- Opowiadanie: MPJ 78 - Węzeł

Węzeł

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Finkla, Użytkownicy IV

Oceny

Węzeł

 

Ka­sjo­pea ze wzgó­rza pa­trzy­ła na morze. Bryza roz­wie­wa­ła jej czar­ne loki, pie­ści­ła twarz oraz pier­si wy­sta­ją­ce swo­bod­nie z głę­bo­kie­go de­kol­tu. Jesz­cze nie­daw­no widok pro­mie­ni słoń­ca śli­zga­ją­cych się po błę­kit­nych fa­lach uspo­ka­jał ją i cie­szył. Dziś jed­nak nie po­tra­fi­ła czer­pać ra­do­ści ani z pięk­na kra­jo­bra­zu, ani nawet z bę­dą­ce­go wy­ra­zem mi­ło­ści, na­szyj­ni­ka z bursz­ty­nem, który dał jej Her­mes, syn Hofu.

 

Zda­niem ludzi naj­młod­sza córka króla Knos­sos nie miała po­wo­dów do zmar­twień. Zaraz po uro­dze­niu, ka­płan­ki bo­gi­ni węży uzna­ły, iż ma po­ten­cjał. Pod­da­no ją więc ry­tu­ało­wi, da­ją­ce­mu wiecz­ną mło­dość. Być może dzię­ki temu wi­dzia­ła rze­czy nie­do­stęp­ne zwy­kłym śmier­tel­ni­kom. W wieku pięt­na­stu lat otrzy­ma­ła przy­wi­lej wiesz­czą­ce­go tańca wśród świą­tyn­nych węży.

Oso­bi­ste suk­ce­sy na­ło­ży­ły się jed­nak na cięż­ki czas dla kró­le­stwa. Nocą, rok temu kil­ka­na­ście okrę­tów pod wodzą Per­ga­mo­sa do­bi­ło do brze­gu. Wo­jow­ni­cy, któ­rzy z nich wy­sie­dli, zdo­by­li z za­sko­cze­nia mia­sto i pałac jed­nym ata­kiem. Pod­czas walki zgi­nę­ło kil­ku­na­stu war­tow­ni­ków i jej brat, ksią­żę Mi­no­ta­los.

Lu­dzie mó­wi­li, że Knos­sos i tak miało szczę­ście. Ludy Morza za­zwy­czaj dość bru­tal­nie ob­cho­dzi­ły się z po­ko­na­ny­mi. Troja zo­sta­ła spa­lo­na ze szczę­tem, a Neo­p­to­le­mos, oj­ciec Per­ga­mo­sa urzą­dził tam­tej­szej ro­dzi­nie kró­lew­skiej jatkę. Tym razem zwy­cię­ski wódz za­żą­dał je­dy­nie, aby król Al­taj­me­nes pu­blicz­nie go usy­no­wił i zrzekł się wła­dzy. Wziął też za żony star­sze sio­stry Ka­sjo­pei, Ariad­nę i An­dro­ma­chę.

Dziś oka­za­ło się, że ła­god­ność miała swój ukry­ty cel. Ak­tu­al­ny wład­ca Knos­sos we­zwał przed swe ob­li­cze Al­taj­me­ne­sa z żoną, wę­żo­we ka­płan­ki, Egip­cja­ni­na Hofu i jego syna Her­me­sa. Kiedy tylko sta­nę­li przed jego ob­li­czem rzekł.

– Czy wie­cie, że Achil­les, który był moim dziad­kiem po­wstał ze związ­ku ne­re­idy Te­ty­dy i króla Ftyii? – Po­wiódł wzro­kiem po ze­bra­nych.

– Nikt z nas nie ośmie­lił się nigdy kwe­stio­no­wać twego bo­skie­go po­cho­dze­nia. – Ostroż­nie od­rze­kła Asty­da­mia, żona Al­taj­me­ne­sa.

– Nie oskar­żam was o to. Ze­bra­ni zo­sta­li­ście tu z in­ne­go po­wo­du.

– Wyjaw go nam panie – rze­kła naj­star­sza z ka­pła­nek.

– Mój dziad sły­nął z od­por­no­ści na wszel­kie cho­ro­by i rany. Za­wdzię­czał to swej matce.

– Bo­skie po­cho­dze­nie daje lu­dziom licz­ne bło­go­sła­wień­stwa. – Ka­sjo­pea, szyb­ko zdała sobie spra­wę do czego może dążyć wład­ca.

– Tyle, że siła i zdro­wie mo­je­go dziad­ka nie były kwe­stią bo­skiej krwi, ale ry­tu­ału, ja­kie­mu matka pod­da­ła go na tej wy­spie. – Wśród ze­bra­nych za­pa­dła ab­so­lut­na cisza. – Mój pier­wo­rod­ny syn bę­dzie nosił imię swego pra­dzia­da i pod­da­cie go temu sa­me­mu ry­tu­ało­wi.

– Panie, ale… – naj­star­sza ka­płan­ka pró­bo­wa­ła coś po­wie­dzieć.

– Milcz! – Per­ga­mos nie za­mie­rzał dys­ku­to­wać. – Zdo­by­łem to kró­le­stwo, bo wie­dzia­łem, że tu Te­ty­da przy­wio­zła ma­łe­go Achil­le­sa. Da­ro­wa­łem wam życie i bro­nię przed in­ny­mi wo­dza­mi Acha­jów, po­nie­waż chcę aby moje dzie­ci były god­ny­mi spad­ko­bier­ca­mi Achil­le­sa. Po­nad­to – tu zwró­cił się do Al­taj­me­nes i Asty­da­mii – je­ste­ście moją ro­dzi­ną. Syn, któ­re­go uro­dzi­ła Ariad­na jest z wa­szej krwi, tak samo jak dziec­ko, które wkrót­ce uro­dzi An­dro­ma­cha. Mo­że­cie więc zro­bić dla wnu­ków to, o co was pro­szę po do­bro­ci, albo zmu­szę was do tego. – Uśmiech jaki za­go­ścił na twa­rzy Per­ga­mo­sa nie zo­sta­wiał złu­dzeń, co czeka tych, któ­rzy mu od­mó­wią.

– Speł­ni­my twą wolę panie – rzekł Hofu skła­nia­jąc się nisko.

 

Ka­sjo­pea od kilku dni po­da­wa­ła, Ariad­nie do picia spe­cjal­ną mie­szan­kę wody, ziół i miodu. Nie do końca wie­dzia­ła, co to jest, ale wy­ko­ny­wa­ła po­le­ce­nia Hofu. Po­dob­ny ze­staw po­da­wa­no rów­nież swemu siostrzeńcowi. Za­rów­no siostra, jak i malec, czuli się cał­kiem do­brze, co uspo­ka­ja­ło dziew­czy­nę. Pra­wnuk Achil­le­sa wła­śnie obu­dził się, kiedy do kom­na­ty wszedł Egip­cja­nin.

– Pani już czas – rzekł spo­koj­nie.

– Je­steś pe­wien, że ma­łe­mu nic nie grozi? – Ariad­na, była za­nie­po­ko­jo­na. – Sły­sza­łam, że Te­ty­da swego syna sma­ro­wa­ła am­bro­zją, a potem wkła­da­ła w ogień.

– Achil­le­so­wi nie sta­nie się krzyw­da. Praw­do­po­dob­nie prze­śpi spo­koj­nie więk­szość ry­tu­ału.

– Boję się, lu­dzie mówią…

– Te głu­pie plot­ki po­wsta­ły z po­wo­du dwór­ki zwa­nej Ane­lad­gam Adors. Po­ry­wa­ła dzie­ci, by je zabić i zjeść. Po­dob­no miało to jej za­pew­nić nie­śmier­tel­ność. Bo­go­wie spra­wi­li, iż prze­stęp­stwo zo­sta­ło od­kry­te. Za karę wbito ją na pal. Po­wiem ci tylko, iż rze­czy­wi­stość ne­ga­tyw­nie zwe­ry­fi­ko­wa­ła jej prze­ko­na­nia.

– Co więc czeka Achil­le­sa?

– Dość dobre życie, ale to nor­mal­ne gdy się jest kró­lew­skim synem. – Hofu uśmiech­nął się uspo­ka­ja­ją­co.

 

Świą­ty­nia wę­żo­wej bo­gi­ni była tak na­praw­dę nad­mor­ską grotą. Ka­sjo­pea przy­mknę­ła oczy czu­jąc na twa­rzy ła­god­ny wiatr. Na razie z resz­tą ka­pła­nek cze­ka­ła. Per­ga­mos uważ­nie ob­ser­wo­wał jak Hofu wzno­si przed oł­ta­rzem modły do bogów. Wresz­cie ka­płan ode­brał z rąk syna szkla­ne na­czy­nie, w któ­rym zmie­szał miód z mle­kiem i podał mal­co­wi. Dziec­ko wy­pi­ło mie­szan­kę i za­pa­dło w sen.

