- Opowiadanie: maciekzolnowski - Łąka, której nie było

Łąka, której nie było

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Łąka, której nie było

Najcieplejszy dzień, ten jeden jedyny, kojarzył mu się z błogim dzieciństwem i godami owadów, zwłaszcza mrówek, które go od zawsze fascynowały. Potrafił nieraz całymi godzinami podglądać życie tych żyjątek i prowokować sytuacje, w których broniły one mrowiska albo zajmowały określony teren przez niego wyznaczony. Kładł jakąś cegłę lub coś metalowego na mrowisku, a po paru dniach przedmiot ów zdejmował, dokonując odkrywki entomologicznej. Mógł wtenczas przez chwilę podziwiać owadzie korytarze i komory. Wmówił sobie, że można zawczasu przewidzieć najcieplejszy dzień w roku. I że to właśnie mrówki instynktownie go wyczuwają. Teraz jako człowiek dorosły nadal chciał wierzyć w istnienie owego specyficznego dnia, który można by było, a nawet wypadałoby spędzić w jakiś wyjątkowy sposób. Chciał mianowicie znaleźć takie miejsce, które odpowiednio oświetlone w południe i o zachodzie samo stałoby się kwintesencją upalnego lata, a więc symbolem, czymś strasznie, strasznie ważnym.

Jako że w Beskidzie Śląskim mieszkał od niedawna i miał sporo do nadrobienia, systematycznie, kawałek po kawałku poznawał teren, starając się dorównać tubylcom. Po prostu nie chciał być od nich gorszy pod względem znajomości topografii terenu. Raz poszedł na Błatnią, innym znów razem na Orłową, a jednego popołudnia wybrał się na wzgórze zwane Łazkiem. Po dwóch godzinach marszu dotarł do niewielkiej polany usytuowanej nad strumykiem. Polana znajdowała się na południowym zboczu i była bardzo stroma oraz mocno zachwaszczona. Już na samym początku odniósł wrażenie, że jej północny kraniec znajduje się gdzieś niedaleko, gdzieś blisko szczytu, ale z uwagi na to, iż bał się żmii oraz kleszczy, postanowił nie zapuszczać się w gęstwinę i poprzestać na tej jakże zwodniczej impresji. Można zaryzykować twierdzenie, że ta zroszona złocistym słoneczkiem, tajemniczo dzika ostoja przyrody została odkryta właściwego dnia o właściwej porze. Aż chciałoby się zaryzykować twierdzenie: jaka aura, taka polana. Dwie dopełniające się wzajem doskonałości.

Teraz musimy zerwać potoczystość opowiastki i pożeglować parę miesięcy na przód, by poznać jej zakończenie. Tak jak wspominałem, w Beskidach nasz bohater funkcjonował od niedawna, a choć intensywnie poznawał teren, to akurat na Łazku bywał rzadko. Chadzał własnymi ścieżkami, starając się nie powtarzać tras, aż razu pewnego coś się zmieniło i wybrał się na rzeczoną dziwną polanę. Szedł i szedł, ale ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, nie odnalazł jej ani za pierwszym, ani za kolejnym razem.

Nastała zima, a wraz z nią rozpoczęły się święta. Korzystając z chwili wolności, postanowił, że tym razem ją namierzy. Jak rzekł, tak zrobił. Ponownie wybrał się na Łazka. Swą ekspedycję – choć to może złe słowo – rozpoczął na samym szczycie, a następnie schodził szerokim zygzakiem, na tyle szerokim, by móc przeczesać całe południowe zbocze. Łowczy i treserzy psów myśliwskich mówią o tak zwanym okładaniu terenu. I co? Ano nic! Polana jakby zapadła się pod ziemię. Było co prawda kilka podobnych miejsc podpadających pod rysopis poszukiwanej łączki, ale to nie było to, co zapamiętał i czego tak pilnie poszukiwał. Zrezygnowany doszedł do wniosku, że widocznie jakaś pradawna siła postanowiła ukryć przed nim ten najpiękniejszy matecznik przyrody. Może jakaś czarownica, legendarna Baba Jaga albo tajemnicze leśne duchy tudzież inne dziwotwory maczały w tym swe ohydne szpony? Mógł w to uwierzyć. Był przesądny. Przesądny i zabobonny. I wierzył w legendy.

Jeżeli będziecie kiedyś, mili moi, w dni okropnie, okropnie upalne wędrowali po Śląsku Cieszyńskim, jeżeli nie boicie się, mili moi, południc ani innych demonicznych stworów, to koniecznie kierujcie się na Łazka i okalające Górki Wielkie wzgórza – na Zebrzydkę, Błatnią oraz Wielką Cisową; szukajcie kochani magicznej łąki. A kto wie?! Może przy odrobinie szczęścia natraficie na śliczny upłazek z tej opowiastki. 

Koniec

Komentarze

Początek zachęcający (sam lubiłem obserwację mrówek za małolata), lecz potem było zdecydowanie gorzej. No i chyba połączone z szortem, który czytałem wcześniej.

Heja!

Mam pytanie do Autora opowiadania, w jaki sposób interpretuje słowo łączka. Pytam, bo sam niezbyt znam się na tego typu miejscach, a mianowicie czy łączka to jest polana?

Przy okazji tekst opowiadania bardzo ładnie napisany, zwłaszcza tak jak wspominał przedmówca w swoim komentarzu.

Koniec życia, ale nie miłość

:)

Dzięki za pozytywne komentarze (za negatywne też już dziękuję, bo one niewątpliwie jeszcze będą, będą! jeśli nie teraz, to wkrótce się pojawią).

No właśnie, Mariner79, zagiąłeś mnie z tą “łączką”.  W górach występują upłazy, równie, polany śródleśne, płaśnie, połoniny itp. Warto to sprawdzić: proponuję poczytać coś na temat “hal tatrzańskich” (no choćby i to skromne, nierozbudowane hasełko na Wikipedii). A dla mnie to wszystko i tak łączki są, łączki (i już). ;) 

Pozdrawiam!

MZ

Co sobie bohater połaził to połaził, a że nie znalazł polanki… no cóż, zdarza się, jednak nie dostrzegłam w tym nic fantastycznego.

 

miej­sce, które – od­po­wied­nio oświe­tlo­ne w po­łu­dnie i o za­cho­dzie słoń­ca – same sta­ło­by się le­gen­dą… – …samo sta­ło­by się le­gen­dą

 

gęsto po­ro­śnię­ta trawą i ja­kimś ku­ją­cym zie­lem. – Kujące ziele, moim zdaniem, powinno się sadzić tuż przy kuźni. ;-)

Poznaj znaczenie słów kućkłuć.

 

prze­nieść się wraz z na­szym bo­ha­te­rem parę mie­się­cy na przód… – …prze­nieść się wraz z na­szym bo­ha­te­rem parę mie­się­cy naprzód

 

I co? – spy­ta­cie . – Zbędna spacja przed kropką.

 

Było co praw­da kilka po­dob­nych miejsc, pod­pa­da­ją­cych pod ry­so­pis ty­tu­ło­wej łącz­ki… – Tytułem tego opowiadania jest Najcieplejszy dzień, nie łączka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

O, to mnie, Regulatorze, mocno zakuło. ;)) Od dzisiaj będę zakuwał ze słownikiem na podorędziu.  

I to jest, Maćku, słuszne postanowienie. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mam jak Reg – nie widzę fantastyki. Ot, raz znalazł polankę, potem już nie. Bywa.

Poprawiaj błędy, poprawiaj.

Wstęp z mrówkami mnie zainteresował, ale potem okazało się, że nie ma żadnego związku z fabułą. Więc po co?

kojarzył mu się z błogim dzieciństwem i godami owadów, a zwłaszcza mrówek, które go fascynowały.

Czy mrówki mają gody?

ale intensywnie poznawał teren, starając się dorównać miejscowym (nie chciał być od nich gorszy pod względem znajomości topografii terenu)

Co ciekawego wnosi do opowieści nawias? IMO, powtarza treść wcześniejszych słów.

Babska logika rządzi!

https://pl.wikipedia.org/wiki/R%C3%B3jka

Rójka, lot godowy mrówek – to polecam sprawdzić. 

 

Tak w ogóle, to dziękuję za Waszą aktywność, za komentarze i za wspólną dyskusję!

No dobra, mrówki się bzykają. Ale czy to na tyle spektakularne, żeby dzieciak mógł zaobserwować? Chociaż, jeśli codziennie patrzył na mrowisko…

Babska logika rządzi!

Możesz mi wierzyć (lub nie), ten dzieciak codziennie patrzył na mrowisko. :) 

Tak w ogóle, to mrówki pochodzą od os (podobno). Mrówkowate należą do nadrodziny os, ale mrówki to nie to samo, co osy (no cóż, Ameryki nie odkryłem). 

Mam taką wątpliwość: Pod jaką nazwą (i w jakim dziale, “inne”?) prezentować opisy przyrody, krótkie impresje i lapidaria (pozbawione fabuły)? Nie są to przecież opowiadania, a więc…  ???

 

 

Kurdę, znowu to zrobiłem: Zamieściłem posta po poście, bez edytowania posta. Zróbmy sobie zatem chwilowy, całkowity post od postów. ;)

IMO – najlepiej opisy przyrody włączyć do tekstów, w których pasują. Impresje i lapidaria (ki diabeł?) albo jako szorty, albo jako fragmenty. Ale tak całkiem bez fabuły?

Babska logika rządzi!

Całkiem bez… 

Finkla, dzięki raz jeszcze. Błędy poprawię (widzisz tam jeszcze jakieś?). Poprawię się w wolnej chwili… oczywiście na miarę swych skromnych możliwości (i to: być może już przez weekend)? Trochę u mnie teraz krucho z czasem, cholercia! 

Tak przy pobieżnym przejrzeniu nic nie widzę. Ale to nie musi znaczyć, że już żadnych nie ma. ;-)

Babska logika rządzi!

:)

Tak na marginesie, czytał ktoś z Was Maurice Maeterlinck’a “Życie mrówek”? I jak wrażenia po lekturze? A więc jednak: da się pisać o mrówach w sposób interesujący, choć nie wiem, czy akurat oczami dziecka… ???

Opowiadanie o znikającej polanie. Może została porwana przez UFO? Tekst wyraźnie nastawiony nie na akcję, tylko na klimat. Kiedyś, w komentarzu do innego opowiadania, napisałem, że to właśnie może być przyszłość fantastyki. Tyle, że w “Najcieplejszym dniu” tej fantastyki nie dostrzegłem (chyba, że polanka faktycznie została porwana przez UFO).

Masz rację, Marcin (nastrajam się i nastawiam na klimat); dzięki Ci za komentarz, tak w ogóle! Obiecuję sobie, że dalsza część “Łazka” (ta bardziej fantastyczna) powstanie już wkrótce.

 

Aha, dzięki za polecenie tej miejscówki w Pieninach. Staram się ją właśnie namierzyć na YouTube. :)

Tak na marginesie (mam pytanko): Co może wpływać na tzw. aurę takich czy innych gór? Czym różnią się, dajmy na to, Góry Sowie, Bialskie i Bystrzyckie od np. Żywiecczyzny? Przy czym chodzi mi tutaj o całokształt naszych odczuć i wrażeń zw. z górami (krajobraz kulturowy i przyrodniczy, historia danego miejsca – w sensie także i geologicznym – plus: właśnie to coś, czego nazwać nie potrafię; jest to energia miejsca może?, nie wiem).

Czym jest to coś właśnie? No i czym jest ta enigmatyczna, niedookreślona górska aura? 

Nowa Fantastyka