Historia inspirowana pewnym konkursem telewizyjnym. Opowiada o trochę nietypowej relacji uczeń-mistrz.
Dzięki Arnubis, hydrozagadka za betowanie
Historia inspirowana pewnym konkursem telewizyjnym. Opowiada o trochę nietypowej relacji uczeń-mistrz.
Dzięki Arnubis, hydrozagadka za betowanie
Znany jasnowidz Bastian Król tym razem nie rozdawał autografów. Dumny celebryta, który regularnie gościł w programach telewizyjnych, patrzył błagalnie na rudowłosą dziewczynę.
– Zapłacę ci! Ile chcesz? Pięć tysięcy? Dziesięć? Więcej? Wypromuję cię na prawdziwą gwiazdę! – wołał.
Dziewczyna milczała.
– Proszę… – Jasnowidz użył słowa, którego już niemal zapomniał. – Nie niszcz mnie i siebie…
Gdyby tę scenę zobaczył jakiś dziennikarz, mógłby zebrać materiał nawet na pierwszą stronę gazety. Pewnie napisałby o romansie utalentowanego jasnowidza i dziewczyny znikąd, ledwie aspirującej gwiazdki, jakich przewijają się tysiące. Żaden czytelnik nie domyśliłby się, że prawda jest znacznie bardziej skomplikowana.
*
Pół roku wcześniej
Bastian Król otworzył stronę internetową znanego portalu o wróżbach. Uśmiechnął się, kiedy zobaczył swoje ogłoszenie.
Znany jasnowidz poszukuje asystenta/asystentki.
Na kandydatów czekają: atrakcyjne wynagrodzenie i udział w prestiżowych projektach.
Warunek konieczny: umiejętność odszukiwania osób na podstawie zdjęcia.
„Chłopaków i tak odrzucę na starcie. Tyle zmarnowanego czasu! Szkoda, że nie mogę po prostu napisać: szukam młodej dziewczyny z darem. Ale muszę dbać o wizerunek. Image to podstawa” – pomyślał. Był dumny z siebie.
Jeszcze tego samego dnia dziennikarze zainteresowali się ogłoszeniem. Poszukiwania asystentki zmieniły się w ogólnopolski casting. Bastian z zadowoleniem rozpoznawał swoją przystojną twarz na zdjęciach towarzyszących artykułom w Internecie i w gazetach. Mówili o nim, wciąż był na topie.
Po tygodniu od rozpoczęcia castingu, Bastiana zmęczyło oglądanie tabunów długonogich piękności. Starsze kobiety i kandydatów płci męskiej odrzucał już na etapie czytania CV. Jasnowidz czekał, aż pojawi się idealna asystentka. Czuł, że wkrótce ją pozna.
– Jeśli szukasz kociaka do towarzystwa, służę pomocą – powiedział znajomy producent.
– Dzięki, będę pamiętał – odparł Bastian.
Jasnowidz nie zamierzał tłumaczyć, że chodzi o coś zupełnie innego. Nie miał kłopotów z poznawaniem nowych pań. Pomagały mu nie tylko sława i pokaźne konto w banku, ale także osobowość. Bastian Król potrafił robić wrażenie na ludziach, szczególnie płci żeńskiej. Szukał osoby, która potrafiłaby mu pomóc. Potrzebował kogoś, komu mógłby zaufać i powierzyć swój sekret, ciążący coraz bardziej. A to, że wolał asystentkę od asystenta, stanowiło tylko dodatkowy kaprys.
Kolejnego dnia, jak zwykle, casting zdominowały wymalowane lalki. Wśród nich Bastian dostrzegł jedną dziewczynę, wyróżniającą się na tle konkurentek. Miała porwane dżinsy i glany, a na głowie rude włosy, z jednej strony długie, z drugiej – ogolone na łyso. Obrazu dopełniał kolczyk w nosie.
„Jak można się tak oszpecić?” – pomyślał jasnowidz z niechęcią. „Co ona ma na koszulce? Chyba nie psi zadek?”
Kiedy Bastian podszedł bliżej, przekonał się, że na bluzce kandydatki faktycznie widać tylną część psa kopiącego dołek.
Dziewczyna żuła gumę i patrzyła na Bastiana kpiącym wzrokiem. Na jej szyi zauważył grubą szramę.
– Jak się nazywasz? – zapytał.
– Kinga Drzewiecka, ale mówią na mnie Strzyga.
Bastian wolał nie pytać, skąd wzięło się przezwisko dziewczyny. Miał nadzieję, że przeczucie go myli. Zarządził testy.
Kandydatki wchodziły kolejno. Każda dostawała to samo zadanie. Bastian Król kładł przed nimi zdjęcie mężczyzny i mówił:
– Szukam asystentki, która ma taki sam dar, jak ja. Patrz, to mój kolega. Powiedz, gdzie on teraz jest i co będzie robił za pół godziny?
Dziewczyny wymyślały różne historie. Szeptały uwodzicielsko „mistrzu”, a nawet proponowały bliższe poznanie się. Bastian miał nadzieję, że któraś z pięknych kandydatek będzie miała chociaż odrobinę daru. Wiedział, że idealnie prezentowałyby się w telewizji. Niestety, kompletnie nie wykazywały talentu do jasnowidzenia.
Kiedy do sali weszła rudowłosa Kinga, wzięła zdjęcie do rąk. Przez chwilę wpatrywała się w fotografię tak intensywnie, jakby chciała ją prześwietlić na wylot.
– Z tym kolegą to ściema – powiedziała. – Albo kumpluje się pan ze szwagrem. Ale z umarlakiem raczej trudno, nie?
Kinga Drzewiecka vel Strzyga została nową asystentką Bastiana Króla. Kiedy zdradził jej wysokość pensji, miała okrągłe oczy ze zdziwienia.
„Będzie trzeba zmienić w niej prawie wszystko” – pomyślał jasnowidz.
*
Pierwszy dzień współpracy nie układał się kompletnie. Bastian i ochroniarze musieli pilnować Kingi przed reporterami. Jasnowidz nie chciał, żeby jego wizerunek zniszczyła informacja, że dziewczynę wychowała głównie ulica, bo babka dawno przestała mieć na nią jakikolwiek wpływ. Na dodatek, ojciec Kingi siedział w więzieniu, a matka nie żyła.
– Nie rozmawiaj z dziennikarzami. Twoja babcia też niech siedzi cicho. To część umowy. – Uprzedził dziewczynę.
– Niech będzie – zgodziła się niechętnie.
Dalej było już tylko gorzej. Bastian zdecydował, że zaczną od zmiany wizerunku nowej asystentki.
– Nie założę tej obciachowej kiecki, durna babo! – wrzasnęła Kinga do czołowej stylistki z ekipy jasnowidza.
Nie zgodziła się też na nową fryzurę. Bastian ledwo wynegocjował, żeby ubrała się w koszulkę bez nadruku i całe dżinsy.
„Ona wie, że z niej nie zrezygnuję. Ma talent” – pomyślał.
Kinga irytowała go. Przypominała przerośniętego, rozkapryszonego dzieciaka. Bastian denerwował się na myśl, że przy współpracy z kimś takim ucierpi jego wizerunek. Ta dziewczyna zdecydowanie nie pasowała do wymuskanej twarzy i modnego stroju Bastiana. Nad jego cerą, brodą i włosami pracowała grupa stylistów. Nawet dłonie miał idealnie wypielęgnowane. A Kinga klęła na samo wspomnienie fryzjera czy kosmetyczki. Bastian cierpiał, bo nie mógł jej odesłać.
*
Drugi dzień jasnowidz zaczął od rozmowy z Kingą w gabinecie. Siedziała z nogą prowokacyjnie opartą o kolano. Zdecydowanie nie przypominała idealnej asystentki. Bastian z trudem zwalczył chęć, żeby zwolnić ją od razu i ogłosić nowy casting. Nie miał czasu.
– Zaczynamy pierwszą sprawę. Będę cię uczył – powiedział.
– Tylko trzymaj łapy przy sobie – odparła.
Bastian już miał wyjaśniać, że kobiety same zabiegają o spotkanie z nim. Zrezygnował. Podał Kindze zdjęcie chudego nastolatka.
– Syn biznesmena, uprowadzony trzy dni temu. Musimy go znaleźć. Powiedz, co widzisz.
Kinga wzięła zdjęcie do ręki. Zamknęła oczy.
– On żyje – odparła.
– Brawo. I co dalej?
– Trzymają go w starym magazynie. Ja pier… to niedaleko! Na Żytniej!
– Pojedziemy tam i przekonasz się, czy miałaś rację.
– No co ty! Przecież wiem, że dobrze gadam – odparła. – A ci kolesie od porwania dzieciaka mają spluwy.
– Zaraz zadzwonię na policję, tylko zmontujemy ekipę i kamery – powiedział Bastian. Trzeba nagrać uwolnienie chłopaka, żeby budować naszą markę. Poza tym, muszę założyć świeżą koszulę.
– Bez jaj! Chłopaka mogą kropnąć w każdej chwili, a ty będziesz zmieniał ciuszki?! – zawołała.
„Nienawidzę jej!” – pomyślał Bastian, ale przygotował się do wyjścia w dziesięć minut.
Po drodze dzwonił, załatwiał mnóstwo spraw, umawiał filmowców i wreszcie – dał znać policji.
– Myślałam, że taki szczegół sobie odpuścisz – powiedziała Kinga, kiedy skończył rozmowę z dyżurnym z komendy.
– Kiedy popracujesz trochę w tym fachu, zrozumiesz. Media to ciężki kawałek chleba, zapamiętaj. Kiedy dojedziemy na miejsce, masz siedzieć w samochodzie i czekać. Nigdzie się sama nie ruszaj, z nikim nie rozmawiaj. Zrozumiałaś?
– Tak jest, generale – odparła. – Wiesz, wolę oglądać cię w telewizji. Na żywo jesteś strasznym nudziarzem.
Bastian miał ochotę zgrzytać zębami ze złości, ale przypomniał sobie, ile ostatnio zapłacił za dentystę.
Kiedy dojechali przed komendę, jasnowidz z ulgą zostawił Kingę w aucie. Poszedł porozmawiać z policjantami. Ekipa filmowa już się zjawiła. Nagrywali, kiedy Bastian przekazywał policji dokładne miejsce pobytu porwanego chłopaka. Na Żytniej stał tylko jeden magazyn.
Jasnowidz nie krył rozczarowania, że antyterroryści nie pozwolili mu na udział w akcji i kazali czekać. Wrócił do auta, do Kingi, chociaż wcale nie miał ochoty.
– Próbowałaś odgadywać przyszłość bez trzymania zdjęcia w rękach? – zapytał.
– Nie da się. Muszę dotykać fotki, albo chociaż ekranu kompa – odparła.
– Jeśli rozwiniesz dar, będziesz potrafiła o wiele więcej. Zaczynałem tak samo, jak ty… – Rozmarzył się Bastian, wspominając stare czasy.
– Dobra, przepowiedz, ile będziemy tu kiblować? – Przerwała mu bezceremonialnie.
– Już jesteś wolna.
– No bez jaj.
– Powiedziałem. Żegnam panią, przelew przyjdzie dzisiaj na konto – odparł, porządnie zirytowany.
– Dobra, to ja spadam.
– Zadzwonię, kiedy będziesz znów potrzebna.
Odetchnął, kiedy wysiadła z wozu. A później dostał dobrą wiadomość. Antyterroryści uwolnili chłopaka i zawieźli do szpitala na badania. Bastian z ekipą pojechali tam, nagrywać scenę podziękowań rodziców nastolatka dla znanego jasnowidza.
*
Kolejny tydzień przyniósł następną sprawę. Bastian zamknął drzwi gabinetu, po czym dał Kindze do ręki zdjęcie mężczyzny.
– Ktoś go zabił. Będziesz szukała mordercy.
Dziewczyna przyglądała się fotografii.
– Mamy kilku podejrzanych. Zaraz, gdzie ja to schowałem? – zastanawiał sięBastian, grzebiąc w szufladzie biurka.
Jeszcze nie zdążył wyjąć zdjęć na stół, kiedy Kinga powiedziała:
– Ten gość ze zdjęcia zginął w zeszłym miesiącu. Zabił go wspólnik z firmy. Poszło o kasę. Umarlak przeje… wszystko na automatach.
– Mówiłem, żebyś poczekała! – zgromił ją Bastian. – Masz tu zdjęcia. Poznajesz, który to?
– Moment.
Kinga dotykała fotografii po kolei. Nad jedną zatrzymała się dłużej.
– On nie chciał tego zrobić. Zdarzył się wypadek. Pokłócili się, zaczęli się przepychać, ten zabity uderzył głową o metalowy próg.
– To są detale, nie zawracaj sobie nimi głowy. Już znaleźli ciało.
– W rzece?
– Tak.
Bastian był zachwycony przenikliwością dziewczyny. Miała wyjątkowy dar. Zastanawiał się, czy już zdążyła poznać jego sekret. Na razie nic nie mówiła. Twierdziła, że potrafi czytać tylko ze zdjęcia i z ekranu komputera, ale jasnowidz wiedział, że wkrótce nadejdzie chwila, kiedy Kinga rozwinie swój dar. Poza tym, zawsze mogła wziąć jego fotografię do ręki…
Bastian postanowił związać dziewczynę ze sobą, sprawić, że nie będzie mogła bez niego żyć. Tylko w taki sposób mógł zyskać nad nią kontrolę.
– Jesteś piękna i taka zdolna – powiedział. – W życiu nie spotkałem takiej kobiety, jak ty!
– Odczep się – warknęła. – Będę ci jeszcze potrzebna?
– Oczywiście. Dzisiaj wystąpisz ze mną przed kamerami. I tak wiedzą, że jesteś moją nową asystentką. Musimy cię pokazywać, bo inaczej dziennikarze zaczną węszyć. Lepiej panować nad przepływem informacji.
– Robisz bekę z ludzi – powiedziała.
– Nie rozumiem? – Zdziwił się.
– Wiesz, te wszystkie tajemnice, nastrój, bajery – mruknęła.
– Za to mi płacą. Muszę być figurą. Ludzie chcą oglądać spektakl, a nie jakiegoś zwykłego facecika, któremu coś tam się wydaje. Oni potrzebują roli, którą tworzę. Ty też powinnaś ubrać się inaczej.
– Chciałeś powiedzieć, że robię ci obciach?
– Zgadnij.
Ku zdziwieniu Bastiana, Kinga zgodziła się przebrać. Założyła sukienkę i nawet pozwoliła zrobić sobie makijaż.
„Wcale nie jest taka brzydka, jak myślałem” – stwierdził.
Nagranie poszło nadzwyczaj dobrze. Morderca przyznał się, kiedy Bastian go wskazał. Po pracy wracali z Kingą samochodem jasnowidza.
– Wpadniemy do mnie na kieliszek wina? – Zaproponował.
– Zapomnij, spieszę się do domu.
– W sumie, jedziemy moim autem… Mógłbym cię porwać…
– Wiesz, od czego wzięło się moje przezwisko, Strzyga? Potrafię dokopać, jak ktoś mnie wkurzy. Chcesz sprawdzić?
Bastian nie miał zamiaru. Dowiózł Kingę do najbliższego przystanku autobusowego. Umówił się na wieczór z Moniką z produkcji.
Przez kolejne dni Bastian próbował podejść Kingę na różne sposoby. Proponował drogie restauracje, kupował prezenty, a nawet chciał z nią latać samolotem. A ona ciągle go odpychała.
– Jesteś coraz lepsza. Rozwijasz dar – powiedział do niej, kiedy wieczorem porządkowali dokumenty w jego biurze.
– Takie słodzenie zatrzymaj dla swoich lasek – odparła, wpychając segregatory do regału.
– Naprawdę, rozwijasz się. Jasnowidzenie to wyjątkowa zdolność.
– Wiem – odparła smutnym głosem.
Bastian zdziwił się, komplement nie zrobił na Kindze wrażenia, którego oczekiwał. Wcale nie spojrzała na niego przychylniej, a nawet straciła resztki dobrego nastroju. Spróbował jeszcze raz:
– Na pewno zauważyłaś, że jesteśmy inni niż zwykli ludzie. Dlatego powinniśmy trzymać się razem. Nikt nie zrozumie cię tak dobrze, jak drugi jasnowidz.
– Nie truj. Spadam do domu.
*
Upłynęło wiele dni, znaczonych kolejnymi zagadkami, rozwikłanymi przez jasnowidza i jego asystentkę. Kinga siedziała w pokoju, przylegającym do gabinetu Bastiana. Leniwy poranek ciągnął się, niczym guma do żucia. Akurat nie było żadnej sprawy do rozwiązania. Kinga plamiła kawą blat biurka i przeglądała gazety, niedawno przyniesione przez kuriera. Natrafiła na artykuł o młodym mężczyźnie, którego kiedyś wskazała jako mordercę wspólnika. Oskarżony dostał tylko kilka lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci, ale powiesił się w celi. Autor artykułu sugerował, że wszystkiemu winny jest medialny szum i jasnowidze.
Kinga westchnęła. Praca z Bastianem sprawiła, że stawała się coraz mniej odporna na takie informacje. Jednocześnie kochała i nienawidziła rolę jego asystentki. Cieszyła się, jeśli komuś pomogła. Ale czasem zastanawiała się, czy przypadkiem nie przynosi ludziom więcej szkody niż pożytku. Tak jak tego dnia.
Kinga wzięła gazetę z artykułem, który właśnie przeczytała. Nie trudziła się pukaniem do gabinetu Bastiana. Wparowała do środka.
– Musisz to zobaczyć! – zawołała.
Zerknęła na ekran laptopa. Była pewna, że Bastian czatuje na forum, albo układa pasjanse. Zdziwiła się, bo przeglądał stronę o cudach.
– Co się stało? – mruknął.
Kinga pokazała mu artykuł.
– Chyba nie wierzysz w te głupoty?! – Ze złością zmiął gazetę.
– No bez jaj! Napisali prawdę.
– Półprawdę – odparł. – Facet dostał wyrok, był winny, fakt. Ale, że zabił się przez nas? Bzdura!
Kinga wcale nie miała tak jednoznacznego poglądu na ten artykuł. Zdziwiła się, bo nie chciało jej się kłócić z Bastianem. Mogła mu dogryzać, nawet przeklinać, pozwalał jej na wiele. A ona lubiła pokazać, że jest twarda i się nie da. Tak było zawsze. Strzyga ukąsi, jeśli ktoś podejdzie za blisko. Ale z każdą nową sprawą miała coraz mniej ochoty na krzyki i przekleństwa. Zmieniała się. Nie była już Strzygą z blokowiska, lecz jasnowidzem. Liczyło się tylko pomaganie innym. Przecież to jej misja, spłacenie długu z przeszłości, za to, że udało jej się przeżyć.
*
Bastian siedział przy biurku, pochylony nad laptopem. Przepisywał do pliku notatki z ostatnich kilku godzin. Kinga pierwszy raz przygotowywała przepowiednię z jasnowidzem, ale już wiedziała, że tego nie lubi. Obliczanie kosmogramów dla każdego znaku i wyliczanie wpływów planet zdecydowanie jej nie interesowało.
„Właściwie, większość roboty odwalił Bastian. Zdolny jest, ale coś w nim nie gra” – pomyślała.
– Idź już, jeśli chcesz – powiedział Bastian.
– Dobrze – odparła.
Kinga wyszła z biura. Wsiadła do auta. Minęły bezpowrotnie czasy, kiedy mogła jeździć autobusem. Ludzie ją rozpoznawali i usilnie namawiali na wróżby. Była asystentką „tego jasnowidza”, gwiazdką sezonu.
Kinga spieszyła się do domu. Babcia nie czuła się najlepiej. Coraz częściej dokuczało jej serce. Staruszka chorowała od wielu lat, ale ostatnio musiała brać więcej leków. Dlatego Kinga przyszła na casting do jasnowidza. Dotykając ogłoszenia na ekranie komputera poczuła, że jeśli zrobi pierwszy krok, Bastian Król ją wybierze. I nie pomyliła się. Przecież miała dar. A teraz miała też pieniądze. Mogła kupić lekarstwa dla babci i zapłacić zaległy czynsz. Nienawidziła nowych ciuchów. Nie znosiła ekipy filmowców. Nie przepadała za Bastianem, chociaż przyzwyczaiła się do niego. Jedynie sama praca jasnowidza coraz bardziej ją wciągała. Kinga wolała rozwiązywać cudze problemy, niż własne.
Kinga przypomniała sobie artykuł o mężczyźnie, który powiesił się w celi. Żałowała go.
„Był winny, ale czy aż tak bardzo, żeby musiał umrzeć? Zaszczuli go przez nas. Czy ja i Bastian rzeczywiście pomagamy ludziom?” – zastanawiała się.
*
Kilka dni później jasnowidz z asystentką zajęli się nową sprawą. Pojechali do rodziców zaginionej dziewczyny, popularnych wokalistów. Bastian postanowił od razu zabrać ekipę i nakręcić materiał na żywo. Był pewien, że sobie poradzi. Takie wydarzenie medialne miało dobrze wpłynąć na jego karierę.
„Jeśli wszystko gładko pójdzie, znów posypią się zlecenia od znanych polityków i biznesmenów. Jak kiedyś…” – myślał.
Bastian nagrywał program o zaginionej dziewczynie. Najpierw opowiedział widzom trochę o sprawie. Uznał, że zaprezentował się całkiem nieźle. Przyszła kolej na kilka słów od rodziny. Matka i ojciec podejrzewali, że dziewczynę ktoś porwał.
– Znajdziemy ją – zapewnił Bastian Król.
Długo trzymał zdjęcie dziewczyny w rękach. Sprawdził, czy sfilmowali go w dobrej pozie. Zrobił minę faceta, który wie wszystko.
– Tak, doskonale widzę… Nie minie kilka dni, a odnajdziemy państwa córkę – powiedział do rodziców zaginionej. – Na razie to tajemnica, pozwólcie nam działać – dodał, gdy dopytywali o szczegóły.
Bastian podał zdjęcie Kindze. Miał nadzieję, że dziewczyna nie zrobi nic niestosownego. W czasie drogi powtarzał jej do znudzenia, żeby popatrzyła, zrobiła minę specjalistki i powtórzyła, że znajdą dziewczynę.
Kinga wzięła fotografię. Spojrzała na twarz zaginionej.
„Słabo wychodzi jej ta mina specjalistki” – pomyślał Bastian. „Czemu ona tak się trzęsie? Co się dzieje?!”
– Kinga! – zawołał, chwytając ją za ramiona.
Dziewczyna miała puste, niewidzące oczy. Stała jak manekin.
– Moja asystentka zachorowała! Do szpitala!
„Byle tylko zejść z wizji” – myślał gorączkowo.
Zaprowadził Kingę do samochodu. Odpalił silnik i wyjechał na drogę.
– Ale wtopa – mruknął. – Kinga, co się stało?
– Nic – odparła już zwykłym głosem.
– Coś ci jest? Słabo ci?
– Nie, już w porządku. Tamta dziewczyna… Coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz… Nie widziałam nic, kompletnie – powiedziała, po czym rozryczała się.
Bastian o mało nie przywalił w tył samochodu jadącego przed nimi. Nigdy wcześniej nie widział Kingi w takim stanie. Czuł, że stało się coś wyjątkowego. Niepokoił się, że problemy asystentki wpłyną na jego karierę.
Zawiózł ją do swojego domu. Posadził na kanapie w wysprzątanym na błysk apartamencie i podał wodę z sokiem. Kinga nie zaprotestowała nawet słowem.
„Musi być bardzo chora, albo przerażona” – pomyślał Bastian.
– Teraz opowiedz mi, co się stało. Zobaczyłaś coś? – zapytał.
– O to chodzi, że nic. Zupełnie! Czarna ściana! – Odstawiła pustą szklankę na stolik.
– W takim razie, o co tyle szlochów?
– Tamta dziewczyna ze zdjęcia… Była bardzo podobna do mojej siostry. Kiedy ją zobaczyłam, wszystko wróciło. To… – Kinga odsłoniła bliznę na szyi.
Milczała ze wzrokiem wbitym w ziemię. Bastian patrzył na nią w skupieniu. Widział łzy w jej oczach. Nie miał pojęcia, co powinien zrobić. Na wszelki wypadek, położył na stoliku chusteczki.
Kinga wzięła jedną i głośno wytarła nos. Odezwała się po chwili:
– Miałam wtedy osiem lat. Oglądałyśmy z mamą i siostrą komedię o psiej rodzinie. Śmiałyśmy się, wszystkie trzy. Nagle do domu wszedł pijany ojciec. Od razu zaczął krzyczeć, że włączyłyśmy telewizor. Wyszarpnął wtyczkę z kontaktu. Rozpłakałam się. Ojciec wołał, żebym przestała, bo uciszy mnie na zawsze. Wziął nóż. Zdążył zrobić mi to. – Dotknęła szyi, a po chwili mówiła dalej:
– Mama i siostra rzuciły się na niego, broniły mnie. Patrzyłam, jak krew z rany skapuje mi na sukienkę. Nie pamiętam nic więcej, ocknęłam się dopiero następnego dnia, w szpitalu. Nie miałam już ani mamy, ani siostry. Ojciec dostał dożywocie, a ja zamieszkałam z babcią.
– Przykro mi. – Bastian przytulił Kingę. Nie protestowała.
Jasnowidz już wcześniej dowiedział się, co spotkało jego asystentkę. Musiał sprawdzić przeszłość dziewczyny, a wycinki prasowe znalazł bez trudu. W pracy spotkał się już z tak wieloma zbrodniami, że jedna czy dwie więcej nie robiły na nim żadnego wrażenia. Ale kiedy Kinga o tym opowiadała, wyobraził sobie tamten pokój z telewizorem i mężczyznę atakującego rodzinę. Dreszcz przeszedł mu po plecach.
– Właśnie wtedy, w szpitalu, pojawił się mój dar. A u ciebie? – zapytała Kinga.
Bastian nie miał ochoty opowiadać o przeszłości. Trzymał się zasady, żeby pozostać tajemniczym. To budowało ciekawy wizerunek, ale czasem stawało się męczące.
„Ona w żaden sposób nie wykorzysta informacji o mnie” – pomyślał.
Jasnowidz z przerażeniem stwierdził, że ufa Strzydze.
– Urodziłem się z darem – powiedział. – Moja matka była znaną wróżką. Robiła wszystko, żebym poszedł w jej ślady. Śmieszne, ale zawsze zazdrościłem zwykłym ludziom. Chciałem po prostu prowadzić jakiś mały biznes: pub albo kawiarnię. Niby miałem wszystko, a tego marzenia nie mogłem spełnić.
Kinga odsunęła się trochę od Bastiana, ale nadal była bliżej, niż kiedykolwiek do tej pory.
– Dobrze, że spotkałam kogoś takiego, jak ty – powiedziała. – Wiesz, że ciężko żyć z darem.
– Niestety – westchnął. Przez chwilę miał ochotę powiedzieć Kindze o swoim sekrecie. „Nie, jeszcze nie nadeszła odpowiednia pora” – stwierdził. – „Wystarczająco dużo dowiedziała się, jak na jeden dzień”.
– Może… zostaniesz u mnie? – zaproponował.
– Pójdę już. Babcia czeka – odparła. Znów była za murem.
– Przynajmniej cię odwiozę – zaproponował.
Nie odpysknęła, jak zwykle. Zgodziła się.
*
Bastian próbował jakoś zatrzeć wrażenie, które pozostawili z Kingą przy ostatniej sprawie. Niestety, transmisja telewizyjna już poszła w świat. Publiczność czekała na nowy sukces znanego jasnowidza. Producent programu dopominał się sukcesów.
– Masz znaleźć zaginioną dziewczynę albo twoja kariera będzie skończona. – Zagroził Bastianowi.
Jasnowidz przeraził się. Wiedział, że z telewizją nie ma żartów, wystarczy chwila, by stracić wszystko. Widywał już takie historie. Następnego dnia bał się jeszcze bardziej, bo Kinga nie zjawiła się w pracy. Postanowił do niej pojechać.
Bastian odnalazł adres dziewczyny w odrapanej kamienicy na przedmieściach. Nikt nie otwierał drzwi, więc czekał w samochodzie. Rozsadzał go niepokój, co się wydarzyło. Czuł, że to ma związek z zaginioną dziewczyną. Każda minuta dłużyła się niczym wieczność. Jasnowidz próbował dzwonić do Kingi, ale wyłączyła telefon. Wysyłał SMS-y, na które nie odpowiadała.
Wreszcie ją zobaczył. Kinga szła z zakupami. Wcale się nie spieszyła. Bastian błyskawicznie wysiadł z auta i podbiegł do niej.
– Po co tu przyszedłeś? – warknęła.
– Nie było cię w pracy. Myślałem, że coś się stało – odparł.
– No, to już widzisz, że nic się nie dzieje. Zrezygnowałam. Mam dość. Sam sobie szukaj tej dziewczyny! Ja niczego nie widzę.
„Ona nie mówi całej prawdy. Poznała tajemnicę zaginionej. A może też i moją? Jeśli nie, mam szansę. Muszę jej zdradzić teraz mój sekret” – pomyślał.
Bastian nagle poczuł, że opuściła go cała pewność siebie. Łamiącym się głosem zaczął:
– Miałem ci to powiedzieć już wczoraj. Jesteś mi potrzebna. Bez ciebie… Nie poradzę sobie. Wyrzucą mnie, jeśli nie odszukam tej dziewczyny.
– To ją znajdź. – Wzruszyła ramionami. – Przecież jesteś wielkim jasnowidzem.
– Nic nie rozumiesz! – Chwycił ją za rękę. – Tracę dar. Już prawie całkiem mnie opuścił. Dlatego potrzebowałem asystentki. Możemy to wszystko jakoś ułożyć. Przecież zależy ci, żeby ta dziewczyna przeżyła. Musimy ją ratować.
– A jesteś pewien, że jej pomagasz?
Kinga wyszarpnęła rękę. Stała naprzeciw Bastiana, ale wcale nie miała wyzywającej miny. Patrzyła jak potężny jasnowidz, przenikający ludzkie dusze do głębi.
– Zapłacę ci! Ile chcesz? Pięć tysięcy? Dziesięć? Więcej? Wypromuję cię na prawdziwą gwiazdę! – wołał.
Dziewczyna milczała. Jasnowidz nagle zdał sobie sprawę, że kariera w mediach, która dla niego była całym światem, dla Kingi nie znaczy zupełnie nic.
– Proszę… – Bastian użył słowa, którego już niemal zapomniał. – Nie niszcz mnie i siebie…
– Muszę już iść. Serio, nic nie zobaczyłam. Ale wiem, że możesz spełnić marzenie z młodości. Z tym pubem, pamiętasz? Do tego nie trzeba być jasnowidzem. Trzymaj się. Na razie.
Bastian patrzył ze zgrozą, jak Kinga odchodzi w stronę domu. Resztkami daru czuł, że już zdecydowała i nic tego nie zmieni.
„To już koniec” – pomyślał.
Z miną zbitego psa powlókł się do samochodu.
*
Kinga patrzyła z okna, jak Bastian odjeżdża. Żałowała jasnowidza, ale miała pewność, że wybrała właściwie.
– Jeszcze wiele przed tobą – powiedziała, chociaż Bastian nie mógł jej usłyszeć. – Spełnisz swoje marzenie. Pewnego dnia przyjdę do pubu „U jasnowidza”. Kiedy przestaniesz być celebrytą, odzyskasz dar. Znów będzie silny, ale już nie wrócisz do dawnego życia. Będziesz miał inne. Tamta zaginiona dziewczyna też dostanie nową szansę. Nikt jej nie porwał. Uciekła sama, do dalekiej rodziny, bo w domu przeżywała piekło. Wiem, że teraz będzie jej lepiej.
Kinga usiadła przy komputerze. Weszła na stronę, gdzie ludzie poszukiwali zaginionych bliskich. Wiedziała, że potrzebują jej pomocy, ale bez tych wszystkich kamer i świateł. Wystarczyły anonimowe wskazówki. Niektórych historii Kinga wcale nie dotykała, jeśli czuła, że tak będzie lepiej.
ANDO
Zostałam tak zatłuczona łopatą, że nie wiem, jak się nazywam.
Jeśli nie wiesz, o co mi chodzi, to odnoszę się do wszędobylskiej łopatologii, wyłuszczania czytelnikowi wszystkiego, co masz w głowie. Z dobrym opowiadaniem jest jak ze striptizem.
Bohaterowie jednowymiarowi. Żeby tragic backstory zadziałało, po pierwsze czytelnik musiałby ich polubić, po drugie, oni siebie nawzajem też. Zwróć uwagę, że sceny z takimi wyznaniami są zawsze w ¾ filmu, gdy zdążyliśmy przywiązać się już do bohaterów.
– Masz znaleźć zaginioną dziewczynę albo twoja kariera będzie skończona. – Zagroził Bastianowi.
Żeby tak to działało, żadne z nas nie znałoby dzisiaj nazwiska Jackowskiego i Rutkowskiego. Motywacja kuleje.
Epilog pisany na kolanie. Nie ciekawiej byłoby zacząć akcję właśnie od tego momentu? Sama fragmentaryczność akcji też irytuje – wolałabym, gdyby bohaterowie skupili się na jednej sprawie i poprowadzili ją od początku do końca. Łatwiej byłoby ci też wtedy dawkować napięcie.
Język poprawny, opowiadanie dopracowane na poziomie językowym. Super, masz solidne podstawy. Teraz zacznij się uczyć tego, jak prowadzi się historię (podpowiedzi: czym są punkty kulminacyjne, strzelby Czechowa, motywacja bohaterów itp.). Masz bibliotekę na zachętę, bo jednak doczytałam do końca – głównie za sprawą chwytliwego prologu, czy nie wiem jak tu nazwać tę scenkę zamiast wstępu. Do zobaczenia, mam nadzieję, pod następnym twoim opowiadaniem.
www.facebook.com/mika.modrzynska
kam_mod, dziękuję za wnikliwy komentarz i klik do biblioteki. Popracuję nad motywacją i pozostałymi kwestiami, piszę kolejny tekst.
Właściwie mogę się podpisać obiema rękami pod komentarzem Kam_mod. Bohaterowie skrojeni na miarę, dużo razy sięgasz po opisy ich losów, zamiast pokazać je emocjami. Historia leci jak po sznurku, brak jakiegoś tropu mylącego czy czegoś, co podbiło by stawkę konfliktu/napięcia.
Językowo jest nieźle (choć specjalistą nie jestem), ale nad konstrukcją musisz jeszcze popracować, aby przyszłe koncerty fajerwerków wychodziły nie tylko poprawne, ale też ciekawie.
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Przedstawiłaś pół roku z życia dwojga jasnowidzów i w wielkim skrócie opisałaś kilka spraw, które prowadzili. Tyle że z tego nic nie wynika, a historia nie wydała mi się, niestety, zbyt zajmująca. Mam nieodparte wrażenie, że znacznie ciekawsze byłoby opowiadanie, zaczynające się w momencie, gdy Bastian zaczyna spełniać swoje marzenie, prowadzi knajpkę, a dar powoli zaczyna wracać. Wtedy też w jego życiu mogłaby ponownie pojawić się Kinga.
…dziennikarze wyszperali ogłoszenie i nagłośnili sprawę. –> Brzmi to nie najlepiej.
Drugiego dnia jasnowidz zaczął od rozmowy z Kingą w gabinecie. –> Co jasnowidz zaczął drugiego dnia?
Raczej: Drugi dzień jasnowidz zaczął od rozmowy z Kingą w gabinecie.
Ja pier…, to niedaleko! –> Po wielokropku nie stawia się przecinka.
…nauczysz się, że tak trzeba. Media to ciężki kawałek chleba… –> Czy to zamierzony rym?
Babcia ostatnio nie czuła się najlepiej. Coraz częściej dokuczało jej serce. Staruszka chorowała od wielu lat, ale ostatnio musiała… –> Powtórzenie.
Odłożyła pustą szklankę na stolik. –> Odstawiła pustą szklankę na stolik.
…krew zrany skapuje mi na sukienkę. –> …krew z rany skapuje mi na sukienkę.
Wysyłał SMS–y, na które nie odpowiadała. –> Wysyłał SMS-y, na które nie odpowiadała.
W tego typu połączeniach używamy dywizu, nie półpauzy.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ciekawy motyw, choć przewidywalny, przeczytałam jednak bez specjalnych problemów. Nie chcę zabrzmieć stereotypowo, ale niestety opisujesz, a nie pokazujesz. Wszystkie emocje, przemyślenia, backstory są nam łopatologicznie wyłożone, a bohaterowie to ładne, ale jednak ręcznie przestawiane kukiełki. Brakuje mi u nich ludzkich odruchów, znamionujących niepokój, wątpliwości… Towarzyszą im same oczywiste, symboliczne reprezentacje zachowań w tych emocjach i dodatkowo tłumacząca wszystko narracja, nie pozostawiająca miejsca na własną interpretację. Trochę to zabija klimat i atmosferę.
Mam nieodparte wrażenie, że znacznie ciekawsze byłoby opowiadanie, zaczynające się w momencie, gdy Bastian zaczyna spełniać swoje marzenie, prowadzi knajpkę, a dar powoli zaczyna wracać. Wtedy też w jego życiu mogłaby ponownie pojawić się Kinga.
Ja też naprawdę chętnie bym o tym przeczytała, jak nauczysz się budować klimat. Jest potencjał.
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tą łopatologiczną narracją. Poproszę o przykłady.
NoWhereMan, Mer, przemyślę te uwagi. Miło, że przeczytaliście mój tekst.
regulatorzy, błędy zaraz poprawię. Ostatnio zastanawiałam się nad konstrukcją z “i”, tak jak tutaj:
…dziennikarze wyszperali ogłoszenie i nagłośnili sprawę. –> Brzmi to nie najlepiej.
Takie połączenie jest bardzo wygodne, ale chyba niepoprawne.
Pozwolę sobie odpowiedzieć, jako że ja pierwsza podniosłam zarzut o łopatologię.
„Jak można się tak oszpecić?” – pomyślał jasnowidz z niechęcią. „Co ona ma na koszulce? Chyba nie psi zadek?”
Niech się obrzydzi na widok dziewczyny, niech czytelnik zobaczy Bastiana z twarzą wykrzywioną, zniesmaczoną, uniesionymi brwiami, wykrzykującego “co ty masz na sobie?!”. Jak w filmie – czytelnik chce widzieć obrazy, nie czytać opisy.
Bastian był zachwycony przenikliwością dziewczyny. Miała wyjątkowy dar.
Zachwyt Bastiana można pokazać czytelnikowi poprzez gesty i słowa. W ogóle zdania oznajmujące typu “Kasia jest miłą dziewczyną” to taka typowa łopata, której powinno się unikać.
Kinga wcale nie miała tak jednoznacznego poglądu na ten artykuł. Zdziwiła się, bo nie chciało jej się kłócić z Bastianem.
Ale z każdą nową sprawą miała coraz mniej ochoty na krzyki i przekleństwa. Zmieniała się. Nie była już Strzygą z blokowiska
Zmianę bohatera pokazuje się przez jego czyny – czytelnik sam wtedy zauważy, że jego bohater dorasta, i nawet sobie w myślach pogratuluje domyślności. Dobrym sposobem na zaakcentowanie przemiany bohatera jest skontrastowanie ze sobą dwóch podobnych scen.
„Właściwie, większość roboty odwalił Bastian. Zdolny jest, ale coś w nim nie gra” – pomyślała.
Dość nachalne podpowiadanie czytelnikowi, żeby poczuł niepokój w stosunku do Bastiana.
„Był winny, ale czy aż tak bardzo, żeby musiał umrzeć? Zaszczuli go przez nas. Czy ja i Bastian rzeczywiście pomagamy ludziom?” – zastanawiała się.
I to powinno wynikać z fabuły, tak by czytelnik sam na to wpadł. Problem – kolejne odnalezienia następują tak szybko po sobie, że czytelnik nie jest w stanie przywiązać się do nikogo.
„Musi być bardzo chora, albo przerażona” – pomyślał Bastian.
Takie rzeczy pokazuje się przez czyny (ucieczkę, zemdlenie) albo zachowanie (drżące ręce, płacz, bladość). Dzięki temu czytelnik jest w stanie wyobrazić sobie sytuację.
– Masz znaleźć zaginioną dziewczynę albo twoja kariera będzie skończona. – Zagroził Bastianowi.
“Patrz, czytelniku, oto konflikt w tym opowiadaniu, za to masz trzymać kciuki.”
Mam nadzieję, że wyjaśniłam, o co mi chodzi. Nie zrażaj się. Bardzo bym chciała, żeby mi ktoś parę lat temu natłukł po głowie za to, co wypisywałam w pierwszych opowiadaniach :D
www.facebook.com/mika.modrzynska
Mnie tam łopatologia nie przeszkadzała.
Ale fakt – mogłaś więcej napętlić w historii, podsunąć jakieś fałszywe tropy. Bo w tej chwili schemat rozwiązywania spraw jest prościutki – zdjęcie, wizja, montowanie ekipy, fanfary, rozwiązanie sprawy.
Podoba mi się, że Kinga ma wątpliwości, że odtrąca cały blichtr tak pociągający Bastiana. Szkoda, że nie poszłaś bardziej w stronę tych wad. OK, facet się powiesił. Ale niezupełnie przekonuje mnie, że to wina jasnowidzów. Bo nie wiem, dlaczego to zrobił – wyrzuty sumienia (wtedy oni nie mają większego wpływu) czy szykany ze strony współwięźniów, mnóstwo hejtu w Internecie itp. (wtedy mają ogromny wpływ)?
Fajnie by było, gdybyś mnie bardziej zaskoczyła.
Ale ogólnie na plus.
Niekiedy brakuje Ci spacji. Czasami zapisywałabym dialogi w inny sposób, ale to nie są niejednoznaczne sytuacje.
Babska logika rządzi!
Ta cała Łopatologia to kwestia gustu, każdy lubi coś innego. Mnie rozczarował koniec. Może warto było trochę pociągnąć ostatni wątek zaginionej dziewczyny, dodać do niego więcej tajemniczości. Urwałaś brutalnie fajnie rozkręcające się opowiadanie. Nabierało tempa i nagle ciach. Szkoda. Ogólnie fajne opowiadanie, bardzo przyzwoite.
kam_mod, dziękuję za obszerny komentarz. Rozumiem mniej więcej, o co chodzi. Zobaczymy, jak wyjdzie z realizacją w praktyce. Na razie widzę, że będę miała sporo do zmiany w tekście, który piszę.
Finkla, dziękuję za pozytywny komentarz. Rzeczywiście, brakuje zapętleń akcji, muszę jeszcze nad tym popracować. Brak spacji wynika z używania innego komputera niż wcześniej.
Tomasz R. Czarny, cieszę się, że tak oceniasz moje opowiadanie. Jeśli chodzi o zakończenie, chciałam opowiedzieć historię tylko do momentu, kiedy Kinga się zmieniła.
Dla mnie łopatologii nie ma, czytałam z zaciekawieniem. Historie mistrza i ucznia są zajmujące, zawsze. Zaskoczeniem była dla mnie informacja, że głównym powodem szukania asystenta było tracenie mocy.
Zgodziłabym się z przedpiśćcami, że tekst jest miejscami streszczeniem. Jednakże nie mam recepty na to, w którą stronę warto byłoby pójść. Postać Strzygi przypomina mi Anikę z Larssona.
Chyba pomysł musi poleżeć i może pojawi się wtedy pomysł na to, jak przeorganizować treść. Nie jestem tego pewna lecz chyba jest za bardzo po kolei i punkt widzenia Strzygi poznajemy dopiero jako konkluzję. Jako czytelnik nie pokochałam bohaterów, a z którymś chciałabym się utożsamić. Stawiałabym na Strzygę i chyba od niej bym zaczęła, a nie od króla Bastiana, przecież to o niej ta opowieść.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Przyznam, że myślę podobnie co kam_mod – za dużo tej łopaty. Udało Ci się napisać o ciekawych postaciach i naprawdę, z przyjemnością śledziło się ich dynamikę. Zrobiłaś bardzo podobnie jak Stieg Larsson. Przedstawił męskiego bohatera, ale prawdziwą gwiazdą była kobieta. Pomysł jest, ale może warto by było jakoś inaczej go ugryźć? Bo niestety, jako streszczenie jest mało strawne.
@deirdiu
Dla mnie to nie jest streszczenie, a łopaty nie widzę, szwkankuje bardziej kolejność przedstawiania bohaterów. Najpierw musisz kogoś pokochać, aby chcieć za nim podążać. A Bastian nie jest – chyba – tą figurą. To opowiadanie, więc znaków niewiele.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Zrobiłaś bardzo podobnie jak Stieg Larsson. Przedstawił męskiego bohatera, ale prawdziwą gwiazdą była kobieta.
Oooo właśnie! Tak mi coś dzwoniło, tylko nie wiedziałam, w którym kościele, dzięki (: Kinga i Lisbeth rzeczywiście są w podobny sposób zaprojektowane.
www.facebook.com/mika.modrzynska
Nie czytałam tej powieści Larssona. Po prostu szukałam sposobu, żeby opowiedzieć o Kindze w ciekawszy sposób niż przez przedstawienie jej przemyśleń. Sama postać Strzygi była budowana na kontrze wobec tradycyjnego wizerunku jasnowidza. Powstało tak dużo tekstów, że trudno wymyślić coś całkiem nowego. A nawet jak się próbuje, okazuje się, że już ktoś wcześniej wpadł na taki pomysł.
Asylum, faktycznie, nie ma z kim utożsamić się w opowiadaniu. Umknęło mi to. Można było dodać Bastianowi trochę ludzkich rysów. Początkowo chciałam przedstawić całą historię z jego punktu widzenia, ale nie miałam pomysłu, jak przekazać z jego punktu widzenia informacje, o których wiedziała tylko Kinga.
Dzisiaj szlachetna akcja wspierania zapomnianych tekstów niebibliotecznych dotarła do Ciebie.
O technikaliach nie ma co pisać, bo i tekst trochę czasu ma, więc rozwinęłaś się mocno. Poza tym całą robotę odwaliła tu już Pani z Siekierą. ;-)
Skupię się na treści.
Fajnie się czytało. Trzymasz określone tempo, nie zamulasz, więc jeśli nawet pomysł jako taki nie wydawał się jakoś mocno odkrywczy, to i tak prowokował do dalszego czytania, już choćby ze zwykłej ciekawości, co stanie się dalej. Zwłaszcza, że wszelkie jasnowidzenie to akurat w przypadku fantastyki bardzo wdzięczny temat.
Widać pewien fundament Twojego pisania w postaci poruszania poprzez fantastykę tematów trudnych i bolesnych – tutaj akurat dotyczy to przede wszystkim Kingi. Bastiana w stopniu nieco mniejszym (choć może tylko pozornie, bo i on ma swoje zmartwienia).
Kinga dość charakterystyczna i niejednoznaczna, konstrukcja Bastiana dla odmiany nieco bardziej typowa, więc ładnie się jedno z drugim uzupełniło.
Tyle.
Wizyta w ramach akcji “podaj tekstowi tlen w długiej drodze do biblioteki”.
Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków
CM, zaskoczenie roku. ;)
Nie sądziłam, że ktoś jeszcze odgrzebie ten tekst. Nie wiem, czy to opko nadaje się do biblioteki, bo teraz widzę w nim trochę błędów. Fajnie, że widzisz progress, to budujące. :)
Całkiem przyjemne opowiadanie o jasnowidzu tracącym swój dar i asystentce po przejściach. Nieźle się czytało. Może trochę za bardzo wiadomo, co się wydarzy, ale nie przeszkadzało mi to za bardzo.
Podobało mi się :)
Przynoszę radość :)
Anet, dziękuję za komentarz i klika.
Początki mojego pisania na portalu, do których wracam z sentymentem. Nie sądziłam, że ktoś sięgnie do tego opowiadania. Tym milsza niespodzianka. :)
Ja, podobnie jak moi poprzednicy, trafiam tu z wątku o zapomnianych tekstach z czterema klikami… A że lubię Twoje teksty, to i ten mimo iż teraz wydaje mi się, że piszesz lepiej, też mi się podoba :) I oczywiście doklikuję bibliotekę :) Za pomysł, za bohaterkę, a przede wszystkim za to, że dobrze się czytało. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję, Katiu. :)