- Opowiadanie: Rokitnik - O, Celephaïs!

O, Celephaïs!

Droga społeczności Fantastyki,

 

Ponieważ jestem jeszcze początkującym twórcą, popełniam co chwila swego rodzaju eksperymenty literackie, by sprawdzić jak czuję się i jak jestem odbierany w danym gatunku. Tym razem zdecydowałem się na poemat zorientowany w świecie „Krainy Snów” Lovecrafta.

Naturalnie mam nadzieję, że się Wam spodoba, aczkolwiek ten utwór napisałem bardziej dla siebie, czerpiąc niejako przyjemność z samego procesu twórczego. Nie wiąże z tym kierunkiem literackim większego rozwoju, choć może kiedyś skuszę się na ponowne zgłębienie tematu.

Zachęcam was do komentowania, gdyż każda konstruktywna opinia pomaga mi w rozwijaniu się i pisaniu coraz lepszych tekstów.

 

Miłej lektury!

Dyżurni:

brak

Oceny

O, Celephaïs!

O, Celephaïs!

 

I – Somnium

 

O Celephaïs, miasto snów, gdzie na polach zielonych srebrzone mgły

Tam, gdzie ulice onyksem zakryte, a fontanny posadza kryształ cny

Twe wieże strzeliste napawają dreszczem, a pałace z berylu zachwytem

Gdzie chciałbym być zawsze, targany rozterką, a nigdy jeszcze nie byłem

 

Wspominam często twe kopuły złociste, tak piękne, że określić nie sposób

I gaje pachnące kwieciem tak wonnym, że z nóg zwala i krzepi dwójnasób

Ta cudna rzeczka spływająca z gór niesiona w szlachetnej głębi

I porty dalekie nie są w stanie oddać twego uroku w pełni

 

Twe mury są dla oka cudownym wytchnieniem, ukojeniem w całej swej skali

Skarbem dla wędrowców, którzy znajdą u Ciebie więcej niż żądać zdołali

Opoką dla kupców strudzonych i mędrców co zmęczeni schronienia doznają

Ach chciałbym, ach chciałbym, uciec do Ciebie, od rzeczy, które mnie przerastają

 

Plac pewien co leży na środku twego majestatu, pamięta już czasy zamierzchłe

Tu Iranon wygłosił swą mowę pamiętną nim odszedł na drogi przedwieczne

Bracia najmilsi, czcigodni brodacze wy jedni me słowa pojmiecie!

Gdy piękno rozumie ludzi niewielu, zanika ono zupełnie!”

 

O kraju Kuranesa, rajcy wielkiego, co zstąpił tu ze świata mojego!

Co wygrał walkę, której zwyciężyć nie sposób i znalazł tu miejsce dla siebie

Jesteś ucieczką, jesteś radością, od życia zgoła gorszego!

Gdyby niebo istniało, mógłbym przysiąc, że znajdę je właśnie u Ciebie!

 

II – Adventum

 

Po długich marzeniach trapiących jak zmora znalazłem ten sposób nareszcie!

Choć szukałem go długo, a nic nie znalazłszy popadłem w głęboką depresję

Jak wyrwać się z tego obmierzłego padołu i uciec w twe brzegi bezpieczne?

Wiem już i jestem tu teraz; stoję na wzgórzu skąd widać wspaniałe to miejsce!

 

W Krainie Mnar u cudów padołu rozciąga się widok tak piękny!

Są gaje pachnące złotym listowiem i marmur różowy, od rosy srebrzystej tak wilgny

Jedynie wieżyce chmurnego Serannianu mogą się stawiać i pysznić

Wszystko powiadam, wszelkie szczegóły takie są jakem zdołał wyśnić!

 

Po studiach rozległych i rozmyślaniach ciężkich postawiłem na twej ziemi stopę

Czego nie dokonał jeszcze żaden śmiertelnik ja jeden tylko dokonać mogę!

Kuranes Król Królów nie wlicza się pierwszy, bo on zszedł tu gdy umarł był pierwej

Orszak Cnych Mężów zszedł doń w nagrodę, za starań trud i podjęcie tej walki ciężkiej

 

Dotarłem tu zatem, choć żyw jeszcze jestem, me ciało na ziemi spoczywa

Leży na łożu w domu spokojnym, a biel me lico okrywa

Specjalnie żem udał się na taki spoczynek, nie zostałem do tego zmuszony!

Tam przecież czasu dość było a i zniknąć mogłem niezauważony!

 

Tak więc jestem, nareszcie, po tylu latach udręki

Lecz piękno Twoje, o Celephaïs, wynagrodziło w pełni me męki

W mych fantazjach najgłębszych nie byłem w stanie wyobrazić sobie tego dokładnie

Tej chwili, na którą tak długo czekałem, a przyszła do mnie tak nagle!

 

III – Destitutione

 

Przechadzam się teraz po długiej ulicy co łączy miasta bramę z portem

Spiżowe dzwonnice i brązowe proporce migoczą hen nad horyzontem

Widzę stąd cudne, wyśnione krainy, choć nie tak piękne ku Tobie

Nawet Bazalty z Thalarionu nie są tak przecie wyniosłe

 

Jest onyks błyszczący i szafir błękitny, jest rubin co wysadza chodniki

Są fontanny z kryształu i kolumny z lazuli, jest portal z diamentu i z kości słoniowej portyki

Ach gdyby na Sarnath nie przyszła ZAGŁADA konkurentkę by miało wyborną

Lecz Miasta już nie ma, więc Inne króluje, prym wiodąc nad Krainą zieloną

 

Zacni mieszkańcy w brodach mądrości powitali mnie tutaj serdecznie

Dość mam już dziwów wyglądanych tu co dzień by czuć się nader bezpiecznie

Jestem więc zatem w roli kroniki, co żywa powróci na ziemię

Mam tam opowiedzieć światu mojemu co to za Ląd i jakie w nim plemię

 

Jak to reporter, co pracy pilnuje i stały jest w swej wytrwałości

Zjeździłem Mnar całe, Lomar wysoki, Leng surowe i wyspy Oriabu

Jedynie Kadath pozostawiam w spokoju z szacunku dla legend i Bogów, które skrywa leciwy Kadatheron

Dość mam podróży, nieskończonej wędrówki; nie chcę skończyć jak smutny Iranon!

 

O, Celephaïs, ty jesteś urocze! Różowe z marmurów i pyszne z kryształów

Lecz tak naprawdę pozostajesz szare, niszczejesz w mych oczach pomału

Bo gdy widzi się krasę jedynie na okół, traci ona swe wyjątki względne 

Gdy jest wszystko to samo, choćby nie wiem jak tęskne, staje się z czasem obmierzłe!

 

IV – Reditum

 

Dość mam już, dosyć! Dłużej nie zniosę!

Nie chcę już cudów, nie chce pięknostek!

Skończyłem swą misję, spisane jest wszystko

Nie każcie mi czekać, zawróćcie! Odeślijcie mnie byle szybko!

 

Strumyczki są śliczne, fontanny urocze

Słońce złociste, a różowy obłoczek

Lecz wszystko co godne zdążyłem zobaczyć

Jedynie Aira mi pozostaje, lecz stamtąd już nie zdołam zawrócić

 

Odeślijcie mnie precz! Za góry, za morze, do Nowej Anglii, tam skąd przybyłem!

Jestem już świadkiem, jestem prorokiem, wszystko co mogłem, dawno zdobyłem.

Dom się wydaje teraz atrakcją, jak powrót w znajome strony po podróży

Jak schron ciepły i miejsce, w którym przyjdzie zasnąć. Koc ciepły i poduszka, dla chłopca po burzy.

 

Rytuał już znam, nauczyłem się dawno, gdy studia zacząłem gdy czas mi się dłużył

Uciekłem wtedy od dziennych problemów do baśni cudnych i opowieści tajemnych

I wtedy ujrzałem Cię, o Celephaïs! Byłaś ucieczką, azylem potrzebnym

Gdy inni padali pod jarzma ciężarem, jaki spadłby na nich po tym, co ja przeżyłem; ostałem się, o Celephaïs, dzięki Tobie i marzeniach mych wielkich

 

Lecz teraz już wracam ze Snów Krainy, opowiedzieć wszystko, co tutaj ujrzałem

Te miasta wspaniałe, cudowne doliny i góry wyniosłe nad krajem kotliny

Do Providence sunę, pod strzechę domostwa, maszynę pisarską o szpulę przyprawiam

I piszę, ach piszę co w tobie ujrzałem! Moja ucieczko, o Celephaïs!

Koniec

Komentarze

Mnie się bardzo podoba :) Druga zwrotka troszkę mniej, ale generalnie jestem pod dużym wrażeniem :) Poza tym wszystko pięknie, tylko mógłbyś popracować nad interpunkcją. 

 

Jak to reporter, co pracy pilnuje i stały jest w swej wytrwałości

Jakoś tak reporter mi zgrzytnął w tym tekście.

 

Bardzo Ci dziękuję za pozytywny komentarz! No cóż… Tekst jest płynny, więc błędy (głównie interpunkcyjne) będę się starał wyłapywać na bieżąco. Staram się ulepszać warsztat, ale przede mną jeszcze długa droga!

A pasowałaby Ci bardziej “wysłannik”?

Jai guru de va!

Hmmm. Dużo opisów, ale nic się nie dzieje, wynudziłam się. A to chyba oznacza, że doskonale udało Ci się oddać klimat epickiej epopei. Ale ja się nie znam na poezji, nie bierz sobie zbytnio do serca mojej opinii.

W Krainie Mnar u cudów padołu rozlega się widok tak piękny!

Widok się rozlega? IMO, lepiej, żeby się rozciągał, do rozlegania bardziej pasują dźwięki.

Jest onyks błyszczący i szafir zielony, jest rubin co wysadza chodniki

A szafir nie jest niebieski? Dobrze, że nie wysadzałeś chodników granatem. ;-)

Odeślijcie mnie precz! Za góry, za może do Nowej Anglii, tam skąd przybyłem!

Za co?!

Babska logika rządzi!

No rzeczywiście– przyłapałaś mnie! Lecę przemalować szafir na niebieski…

Naprawione. Widok istotnie się rozciąga, a owo przytoczone zdanie zostało odpowiednio skorygowane. Błąd wkradł mi się tam straszliwy, ale nie ma po nim już śladu…

Jai guru de va!

Rokitniku, chwali Ci się chęć przeprowadzania różnych eksperymentów literackich, ale proponuję – nim siądziesz do napisania kolejnego poematu – przeczytaj może choćby początek Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Zwróć uwagę, jak łatwo i płynnie czyta się dzieło wieszcza, a z jakim trudem trzeba przedzierać się przez Twoje wersy.

 

Twe wie­rze strze­li­ste na­pa­wa­ją dresz­czem… – Poznaj znaczenie słów: wieżawierzyć.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Te "wierze" zaiste napawają dreszczem, aż ciary człowieka przechodzą ;D Ale zdarza się.

Mi w czytaniu najbardziej przeszkadzały, za długie wersety.

Pozdrawiam!

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Taki błąd już na początku! Naprawione….

Wersy są przydługie, zdaję sobie z tego sprawę. Jak wyżej pisałem, tekst jest bardziej “zbadaniem rynku” i ćwiczeniem, niźli w pełni profesjonalnego poematu, toteż nie jest idealny. Następny razem zadbam bardziej o rytm, przystępność i interpunkcję…

Również pozdrawiam!

Jai guru de va!

Cześć.

Jeżeli masz 16 lat… I tylko pod tym warunkiem.

To jest wspaniałe dzieło, którym – jeśli kategoria przypadnie – miażdżysz konkurencję równych Ci wiekiem.

Tak, czyta się dość topornie. Tak, interpunkcja wymaga poprawy. Tak, przerwałem czytanie gdzieś tam.

Ale gdy przypomnę sobie prace moich znajomych, gdy było się na początku liceum, to taki tekst mogliby mieć w podręczniku i uczyć się go na pamięć.

 

Ale jeśli ściemniasz w metryczce, to zaraz zbesztam Twój tekst. :-)

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Dziękuję za Twoje słowa! Zarzekam się, że metryka moja zgadza się co do joty! W razie wątpliwości zalecam zobaczyć mój profil, w którym mam odnośnik do strony Google+. Jest tam również informacja do jakiego uczęszczam liceum. Stamtąd już prosta droga prowadząca do Google, gdzie można znaleźć moje zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrego dnia!

Jai guru de va!

Poezja to nie jest mój ulubiony gatunek literacki ale Lovecrafta bardzo lubię. Dobrze oddales klimat, podobało mi się. Ciekawa próba :)

Cieszy mnie, że jednak są ludzie w moim wieku, którzy tworzą. Przed nami długa droga Rokitniku i kto wie, może kiedyś i nasze nazwiska zawitają na półki w księgarniach. Tekst rzeczywiście jest trochę toporny, co nie oznacza, że jest zły. Życzę powodzenia i przyszłego sukcesu literackiego.

Minimalizm i skurwysyństwo zachodzi wtedy, gdy dostajesz zupę w płaskim talerzu.

Gdzie chciałbym być zawsze, targany rozterką, a nigdy jeszcze nie byłem

Jak wyrwać się z tego obmierzłego padołu i uciec w twe brzegi bezpieczne?

To są zdania, które mi się spodobał. Rzeczywiście czyta się to dość trudno, ale daje radę. Zbyt kwieciste opisy dobijają niestety klimat.

F.S

Dziękuję i Tobie również życzę pomyślności, Samotny Wilku! Droga rzeczywiście kręta i trudna, ale samo dotarcie do celu z pewnością ją wynagrodzi! :)

Jai guru de va!

W rzeczy samej! Nagroda jest kusząca i głupio byłoby z niej rezygnować

Minimalizm i skurwysyństwo zachodzi wtedy, gdy dostajesz zupę w płaskim talerzu.

od rzeczy, które mnie doginają – bardzo dziwne sformułowanie…

 

Ogólnie tekst bardzo nierówny. Były fragmenty, które czytało się płynnie i sporo takich, przez które trzeba było się przedzierać. Ale…

Super że próbujesz różnych środków literackiego wyrazu. Takie ćwiczenia bardzo rozwijają i poszerzają horyzonty.

It's ok not to.

Chyba mam jak Finkla.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

W sumie masz rację. Przerastają brzmi zdecydowanie lepiej… 

Jai guru de va!

Nowa Fantastyka