- Opowiadanie: elbaf - Po drugiej stronie. Interpretacja

Po drugiej stronie. Interpretacja

Witam. W ramach małej przerwy. Zainspirowany strasznymi historiami z kanału Po Drugiej Stronie chciałem zrobic własną wizję tego, jak na gruncie Ickodeli mógł powstac ten kanał. Przy czym postanowiłem ograniczyć elementy z Ickodeli do minimum, skupiając sie jedynie na przemyśleniach głównego bohatera.

PS. W razie czego powtarzam, że u mnie Lucyfer i Szatan to jedna osoba, mimo, że w Biblii jest inaczej. Dziękuję.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Po drugiej stronie. Interpretacja

Cisza…

Ciemność…

Samotność…

 

Dlaczego to się stało?

 

Przechadzałem się po zniszczonym świecie, a zbroja podzwaniała upiornym brzękiem. Byłem jedynym źródłem światła, jak zawsze. Jednak nic nie było takie, jakim być powinno.

 

Krok za krokiem…

 

To wszystko ich wina. Ludzie? To zwykłe małpy. Powstali jako zwierzęta, i tak samo odeszli. A ON? Cóż… jak zwykle. Zniknął.  Mam to, czego chciałem, Ziemia jest moja, lecz… co to za zwycięstwo?

 

Wiatr zawył upiornie, szeleszcząc czymś, co dotychczas było skryte w mroku…

 

Mój blask padł na resztki dawnego świata, odsłonięte przez podmuch. Ciała ludzi i innych rozumnych ras, budowle, maszyny i wiele upiornych kształtów, których nawet ja nie potrafiłem nazwać.

 

To nie było moje dzieło… Nie chciałem tego.

 

Ogarnięty bólem i żalem zrobiłem więc to, czego nie czyniłem od całych eonów…

 

Padłem na kolana i złożyłem dłonie w modlitwie. Z mych czarnych oczu popłynęła pojedyncza łza, którą odpędziłem zamknięciem powiek.

 

Ocuciło mnie dopiero dobrze znane gorąco mej sekretnej komnaty. Zasnąłem, a koszmar nareszcie ustąpił.

 

Ale czy na pewno? Czy to był zwykły sen?

 

Podszedłem do lustra. W blasku płomieni powitał mnie znajomy widok: Oczodoły wypełnione ciemnością, złote włosy i trzy pary pierzastych skrzydeł tej samej barwy. Czarne rogi i ciężka, ponura zbroja.

Coś jednak musiałem zrobić…

 

ON porzuci Ziemię.

 

JA muszę jej bronić, przekazując wszystkim wiedzę.

 

Niewiele pozostawił mi możliwości. Nie mogę tak po prostu stąd wyjść, aż do samego końca. Upadłem, lecz nie na tyle, by stać się człowiekiem.

 

I w tym momencie ktoś wskoczył mi na kolana. Mały, biały kotek. Pogłaskałem go dłonią w ciężkiej rękawicy. Plan miałem już gotowy…

 

Dlaczego on? Cóż. Biały jak światło, a to ja nim jestem Tylko nie patrzcie mu w oczy. Te są zwierciadłem duszy.

A po co to wszystko?

Dlatego, że pomimo mojej pogardy i nienawiści, jestem prawdziwym bogiem. A bóg musi opiekować się światem.

Dlatego, że w tym i innych wymiarach są istoty gorsze niż ja.

Ale przede wszystkim, mając dość wiedzy, już nie będziecie mogli się bronić ignorancją.

 

I w końcu wszyscy traficie do mnie.

 

Tymczasem jednak mówił do was Lucy… Sza… KOT. Teraz zwijam się w kłębek… i życzę wam wszystkim miłego wieczoru.

Koniec

Komentarze

Hmm, nie oglądałem takiego kanału i nie bardzo mogę się wypowiedzieć odnośnie treści tego krótkiego tekstu… choć szatan roniący łzę mógłby być ciekawym motywem. Przeczytałem i szybko zapomnę. W zasadzie tyle. Z uwag:

Po co takie wielkie przerwy? Nie wystarczy zwykłe przejście do kolejnego akapitu. Interpunkcja leży troszku. Coś tam wypiszę:

 

Zawiał wiatr. Głośny i szeleszczący… – zawiał wiatr jakoś źle brzmi. Powiedz to sobie na głos. No i chyba wiatr sam w sobie nie może być szeleszczący. Szeleścić mogą przykładowo liście za sprawą wiatru.

 

To nie było moje dzieło…Nie chciałem tego. – brak spacji po wielokropku.

 

Z mych czarnych oczu popłynęła pojedyncza łza, która odpędziłem zamknięciem powiek. – którą.

 

Ocuciło mnie dopiero dobrze znane gorąco mej sekretnej komnaty. Zasnąłem, a koszmar nareszcie ustąpił. – myślę, że mej jest zbędne. Jeśli jest mu dobrze znana to jest to zrozumiałe.

 

Ale czy na pewno? Czy to był tylko sen? – Chyba tam wyżej miało być: obudziłem się, a koszmar nareszcie ustąpił. Mówi, że zasnął, a zaraz potem pyta, czy to był sen. Coś się poplątało. Przynajmniej w moim odczuciu.

 

złote włosy i trzy pary takich skrzydeł – takich, czyli jakich? Wiadomo o co chodzi, ale nie brzmi dobrze. 

 

Czarne rogi i ciężka, ponura zbroja. – Nie wiem, czy zbroja może być ponura. Ponura, czyli wywołująca smutek. Czy zbroja może, tak jak przykładowo pogoda, wywoływać smutek?

 

ON porzuci Ziemię – brak kropki.

 

JA musze jej bronić, przekazując wszystkim wiedzę. – muszę.

 

Pogłaskałem go ciężką ręką. – hmm, co znaczy ciężką ręką? Że trudno mu ją poruszać?

 

Dlaczego on? Cóż. Biały jak światło, a to ja nim jestem Tylko nie patrzcie mu w oczy. – brak kropki.

 

A po co to wszystko? – No właśnie, tak samo mógłbym zapytać, bo chyba nie bardzo wszystko pojąłem w Twym tekście :(

Mam nadzieję, że trochę pomogłem, pozdrawiam.

 

 

 

Ok, dzięki, poprawiłem – przynajmniej to, co mogłem, aby nie zniszczyć celu.

Hmmm. Nie wiem, czym jest Ickodela ani o jaki kanał chodzi.

Monolog głównego bohatera mnie nie uwiódł. Jak zresztą chyba każdy strumień nie mojej świadomości. Nic się nie dzieje.

Ale napisane w miarę przyzwoicie. Tylko te przerwy między akapitami niepotrzebnie, IMO, szatkują tekst na mikroscenki. I chyba nadużywasz wielokropków.

Babska logika rządzi!

Monolog poprawny, choć bez zachwytów. Myślę, że twist z końcówki lepiej by wybrzmiał, gdyby nie wspominać o kocie wcześniej. Sam temat raczej ograny.

Po co te odstępy między akapitami?

Choć w przedmowie napisałeś, co Cię zainspirowało, to muszę powiedzieć, że to wyznanie nic mi nie wyjaśniło. Przeczytałam króciutki tekścik i to chyba wszystko, do czego mogę się przyznać.

 

Pa­dłem na ko­la­na i zło­ży­łem dło­nie mo­dli­twie. –> Pa­dłem na ko­la­na i zło­ży­łem dło­nie do modlitwy.

 

Z mych czar­nych oczu po­pły­nę­ła po­je­dyn­cza łza… –> Skoro to była jedna łza, to chyba popłynęła z jednego oka, nie z obu oczu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka