– Widziałeś, co nam przysłali? "Pokazujcie tę reklamę na holobordach przed sen-sklepami, teraz świat chce czegoś mocniejszego niż kołysanki". Mamy pokazać całemu światu, że…
– Przestań narzekać. Widziałem rozszerzoną wersję tego nagrania. Fałszywe sny i tyle. X-elos dał każdemu z nich ich własne piekło.
– Boże. Przecież ci ludzie…
– Są sami sobie winni. Przyznali się, wszystko się nagrało. Nasi klienci lubią takie chore akcje. Jak myślisz, który ze snów będzie miał najwięcej wyświetleń?
*
Ociekający krwią Kyllin siedział przed ekranem X-elosa, po raz kolejny wyświetlając swój sen.
Każdy odłamek zbitego lustra miał swoją wersję tego, co się stało. Obraz był całością tylko przez chwilę, jedynie przez sekundę dało się ujrzeć człowieka, który dźgnął Kyllina między łopatki. Ułamek i lustra, i czasu. Kyllin miał szansę zobaczyć prawdę, ale postradał ją bezpowrotnie. Wiedział, że to się stanie, codziennie o tym śnił. Mimo tego zawiódł. Kiedy rozbił lustro, rozbił też mordercę.
Minęło sześć dni od chwili, gdy po raz pierwszy przyśniło mu się, jak umiera. Tyle trwał pobyt w podziemnej komorze, gdzie brali udział w Eksperymencie. Czym był? Kyllin tego nie wiedział. Domyślał się, że powierzono im coś niezwykle kontrowersyjnego, zadanie dla ludzi bez języków. Tak głęboko pod ziemią język rzeczywiście był zbędny. O czym mieliby rozmawiać? Dlaczego Kyllin miałby opowiadać komukolwiek, jak czuje się człowiek dźgnięty nożem?
– Chciałem powiedzieć – szlochał teraz, wybałuszonymi oczami śledząc ekran X-elosa. – Gdybym tylko wiedział, że…
Gdyby tylko wiedział, że inni też śnili, jak umierają.
X-elos prowadził szczegółowy zapis sennych projekcji. Nie zawiódł ani razu, chociaż był prototypem. Powiedziano im, że skorzystają z niego jako pierwsi, ale Kyllin nie potrafił zrozumieć, dlaczego tajna organizacja wybrała dla swej inwestycji nic nie znaczących robotników. Być może proste sny nieskomplikowanych ludzi były nawozem dla sprzętu. X-elos radził sobie doskonale. Z początku nie wydawał się niczym niezwykłym – ot, normalna maszyna do zapisywania snów, ekscytacja dziecka i rutyna dorosłego. Jednak powiedziano im, że X-elos jest wyjątkowy. A kiedy Kyllin zorientował się, że traci pamięć, było już za późno.
Nie pamiętał swojego snu. Wiedział, że śnił, lecz nie potrafił odgadnąć, o czym. Czuł się tak, jakby już umarł. Przecież umarli nie mieli snów.
X-elos trzymał je na swoim dysku. Sny martwych: Daka, Aldsteina, Esy i Dottiego.
Tylko dzięki nim, Kyllin mógł rozwiązać zagadkę.
– Co się stało? – pytał ekran. – Ty pamiętasz. Pokaż mi, proszę.
FOLDER: DAK
Sen Daka był krótki i wyraźny. Na początku człowiek patrzył w dół, na wysokie robocze buty nieruchome na czerwonej podłodze, jakby przymarznięte do jej powierzchni. Wszystkie podziemne korytarze były betonowe i ponure. Ten skrzył się i migotał, gdy Dak zamoczył w kałuży dłoń. Miał pozbawioną wyrazu twarz, beznamiętne spojrzenie. Lustro zdradzało jego skupienie, kiedy zaczął kreślić litery. Pisząc, Dak nie patrzył na swoje odbicie. Choć Kyllin widział napis, nie potrafił odczytać słów. Zapomniał, jak się czyta.
FOLDER: ALDASTEIN
Aldastein przez parę minut obracał rewolwer między palcami. Przypominały chybotliwe zęby, sople o sinych paznokciach. Porcelanowa skóra Aldasteina zapowiadała huk tłuczonej ceramiki, jednak lufa wwierciła się w skroń wychudłego, kościstego mężczyzny, kula bez wysiłku przebiła fałdy gnijącego mięsa. Czaszka wybuchła niczym petarda wetknięta w główkę zepsutej kapusty. Smród był podobny, kolor cieknącej po ścianach brei taki sam. Ciało Aldasteina poruszyło ramionami, jakby chciało zgarnąć ku sobie oślizgłe resztki własnej głowy.
FOLDER: ESA
Sen Esy był monotonny i rozpoczynał się tam, gdzie kończył. Wysoki chłopak pokonywał zaspy z ogromnym trudem. Parę razy upadł na kolana, wypuszczając z uścisku dźwigane na plecach ciało. Ciągnął je w stronę płytkiego dołu, nieustannie zasypywanego przez śnieg. Purpurowe sińce kwitły na policzkach Esy, spływały pod kościste obojczyki i wzdłuż karykaturalnie długich ramion. Choć dyszał, nie zostawiał mgiełki oddechu. Nagi pośród zamieci obejrzał się na kolejne ciało. Sen zaczynał się znowu.
FOLDER: DOTTI
Dotti umierał raz za razem, niczym makabryczna wańka-wstańka upadał i wstawał, kiedy deszcz rozbitego lustra niczym całun uwieczniał jego sen. Na ustach zastygł mu straszliwy grymas przerażenia. Skruszone szkło zmieniło kolor jego kombinezonu. Ostatni kawałek, największy, wyłonił się z drugiej strony chudego gardła.
Sny ich wszystkich. A teraz także Kyllina.
FOLDER: KYLLIN
Pustka ukłuła go w oczy. O czym powinien myśleć umierający człowiek? Nie znalazł nic, żadnej rodziny, żadnych szczęśliwych chwil, żadnych marzeń ani wyrzutów. Wiedział tylko, że pracuje dla dobra Eksperymentu, pamiętał, jak się nazywa i że jego towarzysze nie żyją. Reszta jego pamięci należała do X-elosa.
A tam była tylko powielająca się bez ustanku kopia projekcji jedynego snu, snu o stłuczonym lustrze.
Kyllin nie pamiętał pamięci. Jego dysk był pusty. Wadliwy i bezużyteczny. To X-elos był jego umysłem. Jego bogiem. Bogiem snów. Bogiem umierających, który kolekcjonował życia jako pojedyncze sny.
Kyllin przyczołgał się do ściany, nieruchomiejąc dopiero pośród lustrzanych odłamków. Niektóre wciąż wisiały na ścianie, lecz większość rozsypała się na krwawym betonie niczym układanka. Układanka, tak, pomyślał. A może było to polecenie X-elosa? Trzeba ułożyć ją we właściwej kolejności. Kyllin wdział w nich siebie, bladego i kruchego. Jego podrapane knykcie były fioletowo-czerwone, z pleców sterczał nóż, kolec zjeżonego grzbietu zdychającego stwora. Szkaradne, odwrócone odbicie.
X-elos wciąż wyświetlał sny. Zatrzymał się na napisie malowanym na lustrze. Pozwolił Kyllinowi go przeczytać.
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
ODWRÓĆ
W NIESKOŃCZONOŚĆ
W odłamku szkła Kyllin widział wszystko. Łaskawy X-elos pozwolił mu odczytać prawdę.
On stłukł lustro.
Odłamek zabił Dottiego.
Którego wyruszył pogrzebać Esa.
A gdy przepadł pośród śniegu, Aldastein zasalutował mu rewolwerem.
Dak spisał historię jego krwią, nim wbił Kyllinowi nóż w plecy.
Kyllin miał tylko obrazy X-elosa. Musiał mu ufać. X-elos przypomniał zawodnemu człowiekowi, co zrobił, by jako pokutnik mógł klęczeć na stłuczonym szkle. To moje piekło, zrozumiał. Będę śnił to w nieskończoność.
– To ja ich zabiłem – przyznał się, łkając. – Wybacz mi. Jesteś miłosierny, wybacz mi, błagam.
Ściskając ostre odłamki, pozwolił głowie opaść, po czym zamknął oczy, wierząc w łaskę X-elosa.
X-elos wyświetlał obraz martwego mężczyzny leżącego pośród kawałków lustra. Powiększył twarz, zmierzył sylwetkę, obrócił kadr, prześwietlił go, powielił i zapisał miliony kopii na dyskach kolejnych komputerów. Bezbłędny i dokładny, wyświetlił ostatni komunikat.
SYSTEM IKELOS. EKSPERYMENT ZAKOŃCZONY. PAMIĘĆ BADANYCH ZMODYFIKOWANA POPRAWNIE, JEDNOSTKI NIEŚWIADOME TESTU. KOLEJNE BADANIE ROZPOCZNIE SIĘ ZA:
3…
2…
1…
*
Kyllin z krzykiem otworzył oczy.