- Opowiadanie: lordusk - Czas Apokalipsy

Czas Apokalipsy

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Czas Apokalipsy

 

 

Stary, wypłowiały szczur biegł tak szybko jak tylko potrafił przez wyłożony brunatną cegłą korytarz. Łapki z głośnymi „plaśnięciami” stykały się z wilgotnym podłożem. Mięśnie boleśnie dawały o sobie znać przy każdym skoku. Kiedy gwałtownie wybijał się w górę przeskakując nad zdezorientowanymi karaluchami. Mimo bólu i przebytych kilometrów w podziemiu, cały czas z niesamowitą gracją omijał co większe przeszkody. Było ich mnóstwo w zapomnianych przez ludzi podziemiach. Stare rzeczy „porośnięte mchem” i przyodziane w pajęczynę, kamienie, góry błota czy skruszałe cegły, którym staruszek czas poskąpił spoiwa. Gryzoń chciałby już znaleźć się, po drugiej stronie wielkiego korytarza łączącego dwa mniejsze tunele. Z jednego tunelu wybiegł do drugiego, lekko oświetlonego zmierzał. Korytarz był naprawdę wysoki, jak pałac władcy w „Rattusopolis” a szeroki jak podziemna rzeka okalająca miasto szczurów. Wielki; pomyślał szczur. Widział większe, potężniejsze w przeszłości. Od dwudziestu lat służył imperium; wiernie, z oddaniem i wierząc w nie całym sercem. Na wojnie stracił już całą rodzinę. Pozostał tylko on. Samotny „wiarus”.

Teraz niósł matrycę do głównego komputera, skonstruowaną przez naukowców z "Eremu". Tajnego stowarzyszenia, od wieków rządzącego i wspierającego całą szczurzą populację. Starożytną magię łączyli z technologią ludzi. To oni misternie przez lata tworzyli szczurze miasta. Zawarli pakt z myszami. Budowali siatkę wywiadowczą, cały czas ją udoskonalając. Szkolili wojowników, medyków, kupców, magów a nawet władców. Zniewolili karaluchy poprzez zaklęcia posłuszeństwa i popchnęli wszystkich do odwetu.

– "Od tego zależy nasza dalsza egzystencja, możemy zmienić bieg wydarzeń i odwrócić los" – powiedział władca, marszcząc krzaczaste, siwiejące brwi i patrząc wprost na szczura swymi poznaczonymi bielmem oczami. – "Spisz się, więc na medal, Władku". – wyszeptał i osiadł ciężko na kamiennym tronie. Poszarpany i ozdobiony licznymi bliznami ogon zwisał z siedziska po prawej stronie uda władcy, lekko podrygując. Każdy wiedział, że moc szczura skupia się w ogonie. Władek powstrzymał więc chęć „pacnięcia” go i skupił swój wzrok na obliczu Cesarza. Ze zrozumieniem skinął głową i skierował spojrzenia na marmurową posadzkę pod swymi stopami.

O ile dobrze się orientował, matryca niewiarygodnie zwiększała siłę komputera „Matki” i scalała z punktami mocy w całym królestwie. Systemu nadawczego i odbiorczego całej szczurzej populacji. Dzięki niemu każdy przedstawiciel tej rasy. Posiadający w swych endoszkieletach nanowszczepy mógł informować i być informowany o wszystkim na całym świecie. Ich świecie. Czerpał siłę z państw-miast i pomagał telepatycznie komunikować się z ośrodkami władzy i Eremem. Cała wojenna infrastruktura, opierała się na tym rozwiązaniu. Populacja cały czas się rozwijała, konstruowali nowe maszyny wojenne, ulepszali każdą komórkę wywiadowczą na całym świecie.

Armagedon dla od wieków nienawidzonej rasy ludzkiej jest w zasięgu ręki. „Ruszymy świat i w końcu zawładniemy słoneczną ziemią”. Władek uśmiechnął się do siebie tak, że lewy kącik mordki uniósł nadpalone wąsiki w górę. Przystanął. Uniósł się na tylnych łapkach, przednie trzymając przy brzuchu. Zaczął lustrować najbliższą okolicę za pomocą słuchu i węchu wzmocnionych jeszcze magią ogona. Na dłuższą chwilę znieruchomiał drgał jedynie nos i poruszały się uszy by wyłapać jak najwięcej i uniknąć przykrych niespodzianek. W końcu opadł na przednie łapy i wziął głęboki oddech.

I to on a nie kto inny. Stary wojak, samotny i najdzielniejszy niesie zgubę homo sapiens – pomyślał – Jest siewcą zła: „che che…”. Pozostał jedynie ten korytarz, ten potężny, naszpikowany przeszkodami korytarz. Ruszył! Biegł, co sił w nogach, przeskoczył nad wystającym z ziemi patykiem, skręcił w lewo, minął wielki głaz ocierając się o niego futerkiem. Kątem oka zauważył biegnącego obok innego szczura. Razem łatwiej – pomyślał. Ruszył w jego kierunku, tamten zrobił to samo. W tym pędzie udało im się wymienić szybkie, porozumiewawcze spojrzenia. Nie musieli nic mówić, każdy żołnierz imperium znał swój cel. Wiedział czego się od niego oczekuje i co on daje od siebie a daje wszystko czym dysponuje i więcej.

Nagle! Potężne uderzenie przerwało jego myśli z gwałtownością błysku na burzowym niebie i momentalnie go ogłuszyło. Poczuł ogromny ból w czaszce, jakby jakaś wewnętrzna siła chciała rozerwać ją na strzępy. Jego zmysły otuliła ciasno wata a korytarz zaczął wirować w zastraszającym tempie. Upadł plecami na twardy kamień z ciężkim jęknięciem, chłód kamienia wbił spiczaste palce w jego ciepłe ciało. Uniósł lekko łepek i zdążył jedynie zauważyć przez półprzymknięte oczy, jak potężne ostrze zbliża się, z niewiarygodną prędkością, w stronę jego klatki piersiowej. Refleks światła na ostrzu odebrał mu wzrok. Poczuł jak rozrywa się jego skóra na piersi, pękają żebra i chwilę potem zatrzymuje serce. Zamknął oczy. Łapki bezwiędnie opadły na boki jak u szmacianej lalki. Ostatni wydech pozwolił umknąć jego duszy w mrok korytarza.

To był niestety koniec Władka. Samotnego wojownika. Ojca, który utracił dzieci. Męża, któremu odebrano żonę. Z misją i jedynym celem jaki mu w tym przeplatanym nieszczęściami i walką życiu pozostał.

 

– Mamo! Co to? – Mała dziewczynka z mamą przechodziły obok starego wejścia do tunelu metra. Wskazywała palcem na znajdujące się metr od niego szczurze ścierwo. Leżało w nienaturalnej pozie z kawałkiem szkła wbitym w klatkę piersiową, tuż za znakiem ostrzegającym o możliwości zawalenia się konstrukcji. Przy ciemnej, ceglanej ścianie. Wokół ciałka, w wilgotnej ziemi tkwiły rozbite kawałki srebrzystego szkła i połyskujące zimnym światłem, pęknięte wpół drobne urządzonko. Przypominające stary, obrany z obudowy telefon komórkowy.

– Nic kochanie. To szczurek – ubrana tak jak dziewczynka, w deszczowy płaszcz w kolorze czerwieni, kobieta ścisnęła instynktownie mocniej rękę dziewczynki – Nie żyje. Chyba zabił się uderzając w lustro. Niestety to trochę głupie stworzonka. Wiesz córuś? – Mama odciągnęła dziewczynkę pochyliły parasole naprzeciw szarżującym kroplom deszczu i wolnym krokiem ruszyły przed siebie.  

Koniec

Komentarze

To też jest szort. I gdzie tu “science”? A w kwestii zapisu dialogów oraz interpunkcji cierpi na podobne problemy, co drugi tekst. Skądinąd strategia wrzucania kilku rzeczy jedna po drugiej nie jest skuteczna – daj czytelnikom zapoznać się z jednym tekstem, wejdź z nimi w interakcję komentarzową, a dopiero później wrzucaj coś nowego.

http://altronapoleone.home.blog

Może i był tu jakiś pomysł, ale cóż, nie najlepsze wykonanie i fatalna interpunkcja sprawiły, że niewiele z owego pomysłu da się bezboleśnie przeczytać.

 

wiel­kie­go ko­ry­ta­rza łą­czą­ce­go dwa mniej­sze tu­ne­le. Z jed­ne­go tu­ne­lu wy­biegł do dru­gie­go, lekko oświe­tlo­ne­go zmie­rzał. Ko­ry­tarz był… –> Czy to celowe powtórzenia?

Co to znaczy lekko oświetlonego zmierzać?

 

– "Od tego za­le­ży nasza dal­sza eg­zy­sten­cja, mo­że­my zmie­nić bieg wy­da­rzeń i od­wró­cić los" – po­wie­dział wład­ca… –> Dlaczego wypowiedź jest ujęta w cudzysłów?

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.forum.artefakty.pl/page/zapis-dialogow

 

Po­szar­pa­ny i ozdo­bio­ny licz­ny­mi bli­zna­mi ogon… –> Nie wydaje mi się, aby blizny mogłyby stanowić ozdobę.

 

Dzię­ki niemu każdy przed­sta­wi­ciel tej rasy. Po­sia­da­ją­cy w swych en­dosz­kie­le­tach na­nowsz­cze­py mógł in­for­mo­wać i być in­for­mo­wa­ny o wszyst­kim na całym świe­cie. –> Dzię­ki niemu każdy przed­sta­wi­ciel tej rasy, po­sia­da­ją­cy w swych en­dosz­kie­le­tach na­nowsz­cze­py, mógł in­for­mo­wać i być in­for­mo­wa­ny o wszyst­kim na całym świe­cie.

 

lewy kącik mord­ki uniósł nad­pa­lo­ne wą­si­ki w górę. Przy­sta­nął. Uniósł się… –> Powtórzenie.

 

Stary wojak, sa­mot­ny i naj­dziel­niej­szy nie­sie zgubę homo sa­piens – po­my­ślał – Jest siew­cą zła: –> Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać myśli: http://www.jezykowedylematy.pl/2014/08/jak-zapisac-mysli-bohaterow/

 

Upadł ple­ca­mi na twar­dy ka­mień z cięż­kim jęk­nię­ciem… –> Co to jest kamień z ciężkim jęknięciem?

A może miało być: Z cięż­kim jęk­nię­ciem upadł ple­ca­mi na twar­dy ka­mień

 

Łapki bez­więd­nie opa­dły na boki… –> Łapki bez­wład­nie opa­dły na boki

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pomysł na opowiadanie mi się podobał. Niestety, miało w dużej mierze infodumpowy charakter, a informacje o świecie szczurów, które starałeś się tutaj wprowadzić, przedstawione są dość chaotycznie. Nie było też zaskoczenia przy zakończeniu, bo w opowieści niewiele się działo, więc spodziewałam się, że chociaż w zakończeniu będzie musiało dojść do jakiegoś dramatycznego twista. Kilka ładnych zdań ginie niestety w nienajlepszej interpunkcji i błędach stylistycznych. Ćwicz dalej!

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Ładna zmiana perspektywy pod koniec. Ale to co wcześniej, świat oczami szczura, średnio interesujące.

Fajny, ciekawy pomysł i miejscami całkiem zgrabnie napisany. Niestety tylko miejscami.

Sporo pracy przed Tobą, Autorze, trzeba poszlifować warsztat. Dobrzy by było, gdybyś przed publikacją dał komuś tekst do przeczytania, ewentualnie na portalu wrzucił na betalistę.

W wielu miejscach zdania wyglądają na mocno poszatkowane przez to, że nagle w środku pojawia się kropka. Której być tam. Nie powinno. ;) 

Tak więc praca, praca i jeszcze raz praca.

Źle mi się czytało :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka