- Opowiadanie: kchrobak - Puzzle

Puzzle

Taki tam niehalloweenowy już tekst.

Ciekawym, czy ktoś zauważy oczywistą nielogiczność, ale na razie nie będę jej tu wyłuszczał. Może w komentarzu.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Puzzle

Żar lał się z nieba. Pył, podnoszący się przy każdym kroku, drażnił gardło i oczy. Już niedaleko, jeszcze pół klepsydry. Może ćwierć – jeśli się pospieszy. W dole widział już namioty swego ludu. Kobiety krzątające się przy paleniskach. Mężczyzn doglądających stad. Dzieci bawiące się nad brzegiem rzeki.

Pot zalewał mu twarz. Szczypał w kącikach oczu. Poprawił chwyt. Dźwigane w ramionach kamienne tablice były bardzo nieporęczne. Ale przecież nie może się teraz poddać. Będzie silny. Siłą Pana. Moc jest z nim!

Już blisko.

Słyszał gwar rozmów, pokrzykiwania. Ktoś go zauważył. Aaron to czy Symonides? Nie widział dokładnie. Uśmiechnął się. Chciał pomachać dłonią, ale zdołał jedynie wzruszyć ramionami. Zawadził sandałem o jakiś wystający kamień czy korzeń. Potknął się i wyłożył na kamienie. Poczuł palący ból w kolanie. Kilka kropel krwi spadło na rozgrzany, rozpalony piasek. Smużka dymu uleciała w niebo.

Symonides podbiegł pierwszy.

– Rabe, nic ci nie jest?

– Pal licho ze mną! Przykazania!

Kolejne osoby podchodziły do nich i zamierały, spoglądając na rozbite, kamienne tablice.

Mojżesz zapłakał.

Ktoś podszedł, położył mu rękę na ramieniu. Sara. Mała Sara. Złote dziecko.

– Nie płacz – powiedziała, ocierając mu twarz rąbkiem sukni – nie płacz. Naprawimy. Przecież to proste. Jak puzzle co mi tata zrobił na Chanukę.

 

Nie chciał nic jeść. Był zbyt zmęczony. Wypił tylko dzban wody i zasnął. Spał jak zabity. Aż się obudził. A właściwie obudziły go krzyki, wrzaski, nawoływania.

Usiadł na posłaniu. Nasłuchiwał.

Przez gwar dochodziły też inne odgłosy. Jakby uderzenia, stęki, jęki.

Zerwał się z maty.

Zaatakowali nas. – To była pierwsza myśl. – Dopadli nas Egipcjanie. To moja wina. – Padł na kolana. – Moja wina. Rozbiłem tablice. Wzniósł ręce ku niebu.

– Panie! – zawołał – Panie, czemuś nas opuścił?

Ktoś wpadł na ścianę jego namiotu. Tkanina zafalowała. Usłyszał śmiech kobiety. Więc może jednak… Wolał nie robić sobie nadziei. Podniósł się z klęczek i podszedł do wejścia. Uchylił zasłonę.

 

Orgia. Inaczej tego nazwać nie można było.

Orgia kolorów. Wszędzie walały się porozrzucane szmaty. Strzępy ubrań. Chusty. Suknie i chałaty. Skóry. Kwiaty i palmowe liście.

Orgia ciał. Na ziemi. W krzakach. Na wozie i pod wozem. Wszędzie. Dzikie harce, obściskiwania. Lubieżne pieszczoty. Nieraz po trzy, cztery osoby naraz.

 

Złapał się za serce. Zachwiał. Chwycił leżący przy wejściu do namiotu kostur i podpierając się nim, ruszył przez ciżbę. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Wszyscy zajęci byli sobą nawzajem.

Za namiotem Judy zobaczył przycupniętą na ziemi postać. Sara! Odrzucił laskę i podbiegł do dziewczynki.

– Sara!

Podniosła wzrok i uśmiechnęła się promiennie.

– Rabe! Zobacz. – Wskazała dłonią. – Już prawie skończyłam.

Spojrzał na leżące na ziemi potrzaskane płyty. W większości już poskładane do kupy…

– Ale wiesz – zafrasowała się dziewczynka – niektóre nie pasują.

Zmarszczył brew i zerknął jeszcze raz. Wzrok szybko przebiegł po wyrytych w piaskowcu literach. Generalnie… W zasadzie… Zaczął czytać na głos:

– Nie będziesz brał imienia Pana Boga…

– Nie kradnij.

– Nie pożądaj żony bliźniego swego nadaremno…

Koniec

Komentarze

Żar lał się z nieba. Pył, podnoszący się przy każdym kroku, drażnił gardło i oczy. Już niedaleko, jeszcze pół klepsydry. Może ćwierć – jeśli się pospieszy. W dole widział już namioty swego ludu. Kobiety krzątające się przy paleniskach. Mężczyzn doglądających stad. Dzieci bawiące się nad brzegiem rzeki.

Pot zalewał mu twarz.

Możnaby uznać za powtórzenie, chociaż słowo nie są aż tak blisko siebie.

 

Pot zalewał mu twarz. Szczypał w kącikach oczu. Poprawił chwyt.

Znów kwestia dyskusyjna, podmiot w ostatnim zdaniu może być interpretowany jako ten z pierwszego, chociaż nikt nie jest chyba aż na tyle niedomyślny, żeby podświadomie nie zorientować się, że tak nie jest.

 

Kolejne osoby podchodziły do nich i zamierały[+,] spoglądając na rozbite

Przecinek.

 

Zaatakowali nas – to była pierwsza myśl.

Dałbym “to” dużą i kropkę po “nas”. W następnych didaskaliach do zapisu tych myśli analogicznie.

 

 

padł na kolana moja wina. Rozbiłem tablice. Wzniósł ręce ku niebu.

– Panie – zawołał – Panie, czemuś nas opuścił?

Ktoś wpadł na ścianę jego namiotu. Tkanina zafalowała. Usłyszał śmiech kobiety. Więc może jednak… Wolał nie robić sobie nadziei. Podniósł się z kolan

Powtórzenie.

 

Chwycił oparty o namiot kostur i podpierając się nim[+,] ruszył przez ciżbę.

Przecinek.

 

Ciekawy pomysł, uśmiechnąłem się przy końcu :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Fajny pomysł :)

Przynoszę radość :)

Oczywista nielogiczność jest taka, że Chanuka to święto upamiętniające wydarzenia mające miejsce na ponad tysiąc lat po Mojżeszu w chronologii biblijnej. Co wygrałem?

ironiczny podpis

@ Wicked G

Poprawiłem, co było do poprawienia. Reszta została, bo część pojawiła się z premedytacją. Zwłaszcza niektóre powtórzenia i ta nieco chaotyczna narracja drugiego akapitu.

@ Issander

Masz u mnie pączka lub ziemniaczanego placka. I słowa uznania.

Czy to jest sygnaturka?

Sympatyczne, do uśmiechnięcia, ale nie zostanie ze mną na dłużej.

 

“– Panie – zawołał – Panie, czemuś nas opuścił?”

Zgrzyta mi to. Chociażby dlatego, że mimo “wołania” nie ma wykrzyknika. Zrobiłabym na przykład:

– Panie! – zawołał. – Panie, czemuś nas opuścił?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wystarczyły trzy dodatkowe słowa :)

Takie słowa w przedmowie to prowokacja. Ech, też wyłapałam tę Chanukę, ale pączka już pewnie nie dostanę. ;-( Zastanawiałam się jeszcze, czy w tamtych czasach używano klepsydr. No i puzzle też mocno anachronicznie brzmią.

Ale żarcik misie. :-)

Babska logika rządzi!

Puenta nawet śmieszna, choć zdradziłeś ja odrobinę zbyt szybko. 

@ joseheim

“…nie zostanie na dłużej” – też tak myślałem, ale jak już wpadłem na koncepcję niepożądania na daremno, to jakoś to za mną chodzi ;)

@ Finkla

Jak wyłapałaś, to mogę Ci go obiecać. Czy dostaniesz, to już inna rzecz ;)

Też nie wiem, czy były klepsydry i puzzle, ale uznałem, że to dopuszczalna dowolność.

Czy to jest sygnaturka?

Mnie się też zdarzyło rozbić tablice i pogmerać w przykazaniach w jednym z opowiadań, więc trudno, żebym nie lubił tego typu motywów.

Całkiem zabawne. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

@Unfall

Chodziło mi po głowie to Twoje. Nawet się przez chwilę (nie pamiętając szczegółów) zastanawiałem, czy nie zaczerpnę zbyt obszernie. Ale jako że powyższe, jak większość zresztą moich tekstów tutaj, nie stara się “wchodzić” zbyt głęboko, uznałem, że jednak nie.

 

Poza tym: dziękuję Panom za docenienie.

Czy to jest sygnaturka?

Ciekawy tekst, podobnie jak koncept. Taka odpowiedź, co by było, gdyby Bóg ponownie nie zechciał podyktować Mojżeszowi przykazań :) Ale jakoś po zakończeniu wzruszyłem ramionami. Nie trafiło. Bywa.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Mnie, poza Chanuką, zgrzytnął potykający się korzeń czy kamień ;) Oraz sandał czujący ból w kolanie ;)

Racja Bellatrix. Sandał został spersonifikowany. Poza tym napisane ze swadą i swobodą. Zdania krótkie i przejrzyste, Nie przeszkadzały w czytaniu, a to duży plus. Humoreska nie miała może zaskakującej puenty, ale wywołuje uśmiech na twarzy. Myślę jak tu inaczej jeszcze by pokombinować z poprzestawianymi przykazaniami. Autor zaś poszedł na całość i zorganizował orgię podczas wędrówki z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Uznaję uwagę i poprawiam.

 

Co do Chanuki, mogłem oczywiście użyć dnia imienia lub urodzin. Ale postawiłem na ten paradoks świadomie. Niech to mnie tłumaczy.

 

A propos innych przykazań – może dałoby się coś wymyślić, ale uznałem, że to jest najlepsze i logiczne.

Czy to jest sygnaturka?

Wiesz, Kchrobaku, tym razem średnio mi się podobało. Wykonanie i owszem, dobre, ale pomysł, gdzie owieczki cudzołożą na przekór/nie przekór Bogu, to motyw najczęściej stosowany “na obrazę Pana”, więc niezbyt mnie zajmujący.

Ja to rozumiem doskonale. Mnie dowcipy orbitujące w okolicach seksu też na ogół nie bawią.

Ale to nie jest pomysł ani na obrazę, ani na robienie wbrew. Przeciwnie, chcieli dobrze, tylko instrukcji mieli kiepską kopię.

Czy to jest sygnaturka?

Żyj w celi, bracie.

NMSP. ;-)

Babska logika rządzi!

Ja wiem, Kchrobaku, dlatego dałem obrazę w cudzysłowie. Tak sobie myślę, że wolałbym gdybyś skończył na hulance. :) Próbowałem sobie wyobrazić setki kopulujących osób i jakoś tak, ten tego, nie bardzo. ;)

Finklo, możesz rozwinąć skrót? Chyba nie załapałem…

Nie Mogłam Się Powstrzymać.

Babska logika rządzi!

Ja nie starałem sobie tego wyobrazić – nie wiem czy bym zdołał ;) Zresztą, w tych tematach nie lubię się wypowiadać. Co zresztą da się zauważyć – myślę, że jeden, malutki akapit to i tak nadto.

Czy to jest sygnaturka?

Strasznie naiwni Ci ludzie Mojżesza albo mocno grzeszni. ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Cwani. Nie mogli przepuścić takiej okazji. :-)

Babska logika rządzi!

Opowiedziałeś dość stary żart, ale zrobiłeś to z wdziękiem. ;)

 

Chwy­cił opar­ty o na­miot ko­stur i pod­pie­ra­jąc się nim… –> Nie brzmi to najlepiej.

 

– Nie po­żą­daj żony bliź­nie­go swego na da­rem­no… –> – Nie po­żą­daj żony bliź­nie­go swego nada­rem­no

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Stary?

Myślałem, że go właśnie wymyśliłem ;)

Grunt, że z wdziękiem. :)

Czy to jest sygnaturka?

Potknął się i wyłożył na kamienie.

– ten potoczny zwrot średnio pasuje ;)

 

Nie mogę odmówić morału temu szorciakowi, ale fakt, że jest o bezrefleksyjnym wsłuchiwaniu się w dogmaty (ciekawe, że ludzie celebruję szczególnie te, które im pasują, a do innych się zmuszają – co na to Pan? Przymuszony = z własnej woli?) to szort wypada więcej niż blado…

Oczywiście jeżeli chciałeś tylko poćwiczyć prowadzenie narracji, zwięzłe pisanie i generalnie tworzenie konstrukcji opowiadania, to gratuluję dobrej pracy :)

 

Teraz tylko trzeba się bardziej postarać i zachwycić czymś świeżym, najlepiej daleko od wyeksploatowanych religijnych klimatów ;)

 

Pozdrawiam

Czwartkowy Dyżurny

Jak to bezrefleksyjnym? Myślę, że właśnie refleksem musieli się wykazać najbardziej, by zdążyć nim się prorok obudzi.

 

Czy to jest sygnaturka?

Śmiechłem…

Udany króciak.

F.S

I o to się rozchodziło…

Czy to jest sygnaturka?

Nowa Fantastyka