- Opowiadanie: Eferelin Rand - Jajo Wszechświata

Jajo Wszechświata

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Jajo Wszechświata

Ciekawość prowadziła Adama Gorzeckiego przez całe jego życie. To jej zawdzięczał kilkanaście blizn, których dorobił się, gdy jako dziecko badał i testował różne ostre i gorące rzeczy. Ciekawość również sprawiła, że po ukończeniu liceum zdecydował się studiować filozofię – wbrew prośbom rodziców i ostrzeżeniom znajomych.

 

Sześć lat później zdał sobie sprawę z pomyłki jako bezrobotny od roku, ale wciąż dumny magister filozofii. Z kłopotu wybawił go młodszy brat, który zaproponował wspólne prowadzenie sklepu spożywczego. Początkowo Adam odmówił. Sam pomysł wydał mu się śmieszny i niepoważny. Wciąż żywił przekonanie, że został stworzony do wielkich rzeczy. Brak pieniędzy zmusił go jednak do ponownego rozważenia oferty. Przyjmując pracę obiecał sobie, że gdy tylko odzyska płynność finansową, natychmiast poszuka innego zajęcia, bardziej odpowiadającego jego umiejętnościom i potrzebom.

 

Po jedenastu latach od tamtych chwil nadal pracował w sklepie, jeździł do pracy tym samym autobusem, mieszkał w tym samym bloku i wciąż snuł te same plany na przyszłość.

Trzeba powiedzieć o Adamie jeszcze jedno. Poza ciekawością charakteryzowało go również lenistwo. Był typem człowieka ciekawego świata, o dużych możliwościach, ale zupełnie pozbawionym inicjatywy i chęci działania, w wyniku czego, będąc mężczyzną wchodzącym w wiek średni, dalej czekał, aż jego marzenia same się spełnią. Wraz z upływem lat przekonanie, że w przyszłości dokona czegoś wielkiego, nie zanikło, a nawet pogłębiło się. Adam czekał cierpliwie na swój dzień.

 

Był wtorek, 21 marca 2011 roku.

Wpół do siódmej wieczorem Adam zamknął sklep i ruszył do domu. W ręce trzymał reklamówkę z zakupami – mógł je robić na miejscu, co uważał za jedyną zaletę swojej pracy.

Wieczór był dość ciepły jak na tę porę roku i pogodny, więc postanowił się przejść. Po drodze zastanawiał się nad tym, co zjeść na kolację. Wizja złocistej jajecznicy na boczku wydawała się kuszącą perspektywą. No, chyba że zakamarki lodówki odkryją jeszcze smaczniejsze kąski. „A do gry włączy się nowy gracz" pomyślał i uśmiechnął się. Spodobała mu się ta myśl.

Z filozoficznych rozmyślań wyrwał go błysk czegoś srebrnego, leżącego na chodniku. Podniósł tajemniczy przedmiot i ze zdumieniem stwierdził, że jest to zwykły cukierek zawinięty w sreberko. Gdy przyjrzał się uważniej, zauważył z jednej strony napis: Jajo Wszechświata.

Nazwa wydała mu się nieco dziwna, ale też intrygująca i nagle poczuł nieodpartą chęć na skosztowanie słodkości. Doskonale wiedział, że zjedzenie rzeczy znalezionej na ulicy nie jest najlepszym pomysłem, ale stara dobra ciekawość dała o sobie znać.

Z wahaniem odwinął opakowanie i jego oczom ukazała się czarna niczym noc kulka. Obracał ją przez chwilę w dłoni rozważając wszystkie za i przeciw.

– A tam, raz kozie śmierć – mruknął i włożył cukierek do ust.

Eksplozja smaku niemal powaliła go na kolana. W ostatniej chwili przełknął całość, ale i tak na języku pozostał niebiański ślad, nie dający się opisać inaczej niż…

– Boże, chyba miałem orgazm! – pełne oburzenia sapnięcie kobiety przechodzącej obok uświadomiło mu, że powiedział to na głos. Stał jeszcze chwilę w miejscu delektując się resztkami smaku, dopóki nie znikły całkowicie. – Zajebiście dobre! – skwitował na koniec.

Ze znacznie lepszym humorem pomaszerował do domu.

 

Ostatecznie na kolację nie zjadł nic, gdyż ze zdumieniem stwierdził, że wcale nie jest głodny. Obejrzał swój ulubiony serial, a następnie zaczął skakać po kanałach. Nawet nie zauważył, kiedy zasnął.

Śniło mu się, że wymiotował galaktykami, a z oczu i uszu wypływały mu rzeki gwiazd i planet. Było to wspaniałe uczucie. Nareszcie czuł się spełniony.

Nazajutrz obudził się z okropnym bólem brzucha. Wypełniało go gorące, bolesne pulsowanie. Bez wątpienia miał gorączkę. Zrzucił przesiąknięte potem ubranie i z przerażeniem zauważył, że w ciągu nocy jego brzuch napęczniał niczym balon. „Chryste, jakbym był w ciąży!".

Chwycił za telefon i zadzwonił do przychodni, aby umówić się na wizytę. Nie chciał ryzykować. Doskonale pamiętał ciotkę Martę, która zmarła na zapalenie płuc, choć zaczęło się od zwykłego kataru. A jego przypadek wcale nie wyglądał na zwykły. Gdyby tylko miał w domu termometr… Przetrząsnął szafki w poszukiwaniu jakiegokolwiek lekarstwa. Znalazł w końcu stare opakowanie Gripexu. Dobre i to. Łyknął dwie tabletki.

 

Czekał już pół godziny i był coraz bardziej zdenerwowany. Przychodnię jak zwykle wypełniał tłum chorych. Miał wrażenie, że wszyscy się na niego gapią. Pocił się obficie, a gorączka zamiast spaść, to, o ile to możliwe, jeszcze wzrosła.

W końcu w drzwiach gabinetu pokazał się lekarz i wyczytał jego nazwisko.

– No, no, ale się pan załatwił – ocenił fachowo po wejściu pacjenta. – Proszę usiąść. Zaraz zmierzymy temperaturę.

Adam spełnił polecenie, choć musiał przytrzymać się biurka, by nie upaść. Miał zawroty głowy. Mimo to uśmiechnął się. Nagle wypełniło go dziwne przeczucie, że jego chwila nadchodzi wielkimi krokami i wkrótce zapuka do drzwi.

Gdy na termometrze skończyła się podziałka, lekarz wyraźnie stracił rezon.

– Eee… Dobrze. Proszę się rozebrać do pasa. Osłucham pana.

Adam zdjął sweter i koszulkę. Celowo ubrał się w luźne ciuchy, aby ukryć nabrzmiały brzuch.

– Mój Boże! – lekarz wybałuszył oczy. – Co pan zjadł?!

– Tylko cukierka…

– To nie czas na żarty! Pana stan jest poważny. Niech pan powie, kiedy poczuje ból – zaczął go uciskać w różnych miejscach.

Zamiast bólu Adama ogarnął spokój i przekonanie, że oczekiwana przez lata chwila właśnie nadeszła. Każdy dotyk lekarza sprawiał, że to coś uwięzione w środku buzowało coraz bardziej i bardziej. W pewnym momencie kipiel osiągnęła stan krytyczny.

– Już nie mogę… – wysapał Adam i eksplodował.

I był to naprawdę Wielki Wybuch.

 

 

Tomasz Zawada,

 

17 sierpnia 2006 r.

 

Koniec

Komentarze

Opowiadanko napisane parę lat temu pod wpływem chwili. Z lekkim przymrużeniem oka. Zapraszam do czytania i komentowania.


Hmyy... Naprawdę nie wiem co mam o tym myśleć. Gość uważa, że jest stworzony do wielkich rzeczy i zjada... właściwe co? Coś w rodzaju ziarna wszechświata, który w nim wybucha.
Cóż... Zabawne.
Przyjemnie się czytało.

Taki sobie bezsensik. Jedynie dobrze napisany. 

Taki dobrze napisany bezsensik. W sam raz na piątkę, bo ostatecznie, do czego innego mają być opowiadania, zwłaszcza fantastyczne? :)

OK, po pierwsze... Na Boga, jak używasz konkretnej daty w zestawieniu z dniem tygodnia, sprawdź kalendarz. 21.03.2011r. wypada w poniedziałek.
Tak, wiem, czepiam się. Niestety należę do tego gatunku osób, które sprawdzają takie rzeczy. Ot, z ciekawości, na ile staranny był autor.
Co do reszty, to zgadzam się z przedmówcami. Miły, dobrze napisany tekst. Dobrze się czytało, choć nie wiem, czy zapadnie mi w pamięć.
- Boże, chyba miałem orgazm! - pełne oburzenia sapnięcie kobiety przechodzącej obok uświadomiło mu, że powiedział to na głos.  - ten tekst za to na pewno zapamiętam, bardzo udany i bardzo na miejscu.

Niestety masz całkowitą rację Yenfri - przyłapałeś mnie na niedbalstwie. Nie czepiasz się, ja zwykle też sprawdzam takie rzeczy (u siebie i u innych). Usprawiedliwiając się odrobinę powiem, że w pierwotnej wersji datą był dzień 21.03.2006 r. - a to był wtorek. Umieszczając opowiadanie teraz przestawiłem tylko rok i zupełnie zapomniałem sprawdzić dzień tygodnia.
Mogę tylko obiecać poprawę na przyszłość i dziękuję za zwrócenie uwagi ;)

Tajemniczy Ktosiu, jak już dajesz 3, to mógłbyś uzasadnić swoją ocenę. A tak, zamiast rzeczowej krytyki pozostają domysły...

Hmmm. Myślałam, że po roku, góra trzech, życia wyrasta się z wkładania znalezionych przedmiotów do buzi.

Taki dziwny tekst, sama nie wiem, co o nim sądzić. Pomysł nie najgorszy, wykonanie też, ale jakby czegoś brakowało.

Babska logika rządzi!

Choć od początku sugerujesz, że Adam z pewnością w końcu coś przeżyje, to w kulminacyjnym momencie okazuje się, że jednak nie przeżył. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Absurdalne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka