- Opowiadanie: LilyDragonfly - Zlecenie na obcych

Zlecenie na obcych

Mam nadzieję, że będzie się podobać :)

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Zlecenie na obcych

Odetchnął z ulgą kiedy pierwsze krople spadły na jego twarz. Normalnie nienawidził deszczu: metalowe kończyny częściej trzeba było zmieniać, celowniki w broni stawały się nieprecyzyjne, jego mokre, długie, czarne włosy kleiły się do twarzy, no i bał się, że kieszonkowa wersja Diuny przemoknie kolejny raz. Jednak tym razem nie było „normalnie”, Zetrzy nawet się uśmiechnął, bo wiedział, że krople wody oczyszczą za chwile zakrwawiony kombinezon.

Nasłuchiwał kroków Obcego, czekał bo to on był myśliwym. Zgodnie z protokołem zamiast wypatrywać okazji na oddanie strzału powinien wyjaśnić oskarżonemu

o zbrodnie Obcemu, że wydany został na niego wyrok śmierci, zapytać go w jaki sposób chce umrzeć i kierując się wyłącznie poczuciem sprawiedliwości wyrwać chwast, który zagrażał społeczeństwu.

Tym razem jednak przełączył amunicję w karabinku snajperskim na tę, której od dawna zakazano im używać. Specjalnie na tę okazję kupił ją na rynku niedaleko żołnierskich baraków.

Na myśl o zbrodniach, których dokonał Obcy Zetrzy nie interesował się protokołem. Chciał by najdroższy pocisk jaki było mu dane do tej pory kupić wniknął w ciało mordercy i po kolei niszczył każdy organ na tyle by nie zabić przez kolejne trzy godziny. Pocisk wnikał do ciała po czym rozkładał się aktywując truciznę, która wyłączyła narządy. Żołnierz uśmiechnął się drugi raz tego dnia.

Potworze czekają Cię trzy godziny podczas, których będziesz wiedział, że umierasz, będziesz widział jak wypływa z Ciebie krew, czuł jak narządy powoli wysiadają, aż

w końcu znikniesz, gdy pocisk rozerwie Cię od środka. Trzy godziny zafunduję Ci ja, Zabójca numer Trzy, Zetrzy.

Obcy jednak znali doskonale las, w którym zadomowili się od kilku lat, dlatego krople deszczu uderzały o liście, ale ciągle jeszcze nie miały czego zmywać.

Nagle, choć szum był nieznośny młody żołnierz usłyszał chrzęst pękających gałęzi. Miał tylko jedną szansę, więc wycelował w tamtym kierunku i oddał strzał. Nacisnął na spust za dziewczynkę, którą Obcy rozerwał na strzępy, za chłopca, z którego żywcem wyciągał organy, za gwałconych  i palonych żywcem. Jeszcze o tym nie wiedział, ale miał być to ostatni strzał w jego życiu.

– A jakże łatwo jest zabić wykorzenioną roślinę. Szczególnie kiedy się wsadzi ją we wrogą glebę. – wyszeptał cytując fragment książki Franka Herberta.

 

„Nadeszła wreszcie noc, w której pierwsza gwiazda spadła na Ziemię. Widziano ją nad ranem…#alien #obcy #ufo #kosmici #koniecswiata #wojnaswiatow”.

„Spadające gwiazdy zagłady #obcy #alien #ufo #kosmici #spadajacegwiazdy”.

„Ogniste ślady na niebie, #koniecswiata #obcy”.

„Od uderzenia pocisku powstała olbrzymia wyrwa w ziemi #spadajacagwiazda #ufo #koniecswiata #kosmici”.

„Wielkie statki zniszczyły pola uprawne #kregiwziemi #selfiezkosmita #selalienfie #ufo”.

„Nowe życie odkryte. Porozumienie międzygatunkowe. Wielki krok dla ludzkości #ufo #historia #kosmici #alien #obcy #kosmos”.

Przez trzy tygodnie kiedy cały świat żył nowymi doniesieniami media społecznościowe na bieżąco relacjonowały wszystko. Każdy chciał choć raz użyć hashtagu związanego z kosmitami, Mark Zuckerberg podpisał umowę z producentem

„Z archiwum X” na wykorzystywanie głównej ścieżki dźwiękowej, jako dźwięku przychodzących wiadomości, Evan Spiegel gdy tylko temat stał się popularny dodał nowe skórki na Snapchata tak by każdy choć na zdjęciu mógł stać się kosmitą,

a właściciel Twittera, Jack Dorsey zmienił logo z niebieskiego ptaka na latający talerz.

Początkowo wszystko działo się szybko, z rozbitych statków kosmicznych przypominających metalowe kule wyszły trzymetrowe, czarne istoty. Broń ich w ogóle nie przypominała naszej, a pancerz odbijał każde pociski. Jednakże przybysze nie chcieli walczyć, potrzebowali pomocy, a że prośba jaką do nas mieli była stosunkowo niewielka to Ziemia przyjęła ich bardzo hucznie.

Codziennie Obcy odkrywali kolejne karty, uczyli jak wykorzystywać żywioły by były posłuszne, pokazywali jak naginać prawa fizyki by niemożliwe stawało się możliwym, pożyczyli własną technologię, a wszystko dla kilku gatunków zwierząt i roślin, których u nich już brakowało. By uratować własną planetę przemierzyli wszechświat dla kilku nasion, ssaków i owadów.

Zajęło im to dwa lat, a w końcu gdy temat wszystkich zaczął już nudzić po prostu zniknęli.

 

 

Zarzucił karabin na metalowe ramię i ruszył w kierunku, w którym leżał Obcy. Zetrzy zaklął cicho, gdy tylko zobaczył swoją ofiarę. Pomylił się, przez deszcz jego celownik nie zadziałał tak jak powinien i trafił mordercę w środek klatki piersiowej. Obcy żył jeszcze, śmierć miała przyjść po niego jednak wcześniej niż zaplanował Zetrzy.

Żołnierz spojrzał na zegarek i ustawił timer na sześćdziesiąt minut. Usiadł pod drzewem niedaleko umierającego i obserwował. Czekał aż jego ofiara zacznie się rzucać z bólu, czekał aż zacznie błagać o śmierć, której Zetrzy mu odmówi.

– Słyszałeś o tym, że zwierzęta odgryzają sobie kończynę, by umknąć

z potrzasku? To zwierzęca sztuczka. Człowiek wytrzyma sidła, zniesie ból, uda śmierć, by zabić myśliwego usuwając zagrożenie dla swego gatunku. – ponownie młody żołnierz zacytował „Diunę”.

– To nie ja, to naprawdę nie ja. – wycharczał przybysz skręcając się z bólu. – My nie krzywdzimy. Nie potrafimy.

– Wierzba poddaje się wiatrom i wiedzie jej się dobrze, aż pewnego dnia zmienia się w ścianę wierzb odporną na wiatry. To jest przeznaczenie wierzby.

– Nie, nigdy. Nie jesteśmy mordercami. Nie zabiłem tych dzieci, proszę pomóż mi. – Obcy zaczął się czołgać w jego stronę. Już dawno nie przypominali trzymetrowych, czarnych istot. Nauczyli się przyjmować ludzkie postacie, wtapiać się w tłum, aż w końcu zbudowali własne miasta, a rozmnażali się szybciej niż człowiek.

Średnia wieku Obcego wynosiła trzysta lat, jednak nigdy się nie starzeli, dlatego czołgający się w stronę żołnierza stwór mógł zostać wzięty za jego rówieśnika. Tylko rozcięcie na uszach pozwalało na rozróżnienie ich od ludzi.

– Skłonni jesteśmy upodabniać się do najgorszego z naszych przeciwników. – powiedział Zetrzy. Nienawidzę waszej pewności siebie, która sprawia, że nawet nie próbujecie ukryć dziwnego sercowego kształtu uszu, dodał w myślach.

Kiedy zegarek oznajmił, że godzina minęła młody żołnierz zbliżył się do cierpiącego Obcego i założył mu czepek umożliwiający czytanie w myślach. Nagrał wszystkie wspomnienia przybysza dla swoich przełożonych, którzy wykorzystywali je później do badań, jak również jako materiał dowodowy

w sprawie przeciwko Obcym i już miał spakować do plecaka, gdy po raz kolejny tego dnia postanowił przeciwstawić się rozkazowi i obejrzał myśli

z dnia masakry.

Nie dał rady jednak zbyt długo przetwarzać obrazów. Schował wszystko głęboko do kieszeni kombinezonu i przystawił ręczny blaster do głowy Obcego.

– Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy.

Ręka mu jednak zadrżała.

– Pędzącemu na oślep człowiekowi ukazuje się przepaść, kiedy jest już za późno. – wyszeptał stwór nim ciało rozpadło się na drobne kawałki.

 

Dziesięć lat po adaptacji Obcych, rozpoczęły się czasy rzezi na niewinnych. Przybysze pojawiali się w miastach i brutalnie zabijali najmłodszych, gwałcili kobiety, okradali najuboższych, a bogatych porywali. Nikt nie wiedział dlaczego i nikt nie potrafił się im przeciwstawić do czasu aż nie powstało Ministerstwo Sprawiedliwej Wojny. Przez pięć kolejnych lat trenowali w ukryciu żołnierzy, których pozbawiali uczuć, którzy potrafili

z daleka rozpoznawać Obcych i pozbywać się ich nim te zdążały się zamienić. Stworzyli armię narzędzi do zabijania, która miała uwolnić ludzkość od zła.

By nie rozpętać jednak wojny, której ludzie mogli nie wygrać podstępem podpisano umowę z kosmitami pozwalającą nam wykonywać na nich wyroki, kiedy dopuszczali się zbrodni. To jednak nie powstrzymało ich przed kolejnymi atakami na ludzkość, z której czerpali radość. Ministerstwo traciło coraz więcej żołnierzy, którzy znikali, ale widać było coraz większą poprawę. Coraz więcej młodych zaciągało się do armii, Obce miasta wyludniały się, bohaterowie tacy jak Zetrzy mieli już swoje pomniki.

Pod jednym z takich pomników, który powstał przez stopienie jednego

z ostatnich statków kosmicznych stał żołnierz cały we krwi, która nie należała do niego. Deszcz nie poczekał by zmyć z niego to co tak bardzo mu ciążyło. Ludzie padali przed nim i całowali jego buty, a on chciał tylko udać się na rynek za swoim barakiem i kupić jeszcze jeden pocisk. Choć wiedział, że nie może dokonać samobójstwa postanowił próbować.

– Oto jeden z wysłanników Zbawcy! – krzyczał ksiądz, który na ostatniej pokojowej misji stracił skórę z połowy twarzy, stanął na drewnianym podeście, który nosili za nim młodzi ministranci. – Dziękujmy Panu za pozbycie się kolejnego zwolennika Szatana! Módlmy się. W imię Ojca

i Syna…

Żołnierza z tłumu wyciągnął generał Edward Barbarossa. Zetrzy wręczył czepek ze wspomnieniami zabitego Obcego Ministrowi Sprawiedliwej Wojny.

– Zabójco Numer Trzy dziękujemy Ci za Twą służbę. – powiedział generał przyglądając się młodemu, dwudziestoletniemu chłopakowi. – Dzięki Tobie będziemy mogli pokazać ludziom na całym świecie zło wyrządzane przez tych najeźców.

Zetrzy unikał wzroku swojego przełożonego lecz wiedział, że im bardziej starał się ukryć najskrytsze, nie mające prawa istnieć uczucia, tym bardziej zdradzał się całym sobą.

– …Wiarą można manipulować. Wiedza jest groźna… – wyszeptali mu, gdy przyszli po niego w nocy. Żołnierz spojrzał na swoich towarzyszy broni, przyjrzał się ich nieskazitelnym uszom, lecz już nie wiedział kto jest obcy, a kto człowiek. Poddał się od razu, bo przez wadę systemu, który miał wyczyścić jego wszelkie odczucia i tak zwane ludzkie odruchy bał się, że zostanie wyklęty, jego imię zapomniane, a pomniki zniszczone.

Sam nakierował nóż przeciwnika tak by nie zdążyli przeczytać jego myśli, które krążyły wokół Obcych. W dzieciństwie lubił filmy o kosmitach: „Marsjanie atakują”, „Wojnę światów”, „Dzień niepodległości”, „Ósmego pasażera”, „Planetę 51”, „Inwazję: Bitwę o Los Angeles”, „Dystrykt 9”, „Żołnierzy kosmosu” czy „Predatora”. Kiedy vibroostrze przebijało się przez metalowy pancerz zastanawiał się czy to aby nie człowiek jest tym, którego wszechświat powinien się najbardziej bać.

 

Sto lat zajęła im podróż na Ziemię. Początkowo chcieli zostać na chwilę, dokonać wymiany i wrócić, ale ta życiodajna planeta ogromnie ich ciekawiła. Wiedzieli, że swojej już nigdy tak nie odtworzą. Tęsknili za szumem wody, wszechogarniającą zielenią, za barwami natury i za wszędobylskim łańcuchem pokarmowym.

Ziemianie nie byli najinteligentniejszymi stworzeniami, jakie dane im było poznać. Tanuriański wódz El’aen Hqoulek nie rozumiał dlaczego to właśnie tej rasie udało zachować się planetę w tak dobrym stanie, a gdy to zrozumiał było już za późno.

Szybko zakochali się w Ziemi i nie potrafili wrócić do Układu Księżycowego, lecz by Tenuria całkowicie nie wymarła wysłali poselstwo wraz

z potrzebującymi nasionami i zwierzętami by odtworzyć chociaż część planety.

Wykorzystując zmiennokształtną naturę udało im się zaprzyjaźnić z ludźmi i założyć własne miasta. Sielanka jednak nie trwała zbyt długo.

El’aen Hqoulek westchnął słuchając kolejnego raportu. Nie potrafił zrozumieć dlaczego jego lud dokonuje tak straszliwych zbrodni i nie wiedział jak może

z tym walczyć. Rozumiał ludzi bo sam łapałby każdego kto ośmieliłby się bezprawnie podnieść rękę na jego plemię.

Tego dnia wódz chciał zostać sam, potrzebował odetchnąć świeżym powietrzem, więc udał się w ludzkiej postaci na rynek. Nie zorientował się, gdy zapadła noc. Fontanna na rynku zaczęła świecić kolorami, więc El’aen przysiadł na pustych beczkach na tyłach karczmy i obserwował.

By jednak nie prowokować niepotrzebnych sytuacji wtopił się w otoczenie, dla oczu ludzi całkowicie znikając.

Dookoła fontanny nie było już nikogo i gdy Tanurianin postanowił wrócić do swojej części miasta z zakrętu uliczki wypadł mały chłopiec, a po chwili dwóch mężczyzn.

Jeden z nich był wysoki i masywny, drugi zaś był drobnej postury. El’aen zainteresował się tym drobnym człowiekiem, ponieważ nie widział dotąd by mężczyzna nosił czarną, długą suknię, przyciągał wzrok również brak części skóry na twarzy. Zanotował to

w pamięci i postanowił, że następnego dnia wprowadzą zmiany w „Kronice o człowieku”.

Jednak żadna zmiana miała nie nastąpić bo El’aen został w miejscu obserwując jak chudy mężczyzna wbija nóż w dziecko, a krew, która poleciała na wszystkie strony spadła również na niego. Tanurianin został wykryty. Mężczyźni spojrzeli po sobie i zaczęli głośno krzyczeć. Obserwując jak idą w jego stronę z bronią nie pozostało mu nic innego jak tylko uciekać.

Schował się w lesie, lecz szybko go odkryli. Myślał, że uda mu się zbiec ale jego nadzieję zakończył pocisk, który trafił go w sam środek klatki piersiowej.  

Koniec

Komentarze

Dobry pomysł, ciekawa, zaskakująca puenta. Spodobał mi się pomysł bohatera, który mówi głównie cytatami, choć wydaje mi się, że nie zawsze pasują do sytuacji. Kreatywnie wykorzystałeś hashtagi, choć opisane wyczyny Zuckerberga i spółki są trochę przejaskrawione, co w moich oczach nieco kłóci się z dośc poważnym tonem opowieści.

Sporo do życzenia pozostawia jednak wykonanie, dużo błędów interpunkcyjnych, wkradło się też trochę literówek. Z tego co widzę nie do końca poprawnie zapisujesz dialogi. 

– Zabójco Numer Trzy dziękujemy Ci za Twą służbę. – powiedział generał przyglądając się młodemu, dwudziestoletniemu chłopakowi. […] 

natomiast powinno być tak:

– Zabójco Numer Trzy, dziękujemy Ci za Twą służbę – powiedział generał przyglądając się młodemu, dwudziestoletniemu chłopakowi. […] bez kropki po “służbę”. Bardzo dobry poradnik jest tutaj: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112. Jeśli dobrze poszukasz znajdziesz też kilka innych dotyczących dialogów. 

Jak wspominałem mocno kuleje interpunkcja, ale nie podejmę się poprawek, ponieważ sam mam z tym problemy i nie chcę wprowadzić Cię w błąd :) Zauważyłem też, że niektóre linijki tekstu są urwane i przeniesione do następnego wersu. Pewnie to jakiś błąd, który wkradł się przy przenoszeniu tekstu z edytora, ale nieco utrudnia czytanie.

Jeśli miałbym streścić swoją opinię w jednym zdaniu – niezły pomysł, ale sam tekst nieco robaczywy.

 

Ciekawy pomysł, ale wykonanie mocno go pokaleczyło. Przede wszystkim technicznie – interpunkcja zwariowała, wszędzie wciska się znak nowej linii, zaczynając nowy akapit w zupełnie dziwnych miejscach (np. w środku zdania).

Puenta na końcu o niewinnym obcym nie zaskoczyła, znacznie bardziej mnie zaciekawił motyw, czemu obcy szaleją i zmieniają się w brutalne bestie.

Natomiast nieoczekiwanie rozbawił mnie dialog żołnierza z umierającym obcym. Ten pierwszy błagał o litość, drugi cytował tak górnolotne teksty, że nie mogłem się powstrzymać od parsknięcia ;)

Podsumowując: niedopracowany technicznie tekst, lecz pod tą warstwą mułu tkwił ciekawy pomysł.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Ciężko się czytało przez złe formatowanie. Pojawiają się entery, tam gdzie nie powinno ich być. Nie podzielam opinii kolegów, że pomysł jest ciekawy. To taki zlepek filmów, które wymieniasz, trochę Obcego, trochę Predatora i trochę Dystryktu 9. Te gwałty, całowania butów i podobne pomysły nie przekonały mnie.

Przyznaję, że czytało mi się fatalnie, z kilku powodów: formatowanie (o którym już koledzy wspomnieli), szwankująca interpunkcja, literówki (zwłaszcza braki ogonków przy końcówkach np. oskarżonemu o zbrodnie), cytaty, zwłaszcza te z hasztagami, wyliczanka filmów oraz sporo innych usterek. Poniżej przykłady: 

 

Potworze czekają Cię trzy godziny(+,) podczas(-,), których będziesz wiedział, że umierasz, będziesz widział(+,) jak wypływa z Ciebie krew, czuł(+,) jak narządy powoli wysiadają, aż

w końcu znikniesz, gdy pocisk rozerwie Cię od środka. Trzy godziny zafunduję Ci ja, Zabójca numer Trzy, Zetrzy.

Kumulacja – formatowanie, interpunkcja, niezrozumiałe ostatnie zdanie – trzy godziny czego zabójca zafunduje Obcemu? I jeszcze jedna rzecz – Cię, Ci, Tobie, Twój itd. piszemy małą literą (dużą wyłącznie w liście zwracając się bezpośrednio do adresata). 

 

Obcy jednak znali doskonale las, w którym zadomowili się od kilku lat – wyrażenie od kilku lat sugeruje pewną ciągłość, a zadomowili czynność jednorazową, dokonaną, czyli powinno być: zadomowili się kilka lat temu

 

Nacisnął na spust za dziewczynkę, którą Obcy rozerwał na strzępy, za chłopca, z którego żywcem wyciągał organy, za gwałconych  i palonych żywcem. – nieładne powtórzenie

 

Broń ich w ogóle nie przypominała naszej, a pancerz odbijał każde pociski. – szyk moim zdaniem do poprawy na: Ich broń

 

z daleka rozpoznawać Obcych i pozbywać się ich(+,) nim te zdążały się zamienić – do kogo odnosi się te zdążały? W tym (ani w okolicznych) zdaniu nie ma żadnego podmiotu rodzaju żeńskiego

 

To jednak nie powstrzymało ich przed kolejnymi atakami na ludzkość, z której czerpali radość. – Obcy czerpali radość z ludzkości? Jakoś nie widzę w tym sensu, znając ludzkość. 

 

Ani pomysł, ani wykonanie mnie nie przekonało. Puenta wydaje mi się bardzo tanim chwytem, co tylko mocniej szkodzi w moich oczach, niż pomaga fabule. 

 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Nawet ciekawie. Media, cytaty, asymilacja – niezłe pomysły. Co do ostatniego to widać lekkie powiązanie z “Dystryktem 9”. Czy to ludzie wrabiali Obcych w morderstwa? Choć sam powód przybycia Obcych na Ziemię jest trocę dziwny. Obcy wyglądali inaczej, a planetę mieli praktycznie tę samą – lekko to nie gra. Napisane miejscami topornie, więc w pewnym miejscu nie wiedziałem co i o czym czytam. Wygląda to bardziej na fragment niż zamknięte opowiadanie. Nie ma tu większej fabuły i sensownego głównego bohatera – raz obserwujemy człowieka, a raz kosmitę. 

https://www.facebook.com/Bridge-to-the-Neverland-239233060209763/

Przyznam, że nic mnie nie zainteresowało. Zbyt łatwo można się domyślić inspiracji z których czerpałaś bardzo dużo. I tak, że tekst jest jedynie zlepkiem czyichś pomysłów i stworzyłaś wariację na temat. Do worka inspiracji, który podał Darcon, dorzuciłabym serial “Defiance”. Niestety, inspiracje zbyt grubymi nićmi szyte. Nawet ten wibrujący nóż przypomniał mi skalpel z “W stronę słońca”.

Żołnierz mówiący górnolotne cytaty z “Diuny” – strasznie pretensjonalne; kiedy ma zabić obcego, to cała scena jest karykaturalna. Wykorzystanie hashtagów w mojej opinii chybione. Reakcja mediów społecznościowych wklejona na siłę. Zresztą, bardzo po macoszemu potraktowałaś “pierwszy kontakt”.

Trudno w SF stworzyć coś oryginalnego, ale da się przy umiejętnej żonglerce motywów i czerpania inspiracji z wielu dziedzin. Moim zdaniem, ta próba jest nieudana.

Tak technicznie rzecz biorąc choćbym nienawidził z całego serca tego typu obcych, nie użył bym przeciwko nim amunicji, która zabija dopiero po 3 godzinach. Nawet minuta to dość czasu by on zdążył mnie załatwić. 

Zabijanie własnych żołnierzy nigdy nie było dobrym pomysłem na wygrywanie wojny, patrz casus spod Verdun. 

No cóż, opowiadanie zupełnie nie przypadło mi do gustu. Jeśli był tu zalążek jakiegoś pomysłu, został skutecznie zamordowany fatalnym wykonaniem. :(

 

wie­dział, że kro­ple wody oczysz­czą za chwi­le za­krwa­wio­ny kom­bi­ne­zon. – Literówka.

 

za­miast wy­pa­try­wać oka­zji na od­da­nie strza­łu… – …za­miast wy­pa­try­wać oka­zji do oddania strza­łu

 

po­wi­nien wy­ja­śnić oskar­żo­ne­mu

o zbrod­nie Ob­ce­mu… – Zbędny enter. Ta usterka występuje wielokrotnie i bardzo utrudnia czytanie,

 

tru­ci­znę, która wy­łą­czy­ła na­rzą­dy. – …tru­ci­znę, która wy­łą­czała na­rzą­dy.

 

Po­two­rze cze­ka­ją Cię trzy go­dzi­ny… – Po­two­rze cze­ka­ją cię trzy go­dzi­ny…

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Ten błąd pojawia się w opowiadaniu kilkakrotnie.

 

z da­le­ka roz­po­zna­wać Ob­cych i po­zby­wać się ich nim te zdą­ża­ły się za­mie­nić. – …z da­le­ka roz­po­zna­wać Ob­cych i po­zby­wać się ich, nim ci zdążyli się za­mie­nić.

 

ale widać było coraz więk­szą po­pra­wę. Coraz wię­cej mło­dych… – Powtórzenie.

 

mieli już swoje po­mni­ki. Pod jed­nym z ta­kich po­mni­ków, który po­wstał przez sto­pie­nie jed­ne­go z ostat­nich… – Powtórzenia.

 

zło wy­rzą­dza­ne przez tych na­jeź­ców. – …zło wy­rzą­dza­ne przez tych na­jeź­dźców.

 

tej rasie udało za­cho­wać się pla­ne­tę… – …tej rasie udało się za­cho­wać pla­ne­tę

 

wy­sła­li po­sel­stwo wraz z po­trze­bu­ją­cy­mi na­sio­na­mi… – …wy­sła­li po­sel­stwo z po­trze­bny­mi na­sio­na­mi

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

I czemu błędy jeszcze nie poprawione, nadal przeszkadzają w czytaniu?

Motywy wykorzystujesz dosyć ograne. Przydałoby się wyjaśnienie, co oni chcieli w ten sposób uzyskać.

Nie kupuję sprowadzania gatunków z innej planety, żeby ratować własną ekologię. Szansa na kompatybilność jest tak mała… Jeśli coś przetrwa przeprowadzkę, to pewnie syfiasty wirus o prostej budowie. Większe szanse powodzenia byłyby, gdyby ktoś próbował siać pszenicę na Antarktydzie, żeby dokarmiać głodujące pingwiny.

Babska logika rządzi!

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka