- Opowiadanie: jganko - Zostanę przy tobie

Zostanę przy tobie

Prawdopodobnie w życiu każdego z nas przychodzi taki moment, że czuje potrzebę napisać o miłości. Postanowiłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i jednocześnie zafundowałem sobie wyzwanie napisania wreszcie czegoś na 10, a nie 20 czy 30 tysięcy znaków.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Zostanę przy tobie

Czym jest miłość? Nie krzywdź mnie, mała. Nie krzywdź już nigdy więcej.

– Musiałeś dać akurat tę piosenkę?

Ellie pociągnęła za kabel wychodzący z lewego ucha. Słuchawka opadła jej na ramię.

– Wyobrażasz sobie playlistę z piosenkami o miłości, na której nie ma Haddawaya? To jest pewnie najważniejsza piosenka o miłości z lat dziewięćdziesiątych. On tam zadaje fundamentalne pytanie: czym jest miłość? A kawałek od razu się czepia.

Ellie westchnęła.

– A nie masz jakichś innych playlist?

– Obawiam się, że jesteś skazana na „Potęgę miłości”. Tylko tę playlistę zapisałem na telefonie. Nie spodziewałem się, że nie będziemy mieli Internetu.

Ellie przystanęła i oparła się o ścianę. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech.

– Wszystko okej? Możesz wcisnąć “dalej”, następne w kolejce powinno być „I’ll Stand By You” The Pretenders.

Na bladej twarzy dziewczyny pojawił się delikatny uśmiech. Wyjęła telefon z kieszeni kitla i przejechała palcem po jego ekranie.

– Coś się chyba zacięło…

– Cholera, znowu! Jamie dobrze mi radził, żebym nie kupował chińskich telefonów. Trzymaj go, tutaj i tak zadziała tylko moja krótkofalówka.

Ellie powoli zrobiła krok do przodu. Gdy jej twarz wykrzywiła się w grymasie, od razu zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, by odzyskać równowagę. Złapała się za niewielką ranę na lewym przedramieniu.

– Idiotka. Skończona idiotka, jak mogłam się tak zaciąć! To przecież dziecinny błąd.

– Każdemu się zdarza.

– Tobie też? Wątpię. Wciąż nie rozumiem, czemu to robisz?

– Czemu układam playlisty? To fajna zabawa. Ludzie potem je obserwują, a ty masz poczucie, że dałeś im coś fajnego.

– Nie, Simon! Mam na myśli, czemu mi tak pomagasz.

– Jakbyś nie wybrała w ostatniej chwili tej mikrobiologii i poszła ze mną do służb specjalnych, to byś wiedziała. To mój obowiązek. Kadra naukowa ma najwyższy priorytet, oddałbym… – Ugryzł się w język.

– A jednak znowu się spotykamy.

Simon poczekał, aż Ellie dołączy. Skręcili w kolejny szary korytarz, który niczym nie różnił się od poprzednich. Świetlówki na suficie migały bez rytmu. Na tle ich cichego brzęczenia było wyraźnie słychać, jak Ellie i Simon milczą.

– Czemu wtedy nie pojechałeś z nami?

– Co?

– No wiesz, zanim się zaciągnęliśmy. Ten wyjazd do Annie to były najdłuższe wakacje w moim życiu!

Simon bez słowa doprowadził Ellie do kolejnego zakrętu.

– No więc? Szczerze mówiąc myślałam, że pojedziesz. W ostatniej klasie… Wydawało mi się, że coś do mnie czujesz. Tak było, prawda?

– Ellie, jakie to ma teraz znaczenie?

– Czyli mam rację!

– Tak, podkochiwałem się w tobie. Nie, nie pojechałem do Annie. Ty poznałaś u niej Toma. A teraz muszę cię stąd bezpiecznie wyprowadzić.

– Wiesz, gdybyś wtedy pojechał…

– Czy możemy o tym nie rozmawiać?!

Ellie zatrzymała się i zamknęła oczy. Jej oddech się uspokoił. Starała się wciągnąć nosem jak najwięcej powietrza.

– Przepraszam – szepnął spokojnie Simon. – Nie chciałem na ciebie krzyczeć.

– Nic się nie stało.

– Ta sytuacja powoli robi się stresująca nawet dla mnie.

Ellie prychnęła. Kolejne dwa korytarze pokonali znowu w milczeniu.

– Jesteś pewien, że dobrze idziemy?

– Nie pamiętasz? Mam doskonałą pamięć fotograficzną. Właśnie dlatego tu jestem. Wystarczyło, że raz spojrzałem na plan całego kompleksu…. – Simon postukał palcem wskazującym w skroń. – Wszystko jest tutaj.

– Ale ty dziś ściemniasz.

Simon stanął i wzruszył ramionami.

– O co ci chodzi? Nie pamiętasz, jak się uczyliśmy? Zawsze mi tego zazdrościłaś.

Ellie minęła go i otworzyła nieoznakowane drzwi.

– Ellie? – zapytał widząc, jak dziewczyna gapi się na coś za rogiem.

– Czy to Heather?

Podbiegła do koleżanki. Heather leżała oparta o ścianę. Jej rude włosy spływały na ramiona okryte białym kitlem, takim samym, jaki miała na sobie Ellie.

– Ellie! – zawołał Simon. – Ostrożnie. Nie zapominaj, że wciąż nie wiemy, co tu się wydarzyło.

– Uspokój się, przecież to Heather!

– Znasz ją? Pracowała w twoim zespole?

– Jeszcze wczoraj rozmawiałyśmy o jej córeczce.

Simon rozejrzał się za siebie, po czym podszedł bliżej Ellie. Spokojnie wycelował przed siebie z karabinu.

– Na litość boską, co ty robisz?!

– Żyje?

Ellie złapała koleżankę za nadgarstek. Po chwili przerzuciła się na szyję.

– Simon… Nie czuję tętna!

– Na litość boską, co ty robisz, Ellie – przedrzeźniał jej panikę sprzed chwili. – Naprawdę nie uczyli cię, że tak się nie robi? Sprawdź oddech.

Ellie zbliżyła dłoń do ust Heather. Po kilku sekundach spojrzała na Simona i pokręciła głową. W jej oczach zaczęły się gromadzić łzy.

– Pokaż.

Simon odwiesił karabin na ramię, położył rękę na czole dziewczyny i odchylił jej głowę do tyłu.

– Czekaj! Słyszysz? Jakby coś w niej zacharczało.

– Słyszałaś to? Trzeba jej zrobić resus…

Zanim Simon dokończył, Heather podniosła głowę z powrotem i głośno charknęła. Odskoczył i odruchowo chwycił za karabin.

– Heather! To ja, Ellie! Co ci jest?!

Dziewczyna otworzyła oczy, jednak zamiast spojrzeć na któreś z nich, wbiła wzrok w ścianę przed sobą. Skóra na jej policzkach była mocno naciągnięta, a z ust dochodził cichy świst.

– Heather, co ci jest?

– Przedstaw się!

Heather złapała ją za przedramię i potarła kciukiem o jej skaleczenie. Miała zimne ręce, a uścisk za mocny. Ellie wyrwała się i wstała z podłogi.

– To jest Simon… Heather, powiedz mu!

Heather spojrzała na Ellie szeroko otwartymi oczami. Przechyliła głowę w prawo i błyskawicznie uderzyła się dłonią w lewe ucho. Złapała je szeroko rozstawionymi palcami, jakby chciała je oderwać. Kiedy jej się nie udało, zaczęła nieludzko piszczeć.

– Spadamy stąd, Ellie!

Simon złapał Ellie za rękę i odsunął od Heather. Wycelował karabin w rudowłosą dziewczynę, która powoli wstawała, wydając przy tym zwierzęcy charkot.

– Nie zbliżaj się, bo będę strzelał!

Heather zbliżyła się powoli w ich stronę. Simon zacisnął wargi. Wystrzelił serię z karabinu nad głową dziewczyny. W odpowiedzi znów zaczęła piszczeć. Zrobiła kilka kroków do tyłu, ugięła kolana i rozczapierzyła palce.

– Simon, nie!

Ellie wcisnęła twarz w ramię Simona, gdy ten oddał kolejną serię. Tym razem w klatkę piersiową Heather. Kule rozerwały ją na strzępy. Simon przycisnął dłoń do włosów roztrzęsionej Ellie.

– Musimy stąd spierdalać.

Ellie kiwnęła głową, nie przestając szlochać.

– Dasz radę biec?

Dziewczyna ponownie przytaknęła.

– W takim razie na trzy. Raz…

Zanim skończył odliczać, usłyszeli za sobą znajomy charkot.

 

– Tutaj!

Simon przyłożył rękę do panelu obok drzwi. Wzdłuż framugi biegła czerwona, przerywana linia.

– Centrum dowodzenia… Tak jakby. Tego szukaliśmy. Wchodź.

Ellie wpadła do niedużego pomieszczenia wypełnionego po sufit telewizorami. Na kilku z nich zobaczyła transmisje z monitoringu. Po laboratoriach krążyli jej znajomi w białych kitlach. Rzucali się na siebie, szamotali się po podłodze i demolowali cały sprzęt. Wszyscy mieli ten sam tępy wyraz twarzy co Heather.

Gdy Simon zobaczył, jak Ellie osuwa się po ścianie na podłogę i chowa twarz między kolanami, błyskawicznie wyłączył wizję na wszystkich ekranach.

– Musimy zachować zimną krew, Ellie! Spokojnie…

Dziewczyna coraz głośniej płakała.

– Chcesz wiedzieć, czemu wtedy nie pojechałem? Do Annie? Musiałem zostać na prace społeczne. Taki dostałem warunek, żeby ukończyć szkołę.

Ellie przestała szlochać i podniosła na niego wzrok.

– Tak, odkryli, że od siebie ściągaliśmy na egzaminie. Ale wziąłem wszystko na siebie, żebyś ty mogła mieć długie wakacje i odpocząć przed wykańczającymi studiami z mikrobiologii.

Szeroko otwarte oczy, którymi się w niego wpatrywała skojarzyły mu się z Heather.

– To jest we mnie, Simon. To, co zmieniło Heather i tych wszystkich ludzi. – Złapała się za ranę na przedramieniu. – Czuję to w mojej krwi.

– Ellie, do jasnej cholery… Nad czym wy tu pracowaliście?! To jakiś wirus? Kurwa, czy wy nie oglądaliście Walking Dead?!

– Musisz mnie zabić. Musisz to zrobić teraz, kiedy jeszcze mogę umrzeć i zanim zabiję ciebie.

– Nie ma mowy. Widzisz ten sprzęt? – Simon obrócił się po pokoju z rozłożonymi rękoma. – To miejsce ma własny Internet! Skontaktujemy się z wojskiem, moi koledzy…

– Hitchens! Hitchens, jesteś tam? – Z krótkofalówki Simona odezwał się donośny głos.

– Simon Hitchens, sir. Odbiór!

– Dzięki Bogu, Hitchens! Myślałem, że ciebie też straciliśmy. Mamy nowe rozkazy z samej góry. To, co wydarzyło się w GDC… Hitchens, to się nie może wydostać na zewnątrz, rozumiesz? Muszę wiedzieć, że to rozumiesz, odbiór.

Simon głośno przełknął ślinę, nie odrywając wzroku od Ellie, tępo wpatrującej się w podłogę

– Rozumiem, sir. Czy rozkazy obejmują procedurę czterdzieści dwa? Odbiór.

– Hitchens… Nasze rozkazy to dokładnie procedura czterdzieści dwa. Czy masz dostęp do sieci GDC? Odbiór.

– Tak jest, sir. Jesteśmy w centrum dowodzenia.

– „Jesteście”?

– Jest ze mną… doktor, mikrobiolog.

– To nie ma już najmniejszego znaczenia, Hitchens. Musisz niezwłocznie wdrożyć procedurę czterdzieści dwa. Podaję ci moją część kodu dostępu: jeden, jeden, trzy, osiem, sigma. Zrozumiałeś? Odbiór.

– Zrozumiałem, sir.

– Cały kraj… – głos w krótkofalówce zamilkł, po czym dodał niższym tonem: – Być może cały świat liczy na ciebie, Hitchens. Dziękuję ci w jego imieniu. To był zaszczyt móc z tobą służyć.

Simon bez słowa rzucił krótkofalówkę na podłogę i rozdeptał. Schylił się do Ellie.

– Zabij mnie, Simon. Póki jeszcze jest czas…

Delikatnie pogłaskał ją po głowie. Sięgnął do kieszeni jej kitla i wyciągnął z niej swój telefon. Przytulił ją do piersi, odłączając jednocześnie słuchawki. Pokój wypełniły dźwięki pianina.

Czemu jesteś taki smutny? Masz łzy w oczach. Chodź do mnie, nie wstydź się płaczu.

– Simon, czuję się coraz gorzej…

– Spokojnie, Ellie. Jestem tutaj.

– Czy to…? Poznaję tę piosenkę.

Kiedy stoisz na rozstaju dróg i nie wiesz, dokąd pójść, pozwól mi iść z tobą, bo nawet jeśli się mylisz…

– Simon!

Głos Ellie był coraz bardziej piskliwy. Simon przytulił ją mocniej. Głośny oddech przechodził w głęboki charkot z płuc.

– Nie przejmuj się, Ellie.

Zostanę przy tobie.

Zostanę przy tobie.

Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.

Zostanę…

 

28515

Koniec

Komentarze

Fragment – albo raczej zakończenie – czegoś większego. Motyw dawnej miłości oklepany, ale końcówka to fajnie podbija. Gorzej, że brakuje tła, czemu to nasz drogi wojak ma się wysadzić, czemu nie ma innego wyjścia itd.

Koniec końców koncert fajerwerków ni ziębi, ni grzeje. Ot, przeczytałem i tyle.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Też mam wrażenie, że to fragment, a nie zamknięta całość. I niepotrzebnie najważniejsze zdradzasz w przedmowie, potem już nic ciekawego nie zostaje.

No, nie przemówiło… Wiesz. ;-) A do tego raczej oklepane motywy. Może, gdybyś podkręcił tło i bohaterów, pojawiłoby się coś mniej sztampowego.

Ale napisane całkiem przyzwoicie.

Babska logika rządzi!

Czym jest miłość? Nie krzywdź mnie, mała. Nie krzywdź już nigdy więcej.

… XD

 kabel wychodzący z lewego ucha.

To brzmi trochę, jakby była robotem.

 Słuchawka opadła na jej ramię.

Składnia: Słuchawka opadła jej na ramię.

 i tak tutaj zadziała tylko moja krótkofalówka

Składnia: tutaj i tak zadziała tylko moja krótkofalówka.

 Nie pozwoliła, by ból klatki piersiowej wykręcił jej twarz w grymasie

Hmm. Tylko widzisz, jeśli to nie jej perspektywy to widzimy, to możemy najwyżej zobaczyć, że jej nie wyszło. A nawet, jeśli widzimy (albo narrator jest wszechwiedzący) to źle brzmi. Może spróbuj opisać, co zrobiła, a nie czego nie zrobiła?

 poczekał, aż Ellie dotrzyma mu kroku

Poczekał, aż Ellie dołączy – dotrzymywanie kroku jest stanem rzeczy, nie zdarzeniem.

ciche bzyczenie przerywało ciszę

Powtórzenie. Ja dałabym: na tle ich cichego brzęczenia było wyraźnie słychać, jak Ellie i Simon milczą.

 Jej głośny oddech ustał

Czyli przestała dyszeć (wtedy “jej oddech się uspokoił”), czy właśnie została zombie i zaraz wyżre mu mózg?

 sytuacja powoli stresuje nawet mnie

Jakieś to nienaturalne. Sama nie wiem.

 pokonali znowu w ciszy

A świetlówki? Ja dałabym "w milczeniu", bo to bardziej konkretne.

 gdy ujrzał, jak wpatruje się w coś za winklem

"Ujrzał" i "winkiel" nie pasują do siebie – jedno wysokie, drugie gwarowe. Ja bym dała: widząc, jak dziewczyna gapi się na coś za rogiem.

 Podbiegła bliżej rudowłosej dziewczyny. Heather leżała oparta o ścianę, ubrana w taki sam biały kitel, jaki miała na sobie Ellie.

Ta rudość wyskakuje jak z pudełeczka. Ja dałabym tak: Podbiegła do koleżanki. Heather leżała oparta o ścianę. Jej rude włosy spływały na ramiona okryte białym kitlem, takim samym, jaki miała na sobie Ellie.

 gwałtownie przerzuciła się na szyję.

Brzmi, jakby była wampirem.

 przedrzeźnił jej panikę

Nie jestem na sto procent pewna, ale chyba nie ma takiej formy. Przedrzeźniał.

 położył rękę na czole dziewczyny, a drugą odchylił jej głowę do tyłu.

Musiałam to wypróbować na sobie, żeby zobaczyć, o co chodzi. Spróbuj opisać konkretniej.

 gwałtownie podniosła głowę z powrotem

A teraz już nie wiem, jak to wygląda. I "gwałtownie podniosła" – lepiej by to było zrobić jednym czasownikiem, żeby było szybsze.

 potarła kciukiem o jej zacięcie

"Zacięcie" ma się raczej do czegoś. O jej skaleczenie.

 Miała zimny dotyk

Anglicyzm. Zimne ręce.

 Przechyliła głowę w stronę prawego ramienia

Wystarczy: Przechyliła głowę na prawo.

 wydając przy tym zwierzęcy charkot

Przed chwilą piszczała.

 Heather zignorowała jego słowa i powoli zbliżyła się w ich stronę.

Dużo masła maślanego – dobrze by było skrócić: Heather zbliżyła się powoli.

 W odpowiedzi znów zaczęła piszczeć i szykować się do skoku w ich stronę.

Opisz, co ona robi, a nie od razu wnioski, bo to strasznie spowalnia akcję.

 Kule rozerwały ją na strzępy, a po białym kitlu

Ale kitla nie rozerwały?

 drzwi, wzdłuż których biegła czerwona, przerywana linia

To znaczy, biegła przez płytę drzwi, czy obok framugi w dół, czy jak?

 Ellie wskoczyła do niedużego pomieszczenia wypełnionego wielkimi telewizorami.

Wielkie telewizory w małym pomieszczeniu? Może lepiej to zasugeruj – powiedz, że wypełniały je od ściany do ściany, albo coś. I raczej wpadła, niż wskoczyła.

 dostrzegła transmisje

Hmm? Czemu dostrzegła?

 uniosła na niego wzrok.

Podniosła (frazeologizm, arbitrariness of the sign).

 zaczął dobiegać doniosły głos

Na pewno doniosły, ale chyba miało być "donośny". Poza tym uspokoiłabym ton: odezwał się głos. I dałabym dialog po tej linijce, bo jest myląca – jakby to był jakiś nowy głos.

 nie odrywając wzroku od tępo wpatrującej się w podłogę Ellie.

Przeorganizowałabym: nie odrywając wzroku od Ellie, tępo wpatrującej się w podłogę.

 jest mi coraz gorzej

Może naturalniej by było: czuję się coraz gorzej?

 

Porządnie napisane, choć skrótowe. Stworzyłeś powieść w dziesięciu tysiącach znaków – zdecydowanie dałoby się to przedłużyć, namalować tło (zamiast dawać tylko kilka kresek), rozwinąć postać Simona. Byłoby dobrze, gdyby miał chociaż ślady dylematu – w końcu do służb specjalnych nie biorą nielojalnych facetów. Ale przez tę skrótowość za szybko przemykają np. takie szczegóły, jak wzięcie winy na siebie w szkole – coś nie przypuszczam, żeby tak łatwo było mu się do tego przyznać. Albo horror – ten tekst czyta się o wiele za szybko, żeby się przestraszyć, w ogóle nie widać, czemu te zombie są takie straszne, bo one nic nie robią. Nie mają okazji.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@NoWhereMan

Dzięki. Tym razem dla odmiany starałem się zdradzić absolutne minimum niezbędnych informacji, zamiast budować uniwersum pod cykl opowiadań. Ale Wasze uwagi na pewno mi się przydadzą, gdy zechcę zabawić się w ten sposób kolejny raz.

 

@Finkla

Racja. Dla Ciebie niestety już będzie za późno, ale zmieniłem przedmowę z myślą o kolejnych śmiałkach. Tagi – które zdradzają te same informacje – jednak nie rzucają się tak w oczy.

 

@Tarnina

Może zacznę odkładać na budowę browaru, bo na jednym piwie to się tu nie skończy… Dzięki przede wszystkim za zwrócenie mi uwagi na problemy z perspektywą i jakieś logistyczne dyrdymały. Ciągle nie zauważam takich rzeczy, chyba to przez zaślepienie obrazami we własnej głowie.

W tym przypadku wręcz chodziło mi o nakreślenie zaledwie podstawowych kresek, zamiast rozdmuchiwanie tła. Wydaje mi się, że Simon właśnie jest tu całkiem lojalny, tylko ma trochę dziwne priorytety. Ale co do zombie zgoda – przyznaję, że wykorzystałem je jak ostatnia świnia do realizacji miłosnego zamysłu. Następnym razem postaram się zadbać o naturalniejsze połączenie.

I am surrendering to gravity and the unknown.

No cóż, opowiadanie mnie zaciekawiło i, niestety, rozczarowało. :(

 

Jej od­dech się usp­ko­ił. –> Literówka.

 

Simon roz­ło­żył ręce i ob­ró­cił się po po­ko­ju. –> Czy to znaczy, że najpierw obrócił się pokój, a Simon po nim?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wydaje mi się, że Simon właśnie jest tu całkiem lojalny, tylko ma trochę dziwne priorytety.

Jest lojalny, tylko nie wobec tych, którzy mu za to płacą.

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Rzeczywiście, jest to jeno scenka, szkic, i to zbudowany z ogranych elementów. Cóż, nie przeszkadza mi to, bo scenka udana, ładnie naszkicowana, a ograne elementy, jeśli użyte właściwe, bardzo lubię. Oczywiście, wolałbym długie opowiadanie w takim stylu, ale jeśli założeniem Twoim było machnięcie właśnie takiej scenki, no to założenie spełnione.

Czy jest to o prawdziwej miłości? Być może. Nie czuję chemii między bohaterami, mimo że sporo rozmawiają i to wcale nie słodząc sobie banałami. Ale wyczuwalna chemia, bez doslownosci i czytelniczej wiary na słowo to, mój drogi Autorze, sztuka, która wychodzi nielicznym.

Zatem – jest dobrze. 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Simon postanowił zostać przy Ellie nawet, gdy zostaną zombiakami. Tylko że między zombiakami nie ma miłości.

Nowa Fantastyka