- Opowiadanie: Wicked G - Ylleherm

Ylleherm

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „W głębi snów”.

Jeśli podoba Ci się ten temat, przekaż darowiznę na fundację Synapsis: http://synapsis.org.pl/ (przycisk „Przekaż darowiznę” na stronie fundacji).

 

Opowiadanie zostało zawarte w antologii pokonkursowej “W głębi snów”: https://www.zapomnianesny.pl/w-glebi-snow/ 
 

Ilustracje mojego autorstwa.

Do posłuchania: Theme – Passage 1

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Ylleherm

 

Od zarania dziejów ludzie wierzą, że Sen jest młodszym bratem Śmierci. Pochłania on tylko krótkie chwile, kradnie ledwie ułamek czasu, Śmierć zaś przynosi ostateczne rozwiązanie, porywa nas na zawsze z ziemi, na której żyliśmy.

Jednak ludzie często się mylą. Sen jest bowiem znacznie starszy od Śmierci. Sen poprzedza wszelkie rzeczy; ze Snu wypłynęło wszystko, co znamy. On jest prawdziwie wieczny, a Śmierć to jego zniekształcone odbicie we wzburzonej tafli wód obmywających świat.

Bogowie, choć w swej pysze nigdy nie wyznaliby tego wprost, również błądzą. Gdybyś zapytał któregoś z nich, ile jest światów, usłyszałbyś w odpowiedzi: dziewięć. Nie uwzględniają dziesiątego, Ylleherm. Nie wiedzą o nim, albo też nie chcą wiedzieć, wypierają z pamięci jego istnienie.

Senne marzenia są powodem lęku bogów. Mogą przepowiedzieć zgubę, boleśnie doświadczył tego choćby Baldur. Lecz bogowie boją się snów przede wszystkim dlatego, że tak naprawdę ich nie rozumieją. Ylleherm jest zaś ich źródłem, Otchłanią Snów.

Świat ten kryje się jeszcze głębiej niż Hel. Jeden mędrzec powiedział mi kiedyś, że sięga tam zaledwie jeden wiotki korzeń Yggdrasila, inny – że potężny jesion wyrósł właśnie stamtąd, gdy drobne nasionko zagubione w bezkresnych odmętach porwał ciepły prąd marzeń.

Nie sposób ocenić, który z nich miał rację. Ylleherm nie można bowiem w całości objąć umysłem. Kiedy wydaje ci się, że wreszcie dotarłeś do jego granic, odkrywa przed tobą nową przestrzeń. Zawsze będziesz zagubiony, nawet jeślibyś kroczył w swych snach po Ylleherm przez wieki.

Otchłań Snów to dziwna kraina. Słowo wybrane na jej imię nie oznacza nic. Jest pozbawionym sensu zlepkiem liter, podobnie jak nasze marzenia często bywają pozbawionymi sensu zlepkami wydarzeń.

W Ylleherm dzieją się rzeczy niepojęte. Rzeki przy zamarzaniu pokrywa tafla ognia. Skały skryte pod warstwą gleby przewalają się nieustannie, miotane huraganowymi wiatrami. Słońce pełźnie po ziemi, kwiaty i krzewy rosną na nieboskłonie. Najwyższa góra jest drobniejsza od ziarnka piasku, najtrwalszy klejnot bardziej ulotny od popiołu.

Świat ten nie ma piastuna; nikt bowiem nie byłby w stanie zapanować nad chaosem, nad myślami puszczonymi samopas. Mieszka tam natomiast mało znana bogini, zupełnie inna od pozostałych bogów, do której modły wznoszą nieliczni.

Zapomniana Njorun. Eld-Njorun, Njorun z Ognia. Draum-Njorun, Njorun ze Snu. Jedni twierdzą, że to patronka płodności, siostra i zarazem żona Njorda, matka Freji i Frejra, w dalekich krainach znana pod imieniem Nerthus. Lecz bardziej prawdziwe są słowa pewnych mędrców, wedle których Njorun mieszka w Svartalheimie. Jej dwór to przedziwne miejsce spowite wielokolorową mgłą. Dla odwiedzających czasem okazuje się schronieniem, a czasem zgubą.

Ów dwór, Dom Mar, jest jednak tylko forpocztą Yllehermu, przedsionkiem Otchłani Snów. Jeżeli nocą odwiedzisz Njorun w jej siedzibie, być może zaprosi cię na wspólną podróż do Dziesiątego Świata, byś ujrzał sekrety wszechrzeczy, choć niekoniecznie je zrozumiał.

Wędrujący przez Ylleherm często napotykają przeróżne istoty, przyjazne bądź wrogie. Widziano tam smoka o siedmiu głowach i dziesięciu rogach, pierzastego węża, człowieka o błękitnej skórze i czterech ramionach, ducha pod postacią ognia płonącego bez dymu.

W Otchłani Snów żyje też pewien stwór, o którym warto wspomnieć nieco więcej, gdyż bywa pomijany na kartach mądrych ksiąg. Choć potrafi mówić, nigdy nie przedstawia się imieniem, toteż ci, co go znają, zwą go Djuprem, czyli po prostu Głębokim.

Djupr zazwyczaj przybiera postać nurzyka. Przysiada na ramieniu Njorun, gdy ta przechadza się po Ylleherm, i nawzajem opowiadają sobie tajemnicze historie. Słyszałem kiedyś, że Njorun jest matką Djupra. Wedle legendy jej łza, uroniona w zamyśleniu nad życiem, zamarzła i stała się jajem. Z niego wykluł się Nurkujący w Marzeniach.

Widzi on zmysłami, których nikt nie potrafi nazwać, jego oczy zaś pozostają niemal wiecznie zamknięte. Raz, gdy spotkałem go na szczycie jednej z gór w Ylleherm, powiedział mi, że kto w nie spojrzy, ujrzy prawdziwy sens swego istnienia. Nie miałkie cele, które sami sobie wyznaczamy, nie miłość do kraju ojców czy pięknej żony i dzieci, żadne bogactwa i sława. Coś pierwotnego, głębszego, najważniejszego. Coś, czego większość z nas nie jest godna poznać, dlatego też Nurkujący w Marzeniach nigdy nie otwiera powiek.

Djupr może oglądać swe oczy tylko w odbiciu, i to stało się jego przekleństwem. Jeśli wierzyć jego słowom, zrobił to tylko raz i nie zobaczył niczego poza mglistymi, splątanymi obrazami. Jednak czasami widywałem go, jak przeglądał się w tafli wody czy w lustrach w Domu Mar, jakby wciąż usilnie próbował znaleźć sens. Płoszył się za każdym razem, gdy wyczuwał, że go obserwuję. Raz zdawało mi się, że przez krótką chwilę patrzyłem na to, co skrywają powieki Djupra, lecz było to zwodnicze wrażenie, ledwie kolorowy błysk na ciele przelatującego nurzyka.

Ylleherm istotnie jest niesamowitym światem, choć zagubionym, zapomnianym, przez wielu uważanym za bzdurny wymysł. Żadne słowa nie opiszą go w pełni. Jeżeli ktoś chce poznać Otchłań Snów, musi wybrać się tam samemu. To, czego doświadczycie we własnej osobie, na zawsze będzie waszą prawdą.

 

Spisane przez Szalonego Gnostyka

 

Koniec

Komentarze

Witaj,

Osobiście mam mieszane odczucia. Z jednej strony dobrze napisane (na błędach się nie znam, chodzi mi o jakieś niezręczności), czyta się płynnie, a mitologia nordycka dodaje ciekawego klimatu, ale z drugiej mnie osobiście nie porwało. Może wynika to z prowadzenia takiej formy narracji, która nie jest moją ulubioną.

Jednak opowiadanie jest dobre i na pewno zostanie docenione przez kogoś, kto polubi taki klimat. 

Plus za grafiki.

Pozdrawiam i życzę powodzenia ;)

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Najgorsze przy czytaniu opowiadania w takiej formie, jest brak rozeznania czytelnika w temacie. Znawca mitologii skandynawskiej będzie wniebowzięty widząc nawiązania do ulubionego zagadnienia. Zwykły czytelnik, który ledwo liznął coś o tym, przeczytał kilka książek czy opowiadań w klimacie i wie że gdzieś dzwoni tylko nie wie w którym kościele. I się potem zastanawia – co jest znaną mitologią, a co inwencją twórczą autora. Do tych drugich ja także należę dlatego trudno mi się wypowiadać co do treści. 

Zgooglowanie Ylleherm nic nie daje, czyli inwencja twórcza autora. Aż się prosi rozbudowanie tego, na co nie pozwala formuła konkursowa. 

Pomijając powyższe i tak lepiej się czyta opowiadanie, powieść, trylogię, pięcioksiąg, itd. oparte na mitach, niż same mity. Dlatego plus za pomysł, gorzej z wykonaniem. 

Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Fajnie, że grafiki Ci się spodobały, Danielu.

 

Ylleherm jest moim autorskim pomysłem, podobnie jak Djupr. Sama postać Njorun z kolei rzeczywiście funkcjonuje w kulturze nordyckiej, aczkolwiek na jej temat niewiele wiadomo i często staje się przedmiotem dyskusji – właśnie ze względu na tę tajemniczość postanowiłem wykorzystać jej postać. Przy opisie Njorun wzorowałem się głównie na informacjach zawartych na tej stronie: http://www.northernpaganism.org/shrines/niorun/about.html, lecz z kolei w innym miejscu te informacje są określane jako “niezweryfikowana, personalna gnoza” (https://earthandstarryheaven.com/2015/09/25/njorun/), jednak jest to fikcyjna opowieść, więc niezweryfikowane źródła moim zdaniem mogą być dobrą inspiracją :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Przedpiścy mają rację – goły mit to ciężka forma dla opowiadania. Tym bardziej, jeśli poruszasz się po obrzeżach słabo/ jako tako znanej mitologii. Yggdrasil pewnie większość ludzi kojarzy, ale dalej zaczynają się schody.

Jak na mit – zabrakło mi jakiegoś elementu naszego świata, który ten mit by wyjaśniał.

Ale szacun za taki kawał światotwórstwa w tak ostrym limicie.

Babska logika rządzi!

Zaserwowałeś mi bardzo ciekawe danie, Wicked G. W połączeniu z zaproponowanym tłem muzycznym czyta się hm… synergicznie. Pączkuje z tego coś nieopisanego, jakby kawałek tego Twojego świata. Intrygujący kawałek sztuki, niczym nastrojowe wessanie do umysłu owego Szalonego Gnostyka.

Niemniej, czysto literacko raczej bez takich szaleństw. Po prostu dość pustawo. Nie wiem, czy taki miałeś zamiar. Nie wiem, czy to właśnie chciałeś uwypuklić.

Powstrzymam się od oceny.

Tak czy owak – dzięki za te kilka urokliwych minut.

Jakoś mi wadzi ten starogrecki Gnostyk na końcu, skoro cała opowieść jest budowana wokół nordyckiej mitologii. Omnipotent, czy co? No nie wiem.

 

Ylleherm to Twój wymysł, czy faktyczny świat z mitologii? Google milczą, ale i one bywają zawodne, więc zapytam. Co do samego opowiadania, to jest to dla mnie jedynie pojedynczy wpis z pamiętnika filozofa albo wstęp do znacznie grubszej powieści. Ciężko się odnieść do czegoś, co wydaje mi się fragmentem, w dodatku w formule slajdów.

Dziękuję za kolejne komentarze i "bibliotekę" :) Vargu, ten kawałek Theme'a słuchałem właśnie przy pisaniu utworu. Co do pustości… Cóż, być może wynika to z tego, że chciałem utrzymać "czysty", nieco zdystansowany charakter mitu opowiadanego przez myśliciela czy skrybę, choć przemyciłem tam też kilka osobistych przeżyć narratora. Żonglerko, Gnostyk jest postacią, która czasem pojawia się w moich opowiadaniach, i cóż, jest dość ponadczasowy, podobnie jak ponadczasowa jest pojęcie gnozy. Owa obca wstawka miała też rzucić trochę zewnętrznej perspektywy na nordycką mitologię. W utworze przewija się też trochę motywów z innych kultur, dla ukazania uniwersalności nadnaturalnego świata ducha – w tekście występ gościnny zaliczają miedzy innymi Szatan i Vishnu, ale nie będę zdradzał, w którym dokładnie miejscu :) Ylleherm to mój autorski pomysł, więcej o inspiracjach napisałem w komentarzu wyżej.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Lecz bogowie boją się snów przede wszystkim dlatego, że tak naprawdę ich nie rozumieją. Ylleherm jest zaś Otchłanią Snów.

Przebudowałbym te dwa zdania. Jakoś mi to nie gra, bo w pierwszym zdaniu masz … snów… i potem Otchłań Snów. Ylleherm jest zaś ich Otchłanią? Chociaż wtedy chyba chodziłoby o bogów. Oddaję do przemyśleń.

Kiedy wydaje ci się, że wreszcie dotarłeś do jego granic, odkrywa się przed tobą nowa przestrzeń.

Mógłbyś wyrzucić drugie się, gdybyś zmienił na nową przestrzeń.

 

Bardzo klimatyczne. Jasne, opowiadanie to nie jest, ale po pierwsze wilk gdzieś zaznaczył, że teksty konkursowe nie muszą być typowymi opowiadaniami z fabułą i całą resztą. A po drugie udało Ci się wykreować naprawdę bardzo ciekawy kawałek świata. Mogłem przez chwilę się poczuć, jakbym przypadkiem trafił na wydartą kartę z dziennika Twojego Gnostyka i poczytać o tych fascynujących rzeczach.

Zgadzam się, że ten tekst idealnie pasowałby na wstęp do powieści, gdzie Otchłań Snów stanowiłaby kluczowy punkt, a i sam Gnostyk może by się pojawił, ale teraz też jest dobrze. Nawet bardzo.

Pamiętam, że Le Guin napisała coś w podobnym stylu (chyba było nawet na łamach NF), był to też opis jakiegoś kawałka świata z perspektywy podróżnika, czy może kogoś po prostu żądnego wiedzy.

Lubię takie klimaty. Napisałeś naprawdę świetną rzecz, o której chciałoby się poczytać więcej, zobaczyć akcję i bohaterów w tym świecie. Ale z kartami nie do końca odkrytymi jest chyba nawet ciekawiej.

 

Dobrze napisany autorski wycinek skandynawskiej mitologii. Może sama fabuła nie powala, ale jest kilka fajnych pomysłów, no i sam koncept Otchłani Snów mi się podoba. 

Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że “goły mit”, jak to napisała Finkla, jest trudnym tematem. Mnie niestety nie ruszyło. Stworzyłeś coś własnego, wyobraźni nie sposób Ci odmówić, jednak tekst mnie ani grzeje, ani ziębi. Ot, fragment świata, który może i byłby ciekawy, gdybyśmy mogli go poznać.

Ale napisane dobrze, wyobraźni nie brakło. Trudny temat i trudny limit, po prostu.

Podoba mi się. Lubię mitotwórstwo, a już zwłaszcza cenię takie teksty, w których autor wychodzi od fragmentu znanej mitologii i nadbudowuje nad nim własne, choć nastrojem i koncepcją wywiedzione ze źródła kawałki, motywy i historie. Kojarzy mi się ten krótki tekst trochę z niektórymi epizodami “Sandmana”…

Tu rzeczywiście de facto nie ma fabuły, tylko opis, ale ze względu na nastrój i pomysł na nową warstwę świata uważam tekst za wart kliknięcia do biblioteki.

ninedin.home.blog

Fabuły tutaj nie znalazłem, ale chyba nie o to chodziło, by jej w ogóle szukać. Spojrzałem na temat konkursu, później na okrutnie szalony limit i stwierdzam, że wykonałeś kawał dobrej roboty, soczystą impresją oddając obcość sennej krainy i jej mieszkańców. Konwencja mitu w tym przypadku to bardzo sprytne zagranie.

Czyli krótko: mi się podobało. Nawet jeśli można by to wziąć tylko za prolog dla jakiejś większej historii.

Tekst dla fetyszystów formy i fanów mitologii Nordyckiej. 

Dla mnie okazał się zbyt ciężki.

Zabrakło mi choć namiastki fabuły, akcji, czy też innego akcentu, który by mnie porwał.

Nie neguję za to, że technicznie napisany jest bardzo dobrze.

 

Co najmniej dwukrotnie zastosowałeś “zaś” zaraz po przecinku. Nie wiem, czy świadomie, jeżeli nie, to podsyłam sugestię:

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zas-i-bowiem;12057.html

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Niestety, nie poruszyło mnie zupełnie, ale nie jestem fanką mitologii.

Tekst czyta się dość ciężko. Zabrakło fabuły i ciekawych bohaterów.

Po lekturze miałam mieszane uczucia. Doceniam bardzo mitologiczne kawałki, zwłaszcza potraktowane nie w sposób powierzchowny. Dodałeś głębi od siebie, a przy tym nie zaburzyłeś samej mitologii – jak coś się dodaje, można wyczuć wkręty. Gdybym nie miała wiedzy (albo bez Twojego wstępu) nie wiedziałabym, że to zmyślone. Za to brawo. Na niekorzyść przemawia, że tak mało, ale cóż, limit.

Brakuje fabuły, to prawda. Aż się prosi, żeby opis świata ubrać w opowieść o bohaterze, który tam trafił, którego pod swe skrzydła przygarnął przewodnik i o wszystkim mu opowiada. Wówczas opisy stałyby się żywsze, w konwencji “tu i teraz”. Osobiście jestem fanką właśnie takiej narracji, nie gawędy – streszczenia. 

 

Podziwiam za pomysł i klimat mitologii, którą lubię. 

 

 

Mam mieszane uczucia, bo brak fabuły i nawiązanie do mitologi, w której nie mam rozeznania powinny mnie zniechęcić, a mimo wszystko czytało mi się bardzo dobrze. Myślę, że na ostateczny odbiór miała wpływ muzyka, która była świetnym uzupełnieniem. Podsumowując, ładnie, ciekawie, ale nie moja bajka. Pozdrawiam. :)

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol

Ładne nawiązania do mitologii skandynawskiej, wplecionej ciekawie w tekst księgi źródłowej. Chyba największa wada tego jest taka, że trudno mu wybić się na samodzielność. Jako klimatyczny tekst w podręczniku rpg czy wstęp przed rozdziałem książki – to byłoby okej. Jednak skazany na samodzielność wywołał u mnie mieszane uczucia. Nie ma bowiem bohatera, za którym mogę się wstawić; nie ma powiem fabuły, którą mogę podążać. Jest zlepek nazw i prezentacja świata, która może zostać zapomniana z łatwością, jeśli komuś się z czymś nie skojarzy.

Tak więc to bardzo ładne dzieło wspierające coś większego. Jako samodzielny tekst – dyskusyjne, ale mogą się znaleźć amatorzy takiego koncertu fajerwerków.

Na koniec – bardzo ładne ilustracje :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dziękuję za kolejne komentarze i kliknięcia do biblioteki :)

 

Uwzględniłem sugerowane poprawki.

Stworzenie “gołego mitu” było delikatną odskocznią i eksperymentem, ale przede wszystkim wyzwaniem (które dostałem od kogoś :) ), i akurat przytrafił się nabór, którego tematyka podsunęła mi pomysł na rozwinięcie mitologii nordyckiej w dość mało eksploatowanym przez pierwotne wierzenia kierunku.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Z pamiętnika podróżnika… No cóż, forma zupełnie mi nie leży, aczkolwiek patrząc zupełnie obiektywnie(ha ha, wiem, tak się nie da ;) ) to muszę przyznać, że próba rozwinięcia istniejącej mitologii nordyckiej bardzo wyważona i strawna :)

 

Powodzenie w konkursie, Wicked :)

Bardzo ładne zdania – czysta przyjemność z samej lektury. Troszkę nużące są natomiast te akapity o podobnej strukturze i długości w pierwszej połowie tekstu – rozumiem, że chciałeś tutaj odtworzyć poetycką formę ksiąg objawionych, ale na dłuższą metę jest to nudne.

Bestię i Błękitnego wypatrzyłem i, prawdę mówiąc, wolałbym więcej takich uniwersalnych wycieczek, bo w obecnej formie nie byłem pewien, czy to retelling istniejącego nordyckiego mitu, czy Twój autorski pomysł.

Fiu, fiu! Ambitne. Moim zdaniem udało Ci się stworzyć mit. Mnie przekonałeś. Brzmi na tyle wiarygodnie, że pogooglałam w poszukiwaniu dalszych informacji. Zainteresował mnie szczególnie Djupr, czyli Nurkujący w Marzeniach, choć nie zaryzykowałabym spojrzenia mu głęboko w oczy. Bałabym się jak diabli tego, co mogę w nich zoczyć.

Jak się zapewne domyślasz, poszukiwanie dodatkowej wiedzy zakończyło się „wielkim bum”, czyli kompletnym fiaskiem [czy fiasko może być niekompletne? Tak, może. :)]. O krainie snów wszelkie źródła milczą – „podana fraza – ylleherm – nie została odnaleziona”, zaś jedyne linki prowadzą do Twojego tekstu, a wiedz że stosowałam i kluczowe, i ogólne słowa oraz litery podmieniałam, boś może celowo zmylić nas chciał. Cóż, z początkiem tygodnia pokwerenduję jeszcze w zbiorach Biblioteki Narodowej lecz nadziei wielkiej nie mam, że tam coś znajdę.:D

 

Pozostaje mi podziękować Ci za uchylenie rąbka tajemnicy na temat ukrywanej nawet przez bogów dziesiątej krainy oraz złożyć wyrazy uznania za mitotwórstwo. Może i mnie, uda się kiedyś stanąć nocą przed Domem Mar, pokłonić się Njorun i poprosić grzecznie o nocleg i podróż do Otchłani snów. :DDD

 

Gdybyś chciał udoskonalać szorta to przepatrzyłabym go pod kątem słów, sformułowań na granicy współczesności i wyeliminowałabym je. Dla mnie takimi były na przykład: „myślami puszczonymi samopas”, „wielokolorową”, ujrzał sekrety (poznał tajemnice?), „ocenić”, „wyznaczać cele” (tu nie mam pewności – pytanie kto opowiada nam tę historię).

Po drugie sprawdziłabym, czy wszystkie „osłabiacze mocy” są potrzebne: „niemal, prawie, czasem, nieco”. Wydaje mi się, że z kilku z nich można byłoby zrezygnować.

 

A obrazy – miodzio i brawa za koncept Snu starszego od Śmierci.

Pozdrowienia:)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dziękuję za kolejne komentarze i kliknięcie do biblioteki :)

 

@cobold

Tą metareligijną wzmiankę postanowiłem uczynić dość subtelną, może z tą subtelnością nieco przesadziłem. Oprócz wspomnianej wcześniej dwójki w tekście ukryłem (w zasadzie w tym samym miejscu) Quetzalcoatla (na wszystkie przecinki i średniki, za każdym razem muszę sprawdzać pisownie tego słowa laugh) i Ahurę Mazdę.

 

@Asylum

Naśladownictwo i oddanie klimatu chyba wyszło mi dość dobrze, bo jesteś kolejną osobą, która zastanawiała się nad tym, czy Ylleherm i Djupr rzeczywiście pochodzą z mitologii nordyckiej. Akurat te dwie rzeczy są czysto autorskim konceptem, natomiast wzmianki o Njorun pojawiają się w różnych źródłach, aczkolwiek jej “tożsamość” nie jest do końca ustalona.

 

Te dość “nowoczesne” wstawki wynikają z tego, że jak wspomniałem w komentarzu skierowanym do Żonglerki, Szalony Gnostyk jest nieco “ponadczasowy”. Co do zmiękczających słów – Only a Sith deals in absolutes :D. Wyszukałem je i według mnie są akurat w tych miejscach, w których potrzeba, “prawie” nie znalazłem wcale. 

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

WG – jeśli ponadczasowy – to prawie (:D) bóg. 

Przejrzałam i masz rację. Nie ma “prawie”, wydaje mi się, że było przy oczach. Wypisuję z tekstu,  musiałam się jednak pomylić.  Głupio mi i przepraszam.

 

A ponieważ  drugi raz przeczytałam to zrezygnowałabym z wyboldowanych słów:

‚prawdziwie wieczny, [+a] Śmierć to jedynie jego

‚kryje się jeszcze głębiej niż Hel.

‚gdyż często bywa pomijany – to “często” usunęłabym, zwłaszcza, że kilka wersów dalej też się powtarza (przy czym ja akurat nie mam nic przeciwko powtórzeniom)

‚Wedle legendy jej łza, uroniona w zamyśleniu – postawiłabym przecinek po legendy i skasowała po łzie. Jednak w tych sprawach jestem bardzo, bardzo niepewna.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki za ponowne przejrzenie tekstu i sugestie poprawek.

W przypadku “jedynie” i “często” uwagi jak najbardziej słuszne, pozbyłem się tych słów. Natomiast to “jeszcze” jest według mnie konieczne dla podkreślenia faktu, iż pod Hel (Helheim), uznawanym za leżące na dnie wszechświata, kryje się coś więcej.

W przypadku przecinków – człon typu “wedle legendy” nie musi być oddzielany przecinkiem: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/wedlug;6916.html

Natomiast “uroniona w zamyśleniu nad życiem” stanowi wtrącenie, które powinno być wydzielone przecinkiem z dwóch stron.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Czytało mi się całkiem dobrze, z tym, że zabrakło mi fabuły.

Przynoszę radość :)

WG – dziękuję za wyjaśnienie. 

Z “wedle” – dla mnie to dobra wiadomość, czyli można to inaczej zaakcentować (wiesz, gdyby się czytało dziecku).

Porządkowanie zdań przez różne znaki interpunkcyjne stanowi dla mnie dziedzinę ogromnie zawikłaną. Kiedyś myślałam, że są reguły (tzn. kilkanaście) i że można je zgłębić. Potem były koszmary nocne i obsesja na punkcie przysłowiowego przecinka. Obecnie mam duży szacunek dla wszystkich, którzy sprawnie poruszają się w tym obszarze i potrafią posłużyć się nimi świadomie. Mną kieruje intuicja  (niemądra), a ona na manowce sprowadzić potrafi. A, i jeszcze dlaczego dobra wiadomość. Twoje wyjaśnienie ośmiela mnie, aby traktować znaki jako istotne również w innym kontekście niż obowiązujące zasady. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki za przeczytanie, Anet :)

 

@Asylum

 

Zasad lepiej trzymać się zawsze (chyba, że stylizacja zakłada celowe umiejscowienie błędów), aczkolwiek w niektórych przypadkach język polski cechuje się dość dużą swobodą. Przy nauce interpunkcji duże znaczenie ma nauka na własnych i cudzych błędach, ja sporo dowiedziałem się właśnie dzięki “katowaniu” opowiadań pod kątem poprawności, czy tutaj na forum, czy w innych miejscach. Sporo pomagają też słowniki internetowe i wyszukiwarka Google Books, dzięki której można sprawdzić, jak zdania o podobnej konstrukcji są zapisywane w komercyjnie wydawanych dziełach.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Taka forma faktycznie jest ciężka w odbiorze – przynajmniej dla mnie – ale na myśl przywodzi mi Lovecrafta, który był jeszcze trudniejszy, a jednak bardzo go lubię. To opowiadanie, może bardziej opis, bo niewiele, a nawet nic tu się nie dzieje, również mi się podoba, jest zgrabne i zrozumiałe.

 

Trafiłem na literówkę, w zasadzie brak litery:

nigdy nie przestawia się imieniem

Powinno być: przedstawia.

Dziękuję za przeczytanie, osayo. Fajnie, że się spodobało. Literówkę poprawiłem.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Czytało się naprawdę dobrze, rzecz bowiem została przedstawiona w sposób zajmujący, tyle że cały czas nie opuszczało mnie wrażenie, że wcale nie mam do czynienia z opowiadaniem, że studiuję obszerną notkę encyklopedyczną, ozdobioną zacnymi ilustracjami. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Reg :)

Fajnie, że ilustracje spodobały się wielu osobom.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Rany, jakie fajne. Fantastyczny apokryf do mitologii nordyckiej, aż się nie chce wierzyć, że nie ma go w Eddzie. Lekkie skrzywienie lovecraftowskie na plus.

Brak fabuły totalnie mi nie przeszkadzał.

 

“Nurkujący w Marzeniach nigdy nie otwiera swych powiek.

Djupr może oglądać swe oczy tylko w odbiciu”

Nie dość, że powtórzenie, to jeszcze pierwszy zaimek niepotrzebny.

 

Tak nawiasem mówiąc, każdy może oglądać swoje oczy wyłącznie w odbiciu. Uświadomiłam to sobie i uznałam za lekko przerażające…

http://altronapoleone.home.blog

Chirurdzy mogą połowicznie zaprzeczyć tej tezie.

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Drakaino :) Fajnie, że się spodobało. Zbędny zaimek wyciąłem.

 

@wilk-zimowy

 

Słuszna uwaga… ale chyba spoglądanie jednym okiem na jedno oko to jednak nie to samo co spojrzenie obojgiem oczu na oba oka :D

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Są jeszcze opcje z portretem, sobowtórem lub ze snem. W dalekiej przyszłości być może też z klonowaniem. Możliwości jest mnóstwo. Nawet gdy pominiemy te znane z mitologii nordyckiej.

Ale portrety, sobowtóry, postaci w snach i klony to i tak w pewnym sensie tylko “odbitki” oryginału :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Hmmm… A mnie się podobało i nie wyczułem tu żadnej ciężkości, raczej lekkość i porywający mit :) I czy na pewno mit? Przecież wystarczy zagłębić się w dziesiąty wymiar, w głębię snów :) 

Ciekawe, jak wiele osób spotka tam demona?

 

Albert Einstein stwierdził kiedyś ciekawie – moim zdaniem – że ludzkość dzieli się na dwa obozy: tych, którzy w nocy nie mogą spać i tych, którzy śpią spokojnie :3

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Piotrze, cieszę się, że się spodobało :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Ech, Wickedzie, na szczęście podobało mi się kilka Twoich opowiadań, to nie będę miał skrupułów, żeby napisać, co nie podobało mi się tutaj.

Przede wszystkim to nie jest opowiadanie, może podciągnąłbym to pod przypowieść, choć specyficzną. Można by uznać, że to świetny wstęp do powieści, prolog, ale tu też zbyt dużo upychasz nazw własnych i zdarzeń, na tak małą ilość znaków.

Żeby nie było, podobało mi się, bo ciekawe i dobrze napisane, ale gdyby dołożyć do tego 40-60k znaków z fabułą, dodatkowo rozbić to na kilka akapitów rozłożonych w tekście, a sam tekst utrzymać w takiej stylistyce, prawdopodobnie byłbym zachwycony. A tak, jest to dla mnie dobrze zrobiony szkic, fragment do wetknięcia w większą całość.

Do samego konkursu i Synapsisu nijak się ma, ale co tam, to akurat dosyć częste zjawisko.

Pozdrawiam.

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Darconie :)

Tekst w zamyśle miał być właśnie czymś w rodzaju przypowieści/nowego mitu.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Dwóch jurorów trochę siedzi w tematach typu Edda. Odbiór wśród tych dwóch był podzielony. Ja od razu przyjąłem tekst. Inna sprawa, że mogę być trochę stronniczy, bo mam rozgrzebany, zaczęty, od prawie dwóch lat nieskończony tekst z podobnym punktem wyjścia (rozbudowa mitologii nordyckiej o inne elementy).

 

Motyw snu: tak, tekst jest tak bardzo oniryczny, jak to tylko możliwe.

Fantastyka: jest.

 

Ogromnie przemawia do mnie kilka rzeczy jednocześnie. W tym tekście umysł wręcz faluje. Zaproponowane dźwięki w tle pasują. Nieźle przeplecione wątki pochodzące z mitologii nordyckiej z inwencją własną. Nieźle w tym sensie, że przeplotłeś to tak, że nawet znając tematykę mitów, trudno wyłapać gdzie jest jeszcze mitologia, a gdzie już fantastyka dopisana przez autora. No i do tego wszystkiego wplecione wątki z innych wyznań .

 

Merytoryka:

Nazwa – czy to nie miało być Ylleheim? Tzn. niby w tekście jest odpowiedź, że słowo to nic nie oznacza, więc może to „herm” celowo, ale pozostałe światy z mitologii kończą się -heim lub -gaard. W sumie gdyby nie ta wzmianka o nieznaczeniu, to bym jeszcze zapytał czy nazwa celowo nawiązuje do słowa „wełna” lub do Ullera (a jeśli tak, to w jaki sposób), ale wychodzi na to, że to przypadek :P

 

Ktoś powyżej użył słowa „apokryf” – dobrze to oddaje co przypomina ten tekst formą. Jest kilka rzeczy, które nie do końca pasują, choć może zwyczajnie niektórych nawiązań nie załapałem. Gnostyk pasuje, jeśli weźmie się pod uwagę późniejsza historię gnostyków. Całośc bardzo na plus.

 

Dziękuję za komentarz, Wilku :)

 

W tym tekście umysł wręcz faluje.

To chyba najlepszy komplement :)

 

To “herm” w “Ylleherm” jest celowe, zastanawiałem się nad wyborem końcówki “-heim”, ale ostatecznie zostałem przy tej, bo chciałem właśnie podkreślić losowość, nieznaczenie tej nazwy, a poza tym lepiej mi brzmiała.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Od razu muszę zaznaczyć, że nie jestem znawcą mitologii skandynawskiej.

A jednak kupuję to.

Brak tu jakiejś rozwiniętej fabuły, jednak co z tego? Czyta się z zapartym tchem. Zniewala klimatem, przenosi w inny świat. Styl i język doszlifowany, doskonale opisane postaci. I jeszcze te ilustracje!

Należałoby się spodziewać jednak jakiejś kontynuacji. Tekst wydaje się wstępem do czegoś większego.

Dziękuję za komentarz, jupiter :) Fajnie, że klimat opowiadania i ilustracje się spodobały.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Stylistycznie całkiem w porządku, grafika również zdecydowanie plus :) Natomiast uważam, że niestety za dużo tam kwestii stricte wyciągniętych z mitologii a za mało własnej inwencji. Zgadzam się również z komentarzem powyżej: brakuje tu jakiegoś hmm..celu do którego zmierza fabuła, ot jakby wycinek z Eddy (niech będzie, że w wersji apokryficznej). Jednak tak jak wspomniałem – za mało własnych pomysłów autora, a za dużo po prostu wyciągniętych i przerobionych z mitologii. Do mnie niestety nie trafiło.

Dziękuję za komentarz, Geist :) Również dziękuję za docenienie ilustracji.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nowa Fantastyka