Robiąc porządki natknęłam się na takiego małego starocia. I pomyślałam, że może przyda się wszystkim oddech i coś lżejszego po nalocie UFO.
Wszelkie podobieństwa były w pełni zamierzone.
Robiąc porządki natknęłam się na takiego małego starocia. I pomyślałam, że może przyda się wszystkim oddech i coś lżejszego po nalocie UFO.
Wszelkie podobieństwa były w pełni zamierzone.
Paweł zszedł wąskimi schodkami do pełnej gwaru Piwnicy Pod Gęsim Piórem. Stanął na przedostatnim stopniu, niezdecydowany, w którą stronę się udać. Wodził spojrzeniem po siedzących przy stolikach i długim barze ludziach. Dostrzegł kilka znajomych twarzy i sylwetek pośród wielu zupełnie obcych. Nie było go raptem kilkanaście tygodni, które spędził w pobudzającej wyobraźnię podróży, a tu pojawiło się tylu nowych adeptów literatury.
Wystrój Piwnicy też się zmienił. Na do tej pory gołych, nieotynkowanych murach zagościły malowidła. Fantastyczne w każdym tego słowa znaczeniu, to młodzieniec musiał przyznać. Smoki, leśne straszydła, buchające parą steampunkowe roboty, statki kosmiczne. Wszystkie wymalowane tak, jakby zaraz miały wyjść, czy wylecieć ze ściany.
W końcu mężczyzna ruszył między stoliki. Idąc w głąb sali, to tu to tam witał się ze starymi znajomymi. Przysiadł się dopiero do tkwiącej samotnie w kącie Magdy, którą darzył szczególną sympatią i za którą się wyjątkowo stęsknił.
Wspominali, odczytywali sobie wzajemnie fragmenty ostatnich utworów. Na ich stoliku szeleścił papier, za plecami szumiały podobne rozmowy.
W pewnym momencie Magda podała Pawłowi miętoloną przed chwilą serwetkę.
– Co to?
– Napisałam tuż przed twoim przyjściem. – Spłoniła się lekko. – Wiesz, zabrakło mi papieru, a nie chciałam tracić czasu i weny na szukanie wolnych kartek u innych. Taki tam mały drabelek…
– Z chęcią przeczytam. – Paweł usiłował rozprostować zmiętą bibułkę. – Jak mi się uda odcyfrować te rozlane atramentowe kulfony – dodał, mrugając łobuzersko.
Zamilkli. Mężczyzna ze skupieniem zaczął czytać napisany naprędce tekst.
Ledwie skończył, na twarzy zakwitł mu szczery uśmiech. Nie zdążył jednak powiedzieć Magdzie, co myśli o drabblu, bo ktoś z mocą uderzył go w ramię. Przyjacielskiemu, choć prawie gruchoczącemu kości, ciosowi towarzyszyło głośne przywitanie.
– Czeeść staary! – Niektóre słowa przeciągały się śpiewnie. – Kopę laat!
– Tylko kilka miesięcy, Adasiu – odparł Paweł z uśmiechem, wyciągając dłoń w stronę przyjaciela. – Co tam u ciebie?
– Jakoś leeci. Szukam Magdy, obiecała mi zerknąć na jeden teekst.
– Przecież siedzi… – Paweł urwał w pół słowa, gdy odwrócił się w stronę towarzyszki. Jej miejsce było puste. – Jak to możliwe? Przecież jeszcze przed chwilą tu była, siedziała pod ścianą… Nie mogła wyjść, bo musiałbym ją przepuścić i zauważyłbym…
– Ooj, nieedobrze. – Zmartwiony Adaś klapnął na skraju kanapy, zmuszając Pawła do przesunięcia się na miejsce Magdy. Nachylił się i szepnął, już bez zaciągania. – Ostatnio zaczęły się tu dziać dziwne rzeczy. Ludzie znikają bez śladu w niewyjaśnionych okolicznościach. Coraz mniej starych wyg możesz tu spotkać. Pełno tu tylko dlatego, że nowych przybywa.
– Może po prostu wyjeżdżają? Jak ja kiedyś. Może nie mają czasu, bo rodzinne obowiązki…
– A Magda? Sam powiedziałeś, że siedziała obok ciebie cały czas. I co? Widzę, że nawet ulubionego drinka nie dopiła. Mówię ci, odkąd są tu te maszkary na ścianach, ludzie znikają.
Paweł spojrzał na nocne niebo i błyskające biało gwiazdy. Obraz przypominał mu nieco prace Kemptera. Im dłużej się w niego wpatrywał, tym bardziej zatapiał się w kosmicznej przestrzeni. Poczuł ciarki na plecach.
– No co ty – bąknął niepewnie. – To tylko obrazki. Ładne, w pewnym sensie realistycznie namalowane, ale to wciąż tylko trochę farby.
– Mówię ci, znikają i nie wracają. Marcel był pierwszy. Siedział pod ścianą, o, tamtą z drakkarem. Okręt go porwał. – Adaś pokiwał głową na niedowierzające spojrzenie, jakie rzucił mu Paweł. – Sam widziałem! Po nim Piotrek i Emilia, prawie razem, więc nie pamiętam, które pierwsze. I teraz Magda… Wieesz, ja już nie będę tu przychodzić. Booję się…
Paweł nie był zwolennikiem teorii spiskowych. Jednak Adaś zasiał w nim pewne ziarno niepokoju. I gdy tylko stary znajomy wyszedł, on też dokończył piwo i opuścił Piwnicę. Na moment zatrzymał się jeszcze tuż przed drzwiami i spojrzał w dół, na pełną salę.
Od kilku dni włóczył się ulicami miasta. Czuł głód literatury. Nie tej popowej papki, wypełniającej księgarskie półki, ale ciekawych opowieści, do których przyzwyczaiła go Piwnica i jej bywalcy. Jednak od momentu zniknięcia Magdy, z którą nie potrafił w żaden sposób nawiązać kontaktu, nie umiał się zmusić do ponownej wizyty Pod Gęsim Piórem.
Oglądał więc witryny sklepów, przemykał wzrokiem po tomikach i tomiszczach.
Aż zatrzymał się przed firmową księgarnią nowego wydawnictwa. Na okładce pewnej książki, nad czarno-białym rysunkiem drakkaru, nad wypisanym czerwoną, stylizowaną na staronorweskie runy czcionką tytułem, pyszniło się nazwisko Marcela. Jego uśmiechnięta facjata spoglądała z wiszącego obok plakatu, wieszczącego „Debiut miesiąca”.
Paweł zaczął uważniej przyglądać się wystawionym w witrynie książkom. Zauważył pokonkursową antologię o podróżach kosmicznych, a na okładce drobną czcionką nazwiska Emilii i Magdy.
Sięgnął do kieszeni po komórkę.
– Adaś? Znalazłem ich. Znalazłem Marcela, Emi i Magdę…
No proszę, jak to literatura może wciągać :D.
Udany szort, niezbyt skomplikowany, ale w niczym to nie przeszkadza. Zakończenie mnie zaskoczyło, spodziewałam się raczej historii o duchach, a tu taki myk :).
Pozdrawiam!
Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne
Dziękuję za wizytę, Sy. Cieszę się, że końcówka zaskoczyła – tak miało być.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Ładne :)!
I takie jakieś trochę nostalgiczne, a trochę optymistyczne.
Że niby “show must go on”.
Po prostu – fajniste :D!
Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.
Dzięki, Staruchu. Fajnie, że fajne. I, może błędnie, ale odniosłam wrażenie, że się rozczuliłeś… A może intuicja mnie zawiodła?
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
A skąd wiesz ;)? Ja co prawda staż forumowy mam nie tak wielki, ale parę osób zniknęło mi z radaru, kilka innych chyba się szykuje do odlotu.
Ech, życie…
Śniąca, ale Ty zostajesz?
Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.
Czyli jednak intuicja nadal sprawna ;)
Ja, poza momentami, gdy mnie będzie, to wciąż tu będę się kręcić.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
No –
Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Sympatyczne, nieźle się zaczęło, ale koniec nie zwieńczył dzieła.
Ale, w sumie, niezła wprawka literacka.
Pozdrówka.
niezła wprawka literacka
Zgadza się, odgrzebana po dłuższym czasie, wrzucona z sentymentu.
Miło, że zajrzałeś i zostawiłeś po sobie ślad, Rogerze. Mógłbyś jednak przybliżyć, co Ci w zakończeniu nie przypasowało? Może: czego się spodziewałeś?
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Zauważył pokonkursową antologię o podróżach kosmicznych, a na okładce drobną czcionką nazwiska Emilii i Magdy.
Szkoda, że nie usiadły pod obrazem UFO, przynajmniej byłoby wiadomo, kto wejdzie do antologii. :)
Mnie również przypadło do gustu. Fajny, sympatyczny szorciak. No i trzeba teraz uważać, gdzie się siada. :)
"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol
Bo końcówka jest pośpieszna i tak trochę na byle zbyć. Z końcówki wynika, że za tą ścianą z malunkami istniał inny świat. Równoległy? Ponadto jest chyba tak, że zaginieni wracają, może na chwilę, no bo jak udało się im wydać książki?
Gdyby tekst rozwinąć i dołączyć rozdział, wyjaśniający, choćby w przybliżeniu, zagadkę zniknięć, tekst byłby kompletny.
Tak mi się wydaje.
Ilustracja do wykorzystania.
Pozdrówka.
Hm, tak to widzisz. Ja nie będę zdradzać, jaki cel mi przyświecał, że napisałam tak, a nie inaczej i co się ze sobą łączy. Dam szansę kolejnym czytelnikom. Myślę, że jednak tym razem wyjaśnienie zagadki odarłoby szorciaka z czegoś. Z pewnością z szansy pobudzenia wyobraźni czytelnika. W sumie każda (chyba) interpretacja będzie dobra.
Dziękuję za ilustrację, ale używam albo własnych zdjęć, albo grafik stworzonych specjalnie dla moich tekstów.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Urokliwe. Fajny pomysł, zaskakująca końcówka. Podobało mi się. :)
AQQ, przepraszam! Przegapiłam Twój komentarz… tak mi wstyd.
Tekst jest sprzed około dwóch lat, gdy o UFO (w sensie konkursu) nikt jeszcze nie myślał. Ja jako obserwator z natury zawsze patrzę, gdzie siadam, chociaż czasem myślę, że nie byłoby źle zasiąść w jakimś innym miejscu i dać się porwać ;)
Ocho, dziękuję, że zajrzałaś i cieszę się, że się podobało. A wiesz, że Ciebie już też zaczęło wsysać? ;)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
A wiesz, że Ciebie już też zaczęło wsysać?
To samo sobie pomyślałam. Tylko ciekawe, pod czym nieopatrznie usiadłam. ;)
Nieopatrznie? :O A ja myślałam, że sama szukałaś właśnie takiego specjalnego, wciągającego miejsca. Ale w sumie też się zastanawiałam, co na “Twoim” malunku mogłoby być.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Mi też się podoba i też udało Ci się mnie na koniec nieźle zaskoczyć :):):)
Jupi, kolejny zaskoczony i zadowolony czytacz :) I trzy uśmiechy od Katii – super nagroda :)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Bardzo zacne opowiadanko, świetnie ilustrujące sytuację „rozpisanego” środowiska. ;)
Jestem to od dłuższego czasu i na palcach rąk i nóg nie zdołam już policzyć tych, którzy poznikali…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Katiu – wielkie dzięki :)
Reg, miło mi, tym bardziej, że Bogini nie wytknęła żadnej usterki – albo w swej łaskawości przymknęła oko, albo mi się udało wielkich gaf nie popełnić ;)
Ja jestem o wiele krócej, a i tak widzę, ilu poznikało i z radością zauważam, gdy przynajmniej część z tych ludzi pojawia się na nowych, zwłaszcza papierowych wodach.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Istotnie, mnóstwo poznikało, by trafić tam, dokąd od początku zmierzali, a choć trochę żal, że już ich tu nie widać, to cieszę się, kiedy z naszej przystani odpływają kolejni… :)
Czy Zaginieni to jedyny efekt porządków?
