Zza wydm wyłoniła się zielona wyspa Tha’hdir.
Nareszcie.
Oaza falowała na tle wszechogarniających piasków. Elras przetarł szczypiące od kurzu oczy, językiem zwilżył spieczone usta. Pokonał daleką drogę, by tutaj dotrzeć; tam, skąd pochodził, drzewa miały liście podobne do igieł, a ich gałęzie uginały się pod ciężarem śniegu przez długie miesiące.
– Serce Pustyni – powiedział przewodnik, ciągnąc uprząż wielbłąda. – Panie, jesteśmy na miejscu.
Tha’hdir z bliska zachwycała jeszcze bardziej. Krzyżowały się tu ścieżki wielu ludów; nowo przybyli mijali na ulicach miasta urzędników i posłów z całego świata. Niektórzy pielgrzymi wyróżniali się skórą barwy mleka, inni zaś mieli ją czarną niczym inkaust. Elras przedzierał się przez tłumy wojowników z warkoczami sięgającymi ziemi, lordów w lektykach, śniadych, wytatuowanych posłańców, półnagich kobiet z zakrzywionymi mieczami oraz kupców. Dostrzegł nawet grupę kapłanów ze znakami Świątyni Obaerfira, znajdującej się na oddalonych Zachodnich Rubieżach. Dookoła plątali się niewolnicy i służba, w pocie czoła rozbijający namioty.
Serce Pustyni było również Sercem Świata.
Wędrowcy pokonali drugą bramę, za którą rósł gaj pierzastych drzew dających przyjemny cień. Dzieci ochoczo bawiły się w basenach ze źródlaną, czystą wodą. Wszędzie zwisały owoce, które można było bez przeszkód zerwać i zjeść.
Wszystkie domostwa w oazie wzniesiono z suszonej cegły. Wyjątek stanowił pałac Śniącej: ten zbudowano z białego marmuru. Odbicie wysokich wież kołysało się na tafli jeziora.
– Będziesz mógł się do niej udać po zachodzie słońca – odezwał się przewodnik. – Tymczasem trzeba cię poddać odpowiedniemu przygotowaniu, panie.
Oprócz kilku gorzkich nasion nie dostał nic więcej do jedzenia; wizyta u Śniącej wymagała postu. W łaźni umyto go od stóp do głów. Następnie mężczyźni zgolili każdy włos z jego ciała, a kobiety okadziły go i namaściły świętymi wonnościami. Brudne ubrania Elrasa zastąpiono prostą galabiją.
O zmierzchu wrota pałacu otwarły się przed nim.
✼ ✼ ✼
– Poselstwo z dalekiego Forkjerlbergu – powiedział Głos Wyroczni w języku wspólnym. Dźwięk odbił się od ścian i poniósł pod sam sufit przestronnej sali. Eunuch ubrany był w bogato zdobioną galabiję, a jego łysa, natarta olejkiem głowa lśniła w blasku świec. – Uklęknij przed Śniącą, Wyrocznią Wszystkich Ludów, Namaszczoną Przez Bogów. Cały świat oddaje pokłon jej mądrości.
Elras usłuchał polecenia. Klęczał sztywno, czując na plecach wzrok setki osób. Przejmującą ciszę przerywało tylko szemranie fontanny, w której wirował święty napój haalim.
– Wstań i przedstaw się – usłyszał wreszcie poseł. – Śniąca wysłucha twojego pytania.
Mężczyzna nie ośmielił się rozmasować obolałych kolan. Spojrzał na podwyższenie, które zajmowała wieszczka. Powiadano, że akolici wyrwali jej język i struny głosowe. Muślinowa zasłonka na twarzy nie zakrywała tylko spuszczonych powiek. Wyrocznia była ubrana w półprzezroczystą szatę, odsłaniającą wszystkie niewieście wdzięki. U stóp tronu siedział tuzin nagich młodych kobiet i mężczyzn o różnych odcieniach skóry.
– Elras z Forkjerlbergu – zaczął przybysz. – Zjawiam się tu jako zaufany doradca króla Asgotta, władcy Zimowej Krainy i terenów położonych w dolinie rzek Vagne i Sinistr, zwanych Wiecznie Zielonymi Lasami.
Śniąca poruszyła się na siedzisku. Skinęła ledwo zauważalnie w stronę swojego opiekuna. Złote bransolety zabrzęczały na przegubach.
– O co chcesz zapytać, Elrasie z Forkjerlbergu? – przemówił Głos Wyroczni.
– Proszę Namaszczoną Przez Bogów o udzielenie odpowiedzi na pytanie: z której strony świata Asgott, król Dalekiej Północy, ma oczekiwać nadejścia niebezpieczeństwa oraz wrogich mu wojsk?
Świta ożywiła się nagle niczym rozdrażnione gniazdo węży, oplatając wieszczkę ramionami. Opiekun nabrał do kielicha mleczny płyn z fontanny i wręczył go jednej z nagich kobiet. Bladolica dziewczyna napoiła nim swoją panią.
Tułów Śniącej momentalnie zgiął się w gwałtownej konwulsji. Szata zsunęła się ze śliskiego ciała, a kobieta upadła na posadzkę. Świadkowie trwali w bezruchu. Nikt nie ważył się jej dotknąć. Z gardła wydobył się płaczliwy jęk. Powieki rozchyliły się i Elras zobaczył, że Śniąca została niegdyś pozbawiona oczu; zabliźnione oczodoły ziały pustką. Ciało wreszcie znieruchomiało.
Nie żyje.
– Śniąca udała się do odległych Głębin Snów 'Ardu al'Ahlam. Stanęła tam przed obliczem wszystkich znanych ludziom bogów, aby usłyszeć od nich odpowiedź na twoje pytanie.
Muślin drgnął pod wpływem słabego oddechu. Łysy mężczyzna podszedł i przykląkł przy kobiecie. Powieki znów miała zamknięte. Opiekun skinął głową. Wtedy ponad dwadzieścia par rąk dźwignąwszy osłabione ciało Śniącej, usadowiło je ponownie na tronie.
– Elrasie z Forkjerlbergu, zapytałeś Namaszczoną Przez Bogów o to, gdzie szukać źródła niepokojów zagrażających twojemu królowi Asgottowi – rzekł Głos Wyroczni. – Odpowiedź brzmi: ani słońce, ani gwiazdy nie wskażą mu kierunku; niech wypatruje czarnych chmur po swej prawicy, albowiem stamtąd zabrzmią rogi zdrajców.
✼ ✼ ✼
– Tha’hdir to wspaniałe miejsce spotkań wielu ludów, ale ściany pałacu skrywają okrutny rytuał – powiedział Elras do przewodnika. Znów przemierzali razem pustynię na grzbietach wielbłądów.
– Niech błogosławione będzie imię Namaszczonej! Nie zapominaj, panie, że ona każdą odpowiedź przypłaca po części własnym życiem. Podczas odwiedzin w krainie bogów kawałki duszy odrywają się od niej i zostają w tamtym świecie. Z pewnością umrze już niedługo, a wtedy zastąpi ją kolejna wyrocznia.
Elras pomyślał o nagiej dziewczynie, która poiła wieszczkę świętym napojem haalim.
– To wielka łaska móc ją spotkać. Zawsze będę pamiętać jej ofiarę.
✼ ✼ ✼
Mroźny wiatr wył potępieńczo, szarpiąc kotarami i płomieniami pochodni. Elras czekał w prywatnych komnatach swojego seniora, aż ten skończy jeść. Tłuszcz z mięsiwa spływał po brodzie króla Asgotta wprost na grube futro z niedźwiedzia. Młoda królowa siedziała nieopodal sztywno wyprostowana. Nawet nie starała się ukryć wyrazu obrzydzenia, gdy spoglądała na swego pana męża.
– Elrasie, wróciłeś – odezwał się wreszcie król. – Długom cię nie widział. Bardzo długo.
Poseł zamiótł płaszczem, unosząc się z miejsca. Asgott przeniósł swoje duże cielsko na siedzisko pod kominkiem, natomiast piękna Lenila zajęła mniejsze tuż obok. Elras wystąpił do przodu i przykląkł na jedno kolano.
– Królu – powiedział, wbijając wzrok w posadzkę. – Królowo.
– Nie tak oficjalnie.
Na znak Elras wstał i opowiedział o podróży oraz o wydarzeniach z pałacu w Tha’hdir.
– Co ci przekazała wyrocznia? – zapytał król. – Gdzie znajdę nieprzyjaciół? Kogo mam zgładzić, żeby niepodzielnie rządzić królestwem?
Poseł wytrzymał wzrok monarchy.
– Królu mój, nikogo – powiedział wreszcie. – Wieszczka rzekła mi te słowa: „Jest najpotężniejszym władcą żyjącym kiedykolwiek na tamtych ziemiach i nikt nie odważy się stanąć przeciwko niemu”.
W komnacie przez chwilę panowała zupełna cisza.
– Słusznie powiadali, że prawdą jest, co Śniąca rzecze.
Asgott poklepał się z zadowoleniem po nodze i skinął głową. Elras uśmiechnął się. Na pół uderzenia serca jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Lenily.
Mój król.