- Opowiadanie: Tomasz_Fąs - Nowy porządek

Nowy porządek

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Finkla, Issander, NoWhereMan

Oceny

Nowy porządek

Krwistoczerwone słońce nadzwyczaj powoli chowało się za Górą Wyliniałego Wisielca, jakby ciekawość nadciągających wydarzeń powstrzymywała je przed pójściem spać. Oto bowiem, pośród Równiny Wiecznej Boleści, odbywało się pierwsze posiedzenie nowo wybranej rady Zjednoczenia Koczowniczych Plemion Goblinów Nizinnych.

Kilku co silniejszych wniosło płaski, okrągły kamień na środek polany i już można było zaczynać demokrację.

 

– Pragnąc na wstępie zaznaczyć, że podobnie jak pewnie wszyscy zgromadzeni nie jestem przesadnie zaistniałą sytuacją… Tyłkogrzmot! Odstaw ten tasak na miejsce!

– Ale szefie! Co to za demokracja bez tasaka?

– Racja – wtrącił się Spiczastooki. – Trzeba jakoś tę kwestię unormować, bo wobec braku możliwości wsparcia stanowiska argumentem, zawsze będzie wygrywać opcja Krzyworyja.

– Milczeć, psubraty! – Krzyworyj jednym uderzeniem pięści w Kamienny Stół Naradowy rozbił go na kilka części. – Niech szef kontynuuje.

– Dziękuję. No więc, jak powiedziałem, też mi się to wszystko nie podoba, ale pokojowa misja stabilizacyjna krasnoludów w naszym regionie pochłonęła już więcej ofiar, niż wszystkie wojny plemienne razem wzięte. Musimy się zatem w końcu ucywilizować, a Tyłkogrzmot ze Spiczastookim niech idą poszukać nowego dużego kamienia. Co to za demokracja bez stołu.

Bez tej najbardziej kłótliwej dwójki można było spokojnie kontynuować obrady. Pierwszy w kolejce do zabrania głosu był Łopatonos:

– Bo ja się chciołech zapytoć. Jakeśmy, po honorowemu i tradycyjnemu, napadli w nocy na Bosorów i wyrżnęli ich co do joty, a teros szef nom gadajoch, że ich kozy nie nasze?

Krzyworyj już się chciał zabierać za uciszanie Łopatonosa, jednak szef go powstrzymał.

– Bo widzicie, Łopatonos, teraz to my będziemy się troszczyć o siebie nawzajem.

– Czyli że co?

– Czyli że jak kozy Bosorów już im nie będą potrzebne, to trzeba je oddać tym, co jeszcze są za mali i za słabi, żeby sobie samemu jakiegoś sąsiada splądrować… Oczywiście przynajmniej udko musi też trafić do szefa, w nagrodę, że tak mądrze to wszystko wymyślił.

– Hańba! – krzyknął Grabioczół, najstarszy syn Łopatonosa.

– Hańba!!! – zawtórowała mu co najmniej trzecia część zebranych.

 

Spiczastooki i Tyłkogrzmot wracali właśnie z nowym kamieniem do robienia demokracji, kiedy zobaczyli, że na miejscu narady wszyscy już tłuką się w najlepsze… Za wyjątkiem szefa, który tradycyjnie zajmował z góry upatrzoną pozycję, zamaskowany w gałęziach ostrokrzewu.

– Czekaj no, niech ja go skurczysyna… – rozpędził się Spiczastooki.

– Nie tak, gupolu! Czeba sposobem. – To mówiąc, Tyłkogrzmot wydobył zza przepaski biodrowej dobrze zamaskowany tam sztylet.

Jeden celny rzut i zakrwawione ciało byłego prowodyra obrad osunęło się na ubity piasek.

– Łohoho! – roześmiał się zaskoczony Krzyworyj. – Panowie, koniec na dzisiaj. Jutrzejsze obrady rozpoczniemy od wyboru nowego przewodniczącego.

Wszyscy rozeszli się do swoich szałasów, zmęczeni po przerwanej bitwie. Tylko niezależni krasnoludzcy obserwatorzy musieli jeszcze chwilę pozostać i posprzątać, by nazajutrz móc z czystym sumieniem powiadomić swych przełożonych, że wprowadzanie ustroju demokratycznego na ziemiach goblińskich posuwa się we właściwym kierunku.  

