- Opowiadanie: tom.wolf - WIZYTA

WIZYTA

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

WIZYTA

– Jakim systemem operują?

– Dziesiątkowym.

– Nie przetransponowali go na oktalny? Wszystkie twierdzenia są wtedy takie proste…

Yg zajrzał w wizjer zaginacza czasoprzestrzeni. Opuścili już obszar o swoich współrzędnych i trwali niematerialnie w jednym z nadwymiarów. Na sekundę stali się zbiorem informacji, z których odtworzyli się materialnie w swojej dawnej postaci.

– Jesteśmy nad obszarem ich współrzędnych – oznajmił Yg.

– Jak ich dostrzegliśmy? – spytał Xa.

– Przez przypadek, przebiliśmy się na chwilę przez nadwymiary akurat do ich sektora i zarzuciło nas burzą fal elektromagnetycznych w zakresie częstotliwości ich przekazów informacyjnych.

– Wchodzimy! – zakomenderował starszy stopniem Yg.

Zaginacz czasoprzestrzeni niepostrzeżenie wślizgnął się w rzeczywistość planety, którą przybyli zbadać. Wychynęli we właściwym, dokładnie wyliczonym miejscu. Pomyłki nie zdarzały się od czasu, gdy zastosowano w nawigacji algorytm radiantu Azeho. Zobaczyli jasnozłote słońce i planety dla typowego układu słonecznego.

– Są do nas podobni? – spytał Xa.

– Różnią się o trzy punkty w skali Bahsa, aż o trzy i tylko. Zresztą, jak wiesz, z prawami dotyczącymi życia jest jak z fizyką materii. Zmienisz jeden parametr i nie ma wszechświata, zmienisz jeden parametr i nie ma życia.

Wyłączyli pole siłowe i stali się częścią rzeczywistości, w której pojawili się z drugiego krańca wszechświata, znajdującego się akurat po przeciwległej stronie, według geometrii sfery.

– A jak u nich z językiem?

– W wysokim stopniu zróżnicowany. Kwiecisty, ale nie znają głównych pojęć, na przykład aloa.

– Czyli podstawy. Nie wiedzą dlaczego coś takie jest i po co?

– Krążą wokoło i nie mogą dotrzeć do sedna. Ale poznali teorię chaosu… i fraktale.

– To się dopiero zacznie…

– Gotowy? Schodzimy?

Xa potaknął.

Zmaterializowali się na powierzchni trzeciej planety układu słonecznego, do którego przybyli. Znaleźli się w centrum jakiegoś ogromnego zgromadzenia. Grupki przemieszczały się – wydawało się – bezładnie, przenikały przez siebie, gdzieniegdzie powstawało jakieś zamieszanie, ludzie poszturchiwali się, coś do siebie krzyczeli. W rękach trzymali długie tyczki zakończone pomalowanymi tablicami.

– Wolność religijna!!! – przetransponował Yg. – Precz z islamizacją życia! Protestujemy przeciwko paleniu Koranu! N I E terrorowi!!! Protestujemy przeciwko imperialistycznej agresji! Popieramy antyrządowe protesty!

– To jedna wielka niezgoda. A przecież nawet nie zbliżyli się do momentu krytycznego… punktu Kal – zdziwił się Xa.

 

***

 

Zbliżał się zachód lokalnego słońca.

– My też tacy byliśmy pięćset lat temu? – spytał Xa.

– Ale przetrwaliśmy – odpowiedział Yg.

– A oni przetrwają?

– Wracamy – zakomenderował Yg.

Pojawili się na pokładzie swojego zaginacza czasoprzestrzeni. Yg zaczął ustawiać nowe parametry na konsoli sterowania. Gdy przechodzili w nadprzestrzeń, rzeczywistość, którą opuszczali, na sekundę zamarła dla nich w bezczasie.

– Spójrz – powiedział Yg. – Ten widok zawsze przyprawia mnie o dreszcze.

Planety przez chwilę nie wirowały wokół własnej osi i nie okrążały swojej gwiazdy. Złom kosmiczny zatrzymał się w bezruchu w próżni. Ludzie przez sekundę nie toczyli wojen, nie rozmnażali się, nie niszczyli własnej planety. Gwiazda nie wypluwała ze swojego wnętrza miliardów ton plazmy, nie emitowała zabójczego promieniowania.

– Zapamiętaj tę chwilę.

Xa popatrzył zdziwiony.

– To sekunda, w której materialna rzeczywistość jest idealna.

– Idealna?

– Nic się w niej nie dzieje.

– Dopiero wtedy nie wydarza się zło… – skwitował Xa.

Zniknęli w mgnieniu oka z tej części wszechświata, by pojawić się w zupełnie innym jego rejonie. Gdzieś na nowych, nieznanych antypodach nieprzebranych skupisk materii.

Koniec

Komentarze

Interesująca koncepcja, lubię teksty bazujące na matematyce.

Ale z tego nic nie wynika: przylecieli, popatrzyli, pogadali, polecieli dalej. Nic się nie zmieniło.

Wyłączyli pole siłowe i stali się częścią rzeczywistości, w której pojawili się z drugiego krańca wszechświata, znajdującego się akurat na przeciwległej półkuli, według geometrii sfery.

Nie kumam. Wszechświat znajdował się na półkuli? Zmieścił się?

Babska logika rządzi!

My też tacy byliśmy 500 lat temu? – liczebnik słownie

 

Niezgorsze, a byłoby dla mnie o wiele lepsze, gdyby Xa i Yg trafili na inny fragment ziemskiej rzeczywistości, niż uliczny protest.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Nie wydaje mi się, aby obserwacja manifestacji i czytanie haseł na transparentach pozwoliło Yg i Xa poznać planetę i jej mieszkańców.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie do końca mi się spodobał tekst. Generalnie napisane sprawnie, jednak moment w którym kosmici obserwują manifestację niszczy tekst. To nie jest tak, że nie toleruję odniesień politycznych w szortach, tylko nic nie zapowiadało komentarza do takich spraw. Xa i Yg nie rozmawiają o nienawiści, religii itp na statku kosmicznym, tylko ogólnie budujesz fajny klimat nadchodzącej wizyty, sugerując ciekawe sci-fi, a tu wybijasz rytmu hasłami politycznymi.

Tymczasowy lakoński król

Przez przypadek, przebiliśmy się na chwilę przez nadwymiary akurat do ich sektora i zarzuciło nas burzą fal elektromagnetycznych w zakresie częstotliwości ich przekazów informacyjnych.

Dużo trudnych słów i sformułowań znalazło się w tym krótkim tekście i wydaje mi się, że sens użycia niektórych z nich jest znikomy. Opowiadanie przez to, w moim odczuciu, ociera się o groteskowe przechwalanie się znajomością terminologii. ;)

Całkiem sprawnie napisane, koncepcja interesująca, ale fabularnie zabrakło wiele. Kim są te istoty, dlaczego podróżują, czego szukają, jaką technologią i wiedzą dysponują. Nie trzeba wszystkiego nazywać wprost, ale nie dałeś nawet żadnych wskazówek, na podstawie których można by na ten temat choćby spekulować. A szkoda. Jak dla mnie to niewykorzystany potencjał.

Pozdrawiam!

Tekst mocno zapchany naukowymi sformułowaniami, ale nie miałem większego problemu ze zrozumieniem, o co chodzi – chociaż zgadzam się, że nie wszędzie takie określenia są potrzebne. Tylko dlaczego taki krótki? Yg i Xa mogliby co najmniej przez kilka godzin podróżować po powierzchni Ziemi, obserwując ludzkość. Ciekawa koncepcja, warto ją rozwinąć.

Precz z sygnaturkami.

O to, to! Fabuły dołożyć. :-)

Babska logika rządzi!

Pozostaje mi zgodzić się z przedmówcami – użyty koncept to wręcz idealny temat, zaintrygował mnie ;) Ale potem dokładasz za mało fabuły, świata i reakcji postaci. Przez to po przeczytaniu mam raczej wrażenie jak po obejrzeniu trailera niż pełnowymiarowego filmu. Może warto pomyśleć nad rozwinięciem tego konceptu? Kto wie, co z tego tobie wyjdzie… ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Cześć.

Zbyt banalnie.

Podobne rzeczy już tu czytałem. A że Twój tekst jest krótki, to nie wniósł niczego, czego bym już tutaj nie widział (gdyby zawierał więcej wydarzeń, to można by przymknąć oko na to powielenie).

Czyli: coś bardziej rozwiniętego niż ludzkość przy całkowicie dowolnej okazji (kosmici, aniołowie, bogowie bądź cokolwiek innego podczas dowolnego momentu/bezmomencia) ocenia ludzkość/wskazuje na jakiś jej aspekt (chyba zawsze pejoratywny), a na końcu pomija milczeniem najgłębsze filozoficznie pytanie.

A że oprawa mnie nie urzekła, to masz plus za walory techniczne (językową poprawność). Reszta to niestety banał i nuda.

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Interesująco, ale za krótko. Widać, że umiesz stworzyć smaczną, obszerniejszą historię. Bardzo chętnie przeczytam. Zwłaszcza że jest tu mój ulubiony wydźwięk moralny – pesymistyczne podejście do ludzkości.

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Nowa Fantastyka