- Opowiadanie: tomaszg - A miało być tak pięknie... v1.01

A miało być tak pięknie... v1.01

Po­niż­sze opo­wia­da­nie w ulep­szo­nej wer­sji uka­za­ło się w grud­niu 2019 w zbior­ku "A miało być tak pięk­nie" (do­stęp­ny pod ad­re­sem https://ridero.eu/pl/books/a_mialo_byc_tak_pieknie/ - ebook bez­płat­nie, wer­sja dru­ko­wa­na od­płat­nie).

Je­że­li cho­dzi o osoby z tego por­ta­lu, to bar­dzo dzię­ku­ję za pomoc szcze­gól­nie Fin­kli, re­gu­la­to­rom (zapis z małej li­te­ry w for­mie ory­gi­nal­nej) i No­Whe­re­Ma­no­wi (po­zo­sta­łym oczy­wi­ście rów­nież, na­to­miast ta trój­ka była naj­bar­dziej ak­tyw­na i wy­trwa­ła w po­ka­zy­wa­niu mi błę­dów i nie­do­ró­bek w mojej wcze­śniej­szej twór­czo­ści).

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

A miało być tak pięknie... v1.01

Dwu­na­ste­go sierp­nia osiem­dzie­sią­te­go pierw­sze­go IBM za­pre­zen­to­wał sys­tem kom­pu­te­ro­wy o ozna­cze­niu 5150. Ca­łość była pry­mi­tyw­na i w naj­prost­szej wer­sji za­wie­ra­ła szes­na­sto­bi­to­wy pro­ce­sor o pręd­ko­ści czte­ry koma sie­dem­dzie­siąt sie­dem me­ga­hert­za, szes­na­ście kB RAM, ma­gne­to­fon oraz kartę gra­ficz­ną ge­ne­ru­ją­cą czar­no-bia­ły tek­sto­wy obraz o roz­dziel­czo­ści osiem­dzie­siąt na dwa­dzie­ścia pięć zna­ków.

Ar­chi­tek­tu­ra roz­wią­zań tej plat­for­my była otwar­ta, ca­łość można było do­wol­nie roz­sze­rzać, zaś kor­po­ra­cja opa­ten­to­wa­ła je­dy­nie za­war­tość opro­gra­mo­wa­nia ukła­do­we­go BIOS.

Inne firmy za­czę­ły two­rzyć klony, w któ­rych BIOS od­two­rzo­no drogą in­ży­nie­rii wstecz­nej.

I to była pierw­sza re­wo­lu­cja, w ten spo­sób po­wsta­ły Pe­Ce­Ty bar­dziej zgod­ne ze spe­cy­fi­ka­cja­mi IBM niż ory­gi­nal­ne urzą­dze­nia IBM.

Ko­lej­ne ge­ne­ra­cje sprzę­tu przy­no­si­ły zna­czą­ce ulep­sze­nia takie dyski i dys­kiet­ki, do­dat­ko­wa pa­mięć, ar­chi­tek­tu­ra trzy­dzie­sto­dwu i sześć­dzie­się­ciocz­te­ro­bi­to­wa, ko­lo­ro­wa gra­fi­ka, urzą­dze­nia plug-and-play, USB czy sieć.

Z cza­sem naj­bar­dziej i je­dy­nym zna­czą­cym do­staw­cą pro­ce­so­rów do sys­te­mów zgod­nych z x86 zo­sta­ła firma Intel. Jedną z przed­sta­wio­nych przez nią istot­nych no­wo­ści była za­pre­zen­to­wa­na w dwa ty­sią­ce siód­mym plat­for­ma AMT. Za­de­biu­to­wa­ła ona wraz z chip­se­ta­mi ICH7 i po­zwa­la­ła na zdal­ne za­rzą­dza­nie i nad­zo­ro­wa­nie sys­te­mu.

Pierw­sze wer­sje były udo­stęp­nio­ne w po­sta­ci kart roz­sze­rzeń, ko­lej­ne zo­sta­ły wbu­do­wy­wa­ne w chip­se­ty na pły­tach głów­nych. Po­wstał Intel vPRO, któ­re­go nie można było wy­łą­czyć. Po­zwa­lał on na zdal­ną pracę z sys­te­mem albo jego za­rzą­dza­nie bez po­zo­sta­wia­nia w nim żad­nych śla­dów.

Ze wzglę­dów fi­nan­so­wych roz­wią­za­nie z cza­sem zna­la­zło w każ­dym sys­te­mie za­wie­ra­ją­cym ukła­dy In­te­la, rów­nież w tych, które okre­śla­no jako kon­su­menc­kie bez funk­cji vPRO.

Firma nie udo­stęp­ni­ła nigdy peł­nych szcze­gó­łów na temat dzia­ła­nia tego sys­te­mu, jego firm­wa­re było za­szy­fro­wa­ne i nie­za­leż­ni ba­da­cze me­to­dą prób i błę­dów na­uczy­li się je­dy­nie czę­ścio­wo je wy­łą­czać. Do­ko­na­ne to zo­sta­ło przez uży­cie nie­udo­ku­men­to­wa­nych prze­łącz­ni­ków albo wy­ka­so­wa­nie frag­men­tów pa­mię­ci i po­zo­sta­wie­nie cze­goś co wy­glą­da­ło na moduł pod­sta­wo­wy .

Nigdy ofi­cjal­nie nie po­twier­dzo­no, że nie po­wo­du­je to żad­nych skut­ków ubocz­nych.

I wła­śnie tak prze­ży­li­śmy drugą re­wo­lu­cję.

Z cza­sem ro­sną­ce kosz­ty wy­twa­rza­nia coraz szyb­szych ukła­dów i brak kon­ku­ren­cji dla In­te­la spo­wo­do­wał, że cała plat­for­ma x86 za­czę­ła prze­ży­wać sta­gna­cję.

Trwa­ło to do czasu, gdy firma AMD po­ka­za­ła nie­zwy­kle udaną serię Ry­ze­nów i Thre­ad­pip­pe­rów, Mi­cro­soft przed­sta­wił spraw­ną emu­la­cję x86 na pro­ce­so­rach ARM, a Apple za­czę­ło li­cen­cjo­no­wać swoje le­gen­dar­ne ukła­dy A12.

Od­po­wie­dzi In­te­la wy­da­wa­ły się być przy­go­to­wa­ne po­spiesz­nie i nie­lo­gicz­nie, firma za­czę­ła szu­kać no­wych źró­deł do­cho­du i osta­tecz­nie zde­cy­do­wa­ła się na otwar­cie wielu no­wa­tor­skich pro­jek­tów.

Część z nich stała się pod­sta­wą do tego czego uży­wa­my dzi­siaj.

***

Mój no­te­bo­ok za­czął do­ma­gać się gniazd­ka, i to nie elek­trycz­ne­go, ale sie­cio­we­go.

„Cho­le­ra, znowu to samo” – po­my­śla­łem mar­kot­nie.

Je­cha­łem au­to­stra­dą A1 i mu­sia­łem szyb­ko zna­leźć cer­ty­fi­ko­wa­ną sta­cję ben­zy­no­wą.

Byłem zły, że sieci ko­mór­ko­we nie za­pew­nia­ją nie­zbęd­ne­go trans­fe­ru i że tracą na tym wszy­scy oby­wa­te­le.

Tro­chę to było uspra­wie­dli­wio­ne, bo eter nie jest z gumy, ale tylko tro­chę.

Idio­tyzm.

Idea była jed­nak na tyle szczyt­na, że warto było po­nieść ten trud. Tak jak kie­dyś każdy mógł za­pła­cić dzie­sięć pro­cent po­dat­ku na kon­kret­ną in­sty­tu­cję cha­ry­ta­tyw­ną, tak teraz za­zna­cza­ło się od­po­wied­ni krzy­żyk i za­pew­nia­ło moc ob­li­cze­nio­wą na kon­kret­ny cel.

Ba­da­nia nad ra­kiem, udo­sko­na­la­nie SI czy roz­wią­zy­wa­nie ko­lej­nych pro­ble­mów ma­te­ma­tycz­nych.

Kto nic nie za­zna­czył, ten do­sta­wał przy­dział z urzę­du.

Sprzęt miał wy­dzie­lo­ną ma­szy­nę wir­tu­al­ną z od­dziel­ną pa­mię­cią flash i mógł robić do­dat­ko­we za­da­nia w mię­dzy­cza­sie nie­za­leż­nie od za­in­sta­lo­wa­ne­go sys­te­mu ope­ra­cyj­ne­go. Było to o tyle łatwe, że chip­se­ty In­te­la zo­sta­ły zbu­do­wa­ne na bazie 80486 i apli­ka­cje do ob­li­czeń nie wy­ma­ga­ły prak­tycz­nie żad­nych zmian.

Firmy pła­ci­ły za to do bu­dże­tu grube pie­nią­dze, a ludz­kość do­sta­ła swój wy­ma­rzo­ny po­stęp.

Te­le­fo­ny, ta­ble­ty, te­le­wi­zo­ry i no­te­bo­oki, wszyst­kie uczest­ni­czy­ły w naj­więk­szym pro­gra­mie na­uko­wym. Ca­łość zo­sta­ła pięk­nie za­bez­pie­czo­na przed sfał­szo­wa­niem wy­ni­ków, a ja teraz mu­sia­łem się tylko szyb­ko za­trzy­mać, żeby prze­grać dane do cen­tral­ne­go sys­te­mu.

Znak mówił, że za ki­lo­metr bę­dzie par­king.

Ki­lo­metr, pięć­set me­trów, dwie­ście, zjazd.

Stan­dar­do­wy MOP, czyli sta­cja ben­zy­no­wa, re­stau­ra­cja, to­a­le­ty i par­king. Wjeż­dża­jąc wi­dzia­łem, że wszyst­ko jest mocno za­peł­nio­ne, ale na szczę­ście po chwi­li udało mi się jed­nak zna­leźć miej­sce.

Zde­cy­do­wa­łem, że pójdę na kawę i nie będę pod­łą­czyć się do Wifi na par­kin­gu.

W re­stau­ra­cji innej niż wszyst­kie przy każ­dym sto­li­ku było prze­wo­do­we złą­cze z wtycz­ką ma­gne­tycz­ną, uży­łem go i za­czą­łem prze­glą­dać newsy w cza­sie, gdy mój kom­pu­ter prze­sy­łał dane i po­bie­rał ko­lej­ne prób­ki. Trwa­ło to do­kład­nie czte­ry mi­nu­ty i wpra­wi­ło mnie w do­sko­na­ły na­strój, gdyż zdą­ży­łem i nie cze­kał na mnie żaden man­dat.

Po wyj­ściu na par­kin­gu za­uwa­ży­łem jed­ne­go z tych na­ga­nia­czy, któ­rzy chcie­li we­pchnąć mi tan­det­ną nie­re­je­stro­wa­ną elek­tro­ni­kę. Ola­łem ich. Taka elek­tro­ni­ka w dal­szym ciągu była le­gal­na, ale ko­rzy­sta­nie z niej prę­dzej czy póź­niej za­wsze wią­za­ło się z po­no­sze­niem spe­cjal­nej opła­ty na nu­mer­ki, czyli wła­śnie ob­li­cze­nia. A zresz­tą kto w dzi­siej­szych cza­sach chciał­by ko­rzy­stać z kopii ta­nich i mało wy­daj­nych od­mian ARMów?

Jeśli chcia­ło­by się dobry sprzęt, to szło się do skle­pu, wy­bie­ra­ło coś z ofer­ty i cze­ka­ło na eg­zem­plarz pro­sto z fa­bry­ki.

Apple, Dell, HP, Sam­sung i wszyst­ko inne do­stęp­ne było prak­tycz­nie za darmo w każ­dej moż­li­wej kon­fi­gu­ra­cji, na­to­miast moduł x86 do ob­li­czeń do­da­wa­no bez do­dat­ko­wych kosz­tów nawet do sys­te­mów z ukła­da­mi ARM.

Do domu mia­łem jesz­cze ja­kieś sto ki­lo­me­trów. Pod­łą­czy­łem lap­to­pa pod sieć po­kła­do­wą i ru­szy­łem, ten za­czął się syn­chro­ni­zo­wać, ła­do­wać i po chwi­li rów­nież mój sa­mo­chód mógł słu­żyć ku dobru ludz­ko­ści.

Nic mnie to nie kosz­to­wa­ło, takie kon­fi­gu­ra­cje można było za darmo wy­mie­niać przez cały cykl życia auta i dzię­ki temu mieć sze­reg ko­rzy­ści ta­kich jak lep­sze audio czy do­sko­nal­szy au­to­pi­lot. Za­czę­ło się to dziać już w erze Tesli i zo­sta­ło pod­chwy­co­ne przez wszyst­kie firmy pro­du­ku­ją­ce no­wo­cze­sne auta.

Je­cha­łem spo­koj­nie, a nie­za­wod­ny sprzęt robił to co do niego na­le­ży. Tego dnia była do­sko­na­ła po­go­da, a ja byłem już zmę­czo­ny. Nie chcia­łem my­śleć o pracy, mał­żeń­stwie ani moim nowym hobby, jakim było wy­szu­ki­wa­nie ko­lej­nych fil­mi­ków o kot­kach.

Droga za­ję­ła mi do­kład­nie trzy­dzie­ści sie­dem minut, a po po­wro­cie cie­szy­łem się go­rą­cą ką­pie­lą i obia­dem, który w mię­dzy­cza­sie zo­stał od­grza­ny w ku­chen­ce.

No i w domu przy­wi­tał mnie miły ko­bie­cy głos:

– Witaj Ma­riu­szu, czy za­mó­wić ci masaż?

– Dzię­ku­ję G, dziś nie trze­ba, je­stem za bar­dzo zmę­czo­ny i mam ocho­tę tylko spać.

Sys­tem wie­dział, że to było de­fi­ni­tyw­ne „nie”. Moja mała S.I. uczy­ła się moich wzor­ców za­cho­wa­nia od dawna, a po­nie­waż miała kon­takt z lap­to­pem i autem to wie­dzia­ła też wszyst­ko o moi zdro­wiu i wie­dzia­ła, że może zająć się ob­li­cze­nia­mi.

Wszyst­ko oczy­wi­ście od­se­pa­ro­wa­ne od moich da­nych i po­zwa­la­ją­ce ogrze­wać za darmo moje miesz­ka­nie i pła­cić za mój prąd i pa­li­wo.

Praw­dzi­wa chmu­ra, któ­rej koń­ców­ki były w każ­dym miesz­ka­niu.

Jej wpro­wa­dze­nie zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wa­ło całą in­for­ma­ty­kę – takie Go­ogle na przy­kład miało całe farmy ser­we­rów, a teraz in­dek­so­wa­ło u każ­de­go każdy po­je­dyn­czy pu­blicz­ny plik i za­pew­nia­ło od razu zro­bie­nie jego kopii z uży­ciem p2p, które w końcu opa­ten­to­wa­li.

Nic się nie mar­no­wa­ło w tym sys­te­mie, który cały czas był roz­bu­do­wa­ny przez za­in­te­re­so­wa­ne firmy. Pła­ci­ły za prąd, pa­li­wo, two­rzy­ły in­fra­struk­tu­rę… i uczest­ni­czy­ły w naj­bar­dziej am­bit­nych pro­jek­tach.

I po­my­śleć, że kie­dyś za­czę­li­śmy od botów, pro­gra­mu SETI czy ko­pa­rek w Ja­va­Script.

***

W ser­we­row­ni na Is­lan­dii padł wła­śnie ko­lej­ny dysk. Nie wy­trzy­mał ob­cią­że­nia i tech­ni­cy cie­szy­li się na myśl, że wkrót­ce do­sta­ną nowe ser­we­ry, w któ­rych le­piej za­pro­jek­to­wa­no chło­dze­nie. Miało ono po­dob­no nie wy­ma­gać ha­ła­śli­wych wen­ty­la­to­rów i ko­rzy­stać z mocy gra­wi­ta­cji. To przy­naj­mniej teo­re­tycz­nie da­wa­ło wiel­kie oszczęd­no­ści w prą­dzie, opła­tach za uciąż­li­wość dla śro­do­wi­ska i eli­mi­no­wać wi­bra­cje, które prze­szka­dza­ły coraz bar­dziej de­li­kat­nym urzą­dze­niom, ktore coraz bar­dziej ob­cią­ża­no.

To było nie­wia­ry­god­ne jaką ilość da­nych mu­sia­ły prze­ra­biać.

A jesz­cze bar­dziej nie­wia­ry­god­ne było to, że lu­dzie sami je chęt­nie wy­sy­ła­li pra­cu­jąc za darmo dla firm.

Kie­dyś cały czas wal­czo­no z tak zwaną ochro­ną pry­wat­no­ści i na­pięt­no­wa­no te­le­me­trię, która po­zwa­la­ła na spraw­dza­nie kto co robi.

I wtedy przy­szedł ON. Był ge­niu­szem. Za­czął się od Chro­ma+ i in­nych pro­jek­tów, które za darmo po­pra­wia­li idio­ci z ca­łe­go świa­ta. Sun­dar po­szedł dalej i za­pro­po­no­wał, żeby wal­czyć z ra­kiem. Jego firma za­czę­ła roz­da­wać za darmo różne urzą­dze­nia po­zwa­la­ją­ce na ob­li­cze­nia bez szko­dy dla wy­go­dy użyt­kow­ni­ków. To było roz­wi­nię­cie idei ro­ute­rów czy in­nych urzą­dzeń sie­cio­wych, które do­staw­cy ka­bló­wek wy­po­ży­cza­li swoim użyt­kow­ni­kom blo­ku­jąc w nich ja­ki­kol­wiek do­stęp i usta­wia­jąc je sto­sow­nie do swo­ich po­trzeb.

Tak na­sta­ły czasy trze­ciej i osta­tecz­nej re­wo­lu­cji.

Firmy za­czę­ły ko­rzy­stać z prze­strze­ni dys­ko­wej i mocy udo­stęp­nia­nej przez użyt­kow­ni­ków, któ­rych nie­le­gal­ne ma­te­ria­ły mogły być idio­tycz­nie łatwo blo­ko­wa­ne.

Z cza­sem po­dob­ne roz­wią­za­nia były w ofer­cie róż­nych firm i te mogły prze­zna­czać swoje kosz­tow­ne ser­we­row­nie na nowe cele.

Lu­dzie stali się dar­mo­wy­mi pra­cow­ni­ka­mi wiel­kich firm, a one do­sta­ły in­for­ma­cje o wszyst­kich i każ­dym z osob­na.

Naj­cie­kaw­sze były sy­tu­acje, gdy ja­kieś urzą­dze­nie miało 16Gb „ofi­cjal­nej” pa­mię­ci, a tej do ob­li­czeń… kilka razy wię­cej.

Zda­rza­ło się to nawet dosyć czę­sto, gdy two­rzo­no ko­lej­ne re­wi­zje urzą­dzeń albo gdy test kości pa­mię­ci w fa­bry­ce po­ka­zy­wał, że ma mniej bad bloc­ków niż prze­wi­dzia­no w pro­jek­cie.

By­wa­ło rów­nież, że ser­wi­sy zmie­nia­ły ukła­dy pa­mię­ci za darmo w trak­cie na­praw gwa­ran­cyj­nych.

Żeby żyło się nam le­piej.

Wszyst­kim.

Za­wsze.

Koniec

Komentarze

I wlasbie tak przeżyliśmy drugą rewolucję.

Straszy literówka.

 

Nie można powiedzieć, że specjalnie porwała mnie lektura, bo tekst jest jedynie technicznym opisem jakiejś tam, nowej rzeczywistości z SI i wszelkimi ulepszeniami. Wstęp historyczny jest jedynie jednym, wielkim infodumpem, a dalej nie lepiej. Nie wiem kto jest bohaterem, gdzie jest akcja itp. Jeżeli jest to rzeczywiście Twoja wizja przyszłości to chyba lepiej by wyglądała jako esej czy artykuł, ale na opowiadanie to się nie nadaje – nie ma nawet prostej konstrukcji trzyaktowej.

No cóż, Tomaszug, zauważyłam że komentarze czytelników nie są Ci do niczego potrzebne, ograniczę się więc tylko do wyrażenia wątpliwości czy powyższy tekst jest aby na pewno opowiadaniem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zgodzę się z przedpiśczyniami – to nie wygląda na opowiadanie.

Na początku wielki infodump. Zalew danych tak monotonnych, że błyskawicznie zaczyna nudzić. Nawet nie wiem, czy opisujesz prawdziwą historię komputerów, czy coś pozmieniałeś.

W sumie tekst przypomina opis jednej cechy Twojego świata, ale nie ma fabuły ani wpadającego w pamięć bohatera. No, tak sobie wymyśliłeś, więc tak jest, ale po co pokazywać światu robocze notatki?

Babska logika rządzi!

Dziękuję za uwagi. Będę zapewne uaktualniał stopniowo ten i kolejne teksty (będzie się pojawiać wersja w tytule) i je rozbudowywał.

Spory tutaj infodump, do tego wydarzenia opisane raczej po kronikarsku – krok po kroku, bez emocji. No więc i mnie to nie wciągnęło. Bywa.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Powyższe opowiadanie w ulepszonej wersji ukazało się w grudniu 2019 w zbiorku "A miało być tak pięknie" (dostępny pod adresem https://ridero.eu/pl/books/a_mialo_byc_tak_pieknie/ – ebook bezpłatnie, wersja drukowana odpłatnie).

Jeżeli chodzi o osoby z tego portalu, to bardzo dziękuję za pomoc szczególnie Finkli, regulatorom (zapis z małej litery w formie oryginalnej) i NoWhereManowi (pozostałym oczywiście również, natomiast ta trójka była najbardziej aktywna i wytrwała w pokazywaniu mi błędów i niedoróbek w mojej wcześniejszej twórczości).

Nowa Fantastyka