- Opowiadanie: regulus - Bariera

Bariera

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Bariera

BARIERA

 

*** * ***

 

Komandor Omron tępo wpatrywał się w ekran. Przebywali na Granicy w pobliżu układu R 986 już trzeci dzień. Robili pomiary i obserwowali Barierę.

  • Jak odczyty? – Omron znudzony wszystkim pragnął, jak każdy mieszkaniec galaktyki znajdujący się na jej granicy, pragnął jak najszybciej wracać do bazy.

  • Powoli, lecz wciąż rośnie.

  • Kiedy to się zaczęło?

  • Pierwsze obserwacje pochodzą z przed 16B, ale w tym miejscu zużycie energii jest o 6600% większe niż w innych rejonach. Zaczyna pobierać energię z pobliskiej gwiazdy.

Omron słabo orientował się w szczegółach technicznych. Jak większość tych, którzy należą do elity (choć jeszcze nie tej najwyższej), nie zajmował się szczegółami. Dla niego wszelkie urządzenia miały działać, zaś sposób ich funkcjonowania zupełnie go nie obchodził, jeśli coś się psuło (a zdarzało się to rzadko i niezwykle go denerwowało, jak wszystkich zresztą) wyrzucał to i kupował następne.

O samej Barierze wiedział tyle co wszyscy – stworzona w niepamiętnych starożytnych czasach Pierwszej Republiki przez Wielkiego Imrama. Wszystko co dotyczyło Starożytnych owiane było mgiełką tajemnicy, magii i niedomówień. Posiadano bowiem jedynie strzępy informacji o nich dające tylko ogólne zarysy. Wiadomo było, że to właśnie starożytni w czasach Pierwszej Republiki rozpoznali całą Galaktykę i zjednoczyli ją. Potem zbudowali Barierę

Bariera była zespołem miliardów miliardów satelitów oplatających niczym sieć szczelnie całą Galaktykę. Satelity generowały pole siłowe w szerokim spektrum na zewnątrz Galaktyki niedopuszczając niczego spoza jej granic. Od niedawna jednak w tym rejonie zaczęło rosnąć zużycie energii przez Barierę. Powoli, stopniowo, nieustannie satelity zaczęły wytwarzać w swych reaktorach coraz więcej potrzebnej im do utrzymania pola energii. Niedawno zapotrzebowanie przerosło możliwości ich reaktorów i sprytne urządzenia zaczęły pobierać energię z pobliskiej gwiazdy. Według ocen specjalistów energia gwiazdy powinna również niedługo się wyczerpać. To właśnie było misją okrętu Omrona. Jeden z ostatnich przytomnych senatorów w skorumpowanej Radzie imperialnej zainteresował się tym zjawiskiem, nie wiadomo czy z prawdziwej troski o Galaktykę, czy też z czystej ciekawości powstałej z nudów.

  • Kiedy wyczerpie się energia gwiazdy? – zapytał Omron.

Technik wzruszył ramionami.

  • Nie wiadomo. Pobór nie jest stały, wzmaga się to silniej to słabiej. Nie jest liniowy, a i w samym pulsowaniu nie odnaleźliśmy żadnej prawidłowości.-

“Wy nie znaleźlibyście prawidłowości nawet w pływach oceanu” – pomyślał Omron. Faktycznie, jakość wykształcenia techników pozostawiała wiele do życzenia, podobnie jak i bystrość ich umysłu. Mieli doskonałe instrumenty, lecz nie potrafili do końca się nimi posługiwać i wyciągać wniosków.

Czy zwiad już wrócił?

Tak. Tylko w tym miejscu następuje taki wzrost poboru energii. Ta plama wskazuje zwiększone zapotrzebowanie na energię, nawet jeśli się rozszerza to proces ten następuje tak wolno, że jest niezauważalny. Coś z zewnątrz skupia się właśnie na tym miejscu.

Dobrze. Zostaniemy tu jeszcze jeden dzień – Omron postępował zgodnie z otrzymanymi rozkazami, choć robił to niechętnie

Bariera pracowała nieustannie od tysięcy lat. Wszystkie usterki naprawiała sama poprzez swe serwa. W miejsce któregoś przypadkowo zniszczonego satelity natychmiast pojawiał się nowy generowany przez reproduktory sąsiednich jednostek. Bariera uzupełniała się i naprawiała samoczynnie. Prawie nikt już, może z wyjątkiem kilku uczonych, nie pamiętał jak działa Bariera i nikt też nie mógłby jej naprawić. Nigdy nie było takiej potrzeby. Była to machina doskonała i największa jaką stworzono. A stworzono ją do obrony przed zewnętrznym niebezpieczeństwem. Tylko tyle mówiły Święte Księgi Przeszłości. Nikt, nigdy nie wybrał się poza Barierę. Galaktyka była jak w siatce. Po co zbudowano Barierę? Jakie niebezpieczeństwo mogło czyhać poza Barierą? Również nikt nie znał odpowiedzi na te pytania. Od tysięcy lat jedyne niebezpieczeństwo dla Galaktyki tkwiło w samej Galaktyce. Wewnętrzne spory, wojny domowe, przewroty, korupcja wśród rządzących – tylko to zagrażało milionom planet i biliardom istnień. Historię szybko zapominano. W miejsce jednej upadłej Republiki powstawało Imperium lub Federacja. Zachowywana była jako taka ciągłość. Owszem, zdarzały się pojedyncze bunty i odłamy samozwańczych królestw. Zależnie od tego czy istniała akurat Republika czy Imperium wolniej lub szybciej dławiono takie punkty oporu lub podbijano owe suwerenne terytorium. Jedynym, istniejącym w stanie prawie nienaruszonym, tworem była Flota Galaktyczna. W czasie jej istnienia dodawano do tej nazwy różne przyrostki “Imperialna”, “Republikańska”, “Federacyjna” – wciąż jednak była to ta sama instytucja. Przynależała senatorom, Radzie, konsulom lecz sama jej struktura nie zmieniła się od dawna. Największym źródłem informacji i najstarszym były archiwa Floty. Pomimo to nawet tam nie było żadnych informacji o początku powstania Pierwszej Zjednoczonej Republiki i o przyczynach zbudowania Bariery.

Omron poczuł sie zmęczony nieróbstwem.

  • Obudźcie mnie za 17a.

  • Tak jest.

Statek, którym dowodził Omron. Należał do krążowników typu 2C. Był to okręt o największym z możliwych zasięgu. W miarę nowoczesny, lecz daleko mu było do okrętów liniowych 6Y czy nawet starszych typu 3X. Był jednak bardzo uniwersalny. Jednostka dowodzona przez Omrona została oddana jako 6420 z kolei. Taka też była jej pełna nazwa taktyczna 2C-6420V. Ostatni symbol oznaczał liczbę modernizacji (lub remontów). Krążowniki klasy 2C nie były już najmłodsze. 2C-6420V brał już udział w trzech bitwach. Ostatnia według archiwów Floty w układzie A-1640 podczas buntu rasy P648B.

Ledwie Omron zdążył się położyć kiedy obudził go sygnał.

  • Komandorze proszę na mostek.

Był to głos oficera dyżurnego. Kiedy się tam zjawił oficer złożył mu następujący meldunek:

  • Niezwykły, nagły i silny skok poboru energii w najbliższym satelicie.

  • Czujniki.

  • Większość zakłóca silne pole siłowe. Pozostałe nic nie wskazują.

Omron podszedł do ogromnego ekranu z ukazanym satelitą generującym pole siłowe w tym rejonie.

  • Co do cholery próbuje się tu dostać?

 

*** * ***

 

Maleńki, jak na możliwości rasy, która go stworzyła, stateczek przemierzał bezmiar przestrzeni Galaktyki. Jego jedyny pasażer – profesor archeologii Urmanhoff, jeden z najwybitniejszych uczonych w całej Republice przygotowywał się do snu. Nie miał to być zwykły sen. Urmanhoff od lat prowadził badania nad przebiegiem rozwoju różnych ras i różnych istot. W ostatnich dniach dokonał kilku niezwykłych odkryć. Odkrycia te traktowane teoretycznie i w odosobnieniu z całą pewnością przyczyniłyby się do przyznania kolejnych nagród i tytułów profesorowi i na pewno ucieszyłyby go – gdyby tylko profesor traktował je bez związku z rzeczywistością. Pierwsze kilka minut po ich dokonaniu wielki uczony nawet się ucieszył, natomiast teraz przygotowywał się do “raw-ba” rytuału śmierci we śnie. Odizolowany od świata przez długi czas samotnie studiował wszelkie możliwe zapiski z przeszłości do których udało mu się tylko dotrzeć. Był tak pochłonięty swą pracą iż nie przysłuchiwał się doniesieniom z Galaktyki, nie słuchał i nie oglądał setek wiadomości. Dopiero teraz, po ukończeniu swego dzieła, znalazł na to chwilę. Wtedy zrozumiał. Całą jego pracę należało bowiem porównać z obecną chwilą, z rzeczywistością, wówczas otrzymywało się pełnię obrazu, dopiero wtedy Urmanhoff pojął sens swej pracy i wszystkich swych odkryć. Przez lata starał się udowodnić hipotezę – każda cywilizacja, nieważne na jakim jest etapie rozwoju i jaki poziom technologiczny osiągnęła przechodzi trzy etapy – początkowego rozwoju, fazy największego rozkwitu, oraz ostatni etap upadku, którego jak odkrył Urmanhoff, niczym nie da się zatrzymać. Na upadek ten nie mają wpływu żadne osiągnięcia techniczne, kulturowe czy filozoficzne, co więcej, jak wynikało z badań, praktycznie żadna z dotychczasowych kultur nie była świadoma, iż rozpoczęła się właśnie jej faza upadku. Wszystkie cywilizacje osiągając swój szczyt rozwoju były zbyt dumne i pyszne, aby wyobrazić sobie swój koniec. Zawsze bowiem okres schyłkowy rozpoczynał się niezauważalnie dla tych istot.

Do chwili obecnej była to dla profesora jedynie teoria, choć poparta setkami przykładów z historii.

  • A więc dotarliśmy do kresu – stwierdził profesor oglądając pierwszy raz od lat wiadomości

W tym momencie wszystko przestało się liczyć. Ogrom odkrycia i jego aktualność pogrążyły profesora.

  • Może właśnie tak ma być – pytał sam siebie w duchu – może właśnie wszystkie cywilizacje mają być nieświadome swego ostatecznego upadku, tak jak każda istota nie zna momentu swej śmierci.

Po chwili Urmanhoff zdał sobie sprawę z tego co robi.

  • Szukam przyczyny, porządku w chaosie jakim jest życie – powiedział znów do siebie głośno – czy tak właśnie ma być?

Zdziwił się nawet, że od pierwszej chwili, od momentu kiedy tylko uświadomił sobie, iż ani dla niego, ani dla nikogo w Galaktyce nie ma żadnego ratunku, zdziwił się, że go to nie przeraża. Urmanhoff był pogodzony z tym faktem. Sam nie wiedział czy ma go to przerażać. Przypomniał sobie fragmenty zapisków znalezione w jakiejś zapyziałej planecie, nie pamiętał nawet jej nazwy.

  • Zaraz, zaraz – pomyślał głośno – jak się nazywała ta planeta – Dran Terda, Tarn Derva, Nard Vedra – nie, nie był w stanie sobie przypomnieć. Jedyne co pamiętał to, to że długo starał się to dowieść swej tezy, a kiedy mu się udało był niezwykle zaskoczony wiekiem tych zapisek. Były ponad dwa razy starsze niż jakiekolwiek o których słyszał. Pochodziły z czasów sprzed pierwszej Republiki, to zaś wydawało się niemożliwe.

Urmanhoff połączył wszystkie swe odkrycia w jedną logiczną całość dopiero w momencie kiedy usłyszał niewielką wzmiankę w jakichś lokalnych wiadomościach o wzmożonym poborze energii przez satelity bariery w okolicach Tetuach. Nic nie znacząca wzmianka dla profesora w połączeniu z kawałkiem wersu jaki udało mu się odczytać z zapomnianej planety olśniła go. Pamiętał ten skrawek od pierwszej chwili. Najtrudniej było mu przetłumaczyć. Zapomniane słowa, wieloznaczne, był to język niepodobny do żadnego z obecnych:

„(…) kiedy nadchodzi ostateczność (…) nic prócz nowego życia nie jest w stanie uratować życia starego (…) Istnieje bowiem we wszechświecie siła (…) zdolna niszczyć wszystko, aby dać drogę rozwoju nowym formom życia, a pojawia się tylko wówczas gdy życie samo nie upadło lub nie doprowadziło do swego upadku (…)”

Teraz kiedy profesor dowiedział się o niespodziewanym wzroście energii w pewnym punkcie bariery był pewien, że ten skrawek pisma nie kłamie. Urmanhoff wiedział, że bariera z pewnością jeszcze jakiś czas zatrzyma to coś na zewnątrz, nie będzie przecież w stanie opierać się nieskończenie. Zaś ta siła napierać będzie aż do skutku, gdyż do tego została powołana. To jej przeznaczenie. Dlatego Urmanhoff miał pełną świadomość końca Galaktyki. Nie interesowało go nawet jaką postać przybierze owa siła. Czy będą to obce formy życia czy inne zjawisko kosmiczne. W głębi duszy nie chciał tego nawet zobaczyć. „Czy byliśmy zbyt doskonali, czy zbyt długo istnieliśmy – pomyślał – czyżby kosmos chciał nas teraz ukarać. Żyliśmy długo, może nawet za długo,czyli że w oczach wszechświata nieśmiertelność jest karalna. Oto i nowe prawo kosmosu. Z drugiej strony to interesujące jak bardzo wieloznaczne było słowo siła w tamtym języku, oznaczało również zło i… głębię”

Profesor dokończył „raw-ba”, przysiadł na chwilę a później położył się. Powoli, ostrożnie delektując się tymi ostatnimi tchnieniami. „Ciekawe – to była jego ostatnia myśl – że wszystkie wysoko rozwinięte, inteligentne formy życia, odpoczywają na leżąco”. W tym momencie Urmanhoff zamkną swe oko.

 

*** * ***

 

Statek Omrona dokończył skany satelity i przyległych, nie zebrali jednak tylu danych ilu się spodziewali. Nie wiadomo było czy to za sprawą nieudolności techników czy może rzeczywiście tam na zewnątrz była jakaś całkiem nieznana im siła. Technicy obliczyli, że satelita wytrzyma jeszcze około 6482e, a później o ile nie zdąży wygenerować się następny satelita to coś wedrze się do środka Galaktyki. Omron nakazał zwrot i już po chwili krążownik z maksymalną prędkością leciał w kierunku dowództwa floty aby złożyć raport. Nic się nie działo i nić nie miało się dziać. Rada Galaktyki była zbyt zajęta wewnętrznymi sporami i karaniem własnych nieuczciwych członków iż nie było możliwości aby zajęła się problemem bariery. Zresztą po co. Bariera samodzielnie i niezauważenie działała od tak dawna, że nikt nie tego nie zauważał a wielu nawet nie wiedziało o jej istnieniu. Przyzwyczajono się do niej tak jak przyzwyczajono się do podróży międzyplanetarnych.

 

*** * ***

 

68E po odlocie Omrona sprzed obciążonej Bariery, satelita nie wytrzymał naporu strumienia osobliwości i przestał funkcjonować. 0.012 milionowej sekundy przerwy jakie było potrzebne do zastąpienia go nowym satelitą wystarczyło aby rozpocząć exodus Galaktyki. Nowy satelita już się nie pojawił zaś w głąb Galaktyki zaczął przedzierać się zwiastun jej końca – Głębia.

Lecz tego już nie zobaczył profesor Urmanhoff, być może jedyna świadoma końca istota w całej Galaktyce, który martwy spokojnie dryfował w swym maleńkim stateczku przez kosmiczną pustkę.

 

 

 

Regulus

Koniec

Komentarze

No, nie, weź, zrób coś z tymi dialogami.

Babska logika rządzi!

Fajne. Egzystencjalne s-f niczym ze starych numerów Młodego Technika.

 

Znów dziwne formatowanie tekstu…

Z innych usterek technicznych – powtórzenia, braki przecinków, czasem gdzieś brak kropek, trzeba by to popoprawiać.

 

Podobał mi się pomysł, chociaż podróżnik – badacz, zgłębiający tajemnice wszechświata w pojedynkę brzmi dość nieprawdopodobnie… Maleńki statek? A kto to pilotował? A gdzie jakakolwiek obsługa techniczna? Jeśli statek był w jakiś sposób samowystarczalny, to bym to zaznaczyła. 

Z kolei ekipa Omrona – nie mieli jakiejś komunikacji z dowództwem floty? Musieli tam lecieć, żeby zdać raport? Nie chcieli badać dalej, skoro to była ich misja? Dziwne… 

 

Anyway czytam już drugie Twoje opowiadanie i muszę przyznać, że jednostki czasu lub miar, które stosujesz, są dla mnie dość uciążliwe.

 

Generalnie: pomysł mi się podobał, ale opko jest do dopracowania.

A na fizyce się nie znam, więc w ogóle nie analizuję co się działo i czy było możliwe :P

Źle się czyta :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka