- Opowiadanie: Cebularz - Koneser ciał

Koneser ciał

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Koneser ciał

Marcin uruchomił cebulowy router. Na pulpicie komputera pojawiło się okno z ustawieniami przeglądarki. Po wybraniu opcji domyślnego połączenia rozpoczęło się wczytywanie strony głównej.

– Włączyłeś już? – zapytał Adrian, którego głos wydobył się z głośnika.

– Daj mi chwilę. Leje jak z cebra, przez co szybkość łącza jest słaba.

Na zewnątrz panowała ciemność. Krople deszczu odbijające się od dachu i szumiące za oknem drzewa tworzyły jesienną kakofonię. Marcinowi, który od kilku dni spędzał noce na obalaniu prawdziwości internetowych mitów, ta pogoda wydała się idealna.

Jakiś czas temu Adrian znalazł w sieci listę zakazanych stron, których treści były zbyt drastyczne, by mogły zostać ukazane na typowych forach. Po podzieleniu się tą informacją ze swym przyjacielem z dzieciństwa dwójka nastolatków postanowiła je odnaleźć, korzystając z ukrytej sieci zwanej Deep Web.

Trzy dni temu parze udało się trafić na stronę, gdzie można zatrudniać płatnych zabójców, a nawet wybierać narzędzie, które ma zostać użyte podczas morderstwa.

Adrian uznał to za zwykłą próbę oszustwa, mającą na celu wyłudzenie kryptowaluty. Mimo kilku zdjęć przedstawiających osoby w kominiarkach, trzymające pokryte krwią ludzkie głowy, Marcin także nie dał wiary.

Dwa dni temu Adrian znalazł link, prowadzący do rynku organów. Strona była pełna fotografii narządów wewnętrznych, takich jak nerki, śledziony, płuca czy serca. Marcin stwierdził, że obrazki mogły zostać skopiowane z jakiegoś forum medycznego dotyczącego transplantacji.

Niepokój poczuł dopiero wtedy, gdy dostrzegł, że pod każdym organem znajduje się imię i nazwisko posiadacza. Razem z Adrianem sprawdzili, czy nie są to zmyślone dane. Nie były. Znalezione daty śmierci dawców, zgadzały się z czasem wystawienia organów na internetowym rynku.

Wczoraj Marcin natrafił na  stronę z kryptydami. Była podzielona na sekcje, z których każda dotyczyła innego stworzenia. Umieszczone tam linki, prowadziły do zdjęć przedstawiających demony i potwory, których makabryczne oblicza napełniały nastolatka obrzydzeniem.

Adrian zapewnił go, że wszystkie zostały stworzone w programach graficznych, lecz kilka z nich, nawet jemu wydało się zbyt realistyczne, by mogło zostać stworzone ludzkimi rękoma.

Dzisiejszej nocy, gdy rodzice przyjaciół wspólnie udali się na przyjęcie z okazji urodzin prezydenta miasta, dwójka raz jeszcze postanowiła pobuszować w mrocznej części internetu.

– Jestem – rzekł Marcin, otwierając stronę główną szyfrowanej przeglądarki.

– Znalazłem to dziś rano – odparł z głośnika Adrian. – Sprawdź sobie.

– Wygląda jak mapa Polski. Co w tym dziwnego?

– Poszukaj na niej naszego miasta, to się przekonasz.

Marcin za pomocą kilku kliknięć myszy odnalazł wskazane miejsce. Po powiększeniu obrazu zorientował się, że zamieszczona na stronie mapa jest bliźniaczo podobna do satelitarnego zdjęcia tego obszaru z platformy Google. Domyślił się, że jej twórca bezczelnie skopiował większość materiałów.

– Nie widzę tu niczego nadzwyczajnego. To tylko wycinek mapy z Google.

– Przyjrzyj się dokładniej. Niektóre budynki w mieście są oznaczone punktami.

– Faktycznie – odparł Marcin, najeżdżając kursorem na jeden z nich.

– To opcja oceny. Taka sama jak na prawdziwej mapie Google.

– Dziwne. Normalnie dotyczy ona restauracji i hoteli, a tutaj widzę tylko… – urwał.

– Zwykłe domy – dokończył za niego Adrian. – Twórca tej strony ocenia mieszkania w naszym mieście w skali do pięciu gwiazdek. A teraz zobacz, co widnieje w adresie domeny internetowej.

Marcin spojrzał na pasek, do którego niedawno wkleił otrzymany od Adriana link. Strony w ukrytej sieci posiadały adresy składające się z losowych liter i cyfr, jednak w tym przypadku spośród licznych, niezrozumiałych ciągów, nastolatkowi udało się dostrzec dwa słowa.

– Koneser ciał – przeczytał Marcin.

– Straszne, nie sądzisz?

– Raczej żenujące. Ktoś po prostu robi sobie jaja.

– Dlatego dodałem nasze domy do listy oczekujących na ocenę.

– Że co, kurwa?! – fuknął Marcin w stronę głośnika.

– Spokojnie, spokojnie – rzekł Adrian, po czym zaśmiał się cicho. – Sam mówiłeś, że wszystkie rzeczy znalezione w ukrytej sieci to bzdety. Będzie zabawniej, jeśli trochę podrażnimy ich twórców.

– Pojebało cię – warknął Marcin, dostrzegając czerwony punkt na mapie w okolicy swojego domu.

– Przecież to zwykły pic na wodę. I tak nikt po drug… str… n… – urwał.

– Jest burza, więc długo nie pogadamy. Napiszę ci na czacie prywatnym, co myślę o umieszczaniu cudzych danych w internecie.

Marcin zminimalizował szyfrowaną stronę, po czym w zwykłej przeglądarce zalogował się na Facebooka. Z menu znajomych wybrał Adriana, a następnie napisał.

– Po pierwsze primo, jesteś debilem. Po drugie primo, strona z mapą nie jest ani trochę straszna. Już ta z ludzkimi flakami była lepsza.

Chwilę później, w oknie konwersacji pojawiły się trzy kropki. Marcin spodziewał się, że Adrian jak zwykle spróbuje rozładować sytuację wiązanką emotikonów. Jednak tym razem, w oknie czatu umieszczone zostało zdjęcie.

Była to fotografia wykonana telefonem komórkowym, przedstawiająca pokryty gęstą krwią narząd. Ponieważ przez ostatnie kilka dni nastolatek widział zdjęcia podobnej natury, zorientował się, iż jest to ludzka nerka. Zmarszczył brwi, po czym napisał.

– Tobie się już do reszty we łbie poprzewracało. Linki do tych chorych stron masz w ulubionych? A może zapisałeś sobie zdjęcia na pulpicie?

Niedługo po wysłaniu wiadomości, Marcin usłyszał piknięcie. Zerknął na czat, jednak w oknie rozmowy nie pojawiło się nic nowego. Wtedy przypomniał sobie o zminimalizowanej przeglądarce, służącej do surfowania po ukrytej sieci.

Gdy została powiększona, zorientował się, że na mapie miasta pojawiła się nowa ocena. Nastolatek najechał kursorem na powiadomienie. Zaniepokoił się, gdy dostrzegł, że nad domem Adriana widnieją dwie gwiazdki i opinia.

– Mimo iż zostałem zaproszony, drzwi nie były otwarte. Musiałem dostać się oknem. Gospodarz zupełnie mnie zlekceważył. Do czasu rozpoczęcia posiłku, miał założone słuchawki. Samo jedzenie, niestety, także nie spełniło moich oczekiwań. Było mdłe i brakowało mu najważniejszej przyprawy. Idę dalej.  

Gdy tylko Marcin skończył czytać, wzdrygnął się tak bardzo, że niemal spadł z krzesła. Odsunął się od ekranu, po czym pomyślał chwilę.

Pierwszą rzeczą jaka przyszła mu do głowy, było stworzenie sztucznej strony przez samego Adriana. Nastolatek wiedział, że jego przyjaciel to niezły żartowniś, ale nigdy nie spodziewałby się po nim czegoś takiego.

Wiatr na zewnątrz wzmagał się, a z oddali słychać było uderzenie pioruna. Marcin wyłączył komputer. Wystarczy internetu na dzisiaj, pomyślał.

Matka zawsze powtarzała, by nie grał w czasie burzy. Co prawda nie obchodziły go jej zalecenia, ale nie miał zamiaru sprawdzać, czy włączony komputer naprawdę przyciąga pioruny.

Zgasił światło w pokoju, po czym zszedł na dół. Stanął przed półką z książkami, znajdującą się w salonie. Miał zamiar rozłożyć się na sofie i przeczekać burzę, czytając jedną z części Wiedźmina.

Gdy sięgał po egzemplarz, wystraszył go dźwięk pioruna. Przypomniał sobie o biednym Kapslu, który zapewne kulił się z przerażenia w budzie. Podszedł do okna, by sprawdzić, czy wśród mroku nie dostrzeże jego smutnych oczu.

Nagle blask błyskawicy rozjaśnił okolicę, na ułamek sekundy pokazując wysoką, smukłą sylwetkę stojącą na podwórku.

Marcin cofnął się o krok, po czym upadł na podłogę, upuszczając książkę. Leżał tak przez chwilę, sparaliżowany strachem. Po kilku sekundach wstał, a następnie ostrożnie zbliżył się do okna.

Wezwij policję, pomyślał. Nie zwlekaj.

Zwlekał.

Kolejny piorun przeszył nieboskłon, oświetlając twarz znajdującą się po drugiej stronie szyby. Jej usta skryte były pod bordową chustą, a zaczerwienione, szeroko otwarte oczy, wpatrywały się prosto w Marcina.

Nastolatek krzyknął, po czym zerwał się do biegu. Po kilku susach dotarł do schodów, a następnie pomagając sobie rękami, wszedł na górę. Do jego uszu dotarł dźwięk rozbijanego szkła.

Chłopak wpadł do swojego pokoju, chwytając się za klatkę piersiową. Czuł się jak dziki zwierz, osaczony przez myśliwych podczas polowania. Zamknął drzwi na klucz, po czym rzucił się w kierunku telefonu.

Brak zasięgu.

Słyszał, jak intruz wchodzi po schodach. Widział, jak klamka przekręca się i drży, na skutek próby otworzenia drzwi. Po chwili wszystko ucichło.

Marcin stał oparty plecami o ścianę, oddychając płytko i nierównomiernie. Chciał raz jeszcze spróbować zadzwonić na policję, ale jego ręce trzęsły się tak bardzo, że nie był w stanie wybrać nawet trzycyfrowego numeru.

Nagle w drzwi coś uderzyło. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Pod Marcinem ugięły się kolana. Ktoś próbował wyważyć drzwi. Chciał wołać o pomoc, jednak zamiast tego zaszlochał cicho. Za czwartym uderzeniem, zamek puścił. Drzwi z hukiem rozwarły się na oścież, ukazując przemoczoną sylwetkę w ciemnym płaszczu.

Osobnik podszedł do Marcina, który osunął się na podłogę. Spojrzał w jego załzawione oczy, po czym rozpiął płaszcz. Pod nim znajdował się pożółkły tors, który był tak wychudzony, że gołym okiem można było dostrzec należące do osobnika żebra.

Jego dolna część była pusta. Tak po prostu. Płaty złuszczonej skóry wspinały się po kręgosłupie, łącząc klatkę piersiową z miednicą. Mężczyzna nie miał żadnych wewnętrznych organów.

Marcin zwymiotował.

Krztusząc się, zauważył, że mężczyzna zdejmuje z twarzy bordową chustę. Gdy to uczynił, oczom Marcina ukazała się pokryta krwią i bliznami paszcza, w której wnętrzu zamiast zębów, znajdowały się metalowe gwoździe. Potwór szczęknął nimi kilkukrotnie, po czym pochylił się nad łkającym chłopakiem.

Powoli podniósł jego skamieniałą ze strachu dłoń, zbliżył do niej swoją twarz, po czym ohydnym jęzorem oblizał palec wskazujący. Z ust poczwary zaczęły kapać krople śliny. Marcin spodziewał się najgorszego, jednak nie był w stanie wydać z siebie nawet piśnięcia.

Nagle intruz puścił jego dłoń, po czym wstał i uśmiechnął się szkaradnie. Ostre gwoździe wbiły się w kąciki ust, które zaczęły krwawić.

– Jeszcze nie – powiedział metalicznym głosem, po czym zwrócił się w stronę wyważonych drzwi.

Marcin leżał pod ścianą. W milczeniu obserwował, jak potwór wychodzi z pokoju. Całe ciało nastolatka trzęsło się z przerażenia. Przed utratą przytomności uratował go tylko okropny zapach wymiocin. Nie spuszczając oczu ze znikającej sylwetki potwora, przypomniał sobie o umieszczonej w ukrytej sieci opinii.

 Było mdłe i brakowało mu najważniejszej przyprawy.

Wróci tu, pomyślał. Marcin wiedział, że istota rodem z horroru będzie go odwiedzać do czasu, gdy nie uzna, że jest gotowy do skonsumowania. Gdy nie uzna, że odpowiednio zamarynował się we własnym strachu.

 

Koniec

Komentarze

Po podzieleniu się tą informacją ze swym przyjacielem z dzieciństwa dwójka nastolatków postanowiła je odnaleźć, korzystając z ukrytej sieci zwanej Deep Web. – dwaj nastolatkowie postanowili – obaj są chłopcami, więc nie dwójka

 

Mimo kilku zdjęć przedstawiających osoby w kominiarkach, trzymające pokryte krwią ludzkie głowy, Marcin także nie dał wiary. – po co ktoś by miał pokrywać głowy krwią? Nie wystarczyło, że ewentualnie broczyły krwią z odciętych szyj?

 

Dwa dni temu Adrian znalazł link, prowadzący do rynku ludzkich organów. – zbędny przecinek. 

 

Strona była pełna fotografii narządów wewnętrznych, takich jak nerki, śledziony, płuca czy serca. – jakoś ta wyliczanka mi tu nie leży. Każdy wie, jakie są narządy w ludzkim ciele, przynajmniej te najważniejsze, więc nie widzę potrzeby ich wymieniać. 

 

Niepokój poczuł dopiero wtedy, gdy dostrzegł, że pod każdym organem znajduje się imię i nazwisko posiadacza. – to mi nie pasuje. Posiadacz to ktoś, kto daną rzecz ma w posiadaniu właśnie tu i teraz, a z kontekstu wynika, że chodzi o dawców, czy ofiary, z których narządy zostały wycięte. 

 

Była to fotografia wykonana telefonem komórkowym, przedstawiająca pokryty gęstą krwią narząd – dlaczego gęstą krwią i jak ona wyglądała?

 

Widział, jak klamka przekręca się i drży, na skutek próby otworzenia drzwi. – takie sformułowanie zabija klimat

 

Jego dolna część była pusta. Tak po prostu. Płaty złuszczonej skóry wspinały się po kręgosłupie, łącząc klatkę piersiową z miednicą. Mężczyzna nie miał żadnych wewnętrznych organów. – trochę nie umiem sobie tego wyobrazić. Korpus to środek, bo jeszcze są nogi – one są dolną częścią. Plus była tam skóra, czy nie? Bo płaty złuszczonej skóry można zrozumieć dwojako. Jeśli skóra była, to jak chłopak widział, że gość nie ma wnętrzności? 

 

Pomysł nienowy, ale rozumiem, że na czymś trzeba ćwiczyć. A że trzeba, to pewne, bo w tym tekście nie ma grozy, nie ma klimatu, który w trakcie lektury powodowałby dreszcze. A przynajmniej ja ich nie czułam. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Choć zadbałeś, Cebularzu, o stosowne dekoracje dla swojej opowieści – noc, burza z piorunami, dwaj chłopcy sami w swoich domach, krwiste bebechy, a nawet wizyta osobliwej istoty – to, niestety, czytając Konesera ciał miałam wrażenie, że klimat horroru jest tu budowany jakby na siłę, skutkiem czego historyjka nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia, niczym nie przestraszyła.

Mam nadzieję, że Twoje kolejne opowiadanie okaże się znacznie ciekawsze. ;)

 

Trzy dni temu parze udało się tra­fić na stro­nę… –> Marcin i Adrian byli parą?

 

zo­sta­ły stwo­rzo­ne w pro­gra­mach gra­ficz­nych, lecz kilka z nich, nawet jemu wy­da­ło się zbyt re­ali­stycz­ne, by mogło zo­stać stwo­rzo­ne ludz­ki­mi rę­ko­ma. –> Powtórzenie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Leje jak z cebra, przez co szybkość łącza jest słaba.

Nikt tak nie mówi, a już na pewno nie dwóch kolegów na tsie. Poza tym, dlaczego on ma kolegę na głośniku? Poważni ludzie używają słuchawek…

przyjacielem z dzieciństwa

Takiego zwrotu używa się w stosunku do osób, które kiedyś były naszymi przyjaciółmi, a teraz straciliśmy z nimi kontakt lub jest on bardzo słaby. Sugeruję po prostu “przyjacielem”.

zakazanych stron

Zakazanych przez kogo?

Trzy dni temu parze udało

To jest bardzo niefortunne słowo, budzi skojarzenia romantyczne lub wspomnienia wyjść w przedszkolu (gdzie należało ustawić się w parach).

Napiszę ci na czacie prywatnym

Nikt tak nie mówi, na priv, na messengerze, ale na czacie prywatnym?

Z menu znajomych wybrał Adriana, a następnie napisał.

– Po pierwsze primo, jesteś debilem. Po drugie primo, strona z mapą nie jest ani trochę straszna. Już ta z ludzkimi flakami była lepsza.

Znam ludzi, którzy używają przecinków na fb, ale bardzo mało używa kropek, wielkich liter i polskich znaków, szczególnie pisząc z komputera, no ale dobra, załóżmy, że to jest tylko dla czytelności tekstu.

wzdrygnął się tak bardzo, że niemal spadł z krzesła

Gdy nie uzna, że odpowiednio zamarynował się we własnym strachu

Jeśli opowiadanie jest w kategorii horror i groza, to może darujmy sobie spadanie z krzesła i marynowanie się w strachu, bo trzeba będzie zmienić tagi na “komedia” XD

 

Istnieje creepypasta “Blindmaiden.com”, tam też chodzi o dziwną stronę (ale nie na torze) i zaproszenie do domu.

Tekst tego rodzaju może być straszny jedynie wtedy, gdy wydaje się w jakiś sposób prawdopodobny, tymczasem tutaj nic nie jest prawdopodobne – młodzież myśli, że strony na torze to żart, młodzież rozmawia ze sobą w bardzo mało realistyczny sposób, a później dzieje się marynowanie strachem. No cóż, może następne opowiadanie będzie lepsze!

Znam ludzi, którzy używają przecinków na fb, ale bardzo mało używa kropek, wielkich liter i polskich znaków, szczególnie pisząc z komputera,

Hę? W jakim Ty się towarzystwie obracasz? ;) Ja mam przeciwne doświadczenia…

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Mogę chyba mówić z perspektywy młodzieży, prawdopodobnie takiej jak w tekście, i zamiast kropki lub przecinka – dominuje enter. Wielkie litery i polskie znaki wstawia autokorekta, ale tylko na telefonie, a bohater pisze z komputera, gdzie nie ma podobnego narzędzia. Styl, który prezentuje autor, istnieje na fb jedynie gdy ktoś:

– pisze komentarz,

– próbuje udawać super kulturalnego (np. wobec osoby, którą dopiero poznał),

– jest jakoś wyraźnie starszy niż “młodzież”.

Myślę, że screeny dowodowe nie są potrzebne i ktoś potwierdzi moją teorię.

Przecież żartowałam :) Sama widzę, że nie tylko nastolatki ignorują zasady pisowni, także w komentarzach. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Mam wrażenie, że przeczytałam przydługą creepypastę. Nie lubię tej tendencji z dokładnym opisem wymyślnych potworów. Przyznam, że tutaj mnie to rozczarowało. Już wolałabym jakiegoś seryjnego mordercę, albo jakieś lewe zamówienie, które skończyło się źle. I mi się nawet podobało “zamarynowanie w strachu”. Ale piszę to wszystko z perspektywy creepypasty, a nie pełnoprawnego opowiadania w stylistyce horroru.

Cebulowy router znaczy, że przez Tora się łączył, tak? :)

Dobrze mi się czytało, choć zgodzę się, że to bardziej pasta niż opowieść grozy.

jesienna kakafonia – oklepane.

Początek trochę slaby, jak szkolne wypracowanie. Potem się rozkręca. Czasami narracja zmienia się w referowanie.

Nie wiem czy dłoń może być skamieniała se strachu. 

Marynowanie ze strachu uważam za bardzo celną i ciekawą frazę.

Pisz dalej.

Ciekawy motyw z marynowaniem strachem (mnie się z kojarzy z To Kinga), ale klimatu nie poczułem. Za bardzo dla mnie rozwlekłeś początek, a przy szybkim, dynamicznym starciu też jakoś zdania mi się dłużyły. Tak więc niby wszystko jest w tym koncercie fajerwerków, ale jakoś głównej emocji zabrakło. Bywa.

Chwytaj przydatne linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Są w tym zalążki pomysłu – z tą mapą, z marynowaniem przez strach, ale brakuje: dynamizmu, dobrego stylu i w związku z tym napięcia i prawdziwej grozy. Creepypastę można wykorzystać twórczo, tu trochę nie wyszło, niestety. No i fatalne pisanie o bohaterach per “nastolatek” – czemu nie “chłopak”?

http://altronapoleone.home.blog

Nowa Fantastyka