- Opowiadanie: eufrozyne - Przygoda w ogrodzie

Przygoda w ogrodzie

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przygoda w ogrodzie

To było leniwe letnie popołudnie. Było tak duszno i gorąco, że wszyscy schowali się wewnątrz domu. W ogrodzie pozostała tylko Anika.

– Ehh, co za nudny dzień – pomyślała. – Dorośli mówią, że jest za gorąco, aby siedzieć na zewnątrz, więc pozostałeś mi tylko ty robaczku. – Słowa te kierowała do małej gąsienicy spokojnie spacerującej po liściu.

Anice nie przeszkadzało, że jej jedynym rozmówcą była gąsienica – jak każde dziecko miała dostatecznie dużo wyobraźni, aby mówić za nie obie.

– Babcia nie będzie zadowolona, że buszujesz w jej bratkach – stwierdziła. – W końcu zawsze mi powtarza: „Czego ty tam szukasz dziewczyno? Buszująca w bratkach, słowo daję." A czy ty w ogóle wiesz co to znaczy buszować? – Zapytała. – Ja wiem, że to nie może być nic dobrego, bo w końcu mi tego nie wolno – stwierdziła, wyraźnie akcentując ostatnie słowa.

– Cóż, nie jesteś dzisiaj zbyt rozmowna. Pewnie jesteś już dorosła i tobie też nie chce się przemęczać w taki upał. Nie to nie, to ja też już z tobą nie gadam.

Wymówiwszy ostatnie słowa gwałtownie odwróciła główkę i zaczęła przyglądać się uważnie kolejnym kwiatom na grządce. Nagle ujrzała jak coś powoli przesuwa się pomiędzy nimi.

Dziewczynka podeszła bliżej i powoli rozsunęła liście. W to, co zobaczyła nie uwierzyłby żaden dorosły, jednak dla małej ciekawskiej dziewczynki nie istniały rzeczy niemożliwe.

Po ścieżce pomiędzy kwiatami spacerował sobie mały chłopiec. Mówiąc mały nie mam na myśli sześciolatka, ale kogoś naprawdę, naprawdę niewielkiego. Dziecko nie miało więcej jak dziesięć centymetrów wzrostu.

– Och! – Zakrzyknęła zdziwiona Anika. – A co to?

Chłopiec odwrócił głowę w jej stronę, z przerażeniem w oczach krzyknął „Potwór!" i zaczął uciekać.

– Hej, poczekaj. Nic ci nie zrobię – powiedziała dziewczynka i zaczęła iść za nim.

Nie bacząc na to, że depczą babcine grządki, wbiegli w truskawki.

Chłopiec przystanął i zaczął rzucać w Anikę poziomkami i mniejszymi truskawkami.

– Zostaw mnie potworze!

Dziewczynka również się zatrzymała i próbowała zasłonić przed małymi pociskami.

– Ej, no przestań. Przecież powiedziałam, że ci nic nie zrobię.

Próbowała wyciągnąć rękę w jego stronę, ale na ten gest szybciutko się odwrócił i ponownie zaczął uciekać.

– No nie, znowu? – Tym razem Anika postanowiła pobiec i przeciąć mu drogę. Niestety potknęła się o wiaderko i wpadła w kałużę, pozostałą po wcześniejszym podlewaniu owoców.

– I widzisz co zrobiłeś? – Dziewczynka wstała i zdenerwowana tupnęła nóżką.

– Mam już dość tej zabawy! – To powiedziawszy złapała wiaderko i nakryła nim przebiegającego obok chłopca.

– Wypuszczę cię jeżeli obiecasz, że nie będziesz więcej uciekał.

Nie było słychać żadnej odpowiedzi, więc dziewczynka postukała lekko w denko. – Słyszysz mnie?

– Dobrze już dobrze, obiecuję. – Odezwał się stłumiony głosik.

Anika powoli podniosła wiaderko i spoglądając ciekawie w stronę stworka zapytała – Kim jesteś? Jak ci na imię?

– Minek al Azda – odpowiedział dumnie.

– Ha ha, ale śmiesznie się nazywasz – stwierdziła wesoło Anika.

– Co w tym zabawnego? To bardzo szaco… szano.. To bardzo ważne nazwisko. Wszyscy je u nas znają. Lepiej powiedz kim TY jesteś.

Dziewczynka wyciągnęła rękę do minka – Anika McGrath, miło mi cię poznać.

– No i kto tu się śmiesznie nazywa – zakrzyknął.

– No już nie złość się. – Podsunęła rękę jeszcze bliżej. – Nie chciałam być niemiła.

Minek uścisnął serdecznie jej palec i powiedział z uśmiechem – wybaczam ci to, że się ze mnie śmiałaś i to, że mnie goniłaś.

– Nie chciałam cię przestraszyć, co robiłeś w kwiatkach babci?

– Spacerowałem – odpowiedział rzeczowo.

– Aha. A mogę zapytać skąd się tam wziąłeś? Nie widziałam cię wcześniej.

– Widziałaś ten mały domek z dużym ogrodem? Tam na wzgórzu.

– Działka pana Robsona? – Zapytała.

– Tak. Chyba tak się nazywa – odpowiedział. – To właśnie tam mieszkamy. Ja i moja rodzina.

– A dużo was tam jest? – Dopytywała się Anika.

– No całkiem sporo. Jestem ja, jest moja siostra i rodzice. Jest ciocia Tella z mężem i trzema synami. I wujek Rob z rodziną i kuzyn mojej mamy i jego kuzyn z rodziną i…

– O jeny czyli tam mieszka CAŁA twoja rodzina? – zdziwiła się dziewczynka.

– Tak. Właśnie tak. Wszyscy krewni ci bliscy, i ci dalecy. Tata mówi, że to taka tradycja. Ale każdy ma swój domek.

– Rozumiem. Ja tu mieszkam tylko z babcią i dziadkiem, a w moim domu tylko z rodzicami.

– Och, to musi być wam bardzo smutno. – Stwierdził Minek z troską w głosie.

– Smutno to nie – odpowiedziała. – Tylko czasem trochę nudno. – Chcesz się pobawić?

– Czemu nie. A w co? Może w chowanego?

– Oj nie, lepiej nie. To będzie nieuczciwe, bo jesteś ode mnie mniejszy i łatwiej ci będzie się schować. Może w berka?

– Nie ma mowy. Masz dłuższe nogi, nie będę miał szans.

– To może w zgadywanki, albo w ciepło-zimno?

– Ciepło-zimno? A co to? – Zapytał zainteresowany chłopiec.

– Nie znasz tej zabawy? Ja coś schowam, a ty będziesz szukał i jak będziesz blisko to powiem „ciepło", a jak pójdziesz w złą stronę, to powiem „zimno". Rozumiesz?

– Dobrze, może być. To najpierw ty coś schowaj.

Minkowi bardzo spodobała się ta zabawa, więc dzieci spędziły całą godzinę biegając wesoło po całym ogrodzie i śmiejąc się głośno.

Nagle z domu dobiegło wołanie – Anika, Anika. Chodź na obiad.

– To babcia. Muszę już iść – dziewczynka zwróciła się do towarzysza zabawy. – Pewnie dzisiaj już nie przyjdę, bo po obiedzie mieliśmy iść wszyscy na spacer.

– Oj, jaka szkoda – odparł Minek smutno. – Ale czy możemy się spotkać jutro? Bardzo mi się spodobało w twoim ogrodzie.

– Oczywiście! – dziewczynka odkrzyknęła radośnie. – Więc do zobaczenia jutro.

– Pa!

Pomachali sobie na dowidzenia i Anika pobiegła w stronę domu. Minek tymczasem jeszcze raz rozejrzał się dookoła i postanowił zobaczyć czy jego mama również przygotowała coś dobrego do jedzenia.

 

Koniec

Komentarze

Całe opowiadanie (no dobrze, prawie całe) to dialog. Nie najwyższych lotów, niestety. Takie mdłe trochę. I takie to jakieś, nie wiem. Dziewczynka poznaje malutkiego chłopca i.. nic z tego nie wynika.
- I widzisz co zrobiłeś? - Dziewczynka wstała i zdenerwowana tupnęła nóżką.
- Mam już dość tej zabawy! - To powiedziawszy złapała wiaderko i nakryła nim przebiegającego obok chłopca.
Jeśli oba zdana wypowiada dziewczynka, to połącz to.
- Dobrze już dobrze, obiecuję. - Odezwał się stłumiony głosik. -> obiecuję - odezwał się stłumiony głosik.

"Po ścieżce pomiędzy kwiatami spacerował sobie mały chłopiec. Mówiąc mały nie mam na myśli sześciolatka (...)". Skoro narrator wystepuje w 3 os. to skąd nagła zmiana osoby? A może to były myśli głównej bohaterki? W takim razie winno to być w odpowiedni sposób zaznaczone.
Co do całości tekstu: za nic nie rozumiem, co Autorka chciała przez niego powiedzieć, bo moim zdaniem równie dobrze mogłoby go nie być, gdyż traktuje o niczym. Gdyby to był fragment np. opowiadania o tych ludkach, o ich życiu itd. to jeszcze bym zrozumiał... No ale za to dałbym między 2, a 3. Albo nic nie dam.

Nie wiem, w jakim wieku jesteś, ale jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z pisaniem, to nie przestawaj. Żeby napisać pięć dobrych stron, trzeba najpierw napisać pięć tysięcy złych. Kiedy po kilkunastu latach zajrzysz do swoich starych tekstów, uśmiechniesz się. Nie od razu "Mistrza i Małgorzatę" napisano... ;)
Powodzenia!


Popieram Ajwenhoła. Nie od razu, i tak dalej. Pierwsza opowiastka nie nagrodzona burzą oklasków? No i co z tego, piąta może dostać owacje na stojąco. Tylko, wiesz, zanim tę siódmą napiszesz, pozaglądaj do przeróżnych słowników, poszukaj wzorów w dobrych książkach --- zapis dialogów kuleje, oj, kuleje...
A do tego powyżej dopisz ciąg dalszy pod tytułem "Odwiedziny". Dla wprawy.
Powodzenia.

No to jest pierwsza rzecz jaką napisałam, ponieważ nigdy wcześnej nie miałam do tego cierpliwości. Wszelkie uwagi wezme do serca i postaram się poprawić ;)

I tak trzymaj, dziewczyno ;)

Dziewczynka przypomina mi nieco Alicję Carrolla.
Całość robi wrażenie początku, jakoś brak mi rozwinięcia i zakonczenia.
Ogólnie sympatyczne i chętnie przeczytam następne Twoje opki.

Taka sobie scenka traktująca właściwie o niczym. Zanim się rozwinęła na dobre, już się skończyła. Proponuję, o ile zamierzasz kontynuować powyższy tekst, popracować nad rozwinięciem fabuły, żeby coś się działo.

Nowa Fantastyka