- Opowiadanie: maciekzolnowski - Mały biały konik w małej białej budce w ten piękny jasny dzień ostatni

Mały biały konik w małej białej budce w ten piękny jasny dzień ostatni

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Mały biały konik w małej białej budce w ten piękny jasny dzień ostatni

Codziennie rano przechodzę obok niedużej łączki, na której pasie się biały kucyk. To chyba klacz. Nie znam się na źróbkach. Kolorek by się zgadzał, bo w moim zafałszowanym obrazie koniczka, białe są li tylko klacze. A zatem, powtórzę raz jeszcze, kolorek by się zgadzał oraz piękne duże oczy, jej oczy. I właściwie niczego więcej tam nie ma, to znaczy niczego ciekawego, oprócz bieli owego urokliwego szczegółu na tle zielonej resztki ogółu. A kiedy co dzień tędy przechodzę, kucyk, jak gdyby nigdy nic, wynurza się ze swej małej budki na śniadanko. Do tego porannego rytuału zdążyłem się już przyzwyczaić tak bardzo, że przestałem zwracać uwagę na zwierzątko.

Ale dzisiejszego dnia stworzenie nie wyszło z domku, co od razu rzuciło się w oczy. Pierwszy raz od kiedy tędy chodzę klacz nie podreptała na żer, lecz – przeciwnie – została u siebie na czymś w rodzaju posłania-klepiska. Widziałem przez otwór wejściowy prowadzący do budki, jak leży z otwartymi szeroko oczami i pewnie się zastanawia: „Gdzie jest moja mama? Czy w ogóle mam mamę? I gdzie są inne źrebiczki? Czy kiedyś je zobaczę czy też już do końca będę tkwiła w zamknięciu w budce z drewna sześć na dziewięć dla notorycznych samotników? I po co mi takie życie, skoro nikt do mnie nie zagląda i się ze mną nie bawi?”.

I mnie samemu jakiś bliżej nieokreślony smutek i ból człowieczy się udzielił, choć przecież skąd miałbym to wiedzieć, co akurat koń myśli i czuje i czy w ogóle myśli. Dość powiedzieć i na tym poprzestać, że na małej łączce w jasny od żaru dzień słoneczny czerwcowy w niepozornej budce wylegiwał się oto chmyz, który swe troski, błahostki chował przed całym światem. Albo – inaczej – to świat krył się przed nim, a raczej nią, zawstydzony brutalnością i bezdusznością. A napis na budce głosił imię nieboraka Vedo i Morti, które zwracało uwagę niepospolitością. Zastanawiałem się przeto, czy nie jest to aby jakaś mądrość ludowa albo przepowiednia? I kiedy tak szedłem rozmyślając i zwierzając się dyktafonowi, a czarne chmury gradowe burzowe zebrały się nade mną, nagły pisk opon uzmysłowił mi, że moja trasa krzyżuje się z drogą krajową. Na ucieczkę spod rozpędzonych kół było już jednak za późno.

Koniec

Komentarze

Konik, budka konika i łączka – niby nic, a opowiastka niezwykle obrazowa. Króciutka ona, a jednak zobaczyłam smutek kucyka, a i dramat się tu zmieścił.

 

Wi­dzia­łem przez otwór wej­ścio­wy pro­wa­dzą­cy do butki… – Wi­dzia­łem przez otwór wej­ścio­wy pro­wa­dzą­cy do budki

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czyli co? Pilnuj swoich spraw, bo empatia nie czyni niezniszczalnym? Taaa wrażliwość na innych jest przereklamowana ;)

Umiesz pisać po­ezję

I two­rzyć na­strój

Dzię­ki za to opo­wia­dan­ko, znacz­nie wię­cej w sobie mie­ści, niż ob­ję­tość wska­zu­je. P.s. Też z upodobaniem słuchasz Jaromira N? ;).

Witaj, Droga Reg. Dzięki, że namierzyłaś literówkę. 

Cześć Blacktom! Empatia nie pomaga – to prawda. Ale jeśli pytasz o przesłanie, to chodzi po prostu o to, że życie bywa brutalne jednakowo dla wszystkich, a poza tym na różnych polach. My litujemy się nad kimś albo czymś, co wydaje nam się słabe, małe i bezbronne, a tymczasem to my sami i nasz los człowieczy jesteśmy pożałowania godni. 

Serdeczne dzięki, Rybaku! Historyjkę podyktowało samo życie, a ja ją tylko podrasowałem. Aha, pozwól, że jeszcze spytam: czy masz może na myśli Jaromíra Nohavica czy może kogoś innego? 

Na koniec dwa słowa o tym, na czym polega fantastyczność zaprezentowanego tutaj króciaka, bo to może nie jest jasne. A więc już sam klimacik sielankowy nawiązuje do tego, co wszyscy znamy z fantasy. A jeśli dodatkowo potraktować ów tekst jako opowieść o złym omenie, to od razu widać, na czym rzeczona fantastyczność “Małego białego” polega. Mam nadzieję, że rozwiałem wątpliwości.

 

Za komentarze już się wdzięczyłem. A teraz jeszcze podziękuję za kliknięcie na bibkę! ;)

Podoba mi się to twoje pisanie. Z prostej scenki potrafisz zrobić coś niezwykłego. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Małe buciki zmieniły się w budkę, więc klikam. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak niewiele słów i tak dużo treści :) Przyłączam się do grona usatysfakcjonowanych lekturą Twojego tekstu czytelników. I ode mnie też kliczek :)

Mówiłam już, że strumień Twojej świadomości szumi, meandruje i nawadnia łąki przybrzeżne? A i rybki się w nim pluszczą, nie zwracając uwagi na wędkarza w gumowcach… heart

My litujemy się nad kimś albo czymś, co wydaje nam się słabe, małe i bezbronne, a tymczasem to my sami i nasz los człowieczy jesteśmy pożałowania godni. 

Zwierciadło politowania. No, jesteśmy. Ale gdybyśmy się nie litowali, chyba bylibyśmy nawet bardziej… No, nic. Ładny szort.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ładne. :)

Bardzo Wszystkim moim znajomym i nieznajomym dziękuję! No i jestem wdzięczny za kliczki! Trzy punkty to już coś, no nie? Tarninko, czy to serce jest może dla mnie? Ach, ech, ą, ę, rozmarzyłem się marzeniem pięknym a niespełnionym czyli płonnym! ;)

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm. Ja tu nie widzę fantastyki. I wyjaśnienia na temat omenu mnie nie przekonują.

Babska logika rządzi!

No może i masz rację. Choć – z drugiej strony – dla chcącego, nie ma nic trudnego, wszystko jest w naszych głowach, to znaczy cała intencjonalność. Pozwól, że przynajmniej pozdrowienia będą inne od wszystkich. A zatem pozdrawiam fantastycznie! ;)

Dzięki. :-) Ja też pozdrawiam. Ciepło.

Babska logika rządzi!

:-)

Melduję, że tekst nieco podrasowałem: podzieliłem na trzy, różniące się charakterem akapity; ograniczyłem ilość wystąpień wyrazu “koń”, znajdując stosowne synonimy, bo ileż można się powtarzać; ostatni akapit doprawiłem ingrediencjami rodem z horroru. Czy tak jest lepiej? Wierzę, że tak.  

Jak na szorcik, wyjątkowo poruszające. Coś bardzo melancholijnego znajdowałem, zarówno w strapionym narratorze, jak i bólach egzystencjalnych przeżywającej kucyczcki. Nie mam pewności czy załapałem wszystkie metafory i symbolikę (biała klacz symbolizuje śmierć, jak mniemam, a w każdym razie jej rumaczkę, ale dalej nie wiem). Jakimś sposobem nie odebrało mi to jednak ani trochę przyjemności z lektury. Dobra robota, Macieju.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Bardzo mi miło, Gnoomie. Dobrze kombinujesz z tymi symbolami: jak jest napis, to musi być też sprawca (sprawczyni) takowego, choćby i była nią nawet sama Śmierć. Cieszę się, że się podobało. Serdecznie pozdrawiam! :)

I ja dołączam do grona zadowolonych czytelników :) Niby krótka, prosta scenka ale bardzo treściwa i poruszająca. Zestawienie białej klaczy i śmierci bardzo pomysłowe. A przy tym wszystko ładnie i obrazowo opisane. 

Super tekst :) 

Podoba mi się empatia wobec zwierzęcia, jednak z jakiegoś powodu struna, która odezwała się w sercach innych czytelników, u mnie tym razem się nie poruszyła.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Bardzo dziękuję za miłe słowa, Leniwcu, które to słowa odczytałem już na, zainicjowanym właśnie, moim urlopie. :-)

Dzięki, Nevaz, za wizytę i komentarz. No cóż, o uczuciach, empatii jest pisać niełatwo. 

 

Cześć, trochę zabłądziłem, a teksty z czterema klikami rzucają się w oczy. Króciutka i prosta opowieść, a jednak poruszyła czym trzeba tam w środku. Dziś mam nastrój akurat na podobne historie, więc dziwne, że naprawdę jestem tutaj przypadkiem.

Bardzo mi się podobało, dawno nie trafiłem na coś, co tak wpasowało się w mój nastrój.

Trochę się spóźniłem z tym komentarzem, prawda? ;)

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

Wcale się nie spóźniłeś. Mówię tak, bo każdy lubi być czasem chwalony, ale tak na poważnie… To nie jest jakoś bardzo starawy tekst, tylko być może prezentuje się w zupełnie innej rzeczywistości, w innym obecnie świetle. Litujemy się nad małym i bezbronnym kucem, a sami wymagamy współczucia, bo kimże my – ludzie tak naprawdę jesteśmy i co warte jest to nasze życie? Bardzo, bardzo dziękuję Ci za ocenę i komentarz. Pozdrawiam również! M :-)

Nowa Fantastyka