Koniec

Komentarze

pokojowa misja stabilizacyjna krasnoludów w naszym regionie pochłonęła już więcej ofiar, niż wszystkie wojny plemienne razem wzięte.

 

Typowa misja stabilizacyjna 

Przyjemny, krótki kawałek.

Na plus imiona goblinów, ale trochę zdziwiłem się starciem w proch głazu za pomocą jednego uderzenia. :)

– Bo ja się chciołech zapytoć .

Czepialstwo, ale wkradła Ci się spacja przed kropką.

 

– Czekaj no, niech ja go skurczysyna – rozpędził się Spicastooki.

Tutaj chyba zjadłeś “z” przy nazwisku bohatera. Rozumiem, że miało być “Spiczastooki”

 

Pomysł sam w sobie ciekawy, o demokracji wśród goblinów jeszcze nie było mi dane słyszeć. :)

 

Pozdrawiam!

Sympatyczne. A może zjadliwe. W każdym razie, spodobała mi się satyra na demokrację i misje pokojowe.

Może niezupełnie na temat, ale przypomina mi się cytat z Kinga: “Zabijanie dla pokoju jest jak pieprzenie się dla cnoty”.

Masz trochę literówek, warto by je wyplewić.

Babska logika rządzi!

Ledwie wstawiłem tekst i to w sobotę wieczorem, a już trzy komentarze. Dzięki, jesteście super. :) 

 

Co znalazłem, to poprawiłem. Dodałem też wielkie litery w nazwach własnych. W ramach kompromisu stół pęka na kilka części (wcześniej było na drobne kawałki), może faktycznie to bardziej mechanicznie sensowne. :) 

Udana humoreska. Nic większego tu nie ma, ale jak na tę formę i ilość znaków wcale być nie musi.

 

 Krwisto czerwone słońce

“Krwistoczerwone”. Masz spację na początku akapitu.

 

Kilku co silniejszych wniosło płaski(+,) okrągły kamień na środek polany i już można było zaczynać demokrację.

– Pragnąc na wstępie zaznaczyć, że, podobnie, jak pewnie wszyscy zgromadzeni, nie jestem przesadnie zaistniałą sytuacją…

Niepotrzebny przecinek przed “jak”. Oprócz tego sugeruję pominąć wszystkie pozostałe przecinki poza tym przed “że”, ale to już kwestia tego, jak lepiej ci to zdanie brzmi.

 

– Milczeć(+,) psubraty(+.)

Zamiast kropki możesz też dać wykrzyknik.

 

Niech szef kontynuuję.

Literówka.

 

wyrżnęli ich co do joty,

Jakeśmy, po honorowemu i tradycyjnemu, napadli w nocy na Bosorów i wyrżnęli ich co joty, a teros Szef nom gadajoch, że ich kozy nie nasze?

Krzyworyj już się chciał zabierać za uciszanie Łopatonosa, jednak szef go powstrzymał.

To “szef” piszesz wielką, czy małą literą? Zdecyduj się :)

 

– Czyli, że co?

– Czyli, że jak kozy Bosorów już im nie będą potrzebne

W zbitce “czyli że” nie stawia się przecinka.

 

– Hańba! – krzyknął Grabioczół – najstarszy syn Łopatonosa.

Drugi myślnik wprowadza chaos w dialogu, sugeruję zamienić go na przecinek.

 

– Czekaj no, niech ja go skurczysyna – rozpędził się Spiczastooki.

Sugeruję zakończyć wypowiedź wielokropkiem.

 

– Nie tak(+,) gupolu! Czeba sposobem(+.)to To mówiąc, Tyłkogrzmot wydobył zza przepaski biodrowej dobrze zamaskowany tam sztylet.

Jeden celny rzut i zakrwawione ciało byłego prowodyra obrad, zakrwawione osunęło się na ubity piasek.

Wszyscy zmęczeni rozeszli się do swoich szałasów.

A niezmęczeni zostali? To zdanie powinno chyba wyglądać tak:

Wszyscy rozeszli się do swoich szałasów, zmęczeni.

ironiczny podpis

Poprawiłem. Fakt, interpunkcja trochę u mnie kuleje, a po niektórych przypadkach wnioskuję, że chyba wzrok też już mam nie ten, co kiedyś. :) Wielkie dzięki za pomoc.

Może to te dziwne okulary na awatarze. ;-)

Babska logika rządzi!

Ano, to była taka maseczka chłodząca z żelem. Fajny bajer, ale jakoś szybko żel się z niej gdzieś ulotnił. :) 

Jedna rzecz mnie trochę zastanawia. Jak tak Przedmówca doradza, to pewnie wie, więc poprawiłem… Niemniej mnie zawsze uczyli, że jak jest wypowiedź w dialogu i myślnik, to kropki tam nie stawiamy. Nawet po wykrzykniku czy znaku zapytania piszemy dalej w linijce (po myślniku) z małej litery, a dopiero na koniec kropka. Tymczasem tutaj się dowiaduję, że miała być. Cytując poprawkę Issandera:

“– Nie tak(+,) gupolu! Czeba sposobem(+.) – to To mówiąc, Tyłkogrzmot wydobył zza przepaski biodrowej dobrze zamaskowany tam sztylet.”

No to jak to jest?

Ok, dzięki. 

Zgodnie z zasadami, gdybyś odwrócił szyk i zaczął swoje zdanie od “mówiąc to”, to powinieneś – dokładnie tak, jak mówisz – nie stawiać kropki i zacząć małą literą, ponieważ pierwszym słowem byłby czasownik oznaczający jakiś rodzaj wydawanego ustami dźwięku. Generalnie też taki szyk jest właśnie zalecany, choć nie wiem, jak to się akurat ma do twojej stylizacji.

ironiczny podpis

A, też nie wiem. :) Ale niech już może zostanie. Przynajmniej miałem okazję się dowiedzieć czegoś nowego. 

Taka sobie satyryczna scenka, w zasadzie niespecjalnie zabawna, bo zbyt bliska rzeczywistości.

Jak na pierwszy szort, może być, ale mam nadzieję, że Twoje przyszłe opowiadania będą znacznie lepsze. ;)

 

na­pa­dli w nocy na Bo­so­rów i wy­rżnę­li ich co do joty… –> Raczej: …na­pa­dli w nocy na Bo­so­rów i wy­rżnę­li ich do nogi/ wyrżnęli ich w pień

 

udko musi też tra­fić do Szefa… –> Dlaczego wielka litera?

 

Za wy­jąt­kiem Szefa… –> Jak wyżej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No masz, już wcześniej była mowa o tym “Szefie”, ale w tych miejscach nie zauważyłem. No mówię, wzrok już nie ten. Dzięki. :) 

Ale jotę zostawię. Jest to niezbyt poprawnie, zgoda, ale ten goblin właśnie tak nieskładnie miał mówić. 

No cóż, skoro to charakterystyczna cecha goblina… ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pocieszna scenka, całkiem miło się ją czytało. Trudno powiedzieć dużo więcej (zwłaszcza jeśli miałbym nie powtarzać rzeczy, o którym wspomnieli już przedpiścy). Osobiście chętnie przeczytałbym jeszcze na koniec króciutki fragment z tymi krasnoludami w rolach głównych.

Pocieszny tekst. Fajnie współgrają imiona postaci do mówionych przez nich kwestii. Generalnie uśmiechnęło :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Co to za demokracja bez stołu.

Bardzo mnie to zdanie ubawiło. Więcej chyba nie jestem w stanie dodać, bo wszystko już padło. Sympatyczny tekst, miłe wrażenie, ale za tydzień pewne zapomnę. ;)

Dzięki. Nie da się tu jakoś włączyć powiadomień, że mam nowe komentarze? Bo jakbym nie zajrzał, to bym nie wiedział, że jeszcze ktoś dodał. 

A żółta gwiazdka Ci się nie świeci?

Babska logika rządzi!

No świeci, ale to muszę wchodzić albo w swój profil, albo się w poczekalni dokopywać, żeby zobaczyć. A już się przyzwyczaiłem, że w innych sieciach społecznościowych na pierwszej stronie widzę powiadomienia albo nawet maile dostaję. Leniwy jestem. :) 

Tak dobrze to nie ma. Ale możesz jeszcze wchodzić w ostatnio komentowane albo w swoje opowiadania.

Babska logika rządzi!

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka