- Opowiadanie: Darroch666 - Między złem, a chaosem.

Między złem, a chaosem.

Książkę tą dedykuję wszystkim tym co nie wiedzą kiedy popełniają najwięcej błędów. Kierują się wtedy złymi nawykami, bądź nigdy nie zaznały zrozumienia, odrobiny miłości czy też chciały zwrócić na siebie uwagę. Kto wie, może znajdą tu podpowiedzi... A może krótką lekcję z życia wziętą. Zatem bierzmy się do roboty.

Oceny

Między złem, a chaosem.

Rozdział 1 PRZEPOWIEDNIA "I POJAWI SIĘ ZNAK, ROZPROSZY WSZYSTKIE MGŁY. JESTEŚCIE TYLKO LUDŹMI, JEDNAK NIE WSZYSCY.". Tak więc mamy rok 2018, w jakże pięknej i odległej krainie pełnej ptactwa i istot nie zbadanych. Jak dotąd nauka dalej się rozwija, astrolodzy szukają w kosmosie kolejnych gwiazdozbiorów i ciekawych zjawisk. Jednak nie o tym zaczynamy opowieść. Grozę, lęk i przerażenie od wieków nie budziły zwierzęta. Bo co strasznego może być w stwirzebiach nateriaknych. To tylko natura i jej zasady. Od tysiąc leci ludzi najbardziej przerażały istnienia nie z tego świata, czy zjawiska zwane potocznie nadprzyrodzonymi. Zacznijmy może od tego, że nie możemy wykluczyć istnienia czegoś, czego nie jesteśmy w stanie zobaczyć… Pewien młody niegdyś chłopiec, teraz zaś mężczyzna pewnego rwzu przekonał się o tym osobiście. Ów siedemnasto, a może osiemnasto letni dzieciak wybrał się do wróżki. Był przekonany, że pałając sie i bawiąc siłami z poza świata żywych robi dobrze. Był słoneczny dzień, Jakub wybrał się samotnie na przechadzkę. Po drodze zobaczył dziwny namiot, niepewnie a za razem z zaciekawieniem udał się w jego kierunku. Ludzie przechodzący obok omijali goszerokim łukiem, jakby wiedzieli kim jest dobrze zbudowany młodzieniec. Nastolatek nie zwracał na nich uwagi., gdyż był zbytnio skupiony wzrokiem idąc ku namiotowi. A nie był on zwyczajny. Zbliżając się coraz bardziej, zaczął odczuwać dziwną energię. Zdecydowanym krokiem przekroczył próg "pomieszczenia". Wewnątrz wisiały czaszki zwierząt, były różne dziwne napisy oraz widniały różnego rodzaju talizmany, czy też znaki. Unosił się delikatny zapach kadzidła, a w niektórych punktach, a w niektórych punktach dało się zauważyć porozstawiane kolorystycznie świece oraz kilka posągów. W samym środku dziwnego, ale znanego chłopcu kręgu siedziała starsza jasnowłosa kobieta, z kulą oraz kartami. Przedstawione na nich znaki i rysunki przerażały go. Zaciekawił go jednak kamień na czarnym rzemieniu. Mienił się niczym diament w blasku świec. Chłopiec niepewnie zbliżył się do kobiety. -Kim jesteś? Czym się zajmujesz? – zapytał niepewnie chłopiec spoglądając na nią. Miał tyle pytań. Nie miał jednak pojęcia jak zaczął, usiadł tylko wygodnie naprzeciwko niej oczekując odpowiedzi na pytania. Po dłuższym czasie milczenia, kobieta podniosła nań swój wzroki obserwując go uważnie odpowiedziała. -Witaj młody człowieku, to kim jestem powiem Ci później. Odpowiadając na twoje kolejne pytanie, odczytuję ludzką przyszłość. Czasem jednak daję również przeestrogę. Co ciebie tutaj sprowadza, czyżbyś zrobił coś złego? – Kobieta spojrzała na swojego przedmówcę i oczekiwała ze spokojem ducha aż chłopiec odpowie jej na pytanie. Po dłuższej chwili młodzieniec odpowiedział. – Nie jestem pewien co zrobiłem. Jednakże niepokoi mnie spojrsenie otaczających mnie ludzi. Proszę cię powiedz mi co zrobiłem. Co nj pokazują karty. Jaką przyszłość mi przewidujesz?– Czarownica obserwując go biegle, zastanowiła się co mu idpowiedzieć. Sięgnęła po chwili po świece. Odpaliła je i po chwili cały namiot zadrżał. Niebovpocuemniało jeszcze bardziej niż poprzednio. Położyła dwie czerwone i białe świece w czterech punktachstolika, po czym wróciła na miejsce. -nie wien co ci powiedzieć… To co za tobą stoi jest silniejsze ode mnie. – odpowiedziała kobieta przerażonym głosem. Młodzieniec zawiedziony wstał i udał się do wyjścia. Zapiął płaszcz i wyszedł. Na zewnątrz panowała ostra zawierucha. Silny wiatr potęgował deszcz, który teraz padał jeszcze bardziej siarczyście niż wcześniej. Niebo pokryły mroki czarnych jak noc chmur. Zapach siarki i popiołu unosił się na kilometr. W powietrzu utrzymywała się gęsta niczym mleko zawiesina. Podążając dalej chłopak miał dziwne wrażenie, jakby ktoś go śledził. Szybkim krokiem udał się do najbliższego sklepu. Będąc już wewnątrz udał się do do epicentrum w celu szybkich zakupów. Po prawie godzinie oczekiwania w kolejce do kasy, nastolatek mógł już swobodnie wziąść zakuoy i ruszyć ku wyjściu. Tak też zrobił i udał się powolnym krokiem do domu. Po drodze ujrzał grupkę ludzi, lecz ich spojrzenie nie było ciepłe i serdeczne. Szeptali coś jeden drugiemu o jakiejś mocy. Po chwili mężczyźni odwrócili się w kierunku chłopca, zaczynając powoli zataczać wokół niego krąg. Jakub niepewnym krokiem zaczął obracać się w kółko. Nie miał pojęcia czego oni mogą od niego chcieć. Przecież jest tylko zwykłym młodym człowiekiem, który nikomu nie wadził. -To on… Uważacie. O nim mówiła ta stara wiedźma. Nie poradzicie sobie z jego gniewem. Odsuńcie się zanim będzie za późno. – Odezwał się czyjś głos z oddali. Mężczyźni przez chwilę coś pomamrotali gdy nagle chłopiec stracił przytomność. Upadł, jednak oni zamiast go tam zostawić, postanowili zabrać go w bezpieczne miejsce i opatrzyć. Obudził się po dwóch, a może trzech dniach. Ale chwila był związany srebrnymi łańcuchami. Nie wiedział co się wokół niego dzieje. Czuł się tak dziwnie słabo. Po dłuższej chwili przyszła do niego dziwna kobieta w czarnym habicie. – Długo byłeś nie przytomny. Jak się czujesz, czy coś Ci podać? A może jesteś głodny? – Powiedziała kobieta z nieco głupim uśmiechem. Jej oczy błyszczały niczym trawy w porannej kropli rosy. U rąk zwisały nie naturalnie długie paznokcie. Zza czarnej szaty wystawał tylko wilczy pysk, a rozszalałeoczy błyszczały. Kajdany uniemożliwiały mu ucieczkę mógł się szarpać i wyrywać lecz to nic mu nie dało. Nagle kobieta stanęła nad nim wypowiadając słowa zapisane pradawbym językiem. Rozlewając przy tym krew i odpalając czarne świece. Ze świec ustawiła krąg wokół chłopaka. Jego oczy niczym rozgrzane węgle zaczęły płonąć, a z glowy wyrosło osiem rogów. Nie watpliwie przepowiednia wiedźmy była prawdą. Jego palce niczym trupie szpony z ostro zakończonymi pazurami. Zamiast twarzy czaszka z ośmioma rogami, a oczy niczym piekielne wrota. Stworzenie miotało się gorzej niż dziki koń na uwiązie. Było pełne nienawiści i głodne zemsty. Spoglądało nienawistnym spojrzeniem na kapłankę warcząc przy tym. Zrunizowane srebro potęgowało w nim gniew i mocny ból. Po chwili przestał się szamotać zmieniając się spowrotem w człowieka. Zdziwiona kapłanka podbjegła szybko do niego. W ręku miała srebrne nici i kielich. Zbliżyła się do chłopca i zaczęła przemywać a następnie zszywać rany. Czuła jego ból i cierpienie, ogarniał go mrok.. Jego serce twarde jak kamień i lodowate niczym tchnienie śmierci biło powoli. Zdawało się słabnąć, a nie miarowy oddech powoli jakby zanikał całkowicie. Złapała osuwającegi się na ziemię chłopaka po czym odpinając kajdany objęła go mocno. Wiedziała, ze jej łzy potrafią uleczyć a nqwet przywrócić życie. Chwyciła kielich, po jej delikatnym pysku zaczęły spływać krople krwi. Taki dar, łzy życia. Po dłuższej chwili przysnęła kielich, wlewając jego zawartość chłopcu do ust. Później delikatnie go podniosła i udała się do komnaty. Ułożywszy go na łożu, odkryła całe jego ciało, po czym bezszelestnie udała się do reszty zgromadzenia. Czekali na nią ciekawi czy bestia ją rozszarpie tak jak jej poprzedniczkę. Wyczuki dziwną nie znaną im dotychczas energię. Kobieta jak gdyby nigdy nic minęła swoich pobratyńców i udała się dalej. Zmierzała szybkim krokiem do komnaty proroctw, miała tak wiele pytań. Tymczasem zrzeszenie udało sie do lochów w podziemiach. Gdy przekroczyli przejście opanował ich nagle niepokój i strach. Lęk jakiego nigdy wcześniej nie czuli, wiedzieli że coś jest nie tak. Przyspieszonym krokiem zamierzali do miejsca, gdzie jak twierdzili uwięzili zagrożenie. Dotarł wszy na miejsce ogarnęła ich panika. Chłopak którego ściągnęli i zakłuli w srebro…zniknął. Zaczęli zastanawiać się jak to możliwe, przecież nie ma śladów walki, oraz łańcuchy są całe. Przecież bestia nie dałaby rady uwolnić się z magicznych obręczy. Myśleli i długo się nad tym zastanawiali. Zaczęli powoli krążyć i uważnie obserwować każdy zakątek celi. To co tam znaleźli przeraziło ich. Przez chwilę zimne dreszcze, potem strach i zdziwienie. Obok łańcuchów leżały resztki srebrnej nici. A pomiędzy w samym centrum kielich. Byly w nim resztki czegoś co przypominało krew. Zawartość nie pachniała hednak metalicznie, była jednak bezzapachowa i powoli jakby się ulatniała. Nagle dym, dziwne światło po czym głośny krzyk. Nie wiedzieli co się dzieje, ich panika nasilała się coraz to bardziej. W końcu opuścili lochy i udali się do komnaty proroctw. Kapłanka Zhalia siedziała już i oczekiwała ich ze zgryźliwym uśmiechem. Gdy tylko przekroczyli próg komnaty, drzwi z hukiem zatrzasnęły się. – Wzywałaś nas o najwyższa kapłanko. – Powiedział z powagą jeden z rady. Jegi oczy rozszerzyły się. (…) CDN..

Koniec

Komentarze

Fragmenty nie cieszą się tu zbyt wielkim wzięciem, ale nawet pomijając ten fakt, w obecnym stanie tekst nie nadaje się w ogóle do czytania. Dodaj akapity, zapisz porządnie dialogi, porozdzielaj tekst od nazwy rozdziału. Rozbij tę ścianę tekstu, bo od samego patrzenia oczy bolą.

Poza tym serio, masz już napisaną dedykację książki, której wrzucasz 8000 znaków? Po takim kawałeczku książki niewiele da się o niej powiedzieć (o ile nie jest napisana tragicznie, bo wtedy da się książkę po takim fragmencie skreślić).

Skoro tekst jest oznaczony jako fragment, nie musisz dawać na końcu CDN.

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Podpisuję się pod komentarzem Arnubisa.

Przeczytam, jak poprawisz.

Przynoszę radość :)

Zgadzam się z Arnubisem.

Może tu wrócę, jeśli sprawisz, że tekst będzie nadawał się do czytania.

I usuń kropkę z tytułu. Kropka w tytule jest błędem. Przecinek też jest zbędny.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jak będę miała dostęp do komputera a nie smartphone to poprawię pewne sprawy.

Nawet dedykacja roi się od błędów, co ma dość zabawny wydźwięk w kontekście pierwszego zdania.

Poza tym podpisuję się pod komentarzem Arnubisa.

Skądinąd po polsku już pisze się smartfon.

http://altronapoleone.home.blog

Bardzo mi się podobało. Z chęcią przeczytam dalsze przygody pałającego młodzieńca! Nie przejmuj się złośliwymi komentarzami, oni tak do wszystkich. 

Jakimi złośliwymi? Widzę jeden blok tekstu, nawet tytuł i dialogi nie są wyszczególnione.

Przynoszę radość :)

A oto rój błędów

 

W pierwszym zdaniu przedmowy:

Książkę tą dedykuję wszystkim tym[+,] co nie wiedzą[+,] kiedy popełniają najwięcej błędów.

tą → tę

co → którzy

 

W tekście (na chybił trafił):

 

istot nie zbadanych → niezbadanych

astrolodzy → astronomowie

Grozę, lęk i przerażenie od wieków nie budziły zwierzęta. → Grozy, lęku i przerażenia…

stwirzebiach nateriaknych – wut?

Od tysiąc leci → tysiącleci

pewnego rwzu → razu

Był przekonany, że pałając sie – nie istnieje czasownik “pałać się”

a za razem → a zarazem

uwagi., gdyż – nadmiar znaków przestankowych

Niebovpocuemniało – wut?

Silny wiatr potęgował deszcz – kto kogo?

Ale chwila był związany srebrnymi łańcuchami. – Jeśli Chwila to człowiek, który był związany, to imię powinno być wielką literą

U rąk zwisały nie naturalnie długie paznokcie. – znaczy miała z nich bransolety? + nienaturalnie

 

Prawie że nie ma jednego zdania bez jakiegoś błędu.

http://altronapoleone.home.blog

W przypływie sadyzmu…

 Książkę tą dedykuję wszystkim tym co nie wiedzą kiedy popełniają najwięcej błędów

Nie wiem, po co dedykować utwór samej sobie…

 Rozdział 1 PRZEPOWIEDNIA "I POJAWI SIĘ ZNAK, ROZPROSZY WSZYSTKIE MGŁY. JESTEŚCIE TYLKO LUDŹMI, JEDNAK NIE WSZYSCY.".

Czy to całe jest tytułem rozdziału? I dlatego jest pisane wersalikami? Ponadto – nie wszyscy są tylko ludźmi, czy nie wszyscy są ludźmi, czy co?

 mamy rok 2018, w jakże pięknej i odległej krainie

Bez przecinka między podmiotem, a orzeczeniem. Czy rok 2018 jest tylko w tej krainie? Bo reszta świata już pobiegła dalej?

 astrolodzy szukają w kosmosie kolejnych gwiazdozbiorów

Kim jest astrolog? Co to jest gwiazdozbiór, i dlaczego nie znajduje się w kosmosie? 

 Jednak nie o tym zaczynamy opowieść.

Nie po polsku. Nie o tym mówi nasza opowieść, na przykład.

 Grozę, lęk i przerażenie od wieków nie budziły zwierzęta.

Związek zgody. Znaczy się, powinien być, a nie ma.

 stwirzebiach nateriaknych

Strasznie się boję stwirzebiów, a nateriaknych, to już w ogóle.

 To tylko natura i jej zasady.

Hę? To jest doniosłe zagadnienie filozoficzne, owszem. Które właśnie wpychasz nogą pod szafę…

 Od tysiąc leci ludzi najbardziej przerażały istnienia nie z tego świata, czy zjawiska

Tysiącleci. Istoty, albo byty – gołe istnienie jest bez sensu (co istnieje bez istoty?), no, i nie wiem, czemu kontrastujesz je ze zjawiskami.

 pewnego rwzu

Autokorekta bywa wkurzająca, ale czasami się przydaje.

 Był przekonany, że pałając sie i bawiąc siłami z poza świata żywych robi dobrze.

… co?

 

Nie, wiesz, co – mój sadyzm nie sięga aż tak daleko. Tym bardziej mój masochizm. Próbowałam, ale…

Mam szczerą nadzieję, że po prostu robisz nas w konia, wysyłając produkt imprezy tanecznej świnek morskich na Twojej klawiaturze i zaśmiewając się w kułak z naszych reakcji. Naprawdę, szczerą nadzieję.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mam szczerą nadzieję, że po prostu robisz nas w konia

Ludzie, na miłość boską, trolluje was, aż furczy. 

Łukaszu, wiemy, co to jest trolling. Wiemy też, że ludzie wrzucają takie teksty na poważnie. Oraz że Beryl woli, żeby edytować swoje wypowiedzi, a nie wrzucać dwie pod rząd :P

http://altronapoleone.home.blog

Każdy wie. Chodzi mi o tę cudowną, artystyczną wizję trollingu. 

…produkt imprezy tanecznej świnek morskich na Twojej klawiaturze…

Tarnino, zrobiłaś mi dzień :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka