- Opowiadanie: MJP - Z dziennika umarłego

Z dziennika umarłego

To moje dru­gie opo­wia­da­nie, pierw­sze tutaj. Jest dość krót­kie.

Oceny

Z dziennika umarłego

Wrza­ski umie­ra­ją­cych prze­cho­dzi­ły płyn­nie w mar­twą ciszę, tak że mo­men­ta­mi wy­da­wa­ło się, że to zwy­kła, spo­koj­na noc. Trwa­ło do­bi­ja­nie grupy uzbro­jo­nych pod­rost­ków, któ­rym wy­da­wa­ło się, że są żoł­nie­rza­mi. Po­dró­żo­wa­nie wie­czo­rem przez prze­klę­tą zie­mię nigdy nie jest do­brym po­my­słem. Noc jest prze­zna­czo­na dla upio­rów, żywi niech trzy­ma­ją się dnia. Zimna stal roz­ry­wa­ła słabe ludz­kie ciała, a cięż­kie buty wgnia­ta­ły je w wil­got­ną zie­mię. Zanim zo­rien­to­wa­li się, że nie mogą zabić tego co już nie żyje, po­ło­wa z nich leżała martwa. Roz­bie­gli się, szu­ka­jąc ra­tun­ku w ciem­no­ści, lecz go tam nie zna­leź­li. Wy­so­kie syl­wet­ki ru­szy­ły za nimi, a ciem­ność była ich domem.

Słoń­ce wy­da­wa­ło się od­le­głym o lata wspo­mnie­niem, nad ły­sy­mi wzgó­rza­mi i wi­ją­cą się mię­dzy nimi drogą. Jeden z ucie­ka­ją­cych mło­dzi­ków, upadł na błot­ni­stą glebę. Gdy wstał i się od­wró­cił, uj­rzał przed sobą jedną z po­sta­ci i dwa małe czer­wo­ne punk­ty wpa­tru­ją­ce się w niego z pust­ki. Resz­ta po­sta­ci zle­wa­ła się z ciem­no­ścią. Z tyłu do­bie­ga­ły go krzy­ki umie­ra­ją­cych to­wa­rzy­szy. Po­stać ruszyła na niego. Mieczem trzymanym w trzęsących się dłoniach zablokował jedno uderzenie, drugie wybiło mu go z dłoni, trzecie rozpruło mu trzewia. Padł, wołał matkę, płakał z bólu.

Kre­ślił jesz­cze coś na ziemi, nie zwró­ci­łem na to uwagi i tak póź­niej roz­mył to deszcz. Ru­szy­łem dalej w noc za jego to­wa­rzy­sza­mi. Z ostrza spły­wa­ła krew, ko­lej­ne ciała za­le­ga­ły w bło­cie, a krzyki umierających od­zy­wa­ły się coraz rza­dziej. Ludz­kie ciało jest takie de­li­kat­ne. Wiem jak to jest pró­bo­wać unik­nąć tego co jest nie­unik­nio­ne – na­praw­dę wiem. Skoro mnie to nie omi­nę­ło, to czemu mia­ło­by omi­nąć in­nych? Nie­któ­rzy pró­bo­wa­li się ukryć, albo uda­wać umar­łych. Nie ukry­jesz się przed śmier­cią. Wyczujemy cię, twój strach, twoją nadzieję. Żaden z nich nie zo­ba­czył już świtu.

Sym­fo­nia nocy we­szła w ko­lej­ny akt. Roz­le­gły się grzmo­ty, a bły­ska­wi­ce roz­świe­tli­ły zwłoki zaległe na zboczach wzgórz. Zimne kro­ple pa­da­ły tak na nas, jak i na nich. Deszcz, który za­głu­szał zmy­sły i od­cią­gał myśli, tak że można było na mo­ment prawie za­po­mnieć. Po­nu­re po­sta­cie stały na szczy­cie wzgó­rza, spo­glą­da­jąc na swoje dzie­ło. Kiedy prze­le­wa się czara go­ry­czy, część czło­wie­ka umie­ra i tak raz za razem, aż zostaje tylko to co umrzeć nie może. Ruszyliśmy dalej, jest jeszcze wiele pracy przed nami.

Koniec

Komentarze

MJP, to jest w najlepszym razie szort (tak do ok. 6k to na tym portalu szorty), zmień więc opis tekstu. Również spora liczba tagów średnio pasuje do tak krótkiego kawałka, z którego właściwie nic się nie dowiadujemy…

 

Niestety jednak, nie bardzo wiem, co w tym szorcie chciałeś nam opowiedzieć lub przekazać. Jest to w najlepszym razie scenka, niemająca spójnej fabuły, co najwyżej jakoś tam prezentująca bohatera – choć i to kuleje, bo punkt widzenia wariuje, a podmioty zmieniają się chaotycznie. Ale ani to wszystko szczególnie interesujące, ani oryginalne. Nie jest to też szczególnie edgy, ponurych opisów tego rodzaju w dark fantasy jest aż za dużo.

 

Nie desperuj, ale może zanim zaczniesz pisać, poczytaj więcej dobrej literatury, bo na razie wyważasz otwarte drzwi.

 

Polecam też dobry poradnik portalowy:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676

 

Wykonanie dość okropne. Pierwsze zdanie jest tak po prawdzie dość kuriozalne, a dalej nie jest jakoś szczególnie lepiej.

 

Rozpaczające wrzaski

Odnoszę wrażenie, że miałeś na myśli “rozpaczliwe”, ewentualnie “pełne rozpaczy”, bo mówisz o ludziach w sytuacji zagrożenia (ba, umierających), a nie np. opłakujących zmarłych.

 

umierających gardeł

To znaczy gardła umarły, ale ludzie przeżyli?

No i co to właściwie znaczy? Mieli te gardła poderżnięte? W takim razie nie wrzeszczeli, ale co najwyżej charczeli.

 

przechodziły płynnie w martwą ciszę

To oznacza, że słabły (w muzyce nazywa się to diminuendo), a odnoszę wrażenie, że w takiej sytuacji wrzaski zazwyczaj raczej raptownie się urywają.

 

że momentami wydawało się, że to

powtórzenie konstrukcji składniowej

 

Trwało dobijanie grupy uzbrojonych podrostków, którym wydawało się, że są żołnierzami, prowadzonych przez nadętego kretyna, albo raczej tego co z nich zostało.

Coś tu się z podmiotami i gramatyką poplątawszy. Prowadziło ich to, co zostało z kretyna?

 

nieważne jak bardzo nagląca jest sprawa[+,] ku której się zmierza

Trochę trudno zmierzać ku sprawie

 

Zanim zorientowali się, że nie mogą zabić tego co już nie żyje, zginęła już połowa z nich.

Kto tu jest podmiotem? Przed chwilą ktoś dorzynał jakichś młodzianków, to oni są nieumarli, czy oni są podmiotem?

 

Jeden z uciekających młodzików[-,] upadł na błotnistą glebę.

Podmiotu i orzeczenia (i ich grup) nie oddzielamy przecinkiem.

 

dwa małe czerwone punkty wpatrujące się w niego z pustki, pożerając jego duszę.

Paskudnie te dwie konstrukcje imiesłowowe wyglądają, w dodatku zmienianie podmiotu w środku zdania i akurat w taki sposób to zły pomysł.

 

Z tyłu dobiegały go krzyki umierających towarzyszy.

Kogo? Nie wymagaj od czytelnika, by dokonywał akrobacji intelektualnych w celu wyłowienia z Twojego tekstu podmiotów i poskładania sobie prostej sceny w sensowną całość. Zazwyczaj w takim przypadku czytelnik rzuca w końcu książką.

 

stoi w zbroi

Unikaj takich rymów

 

Dlaczego mieszasz czas teraźniejszy i przeszły? Nie jest to niedozwolone, ale wymaga lepszego rzemiosła. Tu razi, bo jest nieporadne.

 

kolejne ciała zalegały w błocie

SJP PWN

zalec, zalegnąćzalegać

1.  «o dużej ilości czegoś lub o wielu osobach: wypełnić sobą jakąś przestrzeń lub jakieś miejsce»

2. «niepotrzebnie zajmować miejsce»

3. zalegać «spóźniać się z wypełnieniem jakiegoś obowiązku»

4. zalegać «o pracy, płatnościach itp.: nie być wykonanym we właściwym czasie»

5. zalegać «o złożach mineralnych, pokładach czegoś: występować na jakimś obszarze»

 

→ to nie jest czasownik pasujący do jakiejkolwiek dynamiki

 

umierające zawodzenia

Teraz, po gardłach, przyszła kolej na śmierć zawodzeń?

 

Wiem[+,] jak to jest próbować uniknąć tego[+,] co jest nieuniknione

Skoro mnie to nie ominęło, to czemu miałoby ominąć innych?

No, czemu? Świat nie jest racjonalny ani celowy, no i strasznie banalnie to brzmi.

 

Niektórzy próbowali się ukryć[-,] albo udawać umarłych

Piękna symfonia nocy weszła w kolejny akt.

Mixed metaphors. Symfonie nie mają aktów. Akty mają sztuki teatralne.

 

upstrzony trupami krajobraz

średnio to brzmi

 

Zimne krople padały tak na nas, jak i na tych[+,] których zabiliśmy.

Jacy my?

Powtórzenie: który w następnym zdaniu

 

Ponure postacie stały na szczycie wzgórza, spoglądając na swoje dzieło.

Jakie ponure postacie? To nie narrator był jedną z nich?

 

Zakończenie kiczowate i nie wiadomo, o co w nim chodzi.

 

http://altronapoleone.home.blog

Dziękuję za Pani komentarz i analizę.

Ma Pani bardzo dużo racji.

Zastanawiam się, czy da się napisać opowiadanie z perspektywy “tych złych” bez popadania w edginnes?

Na tym portalu nie paniujemy i nie panujemy się ;)

 

A co do pytania – po pierwsze zadaj sobie pytanie, co chcesz przekazać, pisząc “z perspektywy tych złych”. Jeśli chcesz mieć wśród nich bohatera, który ma moralne rozterki albo ich nabierze (albo inny egzystencjalny problem), to wprawdzie nie będzie to odkryciem Ameryki, ale będzie miało fabularny potencjał. Jeśli chcesz pokazać jedynie jatkę, to zapewne wyjdzie marne gore. Chodziło mi w każdym razie o to, że opisywanie brutalności, ponurości, bebechów czy beznadziei nawet nie jest już edgy, bo było go już dużo w literaturze.

http://altronapoleone.home.blog

Przeczytałam opis sceny pozbawionej kontekstu i zrozumiałam tylko tyle, że jedni zabijają drugich, ale nie wiem dlaczego tak się dzieje. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No musiałeś mieć kiepski nastrój przy pisaniu tego szorta. Jest tu próba nadania głębszego brzmienia tym kilkudziesięciu zdaniom składających sie na scenkę, ale brakuje odniesienia. Czytelnik błądzi w majakach o czymś, gdzieś tam …

Drakaina odwaliła kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o analizę Twojego tekstu. Właściwie trudno nawet nazwać to szortem, to raczej fragment, scenka, wycięta nie wiadomo z czego i nie wiadomo jaki cel mająca. A ponieważ czytelnik nie zna tła, nie wie ani kto i za co ginie, ani kto i dlaczego zabija, trudno wykrzesać z siebie jakiekolwiek emocje podczas czytania. Nic nie przykuwa uwagi, nie ma na czym oka zaczepić, nie ma tu też żadnego twistu czy pointy. Dodatkowo, niestety, technicznie nie jest najlepiej: trochę niefortunnych, nieporadnych zdań, błędy interpunkcyjne, nagłe zmiany czasów… Czeka Cię sporo pracy nad językiem polskim, zanim zaczniesz pisać dobrze – oczywiście najlepszym ćwiczeniem jest samo pisanie, ale też czytanie dobrze napisanych i zredagowanych tekstów.

 

Taka uwaga:

Jeden z uciekających młodzików, upadł na błotnistą glebę. Gdy wstał i się odwrócił, ujrzał przed sobą jedną z postaci i dwa małe czerwone punkty wpatrujące się w niego z pustki, pożerając jego duszę. Reszta postaci zlewała się z ciemnością. Z tyłu dobiegały go krzyki umierających towarzyszy.

Jeśli bohater, uciekając, oddala się od towarzyszy, a potem upada i odwraca się, to znaczy, że stoi przodem do tych, których zostawił. Tak że krzyki umierających powinny dobiegać go z przodu ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Zgadzam się z przedpiścami – to scenka. Nie wiemy zbyt wiele o postaciach, więc trudno komuś kibicować.

Czemu wskazane błędy jeszcze nie są poprawione?

Babska logika rządzi!

No, rzeczywiście scenka. Trudno powiedzieć coś więcej.

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka