- Opowiadanie: Pan Kumpel - Świeża wena

Świeża wena

Jedyne co mam do powiedzenia to, że przepraszam za wszystkie błędy i krótką treść. I tyle...

Miłego czytania :D

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Świeża wena

Leżę sobie na szpitalnym łóżku. Próbuję pozbierać jakieś pomysły, no chociaż myśli. Ale oczywiście, moje leże jest ulokowane między drącym się wniebogłosy humanoidalnym Pstrągiem, a żyjącym Kamieniem. Ten to dopiero jest zagadką. Kiedy do niego zagadałem opowiedział mi, że pewnego dnia… po prostu wyrosły mu nóżki i rączki. Postanowiłem nie wnikać.

Już prawie mam. Coś oryginalnego zbliża się prosto do mnie. Powoli, jednak zgrabnym krokiem. Z każdą kolejną chwilą czuję przypływ nowej weny.  Wystarczy tylko, że gdzieś szybko to zapiszę. Gdzie mój holokron? Dobra trudno! Notes, notes… Gdzie podziało się to diabelstwo?! Trudno. Wystarczy mi długopis. Zapiszę to wszystko na mojej ręce. Może lepiej, na pościeli! Mam! Dobra teraz tylko…

-Czuję się jakby kichy mi pękały! No bez żartów! Okej, spokojnie, nie wszystko się jeszcze ulotniło. Wystarczy mi połowa.

-No cóż, takie są skutki medycyny eksperymentalnej. – odwarknął lekarz.

-Co?! Czyli, że naprawdę mi pękają?

-Niech się pan nie martwi – Odpowiedział spokojnie doktor – Niedługo się zrosną.  Nie wierzę! To jakiś koszmar! Ja… Ja już nie wytrzymam… Ja po prostu… No i się rozrzyczałem. Staram się tak cichutko, żeby nikt nie zauważył ale…

-NIE MOGĘ! Chlip, chlip. – Widzę, że wszyscy wokoło zaczynają się na mnie patrzeć. Czuję ich palący wzrok na plecach. Cały zaryczany, zasmarkany zasłaniam się poduszką. Czuję jak ktoś klepię mnie po plecach. To kamyk.

-Co, zapomniałeś swojego pomysłu?

-Mhm… – Pokiwałem głową.

-Nie martw się, to normalne. W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi… 

 

Koniec

Komentarze

No cóż, przedstawiłeś scenkę dziejącą się w sali szpitalnej, w której leżą, rzec można, bardzo różni pacjenci. Twój bohater ma jakiś pomysł, ale zapomina go. Ostatnie, pocieszające zdanie zabrzmiało tak, jakby cała historyjka miała być dowcipem.

Owszem, Panie Kumplu, miałeś jakiś pomysł, ale wykonanie zawiodło. Źle zapisujesz dialogi. Pewnie przyda Ci się poradnik: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Zwracaj uwagę na interpunkcję. A w przyszłości nie przepraszaj za błędy, tylko zrób wszystko, żeby było ich jak najmniej.

Powodzenia, Panie Kumplu. ;)

 

Leżę sobie na szpi­tal­nym łożu. –> Leżę sobie na szpi­tal­nym łóżku.

W szpitalach nie ma łóż.

 

mię­dzy drą­cym się wnie­bo­gło­sy hu­ma­no­idal­nym Pstrą­giem, a ży­ją­cym ka­mie­niem. –> …mię­dzy drą­cym się wnie­bo­gło­sy hu­ma­no­idal­nym Pstrą­giem, a ży­ją­cym Ka­mie­niem.

Skoro jest pacjent Pstrąg, pacjent Kamień też powinien być napisany wielka literą.

 

Już pra­wie mam. –> Co?

 

Wy­star­czy tylko, że gdzieś szyb­ko to za­pi­sze. –> Literówka.

 

Za­pi­sze to wszyst­ko na mojej ręce. –> Literówka.

 

-Czu­ję się jakby kichy mi pę­ka­ły! –> Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Ten błąd pojawia się wielokrotnie w całym tekście.

Powinno być:

Czu­ję się, jakby kichy mi pę­ka­ły!

 

-No cóż takie są skut­ki me­dy­cy­ny eks­pe­ry­men­tal­nej. –> No cóż, takie są skut­ki me­dy­cy­ny eks­pe­ry­men­tal­nej.

Kto wypowiada te słowa?

 

-Niech się “Pan” nie mar­twi – Od­po­wie­dział spo­koj­nie dok­tor – Nie­dłu­go się zro­sną.  Nie wie­rzę! To jakiś kosz­mar! Ja-Ja już nie wy­trzy­mam… Ja po pro­stu… No i się roz­rzy­cza­łem. –> Formy grzecznościowe piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Cudzysłów jest zbędny.

Powinno być:

– Niech się pan nie mar­twi – od­po­wie­dział spo­koj­nie dok­tor. – Nie­dłu­go się zro­sną.  

Nie wie­rzę! To jakiś kosz­mar! Ja… ja już nie wy­trzy­mam… Ja po pro­stu… No i się roz­krzy­cza­łem.

 

-NIE MOGĘ! *chlip, chlip* Widzę, że wszy­scy w około za­czy­na­ją się na mnie pa­trzeć. –> Co tu robią gwiazdki?

Powinno być:

NIE MOGĘ! Chlip, chlip. Widzę, że wszy­scy wokoło za­czy­na­ją na mnie pa­trzeć.

 

Czuję jak ktoś kle­pię mnie po ple­cach. To kamyk. –> Czuję, jak ktoś kle­pie mnie po ple­cach. To Kamyk.

 

-Co, za­po­mnia­łeś swój po­mysł? –> Co, za­po­mnia­łeś swojego po­mysłu?

 

-Mhm… – po­ki­wa­łem głową. –> Mhm… – Po­ki­wa­łem głową.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmmm. Tak właściwie nie zrozumiałam, o co chodzi. Bohater jest w szpitalu i jego największym zmartwieniem jest to, że nie pamięta o pomyśle? A jeśli tylko sobie ten szpital wyobraża, to jak mógł o nim zapomnieć?

Faktycznie, trochę błędów masz. Próbowałeś odłożyć tekst na kilka dni i dopiero wtedy przeczytać?

Ten to dopiero jest zagadką. Kiedy do niego zagadałem opowiedział mi,

Słabo wyglądają tak podobne słowa niedaleko siebie. BTW, przecinek po “zagadałem”.

Babska logika rządzi!

Ja też nie zrozumiałam tego tekstu. Nie wiem, czy to miał być jakiś absurdalny dowcip? Jakaś przenośnia? Nic tutaj nie wynika jedno z drugiego, a przynajmniej ja nie dostrzegam powiązań przyczynowo-skutkowych. Błędów jest faktycznie sporo, byłoby dobrze gdybyś je poprawił zgodnie z zaleceniami Reg. No i ćwicz dalej, praktyka czyni mistrza :)

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Widać, że masz bogatą wyobraźnię. Trzeba by ją trochę ukierunkować, żeby opowiadanie miało ręce i nogi ;)

Ja zrozumiałem to tak, że bohater po prostu miał jakiś pomysł i nagle zaczął mu ulatywać z głowy.

Przed publikacją warto odczekać jakiś czas, żeby tekst odleżał i żeby potem można na niego spojrzeć świeżym okiem. Polecam też opcję betowania :)

Hej :)

Niby pomysł się ulotnił, a mimo tego cześć tekstu wskazuje, jakby rodził się w bólach… Oczywiście ten komentarz odnosi się do pomysłu hospitalizowanego bohatera, nie Twojego tekstu ;)

 

Można pokusić się o próbę doszukiwania się jakieś symboliki, szczególnie po tym oksymoronowym zakończeniu, ale możliwości jest dość sporo. Może nawet o jedną za dużo…

 

Przyjmij z pokorą lekcję od Reg i ćwicz dalej :)

 

Pozdrawiam 

Czwartkowy Dyżurny 

Hmm. Szarpane, urywane, z kolokwializmami i potocznymi wtrąceniami. Pomysł, a może raczej cień pomysłu, do tego udziwnione postacie, kompozycyjnie niespójne. Kiedy opisywałeś nadejście weny, a następnie wyskoczyły kiszki, pomyślałem, że bohater ma problemy gastryczne. Zakończenie z wędki. Sąsiedzi ze szpitalnej sali jakby z absurdu (raczej jak z halucynacji wywołanych zatruciem pokarmowym). Nie dotarła wena do narratora, nie dotarła tez do autora shorta. Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Pod warunkiem, że ma się coś ciekawego do opowiedzenia. Inaczej to strata czasu.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Jakoś mi nie podeszło. Pomysł w tym jest ale sposób w jaki został przedstawiony i wykonanie niestety kuleje.

Pomysł jest, ale wykonanie mu nie podołało. Właściwie tyle, bo mogę obiema rękami podpisać się pod komentarzami poprzedników.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Smutne to, że Pan Kumpel nie zagadał do do nas ani razu. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Problemów z wyobraźnią nie masz, tylko z wykonaniem :-)

Scenka – wprawka – ok.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Jest to nawet zabawne, nie powiem. Kilka fajnych pomysłów, podoba mi się, ale ktoś się napracował, a Ty nawet nie poprawiłeś błędów. Nie odnosisz się do komentarzy. Takie zlewanie czytających nie wróży Ci dużej poczytności na przyszłość.

Pozdrawiam.

Oj :c Przepraszam, nie myślałem, że muszę przygotować jakąś odezwę. Erm… bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, niedługo poprawię :)

Uchwyty do kubków są przereklamowane!

Nie rozumiem :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka