- Opowiadanie: Kiejstut - Resocjalizacja Śmierci

Resocjalizacja Śmierci

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Resocjalizacja Śmierci

–  Pan nie żyje!

– Bzdura, jest ze mną po prostu utrudniony kontakt – odparło ciało gnijącymi ustami. 

– Mam twój akt zgonu, nie żyjesz!

– To tylko informacja, nic nie oznacza. – Szedł w zaparte nieboszczyk. Kolejny. 

– Pan nie żyje. Pańskie procesy życiowe ustały. Jest pan martwy. Czy pan w ogóle ma pojęcie o co chodzi w śmierci? – Niektórzy z ,,przebudzonych’’ są na tyle uprzejmi, że jak tylko zdadzą sobie sprawę ze swojej sytuacji, bez dyskusji odchodzą w niebyt. Ten nie był uprzejmy.

– Co pana to obchodzi, czy jestem martwy, czy żywy? Jakie pan ma kompetencje by informować mnie o moim stanie? – wykrzyczał zdenerwowany. 

– To moja praca. Pomagam ludziom, w takim stanie jak pan odnaleźć się w trudnej, nowej sytuacji. Jestem specjalistą w tej dziedzinie. Skuteczność mojej terapii sięga aż do dziewięćdziesięciu siedmiu procent! – odparłem, mocno podenerwowany. Tacy jak on są najgorsi. Martwi, aroganccy, bezczelni. Tyle lat pracy w zawodzie, a wciąż wątpią w moje kompetencje.

– Przymusowa resocjalizacja, czego to oni nie wymyślą! Jeszcze próbują mi wmówić, że jestem martwy. Gówno mi daje pańskie dziewięćdziesiąt siedem procent! Robicie ze zdrowego człowieka wariata! – Miałem wrażenie, że nieboszczyk poczerwieniał z gniewu. Brak krążenia najwidoczniej mu nie przeszkadzał, ciężki przypadek. – Skoro rozmawiam z panem, to chyba nie mogę być martwy. Nie jest to dla pana logiczne? – odparł.

– Otóż nie, nie jest pan odosobnionym przypadkiem. Raport z dwa tysiące dwudziestego roku pokazuje, że ta przypadłość dotyka aż dwudziestu ośmiu procent populacji.

– Nie obchodzą mnie pańskie raporty! Chcę tylko świętego spokoju, a nie szwendania się po pseudospecjalistach, takich jak pan. Pierdoleni lekarze! Jakim trzeba być matołem, żeby wystawić akt zgonu zdrowemu człowiekowi? – rozkręcił się na dobre – Człowiek traci przytomność, budzi się w szpitalu i na dzień dobry słyszy, że jest martwy. Jak pan by zareagował? Jeszcze pod groźbą kary finansowej, muszę chodzić do ludzi takich jak pan i słuchać w kółko tych samych farmazonów! – wykrzyczał, z obłędem w oczach. 

– Niech pan się uspokoi. Zdrowy człowiek nie gnije. Za to w pańskich policzkach egzystuje cała rodzina tłustych larw, a z ust sączy się trupi jad. Chce pan przejrzeć się lustrze? – Musiałem spróbować brutalniejszych metod, podałem mu małe lusterko.

– To… Tylko drobne problemy z cerą, potrzeba mi dermatologa, a nie pseudopsychiatry! Pan nie wygląda lepiej, widział pan siebie? – Podniósł lusterko na wysokość moich oczu.

– Cholera – pomyślałem. Ujrzałem własne odbicie. Wyszczerzoną czaszkę z pustymi oczodołami, była sterylna, wygotowana. Zawsze dbałem o higienę – Jestem martwy.

Martwy.

 

 

Koniec

Komentarze

Wprawdzie jest to taka scenka o niczym, ale mi się nawet podobała. Chyba przez wiarygodność dialogów. Drobnych potknięć interpunkcyjnych nie będę wytykał (raczej się chwalę, że zauważyłem). Jedynie zdanie: “Wyszczerzoną czaszkę, puste oczodoły, była sterylna, wygotowana.” mi nie leży.

Czy to jest sygnaturka?

Cieszę się, że dialogi ci się podobały. Teraz właśnie nad nimi pracuję :)

Przeczytałem tekst z 15 razy na głos, a i tak to zdanie nie wzbudziło moich podejrzeń, ale masz rację, zmieniam. 

Dzięki!

Nie spodobało mi się, w dodatku nie bardzo wiem, Kiejstucie, co miałeś nadzieję opowiedzieć.

 

nie szwen­da­nia się po pseu­do spe­cja­li­stach… – …nie szwen­da­nia się po pseu­dospe­cja­li­stach

 

Jesz­cze pod groź­ba kary fi­nan­so­wej… – Literówka.

 

po­trze­ba mi der­ma­to­lo­ga, a nie pseu­do psy­chia­try! – …po­trze­ba mi der­ma­to­lo­ga, a nie pseu­dopsy­chia­try!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poprawione. Szkoda, że nie trafiło w Twój gust. Staram się eksperymentować na krótkiej formie, zanim porwę się na coś dłuższego. Chciałem tym razem pobawić się dialogiem, starałem się tylko za pomocą jednego, średniej długości dialogu zbudować dwie postacie, a jednocześnie pozwolić czytającemu wyłapać tło i zbudować własną historię wokół psychiatry i pacjenta… Oraz dorobić własną ideologię do tekstu, co bywa zajmujące.

 

Motyw martwego psychiatry, przekonującego innych do śmierci i przy okazji też siebie, chodził za mną już jakiś czas. W myśl cytatu: “lekarzu, wylecz sam siebie’’.

 

Pozdrawiam!

 

Kiejstucie, kiedy wyłożyłeś powodujące Tobą chęci, scenka stała się bardziej zrozumiała, a skoro, jak twierdzisz, to wprawka, pozostaje mi życzyć Ci powodzenia w dalszych eksperymentach i szlifowaniu warsztatu. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A mnie się spodobało, zaskoczenie na końcu zaliczyłam.

Sympatyczny tekścik. :-)

Babska logika rządzi!

Cześć.

  1. Interpunkcyjnie słabo.
  2. Dialogi rzeczywiście wiarygodne.
  3. Sens w zasadzie żaden. Ot, scena.

Masz więc dobre dialogi. To za mało na to, by ten tekst się obronił, ale masz dobre dialogi! A to oznacza, że być może następny tekst będzie lepszy.

Zobacz, na co najczęściej można ponarzekać w tekstach: na błędy, na nudną fabułę i na słabe dialogi. Słabe dialogi to jeden z najczęstszych zarzutów i największych błędów.

Jest nadzieja. :-)

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Dzięki, Reg ;)

 

Finklo!

Cieszę się, że tekst do Ciebie trafił, uznam to za swój mały sukces :V

 

Piotrze!

Dziękuję za krytykę! Już ukryty w cieniu, zacierałem ręce, licząc na to, że tekst obroni się będąc tylko dialogiem :)

Byłbym mega-super-wdzięczny jakbyś wskazał gdzie tekst zgrzyta, pod kątem interpunkcji, bo po prostu nie mam głowy do tego/nie potrafię wyłapać błędów.

 

Nawet zabawne. Puenta może nie odkrywcza, ale ciekawie musiałaby taka scenka wyglądać. I fajny tekst o dermatologu. Gadająca czaszka skojarzyła mi się z grą Torment ;)

 

Interpunkcja miejscami rzeczywiście szwankuje.

 

odparło ciało przez gnijące usta. – raczej gnijącymi ustami

 

Pomagam, ludziom w takim stanie jak pan odnaleźć się w trudnej, nowej sytuacji. – Pomagam ludziom, w takim stanie jak pan, odnaleźć się w trudnej, nowej sytuacji. (ewentualnie bez pierwszego przecinka; i raczej powinno być jak pański a nie jak pan – w końcu chodzi o stan; albo w ogóle: Pomagam ludziom w pańskim stanie odnaleźć się…)

 

sięga aż do dziewięćdziesięciu siedmiu procent! – zastanawiam się czy nie powinno być bez do

 

It's ok not to.

Torment jest świetny, Morte nie sposób zapomnieć :D

 

Z tymi ustami to się zastanawiam, oddychamy raczej przez usta, nie ustami. Mam wrażenie, że mówienie ustami pomija cały wkład głośni i tak dalej. Może obie formy są poprawne.

Bolesław Prus używał formy przez usta: ,,bo przez usta władców mówi nieśmiertelny Ozyrys‘‘ – Faraon

 

Przecinek słusznie.

 

,,Błędy” w dialogu budują postać psychiatry, z założenia te ,,do” podkreśla jego pychę. W praktyce nic tak nie przekonuję ludzi, że są martwi, jak martwy psychiatra. Braki w wykształceniu i podejściu do pacjenta nadrabia swoją… Martwością.

 

Dzięki!

Spodobało mi się :) Zawsze, kiedy jestem na cmentarzu, mam takie wizje :D. Wiesz, że truposzczaki prowadzą “tam” swoje życie, mają swoje problemy :) Śmieszne i abstrakcyjne i można zrobić z tego coś dowcipnego, pełnego interesujących metafor :D

Ale mam wrażenie, że Prusowi chodziło o coś nieco innego: o wykorzystywanie tych ust jak narzędzi, a ludzi jak marionetek. Hmmm, nie potrafię tego dobrze wytłumaczyć, ale to coś jakby “zazdrość przez ciebie przemawia”.

Babska logika rządzi!

Dziękuje Trukszynie! Truposzczaki są wdzięcznym tematem :) Kiedyś starałem się stworzyć fikcyjne społeczeństwo, w którym zmarli byliby traktowani z poważaniem, z pełną naturalnością. Z groteską w postaci reklam skierowanych do martwej części ludzkości, z martwymi modelkami… Ale dłuższa forma mnie przerosła :V

 

Usta są narzędziem dla ciała, używanym by przekazać informację. Tobie również ,,bardziej leży” forma: ,,… odparło ciało gnijącymi ustami”? Jestem otwarty na tę kwestię.

 

Prus to akurat jeden z niewielu przykładów na jaki trafiłem, generalnie sformułowanie odrzekł (ustami) podchodzi pod oczywistość, ale tu chodziło o zaznaczenie rozkładu.

Tak, mnie też bardziej pasuje odpieranie ustami, nawet gnijącymi. ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, Psi Pierogu pokornie uznaję waszą przewagę oraz autorytet.

 

Dzięki ;)

Faktycznie, raptem scena, ale dialogi rewelacja. Puenta też niczego sobie. Lekarz okazał się też trupem. Przygadał kocioł garnkowi, że tak to ujmę.

Podsumowując: okej, ale bez fajerwerków.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Podobało mi się :) Śmieszne :) Pozdrawiam.

Za krótkie dla mnie. Nie spodziewałem się takiego zakończenia, ale to dlatego, że poza tym, że zaskakuje, niewiele ma uroku, a może raczej nijak nie wiąże się logicznie z całym długim wstępem. Czytało się przyjemnie, po prostu nie jestem miłośnikiem tego gatunku (jakkolwiek by go nazwać).

Trochę krótkie, ale ogólnie mi się podobało. Bardzo fajne dialogi :)

"Tylko szczenięta władców czuwają nocą, szczerząc kły"

Szort skłonił mnie do przemyśleń. To dobrze.

Źle (chyba), że przemyślenia dotyczą zagwozdki: Czy Amnesty International walczyłoby o prawa undeadów?

Uśmiechnął się. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Niezłe. Lubię takie scenki. Sam kiedyś napisałem coś podobnego, na zasadzie “Żyję czy nie?”.

https://www.facebook.com/Bridge-to-the-Neverland-239233060209763/

Całkiem przyjemna scenka :) No dobra, może “przyjemna”to nie jest dobre słowo, ale fajnie napisana i taka do uśmiechnięcia się :) Na miejscu psychiatry wspomniałabym coś o wyparciu jako mechanizmie obronnym, ale to już takie skrzywienie prawie zawodowe ;)

Całkiem “przyjemna” scenka, dobre dialogi i zabawny finał. Jak sam napisałeś, krótka forma, dodam od siebie, że dobra.

Po krótkiej przerwie od internetu dziękuję wam bardzo za wszystkie komentarze! :)

Następnym razem postaram się o coś dłuższego.

Nowa Fantastyka