- Opowiadanie: Ikcolbaz Le Inad - Błoto

Błoto

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Błoto

 Miasto Havran, centrum handlu, rozkoszy i dobrobytu. Nazywane drugą stolicą Imperium Świętej Trójcy. To właśnie tu przyszło żyć młodemu chłopakowi imieniem Elan. Jednakże nawet wspaniałe Havran, miało swoje gorsze dzielnice, a właściwie jedną – Rozpusty. Zamtuzy były powszechne wszędzie, lecz niewiele z nich mogło liczyć na miano taniego burdelu. Te, którym się udało, mieściły się w rejonie Rozpusty, małej i często branej za teren dzielnicy Robotniczej.

 Elan po raz kolejny zastanawiał się dlaczego w wieku niespełna siedemnastu lat, przyszło mu żyć w najgorszej dzielnicy, najlepszego miasta i pracować tam jako doręczyciel paczek. Jak zwykle doszedł do wniosku, że to zapewne wina ojca. Gdyby nie on, nie trafiliby tu z matką, a co za tym idzie nie skończyłby jako sierota, syn najtańszej kurtyzany ostatniej dekady. Oczywiście jego ojciec może nadal żyć. Lecz skoro zostawił ich wyruszając na Klif Złotodziobych, by się obłowić, wolał go uznać za zmarłego. I tak go nie lubił.

 Jak co tydzień, w ostatni dzień pracy, wybrał się wieczorem do gospody Pod Płonącym Szczurem. Speluna jakich mało, mimo to swoich traktowali jak najlepiej. Zamówił piwo, jedyne jakie tu podawali, które kojarzyło się z esencją z podeszwy starego buta. Niemniej dawało kopa, a tego mu trzeba było po całym dniu dostarczania paczek w tej nędznej dziurze. Wziął łyk pełen cierpkiej goryczy i wtedy ja zauważył. Nie pasowała tutaj ani trochę. Piękna, zadbana, w czystej, ładnej, czerwonej sukni. Nie on jeden ja zauważył. Praktycznie, gdyby pominąć niezdolnych do rozróżnienia krowy od królewny, to zauważyli ją wszyscy. Lecz ona podeszła właśnie do niego.

 – Witaj, jesteś Elan tak? – zapytała aksamitnym głosem, który wiązał język i kopał znacznie mocniej od tutejszych trunków.

 – Ee… tak to ja – odpowiedział chłopak, nie w pełni świadom wypowiadanych słów.

 – Podobno jesteś najlepszym kurierem w mieście. Mam dla ciebie specjalne zadanie. Jeśli jesteś zainteresowany, zapraszam za mną, omówimy szczegóły.

 Elan miał zupełnie inne wyobrażenie omawiania szczegółów, lecz opamiętał się. Nerwowo przeczesał ręką swoje przydługie, czarne włosy. Wiedział, że to jeden z wyjątkowych klientów. Wiedział też, że wiąże się to z większym zarobkiem oraz ryzykiem.

 – Chodźmy więc, chętnie wysłucham propozycji – odrzekł głośniej niż miał zamiar. Był spięty, jeszcze nigdy nie rozmawiał z taką kobietą.

 Wśród szeptów i zawistnych spojrzeń, ruszył za pięknością. Nie był w tym najlepszy, ale zgadywał że ma około dwudziestu pięciu lat. Kiedy dotarli na piętro, gdzie nieznajoma najwidoczniej miała wynajęty pokój, Elana ogarnęło zwątpienie. Nie znał nawet jej imienia.

 – Nie wspomniałaś jak masz na imię – rzekł ostrożnie.

 – To nie jest ważne – odpowiedziała, zaszczycając go krótkim spojrzeniem. – Wejdź, proszę, i wysłuchaj oferty.

 Wszedł więc za nią. W pomieszczeniu było tylko łóżko, szafa, stolik i dwa krzesła. Wszystko nosiło ślady niedbałości, brudu i grzybu. Jak cała ta dzielnica. Kobieta usiadła przy stole i pokazała zachęcająco drugie krzesło. Usiadł ostrożnie i spojrzał na nią niepewnym wzrokiem.

 – Rozumiem twoje obawy, Elan, lecz nie mam złych zamiarów – powiedziała swym wspaniałym głosem. – Pragnę tylko przekazać ci ważne zadanie od mojego szefa. Oczywiście dużo zarobisz. Na tyle by wynieść się z tej nory i zacząć nowe życie w lepszej dzielnicy. Łatwo jednak nie będzie. Przydadzą się twoje atuty, zwinność i znajomość miasta.

 Elan przetrawił to co usłyszał.

 – Przyznam, że to brzmi co najmniej na bardzo niebezpieczne zadanie. Lecz wątpię bym był aż tak wyjątkowy. Jest wielu, którzy mają takie atuty.

 – To fakt.. – zacięła się i przez chwilę przerwała kontakt wzrokowy, zaraz jednak kontynuowała. – Masz jeszcze jedna wielką zaletę. Gdybyś zginął, nikt nie będzie cię szukał, nikt nie zauważy twojego zniknięcia. A przynajmniej nikt ważny. Pracujesz głównie dla ludzi z niższych, jeśli nie najniższych sfer społecznych.

 Elena nie zdziwiły te słowa, ani nie uraziły. Była to sama prawda. Postanowił więc zaryzykować.

 – Dobrze. Co, jak, gdzie i kiedy? – powiedział krótko.

 – Mała paczka wielkości twojej dłoni. Musisz ją odebrać z dzielnicy Targowej, tuż za Robotniczą i przenieść do zachodniej bramy, gdzie ktoś ją odbierze. Zadanie zaczyna się za niecała godzinę.

 Zaskoczyła go. Głównie tym jak mało czasu ma na przygotowanie. Ale także faktem skąd dokąd ma przenieść paczuszkę.

 – To brzmi zbyt prosto. Co jeszcze powinienem wiedzieć?

 – Możesz trafić na kilku ludzi lub nieludzi, którzy będą chcieli przejąć transport.

 – Mówiąc nieludzi kogo masz na myśli?

 – Szczerze mówiąc sama nie wiem. Wiem, że przedmiot jest pożądany przez wiele istot. Jak wiesz, w Havran legalnych nieludzi można ograniczyć do rejestrowanych krasnoludów i niziołków. Miejmy nadzieję, że nie trafisz na tych, co są tu nielegalnie. Czas ucieka.

 – Dobrze. Podaj dokładne instrukcje i idę.

 Elan wyszedł z gospody z nietęgą miną. Dużo ryzykował, lecz miał możliwość o jakiej zawsze marzył. Zacząć nowe życie. Dotarł do swojej głównej kryjówki, gdzie przebrał się w ciemne, wygodne ubranie. Ruszył do punktu odbioru. Szybko przebył dzielnicę Robotniczą i trafił do Targowej. Przy wyjściu na północną bramę znalazł faceta w kapturze. Nieznajomy dał mu szybko paczkę i odszedł bez słowa. Zawiniątko miało okrągły kształt i było nieco większe od dłoni Elana. Coś go przez chwilę namawiało do zajrzenia do środka. Jednak pamiętał słowa kobiety, by za nic nie otwierał paczki. Schował ją do wewnętrznej kieszeni i ruszył w drogę powrotną. To było zbyt łatwe. Zrozumiał to w pełni, kiedy trafił na trzech mężczyzn w dzielnicy Robotniczej. Jak się okazało nie było to ludzie.

 – Dobrze młody, nie zginiesz jak oddasz paczkę – rzekł jeden z nich, barczysty, o posturze byka.

 Wtedy mężczyzna się uśmiechnął i Elan zobaczył jego kły. Bez wątpienia nie był to  zwykły człowiek. Rozejrzał się i dostrzegł boczna uliczkę, która jak pamiętał wychodziła na mur. Ślepa droga, lecz nie dla niego. Było tam wejście do wąskiego tunelu, który prowadził pod murem i wychodził w dzielnicy Rozpusty. Nie chciał z niego korzystać, nie wiedział czy nadal jest do przejścia, lecz nie miał wyjścia. Ruszył najszybciej jak potrafił. Oprawcy, którzy go ścigali, byli niezwykle szybcy, lecz Elanowi udało się wykorzystać element zaskoczenia. 

 – Wracaj tu smarkaczu, chcemy tylko pogadać! Hahahaha!

 Nie zważając na to co słyszy wbiegł z rozpędu w kratkę tuż pod murem. Bolało ale udało mu się. Idąc na czworaka tunelem słyszał gniewne krzyki za sobą. Sam ledwo się mieścił, tak więc dla mężczyzn o pokażnych posturach nie było szans. Kiedy dotarł do wyjścia, zatrzymał się i wziął głęboki oddech. Uspokoił serce i wytężył zmysły. Musiał być czujny. Wyszedł i ruszył do budynku, w którym mieścił się zamtuz "Pod rozbrykanym kucykiem". Nie myślał teraz o rozkoszy, miał za to nadzieję skorzystać ze świetnego połączenia dachów najbliższych budynków, dzięki czemu skróci sobie drogę. Przebył ją całą w mniej niż minutę. Teraz musiał tylko zejść niedaleko wyjścia z dzielnicy Rozpusty i już prawie był na miejscu. Zobaczył jednak, że trzy mroczne postacie czekają na niego przy wspomnianym wyjściu. To był koniec, nie było innej drogi. Usiadł i zastanowił się. Wyciągnął okrągłą paczuszkę. Była niezwykle lekka. Zauważył, że zabezpieczenie zostało uszkodzone i paczka była trochę odwinięta. Niewiele brakowało by zobaczył co jest w środku. Coś go namówiło by uległ. Odwinął materiał nieco bardziej i ujrzał idealnie gładką powierzchnię kuli. Była przejrzysta i pusta. "I o to tyle krzyku", pomyślał. Wtedy usłyszał hałas i zrozumiał, że tamci szli sprawdzić dachy. W pośpiechu dotknął kulę opuszkiem palca i poczuł ukłucie bólu, które przeszło przez całe jego ciało. Trwało to zaledwie chwilę. Spostrzegł, że teraz kula wypełniona była jakby wielobarwnym dymem. Nie miał czasu, schował pakunek i gnał po dachach. Nie dobiegł jednak daleko. Drogę zagrodził mu mężczyzna o posturze byka, który zdaje się był liderem trójki wampirów. 

 – Tutaj jest nasz chudzielec! – krzyknął śmiejąc się szaleńczo, oblizując wargi i dodał ciszej. – Nie jestem pewien, chyba wydawało mi się, że nie chcesz z nami pogadać. Młody, nie bądź taki nieufny.

 Za Elanem pojawiła się pozostała dwójka. Chłopak nie wiedział co robić. I tak by nie zdążył. Rzucili się na niego, lecz wtedy stało się coś niezwykłego. Kula w jego kieszeni zadrżała, następnie od Elana we wszystkie strony buchnęła fala kolorowego dymu. Trzej atakujący zostali wyrzuceni daleko w powietrze, a po dymie nie było już śladu. Chłopak mimo szoku, nie czekał długo. Pobiegł do ostatniego budynki i zeskoczył na pobliskie skrzynie, a następnie na ziemię. Chwilę później był przy wyjściu na zachodnią bramę. Tam zobaczył nieznajomego w kapturze. Podszedł i podał mu pospiesznie paczuszkę. Ten zauważył, że była odwinięta i dostrzegł kulę w środku.

 – Tyś jej dotknął?! – zapytał głosem, który przyprawiał o drżenie nie tylko nogi ale i samą ziemię pod nimi.

 – Ja nie.. to znaczy, to był przypadek..

 – Nie! Uległeś i teraz musisz ponieś konsekwencje. Kula nie pozwoli mi odejść bez ciebie. Rusz się, idziesz ze mną!

 – Ale jak? Ja nie chcę..

 – Decyzję, choć nieświadomą, podjąłeś kiedy dotknąłeś kuli. A teraz.. ZA MNĄ!

 Nieznajomy wcisnął mu paczkę w ręce i ruszył ku bramie. Ta o dziwo była otwarta i niestrzeżona. Elan mimo oporów czuł, że nie ma wyboru. Wpadł w błoto i suchy z niego nie wstanie. Ruszył więc pospiesznie za mężczyzną w kapturze. Zaczynał nowe życie, lecz nie takie jakiego się spodziewał.

 

Koniec

Komentarze

Nazywana drugą stolicą Imperium Świętej Trójcy. – dlaczego tu jest rodzaj żeński? 

 

 – Ee.. tak to ja – odpowiedział chłopak – wielokropek to trzy kropki – nie dwie, to Ci się powtarza też dalej

 

 – To nie jest ważne – odpowiedziała, zaszczycając go krótkim spojrzeniem(+.) – Wejdź(+,) proszę(+,) i wysłuchaj oferty. – w dialogach, jak tu, zapominasz o kropce; wtrącenia oddzielamy przecinkami

Generalnie brakuje sporej ilości przecinków. Jest też trochę literówek. Większości zaimków “swoje/swój” można się pozbyć, jako zbędnych. 

 

Historia się skończyła, zanim na dobre się zaczęła i faktycznie pozostawiasz czytelnika z niewyjaśnioną tajemnicą. O co chodziło z tą kulą? W jaką kabałę się chłopak wplątał?

Nie będę się czepiać piękności w czerwonej sukni (klisza okrutna swoją drogą) i ryzykownie tajemniczego zlecenia, ale z wampirami to – moim zdaniem – przesadziłeś. Nie wiem, jaki chciałeś osiągnąć rezultat, ale te stwory są groteskowe, przy czym wcale nie w śmieszny czy zabawny sposób. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Śniąca, dzięki za uwagi, kropki i przecinki to moja zmora. Co do tego, iż historia się nie kończy, to o to chodzi. Jest to opowiadanie typu epizod, od początku do końca chodzi tylko o podjęte przez Elana decyzje, które składają się na przysłowie. A jego dalszą historia to już co innego. Może napiszę co dalej i opublikuje poza konkursem. Świat przedstawiony w tej historii jest znacznie większy i służy mi za pisanie opowiadań, pisze w nim także konkretną powieść. Co do wampirów, to sam nie wiedziałem. Będę musiał nad tym przysiąść. Zobaczymy ;) Dzięki w każdym razie, gdyż jestem początkującym pisarzem z małym dorobkiem, głównie w szufladzie… Cholera, nie mam szuflady. No to dajmy, że w "szufladzie" ;)

Oczywiście to z wampirami to moje zdanie, ktoś inny może to odebrać inaczej. Ja bym tu widziała raczej bardziej normalnych zbirów, niechby krasnoludy. Wampiry, zwłaszcza z tymi tekstami o kąsku nie wyglądają tu najlepiej.

Co do interpunkcji i literówek (i generalnie wszystkich usterek), to wiem aż za dobrze, że samemu ciężko wszystko wyłapać. Dlatego uważam, że w pewnych przypadkach beta jest świetnym rozwiązaniem. Świeże, cudze oczy mogą pomóc. Trochę więc szkoda, że nie skorzystałeś.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Myślę, że trochę wpływa na mnie świat, który wykreowałem (w tym wojna z magią itd.), a czego tutaj nie przedstawiłem. Ale grunt, że mam pomoc, za co dziękuję ;)

Co do bet, mam problem żeby korzystać. W sensie, że ja zawsze chcę wszystko sam :P Ale chyba czas najwyższy to zmienić ;)

Ja też wolę sama, ale czasem pomoc się przydaje. Wg mnie beta nie ma się ograniczyć do poprawienia za Ciebie usterek, ale za wskazanie i podpowiedź, jak z tymi powtarzającymi się radzić sobie dalej samemu. Żeby się uczyć.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Śniąca, masz rację. A właśnie tego chcę – uczyć się :)

Poprawiłem kilka rzeczy i pewnie jeszcze nie jedno poprawie.

Konkurs ciekawy, daje szanse do zdobycia doświadczenia :)

Niby wszystko zostało opisane, a mam wrażenie, że niczego nie rozumiem.

Z Twoich komentarzy, Ikcolbazie, dowiedziałam się, że pokazałeś zaledwie wycinek świata, ot, tyle żeby zmieścić się z przysłowiem. Obawiam się, że to nie był dobry pomysł, bo powstało zbyt wiele niedopowiedzeń. Zakończenie misji Elana sprawiło, że trwam z otwartą gębą, bez odpowiedzi na pytanie: – O co tu chodzi?

 

Wszyst­ko no­si­ło ślady nie­dba­ło­ści, brudu i grzy­bu. Wszyst­ko no­si­ło ślady nie­dba­ło­ści, brudu i grzy­ba.

 

– To fakt..– To fakt

Wielokropek ma zawsze trzy kropki. Ten błąd pojawia się w opowiadaniu wielokrotnie.

 

Co, jak, gdzie i kiedy? – po­wie­dział krót­ko. – Raczej: Co, jak, gdzie i kiedy? – zapytał krót­ko.

 

Za­da­nie za­czy­na się za nie­ca­ła go­dzi­nę. – Literówka.

 

dla męż­czyzn o po­każ­nych po­stu­rach… – Literówka.

 

Po­biegł do ostat­nie­go bu­dyn­ki i ze­sko­czył… –Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja nie wiem, chcielibyście wszystko od razu na tacy? :) Jak chcecie więcej to musicie poczekać :P Ja na ten przykład lubię takie opowiadanka, dzięki nim czekam na ciąg dalszy itd, albo wiem, że to nie dla mnie, a było krótkie więc nie żałuję. A błędy poprawię, dzięki za uwagi ;) Oczywiście jeżeli inni czują podobne rozczarowanie, postaram się historię rozbudować itd. Ale to poza konkursem, bo nie będę pisał wielkiego opowiadania pod przysłowie. Słyszalnym wtedy, że za długie. To jest epizod z życia Elana pokazujący sens przysłowia. Tyle.

Uniwersum raczej z tych standardowych – magia, niziołki, krasnoludy, wręcz warhammerowe tępienie istot nieludzkich. Miałeś jeszcze trochę znaków, więc mogłeś dodać coś, co uważasz, że wyróżniłoby go na tle innych. A tak to dla mnie czysty standard jakich wiele.

Technicznie najbardziej przeszkadzała szalejąca interpunkcja, ale nie jakoś szczególnie.

Treść nawet fajna. Otwarte zakończenie losów Elana przypadło mi do gustu. Nie każda opowieść musi być zamknięta.

Podsumowując: jest przyzwoicie, ale standardowo – bez fajerwerków.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

NoWhereMan, dzięki. Myślę, że za bardzo się skupiłem na oddaniu przysłowia, przez co straciłem na jakości. W reszcie moich opowiadań, świat jest mniej warhammerowy (poza tępieniem istot magicznych), bardziej się różni od standardu. Będę pamiętał żeby o tym nie zapominać :D

Ja nie wiem, chcielibyście wszystko od razu na tacy? :) Jak chcecie więcej to musicie poczekać :P Ja na ten przykład lubię takie opowiadanka, dzięki nim czekam na ciąg dalszy…

Ikcolbazie, jeśli piszesz to, co lubisz i zaspakajasz przy tym własne upodobania, nie widzę przeszkód, abyś robił to nadal, ale nie wymagaj od czytelników, by ich gust i oczekiwania były tożsame z Twoimi.

Gdybyś oznaczył tekst jako FRAGMENT, wszystko byłoby dla mnie jasne – pokazałeś skrawek jakiegoś świata, zawiązałeś intrygę, rzuciłeś bohatera w jej środek i na tym fragment się kończy. Cdn. OK, ze ściśniętymi pośladkami czekam na kolejny epizod, rozwój wypadków  i dalsze losy bohatera.

Ty jednak zadeklarowałeś, że Błoto jest OPOWIADANIEM, a po tej formie literackiej spodziewam się raczej skończonej historii, choć nie pogardzę otwartym zakończeniem. Stąd mój niedosyt i dezorientacja po lekturze.

 

To jest epizod z życia Elana pokazujący sens przysłowia. Tyle.

Sęk w tym, że w zaprezentowanym epizodzie nie bardzo umiem dostrzec sens, który obrazowałby cokolwiek.

No, ale to już z pewnością mój problem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Będąc szczerym, niezbyt mi się to podobało. Powtórzę za przedmówcami – to jakiś urywek, skrawek, ale nie jest kompletną historią. Postawiłeś przed nami mnóstwo pytań, a nie dałeś żadnych odpowiedzi. Kim jest kobieta w czerwieni? Cóż za wielobarwny dym wypełniał kulę? Zgodziłbym się z Reg, że to taki fragment. Wygląda jak wyrwany z czegoś większego. Jakby zakończenie było dopiero zawiązaniem akcji i otwierało historię Elana. 

O świecie też nie dowiadujemy się zbyt dużo i to, co pokazujesz mnie nie ujęło. Jest raczej, jak napisał NoWhereMan, standardowy, ale zaciekawiła mnie wojna z magią, o której wspominasz w którymś z komentarzy. Za to spodobały mi się te bykowate wampiry. W mojej opinii całkiem ciekawy pomysł.

Interpunkcja pozostawia sporo do życzenia, ale to niełatwa sztuka i chyba nikt nie opanował w pełni posługiwania się przecinkami i innymi potworkami ;)

Ogólnie myślę, że tekstowi zaszkodziła niewielka objętość; otwarte zakończenie wyglądające jak początek aż prosi się, żebyś opowiedział, co dalej z Elanem i przy okazji pokazał bogactwo wykreowanego przez siebie świata :)

 

Mnie otwarte zakończenie nie przeszkadza, bardziej interpunkcja (momentami miałam wrażenie, że losowa), powtórzenia, takie rzeczy.

Przynoszę radość :)

Nie znałam tego przysłowia.

Też mam wrażenie, że można było więcej wydusić z tego epizodu. Nie wyjaśniłeś nawet, co właściwie ta kula zrobiła. Ani z chłopakiem (oddała mu się w służbę, zniewoliła, związała ich losy?), ani z wampirami.

Zaiste, interpunkcja kuleje. Na przykład wołacze, Danielu, oddzielamy przecinkami od reszty zdania.

Babska logika rządzi!

Fajnie, że wybrałeś mało znane przysłowie. Jest tu trochę błędów. Niestety to zdecydowanie jest fragment. I wątek rodziców jest skrajnie sztampowy, a nic nie wnosi. Dlatego tekst nie spodobał mi się, nie zauważyłem w nim nic ciekawego. 

https://www.facebook.com/Bridge-to-the-Neverland-239233060209763/

Zbyt sztampowe fantasy jak na mój gust. Nie mam nic przeciwko luźnemu podejściu do tekstu; żeby było otwarte zakończenie czy w ogóle nie dawanie wszystkiego na tacy. Jednak, aby osiągnąć dobry efekt, musisz dać chociaż odrobinę poczucia domknięcia całości. A tutaj od razu ma się wrażenie, że to fragment czegoś większego. Jakbyś urwał kawałek z opowiadania.

Melduję, że przeczytałam ;)

 

“Jednakże nawet wspaniałe Havran[-,] miało swoje gorsze dzielnice”

 

“Elan po raz kolejny zastanawiał się[+,] dlaczego w wieku niespełna siedemnastu lat[-,] przyszło mu żyć w najgorszej dzielnicy[-,] najlepszego miasta i pracować tam jako doręczyciel paczek.

 

“Oczywiście jego ojciec może nadal żyć.” – Skąd nagła zmiana czasu? Mógł nadal żyć.

 

Jak co tydzień, w ostatni dzień pracy, wybrał się wieczorem do gospody Pod Płonącym Szczurem. Speluna jakich mało, mimo to swoich traktowali jak najlepiej. Zamówił piwo, jedyne jakie tu podawali…”

 

“…i wtedy ja zauważył.” – ją

 

“Nie on jeden ja zauważył.” – j.w.

 

“– Witaj, jesteś Elan[+,] tak?“

 

“ – To fakt..“ → Wielokropek winien mieć trzy kropki.

 

“…zacięła się i przez chwilę przerwała kontakt wzrokowy…” – na chwilę

 

“Masz jeszcze jedna wielką zaletę.“ – jedną

 

“Musisz ją odebrać z dzielnicy Targowej, tuż za Robotniczą i przenieść do zachodniej bramy, gdzie ktoś ją odbierze.“

 

“Jak się okazało nie było to ludzie.“ → byli

 

“ – Dobrze[+,] młody, nie zginiesz…”

 

“Rozejrzał się i dostrzegł boczna uliczkę“ – boczną

 

“ – Wracaj tu[+,] smarkaczu, chcemy tylko pogadać!“

 

“Nie zważając na to co słyszy wbiegł z rozpędu w kratkę tuż pod murem.“ – Co to znaczy, że wbiegł w kratkę? Czy jeśli była pod murem, to znaczy, że tak naprawdę była w ulicy? Słowo “kratka” sugeruje raczej coś małego, w czym człowiek by się nie zmieścił… Poza tym: słyszał, a nie słyszy.

 

“To był koniec, nie było innej drogi. Usiadł i zastanowił się. Wyciągnął okrągłą paczuszkę. Była niezwykle lekka. Zauważył, że zabezpieczenie zostało uszkodzone i paczka była trochę odwinięta. Niewiele brakowało[+,] by zobaczył co jest w środku. Coś go namówiło[+,] by uległ.“

 

“ – Tutaj jest nasz chudzielec! – krzyknął śmiejąc się szaleńczo, oblizując wargi i dodał ciszej[-.+:] – Nie jestem pewien…“

 

“Chłopak[+,] mimo szoku, nie czekał długo.”

 

“Pobiegł do ostatniego budynki i zeskoczył…” – budynku

 

“– Tyś jej dotknął?! – zapytał głosem, który przyprawiał o drżenie nie tylko nogi[+,] ale i samą ziemię pod nimi.“

 

“ – Ja nie.. to znaczy, to był przypadek..“ – J.w. Wielokropki muszą mieć trzy kropki, nie dwie.

 

“Uległeś i teraz musisz ponieś konsekwencje.“ – ponieść

 

“– Ale jak? Ja nie chcę..

– Decyzję, choć nieświadomą, podjąłeś kiedy dotknąłeś kuli. A teraz.. ZA MNĄ!”

J.w. – wielokropki.

 

“Zaczynał nowe życie, lecz nie takie[+,] jakiego się spodziewał.“

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Melduję, że przeczytałam :) Dłuższy komentarz po rozstrzygnięciu konkursu.

Początek interesujący, choć klisza, którą wykorzystałeś (karczma + zlecenie) sterana już życiem niemiłosiernie. Jeśli chcesz pisać fantasy, zadbaj o oryginalność. Bez niej, niestety, nie wróżę sukcesów…

Wampiry to kolejny wymęczony motyw, nudny prawie jak smoki – przynajmniej pozornie ;)

Szwankuje logika – Elan usłyszał o zleceniu i od razu poleciał? Żadnych poręczeń, gwarancji, niczego? Skoro taki ufny, aż dziw, że przeżył w najgorszej dzielnicy Havran…

No i zakończenie – nic nie wyjaśnia. Historia urywa się w trakcie, uniemożliwiając czytelnikowi poznanie tajemnicy “kuli” bądź dalszych losów bohatera. A to źle, ponieważ zabierając się za Błoto, miałem nadzieję poznać Twoją wizję, wizję autora. Samą opowieść mógłbym snuć dalej od tego miejsca,  potrafię to zrobić, ale byłaby ona w całości moja.

 

Dobra, jeśli chodzi i zrzędzenie i upierdliwości, to tyle, możesz odetchnąć ;)

Opowiadanie, moim zdaniem, raczej słabe, ale ma również swe dobre strony – treściwie i całkiem zgrabnie przedstawiłeś samo Havran, akcję pościgu znamionowały ślady dynamiki, warsztat dość sprawny, a bohater niezły. No i miło, że chcesz się doskonalić – warto jak najwcześniej wyjść z szuflady i wystawić się na krytykę. O ile zachowasz wolę walki i będziesz cierpliwy, jakość tekstów wzrośnie niebotycznie. Zobaczysz.

 

Tyle ode mnie. A na koniec…

Jak się okazało nie było to ludzie.

“Byli”

-------

Zamówił piwo, jedyne jakie tu podawali, które kojarzyło się z esencją z podeszwy starego buta.

A to zdanie bardzo mi się spodobało :D

Mniej już jego kontynuacja…

Niemniej dawało kopa

Chłopie złoty! Piłeś Ty kiedy piwo, które daje kopa? Bo z autopsji wiem, że tylko usypia i rozleniwia ;)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Mam dwie wiadomości: dobrą i złą.

 

Może zacznę od złej. Opowiadanie trochę kuleje, tak warsztatowo jak i fabularnie. Sama nie jestem mistrzynią i teoretycznie nie powinnam udzielać rad, ale popełniałam podobne błędy, więc coś o tym wiem ;) Musisz popracować nad zaimkami, sporą część da się wykluczyć bez szkody (a nawet z korzyścią) dla tekstu. Przecinki też nie są Twoją mocną stroną, zdarzyły się również literówki i powtórzenia.

Co do fabuły, to nie będę oryginalna – Elan lezie jak cielę na rzeź, nie zastanawiając się po co, na co i dlaczego. Otwarte zakończenie sugeruje, że opowiadanie jest częścią większej całości przez co czytelnik ma wrażenie, że ktoś mu dał lizaka i potem zabrał.

 

A teraz plusy – jest pomysł i jest akcja. Fajnie budujesz klimat, czasem nie zawsze wychodzi, ale generalnie zamysł jest dobry. Widać, że przemyślałeś świat i w tym tkwi potencjał. Paradoksalnie plusem są też popełniane przez Ciebie błędy, bo stosunkowo łatwo można się nauczyć pisać tak, by ich uniknąć lub znacznie wyeliminować. No i chyba największą zaletą jest to, że czytelnicy chcieli czytać dalej, chcieli się dowiedzieć o co chodzi, więc musiałeś zdobyć jakieś zainteresowanie (moje też). Co się stało z Elanem, do czego służy kula? Kim była tajemnicza kobieta i wampirzy przeciwnicy? Jest to zatem dobry punkt wyjścia do dłuższej historii :)

Nadrabiam:

Niestety, nie przypadło mi do gustu.

Raz dlatego, że opisane wydarzenia do niczego nie prowadzą – nie wiemy, kim jest kobieta, co to za kula, kim są strony jej szukające, kto na końcu zabiera bohatera w siną dal.

Dwa dlatego, że cała otoczka jest do bólu typowa – zlecenie przyjęte w karczmie, jakieś krasnoludy i niziołki, magia, tajemnicza wyprawa itp.

Trzy dlatego, że całość jest opisana w mocno niewprawny sposób. Chodzi tu o wszystko: opisy, dialogi, konstrukcja tekstu, styl itp.

Nie zrozum mnie źle, to wspaniale, że chcesz i próbujesz pisać… Ale jeszcze sporo pracy przed Tobą ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Prawdę mówiąc nie podobał mi się ten skrawek opowieści. I to nie tylko dlatego, że skrawek to jeno. Ponoć nad Chaosem zapanować potrafi tylko geniusz. Nie wiem, czy jest w tym jakaś prawda, bo osobiście miewam problemy z panowaniem nawet nad Ładem, ale Tobie ta sztuka też z pewnością nie wyszła. I, co dosyć znamienne, jako że zazwyczaj jest dokładnie odwrotnie, zdecydowanie gorzej niż forma – a ta też pozostawia sporo do życzenia – wypadła treść. Nie dostrzegłem w tym wszystkim nie tylko początku, końca i przesłania, ale też logiki. Najbardziej utknęło mi, jak bohater – wielki spryciula i spec od poruszania się po mieście – uciekł na dachy przed jakimiś oprychami, co w sumie było rozsądne, fabularnie ciekawe i słuszne wielce, lecz potem, mimo wszystko, dał im się na tych dachach odnaleźć, dogonić i złapać. Osobiście uważam, że naprawdę musiał się starać, żeby do tego doszło. Nie podobał mi się też Deus Ex z tą kulką, czyli finał nieudanej ucieczki Elana. Przypadek/magia, ocaliła kolesia przed kłopotami – i to tak fest nachalnie – zupełnie psując całą, skądinąd wciągającą, akcję. Nie pomaga też ani otwarte zakończenie (o ile w ogóle można to zdefiniować jako zakończenie), ani ciężkiego kalibru sztampa przebijająca przez tekst od początku do końca. Bohater – przekozak (przynajmniej z pozoru), niezła niunia zwracająca na niego uwagę, hobbit bawiący się palantirem mimo zakazu Ganda… a nie, sorry, nie ten tekst.^^ I tak dalej, i tak dalej. No, a wszystko opisane w sposób bardzo… wprawkowy.

Jeśli chodzi o tematykę konkursową, to też, niestety, zupełnie średnio to wyszło, bo gdyby nie bezpośredni ukłon w tekście w stronę przysłowia, na którym bazowałeś, ni chu chu nie szło by się domyślić i powiązać czegokolwiek z czymkolwiek.

Co jednak interesujące, i fajne, mimo wszystko czytało mi się przyjemnie. I nawet się, cholera jasna, wkręciłem w tę opowieść. Tym większa jednak szkoda, że nie ma żadnego sensownego finału.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nowa Fantastyka