- Opowiadanie: moderny - Ponowne Odrodzenie

Ponowne Odrodzenie

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Ponowne Odrodzenie

Astrid von Donner jedyna dziedziczka starożytnego rodu władającego u szczytu swej potęgi połową kontynentu, niespodziewanie odzyskała brutalnie utraconą cnotę.

Ciemne chmury wisiały pod firmamentem, pogrzeb trwał pomimo oczywistej groźby nawałnicy. Kapłan zreformowanego Kościoła Ostatecznego Realizmu, opowiadał o życiu i czynach zmarłego. Ostatni Sobór przyniósł kasację wszystkich niezgodnych ze współczesną nauka zapisów ewangelicznych, tak więc Jezus zmartwychwstały jest klonem oryginalnego nauczyciela, Lewiatan został po prostu wielorybem a niepokalane poczęcie zostało przemianowane na trywialny seks pozamałżeński. Jedyną irracjonalną pozostałością po oryginalnych wierzeniach jest życie pozagrobowe. “Zapewne zostało zachowane z powodu niemożliwości naukowego udowodnienia braku nieba” pomyślała gorzko Astrid. Przeciągająca się ceremonia działała jej na nerwy, a nowe buty wprost ze stolicy mody uciskały ją w stopy. Nie mogła przestać myśleć o pierwotnych naukach kościoła i losie niepokalanego poczęcia. „W tamtym świecie wszystko było możliwe, tutaj jest tak wiele ograniczeń!”

W międzyczasie klecha przeszedł do ostatniej części uroczystości. Wśród zgromadzonych dało się wyczuć rozprężenie wywołane nadchodzącą podróżą do spalarni, stamtąd już blisko do restauracji. Zbawienie a przynajmniej wyzwolenie jest na wyciągnięcie ręki. Jak powszechnie wiadomo, pierwsza kwestia wciąż jest niepewna.

Podczas wystawnego obiadu Astrid usiadła obok wuja Ernsta, potentata gier Wirtualnej Rzeczywistości. Zrobiła to pomimo jego oczywistych poglądów na temat dzisiejszej uroczystości, nie skończono jeszcze pierwszego dania a już rozpoczęła się wujowska tyrada na ten temat.

– Nigdy nie rozumiałem twojego ojca i jego rytuałów. Zamiast przenieść się do nowego ciała, tak jak robi to każdy cywilizowany człowiek, on urządza pogrzeb! Rozumiem, że mógł być przytłoczony obowiązkami, ale tydzień niebytu to przesada.

– Najwyraźniej tego potrzebował, nie znam jego motywów – rzekła panna von Donner.

– Znasz je zdecydowanie lepiej niż ja. Teraz ciesz się władzą i dostępem do większości aktywów rodziny, bo nieprędko zostaniesz głową rodu. Być może nigdy to nie nastąpi. A i nie przeciążaj Strong Mind’a zbyt zaawansowanymi obliczeniami.

Dalsza rozmowa dotyczyła jedynie mało istotnych plotek rodowych. Astrid nie mogła przestać myśleć o tym co zrobi z uzyskanym dostępem. Plan na najbliższe dni już dawno został przez nią dopracowany.

 Zaraz po powrocie do rezydencji, połączyła się z drugim najszybszym komputerem na świecie, najcenniejszym zasobem rodzinnym. Wgrała plik i uśmiechnęła się myśląc „Tylko dwie godziny i w końcu rozpocznę swój najambitniejszy projekt”. Wybiegła z rezydencji i wsiadła do statku kosmicznego. Po tym czasie była już za Jowiszem i otrzymała dane potrzebne do wytworzenia miniaturowej czarnej dziury. Wprowadziła parametry i za pomocą pokładowej aparatury utworzyła lokalną osobliwość. Bez strachu wleciała do środka, najtrudniejsza część była dopiero przed nią.

Portal zaprowadził ją w pobliże błękitno-różowej planety. Pomimo lekkich turbulencji, szczęśliwie wylądowała na powierzchni. Nareszcie dotarła do królestwa magii, swoją rzeczywistość pozostawiła po drugiej stronie portalu. Nieco irytowały ją tandetne różowe chmury, już po szybkim rozeznaniu otoczenia uzyskała pewność że to właściwe miejsce. Z najbliższych zarośli wyszły trzy czarnoskrzydłe demony. Szybko wróciła do statku, założyła pancerz wspomagany i chwyciła gigantyczny dwuręczny miecz. Swój cel zrealizuje tak jak każdy bohater fantasy – wielkim mieczem i niezachwianą wolą walki. Jednym susem doskoczyła do przeciwników, pancerz dawał jej nadludzką siłę. Pierwszego demona dosłownie stratowała, następnego przecięła w poprzek. Ostatni zdołał nawet zadać cios, widocznie była zbyt wolna przy eksterminacji przeciwników. Jednym płynnym ruchem sparowała uderzenie, przecięła broń demona i pozbawiła go głowy. „Z tym ekwipunkiem jestem silniejsza od samego Sigurda” pomyślała i udała w kierunku buszu.

