- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Raport Johna Smitha A.D.2017

Raport Johna Smitha A.D.2017

teoria spiskowa?
 

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Raport Johna Smitha A.D.2017

 

To nie jest żadna teoria spiskowa, materiał jest rzetelnie przygotowany przez nieżyjącego już Johna Smitha i ma oparcie w faktach. Ze względu na okoliczności pozostanę anonimowy, spełniając ostatnią wolę właściciela notatek. 

 

Raport Johna Smitha

 

 

 

 

 

 

…KTO SKASOWAŁ RAPORT JOHNA SMITHA ??? 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

[nota autora: tekst odręcznie napisany] Powstaje nowy świt dla ludzkości. Utrzymajmy presję, aby tak się stało. Brońcie ludzkości!

 

***

Nota autora: Materiał [pendrive] znaleziony w butelce po wódce Soplica. Sala nr 502 poziom II, Waverly Hills Sanatorium, USA. 

Koniec

Komentarze

 

***

Jezu Chryste, szpiegują mnie? Dzisiaj rano, jak szedłem po mleko bez laktozy i pieczywo bez glutenu do naszego osiedlowego sklepiku na rogu, zauważyłem opartego o czarną furgonetkę typa, silnie zbudowany, prawie dwa metry wzrostu, ubrany w szary płaszcz, jakby na wojskowo skrojony i z dużym kapturem głęboko nasuniętym na głowę. Mogę przysiąc na Marię Magdalenę z Bytomia, patrzył się na mnie, tak dziwnie, czyżby wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu? Boże Jedyny i Najświętsza Panienko, zmiłuj się nade mną! Szybciej czytajcie, bo mój koniec bliski!

Meh.

***

Ledwo dopiłem kawę, ten komentarz jest taki niepokojący. Podchodzę ukradkiem do okna. Na trzepaku parka namiętnie się obmacuje. W śmietniku rumor, nowobogacki kloszard onanizuje się tak zawzięcie, że pies pani Uli spod 12-ki nawet zamarł w bezruchu i chyba z ciekawości wywalił długi jęzor. Przekrzywiał głowę raz w lewo, a raz w prawo. Tik-tak, tik-tak. Idą już po mnie?

 

 ***

Uff, jednak czytają. Ucieszyłem się, bo w środy chodzę do kina, dwa bilety w cenie jednego. Przecież nie zostawię rzeczy w szatni. Nikt nie będzie dociskał łokciem. Uwielbiam nocne seanse. Przychodzą tylko tacy jak ja, czujemy wspólnotę. Nic nieznaczące pionki na kinowej szachownicy, których łączy jedna wizja na ekranie.

 ***

Sprawdzam Google maps, wszędzie korki. Obawiam się najgorszego, nie zdążę na seans o dwudziestej drugiej trzydzieści. Postanowione. Szkoda, że nie patrzę prosto w oczy temu dryblasowi. Wyobrażam sobie ocean pogardy. Pójdę piechotą. Dwadzieścia osiem kilometrów. Zaskoczę ich. Nie będą się opychać popcornem i popijać colę w aucie.

Zgadzam się z Mytriksem.

Stwierdzam, że chyba nie rozumiem.

Nie ma fabuły, nie ma wyraźnego bohatera. Tekst wygląda jak melanż tytułów ze szmatławych gazetek.

I jest nudny.

Osobiście wydaje mi się, że nadszedł najwyższy czas, aby tą historię wyciągnąć z kryjówki.

Tę historię.

Nah.

 ***

Na pewno kłamią, jak oni wszyscy. Wczoraj obejrzałem Gwiezdne Wojny. Czytałem recenzję na portalu. Mija się z prawdą. Szkoda słów, przecież będą kolejne filmy, a nie żaden ostatni Dżedaj. Gdy wracałem z kina zobaczyłem pięknego owczarka niemieckiego z kobietą. Pytam, dziewczynka, czy chłopiec? Usłyszałem męski głos: – Suka. 

Chryste Panie! Jestem w matriksie! Ona też kłamie! Zabijam ją mistrzowskim ciosem karate. Nie zdążyła upaść na chodnik, bo grę wyobraźni przerywa pisk opon samochodu. Kierowca wyskoczył z auta. Gwałtownie poprawia spodnie, zasuwa rozporek.

– Kurwa, debilu nie będę cię uczyła jeździć! – Dobiegł głos pasażerki, niezwykle piskliwy ton kojarzył się ze strażą pożarną. Wyjmuję spluwę, kaliber 44. Przez chwilę zastanawiam w myślach, czy zerwać z niej ubranie? Widzę, jak się szamocze i wyje, tak samo głośno. Marzenie przerywa męski głos. – Pan lubi psy? – Dolatuje wyraźny zapach perfum. Nie współgrają z potem skóry. Zapach kojarzy się z męską szatnią w sklepie monopolowym. Uciekłem, poczułem się osaczony, ale nie poddaję się. O, nie! Choć wiem, że stare nawyki są trudne do przełamania. Ale wierzę, głęboko wierzę…wykonuję z nabożną czcią znak krzyża…w ludzki rozum i spostrzegawczość. 

Nie zapominaj, że mafia medyczna trzyma konspiracyjnie lekarstwo na raka w ukryciu, jakim jest lewoskrętna witamina C, a reptilianie z Monsanto na rozkaz iluminatów opryskują nas chemtrails, zawierającym abortowane komórki ludzkich płodów występujące też w depopulacyjnych szczepionkach, które zamieniają nas w cyborgi. The end is near.

 

 ***

Nareszcie bratnia dusza. Wracają wspomnienia Kędziora, który łysinę odziedziczył po sąsiedzie z tej samej klatki. Matka zdradzała ojca każdej nocy, kiedy wracał pijany do domu. Tylko wtedy zajmował się małym chłopcem. Wbijał mu do głowy tę samą natchnioną prawdę o chujowym losie biednych ludzi, waląc otwartą dłonią gdzie popadło, po każdym niewyraźnie wypowiadanym zdaniu. Kędzior był człowiekiem bardzo praktycznym. Udowodnił ponad wszelką wątpliwość hipotezę o wpływie koloru skóry na pracę mózgu. Stale powtarzające się rodzinne eksperymenty z kolorem czerwonym utwierdzało go w przekonaniu o zmienności entropii w materiałach organicznych. Odtąd w zimie chodził bez czapki, a łysinę pokrywał sadzą, która według praw termodynamiki, pochłaniała prawie 100% padającego na nią światła, i które ostatecznie zamieniało się w ciepło. A w lecie, nakładał na głowę idealnie dopasowaną folię aluminiową z opakowań po czekoladzie wedlowskiej. Nikt nie zaprzeczy, że tak wykonany czepek jest lustrem cieplnym, odbijającym promieniowanie termiczne. Kędzior często materializuje się w moim pokoju i opowiada, jak przygotowują się w bazie na Księżycu do rewolucji na Ziemi. A, zastanawialiście się wogóle nad tym, skąd mam pendrive Johna Smitha? 

 

@Mytrix

@regulatorzy

@Żongler

@Finkla

@Agenci wpływu?

 

 

 

 

 

 

***

 

Nigdy nie widzieliście chrono-miraży? Ech, ignoranci! Nie wiecie, co to jest przeplatanie się czasoprzestrzenne różnych rzeczywistości? Żadne tam światy równoległe. Kędzior korzysta z napędu temporalnego. Tłumaczył mi dość zawile, ale zapamiętałem tylko jeden przykład. Korzystanie z silnika przypomina puszczanie w różnych kierunkach mydlanych baniek, które zderzając się ze sobą, nie pękają tylko łączą, stając coraz większe. A, im postawniejsza kula, tym prawdopodobieństwo czasu rośnie, od wielkości kwantowej do kompletnego obiektu. O, właśnie tak powiedział. Aż się spociłem. Gdzie jest ten pierdolony raport Johna Smitha? Kto ma dostęp do bazy danych na portalu? Co za pytanie! Chazarski pomiot! 

Ciąg dalszy nie nastąpi z powodu braku zainteresowania…

 

Przeczytałem.

Przeczytałem komentarz.

 

 

edit:

tekst eksperymentalny, nikt nie zauważył crying ?

 

W sumie nie wiem co napisać :( Nawet chciałabym napisać coś konkrentego, coby spełnić obowiązek,  ale jedyne, co przychodzi mi do głowy, to po prostu nie :(

O, było inne.

Było tu jakieś prawdziwe opowiadanie?

Hmmm. Czy prawdziwe, to nie wiem. Ale na pewno dłuższe, coś jakby zlepek wielu sensacyjnych teorii spiskowych.

finkla, nieprawda, tam nie było opka, historia jest w komentarzach…eh, szkoda słów

Powiedzmy, że domyślam się kto stoi za tym Anonimem.

 

Sam pomysł na opowiadanie interaktywne ciekawy. Nie wiem, można to nawet nazwać opowiadaniem burzącym czwartą ścianę. Albo opowiadaniem metatekstowym, przelewającym się z tekstu na komentarze autora i modyfikowanym w czasie.

Sam pomysł na usunięcie tekstu głównego mówiącego o teoriach spiskowych i zakończonego panicznym wyznaniem narratora/autora raportu(?), że jacyś ONI już go wytropili (ale przyznaję – nie pamiętam dokładnie treści), co ma sugerować wpływ owych ONYCH (organizacji, służb itd), jest w pewien sposób interesujący. Nie porażająco interesujący, ale ciekawy.

Problemem było samo “opowiadanie”​. Forma suchego, kobylastego tekstu, imitującego raport, niby z bazy jakieś agencji czy wycinków prasowych. I właśnie sama forma dzieła odrzucała i nudziła czytelnika, który zanim zdążył zapoznać się z interaktywnym pomysłem autora, opuszczał ten zakątek portalu w poszukiwaniu czegoś ciekawszego (i bardziej tradycyjnego w formie).

 

O to chodziło! Wątpię, aby każdy był w stanie przekopać się przez opis teorii spiskowej, taki był zamysł, ale nikt nie zauważył opowiadania niżej, niestety szukaliście nie tam, gdzie zapowiadała się interesująca intryga. 

I o tym właśnie mówię Anonimie. Nie zainteresowałeś czytelnika, który nie spodziewał się ciekawej intrygi pod tekstem tylko w samym tekście. Nie było zapowiedzi, haczyka, zabrakło czegokolwiek, co by przykuło uwagę portalowicza odwiedzającego ten zakątek. Zanim zacząłeś snuć swój eksperyment literacki pod tekstem, nikogo już tu nie było, a usunięcie raportu (nudnego) jeszcze bardziej utrudniło ogarnięcie zamysłu kolejnym wizytującym. To tak jak w księgarni, jeśli nie znasz autora, nie znasz książki z polecenia innych czytelników, dajesz mu jedną szansę. Czytasz pierwsze zdania, przeglądasz chwilkę nieco dalej, ale gdy brak zrozumienia i zainteresowania, odkładasz ją na półkę i sięgasz po coś innego.

czyja to wina? 

Chciałam komentować wszystko, co przeczytam, no ale ten…

Nowa Fantastyka