- Opowiadanie: PaniPanda - Og Og i Magiczny Patyk

Og Og i Magiczny Patyk

Moje opowiadanie zajęło trzecie miejsce w konkursie o Pióro Metatrona:  http://www.copernicon.pl/main/konkurs-pioro-metatrona

Nie znalazłam w regulaminie niczego odnośnie zakazu publikowania tekstu gdzie indziej, więc zakładam, że takowego nie ma :)

Tematem przewodnim konkursu było rozwinięcie cytatu Stanisława Lema “Gdyby ludzie od jaskiniowej epoki robili tylko to, co wyglądało na możliwe, do dzisiaj siedzieliby w jaskiniach”. Objętość nie mogła przekroczyć 3500 znaków ze spacjami.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Og Og i Magiczny Patyk

– Musimy wyjść na Powierzchnię!

 Słowa MEX ożywiły Radę. Nie dość, że wpadła na zebranie spóźniona i umorusana, to jeszcze od tak rzuciła stwierdzeniem, za które co bardziej niewygodny osobnik mógłby od jutra wąchać kwiatki od góry. Na twarzach zgromadzonych, naznaczonych trudami nieprzespanych nocy i niskim poziomem tlenu, zagościły strach i gniew. Wybuchła dyskusja zaciekle atakująca mówczynię.

 – Nasi naukowcy jeszcze szukają – wtrącił ROX, przedstawiciel Platformy Odnóżkowej, nerwowo drapiąc się za uchem. – To kwestia…

 – Czego? Nawet jeśli byłaby to kwestia tygodni… nie mamy nawet paru dni! – MEX krzyknęła. –Tam jest prawdziwe powietrze, nie tylko Płynna Istota Szubrawstwa! Dzisiaj dokopałam się prawie do Powierzchni i… – zaczęła podniecona.

 – Starczy, MEX5 – przewodniczący rzucił oschle, zwracając się do Mrówy oficjalnie. Członkowie na chwilę porzucili swoje troski, ciekawi dalszego rozwoju akcji. – Znasz badania. Na Powierzchni nie ma powietrza, ani rozumnych organizmów na bazie krzemu. Jak tak bardzo chcesz, to idź sobie tam. Sama.

 Dawno temu, gdy ilość tlenu filtrowanego z jądra Ziemi była wystarczająca dla Mrów, te lubiły eksperymentować. Poprzez modyfikacje genetyczne to dodawały sobie dodatkową parę odnóży (bo 4 to za mało by móc poruszać się w tunelu i wcinać Big Trufla), to owłosienie w dziwnych miejscach (co było skrajnie niepraktyczne, ale gdzie moda panią, rozum sługą).

 Największą ówczesną modyfikacją było dodanie do umysłu modułu losowości. Wtedy zaczęły się problemy. Zmutowane Mrówy stwarzały problemy zwykłym mieszkańcom – zaśmiecały tunele, upijały się i hałasowały…  Ale! okazało się, że wśród tych nieprzyjemnych struktur znalazły się też osobniki których rozum, z racji swej nietuzinkowości, mógł przydać się rozwojowi nauki.

 Posiadaczką takiego umysłu była właśnie MEX5. Swoimi odkryciami zapewniła sobie posadę badawczą, a swoim charakterem miejsce w Radzie.

 MEX drążyła tunele w zgodzie ze swoją intuicją i wbrew temu, co pokazywały przyrządy pomiarowe. Naukowcy chwytali się za głowę. Jednak wyszło na jaw, że trasy wykopane przez Mrówę prowadzą w interesujące miejsca i zawierają złoża, których w danym miejscu teoretycznie być nie powinno.

 – W porządku! – wywróciła oczyma i ku zdziwieniu wszystkich faktycznie zaczęła drążyć tunel ku Powierzchni. Radni rzucili się za śluzę uciekając przed zabójczą cieczą, pokrywającą rzekomo całą Powierzchnię.

 Po paru żmudnych godzinach, dokopawszy się do wierzchniej warstwy, zawahała się. Wątpliwości minęły jednak tak szybko jak się pojawiły. Odkopała ostatnie grudki ziemi.

Powietrze! Zaciągnęła się życiodajnym gazem.

Z majestatycznych obłoków, które przed chwilą zaparły dech w jej piersiach, nagle skropliła się woda. Z przeraźliwym krzykiem bólu MEX zaczęła desperacko kopać, by zapaść się w bezpieczny głąb. Jej odnóża, poruszając się gwałtownie i ocierając się o siebie, co chwila wysoko strzelały iskrami.

Nie udało jej się. Bez życia zamarła.

Jaskiniowiec Og Og wychodził właśnie z lasu z owocami na obiad. Niezwykłe widowisko sprawiło, że z wrażenia upuścił jedzenie i podbiegł do dziwacznej kreatury.

– Uga aaga!

Drżącymi rękoma chwycił martwe odnóża Mrówy i wyrwał je.

Z tym magicznym przedmiotem mu się uda! To on zrobi coś, co wydawało się niemożliwe!

Wieczorem podarował odnogę Uhhie – najsilniejszej samicy w okolicy. Ta po raz pierwszy przyjęła czyjeś zaloty. Kończynę MEX wpięła sobie we włosy jako ozdobę.

Z tego wspaniałego związku zrodziła się legenda… Pierwszy człowiek, który ujarzmił ogień.

Koniec

Komentarze

Puenta mi się podobała, ciekawie wpisałaś się w temat przewodni konkursu. Fajny szorciak :)

Cześć.

  1. Interpunkcja wymaga trochę pracy. Jakieś 5-6 błędów w tak krótkim tekście to o kilka za dużo.
  2. Jak czytać “MEX5”? “Em-E-Iks-pięć”? Inaczej? Co stało na przeszkodzie, aby nazwy własne zapisywać “normalnie”, np. jako “Mex 5”?
  3. Frazeologia jest kontrowersyjna: “bez życia zamarła”. Zarówno maniera takiego zdania, jak i sens, mogą być dyskutowane, a to zawsze osłabia jakość tekstu.

Mi się nie podobało. Fakt, że to mrówy, jest tak samo istotny jak wówczas, gdyby to były stony, biedrony czy chrząchy. Mrówa o coś walczy, zaczyna działanie, momentalny deszcz chyba ją zabija w chwilę (czemu?), jaskiniowiec znajduje mrówę (skoro właśnie się wykopała, to istnieje jakiś otwór; czemu się w nim nie ukryła?), zanosi ją (jej fragment) dalej, pojawi się człowiek, Prometeusz czy ktoś tam jeszcze.

Wydarzenia po sobie następujące mają bardzo umowną przyczynowość. Gdyby to była jednak stona, która umiera na zawał czwartego serca, sześciogłowa hydra na powierzchni zignorowałaby to truchło, a 14 lat później jej szczątki dostałyby się do korzeni drzewa, które kompletnie spłonie, to zarówno sens, jak i konsekwencje dla fabuły byłyby takie same.

Szacunek za zajęte miejsce.

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

 -W porządku! –wywróciła oczyma i ku zdziwieniu wszystkich faktycznie zaczęła drążyć tunel ku Powierzchni. – spacja po myślnikach

Zaciągnęła się życiodajnym gazem.0 – jakieś 0 Ci się zagubiło

 

Pomysł całkiem, całkiem. Gratuluję podium.

F.S

Fajne. Niezły pomysł, lekki styl narracji. I przewrotne podejście do tematu, niby dosłownie, a trochę na odwrót.

 

... życie jest przypadkiem szaleństwa, wymysłem wariata. Istnienie nie jest logiczne. (Clarice Lispector)

Limit masakryczny. Zaskakująco dużo udało Ci się zmieścić. Ciekawe podejście do tematu, ale skrzydeł nie dali rozwinąć…

jeszcze od tak rzuciła stwierdzeniem,

Ot, tak.

Babska logika rządzi!

Sympatyczne.

bo 4 to za mało by móc poruszać się w tunelu – cztery (słownie)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Pomysł niezły, wykonanie dużo gorsze.

 

to jesz­cze od tak rzu­ci­ła stwier­dze­niem… – …to jesz­cze ot tak, rzu­ci­ła stwier­dze­nie

 

–Tam jest praw­dzi­we po­wie­trze… – Brak spacji po półpauzie.

 

Swo­imi od­kry­cia­mi za­pew­ni­ła sobie po­sa­dę ba­daw­czą, a swoim cha­rak­te­rem miej­sce w Ra­dzie. MEX drą­ży­ła tu­ne­le w zgo­dzie ze swoją in­tu­icją… – Czy wszystkie zaimki są niezbędne?

 

MEX za­czę­ła de­spe­rac­ko kopać, by za­paść się w bez­piecz­ny głąb. – …MEX za­czę­ła de­spe­rac­ko kopać, by bez­piecz­nie za­paść się w głąb.

Miałaś zapewne na myśli bezpieczną głębię. Bezpieczne głąby są bowiem w kapuście i nie można się w nie zapaść, ale jeśli ktoś lubi, może się nimi zapaść.

 

Jej od­nó­ża, po­ru­sza­jąc się gwał­tow­nie i ocie­ra­jąc się o sie­bie… – Drugi zaimek zbędny.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Gratuluję podium. 

Do mnie jakoś opowieść nie przemówiła. Styl i owszem, lekki i czytało się szybko i w miarę dobrze, ale treść nie wzbudziła żadnych emocji. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Zastanawiam się, czy gdyby autorka nam nie podpowiedziała, że ujarzmienie ognia mogło się wydawać współplemieńcom Og Oga niemożliwe, sami byśmy się tego nie domyślili. ;) A tak poza tym fajne, zabawne opowiadanie, w przewrotny sposób ilustrujące rolę odwagi i przypadku w historii. Gratuluję miejsca na podium. :)

Właściwie mogłabym się podpisać pod komentarzem Śniącej. Gratuluję podium, ale koniec końców szort do mnie również nie przemówił – ani w kontekście tematu przewodniego konkursu, ani w ogóle. Wadą jednak takich konkursów jest wręcz drastycznie, absurdalnie malutki limit. Zmieszczenie jakiejkolwiek historii w takiej objętości graniczy z cudem, więc brawo, bo Ty zmieściłaś tu całkiem sporo ;)

 

“to jeszcze od tak rzuciła stwierdzeniem“ – ot tak

 

“Wybuchła dyskusja zaciekle atakująca mówczynię.“ – W sumie czy dyskusja może kogoś atakować?

 

“– Czego? Nawet jeśli byłaby to kwestia tygodni… nie mamy nawet paru dni! – MEX krzyknęła. –Tam jest…“ – brak spacji przed “Tam”.

 

“Na Powierzchni nie ma powietrza[-,] ani rozumnych organizmów“

 

“bo 4 to za mało[+,] by móc poruszać się w tunelu…“ – cztery słownie

 

“Wtedy zaczęły się problemy. Zmutowane Mrówy stwarzały problemy zwykłym mieszkańcom…“

 

“Ale! okazało się, że…” – Nie wygląda Ci dziwnie mała litera po wykrzykniku? ;)

 

“…z racji swej nietuzinkowości, mógł przydać się rozwojowi nauki.

 Posiadaczką takiego umysłu była właśnie MEX5. Swoimi odkryciami zapewniła sobie posadę badawczą, a swoim charakterem miejsce w Radzie.

 MEX drążyła tunele w zgodzie ze swoją intuicją…”

Za dużo tej swojości, przynajmniej o dwie-trzy sztuki…

 

“– W porządku! – wWywróciła oczyma i…”

 

W sumie czemu woda zabiła MEX? To pod ziemią wody nie mieli?

 

“Drżącymi rękoma chwycił martwe odnóża Mrówy i wyrwał je.

Z tym magicznym przedmiotem mu się uda!“ – jak odnóża w liczbie mnogiej, to przedmioty, a nie jeden przedmiot.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nowa Fantastyka