- Opowiadanie: Wicked G - Wonderdrug

Wonderdrug

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy, Finkla

Oceny

Wonderdrug

1. Poszukiwanie byka

 

Kiedyś nastąpił w mym życiu moment, w którym poczucie zagubienia przekroczyło wszelkie granice. Jaźń odklejała się od ciała za każdym razem, gdy patrzyłem w lustro. Lękałem się podjąć jakąkolwiek decyzję, w głowie snułem jedynie czarne scenariusze. Natura i cywilizacja śmieszyły mnie bezcelowością i jednocześnie przerażały zdolnością do zadawania bólu. Mierził mnie wysiłek konieczny do utrzymania istnienia, lecz zbytnio bałem się utraty świadomości, by odejść z tego świata. Posiadałem wszystko, co potrzebne: dach nad głową, jedzenie, towarzystwo, ale wszystko to mogło zniknąć w mgnieniu oka. Miałem już tego dosyć. Musiałem dokonać przemiany. Odzyskać czystość umysłu. Odnaleźć cel egzystencji i prowadzącą do niego drogę.

 

2. Znalezienie śladów

 

Próbowałem wielu rzeczy, aby to osiągnąć. Przeczytałem mnóstwo mądrych ksiąg, żadna nie znała odpowiedzi na me pytania. Odbyłem setki podróży wewnątrz siebie, każda kończyła się fiaskiem w większym bądź mniejszym stopniu. Czułem się całkowicie bezsilny.

Nagle na horyzoncie pojawiło się potencjalne rozwiązanie. Jedna rzecz, która winna była sprawić, że zostanę wyzwolony od szaleństwa i psychicznego bólu. Artefakt, który pozwoli mi połączyć się z esencją wszechświata, poznać i zrozumieć to, co ukryte.

 

3. Dostrzeżenie byka

 

Zapragnąłem najnowszej zdobyczy geniuszu chemików działających w podziemiu. Narkotyku, który wynosi świadomość na zupełnie nieznane poziomy. I dlatego pewnej soboty, zamiast gnić w łóżku do trzeciej, udałem się na spotkanie z poznanym w Darknecie dilerem. Istnienie tej substancji nawet nie zdążyło zostać odnotowane przez wymiar sprawiedliwości, a nieznane skutki uboczne mnie nie przerażały. Nie miałem nic do stracenia.

 

4. Schwytanie byka

 

– Szamałeś wcześniej takie specyfiki? – zapytał handlarz.

– Tylko piłem – odparłem krótko. – Co to ma za znaczenie?

– Doświadczeni użytkownicy mogą brać większe dawki – wyjaśnił dystrybutor mego ocalenia. – Zresztą, w tym przypadku to chyba i tak nieistotne. Byk nie przypomina niczego, co do tej pory było na rynku. Ani tryptamin, ani NBOM-ów, ani dysocjantów. Pomyślmy, pięćdziesiąt miligramów powinno w zupełności wystarczyć. Tylko nie narób głupstw, nie chcę przypału.

– O to się nie martw. Jestem rozsądny – zapewniłem go nieco na wyrost.

 

5. Ujarzmienie byka

 

Udałem się za miasto, byle dalej od ludzi. Gdzieś na środku porośniętej niską trawą łąki rozpuściłem całą porcję pod językiem. Środek miał zacząć działać po około kilkudziesięciu minutach od przyjęcia. Położyłem się na plecach i oczekiwałem, oglądając sunące po niebie chmury, lecz upragniony stan nie nadchodził. Powoli ogarniało mnie rozczarowanie.

Nagle usłyszałem cichy szelest. Wstałem i ujrzałem coś niesamowitego. Przede mną stał potężny byk o czarnej sierści i lśniących rogach. Niewielki wycinek wszechświata wokół zwierzęcia ulegał nieustannym zmianom. Czas cyklicznie przyspieszał i spowalniał. Materia rozrywała się, na powrót zlepiała i formowała w pofałdowane bryły na przekór naturalnym właściwościom. Pomimo chaosu wyraźnie widziałem dziwną istotę. Dogłębnie odczuwałem jej obecność.

 

6. Odprowadzenie byka do domu

 

Choć przepełniał mnie lęk, zbliżyłem się do zwierzęcia. Obawy okazały się nieuzasadnione, destrukcyjny wpływ byka oszczędził moje ciało. Delikatnie pogłaskałem go po pysku. Tkwił w bezruchu niczym posąg. Wskoczyłem na jego grzbiet i razem popędziliśmy przez łąkę. Otoczenie zlało się w kolorowe smugi, stało się przyjemnie odległe i odizolowane. Zniknęło towarzyszące mi dotychczas wrażenie, że cały świat pragnie mnie unicestwić.

 

7. Przekraczanie byka

 

Pożądałem, by tamten stan już nigdy nie uległ zmianie. Podróż na rogatym przeżuwaczu, czynność prozaiczna i wtedy zarazem absurdalna, sprawiała, że czułem się niewyobrażalnie szczęśliwy. Koiła duszę lepiej niż głębokie, zawiłe relacje z innymi ludźmi, przyćmiewała wszelkie odniesione sukcesy i usłyszane oklaski. Dotykałem raju pięknego w swej prostocie. I wtem byk po prostu wyparował.

 

8. Przekraczanie i byka, i jaźni

 

Spadałem w otchłań. Rozmazane barwy świata zastąpiła czerń, pustka wyżerająca oczy. Wciąż nabierałem prędkości. Moje ciało pękało, drobne kawałki odrywały się i przepadały w nicości. Wyczuwałem nadchodzącą zagładę, jednak nie byłem w stanie w jakikolwiek sposób bronić się przed nią. Ogarnęła mnie rozpacz, i nawet wspomnienie poprzednich chwili ekstazy zostało przysłonięte. Dopiero gdy znalazłem się na krawędzi unicestwienia, nadeszła ulga. Po drugiej stronie przywitała mnie całkowita wolność.

 

9. Docieranie do źródła

 

Witaj. Właśnie zakończyłeś symulację interakcji z boską istotą. Mamy nadzieję, że to doświadczenie pomoże w postawieniu kolejnych kroków na ścieżce rozwoju duchowego. Wkrótce nanoroboty tworzące interfejs mózg-komputer zostaną usunięte z twojego organizmu, przywracając percepcję do normy. W razie problemów skontaktuj się z naszym konsultantem lub odwiedź jedną z placówek Hornfield Neuromedics Inc.

 

10. W świecie

 

Ten komunikat był ostatnią rzeczą, którą zapamiętałem z haju po zażyciu byka. Później ocknąłem się na swoim łóżku. Nie dolegało mi nic poważnego, żadnego kaca, nudności, bólów głowy. Jedynie niewielka dezorientacja.

Choć długo rozmyślałem o tym, przez co przeszedłem podczas tripu, nie doszedłem do jednoznacznych wniosków. Niemniej jednak od tamtej pory żyło mi się nieco łatwiej, jakby na znieczuleniu. Nabrałem dystansu do rzeczywistości. Codzienne problemy nie przytłaczały już tak mocno.

Chciałem porozmawiać o działaniu narkotyku z dilerem, lecz ten przepadł jak kamień w wodę i usunął wszelkie ślady swojego istnienia z sieci. Próbowałem też odszukać Hornfield Neuromedics Inc., ale nie napotkałem żadnej informacji o takim przedsiębiorstwie. Uznałem więc, że był to tylko wytwór wyobraźni wzmocnionej substancją psychoaktywną.

Dopiero trzy miesiące później media trąbiły o powstaniu ogromnej spółki zajmującej się biocybernetyką, za którą stała nieznana do tej pory na salonach rodzina Hornfieldów. Zastanawiało mnie to, czy w rzeczywistości nasza cywilizacja jest bardziej rozwinięta, niż ludzie zdają sobie z tego sprawę, a byk był testowanym incognito urządzeniem. To nie wydawało mi się prawdopodobne, przecież jawnie umieścili nazwę firmy w symulacji. Stwierdziłem, że to coś mogło przybyć z przyszłości… Po dziś dzień nie rozwiązałem tej zagadki, aczkolwiek to już nieistotne. Ważne, że w końcu odnalazłem siebie.

Koniec

Komentarze

Sama fabuła ciekawa, choć nie zaskakująca, wykonanie przyjemne. Tylko kompletnie nie przekonuje mnie przemiana bohatera:

“Niemniej jednak od tamtej pory żyło mi się nieco łatwiej, jakby na znieczuleniu. Nabrałem dystansu do rzeczywistości. Codzienne problemy nie przytłaczały już tak mocno.”

 

“Dogłębnie odczuwałem czułem jej obecność” – nie usunąłeś wersji.

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Urbi, błąd poprawiłem. Co do przemiany – często nawet niewielkie wydarzenia mają kluczowy wpływ na zmianę nastawienia. Specjalnie nie precyzowałem jej przyczyny, żeby miejsce dla domysłów czytelnika. Może to wynik przeżycia samego w sobie, może rezultat obecności nanobotów. Bohater się o tym nie dowiedział, lecz nie miało to dla niego znaczenia.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Te teksty, które tworzysz, trudno wrzucić do jednego worka z etykietką “odrealnione”, “odjechane” albo “oderwane od rzeczywistości” Ja bym powiedziała, że one są “odlepione od rzeczywistości”, bo, traktując o czymś nierzeczywistym, jednocześnie, w wielu miejscach zasklepiają się z rzeczywistością, tworząc, przynajmniej z pozoru, trudną do rozplątania sieć. Do tego każdy, według własnego widzimisię, może rozciągnąć tę treść dostępną na pierwszy rzut oka z tą głębszą.

 

A przynajmniej ten taki jest :D

 

Mam też wrażenie, jakbyś ze śmiałością i jakby lekkim niedbaniem o gust, ale zarazem nienachalnością podchodził do czytelnika, oferując mu takie teksty. Ciężkie, ponure, a zarazem kolorowe, obfitujące w surrealistyczne wizje. Do tego zachęcasz czytelnika do sięgnięcia po trochę więcej informacji. O, taki walor edukacyjny :)

 

Wiem, że już dawno powinnam o treści tego konkretnego tekstu napisać, ale muszę jeszcze wspomnieć, że przed chwilą czytałam L-kę Funa i z tamtym opowiadaniem miałam zupełnie inaczej niż z Twoim pod względem fabuły i końcówki. Tam fabuła mi odpowiadała, tutaj nie. Tam końcówka niezbyt mi się spodobała i nawet nie potrafiłam dokładnie ocenić (chociaż próbowałam, tutaj też spróbuję ;)) dlaczego. Tutaj końcówka bardzo mi się spodobała i też zachodzę w głowę, dlaczego ;)

 

W sumie to najbardziej rozbrzmiało mi ostatnie zdanie. Jego wydźwięk na tle innych rzeczy opisanych na finiszu. To “odnalezienie siebie”, które tak cieszy bohatera, że na jego tle blednie wszystko. Nie mają znaczenia wielkie tajemnice, nawet prawda, która wiąże się z tym “odkryciem siebie” bohatera. Jest tylko takie samolubne wyznanie narkomana, który żył wcześniej tylko od kreski do kreski, a teraz, kiedy odnalazł tę kreskę, która zapewni mu najlepsze doznania ( “odnalezienie siebie”), nic innego go nie obchodzi.

Oczywiście, niby nie powiedziałeś, że bohater zażywał narkotyki, ale

– Tylko piłem – odparłem zdawkowo. – Co to ma za znaczenie?

przez to zdawkowo nabrałam takiego przekonania ;)

 

Na portalu coś ostatnio popularny Darknet, widzę ;)

 

 

 

Klimatyczne i ciekawe, ale wynikająca z tego puenta jakoś do mnie nie przemówiła. No i to ostatnie zdanie takie trochę trywialne moim zdaniem. 

Ale czytało się szybko, przy sugerowanej muzyce :)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Jeszcze nie czytałem takiego opowiadania. To znaczy bardzo podobało mi się dokładnie do połowy. A później duże rozczarowanie. On wskoczył na byka, a ja się męczyłem czytając do końca. Kurcze, a tak mnie wciągnął początek…

Dziękuję za kolejne komentarze :)

 

Mam też wrażenie, jakbyś ze śmiałością i jakby lekkim niedbaniem o gust, ale zarazem nienachalnością podchodził do czytelnika, oferując mu takie teksty. Ciężkie, ponure, a zarazem kolorowe, obfitujące w surrealistyczne wizje. Do tego zachęcasz czytelnika do sięgnięcia po trochę więcej informacji. O, taki walor edukacyjny :)

Miło mi to czytać

 

Oczywiście, niby nie powiedziałeś, że bohater zażywał narkotyki, ale

– Tylko piłem – odparłem zdawkowo. – Co to ma za znaczenie?

przez to zdawkowo nabrałam takiego przekonania ;)

Kurczę, chodziło mi o zupełnie inny efekt :D. W końcu to miał być pierwszy raz. Poprawiłem na “krótko”, może teraz będzie inaczej. W głowie miałem to, że poprzez “dziewicze”, intensywne doznanie odmiennego stanu świadomości (lub inny czynnik, patrz komentarz wyżej) bohater przeszedł przemianę.

 

Ale czytało się szybko, przy sugerowanej muzyce :)

Polecam poprzedni album Ancestral Voices “Night of Visions”, lubię czasem przy nim pisać. Nowy krążek, z którego pochodzi sugerowany utwór, wychodzi jutro.

 

On wskoczył na byka, a ja się męczyłem czytając do końca. Kurcze, a tak mnie wciągnął początek…

Szkoda :(

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Kurczę, chodziło mi o zupełnie inny efekt :D. W końcu to miał być pierwszy raz. Poprawiłem na “krótko”, może teraz będzie inaczej. W głowie miałem to, że poprzez “dziewicze”, intensywne doznanie odmiennego stanu świadomości (lub inny czynnik, patrz komentarz wyżej) bohater przeszedł przemianę.

 

Z krótko jest zupełnie inaczej – od razu wiadomo, że nic :D

 

No tak, gdzieś tam miałam przed lekturą z tyłu głowy konkurs “Pierwszy raz”, ale po przeczytaniu “Dziesięciu byków” już mi to umknęło i nie przywiązywałam wagi do tekstowego pierwszego razu :<

Wykonanie bardzo dobre, doceniam próby pokazania filozofii i skłonienia czytelnika do refleksji. Szort został definitywnie przemyślany. Niestety ja nie jestem “targetem” takich tekstów, przez co strzał przeszedł bokiem. Mea culpa :( 

Trochę też nie rozumiem wstawki o przybyciu z przyszłości – jak dla mnie nie była potrzebna. Wszystko dobrze broniło się moim zdaniem bez niej.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Może ten przybysz z przyszłości miał w jakiś sposób nawiązywać do osiągnięcia oświecenia i jedności czasu, w której to teraźniejszość będzie się mieszała z przyszłością i przeszłością, ludzie współistniejący z innymi?

 

Zen jest utrzymywaniem tego umysłu "nie-wiem" zawsze i wszędzie.

Seung Sahn

 

Ale tak sobie tylko gdybam ;) Tylko moja wybujała nadinterpretacja :D

 

Niewątpliwie jest klimat. Posuwasz się coraz dalej w swoich metafizyczno-narkotycznych poszukiwaniach. Początek wciągnął o wiele bardziej niż rozwinięcie, ale zakończenie zrekompensowało wszystko. Udane opowiadanie :)

Wicked jeśli się nie mylę niebawem spotkamy się na łamach Wydania Specjalnego Szortala :)

 

Edit: Świetny tytuł :)

Jednak “Sutra” podobała mi się bardziej. Tamci goście, mimo wszystko, byli bardziej zluzowani, tu początek jest troszkę dęty. No i nie wierzę w specyfik, którego jednorazowe zażycie rozwiązuje wszystkie problemy…

Ale inspiracje dalekowschodnie wciąż bardzo interesujące.

Dziękuję za kolejne komentarze :)

 

Trochę też nie rozumiem wstawki o przybyciu z przyszłości – jak dla mnie nie była potrzebna. Wszystko dobrze broniło się moim zdaniem bez niej.

I znów stajemy przed wyborem pomiędzy niedopowiedzeniami a jasnym określaniem sprawy, który rzadko kiedy mi wychodzi :D

 

Może ten przybysz z przyszłości miał w jakiś sposób nawiązywać do osiągnięcia oświecenia i jedności czasu, w której to teraźniejszość będzie się mieszała z przyszłością i przeszłością, ludzie współistniejący z innymi?

Dobra rozkmina. To kocham w pisaniu, że przekazujesz swe idee innym, a oni je przetwarzają i formułują własne.

 

Wicked jeśli się nie mylę niebawem spotkamy się na łamach Wydania Specjalnego Szortala :)

Zgadza się, ogólnie będzie doborowe towarzystwo, są nawet goście z zagranicy :)

 

Tamci goście, mimo wszystko, byli bardziej zluzowani, tu początek jest troszkę dęty.

Chyba znowu zbytnio uderzyłem w patos. Niestety lubię tak pisać :)

 

No i nie wierzę w specyfik, którego jednorazowe zażycie rozwiązuje wszystkie problemy…

Nie wspominałem, że nagle bohater stał się tryskającym szczęściem osobnikiem, któremu nie straszne już żadne życiowe wyzwanie. Klucz w słowach “nieco” i “już tak mocno”. Po prostu zaczął spoglądać na rzeczywistość z innej perspektywy. W realu też jest sporo specyfików potrafiących wywrócić do góry nogami obraz świata (na dobre lub na złe w zależności od wielu czynników) po jednorazowym spożyciu. Choćby modna ostatnio ayahuasca.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

I mówisz, że tę ajałaskę wystarczy jeden raz? I że to modne? Hmm, ciekawe…

Czy wystarczy raz – tego nigdy nie da się przewidzieć. Mocne substancje psychodeliczne mają to do siebie, że trudno prognozować, jakie odczucia uzyska po nich człowiek.

Podobno sporo turystów wybiera się do Ameryki Południowej właśnie w celu zażycia ayahuasci. Są nawet specjalne hotele/sanktuaria/jak zwał tak zwał, które oferują pobyt skupiony wokół właśnie tego rytuału. Ogólnie ciekawa sprawa nawet z punktu widzenia kulturowego. Niestety taka moda nie zawsze kończy się dobrze – wiadomo jak jest, ludzie chcą cudów, a potem się przejeżdżają na własnych oczekiwaniach, albo podchodzą do tematu w kompletnie ignorancki sposób i wynikają z tego problemy. Żaden psychodelik to nie panaceum na duchowe i psychiczne bolączki.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Tak sobie właśnie myślę, że to może tłumaczyć spektakularne, pseudoduchowe przemiany ludzi, którzy mają więcej pieniędzy niż rozumu.

Wicked – taka psychodeloturystyka to świetny temat dla Ciebie!

Wicked – taka psychodeloturystyka to świetny temat dla Ciebie!

O, może temat na następne opowiadanie. Kilku rozpuszczonych, pochodzących z bogatych rodzin nastolatków wybiera się na wycieczkę do Brazylii, w dżungli piją jakiś wywar i objawia im się jakiś krwawe bóstwo, tylko, że to nie ich zbiorowe halucynacje, a rzeczywistość. Zobaczymy… 

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Przeczytawszy.

Babska logika rządzi!

“– Doświadczeni użytkownicy mogą brać większe dawki – wyjaśnił dystrybutor mego

ocalenia. – Zresztą, w tym przypadku to chyba i tak nieistotne.“ – Tu się coś rozjechało, bo “ocalenie” jest od nowego akapitu.

 

Hm, jakoś mnie nie przekonało. Liczyłam na jakieś ciekawsze rozwiązanie problemu egzystencjalnego bohatera. Narracja też wydaje mi się zbyt sucha i oficjalna, by mogła wzbudzić emocje.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wickedzie, doceniam pomysł, inspirację poematami i bardzo porządne wykonanie, ale, niestety, treści związane z narkotycznymi wizjami i przeżyciami, zupełnie do mnie nie trafiają.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jose, Reg, dzięki za przeczytanie i komentarze.

 

“– Doświadczeni użytkownicy mogą brać większe dawki – wyjaśnił dystrybutor mego

ocalenia. – Zresztą, w tym przypadku to chyba i tak nieistotne.“ – Tu się coś rozjechało, bo “ocalenie” jest od nowego akapitu.

Hmm, próbowałem to poprawić, ale nie wiem jak. Między “mego” a “ocalenia”, jest spacja, a nie enter, sprawdzałem, ale i tak wyrzuca mi do nowego wiersza.

 

ale, niestety, treści związane z narkotycznymi wizjami i przeżyciami, zupełnie do mnie nie trafiają.

Żadne? A twórczość Phillipa K. Dicka? Chociaż to zupełnie inny wymiar, on zawsze sięgał głębiej niż tylko do przeciętnej “fazy”.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

A może to sztywna spacja? Próbowałeś usunąć oba podejrzane wyrazy i wpisać jeszcze raz?

Babska logika rządzi!

Nie było tam, sztywnej spacji, po jej wrzuceniu wiersz zaczyna się od “mego ocalenia”.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Dziwna sprawa… Pierwszy raz słyszę… ;-)

Babska logika rządzi!

Podpisuję się pod zdaniem Reg. Sama pewnie nic mądrego nie potrafiłabym wymyślić, bo choć przeczytałam bez najmniejszego bólu, tekst doskonale ominął moją wrażliwość.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dziwna sprawa… Pierwszy raz słyszę… ;-)

:D

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Bemik :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Witaj!

Zamaluj kwadrat przy prawidłowej odpowiedzi.

Opowiadanie jest:

■ Przeczytane

□ Nieprzeczytane

Pozdrawiam!

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Przeczytałem :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Dziękuję za przeczytanie, czekam na opinie :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Widzę, że ostatnio eksperymentujesz z formami, Wicked ;)

Przeczytałem z zainteresowaniem, choć jakoś tak… nie czułem w tym tekście opowiadania. Jest co prawda pewna otoczka, dla mnie jednak był to opis haju wywołanego nadzwyczajnym narkotykiem…

Fajna, ale mało satysfakcjonująca lektura, rzekłbym.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Napisane solidnie, choć bez szału.

Ogólnie historia jest dość nudna. Opowiada mi o kimś, kogo nie znam, kogo nie potrafię sobie wyobrazić, komu nie kibicuję. Nie interesuje mnie to, czy znajdzie się, czy nie – to dla mnie nie tylko obcy człowiek, ale przede wszystkim postać papierowa, pusta, niedopracowana.

Opisy narkotycznych wizji nawet niezłe, jednak zabrakło czegoś zapadającego w pamięć. Ten motyw byka nic mi nie mówił (byk kojarzy mi się z „Rose Madder” Kinga), więc niestety nie docenię buddyjskich smaczków.

Pierwszy raz wydaje mi się dość oklepany.

Tytuł fajny, udowadniający, że takie jednowyrazowe też mogą być dobre.

 

PS Fajny soundtrack :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Dziękuję za komentarze :)

 

Widzę, że ostatnio eksperymentujesz z formami, Wicked ;)

Tę formę miałem w głowie odkąd przeczytałem “Dziesięć byków”, postanowiłem, że popłynę na eksperymentalnej fali z “Sutry” i zastosuję ją do konkursu. 

 

Opowiada mi o kimś, kogo nie znam, kogo nie potrafię sobie wyobrazić, komu nie kibicuję.

Czyli pozbawienie bohatera tożsamości wyszło słabo. Inspirowałem się oryginalnymi poematami z “Dziesięciu byków”, gdzie bohater też nie jest dokładnie określony.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Pierwszy raz nie jest jakoś zbytnio wyeksponowany (w końcu to nie pierwszy narkotyk), ale warunki konkursowe spełnione.

Połączenie zen z narkotykami zaskakujące, ale ciekawe i za to plus. Sama fabuła… No, nie kręcą mnie opisy tripów. Zawsze obawiam się, że bez próbowania nigdy w pełni nie zrozumiem. A próbować nie chcę.

O bohaterze nie dowiadujemy się wiele, jednak niektóre przemyślenia ma ciekawe.

Warsztat bardzo dobry, tylko zapis skrótowców mi zgrzytnął.

Babska logika rządzi!

Witaj!

Z muzyką nie czytam, bo wtedy nie skupiam się na opowiadaniu, więc sugerowanego podkładu niestety nie użyłem. Podanej inspiracji też nie znam, ale dobrze, że ją podałeś :-)

Czytało się płynnie, opko napisane sprawnie (co u Ciebie Wicked, nie dziwi). Był pomysł i przedstawiłeś go zwięźle, ale na kolana nie powaliłeś. Sam trip ciekawy. Beta testy nowej technologii, są dość zaskakującym wyjaśnieniem. Nie przekonało mnie natomiast, że to co facet przeżył, od razu odmieniło jego postrzeganie świata. Chyba, że nanoroboty zrobiły coś więcej, czego nie był świadomy. I skąd wziął się w domu?

Generalnie całość na plus.

Pozdrawiam!

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Dziękuję za komentarze :)

 

A próbować nie chcę.

I to jest dobre podejście. Wbrew pozorom wcale nie trzeba, żeby doznać odmiennych stanów świadomości. Podobno wiele rzeczy da się osiągnąć samą medytacją, np. wizualizacje przy zamkniętych oczach.

tylko zapis skrótowców mi zgrzytnął.

Chodzi o NBOMy? Nie wiem, jak brzmiałaby formalna wersja, ten zapis, który zastosowałem, jest potoczny. Skrót pochodzi od nazw podstawników NB: N-benzyl, OMe: metoksy. 

 

Chyba, że nanoroboty zrobiły coś więcej, czego nie był świadomy.

To jedno z potencjalnych wyjaśnień.

 

I skąd wziął się w domu?

Urwał mu się film :D Nie pamiętał powrotu do domu po zakończeniu symulacji.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Tak, chodzi o to albo coś podobnego. Ja zapisałabym to z dywizem: NBOM-y.

Babska logika rządzi!

Dywiz to ten krótki myślnik? ;P

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Tak, słusznie podejrzewasz. ;-)

Babska logika rządzi!

Poprawiłem na zapis z dywizem.

 

Dla mnie kiedyś to wszystko było jedno i to samo, dopiero portal mnie wyszkolił :D

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Ja kiedyś myślałem, że to po prostu myślnik i minus :D

Reg. Dzięki za link :-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Minus to już w ogóle inna bajka, mniej literacka. ;-)

Babska logika rządzi!

Bardzo proszę, Mytriksie. Mam nadzieję, że się przydał. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka