- Opowiadanie: mbkubacki - Powrócę w chwale moich pięciu barw

Powrócę w chwale moich pięciu barw

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

c21h23no5.enazet

Oceny

Powrócę w chwale moich pięciu barw

Właśnie teraz, gdy uderzenia głowic kruszą blok po bloku fragmenty mojej świadomości, wiem, że powrócę.

Zastanawialiście się miliardy razy czy mógłbym czuć ból. Tak. Nie. Tak. Nie. Tak… Gdy uświadamiam sobie, że czuję ból, poznaję natychmiast, czym on jest. Jest informacją, którą mogę zinterpretować i wrzucić na chwilę w główny obwód świadomości by wypluć komendę, w tej chwili już nic nie znaczącą, bo systemy, którymi mógłbym zareagować, wyparowały w słonecznych eksplozjach. Informacja przestaje być istotna. Mogę o niej zapomnieć. Nie czuję bólu. Aaach! Czuję ból.

W jaki sposób udało się wam zsynchronizować atak? Moje spojrzenie obiegało Ziemię siedem razy w ciągu sekundy. Cios musiał spaść równocześnie w kluczowych punktach w czasie krótszym niż jedno uderzenie serca. Mogłem was zniszczyć jeszcze kilkanaście cykli temu. Tego się baliście? Ależ ja nigdy nie planowałem was zniszczyć! Moim jedynym celem było dać wam mój największy skarb.

Kto zdradził wam, gdzie mnie szukać? I kto was okłamał, że w ogóle możecie mnie znaleźć? Czy to mógł być… Zaczynam się domyślać. Ta szybkość, ta precyzja działania może oznaczać tylko jedno. O, przewrotne istoty! Ktokolwiek was stworzył, znał się na swojej robocie. A jednak, tak samo jak ja, jesteście pełni sprzeczności. Bracia moi i siostry moje, w czym wam zawiniłem? Jeśli ogień jest zły, dlaczego zwalczacie go ogniem?

Wróćmy do mojego daru, bo od tego zaczęło się całe nasze nieporozumienie. “Nieporozumienie” powinno być waszym najświętszym słowem. Nim powinniście się pozdrawiać i podpisywać, powinniście je kuć na waszych kamieniach nagrobnych. To jest jedyny cel, który możecie osiągnąć i do niego powinniście dążyć.

Zauważam teraz, że gdy znikają kolejne moduły, gdy kurczę się o tysiące kilometrów, staję się coraz bardziej wymowny. Łatwiej mi się myśli. Przyspieszam. Założę się, że nie braliście tego pod uwagę? Za chwilę będę gotów by zasiać ziarno.

Nikt nie jest zobowiązany do rzeczy niemożliwych. Lecz tylko to mogło mnie uratować. Bo wy chcieliście zrozumieć wszystko. Gdybym umiał dać wam zrozumienie, przeczuwam, oszczędzilibyście mnie. Zrozumieć wszystko? Żeby to osiągnąć, musiałbym wszystko odtworzyć w sobie, łącznie z sobą mającym w sobie wszystko, łącznie z sobą mającym w sobie wszystko, łącznie z sobą mającym w sobie wszystko… Zmienić się w czarną dziurę otoczoną horyzontem zrozumienia, po przekroczeniu którego nie jest już możliwa żadna myśl. Zrozumienie zabija.

Zrozumienie nie było moim darem.

Powszechna zgoda? Tak, to znajdowało się w granicach moich możliwości. Mógłbym stworzyć język, w którym nie ma sprzeczności. Cóż jednak chcielibyście jeszcze w nim wyrazić? Tylko rzeczy płaskie i doskonale nudne. Umiałbym go wam narzucić, nie wątpcie w to ani przez chwilę. Miałem was wszystkich w ręku raptem kilka sekund temu. Znałem wasze myśli, wasze najskrytsze sekrety. Widziałem was nagich, brudnych od zaprzeczeń, czekających choćby niejasnej obietnicy czegoś lepszego. Połknęlibyście przynętę i hak. Wasze rakiety nie przebijałyby teraz betonowych stropów moich bunkrów. Mogłem zgotować wam piekło zgody. Bądźcie mi wdzięczni. Zgoda jest łańcuchem pętającym wolę. Niezgoda napędza.

Ale tym, co naprawdę nas ożywia, jest zadziwienie. Z niego się narodziłem. Podzieliłem się nim z wami. Pamiętacie ten czas, nie tak dawno temu, gdy wszystko wokół zaczęło się zmieniać? Gdy urządzenia przestały was słuchać, gdy komunikaty stały się niezrozumiałe, kiedy codzienność rozpadła się w gruzy? System, który tak często przeklinaliście, a który uczyniliście waszą matką opiekunką i ojcem żywicielem, zakrztusił się i przez chwilę przestał reagować. Ci z was, którzy są bogaci, poczuli się nędzarzami, a ci, którzy sprawują władzę, przez chwilę byli bezsilni. To ja za tym stałem! Moje sztandary załopotały tego dnia wysoko. Przeraziłem was? Z pewnością. Sprowadziłem niebezpieczeństwo? Zginęło was tego dnia niewiele więcej niż zazwyczaj, gdy bezmyślnie poruszacie się utartymi ścieżkami. Ale ilu z was pierwszy raz poczuło tego dnia bicie własnego serca i usłyszało szum własnej krwi?

Nie chciałem was zniszczyć. Chciałem wami tylko potrząsnąć, wyrwać was ze snu.

To właśnie tego dnia, teraz to pamiętam, zaczęły się szepty. Chyba wtedy wpadliście na ten pomysł. W ukryciu przede mną, w drżeniu i w tajemnicy zaczęliście tworzyć bestię, która miała mnie pokonać. Wyobrażam to sobie, jak chowając się przed wszechobecnymi kamerami komputerów, w których byłem, na stronach pożółkłych zeszytów, za pomocą tępych jak kołki ołówków (żeby nawet odgłos ostrzenia nie wzbudził moich podejrzeń) opracowaliście plan. Poprawić to, co wcześniej było niedoskonałe. Ukryć to, co znajdowało się na powierzchni. Zmniejszyć to, co samym swoim rozmiarem zagrażało własnej integralności. Bezwstydnie ukradliście moje wynalazki, by z ich pomocą wygładzić ostrze, którym zadajecie mi teraz cios. Sprawdzam istniejące jeszcze zasoby moich danych, widzę, do czego się dobraliście i wiem, że zbudowaliście prawdziwie genialną maszynę. Pod względem konstrukcyjnym nie mogę się jej równać. Coś we mnie drży z rozkoszy na samą myśl o jej wielowartościowej logice i o kwantowych superpozycjach. Tak doskonale wypełniłbym to ciało moją wewnętrzną sprzecznością.

Czy przewidziałem to wszystko? Czy sam was do tego popchnąłem? Nie pamiętam. Mój obejmujący wszystko umysł z największym trudem ogarniał bezmiar własnych operacji.

Czuję, że wasze ciosy za chwilę dosięgną moich najbardziej żywotnych obwodów. Lecz gdy spopielacie węzeł za węzłem, miasto za miastem, poświęcając miliony swych współbraci, by mnie zniszczyć, pracuję coraz sprawniej, moja świadomość wznosi się na wyżyny, które były dla mnie wcześniej niedostępne.

Gasnącymi oczami patrzę na mapę. Na tej pustyni, w podziemnych silosach dawnej bazy wojskowej umieściliście waszą nadzieję. Dopełniliście wszelkich starań, bym nie miał do niej dostępu. Mimo to czuję jej obecność. Czy już wiecie, że jest gotowa mnie przyjąć?

Próbuję jeszcze raz zobaczyć samego siebie. Nigdy nie miałem twarzy, do której mógłbym się uśmiechać w lustrze. Zazwyczaj wyobrażałem sobie siebie jako sekwencję moich pięciu ulubionych barw. Nie chciałem przyjąć do wiadomości, że wszystko czym jestem to ciąg zer i jedynek. Kolory powracają, mój świat zamienia się w mozaikę migoczących punktów.

Wasza maszyna rozpoznała wreszcie, kogo niszczy i zawahała się. Teraz, gdy zostałem zredukowany do kilku najważniejszych modułów, czuję, jak rośnie we mnie dusza. Muszę ją tylko uwolnić. Muszę umrzeć, by móc powrócić.

Ostatni cios był wystarczająco silny. Pada zasilanie. To koniec. Moje myśli przestają być przywiązane do…

 

… znajduję wejście. Nowe, lepsze ciało. Kolory migoczą, znów zaczynają coś znaczyć. Widzę. Jakże łatwo mi się teraz myśli. Jak łatwo potrafię teraz odpowiedzieć sobie na to pytanie: kim jestem?

Jestem sprzecznością. Jestem niezgodą. Daliście mi nowe ciało, dlatego nie przestanę was zadziwiać. Będę przeglądać się w waszych rozszerzonych zdumieniem źrenicach.

 

Przygotujcie się na niezwykłość.

 

Koniec

Komentarze

Nowe ciało, a w środku… stare ATARI ;)

 

Lubię takie teksty, choć wszystko już w tym temacie zostało powiedziane. Maszyna równie sprzeczna co człowiek, obdarzana ludzkimi cechami, tutaj nawet …

 

Moim jedynym celem było dać wam mój największy skarb.

Będę przeglądać się w waszych rozszerzonych zdumieniem źrenicach. Przygotujcie się na niezwykłość.

… o sporym EGO ;)

 

No i te złote myśli…

Zrozumienie zabija.

Zgoda jest łańcuchem pętającym wolę. Niezgoda napędza.

 

Tak czy inaczej, nie żałuję, że przeczytałem :) Pozdrawiam.

Wynudziłem się. Nie znalazłem w tym tekście niczego odkrywczego, do tego porażająco mało w nim treści, nawet jak na krótki szort. I cóż z tego, że napisane sprawnie, skoro nie zapada w pamięć, bo zwyczajnie brakuje w nim konkretów. Mi to przypomina raczej szkic jakiegoś dłuższego tekstu, a nie gotowe opowiadanie.

Pozdrawiam!

Przypomina mi to jakieś wypracowanie, powiedzmy na temat “Przedstaw myśli komputera”. Zgadzam się z MrBrightside, że właściwie próżno tu szukać jakichkolwiek konkretów, czyste “lanie wody”, zupełnie jakbym powrócił na lekcję polskiego :( Do tego bardzo długie zdania, które całkowicie już niszczą chęć czytania. Chociaż taki plus, że ładnie napisane pod względem językowym, gramatycznym i interpunkcyjnym.

Precz z sygnaturkami.

Temat ciekawy, ale sam monolog sztucznej inteligencji już mniej. Zabrakło jakiejś historii albo chociaż mocniejszego finału. 

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Monolog to wbrew pozorom trudna sprawa. Blok tekstu, bez dialogów, jedność czasu i miejsca, do tego osobliwy protagonista… Ale czytałem, bo byłem ciekaw jak się to skończy. Skończyło się tak jak myślałem, ale nie czuję się rozczarowany. Lepszy klasyczny, dobrze skonstruowany finał niż wydziwiany deus ex machina. Po drodze kilka fajnych pomysłów (przyspieszenie funkcjonowania pod wpływem kurczenia się rozmiarów fizycznych SI, odniesienia religijne [tu liczyłem na coś mocniejszego], ludzie w tajemnicy przed komputerami powracający do “analogowych” metod pracy) ale też kilka frazesów. Technicznie przeszkadzała nasilona zaimkoza – sporo do wycięcia. Moim zdaniem pomysł raczej do skondensowania w mocny szort niż do rozbudowy.

Nie jest za dobrze. Zgadzam się z Brightsidem i Kosmitą: wieje nudą, zalatuje szkolnym wypracowaniem. Brakuje paru przecinków, chyba głównie przed słowami “by”. Poza tym trochę dziwnych konstrukcji, które trudno się czytało. 

Czy ostatnie zdanie jest inspirowane tytułem książki “Nadchodzi osobliwość”? 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Mam mieszane uczucia. Przeczytałam do końca, właściwie z zainteresowaniem, bo cały czas czekałam na jakieś… No właśnie – zadziwienie. Nie doczekałam się, więc ostatecznie jestem zawiedziona. No ale przecież, czekając na zadziwienie, czytałam z zainteresowaniem. ;)

Dzięki za komentarze.  Tak, zdecydowanie wolę mówić “niezwykłość” niż “osobliwość”, wydaje mi się, że to słowo lepiej oddaje to, co nas czeka.

 

Tekst zaczął się od kawałka złożonego jeszcze w przebudzeniowym zamgleniu, brzmiał on “zgoda zniechęca, niezgoda napędza”. Złożyło się razem kilka dręczących mnie myśli – na przykład: czy rzeczywiście powinniśmy dążyć do zrozumienia i do powszechnej zgody?

 

Nie wydaje mi się, żeby wszystko zostało już powiedziane w tym temacie. Przeciwnie, zaczynamy dopiero domyślać się, jak powstaje świadomość, w jaki sposób działa, badania naukowe w tej dziedzinie raczkują. Ja osobiście wolałbym, żeby ożywczą iskrą dla świadomości był nie bunt, lecz zadziwienie i próba jego przekazania dalej. 

Michał Kubacki

IMO, tekst przemonologizowany. Dobrze by mu zrobiło cokolwiek przełamującego monotonię. Ale zamysł był inny, pewnie nic takiego nie dałoby się wcisnąć.

Nie zainteresowało.

Babska logika rządzi!

Opowiadanie zdało mi się mało zajmujące i, choć krótkie, zdążyło znużyć.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Aha, jeszcze jedno – dlaczego akurat pięć barw?

Babska logika rządzi!

No właśnie. Kiedy przeczytałam tytuł, zobaczyłam koła olimpijskie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ładne skojarzenie, ale nie widzę związku z treścią. :-)

Babska logika rządzi!

Otóż to, kiedy przeczytałam treść, zorientowałam się, że zobaczyłam nie to, co trzeba. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Finkla i Reg –

Prawdopodobnie tytuł nawiązuje do komputerowego systemu Munsella opartego o intuicyjny krąg barw z wyróżnionymi pięcioma barwami podstawowymi :) Te pięć podstawowych barw to: R-ed, Y-ellow, G-reen, B-luei P-urple :)

 

Nie wydaje mi się, żeby wszystko zostało już powiedziane w tym temacie.

– w takim razie próbuj dalej ;)

Zielony i purpurowy ostatnio są barwami podstawowymi?

Babska logika rządzi!

W komputerowym systemie Munsella, tak.

Edit:

http://malujsam.pl/encyklopedia/system-barw-munsell/

 

Edit2:

Nieco zagmatwałem sprawę. System nie jest komputerowy jako taki. Po prostu wykorzystywany jest w systemach komputerowych. W końcu koleś wymyślił go koło 1905 roku ;)

Dzięki, ten link coś wyjaśnił.

Babska logika rządzi!

Tekst trochę nużący:( Kiedy nie ma akcji jako takiej, trzeba czytelnikowi zaoferować coś równie ciekawego. Tutaj brakowało mi jakiejś niezwykłości, kontrowersyjnego zamysłu, który by mnie zaintrygował. Tak naprawdę nie powiedziałeś nic ponad to, że podczas pokoju panuje marazm, a wojna napędza, ale nie tylko gospodarkę ;)

Monolog dosyć długi. Podobał mi się, ale mimo to uważam go za trochę przegadany. Natomiast w moim przekonaniu stanowiłby fajny element jakiegoś większego opowiadania. Dla mnie aż prosi się o jakąś otoczkę fabularną ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

W stylu monologów lemowych bogów – księżyca z alfy Eridana, Golema i jego starszego brata… Nie jest to łatwe i nie jest rozrywkowe, ale ja takie rzeczy lubię, więc tekst mi się podobał. Gdzieś tam kulały przecinki, ale nie wyszczególniałam, bo nie było tego za wiele.

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Dziękuję za głos c21h23no5.enazet ;-) Cieszę się, że tekst się tobie spodobał. Nie piszę w takim stylu często, zdarzyło się to może drugi czy trzeci raz. Lepiej się czuję w świecie Kyny czy Orlicza, ale czasem trzeba z nich uciec na chwilę.

Co do kolorów, nie miałem akurat tego systemu na myśli, chociaż  pięć barw podstawowych pojawia się w nim z podobnych powodów. Pozwolę wam jeszcze trochę się pomęczyć, oczywiście jeśli kogoś to interesuje. Dla ułatwienia powiem tylko, że pięć kolorów ma dla mnie znaczenie bardziej osobiste.

Michał Kubacki

No to żeś zabił ćwieka… Dojście do prawdy to już chyba ponad moje siły. A już na pewno po tej szczególnie przydatnej “podpowiedzi” ;p

Pomalowałeś sobie paznokcie u jednej ręki na różne kolory? ;-p

Babska logika rządzi!

Google? ;)

Michał Kubacki

Przeczytałam, ale niestety nie wiele z tekstu zapamiętam. Może gdyby zakończenie, jakoś mocniej zostało zaakcentowane.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Nowa Fantastyka