- Opowiadanie: Jarl - Czerwona Ballada

Czerwona Ballada

Dyżurni:

brak

Oceny

Czerwona Ballada

Gdzieś pod górą, tuż przy morzu,

Gdzie człek rzadko się zapuszcza,

Wybuchł wrzask; to setki głosów

Skandowały: ,,Rewolucja!”

 

Krasnoludzki proletariat

Nie mógł znieść uciemiężenia.

Podpalił więc swe królestwo

I rozpoczął podział mienia.

 

Rozerwano konstytucję,

Wywleczono władcę z twierdzy,

A żeby dać mu nauczkę,

Ograbiono go z pieniędzy.

 

,,Co ja złego wam zrobiłem?”,

Krzyczał król, nagi, skopany.

,,W czym, poddani, zawiniłem?

Czemu los taki mi dany?”

 

,,Boś zgniły kapitalista!”,

Warknął Ninel, wódz rewolty.

,,Burżuj, kutwa, satanista,

W dam żeś zaglądał dekolty.”

 

Król chciał przeczyć, rzec poddanym:

,,Wydumane te win krocie.”

Dojść do słowa mu nie dano,

Skazano na dożywocie.

 

W przeciwieństwie do jej męża,

Królową prędko stracono,

Zanim jednak zapadł wyrok

W paru chłopa ją zgwałcono.

 

Splądrowano wnet i zamek,

Nie ostała się ni łyżka,

Zabito kanarka w klatce,

Bo on też kapitalista.

 

Ograbiano domy, sklepy,

Podpalono gdzieś kopalnię,

Posłów elfich przeniesiono

Do leśnej kolonii karnej.

 

Kiedy państwo legło w gruzach,

Zmienione w pobojowisko,

Gdy nie było już co niszczyć,

Ninel wrócił na zamczysko.

 

,,Pora stworzyć kraj od nowa”,

Głosił z wieży w uniesieniu.

,,Urządzi go proletariat.

Bez bogaczy, mędrków, leniów.”

 

Obiecywał cuda, dziwy,

Mówił, że kraj będzie złoty,

A gdy skończył, wnet zagonił

Cały naród do roboty.

 

,,Myśmy wszyscy krasnym ludem”,

Wrzeszczał Ninel na tle flagi;

Choć jej czerwień kłuła w oczy,

Dodawała mu powagi.

 

Harowano za ideę,

Dostając za trud ochłapy,

A pieniądze szły strumieniem

Do pałacu, jak przed laty.

 

Gdy mu to wypominano,

Ninel odpowiadał szczerze:

,,Bo są równi i równiejsi.

Że pojmiecie ten fakt, wierzę.”

 

Lud do pracy zagrzewano

Burzliwymi przemowami,

Lecz lud już nie wiwatował,

Wymachując łopatami.

 

Ninel mówił, że już stoi

Kraj na progu dobrobytu,

Ale krasny lud miast progu

Widział ogrom deficytu.

 

Więc szemrano, spiskowano

I twierdzono, że ta władza

Proletariat krasnoludzki

Do upadku doprowadza.

 

Wnet spiskowców wyłapano,

A sąd parsknął: ,,Komuniści?

Zbyt Zachodem nam przesiąkli.

Zgnili z nich kapitaliści.”

 

Tak upadał bunt za buntem

Mimo ludu wszego sprytu.

Znikał nieludź za nieludziem.

Kraj szedł w stronę dobrobytu.

 

A gdy zmarło się wodzowi,

Pojawił się problem wielki,

Mianowicie – kogo wybrać?

Wszak szef nie miał prawej ręki.

 

Paru było kandydatów,

Co ten urząd zająć chcieli,

Jednak mimo dobrych chęci

Wszyscy oni zaginęli.

 

Więc radzono i myślano,

A ci co mądrzejsi byli

Wnet wspólników odszukali;

Własną Partię założyli.

 

Problem jednak wciąż pozostał

Przez Partię nierozwiązany:

Komu tu władzę powierzyć?

Kto wodzem może być zwany?

 

Wkrótce się zorientowano,

Że świat patrzy na wybory.

,,Uważajmy", rzekła Partia.

,,Przybędą prowokatory."

 

I nadeszli dziennikarze,

Wyciągnęli mikrofony

I zaczęli wypytywać

O stan kraju i Korony.

 

Rzecznik Partii coś odchrząknął,

Lecz tknąć nie mógł paparazzi,

Bo po morzu dryfowało

Sto ton czystej demokracji.

 

Bratnie armie rozpoczęły

Ćwiczenia tuż przy granicy,

A ktoś uznał, że czas sprawdzić

Składy broni – atomicy.

 

Partia patrząc na te wszystkie

Rutynowe wszak działania

Zarządziła, że wybierze

Władcę w drodze głosowania.

 

Spisano więc kandydatów:

Partię jako wspólną całość,

Elfa z kraju gdzieś po lewej

I człowieka – Teda Żałość.

 

Wszyscy się deklarowali,

Że ich pradziad był górnikiem,

Jego żona krasnoludką

I jeździli wagonikiem.

 

A gdy części zarzucono

Zeznań brak autentyczności,

Sto ton demokracji rzekło:

,,Brak u was praworządności."

 

Zamilkł więc lud krasnoludzki

Obrzucany obelgami,

Przez sąsiednie kraje zwany

Czerwonymi rasistami.

 

Pozwolono kandydować

Ludziom, elfom, drzewom, mrówkom,

Lecz mocarstwa wciąż psioczyły

Na Partię Wszechkrasnoludzką.

 

W końcu nadszedł dzień wyborów.

Państwo Gór zagłosowało

I na wodza swego ludu

Rodzimą Partię wybrało.

 

Sąsiedzi się oburzyli,

Przystąpili w mig do akcji,

Nakazując swoim wojskom:

,,Nieście żagiew demokracji."

 

Armie przeszły przez granice;

Żagiew z chęcią w kraj niesiono.

Ograbiano domy, sklepy,

Krasnoludki zaś gwałcono.

 

Podpalono gdzieś kopalnię,

Rozstrzelano czyjąś żonę,

Podeptano nawet kwiatki,

Bo były one czerwone.

 

Dla dobra krasnoludzkiego

Obalono ichnią władzę,

A gdy bunt się w kraju podniósł

Sto ton rzekło: ,,O, nie radzę!"

 

,,Czas stworzyć państwo od nowa",

Ogłosiły bratnie kraje.

,,Aby wszystko poszło dobrze,

Zmieńcie swoje obyczaje."

 

Obiecano kraj jak z bajek,

W każdym domu kibel złoty;

Gdy skończono, zagoniono

Cały naród do roboty.

 

Lud do pracy zagrzewano

Burzliwymi przemowami,

Lecz nie miano sił ich słuchać,

Wymachując łopatami.

 

Harowano za ideę,

Za złota pełną mennicę,

Lecz pieniądze miast do ludu

Płynęły gdzieś za granicę.

 

Gdzie się mieści ta kraina?

Gdzie miód płynąć miał rzekami?

Gdzie złoto miało być ludu,

A lud żyć miał zabawami?

 

Skoro tak cię to ciekawi,

Ta odpowiedź ci pomoże:

Ja ją tylko wymyśliłem.

Ale ty w niej mieszkasz może?

Koniec

Komentarze

No cóż, Czerwona ballada zupełnie nie przypadła mi do gustu. Ułożenie historyjki w zwrotki i okraszenie wątłymi rymami, nie uczyniło z niej wiersza, a obecność krasnoludów i elfów nie wystarczy, aby o rymowance można powiedzieć, że to fantasy. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo dużo transakcentacji – do tego stopnia, że źle się to czyta. Wybierając wiersz o tak wyraźnym rytmie, trzeba dbać o to, żeby odpowiednio dobierać słowa… Rymy też raczej nie najwyższych lotów.

http://altronapoleone.home.blog

Bajka jak bajka, trochę grubymi nićmi szyta, ale ujdzie. Rymy mi się nie podobały. Nie lubię takich gramatycznych. No i widać, że te krasnoludy i elfy to tylko listek figowy.

Aha, najpierw zamykający cudzysłów, potem kropka. I czasem mi brakowało przecinków.

Babska logika rządzi!

Przeczytane z trudnością. Pozdrawiam autora życząc mu większego polotu.

Nowa Fantastyka