- Opowiadanie: Shawarkar100 - Boska zabawa

Boska zabawa

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Boska zabawa

Ulica ciągnie mi się niemiłosiernie. Równo ułożona kostka brukowa rozpływa się w oczach, lecz na jej miejsce powstaje ciągle nowa. Minęła już chyba godzina, odkąd opuściłem swoje bezpieczne mieszkanie. Patrzę na zegarek, ażeby się upewnić. 7:20. Gdy wychodziłem z domu była 7:06.

Mały błąd.

Czuję jak coś zgniata mi żołądek, tamuje dopływ tlenu do płuc. Mam wrażenie jakby coś ściskało mnie w pasie, kierowało wprost do celu, bez mojej woli. Równocześnie jakoś błogo mi na duszy. Czy to normalne?

Nie. To miłość.

Stawiam coraz dłuższe kroki. Chcę już tam być. Nogi jakby same wyznaczają mi trasę. W oddali widzę naszą małą kafejkę. Moją i jej. Umówiliśmy się na dziewiątą, ale tak naprawdę od razu wiedzieliśmy, że żadne z nas tak długo nie wytrzyma. Mając na myśli „ dziewiątą” tak naprawdę chodziło nam o „ porę kiedy będzie wystarczająco jasno, ażeby nie pozabijać się, potykając o własne nogi”.

Oboje czuliśmy to samo.

Już widziałem jej sylwetkę jaśniejącą na tle odrapanej i brudnej kamienicy. Już byłem zaledwie kilka kroków od niej. Poczułem dziwny, przeszywający ból w prawym nadgarstku, ale go zignorowałem. Ta chwila była zbyt piękna, ażeby zepsuła ją jakaś drobna dolegliwość..

– Miałaś być na dziewiątą. – Uśmiechnąłem się.

– No właśnie…

Utonąłem w błękicie jej oczu. Próbowałem się wyrwać, ale nie mogłem. To tak, jakbym próbował przepłynąć ocean wpław.

– Nie za wczesna pora dla księżniczek? – zagadnąłem. – Chyba powinnaś jeszcze spać w wieży.

– Idealna natomiast dla nocnych straszydeł.

Przez chwilę miałem ochotę ją udusić, ale wtedy zapewne zostałbym najnieszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

– To co? Wejdziemy do kawiarni?

– Z tobą zawsze.

Wyciągnąłem rękę, by ją objąć, gdy nagle znowu poczułem ten sam ból w ręce, lecz tym razem znacznie silniejszy. Chwyciłem się za nadgarstek i zbladłem. Całą rękę miałem umazaną we krwi, która wyciekała mi między palcami, brudziła koszulę. Wydałem z siebie dziwny charkot, lecz nic więcej nie mogłem zrobić. Popatrzyłem pod nogi, a wtedy one ugięły się pode mną. Na kolorowej kostce brukowej, w kałuży krwi, leżała moja dłoń. Krzyknąłem.

– Oj! – jęknął młody bóg. Jeszcze nie do końca wiedział jak należy posługiwać się ludźmi. – Chyba coś zepsułem!

Nerwowo zaczął przykładać urwaną część do całości misternie wykonanej lalki. Koło niego leżała piękna makieta starej kafejki oraz druga marionetka.

Usłyszał kroki na schodach, a po chwili w progu pokoju pojawiła się bogini, mierząc surowym wzrokiem nierozważnego boga.

– Tyle razy ci mówiłam, żebyś nie ruszał rzeczy ojca! – powiedziała patrząc na zepsutą marionetkę człowieka.

– Ale ja tylko chciałem się pobawić.

– To nie są zabawki i dobrze o tym wiesz. – Mama wzięła marionetkę do rąk. Dłoń była oderwana. Trzeba będzie skleić.

– Teraz marsz do pokoju i bez dyskusji. Masz szlaban!

Koniec

Komentarze

Kolejny zgrabnie napisany szorciak, ale nic odkrywczego. Było już o tym ładnych parę razy.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Sympatyczne.

... życie jest przypadkiem szaleństwa, wymysłem wariata. Istnienie nie jest logiczne. (Clarice Lispector)

Zabawne, ale mało odkrywcze. Podoba mi się, ale zdecydowanie mniej od poprzednich szortów.

Źle czyta się początek napisany kursywą. Chyba lepiej byłoby, gdybyś między obiema częściami zrobił przerwę, lub oddzielił je gwiazdkami.

 

Ulica cią­gnie mi się nie­mi­ło­sier­nie. – Czy ulica ciągnęła mu się, jak nie przymierzając, jakiś ogon? ;-)

Może: Ulica wydawała mi się niemiłosiernie długa.

 

Mając na myśli „ dzie­wią­tą” tak na­praw­dę cho­dzi­ło nam o „ porę kiedy bę­dzie wy­star­cza­ją­co jasno, ażeby nie po­za­bi­jać się, po­ty­ka­jąc o wła­sne nogi”. – Zbędne spacje po otwarciu cudzysłowów.

 

Ta chwi­la była zbyt pięk­na, ażeby ze­psu­ła ją jakaś drob­na do­le­gli­wość.. Jeśli na końcu zdania miała być kropka, jest o jedną kropkę za dużo, a jeśli miał być wielokropek, brakuje jednej kropki.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zgadzam się z przedpiśczyniami: sympatyczne, ale mało odkrywcze.

Babska logika rządzi!

Puppet masters keep pulling the strings…

Całkiem fajny szort :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Dobrze napisany i fajny króciak :)

Edit: No i tytuł zdradza puentę.

Rewelacji brak, ale nie najgorzej to wyszło. "Chwyciłem się za nadgarstek i zbladłem."– skąd bohater wie, że zbladł?

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

“chodziło nam o „ porę kiedy będzie wystarczająco jasno“ – zbędna spacja przed cudzysłowem

 

“– To nie są zabawki i dobrze o tym wiesz. – Mama wzięła marionetkę do rąk. Dłoń była oderwana. Trzeba będzie skleić.

– Teraz marsz do pokoju i bez dyskusji. Masz szlaban!“

Obie kwestie dialogowe wypowiadane są przez tę samą osobę, nie ma potrzeby rozbijać wypowiedzi na dwa akapity.

 

Zgadzam się, że zgrabne, ale mnie też nie pozostanie w pamięci.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Zgadzam się z przedmówcami, więc tym razem tylko zaznaczę, że byłem i nie żałuję :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka