- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Ostatnie tańce ludzkości wokół grobu zwanego ongiś Ziemią

Ostatnie tańce ludzkości wokół grobu zwanego ongiś Ziemią

Każda epopeja winna zacząć się od Inwokacji, także epopeja postapokaliptyczna. Oto ona. 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

Cień Burzy

Oceny

Ostatnie tańce ludzkości wokół grobu zwanego ongiś Ziemią

Rozpaczy! Pani moja! Ty jesteś jak ogień;

Trzeba cię trzymać w sercu, więc głęboko w sobie

Ukrywam twą osobę. Łez więcej uronię

Dla twego piękna, niż dla tych, co legli w grobie.

 

Świat cały, wypaczony, w welonie popiołów,

Idzie, jak panna młoda w ostatnim z kościołów

Do ołtarza pustego, pogrążona w żalu;

Jak ostatni wytrwały po żałosnym balu

Na oczyszczonej Ziemi; jak upadły anioł,

Którego zapomniano – idzie świat, czcząc Panią.

Każdy dzień krokiem naprzód na drodze odwiecznej:

Jakże sensownie trwają procesy zbyteczne;

Każdy wschód jest pretekstem do Jej pocałunku;

O Pani ma przegorzka, w tym krótkim meldunku,

Jakże niedoskonałym, więc tym bliższym tobie,

Zawieram me uczucie; chcę je zamknąć w słowie.

 

Z nastaniem świtu końca zerwałem kajdany,

Porzuciłem me życie i ruszyłem w tany:

Walc wraz z resztą resztek, rytm nadały bomby,

Każdy takt wieńczony przez śmieszne hekatomby,

Wyczułem mą partnerkę – objąłem samotność,

Między nami iskrzyło – błyszczała ulotność.

Radośnie przemykałem drogą spustoszenia,

Do czasu powtórnego pierwszego widzenia.

 

Ujrzałem ich z daleka: nadciągali ławą,

A wśród nich moja piękna. Zwątpiłem, czy jawą

Jest to, czy snem? Stanąłem. Kwiat wśród piasków czasu.

Oczy nie kłamią. Żyje. Nie czyniąc hałasu,

Umknąłem na pobocze, klęknąłem za wrakiem.

Byli jeszcze daleko, sztachnąłem się crackiem.

Czekałem. Serce biło głośniej niż ich kroki,

Jak uderzenia Sądu: same złe wyroki.

Postanowiłem złożyć ofiarę ostatnią:

Ryzyko własnej śmierci w zakładzie za światło.

 

Światło, promień ukryty w powłoce jej skóry,

Prześwituje szarością. Oczy – duszy mury –

Zielone, niczym łąka. Twarz gładkiej faktury.

Rysy – zwycięstwo Boga – perfekcji kontury.

Uosobiona Pani ponad wszystkich Panów,

Widzi mnie, wyciąga dłoń – zaprasza do tanów. 

Koniec

Komentarze

Ja się tam na poezji nie znam, ale… się wypowiem: otóż nie wiem o czym to dokładnie jest. Jakaś wizja, jakiś taniec. Wojna? Koniec świata, jeśli tak to czyjego? Bohater ni ziębi ni parzy.

Ciężko się czytało – zwłaszcza, że wielokrotnie gubiłem rytm.

Taki tam Postapo Pan Tadeusz Atomowy. Lubię takie literackie zabawy. 

Przeczytałam, choć łatwo nie było, w dodatku chyba nie pojęłam Twojego zamysłu, Anonimie. Jednakowoż dziękuję Ci, że to tylko inwokacja, a nie cały poemat.

W zasadzie mogłabym podpisać się pod opinią Foloina.

Dodam, że to raczej wiersz niż opowiadanie i lepiej byłoby tak oznaczyć tekścik.

A mnie się. I to nawet z wyraźną tendencją w stronę “bardzo”.

Przyciągnął mnie tytuł, do czytania skusiła objętość – takie w sam raz na krótkie wejście między czymś a czymś – forma nie przestraszyła, lecz drugie spojrzenie, to już nie na formę, a na treść, omal nie wygoniło. Inwokacja inwokacją, pomyślałem, ale na kiego zaraz rżnąć Tadka… to znaczy: rżnąć z Tadka…

Szczęściem wzrok sam przeleciał po pierwszych wersach i już jakoś się zaczepił. A za wzrokiem cała reszta. I, co tu dużo gadać, odnalazłem inwokację ową zupełnie zmyślną i ładną, więc przysposobiłem ją sobie z bezsprzeczną przyjemnością i kunsztu docenieniem.

 

Peace!

Dla mnie też to raczej wiersz niż opowiadanie.

Nie umiem czytać takich rzeczy.

“sztachnąłem się crackiem” – strasznie mi to nie gra, po prostu nie może być, psuje całym wiersz. Okropność w stosunku do wiersza! 

Podobało mi się. Niezwykle ciekawy wiersz. Szczególnie sformułowanie – “rytm nadały bomby”. Znakomite.

Faktycznie, przyciągający tytuł. Rytm się zgadza, choć myślę, że Bailoutowi poszło lepiej. Klimat całkiem odmienny, ciężki… i właściwie nie wiem, do czego prowadzi? Zbyt poetycka ta epopeja, a za mało epicka. 

Nowa Fantastyka