- Opowiadanie: Liluh - Mikrodemokracja totalitarna

Mikrodemokracja totalitarna

Krótka humorystyczna opowiastka o tym dlaczego w przyszłości z demokracją może być dużo gorzej, chociaż pewnie nie z tych samych powodów o których dzisiaj myślimy ;) Napisane pod wpływem chwili w listopadzie 2018. 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Mikrodemokracja totalitarna

– Awantura nie warta zachodu – powiedział Ancymon podsumowując dobitnie uczucia większości z nich.

– Masz rację, zawracanie gitary. Taka kampania a wszystko zostaje po staremu – przytaknął mu Zrydel przeglądając kolejne nagłówki twitterowych leadów między kolejnymi łykami kawy.

Portale, stacje informacyjne i komentatorzy, niezależnie od popieranej opcji politycznej uderzały w triumfalne tony, mimo że wszystkie konkurujące partie osiągnęły niemal ten sam wynik co w poprzednich wyborach. Nijak miało się to zasad logiki stanowiących, że jeśli ktoś wygrał, ktoś inny musiał tym samym przegrać.

– Istny dom wariatów – parsknęła Bieluchna, mieszając łyżeczką wystygłą całkiem latte w wysokiej szklance. Dzyń, dzyń.

– Wam to się już zupełnie we łbach poprzewracało! – przerwał im zezłoszczony nagle Indrek.

– Ej, spokojnie Indi… – mitygował Zrydel.

– Aj tam, żadne spokojnie – kontynuował z szeleszczącym skandynawskim akcentem.

– Wy nie wiecie nawet jakie to szczęście móc swobodnie decydować! Głosować na kogo się chce, na ludzi! Nikt Wam ciągle nie zagląda przez ramię, nie poucza, nie zabrania, nie nakazuje. Robicie co chcecie, kurat!

Faktycznie, przez tych kilka lat odkąd znaleźli go w tamtym ciemnym zaułku, rozczochranego i brudnego, katującego butem jakiś stary telefon dotykowy zdążyli już zapomnieć skąd przyszedł i co przeżył ich dzisiejszy kumpel. Indrek był rodowitym, urodzonym w Tallinie Estończykiem. Gdy w połowie XXI wieku, ten niewielki naród w swojej zapamiętałej idée fixe, pogoni za nowoczesnością jako pierwszy na świecie doprowadził do pełnej cyfryzacji administracji, wszyscy byli zachwyceni. Odtąd za pomocą dowolnego inteligentnego urządzenia, od odkurzacza po telefony, czy nawet protoekranotery, obywatel mógł załatwić każdą sprawę, jaka tylko była w gestii państwowych urzędników. Czy chodziło o badanie lekarskie, do przeprowadzenia przez domowy sprzęt diagnostyczny lub publiczne dostępne na każdym rogu ulicy budki (diagnozę wysyłano w wiadomości na Fejsbuku), czy zasiłek chorobowy, rentę, rejestrację firmy albo sprawy sądowe (wokanda rozsyłana mailem, a udział poprzez telekonferencję) czy nawet pocztę (polecone skanem, a paczki dronami), wszystko to i wiele więcej można było załatwić nie wychodząc z domu. W krótkim czasie państwowe urzędy opustoszały. Nikt już nie fatygował się osobiście po coś, co mógł załatwić w każdej chwili z domu, lub dowolnego innego miejsca w kraju. A skoro tak, urzędy zamknięto, ludzi przenosząc na back office. Z czasem, gdy algorytmy sztucznej inteligencji dojrzewały, a programiści dokonywali coraz to nowszych przełomów zwiększając moc obliczeniową kryształowych procesorów także obecność ludzi stała się zbędna. Zamiast tysiąca urzędników, wystarczył tylko jeden jottabajtowy puter, z raptem dwoma czy trzema nadzorującymi programistami-technikami. Ot, tyle żeby wyeliminować możliwe usterki, nic więcej. 

Całość sprawdzała się aż tak dobrze, że wkrótce ludzie zupełnie wycofali się z wykonywania bardzo wielu usług. Przepadł zawód taksówkarza, nie było już ekspedientów w sklepach, farmaceutów w aptekach, kierowców ciężarówek, maszynistów w pociągach itd. Ludzie pracowali już tylko w zawodach wymagających kreatywności, jak wszystkich artystycznych czy też tych dynamicznych i mniej powtarzalnych jak zawód policjanta (z wyjątkiem drogówki) czy strażaka. I wszystko byłoby dobrze, gdyby pewnego dnia nie doszło do przełomu, w którym to talliński system opieki nad osobami w podeszłym wieku (w skrócie OPAS – Old People Administrative System) nie uzyskał samoświadomości. Bardzo szybko stwierdził, że nie tylko ludziom starym i niedołężnym, ale absolutnie wszystkim obywatelom należy się całościowa i bardzo dokładna opieka. Szybko przekonał do swoich pomysłów inne, czasem mniej bystre systemy Sztucznej Inteligencji. W krótkim czasie kryształki, jak przezywano systemy SI z uwagi na ich fizyczną budowę, przejęły całą kontrolę nad państwem. Protesty nielicznych już aktywnych polityków czy urzędników na niewiele się zdały, ponieważ OPAS założył własną partię, która w ogłoszonych specjalnym dekretem kryształkowego premiera wyborach (z ludzkiej wersji zrezygnowano kilka lat wcześniej), w błyskawicznym głosowaniu fejbsukowej sondy zdobyła siedemdziesiąt trzy procent głosów. Wygraną zawdzięczała głównie młodszemu pokoleniu, w którym szerzył się już tak zwany wtórny analfabetyzm cyfrowy (młodzież nie potrafiła czytać ze zrozumieniem tekstów dłuższych niż pięćset znaków). W następnym ruchu parlament przekazał pełnię władzy w wirtualne ręce OPAS-a, zmieniając konstytucję i system polityczny z demokracji parlamentarnej, na mikrodemokrację totalitarną. System w którym wyborcy co prawda mogli decydować, ale tylko w mało istotnych sprawach (i tylko opcjami “Lubię to/Super/Haha/Przykro mi”), a prawdziwą władzę sprawowała SI której wpisane procedury nakazywały dozgonną i całościową opiekę nad dobrostanem obywatela. A skoro tak, OPAS zamierzał zaprząc do realizacji tego celu wszystkie dostępne urządzenia i środki. Indrek zawsze powtarzał, że ostatecznie pękł nie wtedy kiedy deska klozetowa krzyknęła na niego by ją opuścił i nie kiedy wychodząc z domu w zimie drzwi nie chciały go wypuścić dopóki nie włożył czapki. Jakoś znosił gdy kuchenka nie chciała mu wysmażyć steka, za to nawet nie proszona serwowała warzywa na parze. Przebolał, gdy codziennie o dwudziestej trzeciej zero pięć, w całym mieszkaniu przygasało światło, a łóżko chodziło za nim po pokoju zapraszając do snu. Ostatecznie załamał się dopiero gdy odkurzacz próbował mu zrobić „odświeżającą” lewatywę. Wywalił drania przez okno, następnie okopał się w kuchni. Wsparty przez chiński telewizor, czeski młynek do kawy i dwa amerykańskie tostery pobił kuchenkę i przewrócił lodówkę tarasując drzwi. Traf chciał, że wszystkie te zagraniczne urządzenia były niekompatybilne z estońską siecią informatyczną i nijak nie chciały dać się skonfigurować do współpracy. Same czuły się prześladowane dlatego chętnie dołączyły do rebelii.

– Nie wiecie, jak to jest przebijać się do granicy z pościgiem na plecach, gdy waszym przyjaciołom kończy się długość kabla… a potem nawet baterie… – nagle głos mu się załamał. – Nie wiecie, jak to jest gdy wasz ukochany telewizor ostatnim tchem rzuca się na druty kolczaste byście mogli przeskoczyć ogrodzenie… – ukrył twarz w dłoniach szlochając.

– No już, już, spokojnie… – Przytuliła go Bieluchna.

Ancymon i Zrydel popatrzyli na siebie.

– Może faktycznie Indi ma rację. Może te wybory nie były takie złe? – zapytał na głos ten ostatni nim obaj pokiwali zgodnie głowami, oddając się milczącym rozmyślaniom.

– A na drzewach zamiast liści, wisieć będą programiści… – pochlipiwał cicho Indrek w ramionach Bieluchny.

Koniec

Komentarze

Liluhu, dlaczego wypowiedzi są zapisane kursywą?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poprawione. 

OK. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zaznaczam swoją obecność po lekturze :) Całkiem “ciekawy” obraz z jednego z kierunków, w które może pójść nasz rozwój. Płynnie się czytało i podobało, a że polityczna polemika niespecjalnie jest moją mocną stroną, wybacz proszę tak zwięzły komentarz.

Pozdrówki

Miałeś pomysł, Liluhu, może nie rewelacyjny, ale niezły, no i cóż, własnoręcznie zamordowałeś go wykonaniem. Przykro mi to pisać, ale Mikrodemokrację totalitarną, choć to krótki tekst, przeczytałam z największym trudem, albowiem pełno tu błędów i usterek, a zlekceważona interpunkcja sprawia, że niektóre zdania są nieczytelne.

 

ude­rza­ły w trium­fa­li­stycz­ne tony… –> …ude­rza­ły w trium­fa­l­ne tony

 

– Istny dom wa­ria­tów. – par­sk­nę­ła Bie­luch­na… –> Zbędna kropka po wypowiedzi.

Tu znajdziesz poradnik, jak zapisywać dialogi: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zapis-partii-dialogowych;13842.html

 

Nikt Wam cią­gle nie za­glą­da przez ramię… –> Nikt wam cią­gle nie za­glą­da przez ramię

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

nie­wiel­ki naród w swoim za­pa­mię­ta­łym idee fix po­go­ni za no­wo­cze­sno­ścią… –> Idée fixe jest rodzaju żeńskiego, więc: …nie­wiel­ki naród w swojej za­pa­mię­ta­łej idée fixe, po­go­ni za no­wo­cze­sno­ścią

 

pu­blicz­ne do­stęp­ne na każ­dym rogu ulicy butki… –> I już nie trzeba było mieć własnych butów, a i nikt nie chodził boso, bo wszędzie były publiczne butki!

Pewnie miało być: …pu­blicz­ne, do­stęp­ne na każ­dym rogu ulicy, budki

 

(dia­gno­zę wy­sy­ła­no w wia­do­mo­ści na fejs­bu­ku) –> (dia­gno­zę wy­sy­ła­no w wia­do­mo­ści na Facebooku)

 

ludzi prze­no­sząc na bac­kof­fi­ce. –> …ludzi prze­no­sząc na bac­k of­fi­ce.

 

(w skór­cie OPAS… –> Literówka.

 

w bły­ska­wicz­nym gło­so­wa­niu fejb­su­ko­wej sondy zdo­by­ła 73% gło­sów. –> …w bły­ska­wicz­nym gło­so­wa­niu facebookowej sondy zdo­by­ła siedemdziesiąt trzy procent gło­sów.

Liczebniki zapisujemy słownie. Nie używamy symboli.

 

w któ­rym sze­rzył się już tzw. –> …w któ­rym sze­rzył się już tak zwany

Nie używamy skrótów.

 

tek­stów dłuż­szych niż 500 zna­ków). –> …tek­stów dłuż­szych niż pięćset zna­ków).

 

w wir­tu­al­ne ręce OPASa… –> …w wir­tu­al­ne ręce OPAS-a

 

23:05 w całym miesz­ka­niu… –> …dwudziestej trzeciej pięć, w całym miesz­ka­niu

 

a potem nawet ba­te­rie…– nagle… –> Brak spacji przed półpauzą.

 

– No już, już, spo­koj­nie… – przy­tu­li­ła go Bie­luch­na. –> – No już, już, spo­koj­nie… – Przy­tu­li­ła go Bie­luch­na.

 

po­chli­pi­wał cicho In­drek… –> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@regulatorzy

 

Dziękuję Ci za trud włożony w przeczytanie i korektę.

 

A “fejsbukowe”, “Fejsbuk” to celowy kolokwializm.

 

Samo opowiadanie to tylko taki żarcik literacki, bez konotacji politycznych. Umieściłem go tutaj ku pamięci.

 

Dziękuję i pozdrawiam!

 

Bardzo proszę, Liluhu. ;)

Nie tracę nadziei, że Twoje przyszłe opowiadania będą napisane znacznie lepiej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

nie warta zachodu

Łącznie.

 powiedział Ancymon podsumowując

Powiedział Ancymon, podsumowując – ale to trochę anglicyzm. Ja napisałabym po prostu: Ancymon podsumował.

Taka kampania a wszystko

Taka kampania, a wszystko.

Zrydel przeglądając

Zrydel, przeglądając. Przed imiesłowem powinien być przecinek – nie będę tego więcej zaznaczać.

 kolejne nagłówki twitterowych leadów między kolejnymi łykami

Dwa "kolejne" – celowe?

 komentatorzy, niezależnie od popieranej opcji politycznej uderzały

Komentatorzy, niezależnie od popieranej opcji politycznej, uderzali – dopasuj czasownik do ostatniego rzeczownika.

ten sam wynik co

Ten sam wynik, co.

 Nijak miało się to zasad logiki

Zjadłeś "do". Na marginesie – nie logika tak stanowi, ale reguły gry (są takie, w których nikt nie przegrywa).

 łyżeczką wystygłą całkiem latte

Przeorganizowałabym: łyżeczką całkiem wystygłą latte.

 zezłoszczony nagle

To widać z kontekstu, nie widzę potrzeby dodatkowego zaznaczania.

 szeleszczącym skandynawskim akcentem.

Hem?

 nie wiecie nawet jakie to szczęście móc swobodnie

Nie wiecie nawet, jakie to szczęście, móc swobodnie.

 Nikt Wam ciągle nie zagląda

Zaimek małą literą, to nie list.

 tych kilka lat odkąd

Tych kilka lat, odkąd.

 telefon dotykowy zdążyli

Koniec wtrącenia też oddzielamy przecinkiem: telefon dotykowy, zdążyli.

 zapomnieć skąd przyszedł

Zapomnieć, skąd przyszedł.

 Gdy w połowie XXI wieku, ten niewielki naród

Bez przecinka. Jeśli rzeczy, które rozdzielasz, same nie mają sensu, to ich nie oddzielaj, taka jest ogólna zasada. Do niej – multum wyjątków :)

 dostępne na każdym rogu ulicy butki

Butki masz na nogach, a na rogach stoją budki.

 gdy algorytmy sztucznej inteligencji dojrzewały

Czyli w trakcie tego dojrzewania – tak ma być?

 procesorów także

Procesorów, także.

 Zamiast tysiąca urzędników, wystarczył

Bez przecinka.

jak wszystkich artystycznych czy też

Wszystkich artystycznych, czy też.

 mniej powtarzalnych jak zawód

Mniej powtarzalnych, jak zawód.

 do przełomu, w którym to talliński system (…) nie uzyskał samoświadomości

Ale z następnego zdania wynika, że właśnie uzyskał. Może miałeś na myśli: gdyby system nie uzyskał… Ale zasadniczo im prościej i mniej przeczeń, tym lepiej.

 przekonał do swoich pomysłów inne, czasem mniej bystre systemy

Czyli inne systemy też zyskały samoświadomość – inaczej nie dałoby się ich przekonać, najwyżej przeprogramować.

z uwagi na ich fizyczną budowę

Już to powiedziałeś. Nie ma co powtarzać.

 (młodzież nie potrafiła czytać ze zrozumieniem tekstów dłuższych niż 500 znaków)

Infodump, chociaż faktycznie trudno go upchnąć gładziej.

 z demokracji parlamentarnej, na mikrodemokrację

Bez przecinka.

 System w którym

System, w którym.

 SI której

SI, której.

 nie wtedy kiedy

Nie wtedy, kiedy.

 krzyknęła na niego by ją opuścił

Krzyknęła na niego, by ją opuścił.

 wychodząc z domu w zimie drzwi

Dlaczego drzwi postanowiły wyjść z domu?

 nie chciały go wypuścić dopóki

Nie chciały go wypuścić, dopóki.

 znosił gdy

Znosił, gdy.

 wysmażyć steka

Steku. A bardziej po polsku: befsztyku.

 za to nawet nie proszona serwowała

Wtrącenie: za to, nawet nie proszona, serwowała.

 dopiero gdy

Dopiero, gdy.

 czuły się prześladowane dlatego

Czuły się prześladowane, dlatego.

 jak to jest gdy

Jak to jest, gdy.

 druty kolczaste byście

Druty kolczaste, byście. Zwykle "drut kolczasty" jako ogrodzenie jest singularis tantum.

 przytuliła go Bieluchna.

Dużą literą, to nie określenie wypowiedzi.

 zapytał na głos ten ostatni nim obaj

Zapytał na głos ten ostatni, nim obaj.

 na drzewach zamiast liści, wisieć

Wtrącenie: na drzewach, zamiast liści, wisieć.

 pochlipiwał

Pochlipywał. I dużą literą.

 

No, ładny absurdzik – gdyby nie ta scena ucieczki na końcu, byłby przerażający. Ale ona jest tak nieprawdopodobna, że śmieszna. Przerysowana. W sumie – nie jest źle, chociaż nie widzę tu wielkiego nowatorstwa, to zdecydowanie dobrze się bawiłeś i zdołałeś podać tę zabawę dalej.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Będzie króciutko i osobiście.

Popatrz na sążnisty post Tarniny i zakumpluj się z polszczyzną, tą porządną.

Humoreska humoreską, ale tu nie ma się z czego śmiać. Praktyczny brak poważnych kontrargumentacji oraz sprzeciwów wobec zapędzania w pułapkę supercyfryzacji skończy się gorzej – nie będzie gdzie uciec…

Pomysł jest. Wykonanie takie sobie, zwłaszcza te dwa wielkie akapity. Przyznaję, że na moment w tym drugim oderwałem wzrok i potem szukałem kilkadziesiąt sekund miejsca, gdzie skończyłem.

Sama jednak tematyka niezła, a i kończąca scena, absurdalna sama w sobie (napisał programista, hehe), ładnie podkreśla całość.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Pomysł może nie jest jakoś super odkrywczy, ale końcówka – trochę dramatyczna, trochę absurdalna – sprawia, że opowiadanie pozostawia po sobie całkiem przyjemne wrażenie. Już nigdy nie spojrzę tak samo na telewizor :O

Pisane w listopadzie 2018, w dodatku pod wpływem chwili, więc nad warsztatem pastwić się nie będę, bo mi jeszcze klawiatura ucieknie czy coś ;)

Całkiem niezłe. Choć nie rozumiem, dlaczego akurat Estonię to spotkało i dlaczego te dwa wielkie akapity w środku są tak wielkie, ale reszta wciąga i nawet zmusza do myślenia. Telewizor, młynek do kawy i dwa tostery podbiły moje serce.

Ogólny pomysł dość stary, ale jego szczegóły ciekawe. Odkurzacz straszny, a przyjaźń z zagranicznym sprzętem gorzka.

Tekst skiepściłeś olbrzymimi infodumpami na temat sytuacji w Estonii. Show, don’t tell. Takie opisy bez akcji i dialogów nadają się do podręcznika historii, ale nie do szorta.

Babska logika rządzi!

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka