- Opowiadanie: Klaymen - Pokuta

Pokuta

Tekst ukazał się w Silmarisie 2 (5) 2017. Zajął 3 miejsce w konkursie “Wydarzyło się nocą...”

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Pokuta

Spojrzenia wszystkich pracujących na taśmie, a więc i moje, podniosły się nerwowo na widok przemarszu przerażających bestii. Rogi, kopyta, buchająca z nozdrzy para, cieknąca ślina i lśniące czerwienią oczy. Ciągnięty przez potwory wóz skrzypiał i pojękiwał, w oczywisty sposób oczekując naprawy. Odwróciłem wzrok, ale nie potrafiłem powstrzymywać się przed ukradkowym zerkaniem. Stwory prychały i dyszały ciężko, co wywoływało gęsią skórkę na naszych cielesnych powłokach, nawet w czyśćcu. Choć bestie same znajdowały się na granicy wytrzymałości, to jednak nigdy nie padały, a tylko wykańczały kolejnych jeźdźców. Nikt nie wie, ilu dokładnie. Każdy, kto próbował ich zliczyć, tracił w końcu rachubę. W pewnej chwili jeden ze stworów pochwycił moje spojrzenie, od którego włosy zjeżyły mi się na karku. W tej chwili nie potrzebowałem zbawienia, a jedynie niewidzialności.

Tak naprawdę mało kto znał cel ich podróży, jej długość, kierunek; jako obsługujący taśmę wiedzieliśmy jedynie tyle, ile widzieliśmy na własne oczy – to znaczy same skutki. Nie pamiętaliśmy z ziemskiego życia wszystkiego, a jedynie epizody. Oczywiście krążyło między nami wiele plotek – jednak, jak to z nimi bywa – nigdy nie można im całkowicie wierzyć.

– Wiesz, co to oznacza – mruknął John. Nie miał pojęcia, jak długo już tu się znajduje. Czas w czyśćcu płynął zupełnie inaczej, a często miało się wrażenie, jak gdyby kompletnie zmieniał rytm. – Niedługo zostanie wybrany kolejny jeździec.

Zadrżałem. Moje szanse były małe, jako że nie brak tu tych, którzy zbłądzili. W końcu istnieli, odkąd tylko powstała ludzkość.

***

– James!

Zdjęty strachem podniosłem wzrok.

Stał nade mną jeden z urzędników, od których roiło się w czyśćcu. Głowę zwieńczoną miał typowym dla kasjerów daszkiem, a gdzieś za zsuniętymi na nos okularami kryły się małe oczka. To, co przeraziło mnie najbardziej, to trzymany przez niego formularz.Urzędnik spojrzał na dokument zmęczonym, beznamiętnym spojrzeniem.

– Schodzi pan z taśmy – zawyrokował.Gdybym nie wiedział, jak funkcjonuje to miejsce, odsapnąłbym z ulgą. Bez wątpienia ziemska biurokracja nie dorównywała czyśćcowej, ani skalą, ani stopniem zaawansowania.

– Zgodnie z artykułem siedemdziesiąt jeden, paragraf czterdzieści dziewięć kropka jeden C, niniejszym prawie wyrobił pan normę adekwatną do grzechów popełnionych podczas ziemskiego życia.

„Prawie”. Nic nie odpowiedziałem.

– Zostało już tylko jedno.Spuściłem wzrok. W jakiś sposób wiedziałem, dokąd to wszystko zmierza.

– Nie – wyrzekłem bezgłośnie, choć nie byłem w stanie zrobić nic więcej. Czułem, jak czyśćcowe moce związują moją wolę. Urzędnik odchrząknął uprzejmie i poprawił okulary. W jego głosie nie było złości ani gniewu – jedynie podsycone chęcią sumiennego wykonywania obowiązków znużenie.

– Takie przepisy – rzucił i wzruszył ramionami.

Pokiwałem głową. A więc czekała mnie ostateczna pokuta.

***

Byłem pełny i ociężały. Po zaaplikowanej mi tuczącej diecie w końcu uznano, że oto jestem gotów.

Bestie podeszły do mnie, ciągnąc naprawiony już wóz. Tym razem nie wzbudzały takiego strachu, jak uprzednio, począwszy od zapachu (mieszanki piżma, wody różanej i mokrego futra), poprzez zdobiące im głowy kuriozalne rogi, a na dziwacznie i obco brzmiących imionach kończąc. Imionach, których nikt nigdy na głos nie wymawiał. Instynktownie wyczuwałem w nich pradawne, iskrzące magią moce, starsze od wszystkiego, co znałem.

Usłyszałem własny głos, choć nie miałem wpływu na wypowiadane przez siebie słowa:

– Ho, ho, ho.

Czekała mnie długa noc.

Koniec

Komentarze

“formularz.Urzędnik spojrzał na dokument zmęczonym, beznamiętnym spojrzeniem.” → brak spacji po kropce, pomiędzy “formularz” a “Urzędnik”

 

“zawyrokował.Gdybym nie wiedział” → to samo

 

“„Prawie”. Nic nie odpowiedziałem.” → błędny zapis, kropka powinna być objęta cudzysłowiem. 

 

“Zostało już tylko jedno.Spuściłem wzrok.” → znów brak spacji

 

“W jakiś sposób wiedziałem, dokąd to wszystko zmierza.” → sformułowanie “w jakiś sposób” jest nieprecyzyjne. Może przeczucie mu podpowiedziało?

 

“odchrząknął uprzejmie” → jak się chrząka uprzejmie?

 

Nie rozumiem tego opowiadania. Nie wiem, czym była ta ostatnia pokuta, co miał właściwie robić, co oznaczało bycie jeźdźcem? Niejasne jest to wszystko, toteż tekst nie robi szczególnego wrażenia. Kończysz opowieść w momencie, kiedy zdobywasz ciekawość czytelnika i nie udzielasz odpowiedzi na pytania, rodzące się w trakcie lektury. 

EDIT:

Czekaj, czy to ma być jakaś mroczna opowieść o Świętym Mikołaju? Ale… Dlaczego? Mam wrażenie, że przez tę interpretację jeszcze mniej rozumiem… 

 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Dobre, a zakończenie wręcz doskonałe.

Zazgrzytało mi jedynie: “wyrzekłem”, bo to słowo oznacza jednak co innego niż “rzekłem”.

I w …jedno.Spuściłem… – powinna być spacja i “-“

 

Czy to jest sygnaturka?

@ rosebelle

Jak się chrząka uprzejmie? Czyż to nie oczywiste?

Chrum, chrum.

 

A jeśli chodzi o treść, to moim zdaniem oczywiste. W czyśćcu robisz “na taśmie”, a na końcu awansujesz na dostawcę. A jako że pamięć poprzedniego życia jest okrojona, to to wszystko strasznym się zdaje.

Czy to jest sygnaturka?

No, można to tak tłumaczyć, ale i tak do mnie nie przemawia. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Klimaty bożonarodzeniowe już w październiku? No tak, do tego powoli się przyzwyczajam, jednak Mikołajowie wypełniający swoją rolę w charakterze pokuty, jakoś nie przemówili mi do wyobraźni.

Wykonanie, jak na tak krótki tekst, bardzo niedbałe, delikatnie mówiąc.

 

Spoj­rze­nia wszyst­kich pra­cu­ją­cych na ta­śmie… –> Czy może raczej: Spoj­rze­nia wszyst­kich pra­cu­ją­cych przy ta­śmie…

Choć domyślam się, że to taki żargon zawodowy.

 

W pew­nej chwi­li jeden ze stwo­rów po­chwy­cił moje spoj­rze­nie, od któ­re­go włosy zje­ży­ły mi się na karku. –> Czy dobrze rozumiem, że opowiadającemu włosy zjeżyły się od własnego spojrzenia?

 

Urzędnik spoj­rzał na do­ku­ment zmę­czo­nym, bez­na­mięt­nym spoj­rze­niem. –> Brzmi to fatalnie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pomysł fajny, wykonanie słabuje. O spojrzeniu jeżącym włosy pisała już Reg. Brakuje kilku spacji po kropkach. Uważaj na homofonie, wytrącają z rytmu lektury – czasem warto przeczytać fragment na głos:

 

Spojrzenia wszystkich pracujących na taśmie, a więc i moje, podniosły się nerwowo na widok przemarszu przerażających bestii. Rogi, kopyta, buchająca z nozdrzy para, cieknąca ślina i lśniące czerwienią oczy. Ciągnięty przez potwory wóz skrzypiał i pojękiwał, w oczywisty sposób oczekując naprawy. Odwróciłem wzrok, ale nie potrafiłem powstrzymywać się przed ukradkowym zerkaniem.

Klimatyczny utwór, sporo wcisnąłeś jak na tak krótki tekst. Pomysł bestii, wozu i woźnicy podoba mi się. Bo chodziło Ci zapewne o woźnicę, jeździec poruszałby się na zwierzęciu. Brak enterków w dwóch miejscach.

– Zostało już tylko jedno.

Spuściłem wzrok. W jakiś sposób wiedziałem, dokąd to wszystko zmierza.

– Nie – wyrzekłem bezgłośnie, choć nie byłem w stanie zrobić nic więcej.

Czułem, jak czyśćcowe moce związują moją wolę.(…)

Pozdrawiam diabelsko.

 

Spodobał mi się pomysł na shorcik, a szczególnie urzekła mnie wizja czyśćca. Chociaż dla mnie czyściec w tym przypadku oznaczałby piekło, ponieważ nienawidzę urzędów i biurokracji. Aż mnie pot zalewa…

Ogólnie: troszeczkę się zaciekawiłem, na koniec raz uśmiechnąłem, bez szału.

 

Dlaczego duszyczki w czyśćcu tak bardzo bały się zostania Mikołajem? Ja chętnie przeleciałbym się na magicznym wozie ;) Poza tym Mikołaja dobrze karmią ;D

O, skądś znam ten tekst.

Ogromny plus za zaskoczenie w końcówce i poczucie humoru. Spodobał mi się pomysł na opowiadanie. Bohaterowie niby znani, ale nie w takich rolach.

Babska logika rządzi!

Też pamiętam. :)

To jest przedziwne, ale wpadłam na to, o co chodzi, po pierwszym zdaniu. Teraz przejrzałam ten tekst jeszcze raz i nie mam pojęcia, skąd wtedy u mnie ten przebłysk geniuszu, bo zazwyczaj ani nie nie odgaduję przewrotnych zakończeń, ani nawet nie staram się tego robić. A zwłaszcza w takich tekstach jak ten, gdzie rzeczywiście początek nie zapowiadał finału.

Ale podobał mi się ten tekst.

Dobry tekst, zwłaszcza końcówka, która zaskakuje. To spojrzenie na obecny obraz Świętego Mikołaja zapada w pamięć i nawet ciekawie się wpisuje w dzisiejszy świat i opinie o takowym obrazie ;)

Podsumowując: interesujące spojrzenie okraszone dobrą puentą. Jedno, duże BUM zgodnie z zamierzeniami :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Jak dla mnie trochę za słaby związek między Mikołajem i piekielną pokutą. Zabrakło jakiegoś większego podobieństwa, analogii, nie wiem, gry słów.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Bardzo oryginalny pomysł. Spodobał mi się.

Zwłaszcza ten niepokojący i złowieszczy początek. Przy puencie jaką nam zaserwowałeś idealne się komponuje.

Tradycyjnie, jak to w przypadku tekstów silmarisowych, pozwolę sobie na kopiuj-wklej opinii już wcześniej wyrażonej w silmarisowym wątku: 

 

Pokuta – aż zerknęłam do poprzedniego numeru, żeby ponownie przeczytać opinie jurorów o tym tekście. Bo nie łapię, co jest w nim takiego urzekającego. Niby końcówka powinna wyjaśnić walnięciem w łeb, ale u mnie spowodowała tylko wzruszenie ramion. Nie twierdzę, że coś jest nie tak, tylko najwyraźniej nie trafiło w mój gust.

 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Powiem tak. Mam mieszane uczucia co do tego tekstu. Niby napisane porządnie, niby jest jakiś klimat (bestie-renifery), ale połącznie Mikołaj + Czyściec jakoś mi lekko zgrzyta. 

Oczywiście ten jeździec do na pewno błąd i chodzi o woźnicę. 

Z innych drobiazgów:

“poprzez zdobiące im głowy” – a ​nie lepiej “​poprzez zdobiące ich głowy”?

Po przeczytaniu spalić monitor.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Jeździec? Raczej nie :)

W kilku miejscach brakuje spacji. Trochę też zdziwiło mnie, że po artykule i paragrafie była jakaś “kropka”.

W każdym razie – spodobał mi się pomysł na ukazanie czyśćcowej pokuty :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka