- Opowiadanie: fizyk111 - Horror mój codzienny

Horror mój codzienny

Na fali pokonkursowego rozluźnienia, i ja wstawię szorta, który niewątpliwie jest horrorem dla narratora. Ten kto nigdy nie przeżył takiego horroru, niech pierwszy rzuci kamieniem.

 

Poprawione, skrócone ze zmienionym zakończeniem.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Horror mój codzienny

Siódma dwadzieścia, budzik dzwoni tak krótko, że już nawet nie rozpoznaję melodii. Palec trafia we właściwe miejsce ekranu w ciągu pięciu sekund. Albo nawet szybciej. Dobra, pięć minut do następnej pobudki. Teraz ważna decyzja, spać albo delektować się czasem? Płynąć w półśnie i rozciągać czas jak gumę, sprawiać że te pięć minut mogę odczuwać jak kwadrans, albo i pół godziny? Czy też zdecydować się na głęboki sen? Czas wtedy gwałtownie przyśpiesza i budzę się już nawet po kilku sekundach. Ale mam więcej snu dla siebie. No więc, co dzisiaj wybierasz, pytam sam siebie, więcej snu czy więcej czasu?

Z głębokiego zastanowienia nad tą egzystencjalnie ważną kwestią, wyrywa mnie dźwięk budzika. Lata treningu sprawiają, że dźwięk gaszę już po czterech sekundach. Spać czy rozciągać czas? Debilne noworoczne postanowienie sprawia, że to już ostatnie pięć minut i dlatego takie ważne jest, aby podjąć właściwą decyzję. Dobra, rozciągam czas – w tej samej chwili rozlega się dźwięk budzika.

Nie, nie, nie. Minęło ledwo kilka sekund, a ja przecież miałem rozciągać czas. Spróbuję jeszcze raz. Czy napisałem coś o szybkości z jaką wyłączyłem budzik? Nie? No, bo nawet ja nie zauważyłem, kiedy to się wydarzyło. No to jeszcze raz. Rozciągam czas, postaram się, aby tym razem się udało.

Wprawa, do jakiej doszedłem w rozciąganiu i skracaniu czasu, oraz niewątpliwa przyjemność, jaką mi to sprawiało, spowodowały że mogłem tak sześć a nawet i osiem razy. Konsekwencje odbijały się na autobusach, które nie mogły mnie wozić i na kierowniku, który nie mógł mnie przywitać o ósmej trzydzieści. Postanowiłem więc od Nowego Roku okazać im trochę zrozumienia i ograniczyć moją magiczną działalność do minimum.

Słyszę pierwsze takty dobrze znanej mi melodii. Mózg dobrze wie, jak zareagować, ręka jest szybka a palec celny. Jeszcze tylko raz i na pewno wstanę. Rozciągam czas. Znowu słyszę muzykę, taką piękną, nie zmuszającą do wstawania, Perfekt, Autobiografia, W wyrku na wznak…

Koniec

Komentarze

Hmm, czytając tekst o tej godzinie miałem lekkie deja vu ;p

Wydaje mi się, że tekst jest trochę za bardzo przegadany, chociaż forma jest dobra. Tylko brakuje mi tu jakiejś mocnej puenty na koniec.

 

(…) mogę odczuwać jak kwadrans, albo i pól godziny? ---> literówka, “pół godziny”

 

Lata treningu sprawiają że dźwięk gaszę już po czterech sekundach. ---> zapomniałeś przecinka, “sprawiają, że”

 

Przeżywałem ten horror dziś rano, kiedy musiałem wstać do pracy :D

Też zabrakło mi jakiejś lepszej puenty, lepszego bum na koniec, czego zawsze oczekuję od krótkich tekstów.

W Nowy Rok można przecież dłużnej pospać. – literówka.

Pozdrówka ;)

Po raz kolejny przekonuję się, że nieużywanie budzików jest błogosławieństwem :P W wyjątkowych przypadkach ustawiam na “absolutnie najpóźniejszą godzinę, kiedy jeszcze zdążę, jeśli wrzucę na siebie cokolwiek, nie zjem śniadania i wezmę taksówkę”.

 

I tak, tekst zyskałby na minimalnym skróceniu, tak do 2k i bardziej wyrazistym zakończeniu.

http://altronapoleone.home.blog

Pomysł nienajgorszy, ale nawet w takim tekście mnie trochę razi wall of tekst. Nie dało się zrobić z tego 3, 4 akapitów? Generalnie zgadzam się, że mimo tak małej ilości tak bardzo przegadałeś tekst. Mam wrażenie, że jakbyś się postarał to zrobiłbyś wyrazistego drabbla.

Tymczasowy lakoński król

Poruszyłeś żywotny problem tych wszystkich, którzy za sprawą upierdliwego budzika doświadczają codziennej katorgi nagłego przebudzenia.

Miło się czytało, bo mnie ten problem nie dotyczy. ;D

Mniej spodobały mi się przydługie wywody bohatera, omawiającego manipulowanie czasem. Samo słowo czas, moim zdaniem, pojawia się w szorcie zbyt często, bo aż dwanaście razy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki wszystkim za komentarze. Cieszę się, że o porannej godzinie mogłem was trochę postraszyć. Miło mi również, że się trochę podobało. Popracuję trochę i postaram się skrócić oraz wymyślić mocniejsze zakończenie.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Na plus – duży – bardzo fajnie ujęta rozterka, tak bliska wielu z nas. (Choć komentarze pokazują, że nie wszystkim, czego z całego serca zazdroszczę). Sam często mam dokładnie te same dylematy, choć nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby tak ładnie nazwać każdą możliwość z puli. 

Na minus natomiast lekkie przegadanie. W połowie tekstu wiemy już, o co chodzi i dlaczego. Dalej nie zaczyna dziać się jakoś szczególnie więcej, więc myślę, że spokojnie można nieco okroić całość. ;)

postaram się aby tym razem się udało.

Zgubiony przecinek przed aby.

 

Mózg dobrze wie jak zareagować

Tu zgubiony przecinek przed jak.

 

Ograniczyłem ilość drzemek do dwóch

Liczbę.

 

 

Fajny pomysł. Nie myślałem, że wokół tak niepozornego urządzenia jak budzik można zbudować horror. :)

Mnie nie przeszkadzała długość tego tekstu. Bardziej jego monotonia. Zabrakło tu trochę dramaturgii i wspominanej już w paru komentarzach wyrazistej puenty.

Czytając, oczekiwałem ROZPACZLIWYCH, DESPERACKICH prób zerwania się z łóżka (zakończonych naturalnie sromotną klęską) oraz ostatecznego triumfu człowieka nad budzikiem (zwieńczonego jednak smutną konkluzją, że przecież jutro to podłe urządzenie zadzwoni ponownie).

 

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Dzięki Barniusz, jak pisałem, postaram się trochę skrócić.

CM, więcej dramaturgii to już nie dodam. Cały ten tekst jest właśnie o desperackiej i rozpaczliwej próbie zerwania się z łóżka. Rozważam opcję destrukcji winowajcy. Albo definitywnego wyeliminowania czasu z rzeczywistości – zobaczymy, może do jutra coś wymyślę.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

No. Nie zadziałało. Wstaję przed budzikiem więc dla mnie problemy bohatera/autora/większości to nie horror, a dowcip ;)

Kurde. Wracam, żeby dać znać, że dziś to miałem. A świadomość, że już wiem, jak nazwać te umiejętności panowania nad czasem, wcale nie sprawiła, że łatwiej było wybrać którąś z opcji. Ale wiedz, że tekst zostawił coś po sobie, bo od razu przyszedł mi do głowy! ;)

@Blacktom

Mam nadzieję że dobry dowcip. Nie było takiej kategorii.

@barniusz

Zastanawiam się czy to nie była najfajniejsza recenzja mojego tekstu. Na pewno sprawiła wielką przyjemność.

 

Spróbowałem poprawić tekst wedle waszych wskazówek. Skróciłem do 2k i zmieniłem zakończenie. Jak ktoś trafi tu po raz drugi, niech łaskawie napisze czy jest trochę lepiej. Dla tych, których tu nie było wstawiam poniżej poprzednie zakończenie:

“Słyszę pierwsze takty dobrze znanej mi melodii. Mózg dobrze wie jak zareagować, ręka jest szybka a palec celny. Rozciągam. Jeszcze tylko raz i na pewno wstanę. Bo przecież nie mogę, tak jak w zeszłym roku, aż sześć razy manipulować czasem. Pierwsze budzenie przestawiłem na późniejszą godzinę, aby dłużej pospać. Ograniczyłem ilość drzemek do dwóch, aby być w pracy na czas i nie wysłuchiwać nudnych gadek o braku odpowiedzialności. No i przecież udało się. Wczoraj wstałem nawet bez budzika. Tak po prostu, sam z siebie obudziłem się przed południem. W Nowy Rok można przecież dłużnej pospać.”

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Chociaż podoba mi się żart w południem i Nowym Rokiem, to jednak nowe zakończenie lepsze. Co do reszty nie wypowiem się, bo dopiero tu wpadłam :) 

Niesamowite, jak ból wstania o jakiejś nieludzkiej godzinie łączy ludzi :D. Ja zawsze mówiłam, że świat powinien zaczynać funkcjonować między 9:00 a 10:00. Ale może tak uważam bo jestem sową i pójście spać wcześniej niż o północy uważam za błąd systemu :)

Nowe zakończenie sugeruje, że bohater chyba ma w planach karierę… ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowe zakończenie zdecydowanie na plus.

 

Jeszcze tylko raz i na pewno wstanę.

Nie pamiętam, czy to zdanie było w pierwszej wersji, ale czytając je teraz doszedłem do wniosku, że w zasadzie pasuje na moje motto życiowe. :)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Fajnie że nowe zakończenie się podoba.

@Firiel

Twój komentarz wyjaśnił mi klasyfikację tekstu: Horror dla sów, żart dla skowronków.

@regulatorzy

Sugeruje również że tak już może zostać. Znaczy w planach.

@CM

Masz moją licencję na motto :)

Nie było go w poprzedniej wersji.

 

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Horror bez smoków i wampirów, ale nie mniej straszny. Ciekawy pomysł, odwołanie do Perfectu w końcówce też udane. Przeczytałam z przyjemnością, tym bardziej, że temat jest mi bliski.

Dobry pomysł na… no może nie na horror, ale… Tekst jest w porządku bardzo. Mnie się nic a nic nie dłużył. Zdrówka! M :-) 

Podobało mi się, napełniło nostalgią i wspomnieniami czasów, kiedy zaczynałam prącę od ósmej. Wtedy też praktykowałam rozciąganie czasu. Niestety, ostatnio zdarza się to coraz rzadziej. Muszę być w robocie o piątej, a w dobrych dniach o szóstej. Nastawiam budzik na ostatnią sekundę. ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka, no ale – pomyśl tylko – masz potem resztę dnia dla siebie: na spanie, czytanie, leżenie, pisanie itd. Swoją drogą, ciekawy pomysł z tym rozciąganiem / skracaniem (zwijaniem?) czasu na jakieś dłuższe opowiadanie science fiction. Temat – morze. Mało kto chyba o tym pisał, o psychologicznym czasie i manipulacji przy nim. 

Dzięki Maćku za odwiedziny. 

“Manipulacja przy psychologicznym czasie” – chyba zagnieździ się ten pomysł w mojej głowie, ale nie widzę na razie potencjału na opowiadanie.

Irko, cieszę się że się podobało. Dla genetycznej sowy, wstawanie o czwartej jest koszmarem. To raczej dobra godzina aby iść spać. Ale… Przyzwyczajenie jest drugą naturą, a człowiek, wiadomo, do (prawie) wszystkiego jest w stanie się przystosować.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Nie będę się rozpisywał, bo to co chciałem powiedzieć, wcześniej napisała Anet ;)

 

Known some call is air am

Niezbadane są ścieżki Anet i Jej akolitów. :)

Dzięki Anet i Outta. 

Miło m, że tu byliście i zostawiliście ten miły ślad.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Anet potrafi całkiem ciekawe rzeczy czasem wykopać i pojawiają się w sekcji komentarzy. A ja czasem wejdę, przeczytam, zdarza się, że nawet skomentuję :)

Szort fajny, tylko ja nie znam tego problemu :) Lata temu nauczyłem się wstawać na baczność kiedy tylko zadzwoni budzik. Funkcji drzemki nie używam w ogóle, bo nie potrzebuję, ale rozumiem jakim to może być horrorem dla niektórych.

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Ja nie rozumiem, po co nastawiać sobie budzik na godzinę, o której i tak się nie wstanie, i irytować dzwonkiem co pięć minut tych, którzy mogą pospać jeszcze kwadrans.

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka