- Opowiadanie: maciekzolnowski - Pani Beskidzka Bieda

Pani Beskidzka Bieda

Nieco alegorycznie tym razem... 

Oceny

Pani Beskidzka Bieda

Beskidzka Bieda miłuje ponad wszystko swą siostrę, której na imię: Piękna. Piękna – to prosta, żywiołowa, urokliwie naiwna, a nade wszystko beztroska dzieweczka. Trzymają się siostrzyczki blisko i wszędzie ze sobą chadzają, niczym papużki nierozłączki.

Jednak po wielu latach zażyłości czas odciska swe piętno nadchodzących nieuchronnie zmian, a na horyzoncie na białym rumaku pojawia się królewicz o imieniu Bogacz, który zdobywa z miejsca serce przyszłej swej żonki: Beskidzkiej Panieneczki.

Od tej pory – o, zgrozo – losy niewiast zostają rozdzielone na wieki, a góry szkaradnieją z dnia na dzień, tracąc to, co najważniejsze: ducha osobliwej, kolorowej, zalatującej siankiem i trocinami, tajemniczej swej przeszłości. 

Koniec

Komentarze

Zdecydowanie alegoryczne. Do tego z przesłaniem, które choć nienowe, pozostaje wiecznie aktualne. Drabble zacny, choć króciótki nawet jak na te formę – jest tu faktycznie sto słów? Tak czy siak na plus.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

A mnie się wydaje, że jakkolwiek toczą się losy sióstr, góry na urodzie nie tracą. No, może klimat jest inny niż dawniej. ;)

 

Be­skidz­ka Bieda mi­łu­je pond wszyst­ko swą sio­strę… –> Literówka.

 

Trzy­ma­ją się sio­strzycz­ki bli­sko i wszę­dzie ze sobą cha­dza­ją… ni­czym pa­puż­ki nie­roz­łącz­ki. –> Czemu służy wielokropek? Czy nie wystarczy przecinek?

 

a na ho­ry­zon­cie po­ja­wia się kró­le­wicz na bia­łym ru­ma­ku o imie­niu Bo­gacz, który zdo­by­wa z miej­sca serce przy­szłej swej żonki: Be­skidz­kiej Pa­nie­necz­ki. –> Dlaczego królewicz jest bezimienny, a koń ma na imię Bogacz i żeni się z Beskidzką Panieneczką?

 

Od tej pory – o, zgro­zo losy nie­wiast zo­sta­ją roz­dar­te na wieki… –> Ich losy nie zostały rozdarte, a tylko potoczyły się różnymi torami.

Proponuję: Od tej pory – o zgro­zo!losy nie­wiast zo­sta­ją rozdzielone na wieki

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki, Gnoom.

Wielkie dzięki, Reg! Jak zwykle można na Tobie polegać. Błędy zostały poprawione w trybie pilnym. :)

 

A swoją drogą… to ciekawe… Dokonała się tutaj swoista estetyzacja biedy. Czy bieda może być piękną biedą? Wychodzi na to, że tak. Ja jednak nikomu jej nie życzę. 

Oj, nie wiem, nie wiem, Reg. Czy góry nie tracą na chaotycznej, wręcz dzikiej zabudowie? Czy służy im komercjalizacja, budowanie wyciągów narciarskich (wciąż nowych), likwidowanie korytarzy dla zwierzyny, nieokiełznany rozrost wsi, kurczenie się terenów zielonych na przedgórzach?

Maćku, zgadzam się z Tobą. Ludzie – po części świadomie, po części chyba nie – szpecą góry. Człowiek, patrząc z okna swojej chałupy, chałupy nie widzi. No, chyba że ma sąsiadów w zasięgu wzroku, to wtedy ma przerąbane. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pani Beskidzka… Bes cego? ;)

 

Ciekawy króciak (nie deska ;)

 

Bes ceguś? Panna, jak to panna; cosik ma, a coguś ni mo. Mógłbym się, Blackburn, z taką panną spotkać na górze. I zwiedzić niejedno pięterko (no, górskie oczywiście). Dzięki. ;)

 

 

No, chyba że ma sąsiadów w zasięgu wzroku, to wtedy ma przerąbane.

No, ho, ho, niech język jędrny, gwarowy wyrazi wszystko to, co pomyśli głowa. Dobrze mówisz, Reg! 

Przyjemne :)

Przynoszę radość :)

Hmmm. A ja wolę więcej fabularnego mięska, mniej alegorii.

Babska logika rządzi!

:D Anet, Finkla! :)

 

Mięsa! Mięsa! Mięsa! ;)

 

Tak mi chodzi czasem po głowie to fabularne mięcho Finkli: chodzi, chodzi, chodzi… I tak się zastanawiam na poważnie, który ze znanych Wam szortów / drabbelków z “NF” uważacie za mega fabularny, wypełniony zdarzeniami do granic możliwości. Czy możecie podać mi jakieś przykłady takich króciaków akcji? Pytam. Zapewne spieszy mi się do piekła, a ciekawość – jak wiadomo – to pierwszy krok we właściwą stronę.

I wychodzi, że mięsko Finkli pochodzi z wszy…

Są, IMO, drable z akcją. Zobacz sobie na przykład pojedynkowe utworki z sześciopaku.

Ale i taka alegoria z czasem się uwypukla i nabiera kształtów. Niestety, częściowo pod wpływem komentarzy.

Babska logika rządzi!

Od sześciopaku, wolę czteropak. Przyjemności trzeba dozować! Ale dzięki – sprawdzę to. Pytanie jednak pozostaje otwarte: co jest wyznacznikiem akcji; co decyduje o tym, że czytelnik stwierdza odpowiedni poziom nasycenia tekstu fabułą? Kiedy fabuły jest dużo, a kiedy mało? Ile fabuły (że tak powiem: maksymalnie) da się upchać w stu zaledwie słowach?

Był taki drabelek, bodajże Syf.a – “Zarżnął i zeżarł”. Upchnął dużo.

U Ciebie jest refleksja, konstatacja faktu…

Babska logika rządzi!

Nie wiem, czy pamiętasz? To… takie coś raczej tylko dla miłośników gatunku: “Groza w stu słowach” (czy jakoś tak). Drabbelek o lustrze jest naprawdę niezły (stosowny klimat, wciągająca fabuła). 

A Syf.a zaraz sobie sprawdzę… 

Ten Syf.a to raczej żarcik niż groza. ;-)

Babska logika rządzi!

Ale mięsa jest dużo. Można by mięsny otworzyć. Syf S.A. czy coś takiego? 

Może to obecność czasowników determinuje istnienie lub brak akcji / fabuły?

Same czasowniki nie załatwią sprawy. Możesz na trzy strony opisywać, jak to słoneczko zachodzi, zioła pachną, jelenie ryczą, grzyby rosną… A akcji w tym nie będzie.

Babska logika rządzi!

Tyż prawda! Ciekawa rzecz z tą fabułą, powiem szczerze.

W sumie okolice domku letniego moich rodziców – w malutkim przysiółku w Beskidzie Wysokim – stanowią od paru lat niezłą ilustrację tego drabbelka…

http://altronapoleone.home.blog

Dzięki za komentarz, Drakaina. Na marginesie: Muszę wyznać, że zaimponowałaś mi tym niezwykle sprytnym i – w pewnym sensie – zbiorczym określeniem “Beskid Wysoki”. Wyrażenie to jest zdecydowanie mniej popularne od takiego – dajmy na to – nazewnictwa typowo geograficznego (terenowego, przestrzennego): “Beskid Niski”, “Beskid Śląski”, “Gorce”… Wiesz na pewno, co mam na myśli, no nie? Pozdrawiam! :)

Nasza chatka jest pod Policą, niedaleko Babiej Góry i u mnie w domu zawsze się tak mówiło na ten konkretny kawałek Beskidów, ale internety twierdzą, że istotnie jest to określenie szersze, obejmujące również np. Pilsko. Cóż, człowiek uczy się przez całe życie.

http://altronapoleone.home.blog

Ależ ja Ci tej chatki zazdroszczę, Drakaina. Pilsko i resztę Beskidu Żywieckiego znam. Mieszkam w Beskidzie Śląskim, więc przynajmniej okresowo (okresowo, bo akurat w tym momencie przebywam gdzie indziej) jesteśmy sąsiadami. Pozdrawiam serdecznie! MZ :)

Nowa Fantastyka