną emocje, niewiele zostaje w pamięci. Mało też się dzieje, nie generujesz napięcia, więc gdy już ktoś nasyci się opisami, pozostaje mu już tylko monotonia.
Chwytaj też przydatne linki. Pomogą szlifować teksty:
Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794
Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112
Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550
Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego
Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:
http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850
Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:
http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133
Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676
Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)
https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782
Powodzenia!
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Dziękuję za linki! ;)
Hmmm. Przeczytałam do pierwszych gwiazdek i nie wciągnęło. Bardzo mi przeszkadzała zwichrowana interpunkcja. Źle się czyta, jeśli nad wieloma zdaniami trzeba się zastanawiać, bo chyba miały oznaczać coś innego, niż wyszło.
Babska logika rządzi!
Nie czyta się zbyt dobrze :(
Przynoszę radość :)