Teraz przy­szła kolej na ka­płan­ki bo­gi­ni węży. Przy akom­pa­nia­men­cie fle­ci­stów wkro­czy­ły do sali, sta­jąc wokół oł­ta­rza. Za­in­to­no­wa­ły starą pieśń a prze­wod­ni­czą­ca im wska­za­ła Ka­sjo­peę. Dziew­czy­na za­czę­ła tań­czyć wpro­wa­dza­jąc się w trans. Jej od­dech przy­spie­szył, ręce wy­ko­ny­wa­ły skom­pli­ko­wa­ne gesty. Per­ga­mos ski­nął na Hofu i zadał mu py­ta­nie.

– Co zro­bi­łeś mo­je­mu sy­no­wi.

– Po­da­łem mu miód anch. Z woli bogów Egip­tu ci, któ­rzy go za­ży­ją, otrzy­mu­ją wiecz­ną mło­dość.

– Egip­tu? – Per­ga­mos lekko się zdzi­wił.

– Je­stem Egip­cja­ni­nem. Dwa wieki temu mu­sia­łem uciec z mej oj­czy­zny z po­wo­du prze­klę­te­go fa­ra­ona Ech­na­to­na. Za­bra­łem z mojej sta­rej oj­czy­zny wie­dzę i świę­ty miód. Tu udzie­lo­no mi schro­nie­nia.

– Nie wy­glą­dasz na wię­cej niż dwa­dzie­ścia, może dwa­dzie­ścia pięć lat.

– W dzie­ciń­stwie pod­da­no mnie ry­tu­ało­wi ta­kie­mu jaki wła­śnie prze­cho­dzi twój syn, panie.

Per­ga­mos za­milkł. Sycił wzrok tań­cem ka­pła­nek, eks­ta­tycz­nym ru­chem rąk, fa­lo­wa­niem od­kry­tych pier­si, pa­le­tą barw sukni. One zaś ko­lej­no przy­stę­po­wa­ły do dzia­ła­nia. Wład­ca do­pie­ro po go­dzi­nie ob­ser­wa­cji znów się czymś za­in­te­re­so­wał.

– Hofu.

– Tak panie.

– Co one wła­ści­wie robią?

– Spraw­dza­ją, czy miód anch wy­peł­nił swe za­da­nie.

– Nie ro­zu­miem.

– To skom­pli­ko­wa­ne…

– Wiec mi wy­ja­śnij – głos Per­ga­mo­sa miał twar­dość ku­te­go brązu.

– Czło­wiek skła­da się z ciała oraz ba, ka i akh.

– Czyli?

– Ba, ka i akh to dusze jakie po­sia­da każdy czło­wiek. Ba jest z czło­wie­kiem, przez całe jego życie, a po jego śmier­ci tra­fia na sąd Ozy­ry­sa. Ka za­wsze jest tam gdzie ludz­kie ciało i za życia, i po śmier­ci. Akh jest ener­gią, z któ­rej czer­pie ciało oraz ba i ka. Jeśli czło­wiek umrze, ba zo­sta­nie ska­za­ne przez Ozy­ry­sa na znisz­cze­nie, lub ciało ule­gnie znisz­cze­niu, akh po­wra­ca z nowo na­ro­dzo­nym dziec­kiem. – Spoj­rze­nie wład­cy su­ge­ro­wa­ło, iż nie bar­dzo poj­mu­je słowa Egip­cja­ni­na. – Gdy czło­wiek jest młody i zdro­wy, wszyst­kie te ele­men­ty są sil­nie zwią­za­ne ze sobą. Cho­ro­by, rany, wiek po­wo­du­ją, iż ciało traci łącz­ność z akh i ob­umie­ra. – Hofu mak­sy­mal­nie upro­ścił wy­ja­śnie­nia. Świę­ty miód spra­wia, iż ciało, ba, ka i akh są od­por­ne na upływ czasu i cho­ro­by.

– Co więc robią wę­żo­we ka­płan­ki?

– W tran­sie spraw­dza­ją, czy wią­za­nia są pra­wi­dło­we i ko­ry­gu­ją błędy.

– Czyli coś może pójść nie tak?

– Dar na­szych bogów re­agu­je nieco ina­czej z każ­dym czło­wie­kiem – wy­mi­ja­ją­co od­rzekł Hofu.

– Jedno mnie dziwi Egip­cja­ni­nie. Dla­cze­go mając taki spe­cy­fik, fa­ra­ono­wie żyją tak… – Per­ga­mos na chwi­lę za­wie­sił głos – krót­ko?

– Sple­ce­nie ba, ka, akh i ciała chro­ni przed sta­ro­ścią i cho­ro­ba­mi, ale nie przed tru­ci­zną czy szty­le­tem.

– Cie­ka­we rze­czy mó­wisz. A czy ja mógł­bym zo­stać pod­da­ny ta­kie­mu ry­tu­ało­wi?

– Tak panie, lecz wów­czas po­trze­ba by znacz­nie wię­cej miodu.

– Ile? – Par­ga­mos zdra­dzał żywe za­in­te­re­so­wa­nie.

– Twój syn waży dziś pięć­dzie­siąt de­be­nów, więc do prze­mia­ny po­trze­ba jed­ne­go de­be­na miodu. Ty panie, je­steś po­tęż­nym sil­nym wo­jow­ni­kiem i wa­żysz praw­do­po­dob­nie nie mniej niż sie­dem­set pięć­dzie­siąt de­be­nów, po­trze­ba więc nie mniej niż pięt­na­ście de­be­nów miodu.

– Masz tyle?

– Nie­ste­ty panie, zo­sta­ły mi tylko trzy de­be­ny.

– Gdzie można zna­leźć wię­cej tego daru bogów?

– Ule z psz­czo­ła­mi da­ją­cy­mi miód anch są w egip­skich świą­ty­niach Ra oraz Amona, ale fa­ra­ono­wie nie dadzą go ni­ko­mu.

– To się jesz­cze okaże – rzekł w za­my­śle­niu Per­ga­mos.

 

Od tam­te­go czasu gdy Ka­sjo­pea wy­cho­dzi­ła na wzgó­rze pa­trzyć na morze, za­wsze wi­dzia­ła nie­zwy­kły ruch. Zanim Per­ga­mon pod­bił Knos­sos więk­szość od­wie­dza­ją­cych port pę­ka­tych stat­ków na­le­ża­ła do kup­ców. Teraz czę­sty­mi go­ść­mi stały się wą­skie okrę­ty wo­jen­ne. Na roz­mo­wy z Per­ga­mo­sem przy­by­wa­li wo­dzo­wie ludu Pe­le­set zwa­ne­go rów­nież Fi­li­sty­na­mi, Cy­pryj­scy pi­ra­ci z ludu Tekel i ich li­cyj­scy są­sie­dzi. Prze­wi­nę­ła się też cała ple­ja­da wo­dzów i kró­lów Acha­jów oraz Li­bij­czy­ków. Po­ja­wia­ły się rzad­ko tu wi­dy­wa­ne okrę­ty Szar­da­nów z Sar­dy­nii i Sze­ke­le­szów z Sy­cy­lii. Za­wi­ta­li nawet sły­ną­cy ze zmu­sza­nia jeń­ców do gla­dia­tor­skich walk Te­re­szo­wie, zwani Etru­ska­mi. Choć wszy­scy oni przy­by­wa­li w po­ko­ju, to wsz­czy­na­ne przez nich burdy spra­wi­ły, że Knos­sos stra­ci­ło wiele z daw­ne­go uroku.

Z uwagi na szwen­da­ją­cych się człon­ków załóg, nie­bez­piecz­ne stały się wy­pra­wy na wzgó­rza, by oglą­dać morze. Ka­sjo­pea jed­nak nie re­zy­gno­wa­ła z tej małej przy­jem­no­ści. To­wa­rzy­stwo Her­me­sa, uwa­ża­ła za wy­star­cza­ją­cą gwa­ran­cję bez­pie­czeń­stwa, zwłasz­cza że wspól­ne wy­pra­wy szyb­ko oka­za­ły się znacz­nie przy­jem­niej­sze od sa­mot­nych. Dała nawet mu na­szyj­nik z wy­obra­że­niem wę­żo­wej bo­gi­ni, na znak, iż nie jest jej obo­jęt­ny.

 

Tego dnia na proś­bę syna Hofu po­szli na wzgó­rza by oglą­dać morze. Jej oczom uka­zał się nie­zwy­kły widok. Setki wo­jen­nych okrę­tów z wo­jow­ni­ka­mi na po­kła­dach, ru­sza­ły na wy­pra­wę prze­ciw­ko Egip­to­wi.

– Do ich po­wro­tu, bę­dzie spo­koj­nie – rze­kła.

– Oni nie wrócą, nie­ste­ty nie wszy­scy, ale dla więk­szo­ści z nich to ostat­ni rejs. – Nad­spo­dzie­wa­nie twar­do stwier­dził Her­mes.

– Skąd ta pew­ność?

– Wi­dzia­łem przy­szłość – spo­koj­nie stwier­dził Her­mes.

– Wiem sporo o wró­że­niu. – Ka­sjo­pea skrzy­wi­ła się na wspo­mnie­nie to­wa­rzy­szą­cych wiesz­cze­niu uką­szeń węży. – Przy­szłość bywa zmien­na.

– Dla­te­go mój oj­ciec wy­słał in­for­ma­cje o tej wy­pra­wie do Egip­tu. Flota, która stąd wy­pły­wa, trafi w za­sadz­kę.

– Per­ga­mos wziął go ze sobą, i za­bi­je za zdra­dę! – Ka­sjo­pea wy­krzyk­nę­ła to prze­stra­szo­na.

– Wi­dzia­łem to w mojej wizji. – Po po­licz­ku Her­me­sa spły­nę­ła łza.

– Po­wie­dzia­łeś mu?

– Tak, ale on od­rzekł, że musi za­wią­zać węzeł, który po­wstrzy­ma Ludy Morza, nawet za cenę wła­sne­go życia. Egipt, uprze­dzo­ny o na­pa­ści, jest w sta­nie je po­ko­nać, w wal­nej bi­twie.

– Gdyby nie wska­zał Per­ga­mo­so­wi spo­so­bu na uzy­ska­nie wiecz­nej mło­do­ści, nie do­szło by do tego.

– To nie tak. Miód anch można uzy­skać w każ­dym miej­scu na świe­cie, jed­nak­że bez spro­wo­ko­wa­nia tej wy­pra­wy, Egipt ufał­by swej po­tę­dze, a tacy jak Per­ga­mos dzie­siąt­ka­mi drob­nych wy­pa­dów spu­sto­szy­li­by deltę Nilu i do­pro­wa­dzi­li fa­ra­onów do upad­ku, tak samo jak wcze­śniej Mi­noj­czy­ków i Het­ty­tów.

– Twój oj­ciec po­świę­cił się aby­śmy mogli żyć spo­koj­nie.

– Nie­ste­ty, w mojej wizji wi­dzia­łem też, że Per­ga­mos z czę­ścią swo­ich ludzi umknie flo­cie fa­ra­ona i tu wróci. Zanim to się sta­nie, mu­si­my stąd ucie­kać.

– Dokąd się udamy? – Ka­sjo­pea była bar­dzo kon­kret­ną młodą ko­bie­tą.

– Myślę, że na pół­noc, tam gdzie morze i zie­mia rodzą bursz­tyn.

– Wró­ci­my?

– I to nie raz, prze­cież czeka nas cała wiecz­ność. – Her­mes przy­tu­lił dziew­czy­nę.

 

Pro­fe­sor Henry Jones wy­po­czy­wał na plaży ho­te­lu Knos­sos Beach Bun­ga­lows & Su­ites. So­bot­ni kwiet­nio­wy wie­czór roku dwa ty­sią­ce sie­dem­na­ste­go był jed­nym z nie­licz­nych wy­pa­dów do He­ra­klio­nu, pod­czas ko­lej­ne­go se­zo­nu pro­wa­dzo­nych na Kre­cie wy­ko­pa­lisk. Szu­kał za­byt­ków, które po­zwo­li­ły­by od­two­rzyć język sta­ro­żyt­nych Mi­noj­czy­ków. Jego uwagę przy­ku­wa­ła ko­bie­ta, na oko góra dwu­dzie­sto­pa­ro­let­nia. Trud­no mu się dzi­wić, każdy nor­mal­ny męż­czy­zna nie prze­szedł­by obo­jęt­nie wobec jej czar­nych loków, nie­na­gan­nej syl­wet­ki, pod­kre­śla­nej przez jed­no­czę­ścio­wy ko­stium z głę­bo­kim de­kol­tem. Poza skrom­nym wi­sior­kiem z ka­wał­kiem bursz­ty­nu, nie miała innej bi­żu­te­rii. Nie była jej po­trzeb­na.

Pro­fe­sor usi­ło­wał wy­de­du­ko­wać, kim może być ta ko­bie­ta. Dobry ar­che­olog po­wi­nien prze­cież umieć w opar­ciu o naj­drob­niej­sze po­szla­ki od­twa­rzać zda­rze­nia ni­czym ra­so­wy de­tek­tyw. Ko­bie­cie z le­ża­ka to­wa­rzy­szy za­zwy­czaj asy­stent­ka, nie­bie­sko­oka, blon­dyn­ka. Panie mię­dzy sobą roz­ma­wia­ją w ja­kimś sło­wiań­skim ję­zy­ku. Part­ner bru­net­ki rów­nież po­słu­gi­wał się tym samym ję­zy­kiem roz­ma­wia­jąc z ochro­nia­rzem. Bez wąt­pie­nia są to lu­dzie bo­ga­ci. Można by za­ło­żyć, iż to przed­sta­wi­cie­le ro­syj­skiej oli­gar­chii, gdyby nie osten­ta­cyj­ny wprost brak zło­tej bi­żu­te­rii. Po­nad­to Jones swego czasu na­uczył się ję­zy­ka ro­syj­skie­go i był pe­wien, że para nie pro­wa­dzi w nim kon­wer­sa­cji.

Wła­śnie nada­rza­ła się oka­zja, by ich znów pod­słu­chać. Part­ner ko­bie­ty przy­niósł drin­ki i razem ru­szy­li w stro­nę fal roz­ma­wia­jąc o czymś. Pro­fe­sor naj­pierw za­uwa­żył, iż w roz­mo­wie mie­dzy sobą para nie po­słu­gu­je się tym ję­zy­kiem, któ­rym ko­mi­ni­ku­je się z asy­stent­ką, czy też ochro­nia­rzem. Wy­ła­pał tylko kilka słów, ale to wy­star­czy­ło by żo­łą­dek za­wią­zał mu się na węzeł. Nie cho­dzi­ło o treść, bo ta była ba­nal­na

– Przy­je­dzie­my tu za rok? – spy­ta­ła ko­bie­ta.

– Oczy­wi­ście ko­cha­nie – od­rzekł męż­czy­zna.

Pro­fe­sor, spe­cja­li­sta od ar­che­olo­gii i re­kon­struk­cji wy­mar­łych ję­zy­ków usły­szał płyn­ny dia­log w dia­lek­cie sta­ro­żyt­nych Mi­noj­czy­ków.

Koniec

Komentarze

Nie znałam tego mitu, a interesujący. Sam wymyślałeś, czy na czymś się wzorowałeś?

Ciekawa wizja, nieźle współgra z różnymi szlacheckimi genealogiami wywodzącymi rody z Rzymian. A tu się okazuje, że to niezupełnie tak. ;-)

Interpunkcja…

Babska logika rządzi!

To nie mit, choć podprowadziłem parę postaci z Iliady.  Gdy annyonne napisała o dziewczynie z wyspy i najeźdźcach skojarzyło mi się z Kretą i tak zwanymi Ludami Morza, które wykończyły kulturę minojską. a w każdym razie dokończyły to co osłabił wybuch wulkanu na Santorini. To działało trochę jak efekt domina. Napadali jakiś kraj objadali, a potem miejscowi mieli do wyboru przyłączyć się do napastników albo głodować. Wybierali zazwyczaj to pierwsze. Zatrzymał ich Ramzes III po dwóch wielkich bitwach. Jednej w delcie Nilu gdzie wykończył im flotę, drugiej gdzieś w dzisiejszym Libanie, albo Izraelu, gdzie rozbił tych idących na Egipt “z buta”. 

 

Jeśli idzie o szlacheckie genealogie to co nieco na ten temat czytałem i trzeba naszym przodkom przyznać, że już za Jagiellonów byli nieźli w pisaniu fantastyki ;) 

Jakie to miłe, dać komuś inspirację! :D

 

Historia w moich oczach ma potencjał, ale tekstowi przydałoby się jeszcze porządne sprawdzenie, bo podczas czytania atakują przecinki w dziwnych miejscach (nie jestem dobra w przecinki, a tu i tak je widzę), niezręczności składni i stylistyka.

 

Na końcu zastanowiło mnie, że najpierw profesor ma odtwarzać dialekt, a potem słysząc rozmowę w tymże, rozpoznaje go. To w końcu – ma odtwarzać, czy już odtworzył i go zna?

 

Pozdrawiam!

A, no to zgrabnie pozaplatałeś różne wątki. :-)

Babska logika rządzi!

annyone minojskie pismo linearne typu B jest rozpracowane i rozszyfrowane. Pismo linearne typu A jest jeszcze słabo poznane, prawdopodobnie zapisywany nim język jest najbliższy dialektom staroperskim. Zakładając, że znacznie symboli pisma linearnego A i B jest tożsame. Powiedzmy, że profesor odszyfrował ileś tam słów, ale potrzebuje więcej materiału porównawczego.  W tym przypadku umie rozpoznać w jakim języku para rozmawia, wiem mniej więcej o czym, ale nie jest w stanie płynnie się nim posługiwać, stąd jego zaskoczenie kiedy słyszy Kasjopeję i Hermesa.  

 

Pomijam tu jak oni poprzekręcaliby tamten dialekt mieszkając przez lekko licząc trzy tysiące lat w Polsce :D na bank bardziej niż ja przecinki :D

Ale jeśli podobny do staroperskiego, to dlaczego profesor myślał, że to jakiś słowiański? Myślałam, że nasza grupka językowa sporo się nauczyła od imigrantów minojskich. ;-)

Babska logika rządzi!

Namieszałem. Kasjopea i Hermes z asystentką czy ochroniarzem na co dzień rozmawiają po polsku, natomiast między sobą może pod wpływem chwili i wspomnień rozmawiają w dialekcie minojskim

 

Jutro jak będę przytomniejszy poprawię nieco zakończenie opowiadania by te różnice podkreślić

smiley

W bardzo zajmujący sposób wykorzystujesz posiadaną wiedzę, dzięki czemu powstało kolejne, całkiem interesujące opowiadanie, tym razem nawiązujące do czasów starożytnych, ale zgrabnie łączące się ze współczesnością.

 

oraz pier­si wy­sta­ją­ce swo­bod­nie z sze­ro­kie­go de­kol­tu. – Raczej: …oraz pier­si wy­sta­ją­ce swo­bod­nie z głębokiego/ dużego de­kol­tu.

Szeroki dekolt może się kończyć tuż przy szyi i wcale nie musi obnażać piersi.

 

– Nie wy­glą­dasz wię­cej niż dwa­dzie­ścia, może dwa­dzie­ścia pięć lat. – Pewnie miało być: – Nie wy­glą­dasz na wię­cej niż dwa­dzie­ścia

 

– Sple­ce­nie ba, ka, akh i ciała chro­nią przed sta­ro­ścią… – – Sple­ce­nie ba, ka, akh i ciała chro­ni przed sta­ro­ścią

 

– Ile? -Par­ga­mos zdra­dzał żywe za­in­te­re­so­wa­nie. – Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza.

 

Ty panie panie, je­steś po­tęż­nym… – Dwa grzybki w barszczyku.

 

– Nie­ste­ty panie, zo­sta­ło mi tylko trzy de­be­ny.– Nie­ste­ty panie, zo­sta­ły mi tylko trzy de­be­ny.

 

Gdzie się udamy? – Raczej: Dokad się udamy?

 

pod­czas ko­lej­ne­go se­zo­nu pro­wa­dzo­ny na Kre­cie wy­ko­pa­lisk. – …pod­czas ko­lej­ne­go se­zo­nu pro­wa­dzo­nych na Kre­cie wy­ko­pa­lisk.

 

Part­ner ko­bie­ty przy­niósł drin­ki i razem z ru­szy­li w stro­nę fal roz­ma­wia­jąc o czymś. – Czy to ostateczna wersja zdania?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Technicznie jest typowo MPJotowo :P Ale to jedyna łyżka dziegciu, która mi się trafiła. Treść bardzo interesująca, moim zdaniem fantastycznie łączysz motywy fabularne z różnych cywilizacji oraz pokazujesz ich wpływ na siebie na wzajem. One nawiązania to definitywnie najmocniejszy punkt tekstu.

Zabrakło mi dopowiedzenia na temat dalszych losów Achillesa i Pergamosa. Taka krótka notka, może nawet w podaniu powodów pobytu na wyspie profesora Henry’iego Jonesa – mam tylko nadzieję, że to nie Shia LeBouf, ale jakiś wnuk o wyglądzie Harrisona Forda :D

Podsumowując: oprawa kuleje, ale nie przeszkadza cieszyć się treścią pełną ciekawych pomysłów i nawiązań.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Wsazane poprawki naniosłem. 

 

NoWhereMan na tą chwilę mogę jedynie zasugerować, iż profesor z opowiadania kontynuuje rodzinne tradycje i ma w rodzinnym albumie zdjęcia pradziadka w kapeluszu z batem u pasa ;) i jest do pradziadka podobny 

 

Co do dalszych losów Pergamosa i Achillesa może kiedyś coś napiszę…

 

Choć pewnie łatwiej byłoby mi opisywać lody Kasjopei i Hermesa. Badania naukowe wskazują, iż część słowiańskich zwyczajów np. pisaki miała swoje odpowiedniki w Egipcie i wśród plemion irańskich tzn np. Persów ;) a skoro Minojczycy mieli z nimi coś wspólnego…

 

A tak serio to Hermes pojawił się bodajże w pierwszym opowiadaniu jakie tu zamieściłem

 

Lody Kasjopei i Hermesa, hmmm xD

Nic nadzwyczajnego – są w kształcie W i ciągle ktoś je podpierdziela… ;-)

Babska logika rządzi!

Mam chyba inne skojarzenia xd

No dobra – opisz. ;-)

Babska logika rządzi!

tzn losy.

 

Wygląda na to, że nie mam najlepszej passy w wyjaśnianiu ;)

Łeee, a narobiłeś wszystkim smaka… ;-)

Babska logika rządzi!

Biorąc pod uwagę modę obowiązującą w kulturze minojskiej, faktycznie może się kojarzyć wink 

Zgrabne połączenie współczesności ze starożytnością, fajny rytuał, miód, najbardziej do gustu przypadł mi wywód Egipcjanina nt. duszy.

Technicznie zdarzają się dziwnie skonstruowane zdania, ale myślę, że to kwestia do wyćwiczenia. Niestety interpunkcja żyje tutaj własnym życiem…

Pozdrawiam!

Chyba muszę poszukać jakiegoś lepszego modułu sprawdzającego do apacheoffice

:/

Przestań wierzyć, że Ci jakikolwiek komputer sprawdzi przecinki. Use the force, Luke! ;-)

Babska logika rządzi!

To nie tyle wiara co desperacja 

 

“Patrzyć”, chyba powinno być patrzeć…

 

Przeczytałam i mam mieszane uczucia, niby koncepcja fajna i pomysł niezły, ale utracił trochę przez opisy typów ludzi i zbędnych postaci, które w moim odczuciu były tylko po to aby zapchać tekst. Można by było spokojnie wydłużyć tekst i zyskałby może gdyby zaczynał się z drugiej strony od wścibskiego profesorka, który stopniowo odkrywa nam zagadkę. Jego poszukiwania mogłyby  być wymieszane przez retrospekcje, gdzie na samym końcu dostajemy odpowiedź, bo tak profesor wyszedł z nami na spotkanie tylko po to, żeby zamknąć jakoś tekst. ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Przecinki:

Zdaniem ludzi najmłodsza córka króla Knossos[-,] nie miała powodów do zmartwień.

Tym razem zwycięski wódz zażądał jedynie[+,] aby król Altajmenes[-,] publicznie go usynowił i zrzekł się władzy.

Niepotrzebnie oddzielasz przecinkami podmiot i orzeczenie, niekiedy wstawiasz je (przecinki) w dziwne miejsca, nie oddzielasz wołacza, nie domykasz wtrąceń. To się źle czyta po prostu.

Podmiot:

Zaraz po urodzeniu, kapłanki bogini węży uznały, iż ma potencjał.

To wygląda, jakby kapłanki zaraz po swoim urodzeniu cośtam uznały.

 

A tutaj popatrz na kilka rzeczy. 

Przeczytaj na głos pierwsze zdanie – tam nie ma przecinka, nie słychać go, nie ma przerwy ani na oddech, ani na wyliczankę, ani na zastanowienie się, na nic. Przerywasz proste zdanie (podawała Ariadnie napój) w środku, bez żadnego sensu.

I druga sprawa: wstaw podmiot domyślny, wynikający z poprzednich zdań, zobacz, co wychodzi:

Kasjopea od kilku dni podawała[-,] Ariadnie do picia specjalną mieszankę wody, ziół i miodu. Nie do końca [Kasjopea] wiedziała, co to jest, ale wykonywała polecenia Hofu. Podobny zestaw podawano również jej [Kasjopei] synkowi. Zarówno ona [Kasjopea], jak i malec [syn Kasjopei], czuli się całkiem dobrze, co uspokajało dziewczynę.

Z kontekstu wynika, że napój podawano Ariadnie i jej [Ariadny] synowi, więc to chyba o ich samopoczucie ewentualnie mogłaby się martwić Kasjopea.

Ale pomysł fajny :)

Przynoszę radość :)

Ponanosiłem pewne drobne korekty, jutro jak będę przytomniejszy postaram się wprowadzić resztę poprawek.  

Nowa Fantastyka