- Opowiadanie: Glyneth7 - Śmierć - początek

Śmierć - początek


Jest to efekt pracy nad książ­ką (jesz­cze nie skoń­czo­ną), która opo­wia­da o Śmier­ci na prze­strze­ni wie­ków i pla­net.

Oceny

Śmierć - początek

Dolina Ywerr Cane

 

 

A kiedy szła, kwiaty więdły pod jej stopami, a liście opadały z drzew.

Przybyła w samą porę. Jak zawsze.

Na dole właśnie kończyła się wojna. Z oddali słychać było jęki konających. W nozdrza uderzył ją zapach krwi i zdeptanej trawy.

Bitwa skończona. Anioły wygrały. Ludzie przegrali.

Gdy szła w dół, wyczuła, że wszyscy już o niej wiedzą.

Na obrzeżach pola, jakiś żołnierz leżał w błocie. Prawdopodobnie chciał uciec, ale nie zdążył tego zrobić.

– Litości pani… – wystękał, a krew zalała mu twarz. Zawsze widywali ją przed śmiercią.

Przebiła go włócznią, którą znalazła zagłębioną w centaurze. Wiedziała, że dziś nie będzie litościwa dla nikogo, ponieważ zabito jej córkę. Jej córkę, jej kochaną córkę… Leżała tam, sama, w otoczeniu Serafinów, którzy przechadzali się między jej ciałem, a resztą zabitych. Jej blond włosy mieszały się z krwią i błotem, a suknia rozkładała się niczym kwiat o poranku. Nawet z oddali widać było krew na piersi, która sączyła się z niczym wartki potok. Gdy podeszła, Serafini dobyli swoich mieczy ze świetlistych pochew. Jeszcze przed atakiem wiedziała, że nie mają żadnych szans.

Śmierć – Serafiny, wynik 1:0.

Anioły wiedziały, że chodzi jej tylko o Serafiny, dlatego, gdy ona z nimi walczyła, pozostałe Anioły, niższego rzędu, tylko stały na ziemi i patrzyły wręcz z nabożnym podziwem. Walka była krótka –  Śmierć dobyła miecza z galeadu, a potem wszystko potoczyło się szybciej niż większość istot byłaby w stanie zarejestrować okiem. Na szczęście trafiła na godną siebie widownię. Po wszystkim, ich ciała wyglądały bardzo pięknie: lśniły poświatą wydobywającą się z nich, a oni sami układali się niczym płatki kwiatów wokół ciała jej córki. Na koniec zrobiła ostatnią rzecz – obcięła im skrzydła.

– Co ty zrobiłaś?! – niespodziewanie przed nią pojawił się Archanioł Michał.

– Zrobiłam to, co musiałam. – To, co zrobiła nie wywołało w niej najmniejszych uczuć.

– Było inne wyjście – odparł Archanioł.

– To ty tak twierdzisz. – Śmierci było obojętne czy wda się w konflikt czy nie. Nie lękała się niczego i nikogo.

– Bóg będzie zły. – Wściekły przechadzał się przed nią niczym paw, który stroszy swoje pióra.

– Nawet nie wiesz czy istnieje. – Postanowiła przystąpić do ataku, bo bawiła ją cała ta sytuacja.

– Podważasz istnienie Boga?! – Tym razem zagotował się w sobie niczym wulkan.

– Och, Michale. Oboje dobrze wiemy, że nigdy z tobą nie rozmawiał – odparła jak gdyby nigdy nic.

– Serafiny z nimi rozmawiały – zauważył Michał.

– To one tak twierdzą. A ponieważ Serafiny już nie żyją, więc nie możemy ich o to zapytać. – Śmierć odpowiedziała mu radośnie. Zabrzmiało to jak śmiech szaleńca i może w rzeczywistości tak było.

– Powinnaś wiedzieć, że Bóg istnieje. Jak nie ty, to kto?! – Rozpostarł ramiona, jakby odprawiał jakiś ceremoniał.

Wiatr wiał im w twarze, ciskając w nich zapach martwych ciał i gnijących liści. Po czym robił pętle i zawracał w stronę poległych, jakby chciał jeszcze sprawdzić czy żyją i czy nie dodać im otuchy.

– Żyję tyle lat i jakoś nigdy go nie spotkałam, a skoro nigdy go nie spotkałam, to znaczy, że nie istnieje. – Była stuprocentowo pewna tego, co sądzi, podobnie jak i on. Tylko że jej pewność siebie była oparta na braku dowodów, a jego na czymś, co można określić los, życie, zmiany klimatyczne i cała reszta. Zwiedziła prawie cały kosmos i nigdzie nie spotkała kogoś kogo można nazwać Bogiem. Właściwie to równie dobrze mogła być agnostyczką, ale uważała, że poglądy bardziej pokrywają się z ateizmem.

–  Ja jakoś nie spotkałem niektórych gatunków, ale czy to znaczy, że one nie istnieją? – Próbował dalej się bronić, ale przeciwnik był za nadto doświadczony.

 – Widziałam większość istniejących i wymarłych już istot, ale nie znalazłam w nich nic boskiego. Tylko bitwy i śmierć. – Jej oczy na chwilę zwęziły się, gdy przypominała sobie minione wydarzenia. Niektóre wydarzenia były bliższe, a inne dalsze, niektóre się zacierały, widziała je jak prze mgłę, a inne wydawały się wyostrzone jak przez noktowizor.

 – Dotyczy to stworzeń z niższych warstw rozwoju, a te jak wiadomo nic sobie nie robią z ustalanego pokoju.

 – Ci z wyższego szczebla rozwoju wcale nie są lepsi – prowadzą swoje własne walki. Jeden na jednego. Ewentualnie jeden na pięciu. Słowny wylew wściekłości.

 – Ludzie są tyko miernymi ułamkami Boga. Dlatego tak trudno ci dostrzec w nich Wszechmogącego.

 – Jak mam Go dostrzec? Przez lupę? Czy może przez święte księgi, spisane przez kłamców? – Ironia była wyczuwalna, a miała słodki posmak, typowy dla tych, którzy jej nadużywają. A może była po prostu jak narkotyk?

 – Przez nauki – im więcej wiesz, tym bardziej utrwalasz się w przekonaniu, że musiał to wszystko ktoś stworzyć.

 – Od czego mam zacząć? – Założyła ręce na piersiach, tworząc z nich znak iksa. Zaczynała nudzić ją ta pogawędka i nie podobała jej się wyższość rozmówcy, którą nadal eksponował pomimo zranienia dumy.

 – Od królowej nauk – matematyki. Wszędzie możemy zobaczyć ciąg Fibonacciego. W płatkach kwiatów, huraganach czy galaktykach. – Jak lew walczył o swoje, tylko zapomniał, że ona nie jest nędzną surykatką…

 – I co? To ma mnie przekonać? Czy matka wpływa na rozwój swojego płodu? Nie, to jak rośnie związane jest z hormonami.

 – Jak to nie wpływa jak wpływa? To, co spożywa oddziałuje na płód. I to ona decyduje czy chce zachować dziecko czy się jego pozbyć. – Michał podfrunął kilka kroków do niej, ale ona cofnęła się. Zauważył, że jej palce sięgnęły w kierunku miecza. Napięcie powoli, w żółwim tempie, zaczęło narastać.

 – Nie zawsze ma wybór. Mogą pojawić się też osoby, które rozkażą usunąć płód.

 – Twierdzisz więc, że w otoczeniu Boga żyją istoty, które nim rozporządzają?

 – Nigdy nie wiadomo, co Serafiny robią cały dzień. A nie, przepraszam, powinnam powiedzieć, co robiły Serafiny. – Powstrzymała się przed wybuchem śmiechu na widok gniewnej twarzy Anioła. Mimo tego w kącie ust, wykwitł lekki uśmiech.

 – Czy ciebie to bawi?

Powoli zaczął przesuwać palce w stronę miecza, wiedział, że Śmierć ma szybki refleks; zanim człowiek dotknął broni – już nie żył.

 – A czemu nie? Zemsta jest słodka jak maliny. Zresztą, pomyśl: może cię awansują.

 – Co takiego? – Jego ręka na chwilę wstrzymała ruch w kierunku broni.

 – Dobre sobie. Tylko żartowałam. To, że człowiek nie zabił mrówki nie znaczy, że urosła do jego rangi.

 – To masz za nas? Za nic nieznaczące mrówki? To my prowadzimy ludzkość w odpowiednim kierunku. Podpowiadamy, gdy zbaczają z trasy.

Już, już sięgał po miecz, wiedział, że w tym starciu ważne są nie sekundy, lecz milisekundy.

 – Od kiedy mrówki to nic nieznaczące owady? To one sprzątają cały ten chlew, który zrobiły inne zwierzęta. – Śmierć świetni się bawiła, widziała jak na spowolnionym obrazki, co Michał chce zrobić i wiedziała, że mu na to pozwoli. Igrała z nim jak kot z myszą.

 – Ach, czyli za sprzątaczy. Wybitnie. Po prostu wybitnie. A ty kim jesteś? Modliszką?

Dotknął palcami broni i chciał ją wydobyć, kiedy niespodziewanie Śmierć przytknęła mu miecz do gardła.

 – Stop!!! Przestańcie! Czy nie dość wam tego, że dzisiaj przelano dużo krwi? – Zza krzewów wychynął Kasjusz.

 – To on pierwszy wyciągnął miecz w moją stronę.

Śmierć przez chwile się zastanawiała się, a następnie odepchnęła go lekko, a jej moc sprawiła, że zatoczył się w stronę drugiego Archanioła i upadł na mokrą ziemię.

 – Nieprawda! Szykowała się na mnie od początku. Z Serafinami już skończyła, teraz pewnie chce zabić pozostałe anioły – powiedział Anioł, wstając z gracją, choć odarto go ponownie z dumy.

 – Bzdury! Chcę, żeby ktoś cierpiał w moim imieniu. I wy to zrobicie – odparła na to Śmierć.

 – My? Żartujesz sobie? – oburzył się Michał.

 – Serafiny byli dla was jak zastępczy rodzice – podpowiedziała mu kobieta. Stwierdziła, że może to powtarzać do skutku aż w końcu to do niego dotrze.

 – Raczej jak szefowie – zauważył mężczyzna. Widocznie ich postrzeganie świata nie pokrywało się.

 – Tak czy inaczej będziecie cierpieć za grzechy waszych ojców.

 – A może ktoś inny będzie odpokutowywać? – zapytał ją Kasjusz.

 – A kto inny mi został?

 – Nie wiem. Może jakaś rozwinięta cywilizacja, która wierzy w Serafiny? – odparła sarkastycznie, bo wiedziała aż za dobrze, że coś takiego nie ma racji bytu. A przynajmniej ona tak uważała.

 – Tak, coś się na pewno znajdzie – dopowiedział Michał.

 – Nie, to wy konspirowaliście z Serafinami – wycedziła każde słowo, żeby zrozumieli, co to dla nich oznacza i że siła ukryta w jej słowach jest równoznaczna z siłą mięśni.

 – Czyli przyjaciel mojego wroga jest moim wrogiem? – zapytał Kasjusz.

 – Dlaczego nas nie zabijesz? Powinno to być dla ciebie łatwe.

 – Z tego samego powodu dla którego oszczędza się przyszłych niewolników. – Śmierć wycelowała w nich swój miecz, ale nie zaatakowała. Czekała na najmniejszy gest, który nosiłby znaki agresji.

– Żadnej przemocy. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, nie wrogami. – Wyraźnie zaznaczył każde zdanie.

– Serafiny też tak mówiły i zobacz jak skończyły. – Michał skinął głową w stronę stosu trupów.

– Nie zamierzam tak skończyć.

– A kto decyduje? Ja czy ty?

– Ty, ale…

– Ona się nie zmieni – powiedział Michał. – Żadna śmierć nie zrobi na niej wrażenia.

– Moja córka…

– Jesteś pewna, że robisz to z miłości? Może to po prostu chory obowiązek?

– Jak śmiesz tak do mnie mówić? Ty zawszony… – Śmierć pochyliła się ku Archaniołowi.

Na scenę wkroczył Kasjusz, stając pomiędzy nimi, tak na wszelki wypadek.

– Spokojnie, tylko spokojnie.

Śmierć wzięła głęboki oddech, powoli zaczęła się uspokajać, emocje opuszczały ją. Ulatniały się niewidzialne niczym powietrze. Spojrzała na nich morderczym wzrokiem, a potem teleportowała się na pobliską planetę.

Koniec

Komentarze

Dlaczego tekst jest napisany kursywą? Czyta się to fatalnie. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak? Z jakiego powodu czyta się fatalnie? Proszę podać argumenty.

Tak! Bo wzrok szybko się męczy. Argumentem jest fakt, że jednak sunęłaś kursywę. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A, o to chodziło. Myślałam, że o coś innego…

Trudno coś napisać, skomentować, gdyż to tylko dialog:(. Ciekawy, ale to nie scena.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ciekawe, ale trochę za mało tła w moim odczuciu. Są krzyki i emocje, ale nie ma koloru. Nie wiemy jacy są bohaterowie i do czego dążą. Przede wszystkim nie wiemy co chce sama Śmierć. Jest zaślepiona bólem po stracie córki? Jeśli tak to chciałbym wiedzieć co to za córka, czy ktoś się czuje odpowiedzialny za to, dlaczego zabiła serafiny itd.

 

– Jak to nie wpływa jak wpływa? To jak je oddziałuje na płód. I to ona decyduje czy chce zachować dziecko czy się jego pozbyć.

Tutaj nie rozumiem drugiego zdania.

 

 – Od czego mam zacząć? – Założyła ręce na piersiach, tworząc z nich znak iksa.

jak dla mnie “Założyła” z małej litery. Zamieniłbym też “znak iksa” bardziej na “skrzyżowała ręce na piersi” albo coś w tym stylu.

 

Ogólnie pomysł bardzo ciekawy, tylko mam wrażenie że to jakiś sprint po powierzchni. 

 

Zobaczyłam niewiele mówiącą scenkę, napisaną w sposób pozostawiający wiele do życzenia. Jeśli to ma być początek powieści, to niestety, nie zainteresował mnie i nie zachęcił do poznania dalszego ciągu.

Glyneth, jeśli masz zamiar pisać i dzielić się z innymi swoją twórczością, gorąco namawiam Cię raz jeszcze – spróbuj przyswoić sobie zasady obowiązujące w języku polskim.

 

Gdy scho­dzi­ła w dół… –> Masło maślane; czy mogła schodzić w górę?

Może: Gdy szła w dół

 

Prze­bi­ła go włócz­nią, którą zna­la­zła za­gnież­dżo­ną w cen­tau­rze. –> Czy włócznia może zagnieździć się?

Pewnie miało być: Prze­bi­ła go włócz­nią, którą zna­la­zła zagłębioną w cen­tau­rze/ wbitą w centaura.

 

mię­dzy jej cia­łem, a resz­tą za­bi­tych. Jej blond włosy mie­sza­ły się z krwią i bło­tem, a suk­nia roz­kła­da­ła się ni­czym kwiat o po­ran­ku. Nawet z od­da­li widać było krew na jej pier­si, która są­czy­ła sięniej… –> Nadmiar zaimków. Lekka siękoza.

 

do­by­li swo­ich mie­czy świe­tli­stych po­chew. –> …do­by­li mie­czy ze świe­tli­stych po­chew.

Czy dobywaliby cudzych mieczy?

 

stały na ziemi i pa­trzy­ły się wręcz z na­boż­nym po­dzi­wem. –> …stały na ziemi i pa­trzy­ły wręcz z na­boż­nym po­dzi­wem.

 

Śmierć do­by­ła swo­je­go mie­cza z ga­le­adu… –> …Śmierć do­by­ła mie­cza z ga­le­adu

 

ni­czym paw, który na­stra­sza swoje pióra. –> Dlaczego paw miałby straszyć własne pióra?

Pewnie miało być: …ni­czym paw, który stroszy pióra.

 

A po­nie­waż Se­ra­fi­ny już nie żyją, więc nie mo­że­my je o to za­py­tać. –> Serafin jest rodzaju męskiego, więc: A po­nie­waż Se­ra­fi­ny już nie żyją, więc nie mo­że­my ich o to za­py­tać.

 

Jak nie ty, to kto! –> To jest pytanie i obok wykrzyknika powinien być też pytajnik.

 

Żyje tyle lat i jakoś nigdy go nie spo­tka­łam… –> Literówka.

 

 – Ci z wyż­sze­go szcze­bla roz­wo­ju wcale nie są lepsi – pro­wa­dzą swoje wła­sne walki. Jeden na jed­ne­go. Ewen­tu­al­nie jeden na pię­ciu. Słow­ny wylew wście­kło­ści. –> Unikaj dodatkowych półpauz w dialogach, bo doskonale utrudniają ich odczytanie.

 

Dla­te­go tak trud­no ci do­strzeć w nich Wszech­mo­gą­ce­go. –> Literówka.

 

 – Jak mam go do­strzec? –> Piszesz o Bogu, więc: – Jak mam Go do­strzec?

 

W płat­kach kwia­tów, hu­ra­ga­nów czy ga­lak­ty­kach. –> Jak wyglądają płatki huraganów?

Pewnie miało być: W płatkach kwiatów, huraganach czy galaktykach.

 

To jak je od­dzia­łu­je na płód. –> Co Autorka miała nadzieję wyrazić tym zdaniem?

 

Mi­chał pod­fru­nął kilka kro­ków do niej, ale ona cof­nę­ła się przed nim. Za­uwa­żył, że jej palce… –> Czy wszystkie zaimki są konieczne?

 

po­win­nam po­wie­dzieć, co RO­BI­ŁY Se­ra­fi­ny. –> Jak wypowiada się wielkie litery?

 

– Tym masz za nas? –> Co to znaczy?

 

Za nic nie zna­czą­ce mrów­ki? –> Za nic niezna­czą­ce mrów­ki?

 

– Od kiedy mrów­ki to nic nie zna­czą­ce owady? –> – Od kiedy mrów­ki to nic niezna­czą­ce owady?

 

 – STOP!!! Prze­stań­cie! –> Dlaczego wielkie litery? Czy trzy wykrzykniki nie wystarczą dla podkreślenia, że to krzyk?

 

Śmierć przez chwi­le się za­sta­na­wia­ła, a na­stęp­nie ode­pchnę­ła go lekko, co z jej mocą, spra­wi­ło… –> Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam to niezbyt czytelnie skonstruowane zdanie, ale pewnie miało być: Śmierć przez chwi­lę za­sta­na­wia­ła się, na­stęp­nie ode­pchnę­ła go lekko, jej moc spra­wi­ła

 

po­wie­dział Anioł, wsta­jąc z gra­cją, choć od­dar­to go z dumy. –> Czy na pewno z dumy można odedrzeć Anioła?

Chyba miało być: …po­wie­dział Anioł, wsta­jąc z gra­cją, choć odar­to go z dumy./

 

Chce, żeby ktoś cier­piał w moim imie­niu. –> Literówka.

 

 – A może ktoś inny bę­dzie od­po­ku­to­wy­wać? – za­ga­ił Ka­sjusz. –> – A może ktoś inny bę­dzie od­po­ku­to­wy­wać? – zapytał ją Ka­sjusz.

Można zagaić rozmowę, zebranie, obrady, ale nie można zagaić kogoś. No i tu nie ma mowy o zagajeniu, bo rozmowa trwa od dawna.

 

– Se­ra­fi­ny też tak mó­wi­ły i zo­bacz jak skoń­czy­ły. –> Czy to celowy rym?

 

Może to po pro­stu chory obo­wią­zek? –> Na czym polega choroba obowiązku?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Asylum – tak wiem, że to dopiero początek tego fragmentu. Będę dopisywać zdania. W międzyczasie od dodania na stronę dopisałam kilkanaście zdań.

mruss – “To jak je oddziałuje na płód” zamieniłam na “To, co spożywa oddziałuje na płód”. Natomiast, co do “znaku iksa” – miał być bardziej oryginalny niż “skrzyżowała ręce na piersi”.

regulatorzy – dziękuje za rzetelne jak zawsze wytknięcie błędów.

Ciekawy pomysł. Może rzeczywiście trochę mało tła, ale szczerze to zaciekawiła mnie ta historia. Z chęcią dowiedziałabym się więcej. Podobało mi się jak poprowadziłaś dialogi – nie zanudzałaś. Pozwoliły nam one zobaczyć relację Śmierci z Aniołami oraz jej stosunek do Boga. Podoba mi się obraz jaki wykreowałaś; Śmierć podważa istnienie Boga, bawi się z Aniołami w kotka i myszkę, bo doskonale wie, że może sobie na to pozwolić. Według mnie możesz mieć potencjał, tylko musisz jeszcze trochę poćwiczyć.

Nowa Fantastyka