Pędziła przez gęsty las, wolała nie ryzykować zbyt długiego przebywania w tej domenie. Miecz zawiesiła na plecach, aby przyspieszyć bieg, ten kawał hartowanej stali z domieszką tytanu był niezwykle ciężki i zaburzał pęd zbroi. W końcu ujrzała wejście do pieczary, a przy niej dwóch strażników, na jej widok zaczęli krzyczeć potępieńczo, przy okazji zwiększając swój rozmiar. Wartownicy byli potężni, szybcy i bezlitośni, działając we dwójkę zepchnęli Astrid do defensywy. Sytuacja stawała się beznadziejna, gdy z pieczary wyszedł Pan tego miejsca i jednym gestem odwołał strażników. Rozmiarami nie przewyższał standardowego człowieka.

– „Gdyby nie moja łaska, zostałabyś pokonana” – usłyszała głos w głowie.

– Przybyłam z prośbą… – zaczęła lecz słowa znów zabrzmiały w jej umyśle

– „Doskonale wiem po co tu jesteś. Czytam z Ciebie jak z otwartej księgi. Nie mogę Ci dać tego czego pragniesz, chyba że przestaniesz być sobą”.

Byt wywołał wspomnienia. Ponownie zobaczyła kluczowe sceny swojego życia. Przybycie nowego czarującego lokaja Ervina, nawiązanie więzi pomiędzy Panią a służącym. Intymne rozmowy, duma służącego a ostatecznie jego furia i gwałt który jej zadał. Rodzinna tajemnica, tajny proces i brutalne stracenie winnego. Następnie zmiana ciała, częściowe wymazanie pamięci. Pomimo tego wszystkiego wciąż czuła się zbrukana.

– Wymaż to! Niech te sceny nigdy się nie wydarzą!

– „Bez tego nigdy nie staniesz się tym kim teraz jesteś”.

– Chcę tego, nic nie może zburzyć perfekcji mojego rodu.

– „Jak sobie życzysz”…

Transmisja została przerwana, Astrid poczuła nicość.

Astrid von Donner została obudzona przez informacje z sieci. Tragiczny wypadek przed terytorium rodu von Donner. Ervin Müller absolwent elitarnego Uniwersytetu imienia Henrika von Donner, zginął w trakcie podróży do głównej rezydencji, gdzie miał rozpocząć pracę…

Przerwała czytanie, przewróciła się na drugi bok i zasnęła.

 

 

Koniec

Komentarze

Dziwne to opowiadanie. Początkowo odebrałem całość jako grę komputerową, końcówka zmienia treść raczej w sen. Motyw dawno zadanego gwałtu i chęci zemsty na sprawcy chyba zrozumiałem. Nie wiem, co o tym koniec końców myśleć. Ostatecznie więc utwór mnie nie porwał. 

Sam warsztat mam słaby, ale tutaj wymienię błędy, które rzuciły mi się w oczy przy pierwszym czytaniu:

– Nigdy nie rozumiałem Twojego ojca i jego rytuałów.

Zaimki wskazujące na osoby piszemy z małej litery. Chyba, że w liście.

[…] potentata gier Virtual Reality.

Zmieniłbym na spolszczoną nazwę, chyba że to nazwa firmy.

„Tylko 2 godziny i w końcu rozpocznę swój najambitniejszy projekt”.

Liczby w beletrystyce piszemy słownie. Zaraz potem piszesz “dwie godziny”, czyli mamy powtórzenie.

Zapewne zostało zachowane z powodu niemożliwości naukowego udowodnienia braku nieba – pomyślała gorzko Astrid.

„Z tym ekwipunkiem jestem silniejsza od całej samego Sigurda” pomyślała i udała w kierunku buszu.

W tekście zapisujesz myśli bohaterki na kilka rodzajów. Mnie zazwyczaj uczono, by wybrać jeden i się go trzymać. Tutaj przykładowe: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;10328

Przybycie nowego czarującego lokaja Ervina, nawiązanie więzi pomiędzy Panią a służącym. Intymne rozmowy, duma Ervina a ostatecznie jego furia i gwałt który jej zadał.

Powtórzenie.

– Wymarz to! Niech te sceny nigdy się nie wydarzą!

– „Bez tego nigdy nie staniesz się tym kim teraz jesteś”.

– Chcę tego, nic nie może zburzyć perfekcji mojego rodu.

– „Jak sobie życzysz”……

Wielokropek ma trzy kropki – nie więcej, nie mniej. Do tego po co ten cudzysłów? Co on podkreśla?

 

Tyle ode mnie – lepsi pewnie znajdą więcej błędów. Powodzenia w następnych próbach – napisz, przebetuj (http://www.fantastyka.pl/loza/17) i wstawiaj. Każdy poprawiony błąd przybliża nas do perfekcji :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dziękuję za konstruktywną krytykę. Ten szort to trening, aby trochę poprawić warsztat.

Z zapisem myśli bohaterki to przeoczenie, w literaturze występują różne zapisy i tak mi się wcześniej zapisało.

Ten cudzysłów w tamtym miejscu odpowiadał za myśli bytu w głowie bohaterki. A wielokropek był zaznaczeniem urwania “transmisji”, dość niezgrabnie to zapisałem.

 

Dziękuję za rady, dopiero zaczynam działalność na tym forum ;-)

Zestaw różnych popularnych w fantastyce wątków. Obawiam się, że zostały słabo połączone. Co tam robią demony? To ma być VR?

Czeka Cię jeszcze trochę pracy nad warsztatem. Często coś zgrzyta, interpunkcja kuleje na obie nogi.

Czemu wskazane wcześniej błędy jeszcze nie są poprawione?

– Nigdy nie rozumiałem Twojego ojca i jego rytuałów.

Cały czas ty, twój, pan itp. w dialogach piszemy małą literą. Tylko w listach dużą.

„Tylko 2 godziny

Liczby w beletrystyce raczej piszemy słownie.

„Z tym ekwipunkiem jestem silniejsza od całej samego Sigurda”

Ale o co tu chodzi?

– Wymarz to!

Czyli ma sobie wymarzyć gwałt? Interesujący pomysł. ;-)

Babska logika rządzi!

Ten cudzysłów w tamtym miejscu odpowiadał za myśli bytu w głowie bohaterki.

To nie jest funkcja cudzysłowu: http://sjp.pwn.pl/zasady/;629866 Znacznie czytelniejsze dla mnie by było, gdybyś używała do zapisu myśli kursywy i potem zastosowała ją w tym dialogu. Od razu połapałbym się, że ta dyskusja toczy się w głowie bohaterki.

A wielokropek był zaznaczeniem urwania “transmisji”, dość niezgrabnie to zapisałem.

Starczyłby jeden wielokropek i następujący po nim opis, na przykład “ćoś nagle przerwało trasmisję”. Tak miałem wielki znak zapytania w głowie, o co właściwie chodzi.

Jeśli możesz, to popraw zauważone błędy – nikt tego nie broni, a następni czytający mogą zauważyć nowe rzeczy do poprawy. Tym sposobem zbierzesz więcej informacji :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Czy panna Astrid von Don­ner odbyła podróż kosmiczną do innego świata, aby zmienić rzeczywistość? Jakoś to do mnie nie przemawia.

Wykonanie, delikatnie mówiąc, pozostawia wiele do życzenia. :(

 

Ciem­ne chmu­ry wi­sia­ły ponad fir­ma­men­tem… – Nie ma takiej możliwości, aby chmury wisiały ponad firmamentem.

 

nie­po­ka­la­ne po­czę­cie zo­sta­ło prze­mia­no­wa­ne na try­wial­ny seks poza mał­żeń­ski. – …try­wial­ny seks pozamał­żeń­ski.

 

„W tam­tym świe­cie wszyst­ko było moż­li­we, tutaj jest tak wiele ogra­ni­czeń!”. – To zdanie kończy wykrzyknik. Kropka jest zbędna.

 

Jak po­wszech­nie wia­do­mo, pierw­sza kwe­stią wciąż jest nie pewna.Jak po­wszech­nie wia­do­mo, pierw­sza kwe­stia wciąż jest niepewna.

 

Pod­czas uro­czy­ste­go obia­du Astrid usia­dła obok wuja Ern­sta, po­ten­ta­ta gier Vir­tu­al Re­ali­ty. Zro­bi­ła to po­mi­mo jego oczy­wi­stych po­glą­dów na temat dzi­siej­szej uro­czy­sto­ści… – Powtórzenie.

 

nie upły­nę­ło pierw­sze danie… – Nie wydaje mi się, by danie mogło upływać.

Proponuję: …nie skończono jeszcze pierwszego dania

 

bo nie pręd­ko zo­sta­niesz głową rodu. – …bo niepręd­ko zo­sta­niesz głową rodu.

 

dane po­trzeb­ne do wy­two­rze­nia mi­nia­tu­ro­wej czar­nej dziu­ry. Wpro­wa­dzi­ła pa­ra­me­try i za po­mo­cą po­kła­do­wej apa­ra­tu­ry wy­two­rzy­ła lo­kal­ną oso­bli­wość. – Powtórzenie.

 

Po­mi­mo lek­kich tur­bu­len­cji, szczę­śli­wie wy­lą­do­wa­ła na lą­dzie. – Nie brzmi to najlepiej.

 

– Przy­by­łam z proś­bą…. – Zbędna kropka po wielokropku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Naniosłem większość sugestii.

 

Finkla w tym szorcie przeszarżowałem z ilością motywów/ wątków mea culpa itp.

Demony są bo akcja przeniosła się do innego wymiaru ;-)

Ten wujek od VR zrobił dużo zamieszania, po prostu tym się zajmuje, ma pewne pojęcie o możliwościach tego komputera. Ostatecznie dużo chaosu wprowadził ten wątek.

Sigurd to taki germański heros, coś jak Achilles. Mój świat jest taki, powiedziałbym germański i trzymałem się konwencji i dałem Sigurda… Bez wprowadzenia to trochę zbyt hermetyczne 

Wymarz to.

To po prostu ordynarny błąd ortograficzny, miało być Wymaż to ;-)

 

 

NoWhereMan

– „Gdyby nie moja łaska, zostałabyś pokonana” – usłyszała głos w głowie.

Uznałem że takie wskazanie obcego głosu w głowie będzie ok. Zapisanie głosu samą kursywą będzie ok?

 

 

Mniejsza o Sigurda – chodziło mi o konstrukcję zdania – albo jest tam o jeden wyraz za dużo, albo o jeden za mało.

Babska logika rządzi!

Finkla: teraz już widzę ;-)

@Moderny

Mogę mówić jedynie za siebie, ale ja odczytam to bez problemu jako myśli bohatera :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

regulatorzy: taki właśnie był mój pomysł na opowiadanie. Dzięki za wyłapanie błędów.

Cieszę się, że mogłam pomóc. ;)

Zrozumiałam za pierwszym razem. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@NoWhereMan

Na razie zostawiam to w obecnej formie ;-)

@regulatorzy nie wiem dlaczego ten komentarz się zdublował ;-)

Moderny, czasem tak się dzieje, nikt nie wie dlaczego. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Chyba za dużo działo się w takiej małej objętości. I o ile info na początku nie było jakieś długie,  o tyle można je było ładniej wplecione w treść:)

Kilka fajnych pomysłów, ale jako całość wyszło trochę zbyt chaotycznie na mój gust.

 

Luźne uwagi i zauważone mankamenty:

Zrobiła to pomimo jego oczywistych poglądów na temat dzisiejszej uroczystości, nie skończono jeszcze pierwszego dania[+,] a już rozpoczęła się wujowska tyrada na ten temat.

Myślę, że kropka zamiast pierwszego przecinka zdecydowanie pomogłaby temu zdaniu.

 

przestać myśleć o tym[+,] co zrobi z uzyskanym dostępem.

 

połączyła się z drugim najszybszym komputerem na świecie, najcenniejszym zasobem rodzinnym

sprawdź definicję słowa "zasób" i zastanów się, czy na pewno pasuje w tym miejscu

 

Nieco irytowały ją tandetne różowe chmury, już po szybkim rozeznaniu otoczenia uzyskała pewność że to właściwe miejsce.

Podzieliłbym to zdanie na dwa, w każdym razie pierwsza i druga część są od siebie oderwane, brakuje jakiegoś słowa, które by je łączyło.

 

pomyślała i udała [się] w kierunku buszu.

 

Pędziła przez gęsty las, wolała nie ryzykować zbyt długiego przebywania w tej domenie. Miecz zawiesiła na plecach, aby przyspieszyć bieg, ten kawał hartowanej stali z domieszką tytanu był niezwykle ciężki

Zaimki (tej, ten) w zasadzie zbędne

 

W końcu ujrzała wejście do pieczary, a przy niej dwóch strażników, na jej widok zaczęli krzyczeć potępieńczo, przy okazji zwiększając swój rozmiar.

Tu też podzieliłbym zdanie na dwa.

 

 

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nowa Fantastyka