Tak, na niczym się nie potknęłam. I nie, nie mam zwyczaju przymykać oka, kiedy coś mnie w nie dziabnie. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Czy Zaginieni to jedyny efekt porządków?
Na razie tak.
I nie, nie mam zwyczaju przymykać oka, kiedy coś mnie w nie dziabnie.
I za to bardzo Cię cenię (i myślę, że nie tylko ja).
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
No cóż, w takim razie trzeba czekać na nowe opowiadania. :)
Bardzo dziękuję. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ja też dziękuję, bo to szalenie motywujące usłyszeć, że ktoś czeka na nowe teksty. Coś tam skrobię i mam nadzieję, że się wyrobię tak, jak bym chciała. Ale na razie sza!
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Powodzenia i sukcesów w skrobaniu. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Chyba już kiedyś gdzieś czytałem. Fajny szorciak :)
Pamięć Cię nie zawodzi, Belhaju :) Byłeś pierwszym czytelnikiem szorta dawno temu.Nie ma źle, jeśli wciąż uważasz, że jest fajny.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Fajne :)
http://altronapoleone.home.blog
Sympatyczny szort. :)
„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota
Mnie też się podobało :) Super końcówka :)
Drakaino, bierzesz przykład z Anet? ;)
Szyszkowy, cieszę się :)
Leniwcze, dziękuję :)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
I zaginęli pozostali czytelnicy… Nikt już śladu po sobie nie zostawia… Siedzi człowiek całymi dniami na szkoleniu, obmyślając odpowiedzi na komentarze, a tu lipa, czyli nic…
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Przyjemnie nastrajająca historia. Pasuje mi do nalewki o smaku arroz con leche ;-).
Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem
Aż musiałam sprawdzić, co to za smak. I nie wiem teraz, co o tym myśleć. Ryż na mleku (nie meksykański, ale jaki pamiętam z dzieciństwa) wspominam nijak. I naprawdę jest taka nalewka? Jakkolwiek by z tym ryżem nie było, dziękuję, Nevazie, za wizytę i ślad po niej :)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
U mnie w barku jest :P. Skórka z cytryny, kora cynamonu (te dwa pierwsze smaki dominują), cukier, mleko ryżowe. Trochę wody. No i spiryt. Polecam się na przyszłość :P.
PS U mnie to raczej hiszpańskie smaki, nie meksykańskie ;)
Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem
Wierzę na słowo, bo ja z tych niepijacych, ale Tobie na zdrowie, skoro smakuje :) Jak szukałam arroz con leche w Googlach, to mi pokazało jako meksykańskie danie, czy raczej deser.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Ładne, podobało się. Troszkę szyk kilku zdań na początku bym odwrócił, bo drapie, ale poza tym ok.
Dzięki, Rybaku. A które drapią? Wiem, że miewam wciąż jeszcze problem z szykiem. bardzo lubię przestawiany na różne sposoby, więc czasem coś mi przy autokorekcie może umknąć.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Wodził spojrzeniem po ludziach siedzących przy, i ew kolejne.
Oki, przyjrzę się jutro jak będę w domu przy komputerze.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Piękne, jest w tym magia :) Czyta się lekko i w sumie kończy się szczęśliwie ;)
Kolejny zadowolony czytelnik – super :) Dzięki MPJocie.
W końcu każdy chyba marzy o szczęśliwym zakończeniu ;)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Ładny i magiczny szort literacki ;) Taki w sam raz do obiadu :)
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Smacznego już pewnie nie mam do czego powiedzieć, więc ograniczę się do prostego: dziękuję :)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Sympatyczne. Że też ciągle myślało mi się o… [A, skoro nie chcesz psuć radochy innym, to ocenzuruję.] Pszipadek? ;-)
Fajny pomysł z wsysającymi obrazkami.
Babska logika rządzi!
Żaden pszipadek ani nawet przypadek :)
Cieszę się, że zajrzałaś i że przypasowało.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Jak bym mogła nie zajrzeć. Tylko mam spory poślizg – to z powodu inwazji ufoków. ;-)
Babska logika rządzi!
Tak się domyślałam, że ten nalot da ludziom w kość ;)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Przyjemne. Podoba mi się narracja.
A knajpa to chyba jakaś norka dla planszówkowców i karciarzy ;)
norka dla planszówkowców i karciarzy
GĘSIE PIÓRO ma w nazwie! Gracze może przez przypadek tam zaglądają ;) To zdecydowanie knajpa literacka. Zresztą, to alegoria bardzo konkretnego miejsca, którego nazwy nie będę wymieniać ;)
Miło autorce, że się kolejnemu czytelnikowi podobało, dziękuję :)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Tak czarujące, że nawet ja, nieznająca, poczułam powiew nostalgii ;)
I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/
Oj tam, nieznająca. Tekst stary, ale cały czas aktualny. Mogę Cię zapewnić, że znasz takich Marcelów, Magdy i Emilie, tyle że pod innymi imionami ;) I jeśli Ci tego mało, to podążasz powoli ich śladem ;)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
To oni wszyscy mają analogi w realu? Marcela nie mogę przypisać…
Babska logika rządzi!
Bo pewnie usiłujesz to zrobić zbyt dosłownie, Finklo. Te postaci są bardziej symboliczne.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Możliwe. Ale babki da się przypisać dosłownie… Chyba, żeby z Marcela zostawić tylko pierwszą połowę…
Babska logika rządzi!
Takie kombinacje :D Wyciąć połowę, jeszcze płeć zmienić może? Tu jest tylko przykład, a realna lista się wydłuża, i wydłuża, i wydłuża…
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Z Wiktorzycą w SB nie takie kombinacje przychodzą do głowy. ;-)
Babska logika rządzi!
Szkoda, że brak mi czasu na regularne zaglądanie i przegapiam takie gratki :(
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Sympatyczny tekst z zaskakującym zakończeniem. Myślałam, że obrazki na ścianach rzeczywiście porywają ludzi, a to literatura… Tekst odczytałam jako metaforę “zniknięcia” z towarzystwa. Czyżby inspiracją do opowiadania była Piwnica pod Baranami?
ANDO, cieszę się, że się podobało.
Uważam, że w przypadku tego szorciaka każda interpretacja będzie dobra – literatura, obrazki inne wymiary – wo koloru, do wyboru, co komu pasuje :)
A inspiracją był nasz portal i znikający z niego autorzy, którzy “wypływali” (i nadal to robią – ci sami po raz kolejny lub następni) z dużymi publikacjami – czyli książki własne, udział w antologiach.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Takie to z jednej strony smutne, a z drugiej pełne nadziei :) Choć nie wiem, czy ta nadzieja nie jest fałszywa, czy portalowych autorów, zamiast kariery literackiej, nie porywa po prostu proza życia. Bo żona/mąż, bo dziecko, bo praca… Chcę wierzyć, że jednak tak nie jest, że porywa ich drakkar sławy i spełnienia literackiego, na którym wiosłują wena do spółki z hajsem :D
Che mi sento di morir
Chcę wierzyć, że jednak tak nie jest, że porywa ich drakkar sławy i spełnienia literackiego, na którym wiosłują wena do spółki z hajsem :D
I tego się trzymajmy :D
Dzięki za wizytę i zostawienie śladu po niej. Każdy odzew czytelnika cieszy.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Fajne :)
Przynoszę radość :)
Dzięki, Anet :)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.