Zataczam koło.
Zataczam koło.
Wszelkie istnienie ograniczało się do wielkiej kuli pełnej błota i skał oraz wiszącego nad nią błękitnego nieba.
Drobiny tworzyły ogromne struktury, perfekcyjne w swej stateczności i nieożywieniu. Przemiany zachodziły powoli, zgodnie ze ślepym losem.
Ból, strach, miłość i szczęście pozostawały nieodkryte. Nie było świadomości, która mogła ich doznać.
I wtedy zjawił się On. Niektórzy mówią, że więzy krwi łączyły Go z Krukiem, który zbawił świat cierpieniem.
Gawron.
Przemierzał przestworza, myśląc o różnych sprawach. Po pewnym czasie podróż okazała się nużąca. Pozbawiona celu.
Zmęczony Ptak wylądował na ziemi. Bezkres gliny, bazaltu i gnejsu przyprawiał Go o smutek. W tym doskonałym, uśpionym świecie Gawron był sam.
Nagle poczuł, że może to zmienić. Powołać do życia coś na Swój obraz, ruchomego i zmiennego.
Gawron kreował. Lepił za pomocą woli coraz to nowe kształty, po czym wkładał w nie tchnienie, by tak jak On przemieniały otoczenie. Nazwał je zabawkami.
Powierzchnia cichej, martwej bryły wypełniła się gwarem. Posiadły ją rośliny i zwierzęta, także i takie, których dłonie oraz umysły miały moc stwórczą niemalże równą tej Gawrona.
Ptak ucieszył się. Nie był już odosobniony. Istoty kochały Go. Niektóre otoczyły Gawrona czcią, choć wcale o to nie prosił.
Lecz radość nie trwała długo. Zabawki różniły się od skał i gleb. Nie mogły być idealne, choć Gawron włożył w ich powstanie całe serce. Przekonał się, że Jego dzieci zaznają wiele złego.
Kreatury były kruche. Umierały przez wypadki. Pożerały siebie nawzajem. Wciąż walczyły, zadając innym ból.
Ludzie, najbardziej złożone z dzieł Ptaka, wręcz uczynili z rywalizacji obrzydliwą sztukę. Przelewali myśli w Słowa, za które gotowe byli zabijać i okaleczać braci. Nie zważali na nic. Jednocześnie użalali się nad własnym życiem. Część znienawidziła Gawrona za to, że nim ich obdarzył. Nazwała Go Demiurgiem i oskarżyła o wykorzystanie do samolubnych celów.
Gawron nie potrafił pomóc zabawkom. Nawet tym, które nie zapomniały o Stworzycielu i wciąż Go wzywały. Czuł się winny, że skazał tak wielu na cierpienie.
Zapragnął, by obrócić wszystko z powrotem w proch, aby potem mógł odlecieć i pogrążyć się w szaleństwie. Lecz wtedy usłyszał głos jednej z zabawek. Młodego człowieka umierającego na straszliwą zarazę.
– Dziękuję za to, że żyłem – powiedział chłopiec.
– Dlaczego? – zdziwił się Gawron. – Czyż nie sprowadziłem na ciebie niedoli?
– Owszem. Ale również dzięki Tobie oglądałem wschodzące słońce. Poczułem smak świeżego chleba w ustach. Przytulałem się do matki. To piękne.
Demiurg przybył do miejsca, w którym przebywało dziecko. Leżało na łożu, oczekując na nadchodzącą śmierć.
– Znam cię – rzekł Ptak tuż po wylądowaniu na wezgłowiu. – Wpadłeś do strumienia i zaziębiłeś się. Nie masz do Mnie żalu o to, że mogło być inaczej? Że mogłeś przeżyć jeszcze wiele lat w zdrowiu?
– Nie lubię się zastanawiać nad tym, czego nie ma – odparł chłopiec. – Wolę cieszyć się z tego, co jest.
– Jesteś tylko zabawką w Mych skrzydłach. Powinno cię to przerażać.
– Zabawki lubią każdą chwilę, jaką spędza z nimi ich posiadacz.
Dziecko wydało ostatnie tchnienie, a jego duch połączył się z Gawronem.
Ptak zapłakał. I zrozumiał.
Choć nie potrafił dać wszystkiego Swym dzieciom, dał im naprawdę wiele.
Cóż Ci powiedzieć. Napisane dobrze bo się człowiek o nic nie potyka. Ale zamiast słowa Gawron podstawiamy słowo Bóg i w sumie to napisałeś to samo co już znamy. Może to tylko moje odczucia :)
"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM
Kolejna z Twoich metafizycznych prób, choć niestety nie ma tu nic odkrywczego. Warsztatowo bez zarzutu.
Jak koledzy powyżej.
Poczułem smak świeżego chleba na ustach. – A nie “w ustach”?
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Bardzo zgrabnie zatoczyłeś to koło.
F.S
Dziękuję za komentarze :)
Błąd poprawiłem, powinno być "w", w końcu to usta a nie język.
Zgadzam się, że już było. Powiedzmy, że chciałem uwolnić pewne refleksje :)
Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing
Cześć.
Fabularnie tak jak już napisano. Właściwie pod każdym innym (religijnym, filozoficznym, światopoglądowym) też. Było. W historii świata miliony razy (pod hasłem “teodycea” albo “mam to w dupie”).
Emocjonalnie też nie chwyciło. Pewnie przez to, że przejadły mi się (naprawdę, mam do czynienia z podobnymi “dylematami” co najmniej raz w tygodniu) rozważania o sprawiedliwości i tak dalej.
Jedna uwaga techniczna: “Ludzie, najbardziej złożone z dzieł Ptaka, wręcz uczyniły z rywalizacji obrzydliwą sztukę. Przelewali myśli w Słowa…”. Wtrąciłeś to o dziełach Ptaka, więc powinno być “uczynili. W następnym zdaniu używasz właściwej końcówki.
Ode mnie: bez względu na to, jak oklepany jest to motyw, będzie chyba zawsze aktualny. I zawsze dla kogoś odkrywczy. W końcu ludzie wciąż się rodzą. Ale bez względu na to, jak go opiszesz, dla wielu innych będzie on nudny i bardzo wyświechtany. Wielu z czytelników tak często zadawało sobie pytania o sprawiedliwość, że z braku odpowiedzi już od lat mają ją głęboko gdzieś (a tłumaczą sobie jako ateizm, deizm, agnostycyzm, “wierzącyzm-niepraktykującyzm” i inne brednie dla intelektualnych leniuchów).
I ze względu na ogranie tego wątku (a czasami i na to, że próba strzepnięcia patyny z zaśniedziałych argumentów tychże leniuchów może zrodzić ich ból i gniew) warto odpuszczać sobie pisanie o tym.
Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.
Dziękuję za komentarz, Piotrze. Wskazany bład poprawiłem, to pozostałość po rekonstrukcji zdania :)
Rzeczywiście, trudno napisać coś zaskakującego i świeżego w przewałkowanym temacie. Mimo wszystko lubię tworzyć w tych klimatach, moze jako samodzielna oś utworu nie jest to zbyt dobre, ale jako dodatkowy element fabuły moźe się sprawdzić :)
Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing
Zgodzę się z przedpiścami: dobrze napisane nic nowego.
Dorzuć do tekstów coś od siebie. Przecież potrafisz.
Babska logika rządzi!
Umiejętnie odgrzany kotlet, całkiem apetycznie podany z garniturem świeżych warzyw.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dziękuję za kolejne komentarze :)
Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing
Się przeczytało.
Kolejna literacka próba pokazania, że cierpienie na świecie stworzonym przez Boga (względnie bogów) ma sens. Tylko że autor poszedł na łatwiznę i nie powiedział nam, dlaczego ma sens, a jedynie wynalazł na tym świecie dziecko, które stwierdziło, że tak właśnie jest i już. Ale dlaczego opinia tego chłopca przeważyła zdanie wszystkich ludzi, którzy twierdzili coś przeciwnego?
Dziękuję za kolejne opinie ;)
Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing